badania naukowe
Transkrypt
badania naukowe
BADANIA NAUKOWE ACADEMIC RESEARCH Vol. 18, No. 2, 2006 ISSN 1641-8557 www.wsu.kielce.pl © 2006 WyŜsza Szkoła Umiejętności im. S. Staszica Stanislaw StaszicUniversity of Arts and Sciences Prawa autorskie zastrzeŜone • All rights reserved Drukowano w Polsce • Printed in Poland GRZEGORZ MAZIARCZYK FUNKCJE KONWENCJI EPISTOLARNEJ W POWIEŚCI WILLIAMA GOLDINGA RYTUAŁY MORZA STRESZCZENIE Istotnym elementem strukturalnym Rytuałów morza Wiliama Goldinga jest zestawienie dwóch tekstów, dziennika i listu, których autorstwo przypisane zostaje dwóm róŜnym postaciom. Kontrast pomiędzy tymi dwoma składnikami powieści dotyczy nie tylko osoby narratora, ale równieŜ jego stylu pisania, a przede wszystkim stosunku do odbiorcy. Takie zestawienie dwóch głosów staje się odzwierciedleniem napięcia pomiędzy neoklasycyzmem i romantyzmem, prądami artystycznymi, których wpływ moŜna zauwaŜyć pod koniec osiemnastego wieku – w okresie, w którym Golding umieszcza akcję swej powieści. Słowa kluczowe: William Golding, Rytuały morza, konwencja epistolarna, adresat. FUNCTIONS OF THE EPISTOLARY CONVENTION IN WILLIAM GOLDING’S RITES OF PASSAGE ABSTRACT The juxtaposition of two texts, a journal and a letter, attributed to two different characters, is an essential structural element of Rites of Passage. The contrast between these two components concerns not only the figure of the narrator, but also his style of writing and, most significantly, attitude to the addressee. Consequently, the juxtaposition of the two voices becomes a reflection of the tension between artistic trends – Neo-classicism and Romanticism – which operated at the end of the eighteenth century, that is, in the period in which the action of Golding’s novel is set. Key words: William Golding, Rites of Passage, epistolary convention, addressee Wydana w 1980 roku powieść Williama Goldinga Rytuały morza jest ciekawym przykładem zastosowania konwencji epistolarnej we współczesnej powieści. Utwór ten ma formę dziennika z podróŜy do Australii, który narrator, osiemnasto- 152 Grzegorz Maziarczyk wieczny młody arystokrata angielski Edmund Talbot, pisze dla swego ojca chrzestnego, którego koneksjom zawdzięcza moŜliwość zrobienia kariery w koloniach. Tekst pisany przez Talbota, mimo Ŝe w załoŜeniu jest dziennikiem podróŜy, przypomina raczej bardzo długi list: rozpoczyna się od słów „Czcigodny ojcze chrzestny”1 i zawiera bardzo liczne odniesienia do adresata. Istotną częścią tego dziennika jest list do siostry, a jednocześnie osobisty pamiętnik, napisany przez inną postać, pastora Jamesa Colleya, który Talbot decyduje się dołączyć do swego tekstu po tragicznej śmierci pastora. Jako autor listu pastor Colley staje się tym samym drugim, równie waŜnym, narratorem powieści. Tym, co stanowi o istocie powieści Goldinga jest kontrast pomiędzy dziennikiem Talbota a listem Colleya. Te dwa składniki Rytuałów morza nie tylko przedstawiają te same wydarzenia z zupełnie innych punktów widzenia, ale równieŜ róŜnią się diametralnie, jeśli chodzi o styl i wyraŜony w nich światopogląd. Co ciekawe, zarówno forma, jak i treść obydwu tekstów wydają się być zdeterminowane przez to, do kogo są kierowane. Talbot przyjmuje, Ŝe kieruje swój dziennik podróŜy do odbiorcy o bardzo duŜych wymaganiach i stara się napisać tekst, który spełni oczekiwania adresata, a tym samym zapewni mu jego przychylność. List Colleya jest z kolei wyrazem uczuć człowieka odrzuconego przez innych, który zakłada, Ŝe adresat, do którego się zwraca moŜe mieć trudności ze zrozumieniem tego, o czym pisze. Z punktu widzenia teorii literatury Talbot jako narrator kieruje swą opowieść do odbiorcy narracji o bardzo wysokim stopniu kompetencji interpretacyjnej. To, Ŝe przyjmuje on takie załoŜenie, wynika z relacji łączącej go z adresatem dziennika. To właśnie ojciec chrzestny pomógł mu znaleźć posadę w administracji kolonii i to on poprosił, jeśli nie nakazał, aby napisał dziennik podróŜy. Jak widać, kariera Talbota oparta jest na poparciu protektora, którego stosunek do tego młodego człowieka będzie zaleŜał od tego, czy spodoba mu się napisany specjalnie dla niego dziennik. A zatem moŜemy wyróŜnić dwa podstawowe powody, dla których Talbot zakłada wyrafinowanego czytelnika. Po pierwsze, aby wyrazić swój szacunek i wdzięczność, musi wyraźnie pokazać, Ŝe docenia wnikliwość, z jaką zostanie przeczytany pisany przezeń dziennik. Po drugie, musi napisać tekst, który spełni oczekiwania moŜnego