Od BRONISŁAWA PIŁSudSkIEgO dO PRZESTRZENI uRZędu
Transkrypt
Od BRONISŁAWA PIŁSudSkIEgO dO PRZESTRZENI uRZędu
HISTORIA – WSPÓŁCZESNOŚĆ | HISTORY – Contemporaneity KRYSTYNA PIĄTKOWSKA zdjęcie niedostępne w wersji internetowej Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy. Meandry refleksji antropologa From Bronisław Piłsudski to the space of Employment Office. The turns and courses of anthropological thought Na początku była lektura listów Bronisława Piłsudskiego do Franza Boasa. W piśmie datowanym na 19 grudnia 1907 roku z Zakopanego pisał m.in.: „Chętnie przekazałbym Panu swoje zbiory w celu ogłoszenia ich drukiem po angielsku w publikacjach amerykańskich, poczynając od kolekcji folklorystycznych, które są teraz w najbardziej zaawansowanej fazie opracowania i mogłyby być gotowe do druku wcześniej niż jakakolwiek inna część moich zbiorów dotyczących tylko ludu Ajnów. (…) Ponieważ muszę jednak – aby w zupełności poświęcić się tej pracy – mieć zapewnione środki do życia, stawiam jako warunek pensję w wysokości 120 dolarów miesięcznie, wypłacaną przez osiem miesięcy” (Bronisław Piłsudski 2000: 104). W kolejnych listach Piłsudski rekomenduje wartość naukową swoich badań i prosi o wsparcie w postaci dotacji do badań, honorariów za druk swoich opracowań bądź przekazanie materiałów badawczych. Przykład asymilacji Ajnów: Rosjanin z żoną Ajnoską (w połowie Japonką) i dziećmi, fot. ze zbiorów AAN. An example of Ainu assimilation: a Russian with his Ainu wife (half-Japanese) and children, from the CAMR collection. 84 At first, there I was, reading letters of Bronisław Piłsudski to Franz Boas. In a letter dated 19 December 1907 from Zakopane he wrote: “I would happily present you with my collections so you could publish them in English in American journals. We could begin with the folklore collections, which are now mostly described by me and could be ready for print earlier than any other part of my collection exclusively on the Ainu people. (...) Since I have to be provided with means of livelihood in order to fully devote myself to this work, I make a condition of a salary of $ 120 per month, paid for eight months” (Bronisław Piłsudski 2000: 104). In subsequent letters, Piłsudski recommends the scientific value of his research and asks for support in the form of grants for research and fees for the publication of his studies or transfer of research materials. Further fate of our outstanding, perhaps naturally talented by God’s grace, ethnographer was complex and ended in a dramatic, irreversible decision (?) in 1918. After almost a hundred years, the status of some people associated with this particular discipline, for whom science, research and academic teaching are fundamental values, is still problematic and, moreover, makes daily existence a challenge. In this context, etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 85 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... From Bronisław Piłsudski to the space... Dalsze losy naszego znakomitego etnografa – być może z „bożej łaski” – były skomplikowane i zakończyły się dramatyczną, nieodwracalną decyzją (?) w 1918 roku. Po prawie stu latach status części osób związanych z tą wyjątkową dyscypliną, dla których nauka, badania i dydaktyka akademicka mają wartość fundamentalną, nadal jest problematyczny i co więcej, uniemożliwia codzienną egzystencję. W tym kontekście kompetencje, potencjał naukowy, czy zebrane materiały badawcze w ogóle się nie liczą. Zamiast troskliwego Franza Boasa, spotykają one na swojej drodze „mędrców”, przed których obliczem trzeba być „pokornym i malutkim”. Mankament w postaci świadomości swojej wartości i wiedzy oraz transgresja w formie istnienia naukowego – poza „punktami parametryzacyjnymi” – powoduje unicestwienie, wykluczenie ze społeczności tzw. „uczonych”, wreszcie pozbawienie środków do życia. W 2013 roku w mojej Alma Mater zaczęto zwalniać wieloletnich pracowników – świetnych, lubianych przez studentów dydaktyków, pasjonatów swojego zawodu nie pytając, czy mają jakieś możliwości przetrwania, kontynuowania badań i swoiście pojętej misji społecznej. Wyjazdy w teren – zapisy obserwacji, dokumentacja fotograficzna, rejestracje rozmów – przestały się liczyć jako autonomiczne działania w ramach dyscypliny. Nikt już nie będzie uhonorowany jak Bronisław Piłsudski w Shiraoi na Hokkaido w Japonii, któremu postawiono pomnik na terenie Muzeum Ajnów, a umieszczony nań napis głosi, że tu „przebywał i pracował w sierpniu 1903 roku”. Sytuacja stała się na tyle niepokojąca, również dla części pracowników akademickich, którzy na razie „zmieścili się” w kryteriach umożliwiających kontynuację zatrudnienia, że w grudniu 2013 roku zdecydowałam się podjąć projekt badawczy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łodzi1. Poniższy fragment rozmowy stanowi egzemplifikację kontekstu problemu: Mężczyzna 45 lat, z tytułem naukowym – Opowiedz swoją historię – określ przyczyny, dla których musisz kontaktować się z Urzędem Pracy. – To jest oczywiste – bo nie mam pracy, prawda? Nie wiem jak głęboko mogę sięgnąć w problem. Na pewno czuję się osobą w ogóle nie przystosowaną do tej sytuacji. Przez całe swoje życie zawodowe byłem jakby wychowywany w zupełnie innym systemie wartości. Praca na Uniwersytecie zawsze kojarzyła mi się ze stabilizacją. Nagle się okazało, że są pewne wymogi, którym bądź nie mogę podołać, bądź z którymi nie mogę się zgodzić. Pomijając całą aferę itd. cały czas mam ochotę wpisywać w CV, że pozwałem swojego szefa, straciłem pracę, wpadłem w depresję i nagle stwierdziłem, że do tego zmiana jest niemożliwa, że przez całe życie dążyłem tylko do jednego celu – być po prostu badaczem, naukowcem i nic więcej. Nie wiem z czym się kojarzy pojęcie bezrobotny – wiem z czym mi się kojarzy. Pojęcie bezrobotny kojarzy mi się z człowiekiem, który nie jest w stanie, nie potrafi podjąć żadnej pracy. Dlatego nie myślę o sobie jako bezrobotnym, tylko bez pracy. Ponieważ robię coś cały czas. Czy to będzie czytanie, czy to będzie pisanie jakiś tekstów bez stałych przychodów – to będzie właśnie moja robota. Nie uważam się za bezrobotnego, jak widzę reakcję ludzi, którym mówię, że jestem, bezrobotny – mają mnie po prostu za nieroba. Wiem też, że bezrobotny jest stawiany na podobnym poziomie jak żul, menel – oczywiście za takiego kogoś się nie uważam. Podług badań opublikowanych 27 czerwca 2013 roku na stronie rynekzdrowia.pl, 55% polskich bezrobotnych 50+ cierpi na depresję. Wszystkie znane mi osoby zwolnione z pracy na wyższych uczelniach zachorowały na tę przypadłość. Chociaż usiłowały cały czas coś robić – monitorować strony internetowe, czytać, pisać teksty, prowadzić blogi, odwoływać their qualifications, scientific potential or collected research materials do not count at all. Instead of a caring Franz Boas, they come upon “wise men”, who require “humbleness and insignificance” when you face them. The shortcoming of being aware of one’s value and knowledge and the transgression of scientific existence – beyond “parametrical points” – equals elimination, exclusion of the so-called “men of letters” from the community, and finally, deprivation of livelihood. In 2013, my Alma Mater began to cut down the number of staff – the experienced, great teachers, popular with students, dedicated to their professional life – without asking if they had any means of support to continue research and their specifically understood social mission. Field trips, records of observations, photographic documentation, recorded interviews – they all ceased to count as autonomous actions within the discipline. Nobody will ever be honoured again in the way Bronisław Piłsudski was by the people of Shiraoi in Hokkaido, Japan, who erected a statue of him at the Museum of the Ainu, and placed there an inscription which says that he “lived here and worked in August of 1903”. The situation was becoming so alarming, even for those academicals who, for the time being, “met” the criteria for the continuation of employment, that in December 2013 I decided to undertake a research project in the District Employment Office in Łódź1. The following fragment of conversation is an example of the issue in context: Male, 45, academic degree “Tell me your story – describe the reasons why you need help from the Employment Office.” “It’s obvious – because I don’t have a job, right? I don’t know how deep I can go into the problem. For sure, I feel I’m the kind of person who isn’t adjusted to such a situation. Through my entire professional career I have been used to completely different system of values. I have always associated working at the University with stability. Then it turned out that there are certain requirements with which I cannot cope or cannot agree. The whole matter aside, I still want to include in my CV that I sued my boss, lost my job, fell into depression and suddenly realised that such change is impossible, that what 1| Projekt badawczy Infrastruktura kulturalna i formuły działania urzędu pracy w nowej sytuacji kulturowej wobec stanu świadomości i praktyk osób bezrobotnych. Projekt pilotowany przez Wyższą Szkołę Europejską im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie w ramach programu Kapitał Ludzki – Narodowa Strategia Spójności, finansowanego przez Europejski Fundusz Społeczny Unii Europejskiej. Badania prowadziłam od 1 lutego do 31 maja 2014 r. PUP w Łodzi mieści się w dwóch budynkach przy ul. Milionowej 91 oraz ul. Kilińskiego 102/102A. Pewne wątki aktualnego tekstu znajdują się w moim artykule „O potrzebie antropologii w społecznej praxis. Kilka uwag na gorąco po realizacji projektu badawczego”, który ukazał się listopadzie 2014 r. 86 1| Research project Cultural infrastructure and operations of the employment office in the new cultural situation in face of the state of awareness and practices of the unemployed. The project supervised by the Tischner European University in Cracow under operational programme Human Capital – National Cohesion Strategy, co‑financed by the European Social Fund. I conducted the study between 1 February and 31 May 2014. The District Employment Office in Łódź is located in two buildings: at 91 Milionowa Street and 102/102A Kilińskiego Street. Some issues touched upon in the article have been included in my other paper entitled “O potrzebie antropologii w społecznej praxis. Kilka uwag na gorąco po realizacji projektu badawczego” [A need for anthropology in social praxis. Some remarks from the conducted research project] which was published in November 2014. etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 87 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... From Bronisław Piłsudski to the space... się od – w ich mniemaniu – krzywdzących decyzji, składać kolejne aplikacje w instytucjach, w których teoretycznie powinny znaleźć swoje miejsce – nic się nie zmieniało w ich sytuacji. Nawet oficjalnie zgłaszane oferty w BIP, miały z góry określonych beneficjentów. Czy w takich okolicznościach istnieje jakaś możliwość zdobycia zatrudnienia dającego satysfakcję i poczucie spełnienia przez ludzi funkcjonujących bez pomocy „kapitału społecznego”? Jak są zorganizowane i przygotowane instytucje powołane do moderowania tego zespołu zjawisk? Podczas realizacji projektu podejmowałam wiele wątków. Teraz zaprezentuję tylko jeden z nich – przestrzeń urzędów pracy. Jego obraz będzie zwielokrotniony, złożony z perspektyw pracowników PUP, klientów Urzędu, młodych ludzi – studentów etnologii/antropologii kulturowej, uczestników SKNE, którzy w ramach swoistego eksperymentu dzielili się ze mną swoimi pierwszymi wrażeniami. Moja kwerenda, utrwalona została na fotografiach podczas wędrówki po labiryncie gmachów PUP2. W potocznym rozumieniu przestrzeń to kategoria obiektywna, to trójwymiarowa, geometryczna forma istnienia materii, uwarunkowana przez ludzkie doświadczenie. Jednak kulturowy sens tej kategorii jest inny, bogatszy. Ludzie subiektywnie ją sobie uświadamiają w sposób oczywisty, ale w wymiarze zbiorowym, w różnych środowiskach kulturowych waloryzują ją, interpretują i używają jej w rozmaity sposób co skutkuje odmiennymi zachowaniami. Kultura zatem determinuje egzystencję człowieka w przestrzeni. Ta teza, potwierdzona przez liczne dane z badań etnograficznych jest obecnie „rozmywana” przez powierzchowne rozumienie współczesnej rzeczywistości, w której rzekomo wszystko, a więc także przestrzeni, można używać dowolnie. W perspektywie antropologicznej przestrzeń jest kategorią ukrytą, do której znaczeń trzeba dotrzeć, trzeba