Jacek Kuroń Stary doktor i recepta na XXI wiek Jeśli chcemy
Transkrypt
Jacek Kuroń Stary doktor i recepta na XXI wiek Jeśli chcemy
Jacek Kuroń Stary doktor i recepta na XXI wiek Jeśli chcemy zbudować ład przyszłości, w którym jest miejsce dla tych, co zostali wykluczeni – to czeka nas wielka rewolucja wychowawcza, rewolucja edukacyjna obejmująca cały świat. Tak oto okazało się, że Janusz Korczak wskazuje nam drogę w przyszłość. Niezwykłe odkrycie. Polacy, jak wszystkie narody o trudnych dziejach, bywają nadwrażliwi w kwestiach dotyczących ich dumy narodowej i w związku z tym – historii. I tak przyjęło się, że dumni możemy być ze wszystkiego co nasze, rodzime, a więc z okresów niepodległego bytu, a wstydzić się należy wyłącznie kolaboracji z obcymi. Więc przede wszystkim udziału w tak zwanym realnym socjalizmie. Kiedy Czesław Miłosz wydał zbiór oryginalnych tekstów z czasów II RP, rzucających cień na ten okres, odezwały się głosy protestu. Podobnie zareagowała polska opinia publiczna na wieść o zbrodni ludobójstwa w Jedwabnem i okolicach. W rezultacie dominacji takich postaw bywa, że szczycimy się tym, czego należałoby się wstydzić, i wstydzimy, czy w każdym razie przemilczamy to, co powinno być naszą dumą. Na przełomie XIX i XX wieku w Warszawie rozwijał się niezwykle prężny ruch tworzenia kultury narodowej dla każdego, zwłaszcza, jak to wtedy mówiono, warstw najuboższych (dlatego to ówczesny Uniwersytet Latający zwany był często „bosym”). Właśnie z tego ruchu wyrosło to wszystko co najlepsze w II Rzeczypospolitej. Jego wybitnym uczestnikiem był pochodzący z od dawna zasymilowanej rodziny żydowskiej doktor Henryk Goldszmit, znany jako Janusz Korczak. Cały ten ruch, będący współdziałaniem wielkiej zbiorowości jednostek połączonych wspólną ideą, miał charakter wychowawczy. Ideą wiodącą była wizja społeczeństwa wolnych ludzi, równych we współdziałaniu dla wspólnego dobra. We wspólnie tworzonej kulturze narodowej i wielości tych kultur różnych narodów. Była to wspólnota ludzi wolnych od ucisku i dążąca do tego, by uwolnić współobywateli od nędzy. Korczak w ramach tego ruchu podjął i uczynił misją swego życia sprawę dziecka. Z niezwykłą wnikliwością opisywał życie dzieci bogaczy i nędzarzy (Dziecko ulicy, Dziecko salonu), dzieci polskich i żydowskich. Chcesz zmienić świat – pisał – musisz zmienić wychowanie. Tworzył tę ideę w swoim piśmiennictwie i szeroko zaprojektowanej praktyce. Choćby powierzchowny przegląd historii wielkich przełomów społecznych w pełni potwierdza tę myśl. Przemiany Sejmu Wielkiego poprzedza ruch Komisji Edukacji Narodowej. Wielką Rewolucję Francuską – ruch encyklopedystów. Powstanie Państwa Izrael wielki prokibucowy ruch wspólnot rolnych (a chodzi tu nie tyle o wychowanie dzieci zrodzonych w tych wspólnotach, bo tu wysuwa się różne zastrzeżenia, co o wychowanie samych uczestników ruchu, którzy wchodzili we wspólnoty kibucowe wprost z diaspory i tworzyli tam nowy ład, kształtowali nowego człowieka). Przemiany niepodległościowe, demokratyczne XX wieku w Polsce – ruchy, o których tu mówię. Choć w Polsce początków XX wieku było wielu wybitnych wychowawców, przywódców ruchów społecznych: Aleksander Kamiński1, Helena Radlińska2, małżeństwo Solarzów3 – to Korczak był największym wychowawcą minionego stulecia, i to w skali świata. Twórca psychologii 1 2 3 Aleksander Kamiński (1903–1978) – harcerz, pedagog, z wykształcenia profesor psychologii społecznej, harcmistrz przedwojennego Związku Harcerstwa Polskiego. W czasie wojny redaktor „Biuletynu Informacyjnego” (organu Komendy Głównej AK), organizator tzw. Małego Sabotażu, jako autor Kamieni na szaniec urósł do rangi głównego ideologa Polski Podziemnej. Po wojnie działał w ZHP, dążąc do jego rewitalizacji wg wzorców przedwojennych i utrzymania autonomii politycznej. Więcej na ten temat por. Jacek Kuroń, Autobiografia, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009, rozdział pt. Harcerstwo. Helena Radlińska (1979–1954) – profesor pedagogiki społecznej, teoretyczka pracy wychowawczej i społecznej, organizatorka tajnej oświaty, autorka podręczników, działaczka PPS. W okresie zaborów prowadziła walkę