protektora2. Innymi słowy, Talbot musi nie tylko wyrazić swój szacunek dla czytelnika, ale równieŜ napisać coś, co sprosta jego wymaganiom. Wpływ ojca chrzestnego na to, o czym Talbot pisze, jest podkreślony przez fakt, iŜ zapisuje on swe spostrzeŜenia w otrzymanym od niego notatniku. A zatem nie moŜe niczego poprawić lub wykreślić bez wzbudzenia podejrzeń przyszłego czytelnika swego dziennika. To, Ŝe tak wiele zaleŜy od opinii przyszłego czytelnika powoduje, iŜ Talbot przez cały czas jest świadomy tego, Ŝe pisze dziennik dla swego ojca chrzestnego i nieustannie komentuje formę i treść swego tekstu. JednakŜe jego komentarze nie 1 W. Golding, Rytuały morza, tłum. Arkadiusz Nakonieczny, Warszawa 1994, s. 192. Wszystkie cytaty pojawiające się w tekście głównym pochodzą z tego wydania. 2 Por. L. Friedman, William Golding, Nowy Jork 1993, s. 141. Funkcje konwencji epistolarnej w powieści Williama Goldinga… 153 zmierzają w kierunku samooceny typowej dla dziennika pisanego dla samego siebie. Ich celem jest raczej takie pokierowanie reakcjami odbiorcy, które umoŜliwi zdobycie jego sympatii. Nawet kiedy Talbot zapisuje swe emocje wywołane lekturą listu Colleya, nie zapomina, Ŝe pisze dziennik skierowany do swego ojca chrzestnego: Przejrzałem manuskrypt i Ŝałuję, Ŝe to uczyniłem! Biedny, biedny Colley, po stokroć biedny Robert James Colley! Billy Rogers, Summers strzelający z fuzji, Deverel i Cumbershum, Anderson, ten groźny, okrutny Anderson! Jeśli na tym świecie istnieje jeszcze jakaś sprawiedliwość... Chyba wasza lordowska mość sam widzi, jak wstrząsające wraŜenie wywarła na mnie lektura tych zapisków. Kiedy pomyślę, Ŝe to właśnie ja... (s. 192) Metoda, z której Talbot korzysta, aby zademonstrować szacunek dla swego ojca chrzestnego, jest raczej nieskomplikowana: nieustannie pochlebia mu w dosyć słuŜalczy sposób3. Podkreśla, Ŝe we wszystkich swych działaniach korzysta z jego jakŜe przydatnych wskazówek; wyjaśniając niektóre zdarzenia, od razu dodaje, Ŝe czytelnik zapewne i tak juŜ się domyślił ich przyczyn; opisując wnioski do jakich doszedł obserwując Ŝycie na statku, przeprasza za to, Ŝe nudzi, pisząc o czymś, co „jego lordowska mość” juŜ dawno wie. W swej chęci przypodobania się swemu protektorowi Talbot posuwa się do stwierdzenia, Ŝe nie sposób uŜyć wobec niego pochlebstwa, jako Ŝe Ŝaden komplement nie dorówna zwyczajnej prawdzie. Opisując wdzięki pewnej współpasaŜerki, dodaje następujący komentarz: Czy ja jednak aby nie nudzę? Biorąc pod uwagę, jak wiele pięknych kobiet, usiłujących – przypuszczalnie bez powodzenia – zwrócić uwagę na swe wdzięki widywałem w pobliŜu waszej lordowskiej mości... Ech, jakimŜ komplementem mogę obdarzyć swego ojca chrzestnego, kiedy prawda przerasta wszystko, co mógłbym kiedykolwiek wymyślić? (s. 61) W mniej bezpośredni, ale równie wyraźny sposób Talbot wyraŜa swój podziw dla talentu literackiego swego ojca chrzestnego: umieszcza w swym dzienniku opis rozmowy z jednym z pasaŜerów, podczas której stwierdza, Ŝe tłumaczenie Racine’a „jego lordowskiej mości” przewyŜsza oryginał. Świadomość wysokiej kompetencji literackiej odbiorcy, której dowodem jest owo tłumaczenie Racine’a, powoduje, iŜ Talbot zastanawia się nieustannie nad wartością tego, co sam pisze. Podstawowym celem jego autotematycznych uwag jest zabezpieczenie dziennika przed negatywną oceną ze strony ojca chrzestnego. JuŜ w swym drugim wpisie pokornie przeprasza za jego moŜliwe wady i zapewnia o swych jak najlepszych intencjach: 3 Por. V. Tiger, William Golding’s „Wooden Worlds”, „Twentieth Century Literature” XXVIII, 1982 z. 2, s. 219. 154 Grzegorz Maziarczyk Teraz, o jedenastej w nocy – czyli po szóstej szklance, według mego słownika – ujrzałbyś mnie, ojcze chrzestny, siedzącego przy opuszczonym blacie nad stronicami mego dziennika. JakimiŜ głupstwami jednak się zajmuję! Nie udało mi się jeszcze zamieścić opisu Ŝadnego interesującego wydarzenia ani okrasić relacji bystrymi obserwacjami lub iskierkami humoru, którymi mam nadzieję w przyszłości zabawiać waszą lordowską mość. (s. 22) Talbot szybko zdaje sobie sprawę, Ŝe nie jest w stanie dosłownie spełnić nakazu swego ojca chrzestnego, aby zapisywał wszystko i pośrednio tłumaczy się z tego, wyjaśniając, Ŝe skupi się tylko na istotnych wydarzeniach. Pełen pokory i świadomy swoich braków nie zapomina jednak o tym, aby zwrócić uwagę „jego lordowskiej mości” na te fragmenty, które uwaŜa za dobrze napisane: „W tym, co właśnie napisałem, wasza lordowska mość bez trudu dopatrzy się chęci literackiego ujęcia mych doznań i przemyśleń; pochlebiam sobie, iŜ próba ta nie zakończyła się fiaskiem”. (s. 73) Kolejnym dowodem na to, iŜ Talbot przypisuje adresatowi swego dziennika wysoki stopień kompetencji literackiej, są liczne celowe aluzje literackie, które umieszcza w swym dzienniku, aby – jak pisze Lawrence Friedman – „udowodnić swą przenikliwość literacką i zidentyfikować odpowiednie modele do naśladowania”4. I tak na przykład, opisując na początku swego dziennika poŜegnanie z rodzicami, Talbot pisze: „Na moment wszyscy poszliśmy w ślady sentymentalnego Goldsmitha i Richardsona, zapominając o dziarskim Fieldingu i Smolletcie!”