CZY MOJE DZIECKO JEST NADPOBUDLIWE

Transkrypt

CZY MOJE DZIECKO JEST NADPOBUDLIWE
CZY MOJE DZIECKO JEST NADPOBUDLIWE?
Dziecko jest źródłem zwrotnej informacji o naszym postępowaniu wobec
niego, więc jeśli coś dzieje się nie tak z naszym dzieckiem, szukajmy
przyczyny najpierw w nas samych.
Często rodzice przychodzą do psychologa lub pedagoga, aby otrzymać
odpowiedź na pytanie, czy ich dziecko jest nadpobudliwe? I nie byłoby w tym
nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w większości przypadków chodzi nie tyle o
zdiagnozowanie dziecka, co już potwierdzenie nadpobudliwości, która jest
najbardziej powszechnym i
popularnym określeniem psychologicznych
problemów okresu dzieciństwa.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: do gabinetu wchodzi młoda matka z
trzyletnią córeczką, a dokładniej – do gabinetu „wlatuje” jak huragan
dziewczynka, za którą podąża zmęczona matka. W porównaniu z mało
atrakcyjnym miejscem oczekiwania na wizytę, jakim jest korytarz, gdzie
aktywność dziecka jest ograniczona do minimum, gabinet psychologa
dziecięcego jest prawdziwym rajem dla znudzonego dziecka. Tu dziecko chce
wszystko obejrzeć, a najlepiej dotknąć. Zaczyna więc otwierać a nawet
opróżniać szafki, oczywiście bez pytania. Podchodzi do komputera – można
przyciskać guziczki! Matka po kilku nieudanych próbach przywołania dziecka
do porządku przestaje zwracać na nie uwagę i zaczyna narzekać, że nie radzi
sobie ze swoją pociechą. Tymczasem im dłużej matka narzeka, tym dziecko
więcej rozrabia, co matkę jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że dziecko
jest nadpobudliwe. Bo przecież wszystko na to wskazuje – w porównaniu z
dzieckiem sąsiadów nasza pociecha nie usiedzi chwili w jednym miejscu,
pasują też inne objawy. Według matki, pozostaje więc tylko jedno –
potwierdzić „domową” diagnozę u psychologa!
Potwierdzenie diagnozy nadpobudliwości uspokaja rodziców, którzy
znajdują
wreszcie
przyczynę
ciągłych,
krępujących
histerii
dziecka.
Nieodpowiednie zachowanie dziecka często burzy ich wizerunek dobrych,
kochających rodziców, którzy dla swej pociechy zrobiliby wszystko.
Tymczasem mając diagnozę nadpobudliwości sądzą, że nikt nie może im
zarzucić, że są złymi rodzicami, nieumiejącymi wychować własnego dziecka!
Rodzice po początkowym odczuciu ulgi, że nie ponoszą winy za
koszmarne wybryki swojego dziecka, zastanawiają się, co robić. Wtedy na
początek proponuję, by zadali sobie następujące pytania:
- Czy jesteśmy konsekwentni w tym, co robimy i mówimy do dziecka?
- Czy udało nam się wprowadzić zakazy i dziecko wie, co znaczy „nie
wolno”?
- Czy staramy się poprzez zabawę nakłonić dziecko do skupienia się przez
dłuższą chwilę na jakiejś czynności? Czy robimy to regularnie?
- Czy życie rodziny kręci się wokół dziecka? Kto w rodzinie dominuje i
rządzi? Czy może dziecko?
- Czy zdarza się nam nagradzać niepożądane zachowania dziecka, np. dać
cukierka, by przestało płakać lub marudzić? Jak często?
- Czy więcej czasu spędzamy z dzieckiem na placu zabaw, czy w
supermarketach?
- Czy telewizor odgrywa rolę opiekunki, kiedy mamy ochotę na chwilę
dla siebie?
- Czy regularnie kładziemy dziecko spać? Czy dziecko śpi w swoim
łóżeczku, czy zajmuje miejsce jednego z rodziców?
Takich pytań można byłoby zadać jeszcze wiele. Każde z nich jest
pretekstem do uświadomienia rodzicom, jaką rolę odgrywają w rodzinie, jak
postępują wobec dziecka, jaki świat mu pokazują i czego uczą. Dziecko jest
źródłem zwrotnej informacji o naszym postępowaniu wobec niego, a więc jeśli
coś dzieje się nie tak z naszym dzieckiem, poszukajmy przyczyny najpierw w
nas samych.
Drugim krokiem jest zmiana postępowania rodzica. Często powtarzam
swoim pacjentom, że jeśli chcą zmienić zachowanie dziecka, najpierw muszą
zmienić się sami. I proszę mi wierzyć, nie ma odwrotnej kolejności!
Co to znaczy, że rodzic powinien się zmienić? Weźmy na przykład
kwestie konsekwencji. Każdy z nas – rodziców - niezależnie od stosowanych
metod wychowawczych był lub jest konsekwentny w pewnych zakazach. Nigdy
nie wolno dziecku bawić się gazem, nożami, zapałkami i innymi rzeczami, które
mogłyby zagrażać jego życiu. Tak, tu zawsze jesteśmy konsekwentni!
Nieprzestrzeganie tych surowych reguł może przecież wyrządzić dziecku
krzywdę. Ale jako rodzice często myślimy, że nic się nie stanie, gdy ulegniemy
urokowi maleństwa i pozwolimy mu spać z nami - najpierw tylko dziś, a potem
jutro, bo marudzi, pojutrze - bo gorączka, potem - bo jesteśmy zmęczeni i nie
chce nam się wstawać w nocy… Efekt jest taki, że dziecko już kategorycznie nie
śpi samo i domaga się towarzystwa rodziców. Najpierw więc ulegamy lub
ułatwiamy sobie życie, dziecko się przyzwyczaja, a kiedy chcemy coś zmienić
lub zaczynamy stawiać dziecku wymagania, nie idzie nam to tak gładko!
Dziecko rządzi, rodzic coraz bardziej czuje się zmęczony i bezradny, w końcu
poddaje się i idzie do psychologa z problemem nadpobudliwości.
Wszystkich zmęczonych i zniechęconych rodziców zachęcam do małego
eksperymentu: wybierzcie jedno z zachowań swojego dziecka, które
chcielibyście zmienić – na początek coś bardzo prostego - i bądźcie
konsekwentni w swoim postępowaniu. Postanówmy na przykład, że nasza
pociecha nie będzie jadła cukierków przed obiadem. Jest to proste zadanie
dlatego, że to czy dziecko ma cukierek, czy nie - zależy od nas, a więc to my
kontrolujemy sytuację. Konsekwentne postępowanie rodzica pokazuje jego
przewagę, kontrolę i dominację nad dzieckiem. W krótkim czasie przekonacie
się, że potraficie, że udało wam się rozwiązać problem. Potem wybierzcie
kolejne czy kilka kolejnych nieprawidłowych zachowań dziecka i postępujcie
według tych samych zasad.
Proces zmian zachowania u dziecka jest procesem długotrwałym. Trzeba
więc uzbroić się w cierpliwość i konsekwentnie trzymać ustalonych reguł.
Opracowanie:
mgr Renata Leśniak
pedagog terapeuta, oligofrenopedagog