je skonstatować. W kulturach dawnych, zamkniętych, zintegrowanych, gdzie w każdym wymiarze życia przenikała się sfera sakralna ze sferą profaniczną idea przestrzeni jako czystej abstrakcji nie istniała, sposób myślenia był konkretny, sensualny, przedmiotowo-zmysłowy. Świat wydawał się ówczesnym ludziom jednolity w swej synchronicznej i diachronicznej całościowości. Kategoria ta miała swą kulturową siłę, ludzie mieli do niej stosunek emocjonalny: miejsca były dobre i złe, sprzyjające lub niebezpieczne. Przestrzeń, w tego typu kulturze, nie była homogeniczna, a waloryzowana i dzielona na: świętą – naładowaną energią, bogatą w znaczenia, oswojoną, rzeczywistą dla depozytariuszy takiej kultury; nieświętą/nieczystą – czyli sferę profanum, amorficzną, obcą, I had sought all my life was only one thing – to be just a researcher, a scientist and no one else. I don’t know what is the general association with the word ‘unemployed’; I know what I associate it with. The concept of an unemployed person reminds me of a man who is not capable of, not ready to take up any work. So I don’t think about myself as unemployed, but rather without a job. Because I’m doing something all the time. Whether it is reading or writing some texts without a regular income – it is going to be my job. I don’t consider myself unemployed, but I see the reaction of people who I tell about my situation. When I say that I’m unemployed they think I’m a loafer. I‘m also aware that the unemployed are put on the same level as bums or hobos – of course I don’t consider myself as one.” According to research published on 27 June 2013 on rynekzdrowia.pl website, 55 % of Polish unemployed people over 50 suffers from depression. Every colleague of mine made redundant at universities has fallen into this state. Although they tried not to do sit idle – they checked websites, read, wrote papers, blogged, appealed against the (in their opinion) unjust decision, submitted applications in institutions where they theoretically should find employment – their situation has not changed. Even official announcements published in the Public Information Bulletin had predetermined beneficiaries. Under these circumstances, is there any possibility to get a job giving satisfaction and sense of accomplishment to people operating without the help of “social capital”? How are the institutions established to aid this set of phenomena organised and prepared? In the course of the project I touched upon many issues. Now I will present only one of them – the space of employment offices. Its image will be multiplied, consisting of perspectives of office employees, applicants, young people – students of ethnology/cultural anthropology, members of Ethnological Student Scientific Organisation (SKNE), who shared with me their first impressions as part of that specific experiment. My query was photographed as I wandered around the maze of the District Employment Offices buildings2. In general understanding, space is an objective category that includes three-dimensional geometric form of matter, conditioned by human experience. However, the cultural meaning of this category is different, more complex. Obviously, people are subjectively aware of its presence, but in the collective dimension in different cultural environments they evaluate, interpret and use it in different ways which result in different behaviours. Therefore, culture determines the way man exists in a given space. This thesis, confirmed by a number of ethnographic research, is now becoming “diluted” by a superficial understanding of contemporary reality in which supposedly everything, and therefore space as well, can be used freely. In the anthropological sense, space is a hidden category, the essence of which needs to be reached for and acknowledged. In early cultures, the closed, integrated ones, where every aspect of life was the synthesis of the sacred and the profane, idea of space as pure abstraction did not exist – the manner of thinking about it was definite, sensual and objective. The world seemed to be unified in its synchronic and diachronic totality. This category had its cultural power; people were establishing emotional relationships with it: there were good and bad spaces, favourable or dangerous ones. Space in such cultures was not homogeneous but classified and divided into the holy – charged with energy, rich in meaning, domesticated, real for keepers of such tradition, and the unholy/ unclean – the realm of the profane, amorphous, foreign, and dangerous. By hierophanies the world was becoming ontologically established. Nothing could be done there without basic spatial orientation, and any such action presupposed the existence of a fixed point (“the centre”, “centre of the world”). Any religious man would always try to be in the centre. No sensible world could have arisen in chaos, homogeneity and relativity of a secular space. The so-called traditional communities recognised the contrast between the area they lived in (“our world”) and the hostile space beyond (“another world”) as something natural. By establishing cosmological model for unknown spaces such areas were “tamed” and consecrated. Such an idea – imago mundi – was symbolically represented e.g. by architectural objects, especially the sacred ones. But for a secular man space is essentially homogeneous and neutral. However, it seems that, even today, entirely profane (in this sense) human existence is impossible. Regardless of the need for transcendence and religious experience, the vast majority of people, whether it is caused by religion 2| Fotoreportaż został zrealizowany przez dr Roberta Dzięcielskiego. Wybrane zdjęcia ilustrują mój tekst. 88 2| Photo documentation was prepared by PhD Robert Dzięcielski. A choice of photographs illustrates my article. etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 89 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... From Bronisław Piłsudski to the space... zdjęcia niedostępne w wersji internetowej Fotografie zostały wykonane przez Krystynę Piątkowską i Roberta Dzięcielskiego podczas projektu badawczego realizowanego od 1 lutego 2014 r. do 30 czerwca 2014 r. w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łodzi. Photographs were taken by Krystyna Piątkowska and Robert Dzięcielski during the research project conducted from 1st February 2014 to 30th June 2014 in the District Employment Office in Łódź. 90 niebezpieczną. Poprzez hierofanie świat stawał się ustanowiony ontologicznie. W takim świecie nic nie mogło się wydarzyć bez podstawowego aktu orientacji przestrzennej, a każde takie działanie zakładało istnienie stałego punktu („centrum”, „środek świata”). Człowiek religijny starał się znaleźć zawsze w centrum. Żaden sensowny świat nie mógł powstać w chaosie, homogeniczności i względności przestrzeni świeckiej. Tak zwane społeczeństwa tradycyjne uznawały za naturalne przeciwstawienie między obszarem, który zamieszkiwały („nasz świat”), a wrogą przestrzenią, która go otaczała („inny świat”). Kosmizacja (oswojenie) nieznanych przestrzeni była tu zawsze konsekracją (powtórzeniem prymarnego gestu ustanawiającego świat). Takie wyobrażenie – imago mundi – symbolicznie reprezentowała między innymi architektura, zwłaszcza sakralna. Natomiast dla człowieka świeckiego przestrzeń jest zasadniczo homogeniczna i neutralna. Jednak wydaje się, że nawet współcześnie, idealnie świecka (w tym sensie) egzystencja ludzka nie istnieje. Niezależnie od potrzeby transcendencji czy przeżyć religijnych, znakomita większość ludzi, czy to powodowana religią czy siłą tradycji (wychowania) szanuje wydzielone sfery naznaczone świętością. Wtedy nie ogranicza się przestrzeni tylko do praktycznego poziomu działania i doświadczeń zmysłowych. Są miejsca i kierunki, które choć bezpośrednio doświadczane, zawierają w sobie jakby wartość dodaną w postaci znaczeń. Współcześnie są to zwykle rudymenty symboliczne, niekoniecznie uświadamiane, niekoniecznie zracjonalizowane, a jednak powtarzane mocą tradycji, nawyku, wychowania, potrzeby, itp. Taką sytuację można zauważyć także w przestrzeniach publicznych, do których współczesny człowiek przychodzi po raz pierwszy. Punktem wyjścia dla percepcji przestrzeni pozostaje najbardziej podstawowa orientacja i jej waloryzowanie zorientowane na własne ciało – „człowiek miarą wszechrzeczy”. Przestrzeń jest znacząca, choć nikt nie uczył nas by traktować ją w taki sposób, jako coś wyodrębnionego or by force of tradition (bringing up) respects the separated spheres marked by holiness. Then, space is not limited only to the practical level of action and sensory experience. There are places and directions that despite being experienced directly include added value, additional meanings. Today, they usually contain rudimentary symbolism, not necessarily conscious, not necessarily rationalised, but repeated with the power of tradition, habit, education, need, etc. Such a situation can be also observed in public spaces which a modern man enters for the first time. The starting point for creating an image of a space is the most basic orientation centred around own body according to the “man is the measure of all things” principle. Space is significant, although no one has taught us to treat it in such a way, as something separated from other associations – as knowledge of other cultures usually suggests. Indeed, presence of a foreigner in our space distorts – in this regard – our habits. Such understanding of space as an informal cultural system not only communicates various meanings but also demands “certain activities of people operating in that space”. Human measure of reality points to some universals that cross the boundaries of particular cultures. Material territory is constructed by man, i.e. spatial organisation results from posture and structure of the human body and spatial relations between people. Yi-Fu Tuan states that: “Man, out of his intimate experience with his body and with other people, organizes space so that it conforms with and caters to his biological needs and social relations. The word »body« immediately calls to mind an object rather than an animated and animating being. The body is an »it«, and it is in space or takes up space. In contrast, when we etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 91 From Bronisław Piłsudski to the space... 92 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... od innych skojarzeń – wiemy to zwykle na podstawie wiedzy o innych kulturach. Wszak często wzbudza żywe emocje cudzoziemiec „zakłócający” – w tym sensie – nasze przyzwyczajenia. Tak rozumiana przestrzeń, jako nieformalny system kulturowy, nie tylko komunikuje znaczenia, ale domaga się „pewnych działań funkcjonujących w niej ludzi”. Człowiecza miara rzeczywistości wskazuje na pewne uniwersalia, przekraczające granice partykularnych kultur. Materialne terytorium jest konstruowane przez człowieka, tzn. jego organizacja wynika z postawy i struktury ludzkiego ciała oraz relacji odległości między ludźmi. Yi-Fu Tuan pisze: „Z intymnego doświadczenia własnego ciała oraz innych ludzi człowiek organizuje przestrzeń w ten sposób, by odpowiadała jego biologicznym potrzebom i społecznym stosunkom, by zaspokajała je. Słowo »ciało« kojarzy się bezpośrednio z przedmiotem raczej niż z żywą i działającą istotą. Ciało to »to« – i »to« jest w przestrzeni albo zajmuje przestrzeń. Przeciwnie, jeśli użyjemy terminów »człowiek« i »świat« nie myślimy o człowieku – przedmiocie w świecie zajmującym maleńką cząstkę przestrzeni, ale o człowieku zamieszkującym świat, rządzącym światem i stwarzającym go. W istocie sam termin World (»świat«) mieści w sobie zarówno człowieka, jak i jego otoczenie, bo jego etymologiczny korzeń (Wer) znaczy »człowiek«. Człowiek i świat to złożone pojęcia” (Tuan 1987: 51). Przed wchodzącym człowiekiem otwiera się przestrzeń ulegająca od razu zróżnicowaniu odpowiadającemu strukturze wyprostowanego ciała: przód – tył, prawo – lewo, poziom – pion, góra – dół. Przestrzeń podporządkowana jest temu schematowi, a kultury różnią się w „wypełnianiu ich treścią”. To jest sposób porządkowania chaosu, nadawania mu sensu, co wymaga sklasyfikowania elementów. Narzędziem do tego jest – jak wiadomo – język. „Każde pojęcie żeby mogło być wyodrębnione, potrzebuje swojej przeciwwagi. Nic nie może być z tyłu, jeśli coś nie jest z przodu, po prawej, jeśli nic nie jest po lewej, w górze jeśli nic nie jest na dole. (…) Istotą rzeczywistości jest wszelako sens. Kultura dokonuje więc wartościowania biegunów opozycji. Lewe przestaje być opozycją prawego tylko w wyniku przeciwstawienia w orientacji przestrzennej. Nabiera w stosunku do prawej zabarwienia negatywnego. W samym elementarnym słownictwie: lewizna, zrobić coś »na lewo«, czyli nielegalnie, »lewe pieniądze« – zarobione nieuczciwie, »on jest lewy« – niepewny, niegodny zaufania… Po prawej stronie: prawo, praworządność, człowiek prawy, czyli szlachetny, prawda, prawidłowy, prawidłowość, prawomocny, prawomyślny, nawet najbardziej poszukiwany grzyb to prawdziwek” (Stomma 2008: 180). Z prawą stroną wiąże się świętą siłę, zasadę wszelkiego ukierunkowanego działania i źródło wszystkiego co dobre use the terms »man« and »world«, we do not merely think of man as an object in the world, occupying a small part of its space, but also of man as inhabiting the world, commanding and creating it. In fact the single term »world« contains and conjoins man and his environment, for its etymological root »wer« means »man«. Man and world denote complex ideas” (Tuan 1987: 51). A dispersible space corresponding to upright body structure (front/back, right/left, horizontal/vertical, up/down) opens instantly before a man entering a given area. Space is subordinate to that scheme and cultures differ in “filling it with meanings”. In this way people organise chaos, assign sense to elements classified beforehand. A proper tool for such operation is, obviously, language. “Every concept needs a counterpart to be separated. Nothing could be »at the back« if there was nothing »at the front«; we would not say »on the right« with not a thing »on the left« to start with, there is no »top« if there is no »bottom«. (...) The essence of reality is after all sense. Thus, culture evaluates the poles of opposition. Left ceases to be the opposition of right in spatial terms only. It becomes the negative side of right. Basing on elementary vocabulary alone: in Polish, to do something “on the left” is something illegal, “left money” means defrauded funds, “to be left” – an untrustworthy, unreliable person... On the right side we have: a right to, righteousness, a righteous man i.e. an upstanding one, to be right, in the right mind, etc.” (Stomma 2008: 180). “In essence, the right is perceived to signify sacred power, the principle of all effective activity, and the source of everything that is good and legitimate. The left is its antithesis; it signifies the profane, the impure, the ambivalent and the feeble, which is maleficent and to be dreaded” (Tuan 1987: 62). In the cultural code, the positive poles of a given opposition are combined with positive poles of other oppositions, and negative ones with other negative sides: left – right, death – life; therefore, left – death, right – life). Similarly, the oppositions: up – down and high – low are also parallel. What is on top and above – in most cultures is highly evaluated. Examples of such valuation can be seen in folk cosmology (heaven, hell), in hierarchical order (the best on top of the list), in determining the states (high-flown, depressed), status, etc. It also refers to architectural structures. The situation is identical with the valuation of space by axis front – back. “Frontal space is primarily visual. It is vivid and much larger than the rear space that we can experience only through nonvisual cues. (...) On a temporal plane, frontal space is perceived as future, rear space as past” (ibid.: 58). Human body is also a measure of direction, distance, length, volume, capacity, location. After all, many terms used to describe them are derived from body parts. This is also relevant for the spatial distance, which can be associated with human relations and therefore valued accordingly. These observations need to be supplemented by some ideas related to architecture and materialisation of space, which, according to M. Reet Hall and E. T. Hall, interact in a social context as a declaration in various networks of communication links, as well as on levels of axiological decisions. The buildings, therefore, speak for themselves and this is extremely important given the consequences (Reed Hall, Hall 2001). The basic question posed by the Halls is as follows: what does the building say? It follows that premises of a specific institution should not only be efficient and functional but also significant in accord with the accepted system of values, their contextual importance and specific message for users of the building. Dealing with this issue, the researchers found that: “improbable arrangements of objects and events coerce behaviour in accordance with their own dynamic patterns” (ibid.: 13). Therefore, the spatial arrangement determines human behaviours that are becoming formalised, standardised, although instructions are not usually articulated (e.g. information about monitoring). The environment of architectural areas, i.e. both external iconosphere and design and objects placed inside structures, always enters into interaction with people, so its context should be taken into account by architects in terms of technology, design and axiology. In the Western world, it is believed that people are paramount to everything else, therefore, also to their environment. However, in a situation where interaction is institutionalised only a certain group can be privileged and dominate over space. The group to which actions are etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 93 From Bronisław Piłsudski to the space... 94 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... i uprawnione. Lewa strona jest antytezą: oznacza świeckie, nieczyste, niepewne i słabe, to co jest złe i należy się bać (Tuan 1987: 62). W kodzie kulturowym pozytywne bieguny jednych opozycji łączą się z pozytywnymi biegunami innych, a negatywne z negatywnymi: lewa – prawa, śmierć – życie; a więc lewa – śmierć, prawa – życie). Podobnie z opozycjami: góra – dół, wysoko – nisko. To co na górze i wyżej – w większości kultur jest pozytywnie wartościowane. Widać to w porządku ludowej kosmologii (niebo, piekło), w tworzeniu hierarchii (góra tabeli – najlepsi), w określaniu stanów (górnolotność, zdołowanie), statusów itp. itd. Odnosi się także do budowli architektonicznych. Identycznie jest z wartościowaniem przestrzeni według osi przód – tył. „Przestrzeń z przodu jest przede wszystkim wizualna. Jest jasna i dużo większa od przestrzeni z tyłu, której doświadczamy dzięki znakom niewizualnym. (…) W kategoriach czasu przestrzeń z przodu kojarzy się z przyszłością, przestrzeń z tyłu z przeszłością” (ibidem: 58). Ludzkie ciało jest też miara kierunków, odległości, długości, objętości, pojemności, położenia, wszak od jego części i członków wywodzą się różne ich określenia. Dotyczy to też odległości przestrzennej, która może być również związana z relacjami międzyludzkimi i przez to odpowiednio wartościowana. Do tych uwag trzeba jeszcze dodać pewne idee związane z architekturą i materializacją przestrzeni, które jak twierdzą M. Reet Hall i E. T. Hall, w kontekście społecznym oddziałują jako deklaracja w różnych sieciach komunikacyjnych powiązań, a także na poziomach aksjologicznych decyzji. Same budynki zatem mówią, a to jest niezwykle istotne ze względu na konsekwencje (Reed Hall, Hall 2001). Podstawowe pytanie podłóg małżeństwa Hallów brzmi następująco: co mówi budynek? Wynika z tego, że lokum konkretnej instytucji powinno być nie tylko efektywne i funkcjonalne, ale także manifestować znaczenia zgodne z przyjętym systemem wartości, ich kontekstualną ważnością i określonym przesłaniem dla użytkowników gmachu. Zajmujący się tą kwestią badacze odkryli, że: „…nieprawdopodobne układy przedmiotów i zdarzeń mogą wymuszać zachowania zgodne z dynamicznymi wzorcami tych układów” (ibidem: 13). Układ przestrzenny determinuje wobec tego ludzkie zachowania, które zaczynają mieć charakter sformalizowany, zestandaryzowany, choć werbalizacje większości dyrektyw nie są artykułowane (anonse dotyczą np. informacji o monitorowaniu obiektów). Otoczenie istniejące w obszarze architektonicznym – zarówno ikonosfera zewnętrzna, jak i aranżacje oraz rzeczy umieszczone wewnątrz obiektów wchodzą zawsze w interakcję z ludźmi, zatem ich konteksty powinny być uwzględniane przez architektów w perspektywie technologicznej, projektowej, wizualnej jak i aksjologicznej. W świecie Zachodu uważa się, że ludzie są wartością nadrzędną nad wszystkim, wobec tego także nad otoczeniem. Jednak w sytuacji zinstytucjonalizowania interakcji, tylko określona grupa może mieć przywilej dominacji w przestrzeni. Grupa, do której są kierowane działania, często nie jest uwzględniana w kontekście manifestowania jej tożsamości i osobowości. Sądzę, że ta sytuacja w jednoznaczny sposób jest manifestowana w łódzkich urzędach. Wychodząc od ogólnokulturowych założeń przechodzę do konkretów – jak widzą przestrzeń PUP interesariusze i przygodni odwiedzający? Choćby na chwilę chcę oddać im głos powodowana antropologicznymi dyrektywami tworzenia dialogów i wielogłosowości narracji3. Urząd Pracy na Milionowej. Kobieta +50 Jak się pani czuje w przestrzeni Urzędu Pracy? - Mnie się nie podoba. Jest duszno i wszyscy są tacy smutni, że nie da się tutaj wysiedzieć. Urzędnicy to są niektórzy tacy, że bez kija nie podchodź. Tacy niemili, odrzucający jak się wchodzi. Z jednej strony starają się, bo dostałam staż, niestety nie przyjęłam go, ale starają się pomóc, więc jest dobrze. Z drugiej strony niektórzy są nieprzyjemni, nawet teraz mogę podać przykład. Pani była taka niemiła, nawet nie wysłuchała mojego tłumaczenia, tylko od razu directed is often not taken into account in the context of manifesting its identity and personality. I think that this situation is clearly visible in offices in Łódź. General cultural assumptions turn into specific issues – how do applicants and other visitors of the District Employment Offices perceive their space? If only for a moment, I want to give them a say, following anthropological guidelines which encourage creating dialogue and narrative polyphony3. Employment Office on Milionowa Street Female, +50 “How do you feel on the premises of the Employment Office?” “I don’t like it here. It is stuffy and everyone is so sad that you cannot sit here for long. Some employees look so grouchy that you want to steer clear of them. They look unkind and you feel like brushed off right from the entrance. On the one hand, they try to help you, because I got an internship, unfortunately I didn’t take it, but they try to help you, so that’s good. On the other hand, some are unpleasant; even now I can give you an example. One employee was so rude, she didn’t even listen to my explanations, didn’t smile, not even looked at me, so for me it was a sign of disregard. And when it comes to space, it would be nice to lighten the place up and add some flowers for colour.” “Definitely, it would create better atmosphere than all those posters. And some flowers and colour. I hate such grey, dark spaces...” Female, +40 “How would you define this space?” “I don’t know how to define it. As you enter you simply feel weird. It’s certainly frightening when you see the crush of people in the hallway; that is the most eye-catching. I must admit that I instantly think that whatever, wherever I need to settle I will definitely need to wait in large queues to have my issue resolved. There is no design to speak of, it’s the basics. And the walls are even dirty, so it’s hard to call it ‘interior decor’. I don’t know what’s the toilet like because I haven’t been there and to be honest I don’t want to go and check. I’m not even sure if there is any cafeteria to get a tea or coffee; you know, people are here for two or three hours, they have to spend so much time here to get anything done. There is no space to sit down 3| E.Gellner może w tej kwestii ironizuje, ale C. Geertz konstatuje, iż „treścią etnograficznych badań na poziomie osobistego doświadczenia jest wczuwanie się. (...) Dążymy do tego, by prowadzić z nimi dialog (w szerszym znaczeniu tego słowa, obejmującym o wiele więcej, niż tylko zwykłą rozmowę); pragniemy konwersować, co, wbrew temu, co się na ogół twierdzi, nie jest wcale takie łatwe (…)” (Geertz 2005: 28-29). etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 3| E.Gellner may be ironic in this matter, but C.Geertz states that “finding your feet is what ethnographic research consists of as a personal experience. (…) We are seeking, in the widened sense of the term in which it encompasses much more than talk, to converse with them, a matter a great deal more difficult (...) than is commonly recognized (...)” (Geertz 2005: 28-29). 