Nieświadomy Świat

Transkrypt

Nieświadomy Świat
Nieświadomy Świat
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
venci26
Nieświadomy Świat
LR (ang. Lucid Reality — świadoma rzeczywistość) — hipotetyczne przeciwieństwo świadomego snu;
w teorii oznacza przejęcie pełnej kontroli nad realnym ciałem przez uświadomioną jaźń senną.
Policjant popatrzył na mnie krzywo, więc chyba nie uwierzył w moją historię. To całkiem zrozumiałe,
gdybym był na jego miejscu sam pomyślałbym, że mam do czynienia z jakimś wariatem. Bo czy
bieganie pod prąd po ulicy w środku nocy i to w samej piżamie można nazwać czymś normalnym?
Oczywiście, że nie. Niemniej jednak miałem ku temu ważne powody — próbowałem ratować życie
kumpla.
— Chyba czegoś nie rozumiem. — Policjant podrapał się po obwisłym brzuchu. Wystarczyłoby mu dać
w rękę lukrowany obwarzanek i wyglądałby jak archetypowy amerykański gliniarz. — Mówi pan, że
szuka swojego przyjaciela, który przed chwilą wtopił się w asfalt i przepłynął nim do centrum? Wie pan
jak to brzmi?
To rzeczywiście brzmiało nie najlepiej, a cała ta opowieść nie trzymała się kupy. Nigdy nie byłem tak
zdenerwowany jak w tej chwili, ale postanowiłem, że nie będę się kłócił z tym grubasem. Już i tak
miałem zbyt dużo problemów na głowie.
— Przepraszam, panie władzo — powiedziałem najbardziej niewinnym głosem jaki byłem w stanie z
siebie wydobyć — To się już więcej nie powtórzy. Pobiegnę dalej chodnikiem, dobrze?
Spojrzałem nerwowo na zegarek. Było już dwadzieścia po trzeciej, Marek mógł już dopłynąć do
centrum miasta. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że w życiu go nie dogonię.
„Czas, do cholery! Ile mam czekać na odpowiedź? No dalej!” ponagliłem gliniarza w myślach, cały
czas promieniejąc swoim najsłodszym uśmiechem, zarezerwowanym dotąd jedynie dla mojej
dziewczyny i pracodawców na rozmowach kwalifikacyjnych.
Policjant jednak działał na zwolnionych obrotach. Pomasował się po zmarszczonym czole, poprawił
Strona: 1/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
sobie pasek oraz odznakę i w końcu po eonach niecierpliwego wyczekiwania wydał z siebie jakże
satysfakcjonujące dla mojej osoby westchnięcie:
— Uhm.
Odetchnąłem z ulgą. Podziękowałem mu i już chciałem pobiec dalej, ale nagle usłyszałem coś co
mnie zaniepokoiło. Z radiowozu dobiegał komunikat z centrali. To nie wróżyło niczego dobrego.
— Do wszystkich jednostek! Alarm w banku przy ulicy Mickiewicza 36! Nieznany sprawca wtargnął na
teren placówki i grozi zdetonowaniem bomby!
W tym momencie straciłem na chwilę zdrowy rozsądek. Jakie było prawdopodobieństwo, że to nie
Marek tylko przeciętni terroryści? Prawie żadne. Nawet oni wiedzą, że wybuch bomby w pustym banku
w środku nocy jest jak najbardziej bez sensu. Wtedy zrobiłem coś czego nigdy bym się po sobie nie
spodziewał. Byłem tak pobudzony adrenaliną, że nawet nie spojrzałem na flegmatycznego policjanta,
który nadal stał na jezdni i wpatrywał się w gwiazdy, tylko podbiegłem do radiowozu, wsiadłem i
ruszyłem z kopyta. Dopiero kiedy przejechałem jakieś dwieście metrów dotarło do mnie co takiego
zrobiłem. Ukradłem mu sprzed nosa cholerny radiowóz, a on nawet nie zauważył! Przecież takie
rzeczy nie dzieją się naprawdę, tylko w filmach albo snach!
„No właśnie, w snach...” pomyślałem. „Jeżeli ja odwalam teraz takie szalone numery, to co takiego
robi Marek z tymi swoimi mocami? Diabli by go wzięli, same z nim kłopoty!”
Poczułem się jak bohater jakiegoś taniego kryminału, tylko ja mogłem go uratować. Dla lepszego
klimatu założyłem sobie ciemne okulary, które znalazłem na drugim siedzeniu. Brakowało mi tylko
papierosa w ustach, ale nie można mieć wszystkiego. Teraz najważniejszy był Marek, a nie mój
wygląd. Nacisnąłem pedał gazu mocniej i pomknąłem przez opustoszałe miasto.
Ale zaraz... pewnie zastanawiacie się teraz: „O jakich mocach on do cholery mówił? O co w ogóle w
tym wszystkim chodzi?” Wybaczcie, jestem kiepskim narratorem. Chyba będę musiał zacząć opowieść
od samego początku...
Nazywam się Andrzej. Mam dziewczynę Anię i kolegę Marka. Wynajmujemy wspólnie dwupokojowe
mieszkanie na przedmieściach i ogólnie bardzo się lubimy. Mamy w domu taką zasadę, że każdy gość
jest u nas mile widziany, a przynajmniej udajemy, że podoba nam się jego towarzystwo. Właśnie do
tej drugiej kategorii należał kolega Ani, który wpadł do nas wczoraj wieczorem na piwo. Nie mam
pojęcia po co go zaprosiła. Nazywał się Grzesiek albo Rysiek... już nie pamiętam, ale to w sumie
nieistotne. Ważne jest to, że był niesamowicie wkurzający. Po pierwsze — pocałował Anię na
przywitanie, za co szczerze go znienawidziłem. Po drugie — bez pytania wziął sobie całą zgrzewkę z
lodówki i usiadł na MOIM miejscu przed telewizorem, za co znienawidziłem go jeszcze bardziej. I po
trzecie — zaczął się nabijać z Marka, gdy ten powiedział, że jest lunatykiem.
— Hahaha, ale polewa. — Zaśmiał się klepiąc przy tym ręką w kolano. Drobny gest, ale kiedy kogoś
nie lubisz to wszystko zaczyna cię w nim denerwować. I to tak, że ma się ochotę go udusić. — Więc
mówisz, że chodzisz we śnie do kuchni i wyjadasz jedzenie z szafek?
— Nie, po prostu czasem chodzę po domu bez żadnego celu i mówię jakieś niezrozumiałe rzeczy —
odparł Marek. Może mi się wydawało, ale chyba w jego oczach też iskrzyła żądza mordu.
Nastała niezręczna cisza. Myślałem, że na tym się to skończy i koleś wreszcie sobie pójdzie, ale
wtedy odezwała się Ania:
Strona: 2/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
— Noo, albo wtedy jak stałeś nad naszym łóżkiem z butelką w ręce. Myślałam, że umrę wtedy ze
strachu, haha. Pamiętasz co wtedy mówiłeś?
— Pójdźże, kiń tę chmurność w głąb flaszy. — Marek wyszczerzył zęby na wspomnienie tego
zdarzenia. — A potem mówiłem żebyś nie płakała do butelki bo jest bezdenna i sobie wysuszysz oczy.
Ta historia była tak głupia, że pomimo tego, że nie miałem humoru, musiałem się uśmiechnąć.
Jednak Staszek, czy jak mu tam, nagle spoważniał.
— Ostatnio znalazłem w internecie pewien bardzo ciekawy artykuł właśnie odnośnie snów —
powiedział i upił łyk piwa. — Podobno każdy człowiek posiada dwie różne świadomości, rzeczywistą i
senną. A to z kolei oznacza, że żyjemy w dwóch wymiarach jednocześnie. Nieźle, co?
— To znaczy? — zapytała wyraźnie zaciekawiona Ania.
Temat był rzeczywiście interesujący, ale wolałbym usłyszeć o tym z innego źródła. Wkurzający kolega
odchrząknął teatralnie i kontynuował:
— Człowiek tak naprawdę śni dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale nawet o tym nie wie, ponieważ
wszystkie bodźce ze świata rzeczywistego zagłuszają odbiór bodźców ze świata sennego. Tak samo
kiedy śnimy, nie mamy żadnego kontaktu z prawdziwym światem.
— Aha, to znaczy, że tak jakby przeskakujemy z jednej świadomości do drugiej, tak? — upewnił się
Marek.
— Dokładnie — odparł kolega i otworzył sobie kolejne piwo, choć nie wypił poprzedniej butelki.
Właśnie wtedy pomyślałem, że moja pięść idealnie pasuje do jego twarzy. Niestety zdarzyło się tak,
że go nie walnąłem i po chwili koleś wypowiedział słowa, które zapoczątkowały katastrofę:
— Z tobą jest chyba podobnie, co nie? Jesteś lunatykiem, więc twoja senna jaźń jest dosyć silna.
— Co masz przez to na myśli? — Marek podniósł jedną brew.
— Zaraz to wyjaśnię. Pomyśl, dla ciebie to czego doświadczasz w tej chwili jest rzeczywistością,
prawda? Ale to dlatego, że używasz teraz rzeczywistej świadomości. Dla twojej drugiej jaźni to senny
świat jest prawdziwy co oznacza, że nasz świat jest dla niej jak sen. Łapiesz?
— Hmm, chyba tak — odparł Marek.
— To dobrze. A teraz słuchaj dalej, bo to naprawdę zarąbista teoria — powiedział kolega tonem
sprzedawcy z telezakupów. — Kiedy lunatykujesz to tak naprawdę twoja druga jaźń dochodzi do głosu
i przejmuje kontrolę nad twoim ciałem, niestety nie zdaje sobie sprawy ze swego położenia. A co
gdyby udało jej się uzyskać świadomość? Mógłbyś wtedy wejść w stan LR! Tak samo jak w
świadomym śnie twoja jaźń może kontrolować świat wyobrażony, tak w stanie LR twoja druga jaźń
może wpływać na świat rzeczywisty!
— Przecież to jakaś bujda — wtrąciłem się bezczelnie. — Niby jak ta jaźń mogłaby go kontrolować? W
naszym świecie działa coś takiego jak fizyka i logika. — Wydawało mi się, że to argument nie do
przebicia, ale niestety człowiek o wielu imionach znalazł odpowiedź.
— Fizyka i logika jest niczym dla wiary. W świadomym śnie nie myślisz przecież, że nie możesz latać,
bo to nielogiczne. Po prostu to robisz, ponieważ wierzysz, że potrafisz. I tak samo jest w prawdziwym
Strona: 3/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
życiu. Słyszeliście o tym Hindusie który od kilkudziesięciu lat niczego nie je i mieszka w dziupli? Jak to
wytłumaczycie? Koleś wierzy, że może nie jeść i żyć, i jakoś mu się to udaje.
— Ale mieszka w dziupli! Czemu nie uwierzy w to, że ma wypasioną chatę z basenem? Ha? Bo nie
mógłby jej stworzyć! Wniosek? Nie można kontrolować rzeczywistości! — dowaliłem mu. Nawet Ania
spojrzała na mnie z niejakim podziwem.
— No dobrze, może nie można niczego tworzyć jak w świadomym śnie — zgodził się niechętnie — Ale
na pewno można wpływać na swoje ciało tak, żeby było zdolne do rzeczy których normalnie byłyby
niemożliwe. Latanie albo ciskanie ognistymi kulami nie stanowiłoby żadnego problemu.
— Oj, dobra. Skończ gadać te głupoty i wypieprzaj stąd wreszcie — „powiedziałem”. Co prawda tylko
w swojej głowie, ale zawsze.
W rzeczywistości milczałem i dalej sączyłem piwo. Miałem już go serdecznie dosyć. Marek również
wyglądał na zmęczonego, ale było widać, że teoria wieloimiennego człowieka zrobiła na nim wrażenie.
Ulga którą czuje się podczas opróżnienia pęcherza po wielogodzinnym trzymaniu moczu była niczym
w porównaniu do tej którą zaznałem w chwili, w której w końcu od nas wyszedł. Myślałem, że umrę ze
szczęścia. Nie spodziewałem się wtedy, że najgorsze dopiero przede mną.
Śniło mi się, że byłem giermkiem w jakimś średniowiecznym zamku i właśnie miałem zostać
pasowany na rycerza. Jednakże król, który miał to uczynić, klepał mnie mieczem po policzku i
zaśmiewał się jak szalony, że nie jestem ogolony. Wtedy się obudziłem i okazało się, że to nie miecz
mnie klepał, ale moja dziewczyna. Była przerażona.
— Słyszysz to? — miała oczy jak pięć złotych.
Za dnia ciężko było ją nastraszyć, ale w nocy bała się każdego nieznanego dźwięku i każdego cienia.
Wytężyłem słuch, ale nie usłyszałem niczego niezwykłego.
— To tylko duch tej martwej dziewczyny z szafy, nie ma się czym martwić — pocieszyłem ją. Niestety
to nie poprawiło jej humoru. Złośliwie kopnęła mnie w nogę. — No co?
— Dochodzi z pokoju Marka. Idź sprawdź co u niego — powiedziała robiąc zatroskaną minę, patrząc
mi prosto w oczy.
To był mój słaby punkt. Nie mogłem jej odmówić kiedy tak na mnie patrzyła. Wiedziała o tym i
bezczelnie to wykorzystywała. Zwlekłem się z łóżka i z głębokim westchnięciem wyszedłem do
przedpokoju. Podszedłem do drzwi Marka i zapukałem cichutko.
— Kurde, chłopie! Nie można spać przez ciebie! — krzyknąłem na całe mieszkanie.
Zazwyczaj w takich sytuacjach, Marek odpowiadał mi żebym spierdzielał, ale tym razem tak się nie
stało. Zaniepokojony wszedłem do niego i stanąłem w progu jak wryty. To co zobaczyłem przeszło
wszystkie moje wyobrażenia — Marek siedział po turecku na ścianie i strzelał kośćmi palców u nóg.
— Co ty wyprawiasz?! Złaź stamtąd, debilu! — rzuciłem, a następnie odkleiłem go od ściany.
Marek spadł na łóżko w zwolnionym tempie.
— Bullet time! Widziałeś to, stary? — zapytał szczęśliwy i uderzył głową w kołdrę. Odbił się od niej i
zaczął wirować w powietrzu wokół własnej osi.
Strona: 4/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Nie wierzyłem w to co widzę. Wyszło na to, że wieloimienny Zbyszek miał rację — senna jaźń Marka
właśnie weszła w stan świadomej rzeczywistości i łamała teraz wszelkie zasady tego świata.
Zdumiony przetarłem oczy, ale to nic nie dało. Do tej pory takie rzeczy przytrafiały się tylko w
najdziwniejszych opowiadaniach science fiction, a to przecież było prawdziwe życie! Niewiele myśląc
uderzyłem Marka prosto w twarz. Miałem nadzieję, że to go wybudzi, ale on nawet tego nie poczuł.
Spojrzał na mnie przez przymknięte powieki i rzekł wesoło:
— Jestem teraz w świadomym śnie, mogę zająć się uczciwą pracą. Patrz, mogę nawet sprawić, że
dotknę nosem języka — jego nos wygiął się w połowie pod dziwnym kątem i włożył go do buzi.
— Ohyda! — to było tak okropne, że aż wrzasnąłem.
Na szczęście po chwili jego twarz wróciła do normalności. Jednak był to dopiero początek. Marek
zeskoczył z łóżka na podłogę i zaczął pełzać po niej jak gąsienica. Nie mam pojęcia jakim cudem nie
popękał mu przy tym kręgosłup.
— Nie rozumiecie mnie, chcę być po prostu miły dla każdego. Czemu nie możecie pokochać mnie
mimo mych wad? — zapytał z załzawionymi oczami.
To była najsmutniejsza gąsienica jaką kiedykolwiek widziałem. W tym momencie do pokoju wpadła
Ania.
— Co tu się dzieje? — spytała przestraszona i zanim zdążyłem jej cokolwiek odpowiedzieć wpadła w
histerię. — O Boże, on jest opętany! Zrób coś z nim! Pomóż mu!
Rzeczywiście, to mogło tak wyglądać, zwłaszcza, że jego ciało przybrało teraz kształt znaku omega.
Bardzo zdziwionego. Marek zastanowił się przez chwilę wysłuchując krzyków Ani i stanął przed nami w
normalnej pozycji.
— Nie jestem opętany — oznajmił z dumą. — Po prostu świadomie śnię, buraki. Gardzę wami! Idę
sobie, hehe.
— Zaraz! Co ty chcesz zrobić? Nigdzie nie idziesz! — krzyknąłem zdenerwowany.
— Uroczyście składam focha w wasze ręce — rzekł pogardliwie, zamknął sobie uszy palcami i zniknął.
Po prostu zniknął!
Ania z wrażenia usiadła na podłogę.
— Powiedz mi, że to tylko sen. Błagam, powiedz mi, że to mi się tylko przyśniło. — Na jej twarzy
malował się czysty szok.
Pewnie ja też tak wyglądałem.
— Cholera wie, co tu jest snem a co prawdą — tylko tyle zdołałem z siebie wydusić.
Usłyszałem jakieś dziwne szmery na ulicy, więc podszedłem do okna. Na jezdni leżał Marek.
— Jestem żaglówką! — wykrzyczał. Wtopił się twarzą w asfalt, a następnie popłynął w stronę centrum.
„Ja chyba tracę zmysły” pomyślałem. Nie mogłem jednak stracić ich do końca, musiałem
powstrzymać mojego przyjaciela i sprowadzić go z powrotem do domu.
— Zostań tutaj — rzuciłem do Ani i wybiegłem z pokoju — Znajdę go.
Strona: 5/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
I tak właśnie znalazłem się na ulicy. Biegłem za Markiem pod prąd, kiedy zatrzymał mnie
przejeżdżający obok radiowóz. Dalszy ciąg już znacie, mogę więc przejść do ostatniej części mojej
historii.
Po drodze ściągnąłem okulary przeciwsłoneczne, ponieważ doszedłem do wniosku, że nie ma sensu
jechać w nich w nocy. Mimo wszystko wyglądałem dobrze nawet bez nich. Zatrzymałem się z piskiem
opon przed samym bankiem. Dookoła stało kilkanaście radiowozów. Wszyscy policjanci patrzyli na
dach budynku, na którym siedział Marek. Klaszcząc rytmicznie tworzył fale dźwiękowe które sprawiały,
że w sąsiednich kamienicach pękały szyby.
— Marek! Złaź stamtąd, kretynie! — krzyknąłem do niego.
Jednak ten nie zwrócił na mnie uwagi.
— Zaraz, a pan to kim jest? — zapytał wąsaty policjant. Miał tak gęste brwi, że prawie nie było widać
mu oczu. — Tu jest niebezpiecznie, to terrorysta. Proszę wracać do domu.
— To jest mój przyjaciel — odparłem. — To nie żaden terrorysta tylko zwykły lunatyk!
— Poważnie? — policjant był szczerze zdziwiony. — W takim razie co mają znaczyć te fale dźwiękowe?
W tym momencie stało się coś niewiarygodnego. Marek wzbił się w powietrze, a następnie spadł
powoli obok nas. Policjantom wyszły gały ze zdumienia.
— Ale, ale t—to niemożliwe — wyjąkał gliniarz.
Marek uśmiechnął się półgębkiem.
— Wszystko jest możliwe, przyjacielu. — Machnął jedynie ręką, a radiowozy eksplodowały, zaś fala
uderzeniowa odrzuciła policjantów na wszystkie strony. Tylko my pozostaliśmy nienaruszeni. Dookoła
szalał ogień.
— Marek! Obudź się! Rozejrzyj się! To nie sen, tylko prawdziwy świat! — wykrzyczałem mu prosto w
twarz. Miałem łzy w oczach, mój najlepszy kumpel stał się jakimś potworem.
— O czym ty mówisz? Andrzej, to JEST sen. Myślisz, że w normalnym świecie moglibyśmy robić takie
rzeczy? — zapytał.
To zabrzmiało naprawdę sensownie. Może on miał rację? Już nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
— O co tu chodzi? Czy ja śnię? — zapytałem.
— No w końcu to do ciebie dotarło. Tak, śnisz — odparł Marek. — Ale nie sam. Pamiętasz jak jakiś
czas temu rozmawialiśmy o tym żeby stworzyć wspólny sen? Jesteśmy w nim. Wreszcie się nam udało!
— poklepał mnie po ramieniu. — Na początku nie ogarnąłem, że śnię, dlatego robiłem te wszystkie
dziwne rzeczy. Dopiero gdy przybyłem do centrum zyskałem świadomość. Z kolei ty od początku
zachowywałeś się dosyć racjonalnie, ale nadal myślałeś, że to wszystko dzieje się naprawdę. Popatrz
na mnie i powiedz: „To jest sen. Właśnie śnię.” Zyskasz świadomość... i moc.
— To jest sen. Właśnie śnię — powtórzyłem bezmyślnie.
Dlaczego to zrobiłem? Przecież wcale tego nie chciałem. Kim jestem? Dlaczego? Marek zaśmiewał się
do łez. Co w tym takiego śmiesznego?
Strona: 6/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
— Haha! Wizyta wieloimiennego, teoria o LR, wspólne śnienie. Nie wierzę, że naprawdę wierzysz we
wszystko co tylko powiem. Więc to prawda, że podczas świadomego snu można kontrolować cały
wszechświat. — uśmiechnął się. — Zrób coś dla mnie, kolego — powiedział życzliwie — Mógłbyś
napisać o tym opowiadanie? Chętnie przeczytam sobie co takiego sobie ubzdurałeś. Czy też co ja
nieświadomie wymyśliłem. Hahaha.
— Ja... Zrobię to. W końcu ty tu rządzisz — powiedziałem. Nie chciałem tego, ale moje usta same
wypowiedziały te słowa. Chyba powoli zaczynałem tracić kontakt z rzeczywistością. Chciałem uciec,
ale moje nogi mnie nie posłuchały. Chciałem krzyknąć, ale nadal milczałem. Nie mogłem nic zrobić,
ale czułem podświadomie, że muszę postępować tak jak on mi każe. To od niego zależał każdy mój
czyn. On był władcą tego świata.
Wyciągnąłem z kieszeni kartkę i długopis i spisałem tę opowieść, ponieważ tak mi rozkazano. Tak
naprawdę nie nazywam się Andrzej. Jestem tylko wyobrażeniem Andrzeja w świadomym śnie Marka,
więc mogę powiedzieć, że jestem jego częścią. Istnieję jedynie na jego życzenie. Jestem jedynie
sennym NPC-em bez własnej osobowości. Nikt nigdy nie usłyszy mojej historii, ponieważ przestanie
istnieć w momencie przebudzenia Marka.
Ten świat jest nieświadomy. To wszystko co chciałem powiedzieć.
Strona: 7/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty