Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Jak zabić męża...
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
blackjack
W obecnych czasach zaplanowanie morderstwa doskonałego jest raczej niemożliwe.
Zwłaszcza jeśli ma dotyczyć własnego męża. Ale na szczęście tylko raczej...
Przeczytawszy z kilka setek krwawych kryminałów, wszelkie porady z internetowych blogów
i ufna we własne siły, przystąpiłam do opracowywania szczegółowego planu. Oczywiście
udział osobisty wykluczyłam z góry, bo w końcu po to organizowałam całą tą imprezę, by
zainkasować wysokie ubezpieczenie. To miało się nazywać brak motywu. Zaczęłam zatem z
zapałem prać jego śmierdzące skarpetki, a uprasowane gacie składać równo w kosteczkę.
Nie obeszło się też od przygotowywania codziennych posiłków, choć jak żyję nie znoszę
pitraszenia w kuchni. To śniadanko po francusku, to trzydaniowy obiadek z pysznym tfu,
deserkiem. Przed znajomymi zaczęliśmy w końcu uchodzić za małżeństwo doskonałe.
Doszło do tego, że po jego powrocie z pracy czekałam z kapciami i gazetą przed drzwiami.
Gdybym miała ogon to z pewnością jeszcze bym nim merdała...
Podobało się cholernikowi na tyle, że czasem łaskawie zaproponował mi wspólne wypicie
piwka.
Kontynuowałam więc obmierzłe czynności umilając je sobie słodkimi planami zemsty i wizją
tortur zadawanych "ukochanemu". Najlepiej wychodziło mi to przy prasowaniu męskich
koszul, a już na całego rozkręcałam się przy cerowaniu kalesonów.
Punkt pierwszy mojego planu mogłam więc uznać za wykonany.
Ponieważ notorycznie brakowało mi pieniędzy nie mogłam skorzystać z usług zawodowego
czarodzieja, a nawet z wynajęcia jakiegoś trzeciej kategorii szamana z czarnego rynku. Tacy
za dużo sobie liczyli. Z kolei z tymi bez licencji bywało różnie. Niedouczeni byli i zamiast
upragnionej zbrodni mogli zafundować stałe kalectwo. A w takim wypadku pranie skarpetek
i cerowanie gaci miałabym dożywotnio zapewnione. Brrr...
Kupno podręcznika "Czary dla opornych i mało uzdolnionych" nic mi nie dało, widocznie
nawet w tej kategorii się nie mieściłam. Laleczkę voodoo z zaszytymi włosami ukochanego
mężusia mogłam nawet pokroić i spalić, efektu żadnego nie było.
Powoli ogarniała mnie prawdziwa rozpacz. Nie było rady. Musiałam dokonać tego własnymi
rękoma w zaciszu domowym, używając tak pospolitych narzędzi jak nóż kuchenny i siekiera.
Trucizna wydawała mi się zbyt łagodnym sposobem. Na samą myśl o plamach, które potem
trzeba będzie czyścić już robiło mi się słabo. Problem z ciałem odpadał, zakopałabym w
Strona: 1/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
ogródku, miejsca wystarczyłoby na cały tuzin trupów, a na górze zasadziłabym świąteczne
drzewko. Już nawet kupiłam sadzonkę świerka syberyjskiego. Za kilka lat można by go było
wyciąć na gwiazdkę, korzyść byłaby podwójna.
Cóż było robić? Z rezygnacją zaczęłam ostrzyć moje narzędzia pracy, każdego dnia po
troszeczku, aby nikt się nie zorientował w moich poczynaniach.
I wtedy właśnie natknęłam się na TO ogłoszenie. Było małe i niepozorne, niemal
niezauważalne wśród wielkich i krzykliwych haseł innych reklamodawców.
"Mała firma z sąsiedniej galaktyki poszukuje chętnych do testowania rynku ziemskiego i
wypełniania ankiet. Mile widziane osoby bez doświadczenia. Jeśli chciałbyś pracować w
międzyplanetarnej korporacji specjalizującej się w popełnianiu drobnych przestępstw - zgłoś
się do NAS! Potrzebujesz mordercy, włamywacza, polityka? Tylko u nas wynajmiesz go
zupełnie za darmo w zamian za rzetelne wypełnienie ankiety. Szeroki wachlarz usług,
obsługa prawna i solidność - to dewiza naszej firmy!"