95 From Bronisław Piłsudski to the space... 96 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... ani się nie uśmiechnęła, ani na mnie nawet nie spojrzała, więc dla mnie to jest lekceważenie człowieka. A jeśli chodzi o przestrzeń, żeby było milej to światło bym dała, kwiatki jakieś, żeby było kolorowo. - Na pewno lepiej by wpłynęły na samopoczucie niż te wszystkie plakaty. I kwiatki jakieś i kolor. Ja nienawidzę takich szarych, mrocznych przestrzeni... Kobieta +40 - Jakby określiła pani tę przestrzeń? - Nie wiem jak to określić. Jak się wchodzi jest po prostu dziwnie. Na pewno przerażające jest to, że jak się wchodzi widzi się ten tłok w korytarzu, to jest takie najbardziej rzucające się. To przyznam się, że od razu myślę, że cokolwiek, gdziekolwiek bym poszła załatwić na pewno muszę się nastawić na duże kolejki i oczekiwanie na swoją sprawę. O wystroju nie można tu mówić, jest podstawowy. A nawet są brudne ściany, więc trudno na to powiedzieć wystrój. Nie wiem jak jest w toaletach, bo nie byłam i przyznam się szczerze, że nawet nie chcę patrzeć jak tam jest. Nie wiem nawet czy jest tu jakiś bufet, żeby napić się herbaty, czy kawy, wiadomo, że ludzie są tu po dwie, trzy godziny, muszą tyle tu spędzić, żeby coś załatwić. Brakuje miejsca, żeby na spokojnie usiąść wypić tą kawę i wypełnić dokumenty. Nie ma tego. Niby są na tym korytarzu rzucone, bo tak to trzeba nazwać, biurka. No duże są, ale ktoś jak pisze dokumenty to chciałby być sam. Mogłyby być jakieś przestrzenie przedzielone, czy odosobnione, prawda? Nie każdy chce, żeby ktoś mu zaglądał co wypełnia. - A co pani by zaproponowała? - Może nie obrazy, ale też coś na ścianę, graffiti? I to w jasnych kolorach, byłoby miło, na pewno kolor dobrze by wpłynął. Te ogłoszenia nawet, jak one wyglądają, nawet nie ma głupich, przezroczystych ramek. Takie coś powinno być starannie powieszone, a nie tak zwisać. Wiszą po prostu, ktoś przejdzie, ruszy ręką i będzie pół dokumentu wisiało. Od razu się nie chce na to patrzeć. Pracodawca, mężczyzna +60 - Jakby Pan scharakteryzował oba nasze Urzędy? - Wie Pani, nawet jak jest biednie, to powinno być czysto. Na Kilińskiego jest niewątpliwie lepiej, ale jak nikt nie będzie pilnował to zrobi się tak samo jak tutaj. W tym urzędzie przyjmuje się klientów jednak te 10 lat dłużej. - Co panu najbardziej przeszkadza? - Brud. Wszechobecny. Jeśli w tym budynku jest jakiś kierownik gospodarczy to Dyrekcja powinna natychmiast zmienić tego kierownika. Przecież każdy Urząd to jest wizytówka miasta, in quiet to drink that coffee and fill in the documents. There is none. As a matter of fact, some desks are, well, there is no other way to put it, scattered here and there in the hallway. They are big, I admit, but people would rather prepare the documents on their own. There should be some separated or private spaces, right? Not everyone wants to share the information that they write down with others.” “And what changes would you propose?” “Maybe not paintings, but also something on the wall, graffiti perhaps? And in bright colours, it would be nice, I’m sure it would have positive influence. Take these advertisements for example – there are no frames, even the simplest, transparent ones. Such things should be carefully hung, and not dangle like that. A person passing by need only move their hand and half of the document will be gone. You are put off from looking at them right away.” Employer, male, +60 “How would you characterise both our Offices?” “You know, even if conditions are poor, they should be at least clean. It’s certainly better at Kilińskiego, but if no one takes care of that place, it will be same as here. However, this office has been operating 10 years longer.” “What bothers you the most?” “Dirt. All-present. If this building has a maintenance manager the management should immediately change that person. After all each Office represents the city. Well, let’s start with the simple stuff. Holes in the walls should be repaired at once and then painted. In my company that’s the way we do things because I cannot afford to have my reputation tarnished, but here? Posters are torn, paint peels off and the walls are dirty. They took off some framed pictures but the holes remained, some shattered furniture stands in the corridors with a layer of dust on them. Generally unpleasant sight. They should start with the basics.” “I think the colours should be more ‘reassuring’, they should create a pleasant and peaceful atmosphere. I like pastels, bright ochres, greys, whites, ivory. This green here simply does not fit. It’s cold and gives the impression of a partisan shelter. Two weeks ago, I returned from the USA, I was at my daughter’s; she has a great life, she runs a good business together with her husband. And I went with her to various offices and there is a different atmosphere. Everywhere you can see what you are talking about. There are paintings and plants, people behave differently there, because it is calming, gives some sense of normalcy, and perhaps even that people value one another, because one thinks of those who come here, and wants it to be nice. Maybe one day Poland will be civilised too. I support that.” Employment Agency on Kilińskiego Street Employee, manager, male +40 “How would you describe the office building to someone who has never been here? Would you express your opinion straight away?” “I would immediately say that this building stands out from other buildings in the area, that it is modern, and is called the “labour palace” by the press. It always seems so modern to me. The glass front makes it different from other public administration buildings, but now it is changing as well. As far as the interior is concerned I would say that there are large spaces, operating rooms, which is somehow characteristic of the office. I would praise the Occupational Activation Centre, of which I am the manager, because is distinguished from the whole building by the fact that all the walls in the building are painted green, like all offices, and the Activation Centre was painted grey with orange finishing touches, because the manager, and that is I, likes orange. I had a say on colour, a neon sign that is displayed there, and a grey-orange counter. Some things that were green could not be changed, like windows, walls. We decided that this combination of colours would not clash. At my Occupational Activation Centre not one poster is attached to the wall with tape, the same goes for my room. This is my phobia from the time I used to work in another building where the plaster was cracked; everyone used to cover it with posters. The first thing I did here was to ban sticking anything to walls.” “What if someone offered you works of art, paintings or beautiful photos?” “No, no, I’m not against it, but it cannot interfere with my sense of aesthetics. If it is framed and the colours somehow fit then I like such things. Somehow I don’t like loose sheets, calendars, it introduces such disarray.” etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 97 From Bronisław Piłsudski to the space... 98 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... no to zacznijmy od najprostszych spraw. Dziury w ścianach powinno się od razu zaklejać, a potem pomalować. U mnie w firmie tak właśnie robimy bo nie mogę sobie pozwolić żeby ktoś miał o mnie złe zdanie, a tutaj? Pozrywane plakaty, no to pozrywana farba. Brudne ściany, pozdejmowali jakieś ramki to pozostawały dziury, jakieś pogruchotane meble na korytarzach i na nich kurz. Ogólnie przykry widok. Powinno się zacząć od najprostszych spraw. - Uważam, że kolory powinny być takie bardziej „rehabilitacyjne”, żeby był jakiś nastrój przyjemny i spokojny. Lubię kolory pastelowe, jasne ugry, szarości, biele, kość słoniową. Ta zieleń tu zwyczajnie nie pasuje. Jest zimna i sprawia wrażenie partyzanckiego schronu. Dwa tygodnie temu wróciłem z USA, byłem u córki, świetnie się jej powodzi, z mężem prowadzi dobry biznes. I ja z nią jeździłem po różnych urzędach i tam jest inna atmosfera. Wszędzie widać to o czym Pani mówi. Wiszą obrazy, są rośliny i ludzie tam się inaczej zachowują, bo to uspokaja, daje jakieś poczucie normalności, a może nawet, że się jakoś doceniamy, bo ktoś myśli o tych co tutaj przychodzą, żeby było ładnie. Może kiedyś i w Polsce będzie cywilizacja. Ja popieram coś takiego. Urząd Pracy na Kilińskiego Pracownik, zarządzający, mężczyzna +40 - Jakby pan opisał budynek urzędu komuś kto go nie zna? Czy to byłoby od razu jakieś wartościowanie? - Od razu powiedziałbym, że to budynek wyróżniający się na tle innych w okolicy, że ma charakter nowoczesny, nazywany „pałac pracy” przez opisy prasowe. Cały czas wydaje mi się, że jest taki nowoczesny. Szklana elewacja powoduje, że jest to takie inne niż takie budynki administracji publicznej, chociaż teraz też się to zmienia. Jeżeli chodzi o wnętrze to tłumaczyłbym, że są duże przestrzenie, sale operacyjne, co nie wszędzie jest, ale jest jakoś tam charakterystyczne. Chwaliłbym się Centrum Aktywizacji Zawodowej, którego jestem kierownikiem, jest wyróżnione z całego budynku przez to, że wszystkie ściany w budynku są pomalowane na przyjęty dla urzędów kolor zielony, a Centrum Aktywizacji zostało pomalowane na kolor szary z pomarańczowymi elementami wykończeniowymi, dlatego, że pan kierownik, którym byłem ja lubi kolor pomarańczowy. Miałem wpływ na kolor, neon, który tam się wyświetla i szaro-pomarańczową ladę. Pewnych rzeczy, które były zielone nie dało się zmienić, okna, ściany. Stwierdziliśmy, że to zestawienie kolorów się nie gryzie. U mnie w Centrum Aktywizacji Zawodowej nie wisi na ścianie żaden plakat przyklejony plastrem, tak jak i u mnie w pokoju. Taką mam fobię, z czasów jak zaczynałem pracę w innym budynku, gdzie leciał tynk, wszyscy zaklejali jakimiś plakatami. Pierwsze co zrobiłem tutaj to naklejać czegokolwiek na ścianach. - A gdyby ktoś panu zaproponował dzieła sztuki, obrazy, piękne fotografie? - Nie, nie ja nie jestem przeciwnikiem, tylko nie może to zaburzać mojego poczucia estetyki. Jeżeli jest oprawione, jakoś się kolorystycznie komponuje to mi się takie rzeczy podobają. Nie lubię jakoś luźnych kartek, kalendarzy, to wprowadza taki nieład. - Na Milionowej zrobiliśmy zdjęcie kalendarza z kotami. - Tam mi się nic nie podoba, jak wchodzę jest mnóstwo tych informacji, tablic, tego wszystkiego. Nie znoszę tego. - A czy w ogóle można coś z tych informacji odczytać? - Nie, tam są plakaciki, tam są plakaciki. Jak tu przychodzą firmy zewnętrzne, chcą się reklamować nawet z darmowymi projektami to mam taki układ z dyrektorem, że rozdajemy “We took a picture of a calendar with cats at Milionowa.” “There’s nothing I like about that place. Whenever I go there I see plenty of information sheets, boards, all of this. I hate that.” “Are you able to read anything of interest?” “No, there are posters, simply promotional posters. When external companies come here and want to advertise, even with free projects, I have such an arrangement with the director that we give away leaflets to interested people, and try not to hang posters in some indefinite number, because it clutters the space, and the information is then unreadable and doesn’t have any effect.” “Don’t you think that it would be better if these job advertisements on the board were all bigger?” “Job ads are displayed on the screens, and these other things are partly external, and jobs abroad are put near rooms 106 and 107. It’s practical because someone sees the details and no longer needs to go into the room and ask.” “But it’s unreadable.” “I don’t say it is. We meet today to see what is wrong. I don’t read these, so I haven’t even thought about it.” “At Milionowa they have designed it like this: there is this huge board covered in tiny writing, in front there is a row of seats and then there is a desk.” “Probably they have, I don’t bother to look at it, because too many things annoy me there. I don’t hang anything here, even if employers bring me some nice calendars. At home, if I buy a souvenir I always have to think about where to put it, whether it will fit.” “Would you change anything here?” “As for the colours the point was that they do not clash with that green. Grey and orange were chosen by me, I like these colours.” “And this has been accepted by the management?” “Yes.” “So there is no such rule that you need to strictly follow imposed standards?” “When we moved in, all hallways were green, rooms in white, and then we got funds from the Ministry of Labour for the Occupational Activation Centre. All employees of the Occupational Activation Centre have the same chairs. The only way to stand out from all of these other floors was to change the colour.” “But there is no person in the office who is responsible for the visual arrangement of space?” “No, not at the moment. Now I see that as the floors are being renovated and they again go with the green paint. More or less flashy, which annoys me as well.” Anyone who for the first time visits the Offices will find oneself in the context of iconography, which overwhelms, amazes, annoys, or triggers criticism. How do young people, for whom the search for a job is distant future, but who have had some experience in the matter of anthropological reflection, perceive that space? Here are their findings: 1. The building on Milionowa Street does not make the best impression both from inside and outside. It looks like a connector, is low and narrow, which is evident once inside. All rooms are of very similar arrangement and surface area and they feel stuffy and airless upon entering. Narrow corridors hinder free movement, especially when there are more people. A small number of windows provide little light as if the first floor was under the ground, not above it. Where applicants are accepted the hallways are wider, but empty. Few seats and tables force people to stand while waiting for their etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 99 From Bronisław Piłsudski to the space... 