„Z ich walki nasza wolność” 12 i 13 września 1939 Brwinów
Transkrypt
„Z ich walki nasza wolność” 12 i 13 września 1939 Brwinów
„Z ich walki nasza wolność” 12 i 13 września 1939 Brwinów Trudno pisać o czasach, w których nie miałam przyjemności, a może i nieprzyjemności, żyć. Jest w tym trochę fałszu, trochę sztucznej mądrości, obłudy. Trudno przemawiać, nie umiejąc układać zdań w sensowny szyk. Wiem jednak, że od tego jesteśmy na Ziemi, by skakać coraz dalej i zdobywać coraz wyższe szczyty przy jak najskromniejszych środkach. Proszę jednak nie uważać mnie za pysznego literata, który próbuje słowem oszukać swoją czytelniczą widownię. Zbierając materiały i słuchając potoku informacji dzisiejszego świata, sięgając swobodnie w przeszłość i przyszłość, jestem w stanie wypowiedzieć się spokojnie o bitwie, mającej miejsce w Brwinowie. Jak powiedział Omar Bradley, znany generał amerykański: „O wojnie wiemy dziś więcej niż o pokoju (…)”. Słysząc i ucząc się o wydarzeniach, które wydarzyły się w Brwinowie, tworzymy naturalny dystans do całej sprawy. W pierwszym momencie dla mnie samej Bitwa pod Brwinowem nie wydała się niczym niezwykłym. Wydarzenia były dawno, praktycznie w innej epoce kulturalnej, ludzie stawiali sobie za cel kompletnie inne wartości niż my dzisiaj. Ten dystans tworzy naturalna bariera czasu, dlatego też zmniejszył się poziomu zrozumienia, jakim obdarzyłam tamtych ludzi. Rzecz zdarzyła się siedemdziesiąt pięć lat temu. Dziś, uczestnicy naoczni tamtejszych zdarzeń to leciwi staruszkowie, doświadczeni krwawą wojną- czymś dotychczas kompletnie niezrozumiałym dla mnie. Jednak im dalej zagłębiałam się w historię tej bitwy, tym bardziej uświadamiałam sobie, że moje niezrozumienie wypływa z ograniczenia wyobraźni mojego pokolenia na temat wojny. Zdałam sobie sprawę, że teraźniejszość jest kontynuacją przeszłości. Nie wiem, czy byłaby w stanie stawić się na miejscu prawdziwego żołnierza. Zdaję sobie sprawę, że wychowanie i życie tamtych ludzi, było kompletnym przeciwieństwem dzisiejszego życia młodzieży w dobrobycie, pokoju, bez krwi, wojny i przemocy. Byłoby to porównanie kompletnie dwóch odmiennych światów, gdzie panuje kompletnie inna rzeczywistość. Chciałabym jednak odpowiedzieć na pytanie: za co umierał i za co cierpiał młody człowiek na brwinowskiej ziemi, walcząc o siebie i swoich najbliższych? Jak nastoletnia dziewczynka, która widziała, jak strzelali do jej własnej mamy, mogła sobie tłumaczyć zaistniałe wydarzenia ? Natalia Wiśniewska, wtedy Natalia Bartosiewicz, opowiada, jak na jej oczach, prawie zastrzelono jej mamę i jedenasto-miesięcznego chłopca. Dziewczynka była naocznym świadkiem wydarzeń mających miejsce pod Brwinowem dwunastego i trzynastego września. Miała wówczas czternaście lat. Gdy postrzelono jej mamę w rękę, na której trzymała małego chłopca, Natalia sama zawiązała bandaż na ręku matki, a gdy bandaż nie starczył, posłużyła się materiałami, które miała przy sobie, by uratować swoją mamę. Ta młoda dziewczynka była jedną z bohaterów bitwy pod Brwinowem. Gdy pierwszy raz przeczytałam jej zapiski i wspomnienia z bitwy, nie mogłam się nie wzruszyć. Ta nastoletnia dziewczynka przeżyła więcej w ciągu tych dwóch wyniszczających dni niż ja przez całe swoje dotychczasowe