. (s. 6) Podobnie niewielka długość niektórych wpisów jest wystarczającym powodem do przywołania nazwiska Lawrence’a Sterne’a. To, Ŝe musi pisać dziennik dla swego wpływowego protektora, determinuje nie tylko stosunek Talbota do własnego pisania, ale równieŜ jego sposób postrzegania ludzi i wydarzeń. Prowadzenie dziennika nie jest tylko niewinną czynnością, mającą na celu zapisanie wydarzeń na statku, ale staje się celem samo w sobie. Friedman podkreśla, iŜ „Talbot nie tyle chce zanotować szczegóły Ŝycia na statku, co stworzyć z nich utwór literacki, który będzie wystarczająco pomysłowy, aby dostarczyć rozrywki wyrafinowanemu patronowi i, nieprzypadkowo, wystawić bardzo dobre świadectwo swemu autorowi”5. Aluzje do współczesnych mu pisarzy i kategorie literackie, którymi Talbot posługuje się, opisując Ŝycie na statku, sygnalizują chęć znalezienia odpowiedniej formy dla dziennika oraz percepcję ludzi 4 L. Friedman, tamŜe, s. 141: „to demonstrate his [Talbot’s] literary acumen [and] identify appropriate role models”; tłumaczenie moje. 5 L. Friedman, tamŜe, s. 145-46: „Talbot wants not so much to transcribe the minutiae of shipboard life as to fashion it into a piece of literature artful enough to amuse his sophisticated patron and, not incidentally, to valorise himself”; tłumaczenie moje. Funkcje konwencji epistolarnej w powieści Williama Goldinga… 155 i zdarzeń opartą na wzorcach literackich. W Rytuałach morza moŜemy zatem zaobserwować szczególne odwrócenie relacji między rzeczywistością i pisaniem. Tradycyjnie co, co się dzieje, powinno określać to, o czym się pisze; dziennik ma być przecieŜ zapisem wydarzeń. JednakŜe w przypadku Talbota świadomość, Ŝe musi napisać dziennik dla swego protektora, determinuje jego działania: wydaje się, Ŝe robi to, co robi, tylko po to, aby mieć o czym pisać. Jako Ŝe teatr jest jedną z centralnych metafor Ŝycia wykorzystanych przez Goldinga w powieści, jego czyny wydają się być częścią roli, którą odgrywa dla swego patrona. I tak na przykład, opisując swe starcia z kapitanem, Talbot odwołuje się do nich – mniej lub bardziej wyraźnie – jako dowodów na to, iŜ potrafi sobie radzić z ludźmi. Jak moŜna by się spodziewać, w konfliktach z kapitanem wykorzystuje nazwisko swego ojca chrzestnego oraz swój dziennik. Zbesztany przez kapitana za złamanie regulaminu pokładowego, wymienia nazwisko swego moŜnego protektora i zadowolony z siebie notuje jego reakcję: ... niezwłocznie wykorzystałem okazję, by jednym tchem wymienić nazwiska waszej lordowskiej mości oraz Jego Ekscelencji waszego brata, zupełnie jak podróŜny, który pospiesznie wyciąga pistolety, aby osadzić w miejscu zbliŜającego się rabusia. Nasz kapitan najpierw zajrzał ukradkiem – przepraszam za tę przenośnię – w lufę waszej lordowskiej mości, stwierdził, Ŝe broń jest naładowana, zerknął niepewnie na ambasadora, którego ściskałem w drugiej ręce, po czym ściągnął wodze swej furii, obnaŜając długie Ŝółte zęby. [...] Tak więc, jeśli dziś przed południem, kiedy zegar w pokoju arrasowym wybił dziesiątą, a dzwon na naszym statku zabrzmiał cztery razy, jeŜeli, powiadam, o tej właśnie porze wasza lordowska mość niespodziewanie poczuł przypływ miłej satysfakcji i zadowolenia, to nie wykluczam, Ŝe stało się to za sprawą przeczucia, które szepnęło waszej lordowskiej mości, jak piorunujący i ze wszech miar poŜądany efekt wywiera jego szlachetne nazwisko na osobach średniego stanu. (s. 35-36) Jak widać, Talbot chce nie tylko pokazać, jak poradził sobie z gniewem kapitana, ale równieŜ przypodobać się adresatowi swego dziennika demonstrując potęgę jego imienia. Na podobnej zasadzie Talbot uŜywa swego dziennika jako broni przeciwko kapitanowi: wspomina o nim, niby przypadkiem, aby kapitan wiedział, Ŝe opis jego działań dotrze do „jego lordowskiej mości”. Nie tylko kapitan staje się obiektem