100 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... ulotki, żeby ludzie skorzystali, a plakatów staramy się nie wieszać w jakiejś nieograniczonej liczbie, bo to się zaśmieca, a informacja jest wtedy nieczytelna i wcale to nic nie daje. - A nie sądzi pan, ze lepiej by było gdyby te anonse o pracy na tablicy miały tylko duży format? - Oferty pracy wyświetlane są na telewizorach, a te inne rzeczy są po części zewnętrzne, a oferty pracy za granicą przy pokoju 106, 107 wiesza się trochę ze względów takich praktycznych, jak ktoś zobaczy szczegóły to już nie wchodzi do pokoju i nie pyta. - Ale tego się nie da przeczytać. - Ja nie mówię, że się da, po to się spotykamy, żeby zobaczyć co jest nie tak. Ja tego nie czytam, więc nawet się nie zastanawiałem. - Na Milionowej stworzono taką konstrukcję, że jest wielka tablica zapisana maczkiem, przed tym stoi rząd krzesełek, potem biurko. - Pewnie tak jest, nie oglądam tego, bo mnie denerwuje za dużo rzeczy. Ja u siebie nic nie wieszam, jak mi pracodawcy przynoszą jakieś ładne kalendarze. W domu, jak kupuję jakąś pamiątkę muszę zawsze przemyśleć gdzie powiesić, czy będzie pasowało. - Tutaj by coś pan zmienił? - Jeżeli chodzi o kolorystykę to było tak, żeby się nie gryzło z tym zielonym. Szare i pomarańczowe wybrałem ja, lubię te kolory. - I zostało to zaakceptowane przez dyrekcję? - Tak. - Czyli nie ma czegoś takiego, że tak wam absolutnie narzucono standaryzację? - Jak się wprowadziliśmy wszystkie korytarze były na zielono, pokoje na biało, potem z Ministerstwa Pracy dostaliśmy pieniądze na Centrum Aktywizacji Zawodowej. Wszyscy pracownicy Centrum Aktywizacji Zawodowej mamy takie same krzesła. Jedynym pomysłem, żeby wyróżnić się z tych wszystkich pięter była zmiana koloru. - Ale nie ma w urzędzie takiej osoby, która byłaby odpowiedzialna za wizualną aranżację przestrzeni? - Nie, na ten moment nie. Teraz widzę, że jak odnawiają piętra to cały czas malują na ten zielony. Bardziej lub mniej żarówiasty, co mnie też drażni turn. You can tell at first glance that the building needs renovation: there are stains on the walls, boxes and equipment under the stairs. Everything is cold and unfriendly and discourages from staying. Monitored toilets, in the wash basin area, and a piece of paper on the door informing that: “applicants under the influence of alcohol will not be admitted”, shows what kind of problems are faced by workers on a daily basis. The glass building on Kilińskiego Street that once was a factory is now adapted and tailored to the needs of the Office and makes an entirely different impression. Large windows let in large amounts of daylight, making the rooms more open and spacious. Each room differs in interior design and layout, which reduces the feeling of identical cubicles. You can see the willingness and openness in the implementation of new ideas: a video CV booth, job club conducting trainings, computer room, a clear division into floors and their functions. It’s nicely adapted for the disabled and the employees are prepared for their admission. Many empty corners and walls simply beg for some kind of adaptation. Communication between the two Offices is quite difficult (not smooth). What caught my eye was the friendliness and openness of the staff; I don’t know whether it is the space, or the atmosphere created by the director and the manager that has greater influence on the employees but that are definitely two important aspects. 2. We enter through the main entrance to the Employment Office on Milionowa Street. Inside – grey empty spaces, which could be a film set design; at the end of the hallway on the first floor we find a billiards table covered with black cloth (?). It turns out that this was not the right entrance, so we exit taking the same route, but we end up on the other side of the building, we are confused because we went the same way. We go to the next door. Here, where people are waiting for their number to be called out via the speaker, the atmosphere resembles a connecting corridor in some big building, for example, Polish Mother’s Memorial Hospital. In the middle of the corridor there are green chairs, by which people are waiting to get into individual closed rooms. A black screen is on the wall in the corner. This space is dark, lighting is artificial and the walls of the corridor look like from an underground passage or basement, bins are intended for outdoor use. Information in a bathroom states that “the wash basin area is monitored”. When we want to share insights, we stand in the corridor by one of the staircases. From the outside, the place looks like backdoor of a sorting plant, not a government agency. People carry something, pack the car, there is a parking lot right next to it. The back of the building is low, you can hear the sounds of ventilation. In conclusion, you want to immediately go somewhere else, but the “here” is all there is, a transitive space, designed to be the Employment Office of Łódź. I found out the next day that the building on Milionowa was not originally intended for the Office and has just been adopted by the city for this purpose. 3. Above all, the building on Kilińskiego gives an impression that it is some decent place, not some kind of warehouse. (...) The rooms are occupied by several people, there are a few offices on each floor. Female office employees smiled at us when we entered and ensured us that they are looking forward to the project. In each room work three or four people, but they aren’t crowded. You could feel the pleasant atmosphere at work, so to say. (...) The most positive accent for me turned out to be a room on the third floor, where the doorway is located in front of a large semi-circular window overlooking the city. It is a place in-between the archives located on both sides of the room. It is also worth mentioning that in each of the rooms there is a lot of plants of different species. Maybe it’s that, combined with a rather picturesque view that gives an impression of being in a certain place, and not somewhere transitive, where you just Każdy, po raz pierwszy przekraczający drzwi gmachów Urzędów, znajdzie się w kontekście ikonosfery, która przytłacza, zadziwia, irytuje bądź zmusza do krytycyzmu. Jak widzą ją młodzi ludzie, dla których poszukiwanie pracy stanowi odległą przyszłość, ale którzy mają za sobą pewne doświadczenia w materii antropologicznej refleksji? Oto ich obserwacje: 1. Na Milionowej budynek, zarówno z wewnątrz jak i na zewnątrz, nie sprawia najlepszego wrażenia. Wygląda jak łącznik, jest niski i wąski, co czuje się po wejściu do środka. Wszystkie pokoje o bardzo podobnej aranżacji i powierzchni, po wejściu do nich ma się wrażenie duszności i ściśnięcia. Wąskie korytarze utrudniają przemieszczanie się, szczególnie przy większej ilości osób. Mała ilość okien dostarcza niewiele światła, jak by pierwsze piętro było pod ziemią, a nie nad nią. Tam, gdzie przyjmuje się petentów korytarze są szersze, ale puste. Niewiele miejsc do siedzenia i mała ilość stolików zmusza ludzi do stania, gdy czekają na swoją kolej. Na pierwszy rzut oka widać, że budynek potrzebuje renowacji: zacieki na ścianach, plamy i leżące pudła i sprzęty pod schodami. Całość jest zimna i nieprzyjazna do przebywania w niej. Monitorowane, w części umywalkowej, toalety i kartki na drzwiach informujące: «Interesantów pod wpływem alkoholu nie obsługujemy», mówią o problemach, z jakimi stykają się na co dzień pracownicy. etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 101 From Bronisław Piłsudski to the space... 102 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... Na ul. Kilińskiego przeszklony budynek, który był kiedyś fabryką, zaadaptowany i dostosowany na potrzeby Urzędu, sprawia zupełnie odmienne wrażenie. Duże okna wpuszczają dużą ilość dziennego światła, dodając otwartości i przestrzenności. Każdy z pokoi różni się aranżacją i układem powierzchni, co niweluje wrażenie identycznych boksów. Widać chęć i otwartość w realizowaniu nowych pomysłów: budka do video cv, klub pracy przeprowadzający szkolenia, pokój komputerowy, jasny podział na piętra i ich funkcje. Niezłe dostosowanie przestrzeni do osób niepełnosprawnych i przygotowanie pracowników do ich przyjmowania. Wiele pustych zakamarków i ścian aż prosi się o jakąś aranżację. Dosyć trudna komunikacja między dwoma urzędami (nie jest płynna). Co rzuciło mi się w oczy, to duża przyjazność i otwartość pracowników, nie wiadomo, czy ma na to większy wpływ przestrzeń, czy tworzona przez dyrektora i kierownika atmosfera, ale to na pewno dwa ważne tego aspekty. 2. Wchodzimy głównym wejściem do Urzędu Pracy na ulicy Milionowej. W środku szare, puste przestrzenie, które mogłyby być scenografią jakiegoś filmu, na końcu korytarza na pierwszym piętrze stoi nakryty czarnym materiałem stół do gry w bilard (?).Okazuje się, że to nie to wejście co potrzeba, wychodzimy więc tą samą trasą, ale jak się okazuje znajdujemy się już, nie wiemy dlaczego, bo szłyśmy tą samą drogą, po drugiej stronie budynku. Idziemy do kolejnego wejścia. Tu, gdzie czekają ludzie wyczytywani po numerze z głośnika panuje atmosfera wewnętrznego, łączącego korytarza w jakimś wielkim budynku, jakim jest na przykład szpital Matki Polki. Pośrodku korytarza stoją zielone krzesełka, przy których czekają ludzie, aby dostać się do poszczególnych pozamykanych pokoi. W rogu wisi czarny ekran. W tej części panuje mrok, oświetlenie jest sztuczne, ściany takie jak w korytarzu podziemnym lub piwnicy, kosze na śmieci znajdujące się tu są przeznaczone do użytku na zewnątrz. Przy łazience widnieje informacja, że „jest monitorowana w części umywalkowej”. Kiedy chcemy podzielić się spostrzeżeniami, stoimy na korytarzu, przy jednej z klatek schodowych. Z zewnątrz miejsce to przypomina tyły zakładów sortowania jakichś materiałów, a nie urząd państwowy. Ludzie coś wynoszą, pakują do samochodów, zaraz obok jest parking. Tyły budynku są niskie, dobiegają odgłosy wentylacji. Podsumowując można powiedzieć, że będąc tu chce się przejść zaraz gdzieś indziej, jednak jest tylko to „tu”, przestrzeń przechodnia, mająca być Urzędem Pracy w Łodzi. Jak się dowiedziałam następnego dnia, budynek na Milionowej nie był pierwotnie przeznaczony na Urząd Pracy, a został dopiero zaadaptowany przez władze miasta do tego celu. 3. Budynek na Kilińskiego, przede wszystkim sprawia wrażenie, że jest tam jakieś godne miejsce, a nie coś w rodzaju magazynu. (…)Pokoje są kilkuosobowe, jest ich po kilka na każdym piętrze. Panie urzędniczki uśmiechały się do nas kiedy wchodziłyśmy i zapewniały, że są przychylnie nastawione do naszego projektu. W każdym pokoju pracuje po kilka osób, trzy, cztery, ale nie robi to wrażenia, że jest ciasno. Można powiedzieć, że odczuwa się miłą atmosferę panującą w czasie pracy.