PDF (WP)

Transkrypt

PDF (WP)
Arcydzieło
Jeffersonville, Indiana, USA
5 lipca 1964 roku
1
Pochylmy teraz swoje głowy do modlitwy. Podczas gdy nasze głowy i serca uniżają
się przed Bogiem, chciałbym wiedzieć, ilu z was ma potrzeby, które chcielibyście
przypomnieć przed Bogiem. Podnieście tylko swoje ręce. Przedłóżcie teraz swoją prośbę,
jaką macie w sercu, kiedy będziemy się modlić.
A kiedy nasze brzemiona stają się tak ciężkie, że nie możemy już iść dalej,
podnosimy swoje ręce i wołamy do naszego Ojca. Wtedy wysłuchaj z nieba, o Panie.
Uzdrów nas, wzmocnij nas ze względu na królestwo Boże.
Błogosław, Panie, Swoje Słowo dzisiejszego poranka. Słowo Twoje jest prawdą.
2
Panie Jezu, Ty niewyczerpane źródło życia, przepływaj przez nas dzisiaj, o Panie, i
oczyść nas od wszelkiej niewiary i wszelkiego grzechu, abyśmy mogli stać teraz w Twojej
obecności, ponieważ wiemy, że są pomiędzy nami potrzeby i że jesteśmy grzesznikami,
nie zasługującymi na żadne błogosławieństwa. Myślimy jednak o Nim, który przyszedł i
wziął na siebie wszystkie nasze grzechy! A skoro jest tam Jego krew, to nie my
przychodzimy przed oblicze Boże, lecz On. To tylko nasz głos dociera tam poprzez Jego
krew. Jego krew przemawia. Dlatego, o Boże, oczyść nasze serca od grzechu i niewiary.
Spełnij pragnienia naszych serc, ponieważ są to pragnienia, aby Ci służyć.
Powiedziano nam, że te słabości i utrapienia oraz rzeczy z tego świata zostają na nas
czasem nałożone, aby nas udoskonalić. On powiedział także: „Nie dziwcie się, kiedy te
doświadczenia na was przychodzą”. One działają tylko dla naszego dobra, aby nas
oczyścić i doprowadzić na tamto miejsce. Jesteśmy Ci wdzięczni, Panie, za te przeżycia,
za te wielkie pustynie doświadczeń, w których ludzie sprawiedliwi zostają przetopieni w
ludzi świętych. W żadnym wypadku nie chcielibyśmy ani nikt rozsądny nie chciałby
czynić nic wbrew Twojej woli. Prosimy natomiast, Ojcze, abyśmy w tym wszystkim byli
prowadzeni bliżej do Ciebie.
3
Zgromadziliśmy się tutaj w zborze. Modlimy się za bratem Neville, bratem
Capps'em i bratem Collins'em i wszystkimi pozostałymi kaznodziejami, starszymi i
diakonami oraz za wszystkimi zwykłymi członkami i osobami, które przyjechały do nas.
Niech to będzie dzień, o którym będziemy długo pamiętać ze względu na Twoją
obecność.
O Panie, jesteśmy tu dzisiejszego poranka w wielkim oczekiwaniu. Powiadomiono
nas zaledwie przed chwilą i zwołano tutaj. Odczuwamy, że stało się tak w pewnym celu.
Oby Twój cel został osiągnięty, Panie. Oddajemy samych siebie i prosimy o to w imieniu
Jezusa. Amen.
4
Jest to rzeczą wspaniałą być tutaj w zgromadzeniu z tym zborem wypełnionym
ludźmi. Nie spodziewałem się tu zastać prawie nikogo dzisiejszego poranka, ponieważ
sam prawie nie wiedziałem, że tu będę.
Dopiero co wróciliśmy z Filadelfii. Myślałem, że będę musiał pojechać szybko do
Arizony na uroczystość pogrzebową dla mojego przyjaciela, kapitana Jim Mosely,
zacnego, wierzącego chłopca, którego niedawno wraz z jego dwoma braćmi
przyprowadziłem do Chrystusa. Jeden z nich kilka dni temu leciał samolotem, spadł i
zabił się na miejscu. Był w ogniu przez dziesięć godzin, zanim do niego dotarli. Lee miał
dwadzieścia osiem lat, jego żona ma dwadzieścia sześć, a pozostawił troje małych dzieci,
najstarsze w wieku siedmiu lat. Jest to bardzo smutne. Po wypadku trzeba było go
pogrzebać już następnego dnia, nie miałem więc możliwości tam pojechać i mogłem
przybyć tutaj. Napisałem tylko i wysłałem telegraficznie, co miałem zamiar powiedzieć
na pogrzebie brata Mosely. Niektórych z tych wydarzeń nie potrafimy zrozumieć, On
jednak sprawia, że wszystko dzieje się w sposób właściwy.
5
Jesteśmy tu dzisiejszego poranka w służbie dla Pana wierząc Bogu i wiedząc, że On
będzie czynił wszystko dokładnie tak, jak trzeba. Bez względu na to, co się dzieje i jak to
wychodzi, wiemy, że to „współdziała ku dobremu”. On to obiecał. Musi tak po prostu
być. Czasem nie możemy tego zrozumieć, czasami jest to bardzo zagmatwane, ale
wiemy, że taka jest prawda, gdyż Biblia mówi, że taka jest prawda. A Biblia jest dla nas
Bogiem w postaci pisanej.
Arcydzieło
2
Jesteśmy tu dzisiejszego poranka w służbie dla Pana wierząc Bogu i wiedząc, że On
będzie czynił wszystko dokładnie tak, jak trzeba. Bez względu na to, co się dzieje i jak to
wychodzi, wiemy, że to „współdziała ku dobremu”. On to obiecał. Musi tak po prostu
być. Czasem nie możemy tego zrozumieć, czasami jest to bardzo zagmatwane, ale
wiemy, że taka jest prawda, gdyż Biblia mówi, że taka jest prawda. A Biblia jest dla nas
Bogiem w postaci pisanej.
Musimy gdzieś umiejscowić swoją wiarę. Gdybym ja albo ktoś z nas próbował
osiągnąć w życiu sukces i stał się multimilionerem, jak to często się zdarza, to co w
końcu z tym zrobimy? Raz dojdziemy do końca swojej drogi i do czegóż wtedy nam się
to przyda? Widzicie? Pieniądz jest środkiem do nabycia pewnych wartości, ale nie
możecie nabyć za niego życia. Tylko Bóg posiada życie.
6
Stwierdzamy więc, że znajdujemy się tutaj w postaci negatywnej. Skoro jednak jest
coś negatywnego, to musi być także coś pozytywnego. Nie może istnieć negatyw bez
pozytywu, ponieważ to właśnie pozytyw stanowi rację bytu dla negatywu. Przypuśćmy,
że mamy film, na którym jest negatyw jakiegoś obiektu. Musi być gdzieś ten obiekt, od
którego odbiło się światło które przez soczewkę padło na ten film, tworząc negatyw, w
przeciwnym razie nie byłoby negatywu. Kiedy więc widzimy, że nasze życie tutaj jest
negatywem, to wiemy, że jesteśmy obrazem pewnego życia gdzie indziej, że musi być
gdzieś pozytyw, którego światło wytworzyło tutaj na ziemi to odbicie. My jesteśmy tylko
tym odbiciem. Autentyczny obiekt jest gdzie indziej. Gdyby tak nie było, to ja byłbym
najbardziej zwiedzionym człowiekiem na świecie. Oznaczałoby to, że spędziłem swoje
życie na próżno. Ale ja wiem, że poza cieniami wątpliwości znajduje się ta rzeczywistość.
Rozumiecie? Dlatego właśnie tutaj jesteśmy. Widzicie?
7
Kiedy widzę was przybywających tu z różnych stron kraju na wiadomość otrzymaną
zaledwie przed chwilą, a czasem nawet tylko na podstawie przypuszczenia, sprawia to,
że czuję się naprawdę maleńki przychodząc na takie zgromadzenie i myśląc o tym, że są
tu ludzie, którzy przejechali setki mil, aby tylko tu być na tych kilka minut nabożeństwa,
tylko tu siedzieć.
Pewna kobieta kilka dni temu zrobiła taką uwagę: „Pokażcie mi, gdzie ten człowiek
przechodził i pozwólcie mi iść za nim po tej ziemi, a stanę się zdrowa”.
Jeśli ludzie wierzą wam w ten sposób i jeśli jesteście reprezentantami Chrystusa, to
co powinniśmy czynić? Powinniśmy być bardzo ostrożni, gdyż czyniąc coś złego
zniszczycie nie tylko siebie, lecz niszczycie zarazem innych, którzy idą waszymi śladami.
A więc nie znam denominacji ani niczego takiego, dokąd mógłbym was zabrać. Jest
tylko jedna rzecz, w której zakotwiczona jest moja wiara. Jeśli mi wierzycie, czyńcie to,
co wam powiem. Ja bowiem wierzę Biblii, ona jest Słowem Bożym. Inne rzeczy zawodzą.
Ja jestem tylko... On jest życiem. On jest Słowem.
8
Otóż wiem, że wy... Kiedy tu przychodzę, trzymam was długo. Kiedy poczułem
pragnienie przybyć tu na dzisiaj, modliłem się do Boga. Miałem tak wiele rozmów,
telefonów i tak dalej. Z niektórymi osobami musiałem mieć spotkania dzisiejszego
poranka. Mówiłem do siebie: „Brat Neville z pewnością poprosi mnie do usługi”. To było
w piątek. Powiedziałem: „Brat Neville będzie prawdopodobnie chciał, abym przemawiał.
Jeśli mam to czynić, to proszę, o Boże ..”.
Było bardzo gorąco, ale On okazał swoją dobroć i zesłał nam deszcz, który złagodził
ten największy upał i darował nam dzisiaj dobry poranek. Proszę o to, aby Jego dobroć
zrosiła każdego z was, abyście na zawsze zapamiętali, że byliście tutaj dzisiejszego
poranka. Niech Jego łaska i błogosławieństwo odpoczywa na was!
9
Wczoraj wieczorem odwiedziłem chorego przyjaciela, brata Bill Dauch'a. Nie widzę
go tu dzisiaj. Nie mogę go dostrzec. O, jest tutaj! On jest... tak! Myślałem sobie:
Staruszek w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat, a on ciągle gania poprzez kraj, przez
pustynie i ośnieżone góry, po śliskich drogach. Nie musiałby tego robić. Bóg był dla
niego dobry. On nie musi tego robić. Gdyby chciał, mógłby siedzieć sobie w domu i mieć
służących, którzy by go wachlowali.
Ale z Bill Dauch'em coś się stało. On narodził się na nowo. A gdy to nastąpiło, coś
weszło do jego serca, tak że wszystko, czym on żyje, to uczestniczenie w tych
zgromadzeniach. A jeśli ja mam być ustami Bożymi, czy ja zwiódłbym przyjaciela?
Wolałbym raczej umrzeć. Pozwólcie więc, że będę mu mówić dokładnie to, co jest
prawdą z tej oto Biblii. To więc jest Słowo Boże. Ja tylko powtarzam, co On powiedział.
Arcydzieło
3
Chcę teraz odczytać kilka wersetów z Biblii.
10 Zanim będziemy czytać chciałbym powiedzieć, że jak przypuszczam dziś wieczorem
jest Wieczerza Pańska. Zamiejscowi będą musieli zapewne wrócić do swoich domów, aby
móc udać się do pracy. Ale wy miejscowi, należący do tego zgromadzenia, pamiętajcie,
że wieczorem bracia będą usługiwać przy stole Pańskim.
11 Czekam teraz na ostateczne zaproszenie z Afryki. Mam udać się do Kenii, Ugandy i
Tanganiki. Tam nie chcą mnie wpuścić jako misjonarza. Jedyny sposób, w jaki mogę się
tam dostać... Kościoły nie chcą mnie wpuścić, ponieważ one chcą, abym głosił w Afryce
coś z tej strony i coś z tamtej strony, a ja nie chcę tam jechać na takich warunkach. Nie
chcę być obłudnikiem, aby robić coś takiego. Będę zmuszony im powiedzieć: „Nie,
panowie, będę głosił tylko to, co Bóg położy mi na serce, i to wszystko”. Widzicie? Ale
jestem pewien, że to ich nie zadowoli, że chcieliby, abym uczył co innego. A więc
trójjedyne chrzty i tak dalej w ten sposób, i sprzeczał się z nimi. Nie!
12 Zostałem jednak zaproszony na wielką konferencję, którą urządza brat Boze, a on
jest na drodze do pewnego światła w tych sprawach, w które wierzymy. Złożyłem więc
wniosek o zezwolenie na przyjazd na polowanie. Jeśli więc ktoś zaprosi mnie, aby zabrać
mnie na polowanie, będę mógł się tam dostać. W ambasadzie mam tam znajomego
doktora, mojego osobistego przyjaciela z Chicago. Kiedy już tam będę, powiedzą:
„Przybył tu brat Branham, urządźmy zgromadzenie”. Skoro już tam będę, ambasada nie
będzie się mogła temu sprzeciwić. Teraz więc oni próbują to załatwić. Ufam, że jeśli
będzie to wolą Bożą, uda się to w taki sposób. Rozumiecie? Zostało to powierzone Jemu.
Jeśli stanie się inaczej, to was powiadomię. Nie chcę...
13 Jeśli będzie to wolą Bożą, chciałbym przemawiać na temat „siedmiu trąb”. Byłyby to
zgromadzenia przez osiem dni, ale chyba nie tutaj w świątyni. Będziemy się starali
wynająć salę tutaj niedaleko.
Nigdy nie myślałem o tym, że będzie tu budowane to nowe audytorium, a jest to
dokładnie w tym miejscu, gdzie pierwszy raz zobaczyłem Jezusa w widzeniu. A teraz to
audytorium budowane jest dokładnie na tym samym miejscu. Poszedłem tam kilka dni
temu, aby to zobaczyć. Wy pamiętacie, jak opowiadałem wam o tym widzeniu, kiedy
byłem tam na zewnątrz, modląc się za swojego ojca, będąc jeszcze chłopcem,
młodocianym kaznodzieją. Właśnie tam zobaczyłem Go patrzącego na wschód.
Przechadzałem się tam po polu żarnowca i odchrząknąłem, ale On się nie poruszył.
Potem wypowiedziałem Jego imię: „Jezus,” i wtedy On odwrócił się, wyciągnął swoje
ręce, i to jest wszystko, co zapamiętałem aż do świtu. O świcie powróciłem z tego pola.
Może więc Pan pozwoli mi wygłosić kazania na temat trąb właśnie tam.
Gdziekolwiek to będzie, niech dzieje się wola Boża.
14
Otwórzcie teraz swoje Biblie u Izajasza, rozdział 53.
Ufamy, że Bóg pobłogosławi nasze słabe wysiłki zgromadzenia się dzisiejszego
poranka. Właśnie wróciliśmy z Filadelfii, gdzie byłem na zjeździe Biznesmenów Pełnej
Ewangelii i gdzie słuchałem ich różnorodnych świadectw i tak dalej.
Potem w drodze powrotnej jechałem z Billy Paulem i Rebeką oraz z córką Collinsów,
małą Betty Collins. Billy to jest wielki śpioch, a Becky jeszcze większy, więc ja
rozmawiałem z Betty. Ona siedziała z Becky na tylnym siedzeniu. W pewnej chwili
zobaczyłem, że coś dzieje się na drodze, i wtedy coś mnie uderzyło. Jeśli tu jest Betty,
to może poświadczyć, że zauważyła, iż przestałem z nią rozmawiać i zacząłem coś pisać.
Tam właśnie otrzymałem tekst na dzisiejszy poranek.
15 Powstańmy teraz. Stoimy ze względu na szacunek dla Słowa Bożego, kiedy będę
czytał 53 rozdział Izajasza.
Kto uwierzył wieści naszej, a ramię Pana komu się objawiło?
(Zauważcie, że to jest pytanie; od tego się zaczyna.)
Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej ziemi. Nie miał
postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy, i nie był to wygląd, który by nam się
mógł podobać.
Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu
jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na niego.
Arcydzieło
4
Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy,
że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony.
Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla
naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.
Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego
dotknął karą za winę nas wszystkich.
Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak
jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie
otworzył swoich ust.
Z więzienia i sądu zabrano go, a któż o jego losie pomyślał? Wyrwano go bowiem z
krainy żyjących, za występek mojego ludu śmiertelnie został zraniony.
I wyznaczono mu grób wśród bezbożnych i wśród złoczyńców jego mogiłę, chociaż
bezprawia nie popełnił ani nie było fałszu na jego ustach.
Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze,
ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni.
Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój
sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie.
Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielić łupy za to, że
ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech
wielu i wstawił się za przestępcami.
16 Boże, Ojcze, Słowo Twoje jest świecą, światłem, które oświetla ścieżkę każdego
wierzącego, prowadzącą do obecności Bożej. Ono prowadzi nas jak lampa w naszym
ręku. Nie zaopatrzyłeś nas na tyle, abyśmy mogli widzieć koniec od początku, lecz ja
chodzę we wierze. Kiedy jakiś człowiek przechodzi nocą przez ciemny las, to światło,
które trzyma, oświetla mu ścieżkę tylko krok za krokiem. W takim położeniu i my
jesteśmy. Lecz ta ścieżka prowadzi ku górze, trzeba tylko kroczyć w tym świetle. Niechaj
to światło oświetli dzisiaj Słowo, aby poprowadzić nas o krok bliżej królestwa Bożego.
Prosimy o to w imieniu Jezusa. Amen. Usiądźcie.
17
Temat, na jaki chcę dzisiaj przemawiać do tego zgromadzenia brzmi: „Arcydzieło”.
Może się to wydawać bardzo dziwne, że biorę miejsce Pisma, które brzmi tak
tragicznie - jeden z obrazów Biblii najbardziej pełnych tortur i morderstwa, gdzie Biblia
mówi o tym doskonałym Słudze, iż był „zraniony, zbity i umęczony” - a ja obieram z
tego temat „Arcydzieło”. Bardzo dziwne. Lecz ja...
Moje myśli skierowane są dzisiaj na pewne wydarzenie sprzed kilku lat. Zostałem
zaproszony do Forest Lawn w Kalifornii, trochę powyżej Los Angeles. Pierwszym celem
mojej podróży do tej miejscowości było odwiedzenie grobu założycieli ruchu Foursquare
(Czworobok), Aimee Semple McPherson. Udałem się na jej grób. Chociaż nie zgadzam
się z tym, że ta kobieta usługiwała jako kaznodzieja, jednak w moim sercu podziwiam i
respektuję to, za czym ona stała w tamtej godzinie, prześladowana, zmuszona
przechodzić przez ciężkie próby w czasie swojego życia tu na ziemi. A także ze względu
na jej ukochanego syna, mojego serdecznego przyjaciela, Rolfa McPherson.
18 Udaliśmy się tam z grupą kaznodziejów. Oni mają tam krematorium i spalone ciała
wkładają w małe urny i umieszczają w murze, ale nie mieliśmy czasu tego zwiedzić.
Mają tam znakomitą rzecz: witraż przedstawiający ostatnią wieczerzę. To jest
oświetlane światłem słonecznym. Mają tam żaluzje, co daje im... Kiedy tam się wchodzi,
jest widno, ale kiedy zaczynają mówić, ściemnia się. Po chwili jest już całkiem ciemno i
wtedy ludzie wychodzą. Jest na tym cała scena ostatniej wieczerzy.
19 Kobieta, która znała tajemnicę obróbki tego szkła, żyła bardzo dawno temu. To
dzieło przechodziło z pokolenia na pokolenie i oni tworzyli powoli ten obraz. Ostatnią
była kobieta. Kiedy mieli wypalać w ogniu to szkło, fragment przedstawiający Judasza
Iskariotę, to rozleciało się w kawałki. Zrobili to jeszcze raz, ale to rozsypało się
ponownie. Wtedy ona powiedziała: „Może nasz Pan nie chce obrazu swojego zdrajcy
obok siebie? Jeśli to popęka jeszcze raz, nie będziemy kończyli tego obrazu”. Ale tym
razem to wytrzymało. Była to więc uderzająca rzecz i sposób, w jaki to przebiegało.
20
Ale jedną z głównych rzeczy, która najbardziej mnie interesowała w Forest Lawn,
Arcydzieło
5
była rzeźba Michała Anioła, przedstawiająca Mojżesza. Jest to naturalnie tylko kopia. Nie
jest to oryginał, ale reprodukcja wielkiego arcydzieła. Kiedy stałem i oglądałem to,
podobało mi się to. Jest to coś z tych rzeczy, które robią duże wrażenie.
Lubię bardzo dzieła sztuki. Wierzę, że Bóg jest w sztuce. Wierzę, że Bóg jest w
muzyce. Wierzę, że Bóg jest w naturze. Bóg jest wszędzie. Wszystko, co jest sprzeczne z
oryginałem, jest wypaczeniem. Bóg jest i w tańcu, ale nie w takim tańcu, jaki tutaj się
uprawia. Lecz kiedy synowie i córki Boże są w Duchu Bożym, widzicie, to jest prawdziwy
taniec. Natomiast to, co musieliśmy znosić tej nocy aż do drugiej nad ranem, co
dochodziło do nas z niedalekiego parku, to jest wypaczeniem tej rzeczy.
21 To arcydzieło, które stworzył Michał Anioł, kosztowało go wiele trudu. On był
wielkim człowiekiem i zużył na to znaczną część swojego życia, gdyż rzeźbił to przez
wiele, wiele lat. Wziął po prostu blok skalny, kawał marmuru i nie przestawał rzeźbić. I
zauważcie, że tylko ten człowiek, tylko ten rzeźbiarz ma w swoim umyśle to, co próbuje
wykonać. Tylko on jedyny.
Możecie podejść do niego i zapytać: „Po co tu dziobiesz do tej skały bez przerwy?”
Dla osoby postronnej, która nie zna zamiaru jego serca, to jest niedorzecznością. Ale ten
człowiek, ten rzeźbiarz, ma w swoim umyśle wizję tego, co chce wykonać, chce
odtworzyć to, co ma w swoich myślach, i nadać temu kształt posągu. Z tej właśnie
przyczyny wykrawa to z tego bloku skalnego.
22 Aby to wykonać, należy właściwie rozpocząć, potem zaś należy trzymać się wzoru.
Rozumiecie? Nie możecie wziąć jakiegoś kawałka i zacząć: „Zrobimy to w ten sposób.
Ale nie, mnie się wydaje ..”. Tak nie można. On musi mieć dokładny wzorzec. Ten
wzorzec ma on w swoim umyśle. Od tego wzorca nie może się uchylać. Aby to zrobić, on
musi wyrysować to w swoich myślach, nie istnieje bowiem rzeczywisty obraz Mojżesza.
On musi utworzyć w swoich myślach ten obraz, wyobrazić sobie dokładnie, jaki był
Mojżesz.
23 Prawdziwy rzeźbiarz posiada natchnienie, podobnie jak prawdziwy poeta, śpiewak,
muzyk, ktokolwiek by to był. Wszystko autentyczne przychodzi przez inspirację. Michał
Anioł musiał mieć inspirację co do tego, jak Mojżesz naprawdę wyglądał. On uchwycił
swoją myślą, jaki musiał być Mojżesz. A wtedy usiadł koło tego wielkiego marmurowego
bloku, aby go przycinać, drążyć, szlifować, dopóki nie przyjmie on postaci tego
rzeczywistego obrazu, jaki musiał być w jego umyśle.
24 Kiedy potem osiągnął doskonały kształt, po usunięciu wszystkich kantów i
wygładzeniu wszystkich miejsc, po dokładnym wymodelowaniu oczu i każdego włosa
oraz brody, gdy wszystko było już dokładnie takie, jak powinno, on stanął z boku i
obejrzał to. Myślę o tych wielu latach ciężkiej pracy i o tym, że przez cały ten czas on
musiał zachowywać w swoim umyśle tę samą wizję, ten sam wzorzec tego, co tworzył.
Pomyślcie tylko o tej wizji w jego myślach i o tych długich latach, podczas których
odtwarzał dokładnie ten wzór! Najpierw uchwycił tę wizję, a potem musiał pracować dla
urzeczywistnienia tej wizji, wycinając i odłupując. A kiedy już ostatecznie to wykończył,
tak iż stało się to rzeczywiście doskonałe, tego poranka gdy skończył, stanął z dłutem w
ręku i spojrzał na to.
A kiedy się temu przypatrywał, był coraz bardziej zachwycony, ponieważ wizja z
jego myśli stała teraz przed nim, stawszy się rzeczywistością. Jego koncepcja Mojżesza,
którą miał w swoim sercu przez wszystkie te lata, stała teraz urzeczywistniona przed
nim. Mimo trudów, godzin przygnębienia i zniechęcenia, złośliwych uwag krytyków i
wszystkich innych przeciwności on pozostawał wierny swojej wizji, dopóki ona nie
została zrealizowana.
25 A kiedy to zostało zakończone, on cofnął się z dłutem rzeźbiarskim w swoim ręku i
patrzył na ten posąg. Natchnienie zawarte w tej wizji, jaką otrzymał, udzieliło mu się z
taką mocą, ta inspiracja tak go oszołomiła, że przestał panować nad sobą, uderzył w ten
posąg w pobliżu kolana i wykrzyknął: „Przemów!”
Na tym wielkim posągu około piętnaście centymetrów nad prawym kolanem jest
teraz uszkodzenie, rowek takiej oto głębokości. (Sam dotknąłem tego swoją ręką).
26 Spędził tak wiele lat na wykonanie tego dzieła, a teraz to, co widział w swoim sercu
i w swojej wizji, i co pragnął oglądać w rzeczywistości, stało przed nim gotowe. Wywarło
to na nim tak wielkie wrażenie, tak został tym zachwycony, że pomyślał, iż jego
arcydzieło powinno do niego się odezwać. Uderzył więc je w nogę i zawołał: „Przemów!”
Arcydzieło
6
Z tego powstała ta rysa. Powstało uszkodzenie tego obrazu.
Dla mnie właśnie ta usterka czyni z tego arcydzieło. Może ktoś sądzi inaczej, może
jesteście zdania, że to straciło na wartości. Dla mnie przeciwnie, dzięki temu stało się to
tak cenne. Po tak wielu latach żmudnej, mozolnej pracy, inspiracji związanej z tym
dziełem i tak dalej okazało się, że ten trud nie poszedł na marne. Było to doskonałe i
dlatego on wykrzyknął: „Przemów!” Widział teraz, że zdołał osiągnąć, przeobrazić w
rzeczywistość tę wizję, jaką miał w swoich myślach. Dlatego pod natchnieniem uczynił
coś niezwykłego, coś pozbawionego sensu. Uderzył w to i zakrzyknął: „Przemów!”
Widzicie, on nie zrobiłby tego, gdyby się zastanowił. On jednak nie zastanawiał się. Było
to skutkiem natchnienia na widok tego, co miał w swoich myślach, a co teraz znajdowało
się w doskonałym kształcie przed nim.
27 Przechodził przez trudy, okresy załamania, spędzał długie noce, przebywał przez
wiele dni samotny z dala od świata, jedząc może tylko tu i tam kanapkę. Szlifował to, a
potem odstępował i zauważał: „Nie, w ten sposób to nie wyglądało. Teraz dopiero trzeba
się wziąć tutaj za to”. Powracał do szlifowania. Ale w końcu zobaczył to w stanie
doskonałym, zobaczył rzeczywistość. Negatyw, jaki chował w swoich myślach, stał się
rzeczywistością, przeobraził się w pozytyw. Dlatego go to porwało. Było to tak
rzeczywiste, że musiał wykrzyknąć: „Przemów!”
Dla mnie jest to odbiciem. Była to najwyższa ocena jego pracy, że jego własna
praca potrafiła go zachwycić na tyle, iż przestał panować nad sobą, uderzył w to i
powiedział: „Przemów!”
28 Stałem tam i patrzyłem na ten posąg. Myślałem o tych wszystkich godzinach, które
ten człowiek musiał poświęcić, aby to wykonać. Mówiono nam, ile zajęło to lat. Było to
dla niego odzwierciedleniem, był to jego wielki przyczynek do sztuki, wielki wkład w jego
dorobek artystyczny. Kiedy w końcu osiągnął cel, było to takie wspaniałe.
29
Przewróćmy teraz kartę i zamknijmy księgę dotyczącą Michała Anioła.
Otwórzmy natomiast inną księgę i czytajmy o tym największym Rzeźbiarzu, o
Wszechmogącym. Zanim zaistniał świat i zanim zostały położone jego fundamenty, miał
On w Swoich myślach pewien zamysł, pragnął uczynić człowieka na Swój własny obraz.
Chciał zamienić w rzeczywistość coś, co było w Jego wizji, co zajmowało Jego myśli.
30
Otóż dla Michała Anioła to była cecha, atrybut jego myśli.
Bóg, ten wielki Rzeźbiarz zapragnął uczynić człowieka na Swój obraz i dlatego
rozpoczął nad nim pracę. Zauważamy, że On powoływał do istnienia z różnych
materiałów. Najpierw może stworzył ryby, potem ptaki, następnie zaś istoty pełzające po
ziemi, stworzył też wiele innych rzeczy. Będąc wielkim Stwórcą, powoływał wszystko do
istnienia. Nie był On jak człowiek, jak rzeźbiarz, który musi brać do ręki jakieś narzędzie
i wybijać nim jakiś obraz. Jest On rzeźbiarzem rzeczy wiecznych. Jest On rzeźbiarzem,
który potrafi stwarzać i powoływać do istnienia to, co zamierzy w Swoich myślach.
Inaczej mówiąc, może On sporządzać materiały zgodne z pragnieniami Jego atrybutów.
31 Kiedy rozpoczął pracę nad istotami pełzającymi po ziemi, stworzył najpierw te
najmniejsze zwierzęta, a potem zaczął tworzyć żywe istoty wyższego rzędu. Następnie
zajął się dużymi zwierzętami takimi jak lew, tygrys, niedźwiedź. Potem być może
powołać do życia małe i duże małpy, i tak dalej. To nie była ewolucja, jak myślimy, że
jeden gatunek pochodził z innego. To było pełne stworzenie - Bóg pracujący według
pewnego wzorca.
Na koniec na ziemi pojawiła się doskonała istota, a był nią człowiek. Wtedy On
zobaczył, że ten człowiek wygląda jak On. Kiedy więc przypatrywał mu się, widział, że
jest on odzwierciedleniem Stwórcy. Bóg osiągnął Swój zamiar, stworzył człowieka na
Swój obraz.
32 Chciałbym do tego dodać, że kiedy On stworzył człowieka, było coś, co nie
wydawało się całkiem właściwe, to mianowicie, że był on sam jeden. Właśnie taki był
również Bóg; sam jeden. On był wieczny. I człowiek, stworzony na podobieństwo Boże,
istniał na ziemi sam. Dlatego Bóg musiał zadać mu mały cios, uderzył go w jego lewy
bok. Wziął stamtąd kawałek, który się odłupał, i uczynił mu pomoc, towarzyszkę życia,
żonę. Wtedy przestał on być samotny. Miał już kogoś przy sobie. Było to wielkie Boże
dzieło.
33
Jak każdy wielki rzeźbiarz On wziął Swoje arcydzieło...
Arcydzieło
7
Jak każdy wielki rzeźbiarz On wziął Swoje arcydzieło...
Najpierw On stworzył arcydzieło przedstawiające Jego samego, zobaczył jednak, że
to arcydzieło jest osamotnione, i dlatego podzielił to arcydzieło przez uderzenie w bok i
uczynił pomocnicę.
A teraz, aby tych dwoje uczynić jedno, umieścił ich, jak każdy wielki rzeźbiarz, w
miejscu, które było piękne.
Żaden rzeźbiarz nie tworzyłby arcydzieła po to, aby je umieścić w jakimś zaułku
albo ukryć pomiędzy domami. Nasz Pan powiedział nam, że „nikt nie zapala świecy i nie
stawia jej pod korcem”. Gdy stajemy się Bożym arcydziełem, nie zostajemy ukryci w
jakichś zaułkach. Musimy wydawać światło.