manipulacji ze strony Talbota, który patrzy na wszystkich pasaŜerów z punktu widzenia ich przydatności dla swoich quasi-literackich celów. Jego „romans” z Zenobią Brocklebenk ma dostarczyć rozrywki nie tylko jemu, ale równieŜ czytelnikowi jego dziennika. Co więcej, staje się kolejnym pretekstem do wyraŜenia głębokiego szacunku i pokory: 156 Grzegorz Maziarczyk Czcigodny ojcze chrzestny, z pokorą przyjmę reprymendę, jeśli uznasz za stosowne mi jej udzielić. Jestem pewien, Ŝe na lądzie od razu odzyskam zmysły i stanę się tym samym rozsądnym, wyrachowanym doradcą i administratorem, któremu pomogłeś uczynić pierwszy krok na drodze do znakomitej kariery, ale czyŜ nie nakazałeś mi osobiście, bym niczego nie ukrywał? Powiedziałeś przecieŜ: „Dzięki tobie chcę znowu cieszyć się Ŝyciem!” a ja przecieŜ jestem jeszcze bardzo młody. (s. 83) Podobnie pastor Colley jest dla Talbota groteskowym i Ŝałosnym wiejskim „klechą”, którego postać jest idealnym obiektem dowcipnych opisów, mających dostarczyć rozrywki „jego lordowskiej mości”. Kiedy Colley po raz pierwszy w Ŝyciu naduŜywa alkoholu i zrozpaczony swoim własnym zachowaniem zamyka się w kabinie, Talbot nie wnika zupełnie w to, w jakim stanie psychicznym znajduje się pastor. Interpretuje jego zachowanie w kategoriach teatralnych i dochodzi do wniosku, Ŝe naleŜy je postrzegać jako przykład farsy choćby dlatego, Ŝe rzecz dotyczy osoby z niŜszych sfer: Nie ma wątpliwości, Ŝe to teatralna sztuka, ale jaka: farsa czy tragedia? CzyŜ wielkość tragedii nie zaleŜy od wielkości protagonisty? Musi być największy z wielkich, aby jego upadek wywarł odpowiednio duŜe wraŜenie. A więc chyba jednak farsa, gdyŜ człowiek ów przypomina klauna, jego upadek natomiast jest upadkiem społecznym. Śmierć nie ma tu nic do rzeczy. (s. 112) Dla Talbota „przygoda” Colleya jest tylko powodem do śmiechu; kilka stron później w taki oto sposób puentuje całą sytuację: „Z pewnością nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w obcowaniu z mocnymi napitkami. Wyobraziłem sobie jego reakcję, kiedy oprzytomnieje, i rozbawiło mnie to, bardzo szybko jednak przestałem się śmiać, gdyŜ przez szpary w zbitych z desek ścianach do mojej kajuty począł sączyć się nieznośny fetor”. (s. 127) A jednak, jak moŜna się było spodziewać, Ŝycie nie poddaje się sztywnym regułom sztuki: przedstawienie, którego Talbot był świadkiem nie rozwija się tak, jak się spodziewał. Po swoich pijackich wyczynach na pokładzie Colley nie opuszcza juŜ więcej swojej kabiny i pragnie śmierci tak mocno, Ŝe nikt i nic nie jest w stanie mu pomóc. Zanim Colley umiera, Talbot odwiedza go na prośbę porucznika Summersa, przekonany w swym samouwielbieniu, Ŝe sama jego wizyta i oferta przyjaźni przywrócą Colleyowi chęć Ŝycia. Jego wizyta nie przynosi Ŝadnych skutków. Talbotowi nie udaje się równieŜ przekonać kapitana, aby odwiedził pastora, mimo Ŝe sięga po swą najpotęŜniejszą broń – dziennik pisany dla człowieka, który wiele moŜe. Funkcje konwencji epistolarnej w powieści Williama Goldinga… 157 Co więcej, boleśnie szczere słowa Summersa i lektura listu Colleya uświadamiają Talbotowi, Ŝe jego śmierć nie była tylko absurdalnym przypadkiem samobójstwa człowieka, który raz w Ŝyciu wypił za duŜo. Okazuje się, Ŝe była ona kulminacją serii upokorzeń, których doświadczył pastor. Mimo Ŝe Talbot uwaŜa kapitana za głównego winowajcę, uświadamia sobie, Ŝe jego własne zachowanie takŜe mogło przyczynić się do śmierci Colleya. W wyjątkowo szczerym fragmencie, poprzedzającym list Colleya, dołączony przez Talbota do dziennika, pisze on: A ja? Mogłem go ocalić, gdybym mniej miał na uwadze swą pozycję i nie obawiał się tak bardzo nudy podczas długotrwałej podróŜy. Ach, te przenikliwe sądy, interesujące obserwacje, krotochwilne dykteryjki, którymi miałem zamiar zabawiać waszą lordowską mość! Zamiast nich proponuję teraz prosty opis występków Andersona oraz moich zaniedbań. (s. 195) Pytanie, które samo nasuwa się w tym momencie brzmi: dlaczego Talbot decyduje się umieścić w swym dzienniku dowody, które mogą go pogrąŜyć w oczach ojca chrzestnego? Po pierwsze, nie ma – w pewnym sensie – wyjścia: skoro rozpoczął historię Colleya, musi teŜ ją zakończyć. Po drugie, zdaje sobie sprawę, Ŝe dziennik nie moŜe go przedstawiać jako człowieka bez wad, bo mogłoby to sugerować, Ŝe jest w nim nieszczery. Paradoksalnie, przedstawiając swój współudział w upadku Colleya, Talbot moŜe przypodobać się swemu protektorowi w mniej nachalny sposób: niczego przed nim nie ukrywa, bo