To było jak nieoczekiwany dar niebios, choć one same z pewnością nie chciałyby mieć nic
wspólnego z moimi planami. Spisałam więc numer wideofonu pilnując starannie aby nie
wpadł przypadkiem mojemu mężowi w oko. Nazajutrz przystąpiłam do realizacji
szatańskiego planu.
Połączenie uzyskałam bez trudu i z biciem serca czekałam na obraz. Moim oczom ukazał się
dziwaczny niebieski ludzik w obcisłym, srebrzystym kombinezonie. Jego wyłupiaste oczka
przywodziły na myśl ślimaka, nos wyglądał jak rozpłaszczony kartofel, a grdyka drgała
nerwowo w takt słów, które wypowiadał.
- Firma PoObcemu. Witam i w czym mogę służyć?
- Eee... To jest, również witam. Ja z ogłoszenia.
Zerknął na kartki, które przed nim leżały.
- Z ogłoszenia na testowanie ziemskiego rynku?
- Tak. - Czułam się coraz bardziej nieswojo bo jedno jego oko czytało notatki, a drugie
złowieszczo łypało wprost na mnie. W końcu musieli dbać o wizerunek. Ale ponieważ byłam
bardzo, ale to bardzo zdesperowana nie przerwałam połączenia, tylko czekałam na
wyjaśnienia ze strony ufoludka.
- Hm... Dobrze. Skieruję do pani naszego przedstawiciela handlowego. On uzgodni z panią
szczegóły i przekaże warunki umowy. Życzę miłej współpracy.
Pstryknął i obraz z ekranu zniknął. Drgnęłam nerwowo gdy rozległo się energiczne pukanie
do drzwi. Trzeba przyznać, szybcy byli, pomyślałam zerkając przez judasza. Oczywiście
przed moimi drzwiami stał niebieski ludzik z wyłupiastymi oczyma, tylko zamiast tego
srebrnego opakowania miał zwykły ziemski garnitur w krzykliwym ceglastym kolorze i
różowy krawat. Gustu to ci kosmici nie mieli za grosz.
Delikatnie uchyliłam drzwi.
- Ja z firmy PoObcemu. Gerard Ksut do usług - przedstawił się, nieznacznie sepleniąc.
Strona: 2/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Witam. Proszę wejść - i czym prędzej wpuściłam go do środka, aby jakiś sąsiad
przypadkiem nie zaciekawił się, co ten mały niebieski wypłosz o gruszkowatym łbie robi na
moim ganku.
Posadziłam go w ulubionym fotelu mojego męża i szybko pobiegłam do kuchni, przykręcić
gaz pod garnkiem z ziemniakami. Ładnie by mi się dostało gdyby na obiad były przypalone
kartofle. Potem wróciłam i usiadłam naprzeciwko ufoludka.
Ponieważ cisza przedłużała się, a on nic nie mówił, tylko gapił się na mnie, chrząknęłam i
podałam mu malutką fotografię.
- No więc to jest obiekt do likwidacji. Słowem: mój mąż.
- Nasze usługi obejmują wszelkie metody: od średniowiecznych tortur po działania sił
naturalnych...
Brutalnie mu przerwałam.
- Preferuję dużą siekierę i ostry nóż. Ewentualnie walec drogowy.
- Krwawa z pani niewiasta - powiedział w zadumie, skrzętnie notując coś w małym notesiku,
który wyjął z kieszeni. - Termin dowolny?
- Oby jak najszybciej- mruknęłam ponuro, mając pełną świadomość góry gaci i skarpet,
które zalegały na podłodze łazienki. I opłakanego stanu własnych finansów...
- Jutro?
- A dacie radę?
- Jesteśmy profesjonalistami - z lekka się nadął jak gdyby urażony. - Podpiszemy tylko
niezbędne dokumenty i możemy działać.
- Nie spytacie o powód?