34 Widzimy więc, że po stworzeniu tego arcydzieła On umieścił je tu na ziemi, i to w
tym najpiękniejszym miejscu, jakie istniało - w ogrodzie Eden. Umieścił Swoje arcydzieło
- tych dwoje będących jedno - w ogrodzie Eden. Jakże musiało Go to radować, kiedy
widział, że Jego arcydziełu dobrze się powodzi! Dowiadujemy się, że dokonawszy tego
On odpoczął, ponieważ był tak bardzo zadowolony ze Swojego dzieła.
35 Przypomnijcie sobie, że według mojego przekonania arcydziełem był właśnie cios,
którym Michał Anioł uszkodził posąg Mojżesza.
To właśnie cios rozciął bok Jego arcydzieła, aby stamtąd powołać do istnienia
oblubienicę. I teraz widzimy ich jako rodzinę będącą arcydziełem w ogrodzie Eden. Jakże
wspaniałe to było! Był On z tego tak bardzo zadowolony, że udał się potem na
odpoczynek. „Odpocznę teraz” - powiedział.
Ale gdy On odpoczywał ufając Swojemu arcydziełu, przyszedł Jego nieprzyjaciel i
znalazł to arcydzieło. Używając podstępu i czołgając się pod murami tego ogrodu zepsuł
to piękne arcydzieło. Uszkodził je tak, że ono upadło.
36 Staram się śledzić tamten zegar. Prosiłem Mike'a, mojego bratanka, aby po
trzydziestu minutach zadzwonił tym dzwonkiem, ale on tego nie zrobił, a ja już mówię
trzydzieści minut. Lecz idźmy jeszcze trochę dalej. Widzicie? Nie chcę naruszać tych
zasad. Ja sam ustaliłem te zasady, a teraz naruszam własną zasadę.
37 Zważajcie więc na to arcydzieło. Kiedy szatan, ten zwodziciel dobrał się aż do tego
przedostawszy się przez mury, oszpecił to arcydzieło. W jaki sposób on to zrobił? Chcę
omówić to bardziej szczegółowo. Sposób, w jaki on to zrobił, był następujący: To
arcydzieło było otoczone murem Słowa, Słowa Bożego. Samo arcydzieło tej rodziny było
ufortyfikowane przez to Słowo, ale ta odłamana część, która została odłupana od tego
oryginału, wyszła poza ten mur i to dało szatanowi okazję do spowodowania tego
zniszczenia. I ponieważ wy wiecie, w co ja wierzę na temat tych rzeczy, nie będę już
musiał tego mówić. To arcydzieło zostało więc stłuczone.
Ale kiedy ten wielki Rzeźbiarz zobaczył upadek Jego rodziny, tego arcydzieła, nie
był skłonny zostawić go leżącego na ziemi twarzą w dół, w ruinie. Natychmiast zabrał się
do pracy, aby je odbudować. Nie zgodził się z tym, aby ono przepadło i leżało ciągle w
takim stanie. On jest Bogiem i Jego nie można pokonać. Dlatego zabrał się natychmiast
do dzieła i zaczął ponownie budować człowieka według Swojego własnego obrazu.
38 Dowiadujemy się, że świat przedpotopowy uległ zagładzie, ponieważ zawierane
wtedy przymierza były uwarunkowane: „Jeśli nie będziecie czynić tego lub jeśli będziecie
czynili tamto”. Bóg, ten wielki Rzeźbiarz widział, że człowiek nie jest w stanie dotrzymać
warunków tego przymierza. Nie potrafił tego. Nie było po prostu wcale takiej możliwości.
Przed chwilą w czasie spotkań indywidualnych rozmawiałem z osobą, która teraz
tutaj siedzi.
„Bracie Branham, robię tak wiele rzeczy, o których wiem, że są złe,” powiedziała. A
przy tym jest to miła, pobożna kobieta.
„Słuchaj, siostro, nie patrz na siebie. Chodzi o to, jakie są twoje pragnienia i co ty
usiłujesz czynić. Jeśli rzeczywiście miłujesz Pana, to starasz się służyć Mu całym sercem,
a wtedy wszystkie twoje błędy zostają ukryte w krwi Pana Jezusa,” odpowiedziałem.
Rozumiecie? Widzicie, On utorował drogę.
39 Dlatego On zaczął teraz inaczej. Wydostał człowieka z tych przymierzy, które
mówiły: „Jeśli ty będziesz, to Ja będę”. Rozpoczął pracę nad człowiekiem, który nazywał
się Abraham, zawierając z nim przymierze bezwarunkowe. Zawsze, kiedy rozpoczynał
Arcydzieło
8
arcydzieło, szatan dobierał się do tego poprzez naruszenie Słowa. Kiedy jednak
rozpoczął z Abrahamem, powiedział: „Ja już to wykonałem. To jest bezwarunkowe. To
nie opiera się na zasadzie: 'Jeśli ty, to i Ja,' lecz: 'Ja już to wykonałem'”. Ten Rzeźbiarz
jest zdecydowany wykończyć to arcydzieło.
Z Abrahama wywodzili się patriarchowie. Oni rzeczywiście... Co Bóg czynił? On
odbudowywał to arcydzieło, które upadło. Pierwszym z patriarchów był więc Abraham.
40 Zauważcie, że każde arcydzieło, każda rzeźba spoczywa na podstawie. Posąg
Mojżesza Michała Anioła umieszczony jest na fundamencie marmurowym o grubości
około metra. To musi posiadać podstawę. Tak też i Bóg, przygotowując to arcydzieło,
umieścił je na fundamencie patriarchów. Ten fundament patriarchów stanowili Abraham,
Izaak, Jakub i Józef, tworząc jego cztery rogi.
Otóż Abraham stanowił fundament wiary. Powiedzmy, że to miało cztery warstwy,
cztery fundamenty. Fundamentem wiary był Abraham. Fundamentem miłości był Izaak.
Fundamentem łaski był Jakub. Każdy wie o wielkiej Bożej łasce okazanej Jakubowi. W
Józefie natomiast była doskonałość. Właśnie na niej On mógł ustawić ten posąg. Nie na
tym pierwszym fundamencie, nie na drugim, nie na trzecim, lecz na tym czwartym.
41 Abraham wyobrażał oczywiście Chrystusa, podobnie też i Izaak pod względem
miłości. Abraham pod względem wiary, Izaak pod względem miłości, Jakub pod
względem łaski. Imię „Jakub” znaczy bowiem „oszust,” i on był nim rzeczywiście, ale
Boża łaska towarzyszyła mu. Gdy jednak chodzi o Józefa, to nie ma przeciwko niemu
żadnego zarzutu, nie ma nawet najmniejszej rysy, ponieważ fundament musi być także
arcydziełem. On powiedział do swojego ojca, proroka: „Powiedz faraonowi, że twoi ludzie
są hodowcami bydła, a nie mów, że są pasterzami owiec, bo wszyscy pasterze owiec są
dla Egipcjan obrzydliwością”.
Gdy jednak ten stary prorok stanął przed faraonem, powiedział: „Słudzy twoi są
pasterzami owiec”. To spowodowało rysę i właśnie dlatego to ciągle stanowi arcydzieło.
42 Tak więc fundament został położony przez patriarchów, poprzez wiarę, miłość,
łaskę aż do doskonałości.
Tułowiem wchodzącym w całość tego arcydzieła byli prorocy, będący Słowem. Mam
nadzieję, że potraficie to odczytać. Rozumiecie? Nie prawa, tylko prorocy! Prorocy,
ponieważ prorocy byli uwierzytelnionym Słowem, tworzącym ciało. Nie patriarchowie.
Prorocy byli tym Słowem.
On rozpoczął dawno temu w czasach Mojżesza i ciągnął Swą pracę dalej przez
każdego z proroków. Budował to ciało zbliżając się coraz bardziej do celu. Największym z
proroków był Jan. Tak mówi Biblia. Powiedział to Jezus. „Nie powstał z tych, którzy z
niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela,” gdyż on był tym, który przedstawił
ludziom Słowo.
43 Potem nareszcie pojawiła się wielka Głowa, Głowa tego wszystkiego. Reszta ciała
tylko mówiła o niej. Fundament został położony przez patriarchów, ale ciało budowane
było przez Słowo, którym byli prorocy. A teraz pojawiła się Głowa tego wszystkiego, na
widownię wystąpił Jezus. Kiedy ukazała się ta górna część wyobrażająca głowę,
znajdujemy w Nim całokształt Bożego rękodzieła. Znajdujemy w Nim doskonałe odbicie
Słowa, gdyż On był Słowem, pełnią Słowa. I teraz ponownie Bóg miał to Swoje
doskonałe arcydzieło. Izajasz powiedział: „Oto sługa mój, moje arcydzieło, którego
portret kształtowałem przez wszystkie te wieki, teraz oto przychodzi ten doskonały!”
Ukształtowany na Jego własny obraz, odzwierciedlający Boga! On bowiem powiedział u
św. Jana 14: „Kiedy mnie widzicie, widzicie Ojca mego”.
44 Zostało także powiedziane: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga,” a to
Słowo zostało wyciosane i odzwierciedliło to, czym Słowo było na początku. On, Słowo,
odzwierciedlony w tym arcydziele na Swoje własne podobieństwo, Bóg z powrotem
wykształtowany w Swojej własnej podobiźnie, kształt Słowa odzwierciedlony w postaci
człowieka, będącego arcydziełem.
Wszyscy prorocy mieli wady, każdy z nich był dziełem cząstkowym. Ale tutaj na
koniec w wyniku tego wszystkiego pojawia się to arcydzieło, ten doskonały, bez
jakiejkolwiek skazy, doskonale odzwierciedlający samego Twórcę. Jego własny obraz
został odzwierciedlony w Jego dziele. „Bóg i Chrystus byli jedno” w takim stopniu, że On
włożył w Niego Swojego Ducha, i wtedy nawet ten obraz i jego Twórca stali się jedno.
Arcydzieło
9
Bóg i Jego rzeźba, Jego arcydzieło! Mojżesz wyrzeźbiony przez Michała Anioła był
martwy, gdyż wykuty został w kamieniu. Tutaj natomiast ten wielki Mistrz,
doprowadziwszy Swoje rękodzieło do doskonałości, wstąpił w nie.
45 Odkupiciel człowieka doprowadzony do takiej doskonałości, taki doskonały, taki
oddany Bogu, a jednak nie było w Nim żadnej piękności, której moglibyśmy pożądać.
Ten Syn żyjącego Boga, będący wypełnieniem wszystkich proroków, urodzony z
dziewicy, był doskonały i uniżony, noszący wyobrażenie Boga. Był tak doskonały, że
Bóg, ów wielki Mistrz, który powołał Go do życia przez proroków, widząc to uderzył Go i
zawołał: „Przemów!,” tak jak zrobił to Michał Anioł. „Przemów!”
„Czy rzeczywiście?” Zapytacie.
U św. Marka 9,7 znajdujemy, że na górze przemienienia stał Mojżesz czyli prawo
oraz Eliasz czyli prorocy. Całe wieki od patriarchów poprzez ojców, prawo i proroków
przyglądały się temu. Rozległ się głos z obłoku, który powiedział: „Ten jest Syn mój
umiłowany, jego słuchajcie!” Jeśli mieli Go słuchać, to On musiał mówić. Stało się to
zaledwie kilka dni przedtem, zanim został uderzony.
„Ten jest Syn mój, w którym mi się upodobało zamieszkać. Ja Go ukształtowałem.
Cztery tysiące lat pracowałem nad Nim, a teraz On jest taki doskonały, że muszę Go
uderzyć, aby mógł przemówić. On jest tym, który został doprowadzony do doskonałości.
On jest arcydziełem”.
46 Pamiętajcie, że Jego portret był kształtowany cały czas, przez cały Stary
Testament.
Znajdujemy Go jako skałę na pustyni, skałę, która została uderzona. „Jam jest
skałą, która była na pustyni”. Ale wtedy to był kamień, który jeszcze nie doszedł do
swojej doskonałości. W tej postaci był to obraz powołania do życia kościoła, gdyż z tej
skały zostało wydobyte to, co można było z niej wydobyć, tak jak z Niego wytrysnęło
życie dla tych, których można ożywić. On więc był tą skałą na pustyni. On wtedy nie był
jeszcze człowiekiem. Był tylko w tych obrazach.
Mojżesz widział Go stojącego na górze. Widział Go przechodzącego i powiedział: „To
jest człowiek widziany z tyłu”. Widzicie, wtedy ten Rzeźbiarz przedstawiał Mojżeszowi,
który był potencjalnym typem Chrystusa, jak będzie wyglądało to wielkie arcydzieło,
kiedy zostanie doprowadzone do doskonałości. On wyświetlił Mojżeszowi Swoją wizję
tego arcydzieła. Był to człowiek widziany od tyłu, który przechodził tam na pustyni.
47
Zauważcie, że Michał Anioł mógł tylko uderzyć ten posąg i wykrzyknąć: „Przemów!”
Jakże inaczej było z Bogiem, tym wielkim Rzeźbiarzem! Kiedy On utworzył
człowieka na Swój własny obraz, tak doskonałego, że Go odzwierciedlił, Bóg przemówił
przez ten obraz człowieka, pokazując, co uczyni. Kiedy On prowadził tę pracę posuwając
się w stronę głowy, On mówił przez proroków, będących w swoim potencjalnym obrazie,
lecz kiedy wykonał głowę, ona była pełnym obrazem Boga. On wyobraził w niej samego
siebie. Później ten obraz został uderzony dla nas i teraz jest dla nas tym arcydziełem,
darem od Boga. Jest to Jezus Chrystus, który jest życiem wiecznym. Mam nadzieję, że
nigdy tego nie zapomnimy.
48 Widzimy przecież, że dni są coraz ciemniejsze, cienie są coraz gęstsze. A ja
przepowiadam: „Jeszcze tylko kilka okrążeń wokół słońca. Ten naród znajduje się u
kresu”. Czy wiecie...
Wczoraj był czwarty lipca, święto państwowe, rocznica podpisana deklaracji
niepodległości przez Tomasza Jeffersona. Podpisał ją on i inne osobistości z nim, dzwonił
dzwon wolności i ogłoszona została niepodległość naszego narodu. Historia mówi, że nie
było nigdy na świecie demokracji, która przetrwałaby dłużej niż dwieście lat. A nasz
początek był 4 lipca 1776. Pozostało nam już tylko jedenaście lat. Czy nam się to uda?
Nie, nie wydaje mi się to możliwe. Jedenaście lat. Jeśli tak, to pobijemy rekord całej
historii.
49 Widzimy stan tych czasów. Widzimy stan ludzi. Widzimy stan polityki. Widzimy stan
świata. To nie może się ostać. To musi zatonąć tak jak Titanic. Musi to upaść, aby
ustąpić miejsca innemu państwu. Jeden naród upadając ustępuje miejsca drugiemu
narodowi. I to królestwo musi upaść, podobnie jak wszystkie inne królestwa, aby dać
miejsce innemu królestwu, które nadchodzi, a które nie może upaść. „My bowiem
otrzymujemy królestwo niewzruszone” przez ten doskonały obraz Boga, to arcydzieło.
Arcydzieło
10
50 Gdy Bóg na Niego spojrzał, był bardzo zachwycony! Patrząc, jak On wygląda,
patrząc na Jego postać widział, że jest to doskonałe arcydzieło przedstawiające
Odkupiciela, że jest to Jezus, Odkupiciel. Bóg więc uderzył Go, a czyniąc to uderzył
samego siebie. Spłacając osobiście karę Bóg stał się jedno z Chrystusem, Bóg więc mógł
zostać uderzony w tym obrazie, mógł zostać zraniony. Dlatego właśnie powiedział
Izajasz: „A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on
zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego
zbawienia, a Jego ranami jesteśmy uleczeni”.
51 Doskonały obraz, Bóg-Człowiek! Bóg w „en morphe” przemienił się z istoty
nadnaturalnej w tę wizję, a ta wizja stała się rzeczywistością w tym obrazie. A ten obraz
został uderzony, tak aby istota nadnaturalna mogła skosztować uczucia śmierci w tym
Bożym doskonałym arcydziele.
On nie mógł tego zaznać w Mojżeszu, nie mógł w prorokach, mimo że Izajasza
przecinano piłami w kawałki. Nie mógł tego zaznać w prorokach, których ukamienowano.