(…) Najbardziej pozytywnym dla mnie akcentem okazał się pokój na trzecim piętrze, gdzie naprzeciw wejścia usytuowane jest duże półokrągłe okno z widokiem na kamienice miasta. Stanowi on miejsce między archiwum urzędu, które jest po obu stronach tego pokoju. Warto zauważyć też, że w każdym z pokoi znajduje się sporo zieleni, roślin różnych gatunków. Może właśnie to, w połączeniu z dość malowniczym widokiem sprawia wrażenie, że jest się w jakimś miejscu, a nie w czymś przechodnim, skąd chce się zaraz wyjść. Jednocześnie trzeba dodać, że wszystkie rozpatrywane sprawy są na widoku wszystkich znajdujących się w pokoju, co może nie być komfortowe dla interesantów (których i tak do tej pory nie widzimy). (…)Zwracam uwagę na miejsce oczekiwania osób dowiadujących się o oferty pracy. Spora przestrzeń przed poszczególnymi boksami jest pusta, ludzie znajdują się na zewnątrz transparentnej sali. Siedzą na krzesełkach poustawianych w kilku rządkach. Przypomina to, może widownię? Czekając ze swoim numerkiem w holu, patrzą więc na tę pustą salę. Moim zdaniem warto podkreślić, że budynek urzędu ma spory atut w postaci nietypowego kształtu pomieszczeń, nie są to tylko prostokąty. Pozwoliłoby to na stworzenie nisz o różnych kształtach i funkcjach i dałoby poczucie pewnego rodzaju odseparowania się od ogólnego zgiełku, stworzenie sfer jakiegoś wytchnienia, want to leave. At the same time it should be added that all issues are dealt with in front of everyone in the room, which may not be comfortable for visitors (who we haven’t seen so far anyway).(…) I pay attention to the area where people wait to ask for job offers. There is much empty space in front of individual cubicles; people are outside a transparent room. They sit on chairs arranged in several rows. It’s like, maybe an audience? Waiting with their number in the lobby, they look at that empty room. In my opinion, it is worth noting that the office building has an advantage in the form of unusual shape of the rooms, they are not just rectangles. This could create zones of different shapes and functions and give a sense of isolation from the general hustle and bustle, zones intended for some kind of rest, relaxation. The entrance to the Office is across a parking lot, so it is barely visible from the street. The character of the Office is well illustrated by an information board with the opening hours. It is placed in a vestibule near the ceiling in a corner, next to a spider web. The result is that people find it difficult to get the basic information they need, the entrance gets crowded. On the front door there is a small board that directs people to the information desk for detailed information; however, I have observed that people usually leave the desk upset, sent to yet another door, complaining that they have to get a ticket number just to seek information, e.g. where to get the application form from. And so they wait, resigned, for up to three hours and if someone misses their turn they must get a new ticket. One lady who has just come by one of the rooms wanted to take a number left by someone, but it turned out to be quite far-off, so she left it on a chair and went away. I’m under an impression that today some renovation works are taking place at the Office, but maybe that’s the way it always is. There are welders at the entrance, furniture from the rooms is taken out and stands in the hallway. People sit on a bench near the stairs, under a board filled with job ads, absolutely unreadable, and virtually no one pays any attention to them. One woman says that they are out-of-date, have been hanging here for a long time. Perhaps like the calendar from 2008 which covers a skylight in one of the rooms. It’s a strange space, with arrows pointing to ‘cafeteria’ and ‘photocopying’ that are placed unexpectedly by the stairs or somewhere in the corner. A shopping basket under the stairs. Dirty walls, empty information boards with remains of torn pages, frail plants behind the glass. Just a mess. The management prides itself on the fact that the building is adapted for the disabled. Indeed, I notice that there is an access ramp; however, to run the lift, you have to find an employee who operates it. Toilet marked as for the disabled is on the first floor, moreover, it’s closed, someone keeps the key somewhere, but it turns out to be a toilet for the staff, just marked that way and the actual one for the disabled is somewhere on the ground floor, but it’s hard to find. Conclusions I want to go back to Halls’ thesis that buildings are axiological declarations. Therefore, what does the iconosphere of architecture and interior design suggest? What value of work and attitude of authorities towards those who seek it does it reflect? If we assume that the Office buildings represent the city, what associations do they entail? Unfortunately, there are such associations as those presented in the text of Michał Matys “Łódź, the cursed city” (Matys 2014: 2) – degradation, purple-faced people, and pathological and etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 103 From Bronisław Piłsudski to the space... 104 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... swego rodzaju relaksu. „Wejście do Urzędu prowadzi przez parking, jest więc mało widoczne od ulicy. Charakter Urzędu dobrze ilustruje zdjęcie tablicy informującej o godzinach otwarcia. Znajduje się ona w przedsionku wejścia, powieszona pod sufitem, w rogu, obok pajęczyny. Efekt jest taki, że ludziom trudno zdobyć podstawowe informacje, których potrzebują, przy wejściu robi się tłok. Na drzwiach wejściowych jest tabliczka z napisem, że szczegółowe informacje można zdobyć w punkcie informacyjnym, jednak jak zaobserwowałam, z tego punktu ludzie odchodzą zdenerwowani, odsyłani do kolejnych drzwi, narzekają, że muszą pobrać numerek, żeby zasięgnąć tylko informacji np. gdzie pobrać wniosek. W tym celu czekają zrezygnowani nawet trzy godziny, a jeśli kolejka przepadnie trzeba pobrać nowy numerek. Jedna pani, która właśnie przyszła pod drzwi jednego z pokoi chciała sobie wziąć jakiś zostawiony przez kogoś numerek, ale okazał się on dość odległym, więc zostawiła go na krześle i sobie poszła. Dzisiaj w Urzędzie trwają jakieś remonty, takie jest moje wrażenie, a może tak jest zawsze. Przy wejściu spawają, powynoszone z pokoi meble stoją na korytarzu. Ludzie siadają na ławce przy schodach, pod tablicą obklejoną ogłoszeniami o pracy, absolutnie nieczytelnymi, właściwie nikt już nie zwraca na nie uwagi. Pewna kobieta mówi, że są nieaktualne, wiszą tu od dawna. Być może podobnie jak kalendarz z 2008 roku zakrywający świetlik jednego z pokoi. Dziwna przestrzeń, ze strzałkami z napisem „bufet” i „ksero” pojawiającymi się ni z tego ni z owego przy schodach, za schodami, gdzieś w kącie. Koszyk na zakupy pod schodami. Brudne ściany, puste tablice ogłoszeniowe ze śladami poodrywanych kartek. Za jednym ze świetlików widać rachityczne resztki roślinek. Po prostu bałagan. Kierownictwo szczyci się tym, że budynek dostosowany jest dla niepełnosprawnych. Rzeczywiście zauważam, że jest jeden podjazd, jednakże aby uruchomić windę, trzeba samemu poszukać pana, który się tym zajmie. Toaleta oznaczona jako dla niepełnosprawnych jest na pierwszym piętrze, zresztą zamknięta, klucz ktoś tam ma, ale okazuje się, że to toaleta dla personelu, tylko tak oznaczona, a ta dla niepełnosprawnych jest gdzieś na dole, jednak trudno ją znaleźć. Konkluzje hereditary unemployment. Building on Milionowa looks miserable; it is neglected, ruled by chaos and randomness, ineffective and non-functional. Instead of even minimum standards of quality, there are representations of practical sense – following Pierre Bourdieu (Bourdieu 2008) – i.e. practices and specific actions performed on the physical layer of that space – dust, sand, piles of cardboard boxes pushed in every available space, broken furniture covered in white and red tape, piles of papers on desks and windowsills, and squeezed between all this are the employees and confused applicants making do. These are also simulations showing the supposed innovativeness – LED screens, EU posters – but in reality, there is Baudrillard’s idea behind all that. This is an image that replaces the deeper reality, it is its own simulacrum (Baudrillard, 1996: 175-189). The screens indicate that we are in the twenty-first century, the other things and indirect messages – that an image of “the real unemployed – a bum” is still relevant. That panopticon is completed by the fact that the two Offices are to be merged into a single space on Milionowa Street. In reference to the theory of Humphry Osmond and Edward T. Hall one can say that some spaces tend to keep people away from each other and call them sociofugal spaces. Other will gather people together; those are called sociopetal spaces. Many public institutions are sociofugal; there are few that could be described as sociopetal (Hall 1987: 167). Interestingly, staff and employees of such institutions clearly prefer the former type of space, because it is not only easier to keep in order but applicants are also not able to create any integrated groups representing their interests. They are separate, withdrawn, self-contained, not interested in any dialogue with the environment. In turn, in the sociopetal spaces a contextual deconstruction takes place, for example, chairs that can be freely adjusted by the end of the day form small circles. In the sociofugal spaces they are placed in a “military” fashion – in long rows along the walls. Worse still is the situation where the rows of chairs are in the middle of the available space, where applicants feel like they were on trial, as if they were under surveillance from all sides, and this causes complete restraint and reluctance to enter into any relationship with others because of loneliness and insecurity. Osmond pointed out that if the position of furniture is fixed, even in rooms with plenty of space and light colours, people would become similar to those pieces of furniture – they do not want to talk to each other, quietly adhere to things in certain configuration and seem to be depressed. After thorough research, it turned out that there are some arrangements that facilitate openness in people, make them talk. The best system is called ‘over the table corner’. Another arrangement in which conversations are held half as many times is sideways to each other, but only when the number of seats next to each other is limited. Conversations in other distances are not held at all. These observations suggested a solution to the problem of withdrawing older people from isolation (Hall 1976: 158-163). They give rise to the conclusion that space of the waiting room in the Office is completely sociofugal, and thus people do not enter into any closer interactions with each other. This attitude initially imposed Wracam do tezy Hallów, że budynki są deklaracjami aksjologicznymi. Co wobec tego sugeruje ikonosfera architektury i aranżacji przestrzeni, jaką wartość kategorii pracy oraz stosunek władzy do osób jej poszukujących odzwierciedla? Jeśli uznamy, że obiekty PUP stanowią wizytówki miasta, jakie skojarzenia mogą się nasuwać? Niestety, również te, obecne w tekście Michała Matysa „Łódź miasto przeklęte” (Matys 2014: 2), dotyczące degradacji, ludzi o fioletowych twarzach, patologicznego i dziedzicznego bezrobocia, budynek na Milionowej wygląda mizernie, jest zaniedbany, panuje w nim chaos, przypadkowość, jest nieefektywny i niefunkcjonalny, a zamiast choćby minimalnych standardów jakości, ukazywane są materializacje stanowiące tryumf rozumu praktycznego – idąc tropem Pierre’a Bourdieu (Bourdieu 2008) – zatem praktyki i konkretne działania dokonywane na fizycznej materii tej przestrzeni: kurz, piasek, sterty kartonów wepchnięte w każdą wolną przestrzeń, połamane meble za okalającymi biało-czerwonymi taśmami, sterty dokumentów na biurkach i parapetach, a pomiędzy nimi ściśnięci urzędnicy i zdezorientowani, lawirujący petenci. To są także działania symulacyjne, które mają pokazać nowoczesność – wiszą ekrany ledowe, plakaty europejskie, ale tak naprawdę, w tym wszystkim mieści się również idea o której mówił Baudrillard. To jest obraz zastępujący głębszą rzeczywistość, jest swoim własnym simulacrum (Baudrillard 1996: 175-189); ekrany świadczą, że jesteśmy w XXI wieku, pozostałe rzeczy i didaskalia – że nadal obowiązuje wyobrażenie o „prawdziwym bezrobotnym – panu lumpie”... Obrazu swoistego panopticum dopełnia fakt, że oba Urzędy mają zostać połączone w przestrzeni obiektu przy ul. Milionowej. Nawiązując do teorii Humphry’ego Osmonda oraz Edwarda T. Halla można powiedzieć, iż niektóre przestrzenie skłaniają ludzi do trzymania się z dala od siebie i nazwać je przestrzeniami odspołecznymi. Inne znów sprawiają, że ludzie skupiają się razem. Te badacze nazwali dospołecznymi. W wielu instytucjach dominują przestrzenie odspołeczne. Mało jest takich, które etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 105 From Bronisław Piłsudski to the space... 