wierzy w jego właściwą ocenę sytuacji. W sposób bardzo dla siebie typowy Talbot pokazuje jakiego odbioru całej sytuacji się spodziewa: Wybrałem najprostszą drogę wiodącą ku sprawiedliwości – tej naturalnej, nie mającej nic wspólnego z wyrokami sądów – i oddaję wszystkie dowody w ręce waszej lordowskiej mości. Kapitan twierdzi, jakoby groziło mu „zestarzenie na lądzie”. JeŜeli wasza lordowska mość dojdzie to tego samego przekonania, do jakiego ja doszedłem, to znaczy, Ŝe kapitan zamienił dyscyplinę w tyranię, wówczas wystarczy jeden rozkaz waszej lordowskiej mości, aby dopilnowano, Ŝeby słowa Andersona okazały się prorocze. A co ze mną? Jestem w tym dzienniku znacznie bardziej szczery niŜ zamierzałem. Postępowałem tak, jak – wedle mego przekonania – ma prawo postępować człowiek o mojej pozycji towarzyskiej i urodzeniu, ale ... Dobrze więc. Ja takŜe jestem winny. (s. 193) A zatem nawet los Colleya staje się dla Talbota kolejnym pretekstem do okazania szacunku i podziwu dla „jego lordowskiej mości”. Wydaje się być raczej pewny 158 Grzegorz Maziarczyk jego werdyktu; następnego dnia bardziej zajmuje go ceremonia pogrzebu na morzu niŜ własna wina: Wasza lordowska z pewnością zauwaŜył, Ŝe otrząsnąłem się juŜ nieco z przygnębiającego wraŜenia jakie wywarł na mnie list Colleya. Nie moŜna przecieŜ w nieskończoność biadać nad przeszłością ani roztrząsać przypadkowego związku między własną głupotą a czyjąś zbrodnią. Przyznam bez większego wstydu, iŜ morska ceremonia, jakiej za chwilę miałem stać się świadkiem, ogromnie mnie zaintrygowała! (s. 267) Ostatecznie Talbot dochodzi do wniosku, Ŝe tragedia Colleya dostarczyła mu materiału na interesującą opowieść dla „jego lordowskiej mości”; jedynym problemem jest to, Ŝe kończy się ona za wcześnie i kilka stron dziennika pozostaje pustych: ... między pięknie zdobionymi okładkami podarunku waszej lordowskiej mości zostało jeszcze kilka pustych stron, mimo Ŝe starałem się przeciągnąć opis pogrzebu w złudnej nadziei, iŜ uda mi się stworzyć coś w rodzaju dzieła zatytułowanego „Upadek i godny poŜałowania koniec wielebnego Roberta Jamesa Colleya, razem z krótkim opisem jego morskich egzekwii”. Niestety, na próŜno. Prawdziwe Ŝycie i prawdziwa śmierć nie dadzą się wpasować między okładki, tak samo jak zniekształcona stopa nie zmieści się do pierwszego z brzegu buta. (s. 272-273) Parodystyczny charakter tytułu zdradza brak prawdziwego współczucia dla Colleya, ale Talbot uświadomił sobie przynajmniej sztuczność literatury i jej konwencji. Jeśli chodzi zaś o morał płynący z całej historii, Talbot, po tym, jak odkrył i opisał bezpośrednią przyczynę śmierci Colleya, dochodzi do raczej powierzchownego wniosku:6 „Ludzie czasem umierają ze wstydu”. (s. 288) List pastora Colleya okazuje się być szczególnego rodzaju przeciwieństwem dziennika Talbota. Mimo Ŝe oba teksty mają zbliŜoną formę – czegoś pośredniego między listem a dziennikiem – róŜnią się zupełnie, jeśli chodzi o styl, stosunek do adresata i interpretację wydarzeń. A jednak nawet pobieŜna analiza obydwu narratorów i ich działań wykazuje zadziwiające podobieństwo tych dwóch postaci. W przeciwieństwie do Talbota Colley nie musi pisać swego listu; robi to, bo chce. Jeśli cokolwiek zmusza go do napisania listu, to okoliczności w jakich się znajduje: czuje się strasznie samotny, jako Ŝe wrogość kapitana znajduje swoje 6 Wpływ tragedii i listu Colleya na Talbota staje się bardziej widoczny w następnych dwóch tomach Trylogii morskiej Goldinga, w których zarówno jego styl pisarski, jak i podejście do innych pasaŜerów ulegają wyraźnej zmianie. Funkcje konwencji epistolarnej w powieści Williama Goldinga… 159 odzwierciedlenie w obojętności lub niechęci większości pasaŜerów, Ŝeby nie wspomnieć o oficerach okrętowych i prostych marynarzach. Oczywiście, moŜe on równieŜ, jeśli tylko zechce, zmienić treść swego listu. Kiedy Colley uświadamia sobie, Ŝe opisem swoich cierpień tylko przygnębi swoją siostrę, umieszcza w swym liście następujący komentarz: Dziwna rzecz: piszę o tak przykrych sprawach, Ŝe właściwie powinienem teraz cofnąć się o kilka stron i zmienić co drugie słowo, aby nie sprawić Ci bólu, a jednak nie czynię tego, bo ... JeŜeli nie do Ciebie piszę, ukochana siostro, to do kogo? CzyŜby do CIEBIE? Czy to moŜliwe, Ŝe tak jak TWOI dawni święci (szczególnie święty Augustyn), zwracam się bezpośrednio do CIEBIE, NAJLITOŚCIWSZEGO ZBAWICIELA? (s. 218) Jak sugerują ostatnie słowa powyŜszego fragmentu, list Colleya moŜe być interpretowany