Nie mógł, gdyż nie byłby w stanie tego odczuwać, ponieważ w nich była tylko Jego
cząstka.
Ale było to możliwe w tym doskonałym arcydziele, gdyż On był całą pełnią bóstwa
cieleśnie. Bóg był w stanie nie tylko zobrazować Mojżesza; On zawarł w tej Osobie całą
Swoją istotę i skosztował śmierci za cały rodzaj ludzki. Doskonałe Boże arcydzieło! Bóg
był tak bardzo zachwycony Jego widokiem, tym, że stał się Odkupicielem, aby orędować
za tymi w zamierzchłych czasach, którzy żyli w przeszłości i którzy żyją teraz.
Wszystkie obietnice zostały spełnione w Nim. On był doskonałością doskonałości.
Wszystkie obrazy urzeczywistniły się w Nim. On jest naszym pokrewnym Wykupicielem,
którego obrazem był Boaz w Księdze Rut, naszym Zakonodawcą z góry Synaj, naszym
Prorokiem, który przyszedł z pustyni i tym, który zstąpił z góry, ponieważ On zstąpił z
wieczności i stał się człowiekiem, tym doskonałym obrazem!
52 Bóg poprzez wszystkie wieki wykuwał to dzieło. Przez patriarchów wykonał dla
Niego postument, przeprowadzając ich przez różne rzeczy, które miały znaleźć się w tym
fundamencie, na którym On miał zostać ustawiony. Następnie zaczął na nim budować
Swoje Słowo, używając proroków. A potem, w końcu doszedł do tego doskonałego
Proroka, doskonałego fundamentu, doskonałej wizji, jaką miał Bóg.
Tak więc, aby to mogło przemówić, On jest Słowem. Aby to Słowo mogło
przemówić, On musiał wejść w ten obraz. A aby ten obraz mógł przemówić, On musiał
zostać uderzony. Ten doskonały Odkupiciel wchodzi w postać tego obrazu, aby móc
przemówić.
Wszystkie starotestamentowe obrazy znalazły w Nim swoje urzeczywistnienie. Jak
powiedziałem poprzednio, Jahwe Starego Testamentu to Jezus Nowego. Tak jest.
53 Wielu z was, mężczyzn i kobiet w moim wieku pamięta, że mieliśmy dawniej w
naszym kraju mnóstwo pralni prowadzonych przez Chińczyków. Kiedy Chińczycy zaczęli
napływać, oni przybyli z tego wschodniego kraju na zachodnie wybrzeże, a potem
przenosili się coraz dalej na wschód. Byli to ludzie nie znający naszego języka ani
naszych obyczajów, ale świetnie umieli prać bieliznę. Oni nie umieli wypełniać żadnych
pokwitowań, które służyłyby przy odbiorze właściwej bielizny.
Ale taki Chińczyk przygotowywał sobie zapas zupełnie czystych kartek i kiedy
przynosiliście bieliznę, brał taką kartkę i rozrywał ją na dwie części. Jedną dawał
klientowi, a drugą zatrzymywał przy jego bieliźnie. Było to nawet lepsze niż teraz. Gdy
klient przychodził po odbiór, te dwie części musiały do siebie dokładnie pasować. Nie
dało się oszukiwać. Nie było można tego podrobić. Można kopiować litery, ale nie dało
się sfałszować tego rozdarcia. Musiało to przylegać dokładnie do tej drugiej części.
Wyczyszczoną odzież można było odebrać, ponieważ ten dowód dokładnie przystawał do
tego, którym ją oznaczono.
54 Poprzez prawo i przez proroków Bóg potępił nas za grzech. Prawo nie zna łaski, ono
mówi ci tylko, że jesteś grzesznikiem. Ale kiedy Jezus wystąpił na widownię, On był
wypełnieniem. On był urzeczywistnieniem wszystkiego, co Bóg obiecał. On był
doskonałym, identycznym obrazem obietnicy. Dlatego wszystkie obietnice Starego
Testamentu zostały wypełnione w Jezusie Chrystusie. To nie mogło wypełnić się w
Mojżeszu ani w żadnym z proroków, lecz to wypełniło się w tym arcydziele. Ono
Arcydzieło
11
przylegało dokładnie do wszystkiego, co zostało o Nim przepowiedziane.
Tak samo i kościół będzie musiał pasować dokładnie do wszystkiego, co
zapowiedział Bóg. On musi być tą częścią odłupaną od tego arcydzieła. Jeśli więc
oryginał jest Słowem, to i przedmiot oddzielony od Niego będzie Słowem, dokładnie
pasującym do Jego boku.
55 Prawo potępia cię i mówi ci, że jesteś brudny, ponosisz winę i masz być wtrącony
do więzienia. Lecz jak u tego Chińczyka ty możesz zgłosić się... Kiedy On przyszedł, On
był tą pasującą częścią, na podstawie której możesz zostać stamtąd odebrany i
przyniesiony z powrotem. To jest ten kompletny dowód odkupienia, jakie Bóg
zapowiedział w ogrodzie Eden. „Twoje nasienie zetrze głowę węża. Jego pięta zetrze mu
głowę”.
56 Znaleźliśmy więc to doskonałe arcydzieło, które Bóg wykończył. Stwierdziliśmy, że
On był wszystkim, czym miał według obietnic być. On jest urzeczywistnieniem
wszystkich obietnic, wszystkich proroctw, wszystkiego, co Bóg przyrzekł. „Potomstwo
twoje zdepcze wężowi głowę”. Otóż On nie mógł zdeptać jej przy pomocy prawa, nie
mógł przez proroków, lecz uczynił to, kiedy nasienie niewiasty stało się tym arcydziełem,
przez Chrystusa. On był tym kamieniem, który Daniel widział odłupany od góry. On był
tym, który został uderzony. On jest tym, który mógł zdeptać, zetrzeć głowę węża.
Jego życie pasowało dokładnie do życia Mojżesza. Ono pasowało do Dawida.
Przypatrzmy się, czy tak jest, czy On jest tą przylegającą częścią.
57 Zauważcie Dawida jako króla odrzuconego przez swój lud. On taki był. Pewnego
dnia jego własny syn zbuntował się przeciwko niemu i spowodował rozłam w wojsku
izraelskim. Dawid został wypędzony przez swoich własnych ludzi ze stolicy.
A w czasie jego ucieczki wystąpił człowiek, który go nienawidził. Szedł obok i
opluwał Dawida. Jeden ze straży przybocznej dobył miecza i powiedział: „Czy mam
zostawić głowę na tym psie, który pluje na mojego króla?”
„Zostawcie go, gdyż Pan nakazał mu to czynić,” odpowiedział Dawid.
Czy tego nie widzicie? „Mąż boleści, doświadczony w cierpieniu, jak owca przed
tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust”. On to powiedział. Być może
Dawid nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi.
Lecz około pięćset lub sześćset lat później Syn Dawida przechodził tymi samymi
uliczkami i także pluto na Niego. Ale zauważcie, co działo się dalej. Kiedy Dawid wrócił z
uchodźstwa, ten człowiek przyszedł żebrać o pokój i litość. Nawet ci, którzy Go
przebodli, ujrzą Go pewnego dnia, kiedy powróci.
58 Potem znajdujemy, że Józef urodził się w szczególny sposób. Był on tą ostatnią,
górną częścią fundamentu, na którym miało być budowane to arcydzieło. To wyszło z
wiary i poprzez miłość i łaskę doszło do doskonałości. W taki sposób to rozwijało się od
nóg na początku aż do doskonałości w Chrystusie. Zauważcie, jak On był wyobrażany w
Józefie, górnej części tego fundamentu, najdoskonalszej z tych wszystkich.
Przekonujemy się, że Józef urodził się do swojej rodziny. Pochodził z matki, która
była prawdziwą, legalną żoną Jakuba. Zauważcie, że gdy on się urodził, jego ojciec go
pokochał, natomiast jego bracia nienawidzili go, i to bez przyczyny. Dlaczego
nienawidzili go? Ponieważ on był Słowem.
Czy dostrzegacie ten właściwy fundament? Czy widzicie, w jaki sposób tworzyła się
głowa tego fundamentu? Porównujcie to z przyjściem tej Głowy ciała. Obserwujcie
przyjście Głowy oblubienicy. Widzicie, on był Słowem.
Oni nienawidzili go, ponieważ on był widzącym. On przewidywał pewne rzeczy i
przepowiadał im. To się działo. Bez względu na to, jak długo to zwlekało, w końcu działo
się tak, jak zapowiedział. Ponieważ był duchowy, został wykluczony spośród swoich
braci. Oni powinni byli go miłować, ale zamiast tego oni nienawidzili go, ponieważ był on
prorokiem i był uduchowiony. Dlatego nienawidzili go.
59 Zauważcie, on został sprzedany za niewiele mniej niż trzydzieści sztuk srebra.
Został wrzucony do dołu i uznano go za umarłego, ale on został wydobyty z tego dołu.
Przechodził czas kuszenia i był więziony. Tam znajdował się podczaszy i piekarz
królewski. Wiemy, że zgodnie z przepowiednią podczaszy ocalał, a piekarz został
zgładzony. A na krzyżu, w więzieniu Chrystusa, jeden z dwóch złodziei, dwóch
Arcydzieło
12
złoczyńców otrzymał zbawienie, a drugi był zgubiony.
Dowiadujemy się, że z więzienia Józef został podniesiony i stał się prawą ręką
faraona. Nikt nie mógł rozmawiać z faraonem inaczej, jak tylko poprzez Józefa. A kiedy
Józef opuszczał tron faraona, trąba rozbrzmiewała w Egipcie i ogłaszano: „Wszyscy na
kolana! Józef nadchodzi!”
60 Tak samo będzie z Jezusem. Jakże miłował Go Ojciec i jakże nienawidzili Go bez
powodu bracia denominacyjni! Został sprzedany za trzydzieści srebrników i umęczony.
Złożono Go do dołu i uznano za martwego. Gdy wisiał na krzyżu, jeden złoczyńca został
zbawiony, a drugi potępiony. Potem został wywyższony i usiadł po prawicy Ojca, w Jego
majestacie, tym wielkim Duchu, który odzwierciedlił się w Nim. I nikt nie może
rozmawiać z Bogiem inaczej, jak tylko przez Jezusa Chrystusa. Pomyślcie o tym! A kiedy
On podniesie się z tego tronu, ruszając aby przybył, „zabrzmi trąba i ugnie się każde
kolano, i wszelki język będzie wyznawał”.
Przypomnijcie sobie, że on był synem sukcesu. Wszystko, co czynił, kończyło się
pomyślnie. Czy było to więzienie, czy cokolwiek innego, to wychodziło na dobre.
Czyż On nie przyobiecał Swoim dzieciom, że sprawi, iż wszystko będzie
współdziałać dla ich dobra? Czy byłaby to choroba, dom więzienia, śmierć, smutki,
cokolwiek by to było, będzie to dopomagało ku dobremu tym, którzy Go miłują. On to
obiecał i musi tak być. Musi to być na swoim miejscu. W Józefie było to obrazowe, mówi
to do nas o tym, co mamy w Nim. On jest tym doskonałym obrazem Boga. Widzimy
tutaj także, że kiedy On przyjdzie powtórnie...
61 Pamiętajcie, że Józef przez swoje wielkie proroctwo, przez objawienie uratował
świat. Świat zginąłby, gdyby nie Józef.
Podobnie świat byłby zgubiony, gdyby nie Jezus. „Albowiem tak Bóg umiłował
świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął”. Bóg
zachowuje życie.
62 Moglibyśmy ciągnąć to dalej bez końca, On bowiem był odwzorowaniem Dawida.
Był odwzorowaniem Mojżesza. Był odwzorowaniem Eliasza. Był odwzorowaniem Józefa.
Wszystko to w Starym Testamencie zapowiadało obrazowo Jego i okazało się pasujące
dokładnie do Niego. Co to jest? Pokazuje to doskonałego Odkupiciela. Po to, abyśmy
mogli oddać naszą starą, zabrudzoną odzież do pralni i podjąć ją z powrotem. Ona
została wyprana w krwi Baranka. Możemy zażądać tego, co do nas należy. Wszystko, dla
czego On umierał, możemy żądać dla siebie. Tak więc On był doskonałym Słowem, tam
zobrazowanym.
63 Bogu, temu wielkiemu Rzeźbiarzowi upodobało się uderzyć Go i zrobić to w taki
właśnie sposób. Widzimy Go tutaj u Izajasza, jak czytaliśmy: „Nie zważaliśmy na niego,
nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać, odwróciliśmy od niego swoje twarze”.
Każdy o Nim mówi, każdy z Niego się śmieje. Mówię o Nim w teraźniejszym czasie.
Każdy się z Niego naśmiewa. Widzicie? „Zważaliśmy na Niego, widzieliśmy Go”. Zważać
znaczy przyglądać się. „Oglądaliśmy Go, że jest zraniony przez Boga, zbity i umęczony”.
Ale w jakim celu On się tego podjął? „On zraniony jest za występki nasze, starty za winy
nasze”.
Moglibyśmy ciągnąć ten temat dalej i dalej, ale ja wierzę, że macie już teraz obraz
tego, co mam na myśli: Boga odbudowującego Swoje arcydzieło.
64 Nie zapomnijmy jednak, że na początku, kiedy uderzył w bok Adama, On wyjął coś
z jego boku.
Chrystus także został uderzony w pewnym celu, aby Bóg mógł wyjąć z Niego
oblubienicę dla Niego, by mogli stanowić jedno i być rodziną. On miał wziąć dla Niego
oblubienicę. Kiedy więc Jego arcydzieło zostało doprowadzone do doskonałości, On
musiał uderzyć je, aby z niego coś wyjąć. Nie jakiś inny przedmiot, nie coś stworzonego
oddzielnie, lecz z tego samego aktu stworzenia.
Mój bracie, nie myśl o tym nic złego, lecz zastanów się na chwilę. Skoro On wyjął z
Niego, z tego pierwotnego stworzenia, aby uczynić dla Niego oblubienicę, znaczy to, że
nie tworzył niczego odrębnego. Wziął część oryginalnego stworzenia. A ponieważ On był
Słowem, to czym musi być oblubienica? To musi być oryginalne Słowo, żyjący Bóg w
Słowie.
Arcydzieło
13
65 Pewnego razu w Kimberley, w Afryce Południowej przypatrywałem się, jak
wydobywa się z ziemi diamenty. Widziałem je leżące na pewnym miejscu. Zarządca tej
kopalni był jednym z porządkowych w mojej kolejce modlitewnej. Zauważyłem, że te
nagromadzone diamenty, o wartości dziesiątek tysięcy dolarów, nie wydają wcale
blasku, nawet gdy świeci na nie światło. Zapytałem więc tego zarządcy kopalni:
„Dlaczego one nie błyszczą?”
„Proszę pana, one jeszcze nie są obrobione. Najpierw trzeba poodcinać pewne
krawędzie. Dopiero kiedy się je wyszlifuje, zaczną odbijać światło”. Tutaj to macie!
To arcydzieło musi otrzymać cięcie. W jakim celu? Zauważcie. Czy ten ucięty
kawałek się wyrzuca? O nie! Z tego odciętego kawałka robi się igłę gramofonową do
ślizgania się po płycie, na której utrwalona jest muzyka, niewidzialna dla świata. A tak
igła właśnie może ją odtworzyć, ujawnić. Tak też ujawnia się prawdziwa interpretacja
Słowa.
66 Życie Jezusa przylegało do życia wszystkich tamtych ludzi. Bogu upodobało się
zetrzeć Go. Dlaczego Go ugodził? Z tej samej przyczyny, dla której musiał ugodzić
Adama.
Widzieliśmy Go, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. On, doskonały
Baranek, zabity dla grzeszników, doskonałe arcydzieło.