życie. Dotarcie do jej zapisków zajęło mi dużo czasu, odkopywałam wiele wspomnień i dzienników sprzed siedemdziesięciu pięciu lat, pisanych w ciągu tych dwóch fatalnych dni. Jak zachowałby się każdy z nas, pomyślmy, stojąc lub siedząc, bez zastanawiania się nad swoim bytem czy niebytem, czy znieślibyśmy tak ciężki psychicznie cios? Ile jest w stanie przeżyć człowiek? Wojna nam odpowiada, że człowiek jest praktycznie niezniszczalny. „Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, jak napisał Ernest Hemingway. Czytając wspomnienia uczestników Bitwy pod Brwinowem, myślę w pierwszej chwili, że dzisiejsi ludzie tak bardzo nienawidzą przemocy, że gdyby ktokolwiek podniósł bunt mając na celu rozpoczęcie walk wojennych, to cała reszta by go zgładziła, a do ostatecznej wojny by nie doszło. Uważałam do tej pory, że dzisiejszy człowiek brzydzi się przemocą w nadmiernej ilości. Opisy naocznych świadków tamtych zdarzeń przedstawiają mi człowieka jako istną bestię, gotową pożerać krew i mięso niewinnych. Nie potrafię sobie wyobrazić ludzi z tak okrutnej strony. Dociera do mnie, że całe zło, które wtedy wyszło z ludzi i zabijało bezlitośnie miliony, nadal w nas jest, w naszej naturze. W każdym z nas, w każdym człowieku spoczywa w uśpieniu ten drobny płomyk dzikiej i nieprzewidywalnej agresji, dzikiej przemocy i bezpośredniości. To wszystko w nas jest, a groźba wojny nigdy nie odchodzi, ponieważ my nadal żyjemy. Po to jesteśmy ludźmi i mamy samokontrolę, aby nigdy więcej do wojen nie doszło. Jak powiedział Robert Edward Lee, amerykański generał, dowodzący podczas wojny secesyjnej: „To dobrze że wojna jest tak okropna, bo inaczej zbytnio byśmy ją lubili.”. Ludzie, którzy mieli pech urodzić się w tych fatalnych wojennych latach XX wieku lub żyć wtedy, oddawali swoje życia i całe swoje serca, nie tylko swoim najbliższym , ale ich ofiara sięgnęła nawet nas, ludzi żyjących w XXI wieku, których jedynym znaczącym problemem jest brak prądu. Żyjemy dzięki nim. Poświęcając swoje rodziny, poświęcając siebie dla rodziny, albo też świadomie dla ojczyzny, ludzie ci oddawali ofiarę również za nas. Walczyli również dla nas. Co mogli nam dać? WOLNOŚĆ. Bez nich, nie moglibyśmy dzisiaj rozprawiać swobodnie nad bólem wojny, wystarczyłoby, żebyśmy wyjrzeli przez okno, a ujrzelibyśmy najczerwieńszą wojnę. To dzięki nim dzisiaj tylko rozmyślamy i teoretyzujemy na temat wojny, ale nikt z nas nie tylko nie miał kontaktu z praktyką, ale nie chce mieć tego kontaktu. To wszystko dzięki nim. Jean Paul Sartre, znany pisarz i eseista francuski, powiedział: „ L’homme est condamné à etre libre”. (fr.), co znaczy, „Człowiek jest skazany na wolność”. Bez wolności nikt nie może być spełniony. Tezę tę potwierdza John Stuart Mill, słowami: „Geniusz ludzki może oddychać swobodnie tylko w atmosferze wolności”. Ludzie żyjący podczas brutalnej wojny nawet nie zdawali sobie sprawy, że padając na polach bitwy i wykrwawiając, się oddając swoje życie, robią to nie tylko dla siebie nawzajem w akcie miłości, ale ich poświęcenie jest również wielkim triumfem zdobycia wolności. Pamiętajmy o ludziach, dzięki którym możemy dzisiaj wolno żyć, tworzyć i uczyć się. Dziękujmy, że nie przyszło nam rodzić się i żyć w tamtych czasach. Alicja Wolniewicz