przeciwko rusyfikacji oświaty (m.in. strajk szkolny 1905), jedna z liderek środowiska tzw. Warszawiaków (por. Andrzej Mencwel, Etos lewicy, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009, rozdział pt. „Warszawiacy”). W okresie międzywojennym prowadziła intensywną pracę naukową (problematyka relacji jednostki i środowiska w perspektywie pedagogiki społecznej) i dydaktyczną (jako wykładowczyni Wolnej Wszechnicy Polskiej). Po II wojnie światowej kierowała Katedrą Pedagogiki Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego aż do momentu odsunięcia od prowadzenia zajęć przez stalinowskie władze uczelni. Ignacy (1891–1940) i Zofia Solarzowie (1902–1988) – działacze Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”, współtwórcy i animatorzy ruchu Uniwersytetów Ludowych, inspirowanych ideą duńskiego pastora Nikolai Grundtviga, działali na rzecz upowszechnienia oświaty na wsi oraz inspirowali oddolne przejawy życia kulturalnego wśród niewykształconej ludności. rozwojowej belgijsko-francuski uczony Jean Piaget4 przyjeżdżał do Warszawy, by zapoznać się z jego doświadczeniami – i chyba on pierwszy nazwał go dumą Polski. Jak wychować dziecko do wolności Parę słów o tym uniwersalnym, wciąż paląco aktualnym przesłaniu Korczaka. W 1974 roku Związek Księgarzy Niemieckich przyznał swoją Pokojową Nagrodę pośmiertnie Januszowi Korczakowi. Przy tej okazji jeden z najwybitniejszych współczesnych pedagogów niemieckich Hartmuth v. Henting5 wygłosił referat o ideach wychowawczych Korczaka. „Jak mogą dorośli, sami pozbawieni wolności, wychowywać do niej dziecko? W jaki sposób możliwe jest samostanowienie, kiedy nie ma jeszcze ukształtowanej osobowości (powstającej dopiero z oporu, jakiemu w pewnych warunkach ulega)? Jak można pogodzić przekazywanie nieodzownego zasobu kultury, zasad ładu, humanizmu, z równie nieodzownym przekazem własnego doświadczenia? Jak połączyć działalność opiekuńczą dorosłego z ryzykiem nauczania «otwartego»”? – pytał Hartmuth v. Hentig, syn uczestnika antyhitlerowskiego ruchu oporu w III Rzeszy. „Wydaje mi się, że Korczak znalazł szczęśliwszą odpowiedź na te pytania niż większość innych, którzy się z nimi borykali – podczas gdy ci inni domagają się miłości, kierowania, pobłażliwości, partnerstwa, «stosunku pedagogicznego», modelu konfliktowego, emancypacji, ukulturalnienia, socjalizacji, wychowania «negatywnego», «postępowego», «antyautorytatywnego», kształcenia, opieki, doradztwa – a wszystko to oznacza poświęcenie i nakład pracy ze strony dorosłych – on żąda dla dziecka poszanowania jego prawa do szacunku. Wszyscy inni, świadomie bądź nieświadomie, stają po którejś ze stron – albo dziecka, albo dorosłych. Pedagogika ich nosi zatem w sobie zalążek nowego niepokoju. Albo coś dziecku przyznają, albo mu czegoś odmawiają. Korczak stwierdza zaś, czego dziecko nie ma na sprzedaż – swego prawa. Szacunek to wartość obustronna. Szacunek bez poszanowania samego siebie jest pozbawiony treści. Tylko ten, kto szanuje drugiego, może sam oczekiwać szacunku. Szacunek to swoista wytyczna działania, dokładniejsza niż miłość i uzależnienie funkcjonalne. Szacunek nie może położyć tamy przemocy i agresji, może jednak uczynić je zbędnymi i nieprzydatnymi. Szacunek nie da się pogodzić z niesprawiedliwością, nędzą innych, moim własnym sobiepaństwem i naszą wspólną gospodarką rabunkową – tymi elementami braku pokoju. Szacunek jest w pewien szczęśliwy sposób kategorią zarówno pedagogiczną, jak i polityczną. Szacunek, ponieważ można go nakazać, stanowi bardziej wiarygodną odpowiedź na nasz brak pokoju niż miłość, łagodność i zdrowy rozsądek. Jeżeli chcemy, aby dziecko szanowało nasz ład, konieczności, z którymi godzimy się z trudem, wypróbowane wartości i instytucje, rozsądek społeczny – to musimy dać mu najpierw doświadczyć szacunku, a dopiero później owych treści i wyobrażeń. Nasz własny szacunek dla tych rzeczy implikuje niemal zawsze brak poszanowania dla dziecka, a tym samym utrudnia mu zrozumienie potrzeby szacunku dla innych. Stąd bierze początek brzemienne w następstwa upośledzenie dziecka, tu leżą źródła «nierównej wojny» pomiędzy dorosłymi a