- To już nie nasza sprawa, może pani nawet go nie mieć, nie ingerujemy w prywatne sprawy
naszych kontrahentów. Ot, na przykład do niedawna pracowałem nad dużą sprawą, trzeba
było zestrzelić pewien samolot z ważnymi osobistościami. Poszło nadzwyczaj gładko,
zleceniodawca był bardzo zadowolony.
- Zaraz, zaraz - poczułam, że robi mi się gorąco. - A jak wyglądał ten zleceniodawca?
Podobny do pana? - podpytałam, obłudnie trzepocząc rzęsami.
- Nie, skądże. Kawał chłopa, wąsik na hitlera, okularki, sygnet z herbem, siwawy... Jakaś
ważna szycha obecnie i wszystko to nam zawdzięcza, więc widzi pani jaką skuteczność
mamy. Taki oszołom mu towarzyszył, rozczochrany z kompleksem pijaka, też podobno
znana persona. Niestety z wariatami się nie układamy, więc zlecenia od tego drugiego nie
przyjęliśmy.
Milczałam, a w głowie myśli galopowały mi jak szalone. Jeśli moje podejrzenia były słuszne kurza jego twarz - to mieli faktycznie stuprocentową skuteczność.
- To jak, jest pani zdecydowana skorzystać z naszych usług?
Strona: 3/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Oczywiście.
- Mamy już ustalony obiekt i termin, metoda możliwie krwawa?
Skinęłam głową bo emocje sprawiły, że miałam zbyt ściśnięte gardło. W końcu byłam tak
blisko celu...
- Teraz wyjaśnię na czym polegają pani obowiązki. Oto nasza ankieta - podał mi różowy
druczek formatu a4. Nie wiem skąd brało się to ich upodobanie do tego koloru, dobrze że
chociaż napisy były czarne, a nie ceglaste jak jego garnitur. - Wypełni ją pani zaraz po
wykonaniu przez nas zlecenia. Potrzebujemy także podpisu gwarantującego nam prawo do
wykorzystania zdjęć i filmu z przebiegu morderstwa.
Bez słowa podpisałam kolejny różowy arkusik.
- A co z policją? - odważyłam się ostrożnie zapytać. - I z ciałem?
- Proszę się nie martwić, bierzemy pełną prawną odpowiedzialność za zlecenie. Co do ciała,
wystrzelimy je w przestrzeń kosmiczną w kierunku najbliższej czarnej dziury, nie pozostanie
po nim nawet najmniejszy ślad. Pogrzeb odbędzie się oczywiście pro forma. Bez zbędnych
pytań i formalności dla pani.
Żal mi się zrobiło moich planów dotyczących zakupionej sadzonki świerku, na takim
naturalnym nawozie urósłby rekordowy, ale cóż... Umowa to umowa.
- Niech będzie czarna dziura.
Ufoludek uśmiechnął się szeroko. W jego zamiarze z pewnością miało to obrazować
serdeczność i uprzejmość, ale na mnie uczyniło takie wrażenie jakbym siedziała
naprzeciwko tygrysa ludojada. Wzdrygnęłam się nerwowo, z trudem opanowując chęć
ucieczki.
- Proszę, oto kopia podpisanego przez nas porozumienia. Po odbiór ankiety zgłoszę się jutro.
Dostanie też pani od nas płytę cd z fotkami i filmikiem - to taki mały gratis od firmy.
Jeszcze raz uśmiechnął się szelmowsko, mrugnął wyłupiastym oczkiem i zniknął. Stało się to
tak nagle, że nie zdołałam opanować zaskoczenia. Długo siedziałam w fotelu milcząc,
potem z ciekawością przystąpiłam do czytania różowego druczku, który miałam wypełnić.
Mój mąż wrócił z pracy, jak zwykle zjadł obiad, a potem zniknął w swoim gabinecie
zabierając ze sobą filiżankę kawy i gazetę. I tylko to znalazłam następnego dnia, plus jeden
kapeć, który niedbale leżał pod biurkiem.