jako swego rodzaju modlitwa, w której autor opisuje ból, którego doświadcza; a zatem gatunkowo tekst listu Colleya zbliŜony jest do formy lamentu7. Mimo Ŝe Colley zakłada, Ŝe będzie musiał ocenzurować swój list, aby nie sprawić bólu swojej siostrze, paradoksalnie nie przestaje się do niej zwracać, nawet gdy opisuje kolejne upokorzenia, których doświadczył. Jego szczerość zdaje się wynikać z faktu, iŜ zakłada, Ŝe i tak będzie musiał przygotować „ulepszoną” wersję listu dla siostry. Jak się okazuje, pozostaje ona tylko teoretycznym adresatem jego listu. Talbot, który zabiera list z kabiny Colleya, a później czyta go, postanawia nie przekazywać go dalej, przekonany, Ŝe byłby on zbyt bolesny dla siostry pastora. Zamiast tego zamierza napisać kompletnie sfabrykowany list, w którym opisze swą rzekomą przyjaźń z Colleyem oraz wskaŜe jako przyczynę jego śmierci „niską gorączkę”, zapisaną jako oficjalna przyczyna w dzienniku okrętowym8. Przywołanie Najlitościwszego Zbawcy jest dowodem kolejnej istotnej róŜnicy między listem Colleya a dziennikiem Talbota. Tekst tego pierwszego zawiera momenty duchowej samooceny i przykłady głębokich przeŜyć religijnych. Colley jest głęboko wierzącym człowiekiem: pomimo Ŝe stał się ofiarą niewybrednych Ŝartów w czasie ceremonii chrztu morskiego, przebacza wszystkim swym prześladowcom po tym, jak przyznają, Ŝe źle go potraktowali. Z drugiej zaś strony, religijność Colleya nie pozwala mu ujrzeć prawdziwej natury ludzi, którzy go otaczają. Jego naiwność jest szczególnie 7 Ten termin wydaje się lepiej opisywać formę listu Colleya niŜ kategoria spowiedzi, sugerowana przez Kevina McCarron. K. McCarron, The Coincidence of Opposites: William Golding’s Later Fiction, Sheffield 1995, s. 84. 8 Motyw zatajenia bolesnej wiadomości od osoby, która odkryła ciemną stronę ludzkiej natury, sugeruje związki intertekstualne pomiędzy Jądrem ciemności Józefa Conrada a powieścią Goldinga. Warto zauwaŜyć, iŜ w Rytuałach morza moŜna zauwaŜyć liczne nawiązania do twórczości innych pisarzy, takich jak wymieniony juŜ Conrad, jak równieŜ Herman Melville, Samuel Taylor Coleridge, Jane Austen, Tobias Smollet i inni. Por. Friedman, tamŜe, s. 146-149. 160 Grzegorz Maziarczyk widoczna w jego stosunku do Talbota: uwaŜa go za równie religijnego człowieka tylko dlatego, Ŝe poprosił go o odprawienie krótkiej modlitwy (Talbot pragnął upokorzyć w ten sposób kapitana), a innym razem stwierdził, Ŝe Colley przeszkadza mu w modlitwie (chciał się w ten sposób jak najszybciej pozbyć towarzystwa pastora). Mogłoby się wydawać, Ŝe Colley jest kolejnym przykładem typowego kozła ofiarnego9, niewinnego świętego, który nie zdaje sobie sprawy, Ŝe ludzie mogą być nikczemni lub nieszczerzy. JednakŜe Golding zręcznie uniemoŜliwia tak proste zaklasyfikowanie tej postaci. Przede wszystkim stosunek czytelnika do Colleya zaleŜy od jego pierwszego wraŜenia, a jest ono uzaleŜnione od danych dostarczonych przez Talbota, który koncentruje się na komicznych aspektach postaci Colleya i jego zachowania: Oto na zalewanym morską wodą i deszczem śródokręciu pojawił się pastor, bez wątpienia ten sam, który próbował odmówić modlitwę przed naszym pierwszym wspólnym posiłkiem, lecz został wysłuchany jedynie przez Wszechmogącego. Miał na sobie sięgające do kolan bryczesy oraz związaną pod szyją tasiemkami długą pelerynę, trzepoczącą na wietrze niczym ptak uwięziony za szybą. Przyciskając oburącz kapelusz i perukę zataczał się to w lewo, to w prawo jak pijany krab. (s. 18) Talbot konsekwentnie opisuje Colleya jako Ŝałosnego, nieobytego pastora, który przeŜywa liczne zabawne „przygody” wynikające z nieumiejętności właściwego zachowania. Jako Ŝe celem Talbota jest dostarczenie rozrywki adresatowi swego dziennika, sposób w jaki przedstawia pastora nie jest oczywiście bezstronny. JednakŜe Colley sam w swoim liście udowadnia, Ŝe niezupełnie zasługuje na miano świętego. Jego uwagi skierowane do siostry są najbardziej uderzającym elementem listu, który podwaŜa obraz niewinnej ofiary okrucieństwa kapitana. Podczas gdy Talbot przypisuje adresatowi swego dziennika maksymalną kompetencję interpretacyjną, aby mu pochlebić i wykazać się szacunkiem, Colley zakłada, Ŝe jego siostra jest bardzo niekompetentnym czytelnikiem, którego naleŜy traktować bardzo protekcjonalnie. Oto kilka przykładów tego, jak podchodzi do swej siostry: 1. Zdaje się, Ŝe Sofokles (ten grecki tragediopisarz), w jednej ze swych sztuk wyraził podobną opinię ustami chóru ... (s. 199) 2. Szczególnie