uciążliwymi, nieświadomymi, bezsilnymi, chaotycznymi, zabierającymi czas, niepomiarkowanymi małymi ludźmi. Wydajemy się sobie o tyle bardziej upoważnieni do naszych władczych posunięć, o ile dziecko «nie zna moresu»: jest ciekawe, wypytuje bezwstydnie o wszystko, wszystkiego dotyka, nie uznaje żadnej hierarchii. Dziecko ma «nastawienie ostentacyjnie demokratyczne». Jego plastikowy kubeczek znaczy dla niego tyleż, co moja filiżanka z miśnieńskiej porcelany, wyimaginowane cierpienia jakiegoś psa na ulicy tyleż, co mój ból głowy. Co w nim jest godnego szacunku? – zapytujemy. Brak nam czasu, gnębią nas troski, odczuwamy brzemię 4 5 Jean Piaget (1896–1980) – wybitny psycholog szwajcarski, uważany jest za twórcę nowoczesnej psychologii dziecięcej i konstruktywistycznej teorii wiedzy. Zasłynął jako autor monumentalnej teorii rozwoju poznawczego (tzw. epistemologia genetyczna), a także inspirator reform edukacyjnych na całym świecie, zorientowanych na kształcenie dzieci do kreacji i innowacji zamiast odtwarzania zastanych wzorców i konformizmu. Jest autorem kilkudziesięciu książek, m.in. Mowa i myślenie dziecka, Narodziny inteligencji u dziecka, Psychologia i epistemologia. Hartmuth v. Hentig – niemiecki pedagog i reformator oświaty, zwolennik koncepcji szkoły jako „wspólnoty odpowiedzialnych”, w której jednostki muszą zyskać poczucie moralnej odpowiedzialności będącej podstawą ich samodzielności społecznej w ramach złożonych i trudno rozpoznawalnych relacji właściwych społeczeństwom przemysłowym, zgodnie z dewizą: „wzmocnić człowieka, rozjaśnić sprawy”. Hentig uważany jest za najbardziej wpływowego pedagoga Niemiec po 1945 roku. odpowiedzialności, zarabiamy pieniądze i dorabiamy się, robimy politykę i bronimy ojczyzny. Dziecko nie zna tych wszystkich obciążeń i to bierzemy mu za złe. Wiadomo nam jednocześnie, że nie mamy do tego prawa. Rozgrzeszamy się więc, nie tylko obstając przy niedoskonałości, praktycznej niezdolności dziecka do życia, ale przypisując mu z zasady złe skłonności: jest w sposób zuchwały lekkomyślne, skłania się zdecydowanie ku złemu, chętnie ulega zdrożnym wpływom, z upodobaniem naśladuje najgorsze przykłady. Dlatego narzucamy mu cały program ostrożności, obawy i posłuszeństwa. Wiemy, co dziecku wyjdzie na korzyść. Wiemy, co może się zdarzyć i bardzo łatwo ulegamy rozczarowaniu. «Możesz mi wierzyć! Sam zobaczysz!» – mówimy dziecku i już sami jesteśmy przekonani, że racja okaże się po naszej stronie. Mówimy sobie samym i postronnym obserwatorom: «dziecko naturalnie nie usłucha, bo jest przemądrzałe i przekorne, więc musi odczuć na własnej skórze». Tak jak nie należy brać dziecka serio, tak samo nie można mu ufać. Szpiegujemy dzieci (nazywamy to «dawaniem»); nie dopuszczamy ich do żadnych tajemnic; musimy je – dla ich dobra – «przejrzeć na wylot». Korczak tak o tym mówi: jeżeli wychowawca zgłębi wszystkie skłonności dziecka, to nie ma ono nic do stracenia. A kto nie ma nic do stracenia, jest nie tylko ubogim, ale i niebezpiecznym współczesnym. Najgorszy ze wszystkiego jest jednak szantaż: «musisz mi o wszystkim mówić – inaczej nie mogę ci ufać»; albo: «nigdy nie spodziewałbym się tego po tobie... więc na tobie też nie można polegać!». Korczak komentuje to w ten sposób: to niedobrze, że się tego nie spodziewałeś, a źle, że zamilkłeś bez zastrzeżeń. Jesteś marnym wychowawcą. Nawet nie wiesz, że dziecko to człowiek, i dodaje: obrażasz się nie dlatego, że dostrzegłeś niebezpieczeństwo zagrażające dziecku, ale dlatego, że wystawiło ono na szwank reputację twojego zakładu, twojej linii pedagogicznej, twojej osoby: chodzi ci o własną skórę. W tym samym stopniu, w jakim nie dowierzamy dziecku, prowadzimy je za rączkę, strofujemy – w takim samym żądamy od niego zaufania, zabraniamy mu krytykować nas, dostrzegać nasze błędy, namiętności i śmieszności. Nie należy chcieć zapobiec każdej krzywdzie i każdemu nieszczęściu. Nasza obawa przed szkodami moralnymi i psychicznymi zatruwa dziecku jego prawdziwe życie: – Rękę złamiesz, przejadą cię, pies cię ugryzie. Nie jedz śliwek, nie pij zimnej wody, nie chodź boso, nie biegaj po palącym słońcu, zapnij palto, zawiąż szalik. Widzisz, dlaczego mnie nie słuchałeś. Teraz musisz kuleć, teraz cię oczy bolą. Na miłość boską! Przecież krew ci leci! Kto ci dał ten nóż? A jeżeli dziecko w to wszystko wierzy i nie zjada potajemnie – z bijącym sercem – funta niedojrzałych śliwek w jakimś kącie, jeżeli nie bawi się zapałkami, uśpiwszy uprzednio czujność dorosłych, jeżeli podporządkowuje się żądaniom biernie, posłusznie i ufnie, schodząc z drogi wszelkiemu doświadczeniu, unikając każdego ryzyka i trudu jakiejkolwiek manifestacji woli – co pocznie, kiedy odczuje w swoim wnętrzu coś, co rani, pali i gryzie? Tak zatem ogłasza Korczak swoją Magna Charta dziecka: Odkryłem te trzy prawa podstawowe: – prawo dziecka do własnej śmierci; – prawo dziecka do dnia dzisiejszego; – prawo dziecka, by być takim, jakie jest. Ta Magna Charta jest między innymi dlatego tak wielka, że jest taka mała. Kto wyliczy wszystkie możliwe radosne prawa, temu przypadnie w udziale większy aplauz od większej liczby ludzi, o tyle jednak mniej pomoże tym, którym te prawa mają przysługiwać; albowiem zatai największy problem: czy są one zbieżne, jakie jest ich wzajemne ustopniowanie i jak można je urzeczywistnić? Korczak oszczędza nam wielu pięknych przepisów i rad, daje dziecku zabezpieczenie przeciwko podporządkowaniu, nadzorowi, ujarzmieniu przez nas: swobodę rozporządzania własnym ciałem, własnym dniem dzisiejszym, własną tożsamością”. Jak zbudować społeczeństwo dziecięce Od momentu, gdy Korczak proklamował rygorystycznie pojmowaną suwerenność osoby dziecka, zaczyna się wychowywanie jako partnerskie współdziałanie dorosłych z dziećmi. Pragniemy – mówił on – zorganizować społeczeństwo dziecięce na zasadach sprawiedliwości, braterstwa, równych praw i obowiązków. Odwoływał się przy tym do umowy społecznej między dorosłymi a dziećmi. W dziele organizowania społeczeństwa dziecięcego w tworzonych przez siebie placówkach (a mowa tu o żydowskim Domu Sierot w Warszawie na Krochmalnej, który założył wspólnie z panią Stefanią Wilczyńską i prowadził w latach 1912–1942, oraz nieżydowskim zakładzie wychowawczym Nasz Dom na Bielanach, który wspólnie z Maryną Falską powoływał do życia w 1919 roku), Janusz Korczak korzystał z całego współczesnego mu europejskiego ruchu „nowe wychowanie”, jak świadczy jeden z jego wychowawców – obecnie profesor – Aleksander Lewin, autor wydanej przed dwoma laty książki Korczak znany i nieznany. Posługiwał się makarenkowskim6 wychowaniem kolektywnym, frenetowskim7 systemem zadań i tematycznym systemem Dewaya8. Zachowała się jego instrukcja dla nauczycieli, organizatorów szkoły powszechnej na Bielanach, w której apelował: „Zapomnijcie o wszystkim, czego nauczyli was w seminarium nauczycielskim”. Chodziło o to, by odrzucić system klasowo-lekcyjny powszechnie krytykowany w „nowym wychowaniu” jako oparty na indywidualnej rywalizacji wobec dorosłego, nauczyciela, który jest i arbitrem, i jedynym źródłem wiedzy. Nie napadajcie i nie wyzywajcie nas Jednocześnie Korczak prowadził działalność przekraczającą mury placówek wychowawczych. Mam na myśli przede wszystkim piśmiennictwo i unikalne w świecie pismo – robiony przez dzieci „Mały Przegląd”, który wychodził przez 13 lat. Przez pierwsze trzy lata prowadził je sam Korczak, potem przekazał je Igorowi Newerlemu9. Według niego sieć korespondentów dziecięcych tego pisma liczyła dwa, trzy tysiące dzieci. Dwa, trzy tysiące dzieci, które identyfikowały się z pismem. Pewnie wielokrotnie większe było audytorium radiowych felietonów Korczaka, tak zwanych gadaninek. Korczak już w 1926 roku pisał w artykule w „Radiofonii Polskiej”, że przemiana, która nastąpi w wychowaniu pod wpływem radia i kina, musi być fundamentalna (dziś dopiero tak naprawdę widać, co miał na myśli). Od 1930 roku występował tydzień w tydzień przed mikrofonem jako Stary Doktor. W programie na 1936 rok ogłoszono jego felieton, ale 27 lutego wygłosił ostatni. Rozpoczęła się wielka kampania odżydzania polskiej kultury. I na początek wyrzucono z Polskiego Radia właśnie Korczaka. Coraz trudniej było mu też gromadzić środki na działalność wydawniczą i na działalność instytucji wychowawczych. Dopiero 1 września 1939 roku Korczak znów wystąpił w radiu i już przy powszechnej akceptacji mówił do dzieci, by w obliczu zagrożenia wojennego umiały zachować spokój, rozwagę. Chodził wówczas już w mundurze polskiego oficera, który miał od czasów wojny bolszewickiej. Zgłosił się do wojska, ale ze względu na wiek – był już wówczas po sześćdziesiątce – nie wzięto go. Polski mundur zdjęli mu przemocą dopiero hitlerowcy w czasie okupacji. Jednak pomimo postawy samego Korczaka, jego obrońców, niewątpliwie udało się nam, Polakom, wyrzucić z Polski jej dumę. W końcu lat 20. przyszłość polskich Żydów widział jeszcze Korczak w Polsce, którą uważał za swoją ojczyznę. Na zarzuty syjonistów odpowiadał, że dziecko będzie obce wszędzie wobec dorosłych – i w Polce, i w Palestynie. Jednak wobec entuzjastycznego przyjęcia przez środowiska prawicy narodowej w Polsce Hitlera i jego antysemickiej polityki, w obliczu kampanii odżydzania kultury pisał w pamiętniku: „Nikczemne, przeklęte, podłe. Nie chciało się żyć. Błoto, cuchnące błoto”. A jego dzieci z Domu Sierot pisały w „Naszym Przeglądzie”: „Apelujemy do dzieci 6 7 8 9 Antonin Makarenko (1888–1939) – radziecki pedagog, działacz komunistyczny, prowadził ośrodki wychowawcze dla młodzieży ze społecznego marginesu, głównie sierot i bezdomnych, w których więź grupową budowano w oparciu o organizowanie się do realizacji zadań. Model wychowania Makarenki miał odpowiadać regułom społeczeństwa komunistycznego (priorytetami były praca, organizacja i kolektyw) – popularnym jego wykładem był Poemat dla dorosłych. Por. Jacek Kuroń, Autobiografia,… s. 77–80. Więcej nt. systemu Célestina Freineta, por. tekst Podpalić szkołę?, w niniejszym tomie, s. 502. John Dewey (1859–1952) – amerykański filozof i pedagog, reprezentant radykalnej odmiany pragmatyzmu, zgodnie z którym m.in. każda myśl traktowana jest jako instrument adaptacji i działań na rzecz wzrostu jednostki, a zarazem narzędzie w walce o byt. W pedagogice Dewey głosił tzw. naturalizm pedagogiczny oraz instrumentalizm – edukacja miała polegać na „uczeniu się przez działanie” (w szkole zorganizowanej na wzór gospodarstwa domowego), tj. rozwiązywanie bieżących problemów praktycznych, co służyć miało zarazem rozwojowi naturalnych, indywidualnych predyspozycji każdego dziecka. Igor Newerly (1903–1987) – pisarz, na początku lat 20. przebywał w ZSRR, skąd uciekł, aby uniknąć represji za nielegalną działalność polityczną. W II RP współpracował z Jerzym Korczakiem, a także publikował w prasie pod pseudonimem Jerzy Abramow. Po wojnie zasłynął najpierw jako autor najlepszej polskiej powieści socrealistycznej Pamiątka z celulozy, a później – jednej z najważniejszych powieści „rozliczeniowych” nt. epoki stalinizmu – wydanej w Paryżu Zostało z uczty bogów. Newerly przejściowo zatrudniał Jacka Kuronia jako swojego sekretarza, umożliwiając mu pozyskanie środków do życia. W latach 60. przewodniczył warszawskiemu oddziałowi Związku Literatów Polskich, który m.in. wystosował wówczas do władz tzw. Memoriał Newerlego w sprawie wolności słowa i sytuacji materialnej twórców. robotniczych, żeby nas nie napadały na ulicy i nie wyzywały nas”. Korczak odwiedził Palestynę dwukrotnie, zaprosili go tam byli jego wychowankowie z Domu Sierot na Krochmalnej. Z tamtej podróży pisał znamienne zdanie, porównując dzieci urodzone i wychowane w kibucach z tymi słabowitymi, cherlawymi dziećmi ulicy, które znał w Polsce: „Gdyby postawić obok siebie tych dwoje synów jednego i tego samego narodu, można by wyraźnie zobaczyć, jaka ogromna przepaść dzieli to, co jest między światem wygnania a światem odzyskanej ojczyzny”. Dla Korczaka, którego ojczyzną była Polska, było to uznanie życiowej klęski. Czy Korczak wiedział, że prowadzi dzieci do gazu? Aleksander Lewin, jak się zdaje słusznie, zwraca uwagę, że śmierć Korczaka, legenda jego śmierci, przyćmiła jego życiowy dorobek. Tym to dziwniejsze, że przecież w czasie wywózek w sierpniu 1942 roku z Umschlagplatzu w Warszawie odjechały do obozu liczne, zorganizowane grupy dzieci, z którymi dobrowolnie zostali ich wychowawcy, ludzie często znani w Polsce, jak choćby Stefania Wilczyńska. Marek Edelman stale dopomina się o pamięć dla wychowawców z sanatorium Medema, inicjatywy Bundu, w której wychowali się liczni bojownicy bundowskiego nurtu ŻOB. Wymienia Rosę Eichner, Hendzielę Chimelfarb, które miały szerokie zaplecze po tak zwanej aryjskiej stronie, na socjalistycznym Żoliborzu, mogły się więc przechować, tymczasem wybrały śmierć ze swoimi dziećmi. W pamięci naszej jednak pozostał tylko Janusz Korczak. W tym miejscu zadam obrazoburcze pytanie: Czy Korczak, wyruszając w swoją ostatnią drogę, miał świadomość, że prowadzi dzieci do gazu? Pytanie to oczywiście dotyczy w takim samym stopniu wszystkich innych wychowawców, którzy wybrali analogiczną drogę. Na tę wątpliwość zwrócił mi uwagę historyk getta Paweł Szapiro. Rzeczywiście, latem 1942 roku większość mieszkańców getta, analogicznie jak polskie władze podziemne i Żydzi na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych, w ogóle nie brała pod uwagę możliwości „ostatecznego rozwiązania”. Niemcy nie są głupi, mówili ludzie, kto by się pozbawiał darmowej siły roboczej. W dodatku przed załadowaniem transportu na Umschlagplatzu każdemu dawano bochenek chleba. – Przecież nie marnowaliby chleba – mówili ludzie. Szerzyła się wiara, że wywożeni jadą pracować w rolnictwie na Ukrainie. Nic w nieźle zachowanych pamiętnikach Korczaka z ostatnich dni i tygodni nie wskazuje na to, by spodziewał się zagłady. Szapiro powiada, że gdyby Korczak prowadził swoje dzieci za rączkę do gazu, sprzeniewierzyłby się całemu swojemu życiu. On zaś zażarcie walczył o ich godne życie, a jeśliby wiedział cokolwiek o zagładzie, na pewno wcześniej starałby się ocalić pojedyncze dzieci, przemycając je na aryjską stronę. Żadnych śladów takiej działalności Korczaka nie ma. Sam mówił, że łatwiej jest dla idei zginąć, niż żyć. W pewnym stopniu więc Paweł Szapiro mnie przekonał. Jednak Korczak mówił często o godnej śmierci i to właśnie dziecka. Jestem więc przekonany, że jeśli nie byłoby już żadnego innego wyjścia, sam poszedłby z dziećmi do gazu. Kryzys etosu, kryzys wychowania Spotyka się czasem takich, którzy krytykują wychowanie Korczakowskie jako oderwane od życia. Tworzył dzieciom, mówią oni, sztucznie dobre środowisko, a więc nie umiały one później żyć w społeczeństwie takim, jakie ono było. Korczak uzasadniał, że współczesne społeczeństwo dorosłych było zwrócone przeciw dzieciom. W związku z tym przystosowywać do niego dzieci, znaczyło dla niego okaleczać je. Stawiał swojemu wychowaniu cel przekształcania stosunków społecznych w taki sposób, by tworzyć ład partnerskiego współdziałania każdego z każdym, a więc na początek dzieci z dorosłymi. Działał na rzecz takiego społeczeństwa w swoim piśmiennictwie, a zwłaszcza współdziałałając z dziećmi w „Nowym Przeglądzie”. Faszyzacja Polski w latach 30. stanowiła klęskę tego programu, a pobił go Holocaust. W żadnym razie jednak nie można uznać tego eksperymentu za nieudany. Korczakowską metodą łączenia suwerenności osoby dziecka z demokratycznymi stosunkami w społeczeństwie dziecięcym na podstawie makarenkowskich procesów kolektywnych posługiwałem się wraz z przyjaciółmi, organizując w latach 50. ruch walterowski. To z tego ruchu wyrosło pokolenie marcowych komandosów, którzy następnie wspólnie z harcerską Czarną Jedynką10 stanowili podstawę tak zwanego młodego KOR. Ruch korowski pracował metodą, którą dziś możemy nazwać korczakowską. To właśnie ta formacja wniosła w rodzącą się „Solidarność” idee samorządnej Rzeczypospolitej. No i co, co się takiego stało, że współczesna nam III Rzeczpospolita nie nosi na sobie żadnych śladów ruchów, które ją tworzyły? W tym miejscu należałoby zająć się etosem, to jest przede wszystkim hierarchią wartości uznanych w naszym społeczeństwie. Wymaga to jednak odrębnego opracowania. Ograniczymy się więc to stwierdzenia, że etos w społeczeństwie zależy przede wszystkim od ruchów, które chcą czynić świat lepszym, a które skupiają głównie ludzi młodych, wchodzących w życie. Ruchów takich nie ma. Przeżywamy bowiem głęboki kryzys wychowania i związany z nim kryzys ideału wychowawczego – to jest odpowiedzi na pytanie: Jaki chcę być i jak powinienem żyć? Przewrót społeczno-gospodarczy, jaki nastąpił po 1989 roku w naszym kraju, i przemiany technologiczne na świecie ograniczyły autorytet starszych. Kiedyś wiedzieli oni przynajmniej, jak zarobić, co znaczyło – jak żyć. Teraz tego też nie wiedzą. Głęboki kryzys wychowania dotyczy nie tylko Polski, ale całej Europy i całego świata. Upadek totalitarnej dyktatury został zrozumiany powszechnie jako upadek lewicy. Fundamentalnymi wartościami wychowania są: wolność, sprawiedliwość rozumiana najczęściej jako równość i miłość do wspólnoty ludzkiej (społeczeństwa, ojczyzny, ludzkości). Ład, który miałby te wartości realizować, uznano za lewicową utopię, którą utożsamiono ze zbrodnią. Jak więc mają żyć wchodzący w życie? Odpowiedź nasuwa się sama – odnieść sukces. Zapanowała idea „bogaćcie się”, kult cwaniactwa jako profesjonalizmu i pogarda dla biednych jako nieudaczników. Wprawdzie cel nie powinien uświęcać środków, ale w naszej świadomości zawsze to czyni. Jak mawiał Makarenko: cel musi być wart tego, aby zrezygnować dla niego z obiadu. Tymczasem teraz celem jest kasa, panuje więc klimat społecznego przyzwolenia dla każdego przekrętu, który pozwala ją zwiększyć. Wszyscy ci, którzy przegrywają w tym wyścigu szczurów, popadają w nędzę, zaś nędza jest zawsze zjawiskiem relatywnym. Globalna widownia telewizyjna ogląda w kolorach niezwykłą eksplozję konsumpcji pewnej, nawet może i większej części mieszkańców krajów wyżej uprzemysłowionych. Dodajmy, że współczesne przemiany technologiczne podnoszą szybko efektywność pracy i kurczy się na nią zapotrzebowanie. Szaleje bezrobocie, które dotyka najmocniej młodzież, dzieci, ludzi o trudnym dostępie do edukacji. Jeśli szybko nie podejmiemy środków zapobiegawczych, będzie ono rosło i okaże się, że większość ludzi jest bezczynnych na świecie. Żaden porządek społeczny tego nie wytrzyma. Niezadowolenie mas wydziedziczonych, wykluczonych w panującym klimacie moralnym przekształca się w nienawiść do obcych, innych narodowo, rasowo, biednych, bogatych, żądanie zemsty samookreśla się jako prawo i sprawiedliwość. Współcześnie, właśnie w związku z przemianami technologicznymi, najbardziej nowoczesny nurt amerykańskiej psychologii społecznej sformułował jako dyrektywę dla praktyki podstawowe przesłanie Korczaka, nie wiedząc, że odkrywają już odkryte. Powiadają, że podstawą efektywności pracy jest partnerskie, oparte na szacunku współdziałanie starszych z młodszymi. Społeczeństwo nie może być zorganizowane na zasadzie piramidy. Władza w społeczeństwie musi być zakorzeniona w społeczeństwie i w tym procesie, który jest przed nami, uczyć się wszyscy musimy od siebie wzajemnie (por. Peter M. Senge Piąta dyscyplina, ABC, Warszawa 1999). Na tej myśli oparty jest w Polsce realizowany w ramach Polskiej Akademii Młodzieży przez Jacka Jakubowskiego11 tak zwany ruch wychowywania dla przyszłości. Prawdziwie korczakowski ruch wychowawczy, wnoszący miłość pod hasłem „Róbta, co chceta”, który zainicjował Jerzy Owsiak12. Tu są jeszcze pewne inne drobne iskierki rodzenia się w tak zwanym trzecim sektorze 10 11 12 Czarna Jedynka – 1. Warszawska Drużyna Harcerska im. Romualda Traugutta, założona w roku 1911 przy liceum im. Tadeusza Reytana. Grupa jej absolwentów („włóczędzy”) w latach 60. organizowała działalność harcerską w opozycji do wzorców Hufca Walterowskiego Jacka Kuronia, nawiązując do tradycji przedwojennego skautingu. Drużyna stała się ważnym ośrodkiem dyskusyjnym i formacyjnym, który z czasem zbliżył się do środowisk opozycyjnych – Antoni Macierewicz, Wojciech Onyszkiewicz, Piotr Naimski zostali członkami KOR, a w działalność Komitetu (a także ROPCiO) zaangażowali się również reprezentanci młodszego pokolenia, m.in. Ludwik Dorn i Urszula Doroszewska. Jacek Jakubowski – psycholog, superwizor Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych, członek Stowarzyszenia Innowatorów Społecznych (polski klub Ashoka), ekspert w zakresie szkoleń w biznesie i organizacjach pozarządowych. Jerzy Owsiak – działacz społeczny, dziennikarz; na przełomie lat 80. i 90. współorganizował liczne imprezy muzyczne, w tym festiwal muzyki rockowej w Jarocinie, twórca popularnych programów muzycznych w radiu inicjatyw wychowawczych opartych na nowym wychowywaniu. Od ponad roku grupa absolwentów warszawskich wyższych uczelni, wolontariuszy fundacji SOS, tworzy w partnerskim współdziałaniu z wychowankami świetlic ze środowisk bezrobotnych – wspieranych przez tę fundację – nowatorski program edukacyjny. Chodzi o tworzenie miejsca w życiu dla tych, którzy zostali z niego wykluczeni. Miejsca te mają tworzyć oni sami we współdziałaniu z dorosłymi specjalistami. Program, o którym mowa, twórczo nawiązuje do dorobku Solarzów, całego nowego wychowania, najnowocześniejszego dorobku amerykańskiej psychologii, a więc tak czy inaczej do Korczaka. Młodzież jak zawsze łaknie ideałów Wyraźnie stajemy więc w obliczu rozpoczynania ruchu wychowawczego do utopii ładu przyszłości, globalnego ładu przyszłości. I podstawą tego jest niewątpliwie myśl Korczakowska, bo przecież młodzież dziś jak zawsze łaknie ideałów. Proszę przyjrzeć się programom różnych kapeli – zespołów hiphopowych, rapowych. Nieustannie wraca w nich wołanie o miłość, o autentyczne, partnerskie związki z ludźmi. Przy czym we wszystkich tych miejscach pojawia się właśnie ta cecha współczesności, jaką jest szybkość – chcemy już. I to dążenie do przyspieszenia jest tu niesłychanym niebezpieczeństwem. Bo przyspieszeniem na drodze do nowego ładu, utopijnego ładu, porządku tak lewicowego, jak i prawicowego jest terror. A jeszcze większym przyspieszeniem i bardziej zgubnym czy tak samo zgubnym są narkotyki. Warto zwrócić uwagę, że te ruchy młodzieżowe, które dziś obserwujemy, zaczynają jakby realizować program nowego wychowania. Głoszą hasło dróg bez trucizny, bez narkotyków, bez uzależnień, bez używek. Oni zdają sobie sprawę z tego zagrożenia i łakną współpracy z ludźmi mądrymi, dorosłymi, choć głoszą hasło „Nie ufaj nikomu, kto ma więcej niż 30 lat”, w czym nie ma nic dziwnego, jeśli się spojrzy wokół nas na to, co jest sceną polityczną w Polsce, w Europie, na świecie. Tak oto okazało się, że Janusz Korczak wskazuje nam drogę w przyszłość. Niezwykłe odkrycie. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że jeśli tak chcemy budować ład przyszłości, to jest przed nami wielka rewolucja wychowawcza, rewolucja edukacyjna obejmująca cały świat. Oto doszliśmy do momentu, w którym już nie ma powodu pytać, z czego to będzie, kto za to zapłaci, jakie mają na to być środki. Dziś świat trapiony jest przez nadkonsumpcję, przez nadmiar produktów, nadmiar zdolności produkcyjnych. Wiemy już, że bezczynność nawet przy najwyższej konsumpcji niszczy nasz świat i jego kulturę. Musimy tworzyć globalny ruch społeczny, który stworzy nowy podział czasu pracy i maksymalnie twórcze nastawienie każdego człowieka do czasu pracy i czasu wolnego. Doświadczenie organizacji samouczących się w Stanach Zjednoczonych, jak i cała historia ludzkości, wykazują, że nie zysk, ale właśnie twórczość jest najsilniejszą motywacją człowieka, ona zaś jest kooperacyjna, nie konkurencyjna. I taka musi być treść w nadchodzącej globalnej rewolucji edukacyjnej. To piękne, że tę drogę wytycza nam Stary Doktor, w ten sposób i on, i jego dzieci przekraczają swoją śmierć. Tekst i przypisy publikujemy zgodnie z wydaniem: Jacek Kuroń, Nadzieja i rozczarowanie. Pisma polityczne 1989-2004, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010. („Brum”) i telewizji („Kręcioła”). Charyzmatyczny twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (coroczna akcja charytatywna odbywająca się od roku 1993) oraz festiwalu muzycznego Przystanek Woodstock. Pomimo wielkiej popularności i autorytetu w polskim życiu publicznym krytykowany jest przez skrajną prawicę za rzekome propagowanie nihilizmu moralnego, rozwiązłości seksualnej (w ramach swoistej interpretacji ww. hasła „Róbta, co chceta”), narkomanii, satanizmu i religii wschodu (postrzeganych przez Kościół katolicki jako sekty). Z perspektywy lewicy w działalności Owsiaka kontrowersyjne jest propagowanie działalności charytatywnej jako narzędzia rozwiązywania problemów społecznych, konserwatywne podejście do problemu narkotyków (jest zwolennikiem karalności za posiadanie), a także głoszenie neoliberalnych poglądów gospodarczych.