67 A teraz przez blisko dwa tysiące lat Bóg ponownie tworzy dla Niego arcydzieło. Bóg
ugodził bowiem Adama, aby otrzymać z niego kawałek, jego część, żebro, aby uczynić
dla niego kobietę. A teraz On uzyskał kawałek z tego doskonałego arcydzieła,
uderzywszy je na Golgocie. To jest po prostu Nowy Testament, to wszystko. On wypełnił
Stary Testament, a teraz Nowy Testament jest następną częścią, która musi się
wypełnić. Widzicie, Nowy i Stary to jak mąż i żona. Rozumiecie? Stary był potrzebny,
aby wskazywać na Nowy. Chrystus, to arcydzieło, przyszedł, aby go wypełnić. Obecnie
zaś Jego oblubienica wypełni wszystko, co jest w Nowym Testamencie. Następne
arcydzieło jest w trakcie tworzenia.
68 Zajęło Mu cztery tysiące lat stworzenie tamtego arcydzieła, a teraz już przez prawie
dwa tysiące lat tworzy następne arcydzieło, oblubienicę Chrystusa. Czyni to zgodnie ze
Swoją niezmienną metodą, czyni to w taki sam sposób, w jaki wykonał to pierwsze
arcydzieło. Sposobem tym jest Jego Słowo. To jest sposób, w jaki tworzy On swoje
arcydzieła, gdyż doskonałe arcydzieło może powstać tylko z doskonałego Słowa.
Jakiekolwiek nieczystości, śmiecie, naleciałości sprawią, że to się rozsypie.
Natomiast „Niebo i ziemia przeminą, ale Słowo nigdy nie zniszczeje”. Jak wiecie do cięcia
diamentów potrzebne jest doskonałe narzędzie, nie byle jakie. Widziałem te wielkie
wiertarki i szlifierki obrabiające z dużą siłą diamenty. One nie kruszą tych diamentów,
lecz tylko je przycinają.
69 To samo On czyni w Swój niezmienny sposób. U Malachiasza 3 znajdujemy Go
mówiącego: „Ja, Pan, nie zmieniam się”. On nie może zmienić Swojej metody.
Kiedy upadło Jego pierwsze arcydzieło, On rozpoczął pracę nad Abrahamem,
przygotowując fundament pod następne arcydzieło.
W dniu Pięćdziesiątnicy rozpoczął budowę innego arcydzieła, oryginalnego nasienia,
Słowa. Zaczęło się to w pierwszym kościele. Czym on był? Był nasieniem, Słowem
urzeczywistnionym, obietnicą, jaka została dana. Joel powiedział: „I stanie się w
ostateczne dni, mówi Pan, że wyleję Ducha mego na wszelkie ciało i prorokować będą
synowie wasi i córki wasze, i młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy wasi śnić
będą sny”. Jest to zapowiedź tego, co On będzie czynił w ostatnich dwóch dniach,
ostatnich dwóch tysiącach lat.
70 Zauważcie, że to rozpoczęło się tak samo, jak oryginał. Jezus powiedział: „Słowo
Boże jest nasieniem, które siał rozsiewca”. Tym rozsiewcą był On. Nasieniem było Słowo.
Zwróćcie uwagę, że każde nasienie, które pozostanie samo, nic nie zdziała. Ono musi
upaść w glebę, aby wydać plon. I to nasienie, ten doskonały kościół upadł w glebę w
czasie Nicei, Rzymu, kiedy stał się denominacją.
Historycy, przypomnijcie sobie. Także wy, którzy będziecie słuchali tej taśmy,
sprawdźcie to i przekonajcie się, czy to nie jest prawdą. Kościół obumarł w czasie Nicei i
Rzymu, kiedy oni wprowadzili dogmaty i wierzenia w miejsce oryginalnego Słowa. Co to
było? Przez ten pierwszy kościół Bóg pokazał, że jest Bogiem. On miał kościół doskonały.
Arcydzieło
14
Ale ten kościół, jak i inne nasiona, musiał upaść w glebę i obumrzeć. On wtedy upadł w
ziemię, obumarł i zniszczał.
71 Wiecie, niedawno czytałem pewną książkę. Ktoś napisał książkę pod tytułem:
„Milczący Bóg”. Szkoda, że tego nie czytaliście. Nie pamiętam, kto to napisał. Chyba
Brumback... Nie, nie mogę sobie przypomnieć. Mam to w swojej bibliotece. W tej książce
„Milczący Bóg” napisał: „Przez tysiąc lat ciemnych wieków Bóg siedział cicho i nawet nie
skinął ręką. Przypatrywał się, jak wierni męczennicy są rzucani lwom na pożarcie, jak są
paleni przez Rzymian i zabijani w najróżniejszy sposób, jak kobiety są obdzierane z
odzieży i palone są ich długie włosy, umoczone przedtem w smole”. Pamiętacie, że
krótkie włosy rozpoczęły się w Rzymie, a chrześcijanki miały długie włosy i dlatego
zanurzali im je do smoły i palili je nago, rzucali je lwom. I ten pisarz stawia pytanie:
„Gdzież jest ten Bóg?”
Och, ślepoto ludzka, mająca czasem miejsce! Czyż nie wiecie, że to nasienie
musiało obumrzeć? On nigdy nie usiłował ich ratować. Oni ginęli będąc zwycięzcami. Oni
padali krwawiąc i umierając, oddając swoje życie. Dlaczego? To było nasienie. Ono
musiało upaść w glebę, jak mówi Słowo u Jana 12. „Ziarnko pszeniczne musi upaść do
gleby i tam obumrzeć, i nie tylko obumrzeć, ale i zniszczeć”. Ale ta denominacja niewiele
wiedziała o tym, że życie jest w nim nadal. Chociaż sam kościół...
72 Podczas soboru w Nicei, w czasie krwawych piętnastodniowych sporów arystokraci,
którzy tam przyszli, usiłowali narzucić kościołowi tych wielkich dostojników. Z odległych
miejsc przyszli prorocy jedzący zioła i odziani w skóry zwierzęce, autentyczni prorocy,
ale ich wyrzucono stamtąd. Dlaczego? Nasienie musiało upaść do gleby. Musiało
obumrzeć.
To było obumarłe w średniowieczu i leżało w głębi pod tą warstwą brudów. Oni
myśleli, że jest z tym koniec. Wiecie, że u św. Jana 12,24 Jezus powiedział: „Jeśli
ziarnko pszeniczne nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje”. A ten pierwszy kościół
był tym ziarnem siewnym, oblubienicą, Słowem zamanifestowanym, które w czasach
Nicei i Rzymu upadło w glebę. [Brat Branham puka kilka razy w pulpit - uw. wyd.]
73 Słuchaj, kościele, wy spośród narodów, którzy będziecie tego słuchać. Waszym
brudem są te denominacje. To właśnie w nich Słowo zostało ukrzyżowane, a
wprowadzono dogmaty. Przez wiele setek lat średniowiecza potęga i manifestacja Słowa
były ukryte przed światem. Panował tylko katolicyzm. Wiemy o tym wszyscy, jeśli
czytamy historię. Tylko katolicyzm panował.
Nie można jednak ukryć zapłodnionego nasienia. Ono musi wykiełkować. Dlaczego?
Ponieważ ten wielki Rzeźbiarz jest przy pracy. On znowu będzie budował.
To nasienie, Słowo upadło więc do gleby.
74 Widzimy świętego Piotra, Jakuba, Jana, wszystkich tych, którzy pisali Słowo. Słowo,
które oni spisali, zostało ożywione i żyło. Widzimy, że kiedy ono dojrzewało, gdy Jan
zaczął pisać swoje listy, jego wyrzucono na wyspę Patmos, przedtem zaś gotowano go w
oleju przez dwadzieścia cztery godziny. Ale to Słowo musiało wykiełkować. Ono musiało
zostać zapisane. Nie mogli wygotować z niego Ducha Świętego przy pomocy oleju i
dlatego on zakiełkował. Jego praca nie została zakończona. On zmarł później śmiercią
naturalną.
Polikarp, który był uczniem Jana, niósł to Słowo dalej. Po Polikarpie wystąpił
Ireneusz. Ireneusz był wielkim mężem Bożym, który wierzył tej samej Ewangelii, której i
my wierzymy: „Słowo jest prawdą”. Ówczesny kościół starał się to zdusić.
75 Ostatecznie doszło do Nicei, Rzymu i tam on upadł w glebę po wystąpieniu świętego
Marcina, który został zamordowany. Święty Marcin wierzył w to samo, w co my
wierzymy. On mocno obstawał przy tym samym: chrzcie Duchem Świętym i chrzcie w
wodzie w imieniu Jezusa. Bronił dokładnie tego samego, co i my. On był prorokiem i
wierzył całemu Słowu Bożemu. W końcu ich krzyżowano i wgniatano do ziemi, gdzie
leżeli setki lat, aż ta zewnętrzna część tego nasienia całkiem zniszczała. Ich stare ciała
rozpadły się. Zwiedzałem katakumby św. Anioła i oglądałem miejsca, gdzie oni ginęli, ich
połamane kości i inne rzeczy. W końcu oni ulegli zniszczeniu, tak że nawet ich kości się
rozpadły, ale to życie istniało nadal.
76 To ziarno pszenicy, które upadło w ziemię w czasie soboru nicejskiego, zaczęło
kiełkować w czasie Marcina Luthra. Tak dzieje się z każdym ziarnem pszenicy. Kiedy
Arcydzieło
15
ziarnko zniszczeje, życie wydostaje się na zewnątrz. Zaczęło to się ujawniać w czasie
Marcina Luthra. Co on przede wszystkim zrobił? Odrzucił denominację katolicyzmu,
zaprotestował, że to jest złe. Ponieważ, jak mówił: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Co
to było? Małe słabe życie, które wypuściło kilka małych pędów. To byli luteranie. Z
pewnością, nie było to podobne do tego ziarna, które wpadło do gruntu, ale zaczęło się
teraz pojawiać to życie.
Potem doszło do źdźbła. Co się wtedy stało? W dniach Jana Wesleya on wywiódł na
jaśnię uświęcenie. Co on robił? Trzymał się Słowa. A co ono spowodowało? Luteranie w
międzyczasie zorganizowali się i założyli organizację, był więc czas, aby coś się
wydarzyło. Jest teraz budowane to arcydzieło. Co uczynił Wesley? Co on zrobił?
Zaprotestował przeciwko kościołowi anglikańskiemu. Wystąpił ze swoją reformacją jakby
tworzący się kłos. Co to jest? To ziarno powraca do życia i rośnie teraz dalej.
77
Łodyga nie wygląda jak ziarno ani też kłos nie ma wyglądu ziarna.
A teraz bracia zielonoświątkowcy w całym kraju, chciałbym, abyście słuchali, moi
bracia. Gdyby miało to być moje ostatnie kazanie, to jest moje arcydzieło. Zauważcie,
czy ziarno pszenicy, kiedy padnie do gleby, a potem zaczyna kształtować się na nowo,
czy to jest od razu ziarno?
Przyglądajcie się naturze. Przyroda to jest dokładnie Bóg. Bóg pracuje w naturze,
ona ujawnia we wszystkim, co On potrafi. O przebudzeniu zielonoświątkowym oni myślą,
że to już było ziarno. Tak jednak nie jest. Uważajcie. Ukazało się coś bardzo podobnego
do ziaren. Zauważcie, co powiedział Jezus u św. Mateusza 24,24: „Te dwa duchy w
ostatecznych czasach będą tak podobne do siebie, aby zwieść, o ile można, i
wybranych”.
78 Otóż źdźbło nie wygląda wcale jak ziarno, ani też kłos nie wygląda jak ziarno.
Zauważcie więc, że ono pojawia się nie w dniach Luthra, lecz w dniach ostatecznych.
Tutaj siedzą farmerzy, hodowcy pszenicy. Pierwsza rzecz, jaka pojawia się w
miejscu ziarna, wygląda prawie jak gdyby było już ziarno, ale tak nie jest. Co to jest?
Jest to łuska. Tworzy się coś jak zewnętrzna otoczka, aby podtrzymywać ziarno. To jest
łuska, ale łuska nie jest jeszcze ziarnem, tak samo jak nie było nim źdźbło ani też nie był
nim kłos. Jest to tylko nośnik życia, nośnik ziarnka pszenicy. U Jana 12, jak widzimy,
mówi o tym Jezus.
79 Pszenica po zawiązaniu się kłosów (po Wesleyu) wydaje łuski, które są zewnętrznie
podobne do ziaren bardziej niż cokolwiek innego. Łuska bardzo przypomina ziarno.
Coraz bardziej upodabnia się do ziarna, które zostało wsiane do gleby. Kiedy tworzy się
źdźbło, ma niewątpliwie w sobie życie, ale nie jest to z pewnością ziarno. Potem
zawiązuje się kłos i pojawia się pyłek, ale i to nie jest ziarnem. Następnie pojawia się
łuska i ona przyjmuje postać ziarna i ma taki wygląd jak ziarno pszenicy, a jednak nie
jest ona ziarnem, mimo że ma dokładnie taki sam kształt.
Z pojawieniem się zielonoświątkowców było tak samo, jak w przypadku pszenicy.
Każdy następny etap wyrasta z poprzedniego i tamten znów z poprzedniego, ale one
wszystkie są tylko nośnikami. One wchodzą do denominacji. Dokładnie to samo zrobili
też zielonoświątkowcy, weszli do denominacji. Co zrobił ruch zielonoświątkowy, kiedy
pojawił się tak bardzo podobny do ziarna? Poszedł z powrotem, jak w Objawieniu 17,
tworząc jedną z
sióstr denominacyjnych. To jest dokładnie to, co powiedział Jezus.
80 Uważajcie teraz. Ewangelia głoszona była przez Luthra, poprzez Wesleya aż do
ruchu zielonoświątkowego, a w ostatecznych czasach oni będą chcieli zwieść, o ile
można, nawet samych wybranych. Wybranych! O, bracia zielonoświątkowcy, czy nie
potraficie tego dostrzec?
Pszenica, gdy zacznie się kształtować w kłosie, wygląda zupełnie jak nasienie, lecz
jest to tylko łuska. To się zdenominacjonalizowało, oni zrobili dokładnie to samo, co
zrobili w czasach Luthra. Według Objawienia 17 to dowodzi tej samej rzeczy, która
dotyczy wszystkich kościołów.
A więc to pierwsze ziarno siewne upadło w czasie Nicei, gdyż tam powstała
pierwsza denominacja.
Zauważcie, że to życie, które było w źdźble, a potem w kłosie, skupia się na koniec
Arcydzieło
16
w ziarnie. To życie, które wyszło z tego pierwotnego, oryginalnego nasienia, przechodzi
przez różne procesy (trzy różne procesy), a potem wraca z powrotem do swojego
pierwotnego stanu. Alleluja! Wspaniale! Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie dzięki
temu, że Bóg pozwolił mi to zobaczyć. Przypatrzcie się, jak doskonale Słowo i przyroda
współpracują ze sobą.
81 Tak samo udowadniamy zmartwychwstanie: słońce wschodzi, świeci, zachodzi, a
potem wschodzi ponownie.
Liście opadają z drzewa, soki wchodzą do korzeni, lecz potem wracają z powrotem i
liście pojawia się na nowo. Jedne spadają na ziemię, ale życie, które jest w drzewie,
wyciągnie z gleby z powrotem ten wapń, potas i inne składniki, aby utworzyć nowe
liście.
Zobaczcie, że cała natura, wszystko współdziała ze Słowem Bożym. I oto jest
dokładny, doskonały tego przykład w okresach kościoła. To jest przyczyna, dla której
Duch Święty przyszedł i wyrysował nam te rzeczy tak, jak to uczynił. To jest dokładnie
tak.
82 Zauważcie, że życie, które było w łodydze, w źdźble, w pyłku i w łusce, zgromadzi
się na koniec w nasieniu. Życie z łodygi przeszło, aby utworzyć następną część, każde
następne przechodziło, aby tworzyć następne. Usprawiedliwienie utorowało drogę dla
uświęcenia, uświęcenie utorowało drogę dla chrztu Duchem Świętym, chrzest Duchem
Świętym utorował drogę, aby sam Duch Święty mógł zstąpić w dół w doskonałości z
powrotem do Słowa, aby się zamanifestować.