jeden zwrócił mą uwagę: w myślach nazwałem go bohaterem! OtóŜ po lewej stronie szczerej, otwartej twarzy miał cztery albo pięć białych szram, zupełnie jakby walczył – niczym 9 MoŜna łatwo zauwaŜyć podobieństwa między Colleyem, nad którym znęcają się prości marynarze, i Pangallem, kozłem ofiarnym zamordowanym przez przesądnych murarzy w WieŜy Goldinga. Por. D. Crompton, A View from the Spire: William Golding’s Later Novels, Oxford 1985, s. 144. Funkcje konwencji epistolarnej w powieści Williama Goldinga… 161 Herkules! – z jakąś dziką bestią. (Jak zapewne pamiętasz, Herkules zabił straszliwego lwa, z którego łba sporządził sobie następnie hełm). (s. 227) 3. Wśród ludzi, w których gronie teraz przebywam, dobra prezentacja stanowi nie tylko desideratum, ale wręcz warunek sine qua non (Czyli moja droga, jest nie tylko poŜądana, ale po prostu niezbędna). (s. 235) Podobnie jak Talbot, Colley ciągle chwali się swoją wiedzą, ale jego celem nie jest dorównanie adresatowi, a raczej pokazanie, Ŝe wie duŜo więcej niŜ siostra. S.J. Boyd zauwaŜa podobieństwa między Colleyem a postacią pastora Collinsa stworzoną przez Jane Austen: obydwaj cechują się słuŜalczością i wysokim mniemaniem o sobie10. Colley jest przekonany o olbrzymiej randze swej posługi i chwali się swej siostrze, Ŝe dwa razy zasiadał u stołu biskupa. Jego naiwna wiara w godność, która przypisana jest funkcji sługi BoŜego, przyczynia się do jego upadku. Po ceremonii chrztu morskiego domaga się od kapitana zgody na wygłoszenie mowy do swoich prześladowców. Jest przekonany, Ŝe w momencie, gdy ujrzą go w szatach liturgicznych, łatwo będzie nad nimi zapanować, a moŜe nawet nawrócić i ignoruje jednoznaczne ostrzeŜenia ze strony kapitana i porucznika Summersa, który uratował go przed dalszymi upokorzeniami podczas chrztu morskiego. A zatem naiwność Colleya bliska jest zwyczajnej głupocie, wynikającej z nadmiernej pychy niŜ niewinności w typie księcia Myszkina. Opierając się na tekstowych dowodach pychy Colleya i tym, jak ocenia go sam Golding, Friedman dochodzi do następującego wniosku: „Colleyowi pisany jest los sfrustrowanego parweniusza, nie umęczonego świętego”11. Połączenie słuŜalczości i wysokiego mniemania o sobie jest cechą, która jest równie widoczna u Talbota. Colley patrzy z góry na swą siostrę, a jednocześnie usilnie zabiega o względy innych pasaŜerów, a zwłaszcza Talbota. Talbot z kolei nieustannie usiłuje przypodobać się swemu ojcu chrzestnemu i wywyŜsza się wobec innych pasaŜerów. Podobnie, pomimo swego wykształcenia i inteligencji, Talbot równie łatwo popełnia błędy jak Colley. Sądząc po pozorach dochodzi do wniosku, Ŝe Deverel jest dŜentelmenem z racji swego pochodzenia, a Summers tylko imitacją dŜentelmena, jako Ŝe zaczynał jako prosty marynarz. Dopiero pod koniec okresu opisanego w dzienniku Talbot uświadamia sobie, Ŝe Summers postępuje jak prawdziwy dŜentelmen, w przeciwieństwie do Deverela, którego szlachetne pochodzenie przejawia się wyłącznie w mowie i stroju. Zarówno Talbot, jak i Colley, niedoświadczeni młodzi ludzie, nie są narratorami, których osądowi moŜna zaufać, ich wersje wydarzeń odzwierciedlają ich 10 S.J. Boyd, The Novels of William Golding, Nowy Jork 1988, s. 169. L. Friedman, tamŜe, s. 144: „Colley’s is the fate of a frustrated parvenu not a martyred saint”; tłumaczenie moje. 11 162 Grzegorz Maziarczyk uprzedzenia i fałszywe sądy. Dopiero zestawienie tych dwóch głosów umoŜliwia czytelnikowi w miarę pełny ogląd tego, co się wydarzyło na statku. Wykorzystanie dwóch wzajemnie uzupełniających się relacji umoŜliwiło Goldingowi stworzenie bardziej złoŜonego i interesującego obrazu świata, który stworzył w swej powieści. Co więcej, relacje te mogą zostać potraktowane jako symbole dwóch przeciwstawnych prądów literackich, występujących w czasach, w których osadzona została akcja powieści. Zdaniem Dona Cromptona forma i treść dziennika Talbota czynią zeń uosobienie neoklasycyzmu, a z kolei kombinacja poezji, mistycyzmu i zachwytów nad naturą widoczna w liście Colleya sytuuje go w obrębie rodzącego się wówczas romantyzmu12. W kontekście kontrastu pomiędzy neoklasycyzmem i romantyzmem adresatom obu dzienników/listów moŜe być przypisana dodatkowa funkcja: kaŜdy z nich jest adekwatnym elementem danej konwencji. W swej pracy poświęconej twórczości Goldinga Bernard F. Dick usiłuje zidentyfikować osiemnastowieczny wzór gatunkowy, na którym opierał się Golding tworząc dziennik Talbota i dochodzi do następujących wniosków: Mimo Ŝe