Szydło z zielonego worka

Transkrypt

Szydło z zielonego worka
Szydło z zielonego worka
Autor: Wojciech Kwinta - publicysta businessman.pl
(„Polska Energia” – nr 12/2009)
Choć ujawnienie korespondencji pracowników Climate Research Unit (CRU) to mocny
cios w ideologię globalnego ocieplenia, zwarte szeregi zielonych giermków apokalipsy
zrobią wszystko, by schłodzić rozgrzaną skandalem atmosferę.
Gdyby Dan Brown zdecydował się nawet na pobieżną lekturę maili brytyjskich badaczy
klimatu, mógłby znaleźć inspirację do spłodzenia kolejnego dzieła o światowym spisku. W
tym jednym przypadku jego fabuła miałaby związek z faktami. z korespondencyjnej dyskusji
wyłania się ponowoczesna metoda naukowa, w której najlepsze sposoby dowodzenia swoich
racji to tupanie nogą, kneblowanie przeciwników, powoływanie się na samozwańcze
autorytety i przyjęcie tezy przez aklamację. Nie wspominając o manipulowaniu danymi. Oto
Phil Jones, szef jednostki, cieszy się, że dzięki statystycznym sztuczkom udało mu się
zamaskować sygnały o spadkach temperatury. Oto inny badacz żali się, że dane z ostatniej
dekady nijak nie wskazują na ocieplenie i konstatuje, że najlepiej będzie je usunąć. Inna część
korespondencji to piętnowanie redaktora jednego z czasopism naukowych, który ma czelność
dopuszczać artykuły krytyczne. Naukowcy postanowili nacisnąć na redakcję i odnieśli sukces:
rzeczony redaktor odszedł z pracy.
W części listów panuje klimat jak z filmów Barei. To te, w których mowa o niszczeniu i
nieudostępnianiu danych. Jeden z naukowców odmawia dostępu do danych tłumacząc, że nie
po to przez ćwierć wieku dowodzi tezy o wpływie człowieka na globalne ocieplenie, by teraz
ktoś przejrzał dane i wytknął mu błędy. Czyli: nie damy panu danych i co nam pan zrobi?
Wszystko to wydarzyło się tuż przed zlotem w Kopenhadze, gdzie 20 tys. z okładem
działaczy, polityków i dziennikarzy na potęgę emitowało CO2, rozbijając się paliwożernymi
limuzynami. Stolica Danii uraczyła świat kolejnym aferkami. Jedna dotyczy zakusów państw
rozwiniętych, by kraje ubogie miały niższe limity emisji gazów cieplarnianych, druga –
przekrętu na handlu emisjami. W skrócie: można było zarobić miliony wykorzystując fakt, że
ów handel jest w różnym stopniu obłożony podatkiem VAT w różnych krajach. I znowu się
okazało, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Przy okazji oberwało się
Polsce, która po raz kolejny uzyskała tytuł Skamieliny Dnia za blokowanie postępów w walce
z klimatem. To, co piętnują zieloni, dla mnie jest świadectwem rozsądku. Nasz kraj nie chce
zwiększenia celu redukcji emisji z 20 do 30 proc. do 2020 r. uznając, że to zbyt kosztowne.
I dobrze: Europa pcha kasę w obniżanie emisji, a spora część świata wydzielanie CO2
zwiększa. Skórka nie warta wyprawki, co najwyżej domniemaną katastrofę opóźnimy o
godzinę. Dostało się też Donaldowi Tuskowi, który otwarcie powiedział, że nie ma sensu
ekologicznie zarzynać gospodarki. Dziennikarze – ponad 20 korespondentów z Brukseli –
potępili go za słabe zaangażowanie w sprawy klimatyczne, a podstawowym zarzutem była
„zaciekła obrona narodowych interesów w debacie na temat zmian klimatycznych”. Skoro
tak, to chyba mamy dobrego premiera? Co prawda wyszło szydło z zielonego worka, ale
doświadczenie uczy, że lobby klimatyczne da skuteczny odpór krytykantom. Polska
przedstawicielka Greenpeace’u na łamach „Rzeczpospolitej” skomentowała mailowy skandal
w stylu „a u was Murzynów biją”. Stwierdziła, że debata o wykradzionych mailach to wstyd,
gdy na świecie ginie rocznie 300 tys. osób z powodu zmian klimatycznych.
Tyle że właśnie w świetle Climatgate (jak to określili dziennikarze), wszelkie dane
przedstawiane przez ekoaktywistów stają się wątpliwe. Nawet jeśli trzęsienia ziemi, powodzie, tsunami i wybuchy wulkanów pochłaniają tyle ofiar, to cóż, tak było, zanim ktokolwiek
zaczął zajmować się globalnym ociepleniem. Silne wsparcie zwolennikom redukcji CO2 dał
brytyjski premier Gordon Brown, uznając, że fakty nie mają znaczenia, że skoro tyle już
zrobiono w tej sprawie, to nie ma odwrotu.
– Co prawda ma pan raka, ale już zastosowałem terapię przeciw anginie, więc niech tak
zostanie – powiedział lekarz pacjentowi.
Ale są też chętni do wnikliwego zbadania sprawy CRU. Pierwszy jest Międzyrządowy Panel
ds. zmian Klimatu (IPCC), organizacja, która dane do raportów czerpie w znaczącej mierze
właśnie z brytyjskiego ośrodka. Fachowcy z IPCC na pewno zrobią to obiektywnie.