Ogłoszenia parafialne Opowiadanie: Tuzin róż Humor
Transkrypt
Ogłoszenia parafialne Opowiadanie: Tuzin róż Humor
Ogłoszenia parafialne 1. Comiesięczna kolekta parafialna na remont naszych organów wyniosła 3.842,64 PLN 2. Bóg zapłać za kolektę na potrzeby Stolicy Apostolskiej z uroczystości św. Apostołów Piotra i Pawła oraz za dzisiejszą kolektę na potrzeby Kurii i Seminarium 3. W środę przypada wspomnienie bł. Marii Teresy Ledóchowskiej, dziewicy oraz Patronalne Święto Apostolstwa Chorych 4. Przeżywamy w tym tygodniu pierwszy czwartek miesiąca 5. Na Górze św. Anny w niedzielę dzień modlitw niewidomych 6. Jak w każdą niedzielę zachęcam do kupna prasy katolickiej 7. Wszystkim Gościom i Parafianom życzę dobrego i błogosławionego tygodnia Opowiadanie: Tuzin róż Pewnego dnia młoda kobieta otrzymała 12 róż z bilecikiem, na którym napisano: „Od osoby, która cię kocha”. Nie było jednak podpisu. Kobieta nie była zamężna, jej myśl pobiegła więc do mężczyzn jej życia: do dawnych sympatii, do nowych znajomych. Może to matka i ojciec? Jakiś kolega z pracy? Zrobiła w myśli listę ewentualnych osób. Wreszcie zatelefonowała do swej przyjaciółki, by ta pomogła rozwiązać zagadkę. Jedno zdanie przyjaciółki nagle podsunęło jej myśl. – Powiedz, to ty przysłałaś mi te kwiaty? – Tak. – Dlaczego? – Gdyż ostatnio, gdy rozmawiałyśmy, byłaś w czarnym humorze. Chciałam, byś spędziła jeden dzień myśląc o wszystkich osobach, które ciebie kochają. Humor Proboszcz uradował się widząc w kościele grupę żołnierzy. – No, mój synu – pyta po Mszy św. – czemu to dzisiaj przyszliście do kościoła? – Bo nie wyczyściliśmy dobrze broni – pada odpowiedź. Na uroczystość ślubu pastor wybrał pieśń: „Miejcie, dzieci, bojaźń przed Bogiem”. Zakrystian zapisał na tablicy numery zwrotek: „Miejcie dzieci przed ślubem 1–2, po ślubie 3–6”. INFORMATOR PARAFIALNY Rzymsko-katolicka Parafia św. Katarzyny Aleksandryjskiej ul. ks. Jerzego Popiełuszki 13 45-602 Opole-Groszowice Tel. (77) 456 27 96 http://www.dokumentyslaska.pl/groszowice_lata/index.html 4. 07. – 10. 07. 2011 r. Czternasta Niedziela Zwykła Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Mt 11, 25-26 W chrześcijaństwie i Ewangelii najwspanialsze jest to, że jest ona dla wszystkich. Chrystus nie stawia żadnych zewnętrznych, sztucznych, formalnych ograniczeń ani warunków. Jedno wymaganie trzeba tylko spełnić: trzeba chcieć. Nie jest potrzebne żadne specjalistyczne wykształcenie, pochodzenie społeczne, stan majątkowy, rekomendacje, narodowość – nic, poza własną, dobrą wolą. Kto będzie zbawiony? – Ten, kto zechce. Coś nam tu nie pasuje: przecież Kościół ciągle stawia jakieś wymagania, księża co rusz wołają z ambon, że coś musimy, że katolik jest zobowiązany; uczniowie buntują się, że w szkole jest przymusowa katecheza itp. Otóż nic podobnego, nie ma żadnego przymusu, natomiast są pewne konsekwencje. Samo chrześcijaństwo nie jest obowiązkowe, natomiast jeśli zostaje się świadomie chrześcijaninem, podejmuje się świadomą i dobrowolną decyzję wiary, wtedy należy być konsekwentnym. Niestety, nie wszyscy to rozumieją, niektórych zaślepia pycha. Pycha, która nie dopuszcza myśli, że zbawienie można otrzymać za darmo. Tacy ludzie nie chcą być dłużnikami Boga, nie chcą niczego otrzymywać, nie chcą się uniżać i prosić, chcą stanąć wobec Boga jak równy z równym i rzucić Mu w twarz: Poradzę sobie sam! Obejdę się bez Twojej łaski! Sam sobie zbuduję swoją drogę do nieba. Stać mnie na to i wobec tego zbawienie mi się należy! Ale są też ludzie pełni pokory, którzy zdają sobie sprawę i rozumieją, że nie mogą liczyć na siebie, że sami są przegrani. I nie boją się upokorzenia, bo wiedzą, że Bóg ich kocha i chce im pomóc. A tam, gdzie jest prawdziwa miłość, tam nie ma miejsca na żadne upokorzenie. Miłość i pokora to w istocie jedno i to samo: obdarowanie i przyjęcie daru. I za to dziękuje Jezus Ojcu: że są ludzie, którzy nie boją się przyjąć z pokorą Bożego daru, którzy z dziecięcą ufnością wyciągają ręce do Boga i pozwalają się Bogu nieść i prowadzić, pozwalają sobie pomóc. I nie boją się związanych z tym niedogodności i niewygód, rozmaitych trudów i obciążeń. Ufają Bogu, że tak widocznie trzeba.