Dominika Warchoł
Transkrypt
Dominika Warchoł
Fizyka da się lubić Esej na temat: DLACZEGO tak wielu ludzi przejęło się szaloną teorią zbliżającego się końca? Dominika Warchoł Klasa IB Opiekun: Grażyna Linder II Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Adama Mickiewicza w Słupsku Dziś jest 20 grudnia 2012 rok. Panuje istne szaleństwo. W telewizji, prasie, internecie umieszczane są szokujące zdjęcia, filmy ukazujące zbliżający się koniec świata. Wielkie powodzie, pożary, trzęsienia ziemi doprowadzające do ruiny naszą planetę. Milionerzy wykupują ostatnie miejsca w położonych na wyspach bunkrach, znajdujących się z dala od centrum katastrofy. Rodziny spędzają ostatnie chwile razem. Na każdym zakręcie wyznawcy religij nawołują: MÓDL SIĘ O PRZEBACZENIE! KONIEC JEST BLISKO!. Ludzie są skołowani zabiegani, niektórzy nawet napadają na sklepy obawiając się, że za chwilę zacznie brakować żywności. Dominuje wielki chaos. Ale w tym chaosie są też tacy, którzy drwią z osób przezornych. Ci właśnie rozsądni ludzie zachowują dystans do zaistniałej rzeczywistości. Wyglądają ze swoich okien na ulice i zadają sobie pytania: Dlaczego ONI boją się końca świata? Dlaczego dają się zmanipulować, pozwalają się stać ofiarami finansowymi tych wszystkich sprzedawców " ochronnych amuletów"? Czemu nauka, podstawowe prawa fizyki, które zostały wyniesione przez NICH ze szkoły nic nie znaczą? A może brak im rozumu?... Człowiekowi już od pierwszych lat życia towarzyszy strach. Te wszystkie stwory wyglądające z pod łózka, zjawy czające się w szafie, szpony obijające się o okienną szybę w czasie burzy. Nie mówiąc już o ciemności... Ale, gdy po tym trudnym okresie okazuje się, że Pani ze sklepu spożywczego nie jest jednak Babą-Jagą a te stwory z szafy to tylko ubrania powieszone przez mamę, lęk mija... niestety, tylko na chwilę. Jako dorośli już ludzie, często przesądni, boimy się czarnego kota, choć nie do końca jesteśmy pewni czy naprawdę przynosi nieszczęście. Na wszelki wypadek lepiej go ominąć i pójść okrężną drogą. Kolejny przestrach pojawia się gdy sami stajemy się rodzicami. Po długich godzinach pracy wracamy do domu, z rękami wypełnionymi po brzegi zakupami. Szykujemy obiad dla całej rodziny. Jest już godzina 18,19,20 ..a jej ciągle nie ma. Przecież skończyła lekcje o 12,00 . Gdzie ona się podziewa? A może ktoś ją porwał, napadł? Może coś jej się stało ? Pewnie leży gdzieś ze złamaną nogą, a ja nie mogę jej pomóc... Telefon nie odbiera , nie ma jej u Asi , do Bartka też nie poszła ..Co się z nią dzieje?- Zrozpaczeni już chcemy dzwonić po policję gdy nagle otwierają się drzwi a od progu dobiega głos: Przepraszam mamo , wiesz byłam u takiej nowej dziewczyny z klasy. Nazywa się Kinga. Wiem trochę się u niej zasiedziałam. Ale nie uwierzysz jaką ma świetną grę... Trochę lat mija a my stajemy się coraz starsi. Żyjemy z dnia na dzień starając się nie myśleć o śmierci. Ale co w ogóle dzieje się z człowiekiem który umiera? Czy tak jak mówią chrześcijanie , dobrzy ludzie idą do raju a grzesznicy do piekła? A może to buddyści mają rację i zmarły wujek jest którąś z tych biedronek siedzących na parapecie. A może nie ma nic? Ludzie boją się rzeczy nieznanych i to właśnie ta niewiedza jest źródłem strachu. Koniec świata jest największą niewiadomą a więc i strach jest największy. A co będzie gdy do tej mieszanki dorzucimy trochę więcej elementów? Smak stanie się intensywny a nawet duszący.. Człowiek jako jedna osoba nic nie znaczy . Ale gdy jest nas więcej to co innego. Dawno temu, w czasach gdy komuniści szerzyli swoją ideologię ulegały im miliony. Siła ich przekazu była ogromna. I właśnie o tej sile głoszonych przez nich poglądów chciało się przekonać dwóch amerykańskich dziennikarzy. Ci młodzi panowie odbyli daleką podroż w głąb Europy, gdzie wzięli udział w ogromnym radzieckim manifeście. Z początku opierali się wiwatującemu tłumowi, lecz po chwili sami zaczęli głosić powtarzane dookoła hasła. Byli zdziwieni jak łatwo dali się zmanipulować. Mamy tutaj do czynienia z rażącą wręcz psychozą tłumu. Kiedy brakuje nam