106 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... można by nazwać dospołecznymi (Hall 1987: 167). Co ciekawe personel i pracownicy takich instytucji zdecydowanie wolą te pierwsze, gdyż nie tylko łatwiej utrzymać w nich porządek, ale klienci nie są w stanie stworzyć jakichkolwiek zintegrowanych grup reprezentujących ich interesy, są osobni, wycofani, zamknięci w sobie, niezainteresowani jakimkolwiek dialogiem z otoczeniem. W przestrzeniach dospołecznych następuje kontekstualna dekonstrukcja, na przykład krzesła, które dają się dowolnie przestawiać, pod koniec dnia zostają poustawiane w niewielkie kręgi. W przestrzeniach odspołecznych, szereguje się je w sposób „wojskowy” w długie rzędy stojące wzdłuż ścian. Jeszcze gorszą wersją jest ustawianie tych rzędów na samym środku dostępnej przestrzeni, gdzie klienci czują się jak na cenzurowanym, jakby byli inwigilowani ze wszystkich stron, a to powoduje absolutną wstrzemięźliwość i niechęć do wchodzenia w jakiekolwiek relacje z innymi z powodu poczucia osamotnienia i braku bezpieczeństwa. Osmond zwrócił uwagę, że jeśli meble mają swoje niezmieniane położenie, to nawet w pomieszczeniach o dużej przestrzeni i jasnej kolorystyce, ludzie się do tych mebli upodabniają – nie mają ochoty na rozmowy z sobą, są cicho przylepieni do rzeczy w określonych konfiguracjach i zdają się być w stanach depresyjnych. Po wnikliwych badaniach okazało się, że istnieją pewne konfiguracje skłaniające ludzi do rozmów i otwartości. Najlepszym układem jest tak zwany układ poprzez róg stołu. Kolejnym układem, w którym konwersacje odbywają się dwukrotnie rzadziej jest układ bokiem do siebie, ale tylko wtedy, kiedy ilość miejsc obok siebie jest ograniczona. W innych dystansach w ogóle nie zauważa się takich rozmów. Te spostrzeżenia zasugerowały rozwiązanie problemu wycofywania się z izolacji starszych ludzi (Hall 1976:158-163). Te spostrzeżenia dają asumpt do stwierdzenia, że przestrzeń poczekalni PUP ma absolutnie charakter odspołeczny, wobec czego ludzie nie wchodzą w żadne bliższe interakcje ze sobą, a to nastawienie inicjalne traktowane jako dyrektywa, jest następnie kontynuowane w kontaktach z pracownikami, przy czym ten kontakt odbywa się głównie w relacji w poprzek stołu, które według specjalistów od proksemiki nie są skuteczne, powodują zamknięcie, brak szczerości i niechęć do pogłębiania kontaktu. Sugerowałabym zatem próbę zdekonstruowania tej przestrzeni, stworzenia mikrostruktur umożliwiających porozumiewanie się, które jednocześnie znosiłyby stres i dawały ludziom jakieś poczucie wspólnoty. Kolorystyka Urzędu realizuje pewną matrycę, która podobno stanowiła odgórną dyrektywę, a mianowicie dominującą barwą miał być kolor zielony. Jak się okazuje, zaiste w pewnych okolicznościach, również świata europejskiego, kolor ten występuje jako dominujący bądź identyfikujący biura czy Urzędy Pracy. Jednak od jakiegoś czasu od tej dyrektywy się odchodzi. Myślę, że z różnych powodów. Po pierwsze zieleń stanowi najważniejszą i równocześnie immanentną cechę żyjących organizmów roślinnych, ale oddzielona od żywej struktury, zieleń zawiera niewiele treści symbolicznej (por. Gross 1990: 166 i nast.). Kolor ten nie jest w stanie wyrazić żadnej idei życia. Niektórzy psychologowie twierdzą, że wywiera on uspakajający wpływ, ale przyglądając się historii kultury, można skonstatować, iż odczucia wobec koloru zielonego były często negatywne. Zielona barwa była znakiem kobiet podejrzanej konduity, seksualnego rozpasania i nieobyczajności, zgnilizny i degrengolady, postaci diabelskich, czarownic, kontekstów militarnych, a w niektórych sytuacjach była nawet zakazana dla „zwykłych” ludzi. Ponieważ w jakimś sensie jesteśmy na zielony kolor zaprogramowani, niektórzy badacze lokują tę barwę na pozycji mediacyjnej, między radością i niechęcią, podnieceniem a uspokojeniem. Niestety z perspektywy antropologicznej wynika, jak mówi Edmund Leacham, że gdzie mediacja szukaj tabu, tam gdzie tabu szukaj mediacji. Zatem zieleń może budzić niechęć, niepokój, odrazę, poczucie chłodu i dyskomfortu. Ponieważ jest to barwa, która w najbardziej intensywny sposób jest on applicants, is then followed by them in dealing with employees, wherein the contact takes place mainly across the table, which, according to experts in proxemics is not effective. Such arrangement causes isolation, lack of honesty and unwillingness to deepen the contact. I would suggest trying to deconstruct this space, to create microstructures enabling communication which would alleviate stress and give people some sense of community. Colour pattern of the Office repeats a matrix that was supposedly imposed – the dominant colour was supposed to be green. As it turns out, in certain circumstances, also in Europe, this colour indeed appears as dominating or identifying offices or employment agencies. However, for some time these guidelines have been undergoing changes. I think there are various reasons for that. Firstly, green is the most important and simultaneously inherent feature of living plant organisms, but when separated from the living structure, green colour maintains little of its symbolic message (cf. Gross 1990: 166 et al.). This colour is not able to convey any idea of life. Some psychologists say that it has a calming effect, but when contrasted with the history of culture, it turns out that feelings towards green were often negative. Green hue was a sign of women of questionable morals, sexual debauchery and indecency, decay and downfall, a devil, witches, military contexts, and in some cases was even banned for “ordinary” people. Because, in a sense, we are programmed to green colour, some researchers place it as a mediational colour somewhere between joy and resentment, excitement and calmness. Unfortunately, from the anthropological perspective it follows that, to quote Edmund Leach, where there is mediation – look for taboo, where there is taboo – look for mediation. Thus, green can trigger repugnance, anxiety, disgust, feeling of cold and discomfort. Because it is a colour that creates the most intensive contrast with red, it seems to be an obvious choice in the context of hospital operating rooms. Researchers of the European culture point out that the defect that affects 15 % of the male population is inability to tell difference between green and red hues (colour blindness). Green is also associated with other vision defect in which people confuse it with black. Recent findings show that when green rays strike red plane, or red rays strike green plane they make sounds stronger, thus demonstrating that the thesis that colours have their own sound is not only a speculation (Gage 2010: 256). As the employees of the Office complain primarily on the discomfort caused by too many sounds mingled together, changing the green colour of walls could be beneficial. These problems as well as a kind of awareness of social stigma – green indicates unemployment, just such as a yellow star indicated Jews during the Nazi period – lead to the decision to abandon the unconditional use of this colour in the context of labour institutions. Also in Poland, freshly renovated employment offices are deprived of the dominance of this colour (e.g. in Wrocław). Now, colours of choice are delicate, pastel, subdued – ivory whites, light greys, whitened ochres. Also furniture is no longer marked with this colour. Here, too, bright colours are preferred, or the choice falls on designer forms of light metals and polymers. I would suggest, therefore, that in the future, the colour palette that defines space in the Offices in Łódź is inspired by contemporary directives. Imperative of light Light and oxygen are the fundamental substances forming the space of the Office. At the very peculiarly designed building on Milionowa, interiors for customers, mainly corridors, etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 107 From Bronisław Piłsudski to the space... skontrastowana z czerwienią, zatem oczywista się wydaje jej obecność w kontekstach szpitalnych sal operacyjnych. Badacze w kulturze europejskiej zwracają uwagę, że defekt, który dotyka 15% męskiej populacji, polega na nierozróżnianiu barwy zielonej i czerwonej (daltonizm). Kolor zielony jest również fundamentem innych defektów widzenia, co powoduje mylenie go z czernią. Najnowsze odkrycia pokazują, że „zielone promienie padające na czerwień, albo czerwone na zieleń powodują silniejsze dźwięki, zatem wykazywanie, że barwy mają swoje brzmienie, nie jest tylko spekulacją” (Gage 2010: 256). Ponieważ pracownicy Urzędu skarżą się przede wszystkim na dyskomfort spowodowany nawarstwianiem się różnych dźwięków, rezygnacja z barwy zielonej mogłaby w jakiś sposób zminimalizować tę kwestię. Te problemy, jak również świadomość swoistej stygmatyzacji – zieleń ma oznaczać kontekst bezrobocia, tak jak żółta gwiazda za czasów nazizmu oznaczała Żydów – prowadzą do decyzji o rezygnacji z bezwarunkowego używania tej barwy w kontekście instytucji pracy. Również w Polsce świeżo remontowane urzędy pracy pozbawiane są dominanty tego koloru (np. Wrocław). Wybiera się barwy delikatne, pastelowe, stonowane – kość słoniową, biele, jasne szarości, rozbielone ugry. Również meble nie są oznaczane tym kolorem. Tutaj także preferuje się jasne barwy, bądź stawia na designerskie formy z lekkich metali i polimerów. Sugerowałabym zatem, aby w przyszłości paleta barw określająca przestrzeń PUP w Łodzi była inspirowana współczesnymi dyrektywami. Imperatyw światła Światło i tlen są fundamentalnymi substancjami tworzącymi przestrzeń Urzędu. W budynku przy ulicy Milionowej, o bardzo specyficznej konstrukcji, wnętrza przeznaczone dla klientów – przede wszystkim trakty komunikacyjne, są praktycznie pozbawione dziennego światła. Na pierwszym piętrze, w miarę duże okna są przesłonięte kurtyną z roślin. Proponowałabym stworzyć z nich are practically devoid of daylight. On the first floor, moderately large windows are obscured by a curtain of plants. I would propose to use them to create some structures – arrangements which would give a sense of comfort, relaxation, primarily to applicants, and would no longer cut off natural light. Since all office rooms are located by the exterior walls and have access to windows, I would suggest that in the future doors made of wood materials be replaced with frosted glass. Such a solution would facilitate daylight penetration into the building and create a feeling of more space and lack of barriers. I admit that I was particularly surprised by a 2008 calendar card intentionally obscuring a skylight above the door to a room on Milionowa. Not only such situation depreciates the seriousness of the Office but also shows a complete lack of understanding of axiology and needs of applicants. Of course, artificial light can complete the everyday space. This issue is a bit different in the building on Kilińskiego Street where staff also complains about the lack of daylight in cubicles inside the room designated to serve customers. Instead of placing the positions along the walls or arranging them in the centre of the room, they all cover the wall with windows. The real problem of the Office is the fact that none of the buildings was designed for the needs of the institution. They were simply adapted with no awareness of the multilevel context of actions and interactions in this space. Both employees and customers appreciate the plants within the space of the institution. Employees fulfil their needs and establish “private” window sill gardens with flowers brought from home and take care of them with commitment. I believe that in such offices that serve vast numbers 108 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... pewne struktury – aranżacje, które dawałyby poczucie komfortu, relaksu, przede wszystkim petentom, a nie odcinałyby dostępu światła naturalnego. Ponieważ wszystkie pomieszczenia biurowe znajdują się przy ścianach zewnętrznych i mają dostęp do okien, sugerowałabym, aby w przyszłości zrezygnowano z drzwi wykonanych z materiałów drewnopodobnych na rzecz szkła mlecznego. Takie rozwiązanie sprzyjałoby przepuszczaniu światła naturalnego