Radości pani Walentyny
Transkrypt
Radości pani Walentyny
6 Czego nie wiemy o Jacku Piekarskim MIĘDZY NAMI Radości pani Walentyny Pierwszą i największą radością Walentyny Musielak z Pawłowic są wnuki. Nic dziwnego, że na rozmowę z nami przyszła ze swoją ukochaną Olą. Ale zaraz potem mnóstwo przyjemności dają jej robótki, przede wszystkim szydełkowanie i haftowanie. Szyje też na maszynie, czasem zrobi na drutach szalik czy skarpetki, chętnie chodzi do ogródka. Lekarz weterynarii, mieszkaniec Drobnina, lat 55, mąż, ojciec dwóch dorosłych córek. Zodiakalny Bliźniak. - Bliźniakiem jest pan nie tylko spod znaku zodiaku? - To prawda, mam brata bliźniaka. Bardzo się szanujemy i przyjaźnimy. Brat pozostał w Lesznie, ja trafiłem do Drobnina. - Wkrótce minie trzydzieści lat... - Pracę rozpocząłem tu 1 stycznia 1977 roku. Gmina zawsze była zasobna, rolnicy mieli i mają dużą obsadę zwierząt. Jest więc co tutaj robić. Pracy starcza dla kilku weterynarzy. - Lubi pan swój zawód? - Lubię być w ruchu, codziennie gdzie indziej. Nie wyobrażam sobie pracy za biurkiem. Nie cierpię papierkowej roboty. Jak coś trzeba wypisywać, proszę o to córkę. Kasia jest technikiem weterynarii i razem ze mną prowadzi praktykę. A zwierzęta rozumiem, wyczuwam ich niepokój, cierpienie. - Zawsze chciał pan być weterynarzem? - Jako chłopiec marzyłem o tym, by zostać strażakiem lub lotnikiem. Ale po liceum poszedłem na rok do pracy. I tam zetknąłem się z weterynarzami. Wtedy pomyślałem o studiach w tym kierunku. Ukończyłem je i nie żałuję. - Wspomnienie z dzieciństwa? - Z pasją jeździłem na łyżwach. Pamiętam, jak tata, nauczyciel wychowania fizycznego, urządzał w Lesznie pierwsze sztuczne lodowiska. Z tatą i bratem nocami wylewaliśmy wodę na boisko. A mama po prostu się o nas bała , że się przeziębimy, że rozchorujemy, że złamiemy nogę. Miała rację. Do dziś mam ślad pod kolanem od wbitej tam łyżwy. - Co, poza zawodem, jest pana pasją? - Łowiectwo. Poluję od ponad dwudziestu lat. To wspaniała odskocznia od pracy, odpoczynek, rozładowanie stresu, spotkanie z przyrodą. No i oczywiście z przyjaciółmi, bo tych zarówno wśród myśliwych, jak i weterynarzy mam sporo. - Dużo pan czyta? - Bardzo dużo. Zdarza się, że czytam do drugiej, trzeciej w nocy. Głównie książki historyczne i opowiadania myśliwskie. - Co ceni pan w ludziach najbardziej? - Uczciwość, pracowitość, rzetelność. - A czego pan nie lubi? - Arogancji i chamstwa. A także niepunktualności, która jest brakiem szacunku dla osoby, z którą się umawiamy. - Jest coś, czego pan się wstydzi? - Tego, że boję się zastrzyków. Potrafię zemdleć na widok strzykawki wymierzonej w moją stronę. A przecież często robię zastrzyki zwierzętom. - Ulubione danie? - Schabowy z surówką. A także myśliwskie potrawy przygotowane przez żonę. Ona robi je wyśmienicie. - Życiowe motto? - Żyj i daj żyć innym. Pani Walentyna z szydełkiem i igłą żyje właściwie od zawsze. Jeszcze w szkole podstawowej nauczycielka Jadwiga Chudzińska uczyła ją robótek ręcznych. Wtedy robiła pierwsze serwetki, poduszki, szyła pierwsze bluzeczki. To było prawie pięćdziesiąt lat temu. Od tamtej pory nie ma dnia, by czegoś nie wydziergała czy wyhaftowała. Mówi, że gdyby swoje prace chciała powiesić w mieszkaniu, to oblepiłaby nimi wszystkie ściany, a i tak zabrakłoby miejsca. Bo obrusów i serwetek zrobionych przez panią Walentynę są setki. Część ma u siebie w domu, ale wiele rozdaje