informacji na dany temat, kiedy nie wiemy jak się zachować w konkretnej sytuacji, zaczynamy naśladować otoczenie. Przyjmujemy zachowania grupy , wyznawane poglądy, jednocześnie upewniając się w słuszności swoich racji. Kierujemy się jak owca za stadem. A co jeśli grupa za którą idziemy prowadzi nas na urwisko? Wyobraźmy sobie, że jesteśmy świadkami wypadku komunikacyjnego. Duży samochód towarowy potrącił jadącego znad przeciwka rowerzystę i odjechał. Wokół poszkodowanego zbiera się tłum gapiów, do którego dotłaczamy my. Widzimy, że rowerzysta ma uraz głowy, złamaną najprawdopodobniej prawą nogę. Wszędzie jest pełno krwi. Ranny ciężko oddycha , ledwo można zrozumieć dobiegające z jego ust ciche wołanie ... W głowie pojawia się myśl- Przecież trzeba mu pomoc. Ale czemu ja mam to zrobić? Nie może mnie wyręczyć Pani w niebieskiej czapce … Jak nikt nic nie robi, to po co ja mam się udzielać? W przedstawionych przezmianie sytuacjach widać wyraźnie jaką siłę ma tłum. Skoro wszyscy zakładają konto na Facebooku i ja muszę je założyć. Skoro wszyscy boją się końca świata to i ja powinienem. Ale dlaczego tak się dzieje? Czy my w ogóle myślimy? Każdy z was był, będzie lub jest w szkole. Nie po to by testować , które gumy do żucia przylepiają się najlepiej do szkolnej ławki, ale po to by zdobywać wiedzę. Niektórzy jednak czas ten zmarnowali i jest to wyłącznie ich wina. Skoro nie próbowali zrozumieć podstawowych praw fizyki, nie wiedzą nic o grawitacji, nie mówiąc o zagadnieniach z zakresu astronomii... to łatwo jest im wmówić całe to prze magnetyzowanie i inne głupstwa. W dzisiejszych czasach mamy łatwy dostęp do internetu, książek, telewizji. Jest tyle dostępnych źródeł z których możemy korzystać poszerzając swoją wiedzę. Nie mówię tu o jakiś fantastycznych opowieściach rodem z Harrego Pottera zaczerpniętych, ale o prawdziwych informacjach zawartych chociażby w encyklopedii. W niektórych krajach panuje kult jednostki, bieda. I mieszkańcy owych cywilizacji są jedynymi, których niewiedza może zostać usprawiedliwiona. Pozostali powinni zabrać się do pracy i odwiedzić najbliższą bibliotekę. Ale jaką wagę ma wiedza, kiedy w role wchodzi ludzkie życie?.Jest to najcenniejsza wartość o, którą się troszczymy. Może nie widać tego na co dzień, gdy pochłaniamy tony niezdrowej żywności siedząc przed telewizorem , czy narażając zdrowie wychodzimy w nowej kreacji na miasto, niekoniecznie odpowiedniej do pogody. Ale ta nasza troska ukazuje się dopiero w sytuacjach kryzysowych , gdy o „ Być albo nie być” decydują sekundy. Gdy do tej naszej mieszanki przyczyn strachu przed końcem świata dorzucimy jeszcze odrobinę głupoty, szczyptę bujnej wyobraźni i łyżeczkę łatwowierności to otrzymamy substancję wręcz wybuchową. Podsumowując, podczas odpowiadania sobie na pytanie :Dlaczego ludzie boją się końca świata ? - trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Liczy się strach przed nieznanym, moc jaką niesie ze sobą tłum, ogólny poziom wiedzy z zakresu fizyki geografii czy biologii. Poza tym ważna jest sytuacja polityczna, gospodarcza i finansowa państwa na którego terenie się znajdujemy. Ważny jest również wpływ religii, zwyczajów czy propagowanych z pokolenia na pokolenie wzorców zachowań. Nie zapomnijmy również o wychowaniu i charakterze poszczególnych osób, bo na szczęście są tacy ludzie, których nie da się zmanipulować. Każdy z nas jest inny, należymy do różnych grup religijnych czy politycznych, mieszkamy na różnych częściach globu, mamy różny kolor skóry, różnimy się wykształceniem, ale pod względem końca świata jesteśmy wszyscy tacy sami. Choć nie każdy dożyje tego momentu, w którym zagłada ludzkości ma nastąpić to Nie możemy żyć w ciągłym strachu, Nie możemy wierzyć szamaną, wróżką i innym ludziom tego pokroju. Powinniśmy się uspokoić, bo nikt nie ma daru przewidywania przyszłości i nikt ( jak widać nawet Aztecy) nie poda nam dokładnej daty Końca Świata. Jednak gdy dzień taki nastąpi miejmy nadzieję, że NASA poinformuje nas chwilę wcześniej, abyśmy, każdy według swojego upodobania, spędzili swoje ostatnie minuty...