do wnętrza budynku, dając poczucie większej przestrzeni oraz braku barier. Przyznam, że szczególnie dziwne było dla mnie zaobserwowane przysłonięcie świetlika nad drzwiami pewnego pokoju przy ul. Milionowej, starą kartą z kalendarza z 2008 roku. Nie dość, że taka sytuacja deprecjonuje powagę Urzędu, to świadczy o kompletnym braku zrozumienia aksjologii i potrzeb klientów instytucji. Oczywiście sztuczne światło może dopełniać codzienną przestrzeń. Trochę inaczej wygląda ta kwestia w gmachu przy ulicy Kilińskiego, gdzie również pracownicy skarżą się na brak światła naturalnego w boksach znajdujących się wewnątrz sali przeznaczonej do obsługi klientów. Zamiast usytuować stanowiska wzdłuż ścian, bądź zaanektować środek sali, zabudowano boksami stronę, na której znajdują się okna. Rzeczywiście problem PUP polega na tym, że żaden z gmachów nie był projektowany dla potrzeb tej instytucji. Dokonywano tylko pewnych adaptacji nie zdając sobie sprawy z wielopoziomowego kontekstu działań i interakcji w tej przestrzeni. Wartością zarówno dla pracowników jak i klientów, są rośliny znajdujące się w przestrzeni instytucji. Pracownicy realizując swoje potrzeby, zakładają „prywatne” ogrody parapetowe, przynoszą kwiaty z domu i pielęgnują je z zaangażowaniem. Uważam, że w takich urzędach, które służą ogromnej ilości klientów, zieleń powinna być traktowana priorytetowo i znaleźć się również w obszarach służących wzajemnej interakcji. W Urzędzie Pracy w Madrycie, lady oddzielające centra informacyjne, znacznie niższe od tych znajdujących się w naszym mieście, mają wykończenia rantów w postaci rynien, w których sadzi się żywe rośliny of customers, greenery should be prioritised and placed also in areas of mutual interaction. The Employment Office in Madrid have counters of information centres, much lower than those in our city, which are finished with decorative gutters planted with greenery of a height not exceeding 30 centimetres. Higher flowers are placed at different points in the common space. There is no question of synthetic imitations, and the place makes the impression of being friendly and tailored to the needs of all stakeholders. Of course, it would be advantageous to outline a certain aesthetical standard: unified pots, seasonality of flowery decorations, etc. It would therefore be necessary to designate a person who would be in charge of window sill gardens in both buildings, and not pass the importance of that issue off by shifting the responsibility onto random employees without skills. Visual identity Visual communication should be standardised in both Offices. Space may be the declaration of governance, structure and competence if it manifests some regularities and coherent ideas respected and emphasised by deliberate decisions. It might therefore be beneficial to design certain communication platforms, e.g. differentiated by colour (internships in a specific colour, jobs in another colour and trainings in a different specific colour). Advertisements should be updated and constantly monitored. The idea of brand equity shows due respect to shapes of pictograms, official signs, standard of graphics and typography. Everything that is incidental, contingent, amateur, should not be exposed in such an important institution for social life. The importance of this sphere is so great that I would suggest the appointment of a coordinator to etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 109 From Bronisław Piłsudski to the space... zdjęcia niedostępne w wersji internetowej K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... o wysokości nieprzekraczającej 30 centymetrów. Wysokie kwiaty umieszcza się w różnych punktach przestrzeni wspólnej. Nie ma mowy o imitacjach z tworzyw syntetycznych, a terytorium sprawia wrażenie przyjaznego i dostosowanego do potrzeb wszystkich interesariuszy. Oczywiście korzystne byłoby zaaranżowanie pewnego standardu estetycznego, polegającego na ujednoliceniu donic, sezonowości kwietnych dekoracji, itp. Należałoby zatem desygnować osobę, która miałaby w swojej pieczy ogrody parapetowe w obu gmachach, nie cedując tego na przypadkowych pracowników bez kompetencji i nie lekceważąc ważności tego problemu. Identyfikacja wizualna Należałoby ujednolicić teksty wizualne w obu Urzędach. Przestrzeń może być wyrazem ładu, ustrukturowania i kompetencji, jeżeli manifestuje pewne regularności i spójne idee respektowane i podkreślane przez celowe decyzje. Można by zatem zaprojektować określone platformy ekspozycji komunikatów, np. zróżnicowane kolorystycznie (staże w określonej barwie, oferty pracy w określonej barwie, szkolenia w określonej barwie). Ogłoszenia powinny być aktualne i na bieżąco monitorowane. Idea ważności marki wskazuje na pieczołowite respektowanie kształtów piktogramów, szyldów instytucji, poziomu grafiki i typografii. To wszystko, co jest przypadkowe, przygodne, amatorskie, nie powinno być eksponowane w kontekście tak istotnej dla życia społecznego instytucji. Ważność tej sfery jest tak znacząca, że sugerowałabym powołanie koordynatora zajmującego się kwestiami wizerunku PUP w najszerszym sensie tego pojęcia – począwszy od doglądania aranżacji przestrzeni, przez ikonosferę i kreację komunikatów, po grafikę strony internetowej. Ta ostatnia pozostawia dużo do życzenia, jest anachroniczna i nieatrakcyjna w sensie typografii i obrazu. Fotografie zostały wykonane przez Krystynę Piątkowską i Roberta Dzięcielskiego podczas projektu badawczego realizowanego od 1 lutego do 30 czerwca 2014 r. w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łodzi przy ulicy Milionowej. Photographs were taken by Krystyna Piątkowska and Robert Dzięcielski during the research project conducted from 1st February 2014 to 30th June 2014 in the District Employment Office at Milionowa Street. 110 deal with issues relating to the public image of the Office in the broadest sense of the term – starting from space arrangement, to iconosphere and content creation, to website layout. The latter leaves a lot to be desired, it is dated and unattractive in terms of typography and image. The District Employment Office should make use of modern means of communication with applicants, which stem from the observation of their behaviour. For example, when it comes to habits, smoking could be civilised even by separating a space outside with appropriately designed ashtrays. I noticed that customers do not read the announcements and messages displayed on the screens, while they constantly use their mobile phones. Therefore, I think it would be a good idea to create an application for smartphones with job advertisements and possibly other useful information. In the future, the Office would be able to take advantage of GPS and offer a building plan with layout of various departments in the app. At present, such information is displayed on the screens placed in random spots (sometimes defying all logic of communication) and is ignored by applicants. I would suggest creating spatial plans as part of visual identity, which should be located at the entrance on the ground floors of buildings. In order to develop them, Offices could enter into cooperation with universities which educate graphic designers, visual communication specialists and interior designers. I think that for young students of such disciplines, an opportunity to create a specific visual identity design, spatial orientation plans, typography or communication boards could be extremely rewarding. Przeł./transl. Katarzyna Skoczyńska etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 111 K R YST Y N A P I ĄT KOWS K A | Od Bronisława Piłsudskiego do przestrzeni Urzędu Pracy... From Bronisław Piłsudski to the space... PUP powinien wykorzystywać nowoczesne możliwości komunikowania się z klientami, które wynikają z obserwacji ich zachowań. Na przykład jeśli idzie o zwyczaje, palenie tytoniu mogłoby zostać ucywilizowane choćby przez wydzielenie przestrzeni z ustawionymi, odpowiednio zaprojektowanymi popielnicami na zewnątrz budynku. Zaobserwowałam, że klienci nie czytają anonsów i komunikatów wyświetlanych na ekranach, natomiast nieustannie korzystają ze swoich telefonów komórkowych. Proponowałabym zatem stworzenie aplikacji na smartfony, z ofertami pracy, a być może również przydatnymi informacjami. W przyszłości Urząd będzie mógł skorzystać z możliwości GPS-u oferując w aplikacji plan budynku i rozmieszczenie poszczególnych działów. Ponieważ w tej chwili takie informacje znajdują się na ekranach umieszczonych w przypadkowych miejscach (czasami zaprzeczających logice komunikowania), są ignorowane przez klientów. proponowałabym w ramach identyfikacji graficznej, stworzyć plany przestrzenne, które powinny być usytuowane przy wejściu na parterach budynków. Można byłoby skorzystać ze współpracy np. z uczelniami kształcącymi grafików, specjalistów od komunikacji wizualnej oraz architektów wnętrz. Myślę, że dla młodych adeptów takich dyscyplin stworzenie konkretnego projektu identyfikacji graficznej, planów orientacji przestrzennej, typografii, tablic komunikacyjnych mogłoby być ogromnie satysfakcjonujące. D r K R YS T Y N A P I ĄT KO W S K A etnolog i antropolog kultury. Pracuje w Zakładzie Antropologii Kulturowej IEiAK Uniwersytetu Łódzkiego. Wykładowca w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi - kierownik Międzywydziałowej Katedry Wiedzy o Sztuce i Kulturze. Autorka publikacji naukowych i popularyzujących wiedzę o kulturze i dyscyplinie antropologicznej, w tym scenariuszy filmowych. W latach 90. XX w. pełniła min. funkcję rzecznika prasowego prezydenta Łodzi. Główne zainteresowania badawcze to sztuk i ikonosfera (świat obrazów współczesnej kultury – m.in. analiza i kreacja reklam) oraz wiedza o płci w kulturze. 112 P h . D K r ystyna P iątkowska ethnologist and cultural anthropologist. She works in the Department of Cultural Anthropology at the Institute of Ethnology and Cultural Anthropology at the University of Łódź. She is a lecturer at the Higher School of Art and Design in Łódź and the Head of the Inter-faculty Department of Knowledge on Art and Culture. Her publications encompass scientific and popular science papers about culture and anthropology as well as screenplays. At the end of 1990s, she was, among others, the spokesperson for the Mayor of Łódź. Her main research interests are the arts and iconosphere (the world of contemporary images, e.g. an analysis and development of advertisements) and gender in culture. Bibliografia / Bibliography: Jean Baudrillard, 1997, Precesja symulakrów, przeł./transl. T. Komendant, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Kraków: Wydawnictwo Baran i Suszczyński, ss./pp.175- 189, (tytuł oryginalny/original title: Simulacres et Simulation). Pierre Bourdieu, 2008, Zmysł praktyczny, przeł./transl. M. Falski, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, (tytuł oryginalny/original title: Sens Practique). Clifford Geertz, 2005, Interpretacja kultur. Wybrane eseje, przeł./transl. M. Piechaczek, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, (tytuł oryginalny/original title: The Interpretation of Cultures) John Gage, 2010, Kolor i znaczenie, przeł./transl. J. Holzman, A Żakiewicz, Kraków: Universitas, (tytuł oryginalny/original title: Color and Meaning). Rudolf Gross, 1990, Dlaczego czerwień jest barwą miłości, przeł./transl. A. Porębska, Warszawa: Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, (tytuł oryginalny/original title: Warum die Liebe rot ist. Farbsymbolik im Wandel im Jahrtausende). Edward T. Hall, 1976, Ukryty wymiar, przeł./transl. T. Hołówka, Warszawa: PIW, (tytuł oryginalny/original title: The Hidden Dimension). Edward T. Hall, 1987, Bezgłośny język, przeł./transl. R. Zimand, A. Skarbińska, Warszawa: PIW, (tytuł oryginalny/original title: The Silent Language). Mildred Reed Hall, Edward T. Hall, 2001, Czwarty wymiar w architekturze, przeł./transl. R. Nowakowski, Warszawa: Muza, (tytuł oryginalny/original title: The Fourth Dimension In Architecture: The Impact of Building on Behavior). Michał Matys, 2014, Łódź miasto przeklęte, „Gazeta Wyborcza”, Magazyn, 1.02.2014 Ludwik Stomma, 2008, A jeśli było inaczej. Antropologia historii, Poznań: Wydawnictwo Sens. Yi- Fu Tuan, 1987, Przestrzeń i miejsce, przeł./transl. A.Morawińska, Warszawa: PIW, (tytuł oryginalny/original title: Space and Place: the Perspective of Experience). Bronisław Piłsudski. Zesłaniec – Etnograf – Polityk, 2000, red./ed. A. Kuczyński, Wrocław: Atla2. etnografia nowa | the new ethnography 06|2014 113