Co natomiast zdenominacjonalizowało się, umiera. Życie, które było w Luthrze,
poszło naprzód, aby działać przez Wesleya, a od Wesleya poszło dalej do
zielonoświątkowców, zaś z zielonoświątkowców wyszło, aby utworzyć oryginalne
nasienie. Do ruchu zielonoświątkowego wpływało aż dotąd życie, uchodzące z
wesleyanizmu. Przyczyną, dla której ruch zielonoświątkowy wyszedł z wesleyanizmu było
to, iż ruch zielonoświątkowy nie był jeszcze denominacją. Ale potem zielonoświątkowcy
zaczęli się organizować i (co to sprawiło?) to zamieniło się w łuskę, mimo że przedtem
wyglądało to na prawdziwe ziarno.
83 Kto naprawdę przyglądał się pszenicy, zaczynającej formować się w ziarno? Co jest
tą pierwszą małą rzeczą, która wyrasta? Wygląda to dokładnie jak małe ziarenko, ale
jest to tylko łuska.
Czy widzicie te trzy etapy? Źdźbło, pusty kłos z kwiatem albo pyłkiem, następnie
łuska i wreszcie z łuski wydostaje się oryginalne nasienie. Widzicie? Nie od razu nasienie,
lecz życie z nasienia, przechodzące przez te trzy etapy rozwoju, aby wrócić do nasienia.
Amen, amen! Czy to pojmujecie? Co to jest? Zmartwychwstanie, dojście z powrotem do
arcydzieła, podobnego do tego na początku.
Ruch zielonoświątkowy wyszedł z wesleyanizmu, ponieważ wesleyanizm stał się
organizacją. Ruch zielonoświątkowy wyszedł niezorganizowany, lecz potem przeobraził
się w organizację. Musiał, aby stać się łuską. Było w nim prawdziwe Słowo życia,
znajdujące się w drodze do oryginalnego ziarna poprzez te etapy. Przez źdźbło, potem
do zawiązującego się kłosu, z kłosu do łuski i z łuski, aby utworzyć ziarno.
84 Niemniej jednak łodyga, źdźbło i łuska, będąc żywymi (w swoich wczesnych
okresach przebudzeniowych) stanowiły nośniki pewnej porcji autentycznego życia
nasienia, lecz kiedy zorganizowały się, życie zaczynało stąd uchodzić. Tego dowodzi cała
historia. Nigdy organizacja po swoim zorganizowaniu się nie zrobiła już żadnego
postępu. Stawała się martwa. Tak jest.
Uważajcie, to życie wędruje teraz. Ono idzie dalej.
Zauważcie, a dowodzi tego historia, że to, co wszyscy oni zrobili, ta droga, którą
szedł kościół za każdym razem, powodowała, iż on już na zawsze przestawał być dla
Niego użyteczny. Organizacja jest odstawieniem w kąt. W całej historii nie było nigdy
takiego kościoła, który po swoim zorganizowaniu się nie umarłby. Organizacja umiera i
nigdy więcej nie powraca do życia. Czy nie dostrzegacie tego? Wy, którzy jesteście
ślepymi, otwórzcie swoje oczy! Natura i Słowo współdziałają z sobą i dowodzą, że taka
jest prawda, że to jest prawdą. Życie opuszcza łodygę, aby utworzyć źdźbło, potem z
źdźbła tworzy łuskę i wreszcie z łuski wchodzi z powrotem do oryginału. Zauważcie, że
to, co minęło, już nigdy więcej nie będzie dla Niego użyteczne.
Arcydzieło
17
85 Warto zauważyć, jak wędrówka życia w roślinie pszenicy różni się od wędrówki
życia w drzewie. Bóg powołał Swój lud jak drzewo. W drzewie życie schodzi w dół i
wraca z powrotem, schodzi w dół i wraca do góry, w dół i z powrotem w górę. W zbożu
natomiast ono przechodzi najpierw przez łodygę, tworzy kłos, potem łuskę. Ta część,
przez którą przeszło, umiera i ono nie może już przechodzić tamtędy ponownie. Co z
tego wynika? Że ta część przestaje być użyteczna. Życie wędruje dalej do doskonałości.
Amen! Czy nie dostrzegacie, dlaczego On nigdy nie użył organizacji? On nie może
wejść do niej z powrotem. Ona jest martwa, zaś życie przechodzi dalej od jednej części
do następnej. Widzicie, oni dodają artykuły wiary i wprowadzają innowacje. „Jeśli ktoś
dołoży choćby jedno słowo, albo ujmie jakieś Słowo,” ten jest, widzicie, wykluczony z
tego. Trzeba być w życiu nasienia, wędrującym dalej.
86 Używam tego teraz w podobieństwie dotyczącym oblubienicy, tego arcydzieła, które
ma się pojawić. Kiedy tamto arcydzieło upadło, powstaje znowu arcydzieło. To arcydzieło
upadło w okresie Nicei, a po Nicei w Rzymie. Potem kościół przechodził przez ten proces,
ale obecnie on ponownie powraca do postaci arcydzieła, nadana mu zostaje doskonałość,
ponieważ on jest częścią Słowa, wypowiedzianego przez Niego. On zapowiedział, że
będzie miał „kościół bez zmazy lub skazy”. On nie będzie powiązany w żaden sposób z
żadnym rodzajem organizacji ani denominacji, nie będzie uwikłany w tę rzecz obłożoną
klątwą. On przeszedł przez te rzeczy, ale już nigdy tam się nie znajdzie.
87 Zauważcie, że to życie idzie naprzód, ono nie cofa się. Z tej śmierci nie ma już
zmartwychwstania. Życie idzie naprzód, aby dojść do swej doskonałości, do
zmartwychwstania.
Zwróćcie uwagę, że łuska usuwa z siebie to oryginalne nasienie. Znajdujemy to w 3
rozdziale Objawienia.
Pamiętajcie, że według Biblii On nie został usunięty z żadnego innego zboru w
czasie tych siedmiu okresów kościoła. Ilu z was o tym pamięta? On przechodził przez
dany okres kościoła, aby iść dalej i uczynić coś innego. Lecz oto to jest. Nie ma niczego
więcej. Ten Rzeźbiarz powrócił znowu do doskonałości, do Słowa. Rozumiecie? Nie
cofajcie się. Jakaż to wielka różnica! Tak jest. Och!
88 Zauważcie, że kiedy się pojawia łuska, wygląda ona jak ziarno. Kiedy jednak życie
ziarna zaczyna wychodzić z łuski, aby ukształtować ziarno (oblubienicę), łuska otwiera
się i wyrzuca z siebie ziarno. Czy tak się dzieje? Zgodnie z naturą dokładnie to ona czyni.
W Objawieniu 3 czytamy, że laodycejski okres kościoła usunął Go. Widzicie, nie
uczynił tego żaden inny zbór, ponieważ było jeszcze coś innego, co miało zostać
stworzone. To tylko przeszło i poszło do następnego etapu. Mówiłem wam ciągle, że nie
będzie już powstawać więcej denominacji. Jesteśmy na końcu. Oni Go wydalili.
Dlaczego? Ponieważ On jest ponownie Słowem. On jest taki sam, jak ten, który upadł na
początku. On jest w tej samej nauce, jaka pojawiła się na początku.
Kiedy to nasienie Słowa zaczyna rosnąć, łuska wyrzuca je z siebie. Życie opuszcza
wszystko inne i trzeba je naśladować. To jest cechą prawdziwych wierzących. Oni idą za
życiem, dokądkolwiek ono idzie.
89 Jak w Izraelu, tym doskonałym obrazie, gdybyśmy tylko mieli na to czas. Pozostało
mi już tylko kilka minut. W tym doskonałym obrazie, na początku było tak, że
dokądkolwiek udawał się słup ognisty, tam było życie. Bóg był tą światłością. Nieważne,
czy była północ lub czy znajdowali się w bardzo wygodnym miejscu, kiedykolwiek słup
ognisty ruszał, rozbrzmiewała trąba i Izrael ruszał z nim.
Alleluja! Kiedy zabrzmiała trąba, Marcin Luther wyruszył za tym. Ale ludzie, którzy
przyszli po nim, zorganizowali się i zabili to. Wtedy Bóg zabrał z tego życie i to znalazło
się w grobie.
Potem wyruszył Wesley. Zobaczył tą wielką organizację i dlatego zatrąbił w trąbę
uświęcenia. Pojawiło się więcej Słowa. Rozumiecie? Gdy to uczynił, oni wyruszyli. Wyszli
wprost z luteranizmu i weszli wprost do metodyzmu.
A kiedy zobaczyli to zielonoświątkowcy, oni zatrąbili w trąbę, że nastał czas
przywrócenia darów. Widzicie, co oni zrobili? Zatrąbili w trąbę i ludzie wyszli z tego. Lecz
potem się zorganizowali.
Ale pamiętajcie, że są te trzy stadia, o których wiemy, i po łusce nie pozostaje już
Arcydzieło
18
nic innego, tylko ziarno. O Boże! A potem ziarno zostaje usunięte z tego wszystkiego.
Amen, amen! Nasiona Słowa zaczynają kształtować się samodzielnie, życie powoduje
pojawienie się... Zwróćcie uwagę, że na początku, jako pierwszy był Oblubieniec.
Obecnie pojawia się oblubienica.
90 Pamiętajcie, że kościół rozpoczął się w dniu Pięćdziesiątnicy i upadł w okresie Nicei.
Później on wykiełkował, ale nie wyglądał jak ziarno. Było w nim trochę życia, ale on
wykiełkował, aby utworzył organizację. Lecz On ciągnął dalej przez tę organizację. A co
nastąpiło potem? Ono wyszło z tej organizacji i weszło do innej organizacji, przeszło do
innego stadium Słowa: usprawiedliwienie, uświęcenie, chrzest Duchem Świętym.
Widzicie? A przechodząc przez to źdźbło i inne części w tym procesie, ono rozwijało się
coraz bardziej.
Pamiętajcie, pyłek kwiatowy lub zawiązany kłos to coś więcej niż łodyga, coś
bliższego ziarnu. A łuska jest bardziej podobna do ziarna niż kłos. Ale samo nasienie
przewyższa wszystko inne. Widzicie? To inne zostało tylko użyte dla transportu, aby
mogło przejść przez to.
91 Zwróćcie uwagę na oblubienicę. Jeśli Oblubieniec na początku był Słowem i jeśli
oblubienica została wzięta z Oblubieńca, to ona musi być również Słowem. Zważcie, że
oblubienica musi być Słowem.
Dlaczego oblubienica musi być Słowem zamanifestowanym, uwidocznionym? Jest
tak dlatego, ponieważ Oblubieniec i oblubienica są jedno. Ona jest tylko kawałkiem
odłupanym z Niego przez uderzenie. W tym jest to arcydzieło. Ono zostało uderzone.
Michał Anioł nie mógł tego odtworzyć, nie mógł wstawić tego z powrotem.
Ale Bóg to uczyni. On przywróci tę biedną, uderzoną oblubienicę z powrotem do
boku oryginalnego Słowa. I oto będzie ta rodzina, to arcydzieło ponownie w ogrodzie
Eden.
92 Jak ta oblubienica zdoła to zrobić? Jak ta pszenica to robi? U Malachiasza 4 jest
powiedziane, że w ostatecznych dniach to zostanie odnowione, (co?) przywrócone do
pierwotnego stanu, jak na początku, sprowadzone z powrotem! „Wynagrodzę wam
szkody lat, których plony pożarła szarańcza, konik polny i te inne stworzenia. Odnowię
to, mówi Pan”. Malachiasz 4 mówi, że On odnowi serca ludzkie i wiarę ludzi z powrotem
do pierwotnych ojców. Rozumiecie? Widzimy to tuż przed sobą, kościele. Gdzie my się
znajdujemy?
93 Za kilka minut kończymy, lecz chcę, abyście bacznie uważali na to, co właśnie się
stało.
Malachiasz 4 mówi o przywróceniu, przywróceniu do oryginału.
Ona została ugodzona, wypchnięta z kościoła, z ciała kościoła, uderzona podobnie
jak jej Mistrz, w tym samym celu. Ona jest Słowem. Tak samo jak Józef został ugodzony
przez swoich braci, ponieważ był Słowem. Także Jezus został uderzony przez Swoich
braci, ponieważ był Słowem. Oblubienica zostaje uderzona, usunięta przez kościół,
ponieważ ona także jest Słowem. Tutaj macie znowu te stadia. Jedno, drugie, trzecie,
całkiem dokładnie.
94 Słowo żyjące i działające, oblubienica Biblii, nie jakaś oblubienica zrobiona przez
ludzi, oblubienica Biblii uderzona i utrapiona przez Boga. „Nie miała postawy ani urody,
które by pociągały nasze oczy, lecz zważaliśmy na nią, że jest zraniona, przez Boga zbita
i umęczona”. Tak jest. Ona stoi osamotniona. Jest wypchnięta ze wszystkich denominacji
według Objawienia 3. Została wyrzucona z laodycejskiego okresu kościoła, w którym się
wychowała. Widzicie? Ten kościół wychował się w laodycejskim okresie kościoła. To jest
ta łuska. Ale jeśli te inne poszły...
Czy wy ludzie zielonoświątkowi nie możecie tego pojąć, że tamto było łuską i
umarło? Skoro musiało umrzeć źdźbło, skoro musiał umrzeć kłos, to musi umrzeć i
łuska. To są te trzy stadia organizacji.
Wy powiadacie: „Dobrze, ale przecież tam było wiele kwiatu. Przecież tam jest wiele
tego czy tamtego”. Naturalnie. Byli metodyści, baptyści, prezbiterianie, luteranie, kościół
Chrystusowy, wszystkie te pozostałe mniejsze rzeczy należały do tego, listki i wszystko
inne wisiało na tym, ale oryginałem były te reformacje. Zobaczcie teraz.
95
Ona stoi osamotniona podobnie jak Oblubieniec. „Opuszczony przez ludzi,
Arcydzieło
19
wzgardzony i odrzucony przez kościoły”. Oblubienica znajduje się w tym samym
położeniu. Co to jest? Jest to Jego arcydzieło, jest to Słowo, przez które On może
pracować, które stało się widoczne. Odrzucenie!
A więc łodyga, kłos i łuska nigdy nie staną się ziarnem, nie, ale przez cały czas
stają się coraz podobniejsze do ziarna.
A potem w czasie żniwa nasienie znajdzie się z powrotem w swoim oryginalnym
życiu, z powrotem w Biblii. 4 rozdział Malachiasza mówi, że będzie w ten sposób. Oj,
jakie to wspaniałe! Musi mieć wszystko! Aby znaleźć się w tym stanie, musi mieć
wszystko ze Słowa. Czy to prawda? [Zgromadzenie mówią: amen - uw. wyd.]
96 Co się stanie zgodnie z Jego zapowiedzią w Objawieniu 10? Dlaczego był ten wyjazd
do Tucson? Aby otworzyć to dla kościoła. W dniach tego posłańca, siódmego anioła,
poselstwa siódmego anioła całe Słowo Boże zostanie objawione. Pieczęci, to co zostało
przeoczone przez łuskę, wyjaśnienie dlaczego i wszystko na ten temat zostanie
ujawnione w tym czasie.
Czy nie tak mówi Słowo Boże? [Zgromadzeni odpowiadają: amen - uw. wyd.] W
takim razie widzimy to. Gdzie się wobec tego znajdujemy, gdzie się znajdujemy?
Rozumiecie? Jest tylko jedna możliwość: nastało żniwo. Ona jest całkowicie dojrzała.
Ona jest gotowa na Jego przyjście. Zwróćcie uwagę.
97 Nie może być nic innego. W czasie żniwa ziarno znajduje się w pierwotnym stanie i
aby być ziarnem, musi posiadać całe Słowo. Nie może istnieć połowiczne ziarno, gdyż to
by nie rosło. Rozumiecie? To musi być ziarno w pełnym tego słowa znaczeniu. To nie
może ujawniać tylko części...
Ty może mówisz: „Ja wierzę w chrzest Duchem Świętym. Alleluja! Wierzę w
mówienie językami”. To jest tylko część cech ziarna, tak jest, ale teraz trzeba dodawać
do tego. Alleluja! Rozumiesz? Chodzi o życie, nie o dary. Chodzi o życie tych darów.
Rozumiecie, co mam na myśli? Znajdujemy się w czasie ostatecznym, bracia.
Źdźbła, słoma, plewy są już teraz umarłe i suche. Pozostaje już tylko jedna rzecz,
która z tym się stanie: To zostanie zgromadzone w Światowej Radzie Kościołów na
spalenie.