brak jest dokładnego osiemnastowiecznego odpowiednika powieści-dziennika pisanej dla patrona, istnieją dwie tradycje, które Golding połączył, aby stworzyć swoją formę narracyjną: powieści zadedykowanej patronowi (Tristram Shandy Sterne’a) i praktyki dostarczania patronowi raportów, jak miało to miejsce w przypadku Samuela Pepysa, sporządzającego takowe dla Edwarda Montagu13. Wnioski Dicka dotyczące braku dokładnego osiemnastowiecznego odpowiednika listu-dziennika Talbota są właściwe, warto jednak zauwaŜyć, Ŝe szukał on niewłaściwego typu intertekstu: mimo Ŝe w swych zapiskach Talbot uŜywa stylu literackiego, niemniej jednak tworzą one w jego mniemaniu dziennik – zapis pewnych faktów – a nie utwór literacki – powieść-dziennik. Wydaje się, Ŝe Dick pomylił status tekstu Talbota w obrębie świata przedstawionego ze statusem tekstu stworzonego przez Goldinga. Nie zmienia to faktu, iŜ istotnie idea skierowania dziennika do patrona znajduje swój neoklasyczny wzorzec w dzienniku Pepysa. Co więcej, adresat dziennika Talbota – postrzegany w kontekście konfliktu pomiędzy dwoma przeciwstawnymi wzorcami estetycznymi – pełni, przede wszystkim, 12 D. Crompton, tamŜe, s. 140. Por. takŜe J. S. Whitley, „Furor Scribendi”: Writing about Writing in the Later Novels of William Golding, w: Critical Essays on William Golding, praca zbiorowa pod red. J.M. Baker, Boston 1988, s. 185. 13 B. F. Dick, William Golding, Boston 1987, s. 115-116: „While there is no exact eighteenth-century analogue for a journal novel written for a patron, there are two traditions that Golding has combined to create his narrative form: the novel dedicated to a patron (Sterne's Tristram Shandy) and the practice of supplying a patron with reports as Samuel Pepys did for his, Edward Montagu”; tłumaczenie moje. Funkcje konwencji epistolarnej w powieści Williama Goldinga… 163 funkcję symboliczną. Jest on uosobieniem elitarnej publiczności literackiej, do której skierowane były utwory neoklasyczne: połączenie władzy, bogactwa, zainteresowania sztuką i wiary w hierarchicznie zorganizowane społeczeństwo czyni zeń „przedstawiciela osiemnastowiecznego etosu”14. Jego wpływ na styl i treść dziennika Talbota mogą być zinterpretowane jako symboliczny odpowiednik roli poetyki normatywnej w okresie neoklasycyzmu i załoŜenia, iŜ celem poety winno być nie tyle stworzenie czegoś nowego, co perfekcyjne zastosowanie klasycznych reguł. Podobnie siostra wydaje się być adresatem pasującym do romantycznego typu wypowiedzi Colleya. Jej postać sugeruje bardziej osobisty rodzaj pisarstwa, duŜo mniej ograniczony zasadami decorum. Metaforykę listu Colleya porównywano do stylu Coleridge’a, jego los do tego, co przydarzyło się Staremu śeglarzowi15. Jeśli weźmiemy pod uwagę adresata, do którego kieruje swój list, moŜna znaleźć jeszcze jeden romantyczny wzorzec, na którym oparty jest tekst Colleya: Tintern Abbey Williama Wordswortha wiersz skierowany do siostry poety. Te podobieństwa formalne czynią z Colleya uosobienie wraŜliwości romantycznej, a los zgotowany mu przez Goldinga sugeruje polemikę pisarza z romantyzmem. Jak zauwaŜa Friedman, zarówno Stary śeglarz, jak i Colley przepełnieni są uniwersalną miłością do natury i ludzi w kulminacyjnym momencie utworów, w których się pojawiają, ale podczas gdy epifania, której doświadcza Stary śeglarz, prowadzi do odkupienia, dosłowne i metaforyczne upojenie Colleya, którego przyczyną jest „zbratanie się z ludem” prowadzi do jego upadku. Jak widać, zastosowanie konwencji epistolarnej umoŜliwiło Goldingowi stworzenie wielowymiarowego utworu, którego forma odpowiada kontekstowi historycznemu, w którym osadzona jest powieść. Jak moŜna się było spodziewać, postać adresata, istotny, jeśli nie najwaŜniejszy składnik tej konwencji, wywiera olbrzymi wpływ na formę i treść dwóch listów/dzienników zestawionych w Rytuałach morza. Cechy przypisane ojcu chrzestnemu Talbota i siostrze Colleya pogłębiają portret psychologiczny obu narratorów i podkreślają charakterystyczne cechy ich stylów pisania. Tym samym, adresaci przywołani w obu tekstach stają się uosobieniem konwencji neoklasycznej, której obecność jest widoczna w dzienniku Talbota, i romantycznej, mającej swój wpływ na list Colleya. 14 H. Servotte, The Sound of Silence in the Sea Trilogy, w: William Golding. The Sound of Silence. A Belgian Tribute on His Eightieth Birthday, praca zbiorowa pod red. Jeanne Delbare, Liege 1991, s. 187. 15 L. Friedman, tamŜe, s. 147; S. J. Boyd, tamŜe, s. 173-175.