rodzinie, znajomym, dzieciom. Teraz oczywiście także wnukom, bo przecież to najpiękniejszy prezent, jaki może im zostawić. - Nie wyobrażam sobie życia bez szydełka - mówi pani Walentyna. Kiedy zobaczę nowy wzór, potrafię przesiedzieć przy serwetce pół nocy. Najwięcej robię zimą, ale nawet teraz, kiedy jest upał, z przyjemnością zabieram pracę do ogródka i wyczarowuję te swoje cacka. Jedno kółeczko na serwetkę, które właśnie teraz robi pani Walentyna, trzeba szydełkować około godziny. Takich kółek potrzeba co najmniej sto. Potem się je łączy, następnie pierze, krochmali, upina. Aby znalazły się na stole, trzeba tej pracy poświęcić kilka tygodni. Ale też efekt jest wspaniały, podobnie jak z haftami richelieu. Te też wymagają ogromnej dokładności i cierpliwości. Gdyby ktoś chciał zapłacić za tę pracę, musiałby naprawdę wyłożyć sporo pieniędzy. Już same nici i płótna są drogie, a wykonanie prawie bezcenne. Dlatego w zasadzie pani Walentyna tych robótek nie sprzedaje. Daje je w prezencie lub pokazuje Z rodzinnego albumu na wystawach i konkursach. Bo tak się składa, że od marca br. istnieje w Pawłowicach koło rękodzieła artystycznego przy Kole Emerytów i Rencistów. Na zajęcia przychodzą panie ze wsi, które lubią haftować i szydełkować. Ostatnio robią piękne kartki i obrazki na kanwie, a także ozdóbki na choinki i do wielkanocnych koszyczków. Wkrótce pokażą je w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, w Lesznie, a także w Gminnym Centrum Kultury w Krzemieniewie. Naprawdę będzie co oglądać. - To są takie moje codzienne radości - zwierza się pani Walentyna. - Zawodowo ponad trzydzieści lat pracowałam w Instytucie w Pawłowicach. Po pracy zawsze szydełkowałam, haftowałam, szyłam. Przy tych robótkach tak naprawdę odpoczywałam. I tak jest do dziś, choć już teraz jestem na emeryturze. Pani Walentynie życzymy więc, by ciągle jeszcze znajdowała czas i zdrowie na realizowanie swojej pasji. Póki bowiem może złapać za szydełko i igłę, jest szczęśliwa. A kto wie, może kiedyś tą niezwykłą umiejętnością zarazi też wnuczkę? URODZILI SIĘ Izba Regionalna w Pawłowicach przygotowała wystawę starych zdjęć pokazujących żniwa i dożynki. Na razie zebrano kilka fotografii, ale pracownicy Izby liczą na to, że mieszkańcy gminy przejrzą swoje rodzinne albumy i wypożyczą placówce obrzędowe zdjęcia. My pokazujemy dwa z nich. Pierwsze przekazała Krystyna Maśląkowska z Pawłowic. Na tej fotografii z około 1930 roku pokazano układanie zboża w stodole w Robczysku. Od lewej stoją: Monika Patelka, Antonina Ślęzak, Joanna Ślęzak. Od prawej: Jadwiga Szablewska, Pelagia Poszajczak, Klara Patelka, Agnieszka Adamczak, a na dole brygadzista Józef Lisiak. Na drugim zdjęciu uwieczniono dożynki w Pawłowicach, prawdopodobnie z 1947 roku. Pierwszy z prawej wieniec niesie Stanisław Patelka. To zdjęcie podarował Stanisław Matuszewski z Pawłowic. 17.06 - Jankowska Katarzyna, Pawłowice 19.06 - Maciołka Kacper, Krzemieniewo 21.06 - Śniegułka Zuzanna, Kociugi 21.06 - Matuszewski Aleksander, Lubonia 22.06 - Bartlewicz Kamil, Pawłowice 26.06 - Andrzejczak Jakub, Pawłowice 28.06 - Matuszewski Mikołaj, Lubonia 06.07 - Dunal Magdalena, Pawłowice 08.07 - Smektała Maria, Mierzejewo ZMARLI 23.06 - Śmigielska Marianna, Pawłowice 24.06 - Chudziński Franciszek, Zbytki 24.06 - Szczepaniak Teodora, Brylewo 25.06 - Olejniczak Alojzy, Krzemieniewo 03.07 - Wojtkowiak Józef, Nowy Belęcin 17.07 - Ratajczak Stanisław, Krzemieniewo