98 Słowo ciałem się stało, dokładnie jak On obiecał u Łukasza 17, u Malachiasza 4 i na
wszystkich innych miejscach. Tak jest. Objawienia.
Całe prawdziwe życie, jakie było w źdźble, kłosie i plewie, skupia się teraz w
ziarnie, gotowe na zmartwychwstanie, gotowe na żniwo. Alfa stało się Omegą. Amen.
Pierwsze przyszło na sam koniec i to ostatnie jest pierwsze. Nasienie, które weszło w to
na początku, przebyło ten proces i stało się ponownie nasieniem.
Nasienie, które upadło w ogrodzie Eden i tam umarło, powraca. Z tego
niedoskonałego nasienia, które tam umarło, dochodzi do nasienia doskonałego, którym
jest drugi Adam.
99 Ta pierwsza Ewa, która upadła i została użyta w drugiej reformacji... w drugim
przyjściu jako rodząca dziecię, teraz stała się znowu prawdziwą oblubienicą, nasieniem,
które wróciło do samego oryginalnego Słowa.
Alfa i Omega jest tym samym. On powiedział: „Ja jestem alfa i omega”. On nie
powiedział niczego o pozostałych literach. Tak jest. „Ja jestem alfa i omega, pierwszy i
ostatni”. Tak jest.
Pierwsza usługa i ostatnia usługa jest tym samym. Pierwsze poselstwo i drugie,
ostatnie poselstwo to jedno i to samo. „Ja jestem... Ja byłem w alfa, Ja jestem i w
omega”. „Będzie jeden ciągły dzień, nie dzień i noc, a pod wieczór będzie światło”.
Widzicie, alfa i omega, to stało się pierwszym i ostatnim. O, bracia, moglibyśmy
zajmować się tym godzinami.
100 To wielkie arcydzieło rodziny, drugi Adam i druga Ewa są teraz gotowi wejść do
ogrodu, do tysiąclecia, z powrotem na ziemię. Amen. Alleluja! Ten wielki Rzeźbiarz nie
pozostawił ich tam leżących. Na tę pierwszą, doskonałą parę zużył miliony lat, aby ich
ukształtować, a potem oni upadli. Teraz tworzył ponownie przez tysiące lat i oto oni
stoją gotowi.
To arcydzieło pojawiło się i zostało uderzone, a z jego boku została ukształtowana
towarzyszka życia.
Arcydzieło
20
W takim samym procesie ukształtowana została i druga Ewa. Oto znajduje się ona z
powrotem w pierwotnym stanie, a cała przyroda, Biblia i wszystko inne wskazuje na to,
że znajdujemy się w tym punkcie.
Narody się kruszą, Izrael się budzi,
Występują znaki, zapowiedziane w Biblii.
Dni pogan są policzone. (Patrzcie na tę paczkę
hołoty, jaką teraz mamy.)
Udręczeni citarami,
Powróćcie, rozproszeni, do swojej posiadłości.
Słusznie. Raczej udajcie się tam szybko, jeśli zamierzacie to zrobić.
Mam zamiar skończyć za około pięć minut, dziesięć.
101 Zauważcie to wielkie arcydzieło rodziny. Mąż i żona nie mogą być naprawdę
rodziną, jeśli nie są jedno. Oni muszą być jedno. Jeśli nie są, to nie będą dobrą rodziną.
Wtedy mąż ciągnie w jedną stronę, a żona w drugą. Taka rodzina jest okropna. Jeśli
jednak żyją w zgodzie i wzajemnej miłości, tworzą prawdziwą rodzinę. To więc było Boże
arcydzieło i teraz każda prawdziwa rodzina jest tego obrazem. Rozumiecie?
I teraz to arcydzieło rodziny pojawiło się znowu: Chrystus i Jego oblubienica, gotowi
na to, aby przyjść. Drugi Adam i druga Ewa, obecnie gotowi wrócić do swojego domu.
Cały ten proces był odkupieniem, wyprowadzeniem z tego stanu upadku do stanu jak na
początku.
102 Niedawno byłem na spotkaniu biznesmenów chrześcijańskich. Przypuszczam, że
wielu z was było tam także. Słuchałem tego luterańskiego księdza czy kaznodziei, bo
podobno nim był, który tam stanął i mówił niedorzeczności, naśmiewając się z tego, w
co my wierzymy. Ci Biznesmeni Pełnej Ewangelii zaprosili do siebie tego człowieka i on
takie rzeczy mówił. Nosił kołnierz założony odwrotnie. Wielu z nich teraz to robi. On
powiedział: „Ludzie pytają mnie, dlaczego odwracam swój kołnierz. Dlaczego mieliby
odróżniać mnie od księdza katolickiego? Nie ma przecież różnicy i nie powinno być.
Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Znam księdza katolickiego, który jest wszechobecny,
który może być obecny wszędzie”.
103 Otóż nie można być wszechobecnym nie będąc wszechwiedzącym. Nawet Bóg nie
byłby wszechobecny. Bóg jest wszechwiedzący. Jest wszechwiedzący i to czyni Go
wszechobecnym. On wie wszystko. Aby jednak być istotą, On musi być w jednej istocie.
Będąc wszechwiedzący On może być wszechobecny. On wie bowiem wszystko i wiedział
to już przed początkiem świata. Wiedział ile będzie much i wszy, ile będzie pluskiew i ile
razy one mrugną oczami oraz wszystko inne o nich, ponieważ jest wszechobecny. Nie
można być wszechwiedzącym nie będąc nieskończonym. Jest tylko jedna nieskończona
rzecz: Bóg. Amen.
104 Co to jest? Jest to diabeł, prowadzący ich wprost na ten ubój. Każdy z nich wchodzi
tam, dokładnie jak mówi Biblia. I oto przychodzi to wprost pomiędzy
zielonoświątkowców i ciągnie ich prosto jak... Co za czas!
Och, po tym świadectwie ktoś powiedział mi, że było dobrą rzeczą, iż nie
powiedziałem zbyt wiele, ponieważ prawdopodobnie by mnie tam zaaresztowali. Lecz ja
tylko myślałem: Tutaj to jest!
Ludzie, którzy przyjmują naukę, wiedzą. „Roztropni będą znali w tym dniu swojego
Boga” - powiedziano u Daniela. Tak jest. Widzicie, „roztropni będą mieli poznanie”. Oni
śledzą te sprawy.
Kiedy widziałem, że to się dzieje, a ci zielonoświątkowcy stali tam przy nim,
powiedziałem sobie: Rety! Och! Nawet Oral Roberts spoglądał na mnie znacząco. Lecz
wiecie, oni stali tam ze swoim wykształceniem, wytworni, z ogładą i tak dalej.
Bóg nie w taki sposób nadaje ogładę swoim ludziom. On nie czyni ich wytwornymi
przez wykształcenie. On wygładza ich przez pokorę i przez moc zamanifestowanego
Słowa, ujawniając kształt tego ziarna, z którego wzięło to początek.
105 Niedawno ktoś powiedział do mnie:
„Bracie Branham, jednej rzeczy u ciebie nie mogę zrozumieć”.
Arcydzieło
21
„Jakiej?” zapytałem.
Było to w pewnej sali, a stała tam siostra Dauch i inni. Właśnie przywitałem się z
Billem i było tam sporo ludzi, którzy przechodzili. Pewien kaznodzieja z kołnierzem na
odwrót przecisnął się do mnie i powiedział: „Skąd to się bierze, że zawsze
wywrzaskujesz na ludzi? Oni wierzą, że jesteś sługą Bożym, bądź więc delikatny i miły
względem nich. Zawsze, jak wstajesz, słyszę cię wymyślać kobietom za ich krótkie
włosy, za noszenie krótkich spodni, za makijaże i różne inne paskudztwo. Krzyczysz na
ludzi i mówisz im, jacy są zimni, formalni i obojętni. Dlaczego to robisz? Przecież ci
ludzie cię kochają. Jak możesz być miłującym synem Bożym i robić coś takiego?”
Pomyślałem: „Panie, dopomóż mi odpowiedzieć temu ogładzonemu człowiekowi.
Daj mi taką odpowiedź dla niego, aby on uwikłał się w swoim własnym powrozie”.
Widzicie? Tak jest. Powiedziałem: „Otóż, czy ty czytałeś coś o tym wielkim kompozytorze
o nazwisku Beethoven?”
„Ależ tak, czytałem o Beethovenie”.
„On zapewne wypełnił wiele koszy odpadkowych podartym papierem, ale dał światu
arcydzieła. Siedział w swojej pracowni będąc pod natchnieniem i pisał coś. Wchodził do
pracowni i modlił się. Jeśli to było niewłaściwe, darł to w strzępy i wrzucał do kosza.
Kiedy jednak przebił się przez to w całym natchnieniu, świat otrzymywał arcydzieło”. On
już więcej nie otworzył ust i nic już nie mówił.
O, jakże to Słowo tnie do żywego! Ale ono produkuje arcydzieła. No tak, usuwa
wszelkie plewy i wszelką słomę. Tworzy arcydzieło.
106 Mam siedem minut, aby wam opowiedzieć, co stało się przedwczoraj, byśmy mogli
wyjść stąd na czas. Trzeciego lipca siedziałem zaraz tutaj obok w centrum handlowym.
Byłem już w Rzymie w Alei Świń, byłem we Francji, w centrum Nowego Jorku i w Los
Angeles, ale najsprośniejsza paczka kobiet, jaką kiedykolwiek w życiu widziałem, była tu
w Jeffersonville, Indiana. Nigdy w życiu nie widziałem tyle brudu i ohydy, jak wśród tych
ludzi. Siedziałem tam, aż serce mnie rozbolało i Pan dał mi widzenie.
Opowiem wam to widzenie. Nie wiem, czy będę w stanie je wyłożyć, ale po raz
pierwszy opowiem wam to widzenie.
107 Popadłem w uniesienie i kiedy to się stało, ktoś mi towarzyszył. Nie widziałem tej
osoby, był to tylko głos. Rozglądałem się, a kiedy patrzyłem w tę stronę, on powiedział:
„Pojawi się oblubienica i odbędzie się przegląd”.
Zobaczyłem, że zbliża się do mnie najśliczniejsza grupa czysto ubranych kobiet,
jaką kiedykolwiek w życiu widziałem. Wydawało się jednak, że każda z nich ubrana jest
inaczej. Wszystkie one miały długie włosy. Nosiły dłuższe rękawy i spódniczki, i tak
dalej. Były to miło wyglądające młode kobiety, w wieku powiedziałbym około dwudziestu
lat.
Otóż mam tu przed sobą otwartą Biblię. Rozumiecie? Mogę mówić tylko to, co
naprawdę widziałem. Jeśli zapytacie: „Na co się patrzysz?” wtedy odpowiem: „Na zegar”.
„Czego szukasz?”
„Szukam ludzi, wypatruję pewnych ludzi”.
„A na co patrzysz teraz?”
„Patrzę na Biblię”. Tak sprawa wygląda. Mówię prawdę. Mówię to, co widzę. Mogę
powiedzieć tylko to, co zobaczę. Nie wiem, co to wszystko oznacza. Ja tylko mam to
powiedzieć.
108 Kiedy ta oblubienica przechodziła, one patrzyły się wprost na nas; tego, który
mówił do mnie i na mnie, ponieważ staliśmy razem. Jej oczy i ona sama to byli
najczystsi, najmilej wyglądający ludzie, jakich kiedykolwiek w życiu widziałem. Mogło ich
być około tuzina lub więcej w jednej tylko grupie. Nie wiem, ile ich szło w jednym
rzędzie. Ona przechodziła łagodnie w lekkim powiewie wiatru. Jej oczy były zwrócone do
góry, czujne. O, jak ona była przepiękna! Kiedy przechodziła, on powiedział: „To jest
oblubienica. A teraz zobaczymy przegląd kościołów”.
One zbliżyły się. Zauważyłem, jak przychodzą. Kiedy podeszły blisko, wydawało się,
że wygląda co jedna, to gorzej. Nie widziałem nigdy w życiu tak sprośnej gromady.
W pewnej chwili usłyszałem hałas i wtedy on powiedział: „Teraz z kolei przychodzi
Arcydzieło
22
grupa amerykańska.
109 Otóż ja jestem Amerykaninem, ale gdy to zobaczyłem, zrobiło mi się niedobrze.
Brakuje mi słów, a także przed publicznością obojga płci nie mogą mówić, co się działo.
Będziecie musieli czytać między wierszami. Gdy te kobiety się zbliżyły, ich prowodyrem
była czarownica. Miała ona ogromny, długi nos i olbrzymie usta. Wszystkie one miały na
sobie jakąś dolną część odzieży, zaś u góry zaledwie wąską tasiemkę na pół cala, która
podnosiła się do góry i owijała je w taki sposób. Każda kobieta miała też coś w rodzaju
wachlarza.
Wielu z was pamięta zapewne, że przed laty mieliśmy zwyczaj ciąć papier gazetowy
i robić z niego takie szeleszczące wiechy. Ilu z was to pamięta? Myślę, że używają tego
na karnawałach. Zwisa to w dół, taki postrzępiony, pocięty papier.
One trzymały przed sobą u dołu coś tego rodzaju, ale cała ta część była obnażona.
Każda z nich miała bardzo krótko obcięte włosy i po całej głowie skręcone kędziory
z tych króciutkich włosów. Miały też pełno szminki. Nie wyglądały absolutnie na nic
innego, jak tylko na prostytutki uliczne.
Szły z tymi papierami i jakaś to wulgarność! Przed sobą trzymały te papierowe
pióropusze, ale kiedy przeszły koło trybuny i pokazały się z tyłu... Było okropnością, w
jaki sposób idą, jak wyglądają od przodu i do tyłu, i jak się zachowują.
„Czyżby to był kościół?” - zapytałem.
110 Tak one przechodziły i śpiewały te twistowe i rockowe śpiewki, nie wiem, jak wy to
nazywacie. Szły śpiewając i schodząc coraz niżej.
„Czyż to jest kościół?” - zapytałem. Stałem tam i płakałem w swoim sercu.
Ta czarownica, według mego rozeznania, to nie może być nic innego na świecie, jak
tylko Światowa Rada Kościołów, prowadząca ich prosto w dół po tej drodze, którą one
szły. Oddaliły się w lewą stronę i zniknęły w chaosie, ciągle wybijając tę muzykę,
wydając śmieszne dźwięki i potrząsając ciałami w jedną i w drugą stronę. Przeszły,
zachowując się w taki sposób.
111 Zacząłem opuszczać swoją głowę, ale on powiedział: „Poczekaj, oblubienica musi
pojawić się jeszcze raz”.
Spojrzałem, a oto one znowu wracały. Przeszły wokoło, przyjemnie wyglądające,
miłe damy. Wszystkie przechodząc patrzyły prosto na mnie. Zauważyłem, że każda
ubrana jest inaczej. Jedna z nich miała z tyłu długie, zwisające włosy, splecione w
warkocz. Mogła być Niemką lub kimś takim. Przyglądałem im się.
Kiedy zaczęły się oddalać, dwie lub trzy z nich, idące z tyłu, wyszły jakby z równego
kroku, a ja zacząłem na nie wołać. One starały się wejść na nowo w równy krok z
pozostałymi. Gdy je obserwowałem, widzenie odeszło ode mnie.
112 A oto jest jego wykład. Weźcie pod uwagę, że wyczerpałem już swoje notatki, mimo
że jeszcze nie skończyłem. Tego, co teraz mówię, nie ma jeszcze w moich notatkach. Ale
w czasie dzisiejszego kazania doszło mnie wyjaśnienie, co to było. Wprost w trakcie
przemawiania. Czy zauważyliście, że ten kościół pojawił się tylko raz?
Otóż to jest prawdą, przyjaciele. Ojciec niebieski, który spisuje to Słowo, wie, że
mówię prawdę. Rozumiecie? Wiem po prostu, że mówię prawdę.
Tego, co teraz mówię, nie wiedziałem jeszcze przed chwilą, doszło to do mnie jakby
właśnie teraz. Czy zauważyliście? Oblubienica pojawiła się dwa razy. To jest pierwsze
nasienie i drugie nasienie, oba dokładnie takie same. A powodem, dla którego były
ubrane różnie jest to, że ona przychodzi z wszystkich narodów. Różni ludzie razem
wejdą w skład oblubienicy. Każda z nich miała długie włosy, żadna nie nosiła makijażu i
były to naprawdę śliczne dziewczyny. One patrzyły na mnie. One reprezentowały
oblubienicę wychodzącą z wszystkich narodów. Widzicie? Każda z nich reprezentowała
jakiś naród, a wszystkie one maszerowały dokładnie w równej linii ze Słowem.
Rozumiecie?
113 A potem musiałem jej pilnować. Ona wyszłaby z równego kroku ze Słowem,
gdybym jej nie pilnował, kiedy ona przechodzi, jeśli się uchyli. Być może będzie to mój
czas, gdy ja zakończę bieg, widzicie, gdy dojdę do końca, albo cokolwiek to jest.
Jak to było? One próbowały zająć z powrotem właściwe miejsce. Robiły, co mogły,
Arcydzieło
23
aby zająć pierwotną pozycję i wyrównać rzędy z pozostałymi. One zapatrzyły się bowiem
gdzieś obok, może na ten kościół, który właśnie znikał w chaosie. Dwie lub trzy, które
szły z tyłu. Idące na przedzie tego nie robiły. Ale one wyszły jakby trochę za bardzo w
prawo i wyglądało, że starają się dołączyć na powrót do właściwej linii. Właśnie wtedy
mnie mijały w odległości takiej, jak do tej ściany. Stojąc tam widziałem tylko, jak
przeszły i oddaliły się.
Zauważyliście, że kościół ukazał się tylko raz. Kościół z każdego narodu raz, lecz
oblubienica dwa razy. Czy widzicie, co to było? Nie wiedziałem tego, ale spójrzcie na to
w świetle mojego dzisiejszego poselstwa. A ja tego nie wiedziałem. Widzicie? [Brat
Branham puka kilka razy w pulpit - uw. wyd.]
114 Ziarno upadło w glebę w czasie Nicei. To było oryginalne nasienie. Następnie ona
przeszła przez ten proces denominacyjny, ale to zaistniało tylko raz. Lecz oblubienica
wraca ponownie w ostatecznym czasie. „Ja wynagrodzę, przywrócę”. Widzicie, tworzy się
to arcydzieło. Dla tej przyczyny ona pojawiła się na tym przeglądzie po raz drugi.
Zaprezentowała się za pierwszym razem i potem zaprezentowała się za drugim razem. A
gdy pojawiła się po raz drugi, była równie doskonała, jak za pierwszym razem. O Boże,
ulituj się! Szybko, szybko, szybko! Życie wchodzi do ziarna błyskawicznie! Tak jest.
115 Żadna z pozostałych nie pojawiła się więcej. One oddaliły się, by już nigdy nie
wrócić.
Ale oblubienica wróciła, ponieważ ona jest alfą i omegą. Bóg, ten wielki Rzeźbiarz
uczynił ją dla Niego jako arcydzieło, gdyż ona jest cząstką Jego pierwszego arcydzieła.
Tak, jak zrobił w ogrodzie Eden, a potem wyjął z niego kawałek i zrobił inną sztukę, ale
ona zmarniała i upadła, teraz przez cały czas On znowu to odbudowuje. On stworzył to
arcydzieło, a potem ono zostało uderzone i jego część została odłamana, aby z tej części
stworzył na nowo to arcydzieło.
A więc to arcydzieło - Syn Boży i arcydzieło - oblubienica, będąca Jego cząstką,
która dlatego musi być wypełnieniem Słowa. Słowo wypełniło się i my jesteśmy gotowi
na przyjście Pańskie.
116 O, kościele żyjącego Boga, ukórzcie swoje serca i samych siebie przed Bogiem. Te
rzeczy są prawdziwe. Ja wiem, że ogólna opinia jest taka, iż tak doniosła sprawa jak ta
musiałaby być szeroko rozpowszechniona wśród narodów. Ale tak nigdy nie było. On nie
zmienia Swoich dróg. Bądź więc tylko wdzięczny, kościele, bądźcie wdzięczni za to, że
znajdujecie się dzisiaj tam, gdzie się znajdujecie, o ile znajdujecie się w Chrystusie.
Ponieważ, jak widzicie, kiedy to...
Pamiętajcie, że całe życie zostanie zgromadzone bezpośrednio w ziarnie na
zmartwychwstanie, natomiast słoma musi zostać spalona. Cała reszta, plewy i wszystko
inne musi zostać i zostanie zniszczone. Nie ufajcie tym swoim denominacjom.
Pozostańcie w Słowie, w życiu, w Bogu i Jego arcydziele.
Co więc będzie w tysiącleciu? Chrystus i Jego oblubienica z powrotem w ogrodzie
tysiąclecia. Amen!
Miłuję Go, miłuję Go,
Bo On wpierw miłował mnie
I na Golgocie kupił krwią
Zbawienie me.
117 Na tym miejscu On został zraniony. „My mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga
zbity i umęczony. Lecz On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze”.
Czy jest tu dzisiaj ktoś, kto nie znajduje się w tym ziarnie? Życie wyciąga teraz
swoje resztki z łuski, ponieważ łuska usycha. Ilu z was wie, że kościół zielonoświątkowy
usycha? [Zgromadzeni mówią: amen - uw. wyd.] Co się dzieje? Życie opuszcza go.
Szczerze mówiąc już go opuściło. A skoro oblubienica staje już do przeglądu, to
chciałbym się dowiedzieć, czy wobec tego ona nie jest już przygotowana. [Brat Branham
zaczyna nucić: „Miłuję Go” - uw. wyd.]
Miłuję Go, miłuję Go,
Bo On wpierw miłował mnie
I na Golgocie kupił krwią
Arcydzieło
24
Zbawienie me.
118 Skłońmy teraz swoje głowy. Czy są tutaj tacy, którzy chcieliby być wspomniani w
modlitwie? Jeżeli czujesz, że nie jesteś...
Przyjaciele, to jest aż nazbyt oczywiste. Nigdy w swoim życiu nie miałem widzenia,
po którym coś by się nie wydarzyło, nie nastąpiło. Mówię prawdę. We wszystkich innych
przypadkach, jeśli mówiłem prawdę, Bóg to potwierdził. A więc mówię prawdę i tym
razem.
Nie wiem, w jakim dniu żyjemy, ale wiem, że nic już nie pozostało. Jest niemożliwe,
by mógł powstać jakiś polityk i uporządkować tę sprawę. Z polityką, z tym krajem jest
koniec. O Boże! Czy możecie zejść dostatecznie głęboko, aby to wyczuć? Ten naród jest
u końca, a nie tylko ten naród, lecz i inne narody. To jest najlepszy z tej gromady, a on
jest skończony. A skoro narody są wykończone, to wykończony jest i świat. A także
kościoły. Najlepszym, jaki mieli, był według mego zdania zielonoświątkowy, ale i z nim
jest koniec.
O Boże, ulituj się nad nami!
119 Jeśli Go nie znasz, to proszę, śpiesz się, śpiesz się! Jeśli czujesz życie, to zerwij ze
swoim grzechem, porzuć te rzeczy, w których się znajdujesz. Wejdź jak najprędzej do
ziarna. Umrzesz zarówno w słomie, jak i w plewach.
Módlcie się, śpiewając: „Miłuję Go”.
Zależy od ciebie. My nie mamy denominacji ani nic innego. Mamy tylko Chrystusa.
Będziesz mile widziany, jeśli zechcesz czcić Boga wraz z Nim, wraz z nami, dopóki On
nie przyjdzie. Nie możemy wpisać twojego nazwiska do księgi, gdyż nie mamy żadnych
ksiąg. Chcemy, aby twoje imię było w księdze żywota. Możesz to osiągnąć tylko poprzez
nowe narodzenie. Czy chcesz to zrobić teraz? Proś Chrystusa o nowe życie, aby cię
wprowadził do środka i wpisał twoje imię do księgi żywota, jeśli go tam nie ma. Potem
będziesz mógł mieć społeczność z nami, będzie nam miło mieć cię tutaj.
120 Drogi Boże, pozwól teraz każdej osobie zrobić bilans, sprawdzić, czy znajduje się w
Nim. Ty nas umiłowałeś. Zostałeś starty za nas i widzieliśmy Cię zbitego i umęczonego
przez Boga. Proszę, o Boże, abyś powołał każdego pojedynczego. Panie, przemawiaj do
moich dzieci, moich ukochanych, moich przyjaciół. Spraw to, Panie, teraz przez imię
Jezusa Chrystusa.
Panie, nie pozwól nikomu czekać zbyt długo. Wygląda zastraszająco późno. Żniwo
jest naprawdę dojrzałe. Wielki Boży kombajn przetoczy się przez kraj pewnego dnia,
słoma będzie latać na wszystkie strony, ale pszenica zostanie zebrana i zgromadzona do
spichlerza, gdyż jest w niej życie. Spraw, Panie, aby na każdą prośbę przyszła
odpowiedź, niech każda modlitwa będzie jawna przed Tobą.
Modlę się za nich, Panie. Proszę, abyś nie pozwolił zginąć nikomu, kto się tutaj
znajduje. Oni z trudem tu przybyli, przejechali setki mil. Daruj nam, Panie, czegokolwiek
potrzebujemy, cokolwiek jest dla nas właściwe. Nic co jest dobre w naszych oczach, lecz
co Ty uznasz za dobre. Pragniemy stać jako czysta dziewica, która została
doświadczona, wyćwiczona przez Boga, abyśmy zostali oczyszczeni ze swoich grzechów.
Zanoszę moją modlitwę za nimi, o Panie.
121 Nie wiem, jak się modlić. Rozmawiamy z potężnym Bogiem. Któraś istota ludzka,
obecna tutaj, któryś śmiertelnik zdoła przedłożyć najwłaściwszą modlitwę przed obliczem
żyjącego Boga? O Panie, wypowiadam niewłaściwe słowa i kładę rzeczowniki i zaimki na
nieodpowiednich miejscach, ale jeśli Ty potrafiłeś pewnego dnia pozbierać litery dla
małego chłopca i utworzyć z nich zdanie, to możesz też pominąć moje rzeczowniki i
zaimki, a wejrzeć na to, w co wierzę.
Wierzę Tobie. Wierzę temu Słowu. I wierzę dla każdego z obecnych. Przynoszę ich
przez wiarę do tego ołtarza, gdzie pomiędzy nami a wielkim Jahwe znajduje się krew
Jego Syna Jezusa. I ta krew przemawia za nas. Kiedy uderzyłeś Go na Golgocie,
powiedziałeś: „Przemów!” „Jego słuchajcie!” A Biblia mówi, że ta krew przemawia lepiej
niż krew starotestamentowego baranka, gdyż krew Chrystusa „przemawia lepiej niż
krew Abla,” mówi o większych rzeczach. Dlatego mów, Panie, ogłaszając nam
odkupienie, kiedy wołamy poprzez tę krew.
122 Drogi Ojcze wszelkiego życia, włącz nas do Twojego królestwa. Jeśli grzeszyliśmy,
Arcydzieło
25
odejmij to od nas. Nie chcemy być w takim stanie, nie jest to naszym zamiarem.
Spostrzegamy, że żyjemy na takiej okropnej, ciemnej drodze. Jak powiedzieliśmy
na początku, wspinamy się na górę poprzez urwiste miejsca. Ta ścieżka jest ciemna, ale
mamy z sobą światło. Obyśmy widzieli ją krok za krokiem, idąc teraz po niej, dopóki się
nie spotkamy, jak w „Wędrówce pielgrzyma,” dopóki w końcu nie dotrzemy na
wierzchołek tego wzgórza. Kieruj nami, Pasterzu. Wielki Jahwe, prowadź nas przez
Swojego Ducha.
Wiemy, że jesteśmy dalekimi od arcydzieła, ale spoglądamy, skąd zostaliśmy
wykuci. Patrzymy na to prawdziwe arcydzieło i Jemu ufamy. Zabierz nas tylko do Niego,
Panie. Spraw to, o Panie.
123 Uzdrów, o Panie, wszystkich chorych ludzi, którzy są tutaj. „Zważaliśmy na Niego,
że jest zraniony i umęczony. Lecz On zraniony jest za występki nasze”. Boże arcydzieło
zostało uderzone. „On zraniony jest za występki nasze, a Jego ranami jesteśmy
uleczeni”. Ulecz chorych, o Panie, gdy stoimy w Twojej boskiej obecności, kiedy wiemy,
że jesteś tutaj.
Oczyść nasze dusze i serca od wszelkiego zła, wszystkich złych myśli, wszelkich
złych słów i wszelkich złych czynów. Oczyść nas. Prosimy, Ojcze, abyś uzdrowił nasze
choroby i pozwolił nam opuścić to miejsce z odczuciem, że jesteśmy Twoimi
uświęconymi dziećmi. Mając nad sobą tę krew, mówimy poprzez tę krew, jak mówi
Słowo. Spraw to, o Panie. Prosimy w imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.
124 Ojcze Boże, modlimy się nad tymi chusteczkami, abyś je namaścił, o Panie, Twoją
obecnością. Niech Twoja obecność towarzyszy im, dokądkolwiek pójdą. Na cokolwiek
zostaną położone, na jakiekolwiek chore ciało, niech ono stanie się zdrowe. A jeśli jest
gdzieś rozbity dom, scal go, Panie, wielki Rzeźbiarzu. Spraw to, o Panie.
Przetop nas i uczyń nas synami i córkami Bożymi. Wierzymy, że oblubienica
otrzymuje teraz ostatnią obróbkę, przechodzi ostatnie polerowanie. Ona zostanie
zupełnie wybita z tej całej organizacji, a wtedy będzie to wielkie żniwo. Póki to nie
nastąpi, Panie, uczyń ich zdrowymi i szczęśliwymi, aby mogli Ci służyć. W imieniu
Jezusa. Amen.
Miłuję Go … (Czy rzeczywiście Go miłujesz?)
Bo On wpierw miłował mnie
I na Golgocie kupił krwią
Zbawienie me.
125 Czy rozumiecie teraz, dlaczego was besztam? To nie jest dlatego, że was nie miłuję.
Ja was miłuję, ale chcę, aby było z was arcydzieło dla Mistrza. Muszę czasem wydrapać
coś w taki sposób, bo chcę pewnego dnia mieć z was arcydzieła, jeśli utrzymam was na
tym Słowie. Tak jest.
Otóż Jezus powiedział: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli
miłość wzajemną mieć będziecie”. Takimi powinniśmy być w miłości względem siebie!
Niech będzie błogosławiona ta więź
Naszych serc w Chrystusowej miłości!
Ta społeczność pokrewnych umysłów
Podobna jest do tej w górze.
Chwyćmy się za ręce.
Gdy się rozstajemy,
Budzi to w nas wewnętrzny ból,
Ale pozostaniemy złączeni sercami
I nadzieją na ponowne spotkanie.
Weźmij z sobą imię Jezusa,
Dziecię smutku i niedoli;
Ono da ci pociechę i radość.
Arcydzieło
26
Bierz je, dokądkolwiek idziesz.
Drogocenne imię, jakże ono jest słodkie!
Jest ziemską nadzieją i niebiańską radością.
Drogocenne imię, jakże ono jest słodkie!
Jest ziemską nadzieją i niebiańską radością.
Pamiętajcie o tym w swojej podróży:
Weźmij z sobą imię Jezusa,
Jako osłonę przed wszelkimi troskami.
Gdy gromadzą się wkoło ciebie pokusy,
(Co wtedy masz robić?)
Oddychaj tym świętym imieniem w modlitwie.
O, drogocenne imię, jakże ono jest słodkie!
Jest ziemską nadzieją i niebiańską radością.
Drogocenne imię, jakże ono jest słodkie!
Jest ziemską nadzieją i niebiańską radością.
Aż się zejdziem znów!
Pochylmy swoje głowy. O, jak ja lubię śpiewać!
Aż się znów, zejdziem znów,
Aż zejdziemy się u Zbawcy stóp!
Aż się znów, zejdziem znów,
Z Bogiem bądźcie, aż się zejdziem znów.
Kazania wygłoszone przez
Williama Marriona Branhama
„…w dniach głosu…” Obj. 10:7
www.messagehub.info

Podobne dokumenty