Nasza gospodarka będzie konkurencyjna, jeśli
Transkrypt
Nasza gospodarka będzie konkurencyjna, jeśli
Petrolinvest S.A. Nasza gospodarka będzie konkurencyjna, jeśli Polska uzyska dostęp do taniej ropy Autor: The Wall Street Journal Polska 20.08.2007 Realna, a nie retoryczna dywersyfikacja musi się odbyć nie tylko poprzez zakupy u nowych dostawców, ale także w oparciu o własne złoża. Pozycja Polski w świecie zależy dziś w decydującej mierze od jednego czynnika -siły gospodarki. A zatem racją stanu staje się utrzymanie obecnego tempa rozwoju, które w coraz większym stopniu zależeć będzie od bezpośredniego dostępu do surowców energetycznych. Bez poważnego odniesienia się do tego zagadnienia nie da się sformułować realistycznego programu gospodarczego. Światowa gospodarka uzależniona jest od ropy naftowej. Popyt na nią wzrasta dynamicznie głównie pod wpływem boomu gospodarczego w Azji. Nic nie wskazuje na to, aby popyt na ropę miał zmaleć. Wręcz przeciwnie. W ciągu najbliższej dekady świat będzie potrzebował 100 min baryłek ropy dziennie (obecnie 85 min). Warto zwrócić uwagę na kilka faktów. W Chinach w ciągu ostatnich 10 lat nastąpił ponad dwukrotny wzrost konsumpcji ropy naftowej. Według oceny amerykańskiej agencji ds. energii zapotrzebowanie na ropę w tym kraju dalej będzie rosło. W ciągu dwóch najbliższych dekad w Chinach ma przybyć 110 min samochodów. W Indiach w tym samym czasie liczba samochodów ma przekroczyć liczbę jeżdżących po amerykańskich drogach. Gospodarki tych krajów będą potrzebowały znacznie więcej ropy naftowej, aby utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju. Tymczasem podaż ropy zwiększa się nieznacznie. Dodatkowo jest ona silnie ograniczana czynnikami politycznymi. Większa część światowych zasobów znajduje się w obszarach, na których panują standardy dalekie od standardów zachodnioeuropejskiej demokracji. To wszystko powoduje, że wyścig państw o dostęp do ropy naftowej będzie się zaostrzał. Trzeba więc wykorzystać wszystkie możliwe środki, aby zapewnić polskiej gospodarce dostęp do surowca po najniższej możliwie cenie. Bo przecież im tańsza ropa, tym większa konkurencyjność całej gospodarki, łącznie z branżami na pierwszy rzut oka bardzo odległymi od nośników energii- Wbrew panującym często sądom sytuacja Polski w kwestii dostępu do ropy naftowej była w ostatnich latach uprzywilejowana. Kupowana przez polskie rafinerie mieszanka rosyjskiego Uralsa, czyli REBCO, była i jest tańsza niż ropa naftowa kupowana przez zachodnioeuropejskie rafinerie z Morza Pomocnego albo z Bliskiego Wschodu. Dzięki importowi prowadzonemu rurociągiem Przyjaźń korzystaliśmy nie tylko z dyskonta Uralsa w stosunku Brent, ale również z tzw. renty geograficznej. W sumie różnica cenowa na korzyść Uralsa w stosunku do ropy Brent wahała się nawet od kilku do kilkunastu procent na baryłce. W ciągu minionej dekady przerób tańszej ropy zapewniał rafineriom osiąganie większych zysków, umożliwiał modernizację zakładów i sieci dystrybucji. Pozwoliło to zaniedbanym polskim rafineriom na przekształcenie się w liczące się środkowoeuropejskie koncerny, a przede wszystkim ułatwiło dynamiczny wzrost gospodarczy. Czy to się komuś podoba czy nie, import ropy z Rosji był dla polskiej gospodarki korzystny. Nie wpływał również w istotny sposób na bezpieczeństwo energetyczne kraju, ponieważ od łat 70. istnieje możliwość importu ponad 32 min ton ropy naftowej via gdański Naftoport. Z uwagi na dobre połączenia kolejowe znaczne ilości ropy oraz jej produktów, ponad 10 mln ton, można importować również cysternami. W sumie od ponad 30 lat Polska jest całkowicie bezpieczna w zakresie zaopatrzenia w ropę naftową. Techniczne możliwości importu, powyżej 40 min ton, przekraczają ponad dwukrotnie, wynoszące ok. 18 min ton, zapotrzebowanie polskich rafinerii. Prowadzona przez minione lata polityka importu taniego surowca z Rosji jest kontynuowana również przez obecny rząd i nowe kierownictwa rafinerii. Warto zauważyć, że wiceminister Piotr Naimski nawet w sytuacji niedawnego kryzysu związanego z chwilowym zamknięciem rurociągu Przyjaźń oświadczył z mównicy sejmowej, że w obszarze zaopatrzenia w ropę naftową „nie ma zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego". Ostatnio zawarto dwa kolejne wieloletnie kontrakty na dostawy tego surowca, w wyniku czego ok. 80 proc. dostaw ropy do PKN Orlen będzie realizowane na podstawie stałych kontraktów. I choć ropę dostarczać ma firma zarejestrowana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, będzie ona tym samym rosyjskim REBCO płynącym rurociągiem Przyjaźń. Oznacza to, że obawy przed rozwojem sytuacji politycznej w Rosji nie przeważyły nad korzyściami ekonomicznymi dla polskiego przemysłu. Z drugiej strony obecna sytuacja pokazuje również z całą jaskrawością, że realna, a nie retoryczna, dywersyfikacja musi się odbyć w oparciu o bezpośredni dostęp do złóż ropy. Technicznie dywersyfikacja dostaw surowca ze względów bezpieczeństwa może być bowiem dokonana w każdej nieomal chwili. http://www.petrolinvest.pl Kreator PDF Utworzono 3 March, 2017, 20:10 Petrolinvest S.A. Z powodów ekonomicznych nastąpi ona, jeśli cena ropy arabskiej czy też jej znanych w zachodniej Europie rodzajów Brent, Fortis i Oseberg zrówna się z rosyjskim Uralsem. Wówczas powodowane kalkulacją ekonomiczną rafinerie same przestawią się na surowiec nierosyjski. Nie ma jednak uzasadnionych powodów, aby do tego czasu nie korzystać z przewagi cenowej, jaką polskim rafineriom daje rosyjski surowiec oraz jego tranzyt przez teren Polski. Zrozumienie i wykorzystanie dla dobra polskiej gospodarki przewagi konkurencyjnej rosyjskiej ropy nie jest jednak długofalowo wystarczające. Niezbędne jest jak najszersze dotarcie jak największej grupy polskich firm do bezpośredniego wydobycia. Konkurencja w tym obszarze już za lalka lat będzie mordercza, dlatego plasować się na tym rynku trzeba już dzisiaj. Analitycy ekonomiczni pytają mnie często, jaką korzyść może mieć polska gospodarka z inwestycji w wydobycie ropy prowadzonej przez Petrolinvest na terenie Kazachstanu i Rosji. - Przecież ta ropa może nigdy nie trafić do Polski - mówią sceptycy. Warto w tym momencie zastanowić się, co robią w tym rejonie świata firmy amerykańskie, brytyjskie, holenderskie, hiszpańskie, włoskie, francuskie, a nawet węgierskie. Większość z firm poszukujących i wydobywających surowiec należy do prywatnych właścicieli. Nie przeszkadza to, by wysiłki administracji państwowej i dyplomacji były jednoznacznie ukierunkowane na wspieranie tych firm. Dlaczego? Korzyści dla gospodarki z działalności takich podmiotów są bowiem olbrzymie. Zarówno działalność Petrolinvestu, jaki wielu podobnych firm notowanych na giełdzie w Londynie, Kanadzie czy USA przyczynia się do wzrostu gospodarczego, zapewniając przychody z działalności, ale i ułatwienia w dostępie do surowca na rynkach wtórnych. Nie jest przypadkiem, że śladami ryzykownych projektów podejmowanych przez mały, ale bardziej sprawny prywatny biznes podążają narodowe koncerny. Wiele koncesji wydobywczych takich gigantów jak BP, Shell czy Exxon została pozyskana dzięki wcześniejszej aktywności prywatnych biznesmenów akceptujących podwyższone ryzyko i umiejących optymalnie wykorzystać nadarzające się okazje. W czasie dyskusji na ten temat w polskich mediach bardzo często pojawia się pytanie o problemy firm zachodnich na terenie Rosji. Podnoszone są ograniczenia narzucane przez rządową administrację na Shell w zakresie projektu Sahalin II i BP w dostępie do koncesji gazowych. W opinii wielu jest to wystarczający argument, aby nie inwestować w wydobycie ropy w Rosji czy Kazachstanie. Niewiele jednak osób dostrzega, że nawet te właśnie firmy nie tylko od dawna działają na terenie Rosji, ale pod wpływem presji administracji Kremla jedynie ograniczają działalność operacyjną, w dalszym ciągu wydobywając surowiec i kontynuując wielomiliardowe inwestycje. Większość dojrzałych politycznie i rozwiniętych gospodarczo krajów w pełni rozumie, że bez względu na okoliczności prowadzenie działań poszukiwawczo wydobywczych nawet w krajach o podwyższonym ryzyku politycznym przynosi dobre rezultaty dla gospodarki w dłuższej perspektywie. Można się na to oburzać, ale tak się składa, że zdecydowana większość surowców energetycznych znajduje się w krajach o skomplikowanej i odbiegającej od zachodnich standardów sytuacji politycznej. Na tle bogatych w złoża niektórych państw arabskich czy afrykańskich to właśnie Rosja i Kazachstan jawią się jako obszary stabilne i bezpieczne, na których można bez olbrzymiego ryzyka pozwolić sobie na wieloletnie inwestycje. Oznacza to, że większość nowoczesnych społeczeństw, nie tylko Polska, stoi przed dylematem, jak prowadzić politykę, aby uzyskać dostęp do surowców energetycznych w bezpiecznych obszarach globu. W zasadzie wyróżnić można dwa modele realizowania takiej polityki przez rządy. Pierwszy polega na centralizowaniu władzy nad sektorem energetycznym przez czynniki polityczne. Efektem takiej polityki jest zapewnienie kontroli nad ropą naftową i gazem dla grona przywódców, którzy personalnie biorą odpowiedzialność za państwo. Skutecznie taką politykę uprawiają w zasadzie tylko państwa posiadające surowce: Rosja, Wenezuela, Iran. Trudno o dobry przykład tak uprawianej polityki w krajach zabiegających o surowce. Drugim modelem jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego oraz dostępu do taniego surowca poprzez wspieranie prywatnego biznesu potrafiącego o taki dostęp walczyć skuteczniej niż politycy. Większość nowoczesnych państw zachodnich, dbających o przyszłość zaopatrzenia w energię, prowadzi bardzo aktywną politykę wspierania prywatnych firm działających w krajach, gdzie znajdują się strategiczne zasoby tego surowca. Najbardziej skutecznym przykładem takiej działalności jest USA, które potrafi sprząc politykę państwa z wsparciem dla prywatnego biznesu. Efektem jest obecność amerykańskich koncernów wydobywających ropę naftową i gaz w zasadzie w większości obszarów, gdzie surowce te występują. Warto zwrócić uwagę na to, że dotyczy to nie tylko wielkich koncernów. Interesujący jest tutaj przykład małych i średnich firm brytyjskich, niemieckich czy amerykańskich, które często „przecierają szlaki" dla wielkich koncernów narodowych. Pojawienie się w Polsce pierwszej prywatnej firmy poszukiwawcze-wydobywczej, która inwestuje w Republice Korni w Federacji Rosyjskiej oraz w Kazachstanie, stanowi pewnego rodzaju przełom. Oto po raz pierwszy, bez „politycznego zaplecza", prywatny biznes rozpoczyna konkurencję w najtrudniejszym, ale i najbardziej istotnym sektorze gospodarczym. Nie można jednak nie zauważać tego, że międzynarodowa rywalizacja o ropę naftową prowadzona jest od dziesięcioleci z pomocą instytucji państwa, które w polskim wypadku w najlepszym razie wykazuje się neutralnością. Tak jednak http://www.petrolinvest.pl Kreator PDF Utworzono 3 March, 2017, 20:10 Petrolinvest S.A. być nie musi. Przeanalizowanie modelu funkcjonowania takich firm jak Shell, British Petroleum czy ExxonMobile prowadzi do wniosku, że obok tych zrośniętych z państwem prywatnych gigantów doskonale radzą sobie średnie i małe firmy stanowiące swojego rodzaju pole doświadczalne i przygotowujące kadry w najtrudniejszych, ale bardzo obiecujących obszarach inwestycyjnych: Bliskim Wschodzie, Rosji, Kazachstanie, Azerbejdżanie, Angoli, Nigerii. Na londyńskiej giełdzie obecnych jest kilkanaście firm, porównywalnych z pierwszą polską spółką poszukiwawczą, aktywnie działających poza granicami swoich krajów. Kiedy w Polsce będzie ich kilka, będę spokojny o to, że nie zabraknie kadr, doświadczenia i wiedzy umożliwiającej prowadzenie skutecznej polityki w zakresie bezpieczeństwa energetycznego państwa. Wiesław Walendziak Wiesław Walendziak jest wiceprezesem Prokom Investments, największego udziałowca Petrolinvestu, pierwszej spółki poszukiwawczo-wydobywczej na polskiej giełdzie. Artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora. http://www.petrolinvest.pl Kreator PDF Utworzono 3 March, 2017, 20:10