Wzruszywszy ramionami i cisnąwszy ścierkę w kąt pokoju, usiadłam by spokojnie wypełnić
ankietę. Ponieważ ogarniająca mnie euforia musiała jednak znaleźć jakieś ujście, to
śpiewałam sobie przy tym przyjemnym zajęciu, rzewne kawałki o miłości. Pytań było około
setki, ale krótkich i zwięzłych. Bez problemu dotarłam do końca i złożyłam zamaszysty
podpis pod całością.
Nazajutrz milczący ufoludek odebrał ode mnie wszystkie dokumenty. Tylko zapomniał
wręczyć mi obiecane cd z filmikiem, ale co tam. Świat był piękny, ja wolna, a mój ukochany
na wycieczce kosmicznej z biletem w jedną stronę...
Strona: 4/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
I nigdy bym nie przypuszczała, że podły los znów spłata mi figla.
Policja się nie czepiała, pogrzeb odbył się jak należy, nawet troszkę popłakałam - głównie ze
szczęścia, ale tego to już nikt się nie domyślił. Trochę ciekawiło mnie jak te ufoludki dały
sobie radę z naszą biurokracją i brakiem ciała, ale potem machnęłam ręką i przestałam się
przejmować szczegółami.
Towarzystwo nażarło się na stypie do syta i rozeszło po domach. Nieszczęśliwej wdowy nikt
nie podejrzewał, więc pełną piersią zaczęłam nowe życie. Oczywiście najpierw
zainkasowałam ubezpieczenie za mego eks.
Toteż nic dziwnego, że otwierając pewnego dnia drzwi za którymi ujrzałam eks- męża
(nie)boszczyka, o mało sama nie padłam trupem na miejscu. Obszarpany i brudny był
niemiłosiernie, ale niewątpliwie żywy...
- Co się stało, nie poznajesz mnie - zabrzmiał radośnie jego głos. - Aż tyle czasu chyba nie
minęło?
Milczałam, bo nagła słabość zmusiła mnie do oparcia się o futrynę drzwi.
Cmoknął mnie w policzek i przesunąwszy na bok, wszedł do środka.
- Jak miło znów być w domu. Wyobraź sobie jaka niesamowita przygoda mnie spotkała.
Aha... Przygoda? Nawet czarna dziura go nie chciała i wypluła czy co?
- Takie śmieszne niebieskie ludziki mnie porwały i już miały rąbnąć ogromną siekierą, gdy
zawył jakiś głośnik i wszyscy zamarli. Słuchali i słuchali, a potem uprzejmie postawili mnie
na nogi, rozwiązali i wytłumaczyli, że ich firma zbankrutowała. Właśnie windykacja im
wjechała na teren i zawiesiła działalność. Potem teleportowali mnie z powrotem na Ziemię,
tylko tyci się pomylili i wylądowałem w Moskwie. Trochę mi zajął ten powrót do domu, ale
oto jestem! Prawda, że to wspaniałe kochanie? A teraz zrób mi kawki, przyszykuj gorącą
kąpiel i skocz do sklepu po piwko i świeżą gazetkę.
Pogwizdując zniknął w głębi domu. Cholerni kosmici, pomyślałam. Nawet na nich nie można
polegać. Zgrzyt moich zębów rozniósł się echem po korytarzu. Gdzieś w oddali usłyszałam
szum prysznica i wesoły śpiew eks (nie)boszczyka.
- Niedoczekanie twoje - wysyczałam przez zęby. Jak nie czarna dziura to dołek w ogródku...
Poszło mi szybko i sprawnie. Trochę się umęczyłam przy kopaniu, ale za to plam do
czyszczenia miałam niewiele, bo większość spłukałam bieżącą wodą. A na górze posadziłam
upragniony świerk...
Myślicie, że to koniec? Ależ skąd.
Na czarnym rynku kupiłam najnowszą wersję bomby wodorowej i wysłałam tym niebieskim
skubańcom w prezencie. Niech wiedzą co znaczy ludzka wdzięczność!
Teraz w wolnych chwilach podziwiam nocne niebo, a zwłaszcza świeżo co powstałą
supernową w sąsiedniej galaktyce...
I przestałam kupować tą cholerną gazetę.
Strona: 5/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Życie znów jest piękne!
Po więcej moich opowiadan zapraszam na bloga babeczkarnia.blogspot.com
Strona: 6/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty