Słoma z węglem scalona

Transkrypt

Słoma z węglem scalona
Słoma z węglem scalona
Utworzono: piątek, 27 lutego 2015
Autor: Andrzej Bęben
Źródło: Trybuna Górnicza
Problemów jest kilka. Są miliony ton słomy. Brakuje na rynku milionów ton węgla opałowego. Nie brakuje na zwałach
miału. Co zrobić, by jedno z drugim pożenić i stworzyć nowy byt? Trzeba pomyśleć, poeksperymentować. Z tego
powstanie kompozytowe paliwo stałe. KPS w skrócie.
Myślą i eksperymentują, właściwie wymyślili i wyeksperymentowali, w rzeczonym temacie naukowcy z Akademii
Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Należy mieć nadzieję, że KPS nie podzieli losu światłowodów, magnetofonów szpulowych i paru
innych rozwiązań technicznych wymyślonych przez Polaków, na których zagraniczni zbijają kasę. Dr Tomasz Dzik (Wydział
Inżynierii Mechanicznej i Robotyki, Katedra Systemów Wytwarzania) jest jednym z tych, którzy od 2011 r. pracowali nad KPS. I też
ma nadzieję, że ta historia nie skończy się na tym, iż Polacy coś wykoncypowali, a inni...
– Na początku chcieliśmy, by ten produkt nazywał się „biowęgiel”. Okazało się, że ktoś, kto robi węgiel drzewny, tę nazwę
zastrzegł. I dlatego dziś mówimy o kompozytowym paliwie stałym. Program jest daleko zaawansowany. Dla jego realizacji
utworzono konsorcjum, w którym naukowców wspierają firmy komercyjne. W naszym jest m.in. Tauron, reprezentowany także
przez jego spółkę CC Poland Plus, powołaną do rozwijania czystych technologii węglowych. Mamy eksperymentalną linię
produkcyjną KPS o wydajności pół tony na godzinę. Chcemy, by na początek w całej Polsce ruszyło 200 punktów produkcji tego
substytutu dla tradycyjnych na polskim rynku stałych nośników energetycznych, takich jak węgle kamienne wszystkich frakcji, pelet
drzewny oraz surowe węgle brunatne. KPS dzięki łatwej do transportowania, przechowywania oraz dozowania formie oraz temu,
że jest paliwem wysokoenergetycznym, może być paliwem zaakceptowanym przez rynek – uważa dr Dzik.
KPS to małe, centymetrowej długości wałeczki. Choć jest w nich 30 proc. miału węglowego (reszta to słoma) dłoni nie brudzą.
Zmniejszyć import
Parę zdań o problemach. Słoma. Odpad rolniczy. W Polsce powstaje jej ok. 12 mln t rocznie. W dawnych czasach służyła do
wypełniania sienników. W nie tak dawno minionych – do mieszania z węglem w kotłach, w energetyce węglowej, co nazywało się
„cofiringiem”, a bardziej ze swojska „współspalaniem”. I dokąd cofiring był akceptowany, wręcz uświęcony, przez Brukselę, to
wszystko było cacy i nie było problemu z przerobem słomy. Ale współspalanie nie jest już eko. I nie wiadomo, co zrobić ze słomą.
Węgiel opałowy. Zapotrzebowanie jest, krajowa produkcja jest niewystarczająca. Trzeba importować, głównie z Rosji, co czasem
rodzi pozaekonomiczne implikacje.
Miał węglowy. I wszystko w temacie. Jakie zwały są, każdy dostrzec może.
Gospodarstwa, drobni odbiorcy, lokalne ciepłownie spalają rocznie ok. 12 mln t węgla grubego (krajowa produkcja tego sortymentu
oscyluje wokół 7 mln t rocznie). Gdyby udało się skutecznie zainteresować takich odbiorców krajową alternatywą (KPS) wobec
węgla (rosyjskiego), to można byłoby zmniejszyć import. Zyskałoby na tym państwo, krajowe górnictwo, polski rolnik...
Pelet jest OK
Prace nad KPS rozpoczęto w 2011 r. Wbrew pozorom łatwiej jest opracować nowy rodzaj ekogroszku niż nowe kompozytowe
paliwo stałe.
- Peletyzacja, czyli granulacja ciśnieniowa, to najmniej skomplikowana część całego procesu. Peletyzacją na AGH zajmujemy się
od 2007 r. Parę lat później wypuściliśmy na rynek agropelet, ale rynku nie zawojował. Zdobył ledwo 2 proc. Dlaczego? Przede
wszystkim dlatego, że miał niższą kaloryczność od tradycyjnych paliw – podkreśla dr Dzik.
KPS w dzisiejszej treści jest zupełnie innym paliwem, niż to z początków realizacji programu. Wtedy granulat dawał niewiele więcej
energii od wspomnianego agropeletu, a podczas jego spalania wydzielane były związki chloru. Te zaś doprowadzały do korozji
kotła. Po co komu paliwo, które niszczy kocioł?
– Trzeba to było zmienić. Założyliśmy, że KPS ma mieć kaloryczność na poziomie 20 megadżuli i w efekcie spalania ma
powstawać popiół a nie żużel. No i trzeba zredukować zawartość chloru do takiego poziomu, który nie byłby destrukcyjny dla kotła.
Taki nowy kompozyt opracowano. Maszyny do wytwarzania granulatu również. Pojawił się nowy problem. Słoma ma to do siebie,
że lubi być mokra, a maszyny do produkcji peletu wolą suchy wkład, bo zbyt wilgotny je zatyka. I klapa. W AGH opracowano (i
opatentowano) suszarkę cyklonową. W 4 sekundy mokre staje się wystarczająco suche. Zresztą, teraz nawet ta suszarka nie jest
potrzebna, bo po kolejnej poprawce technologicznej uporano się z problemem mokrej słomy. Uzyskano paliwo dające po spalaniu
jednego kilograma więcej niż 20 kilodżuli energii, mniej niż 10 proc. popiołu i zawierające więcej niż 56 proc. części lotnych. Paliwo
paląc się, mówiąc to po chłopsku, wydziela części lotne, czyli gaz. Czysta biomasa ma ich ok. 85 proc. Najlepsze węgle kamienne
maksymalnie 31 proc.
500 zł za tonę
Jak to, co opracowano w AGH, przeflancować na grunt realiów? Pomysł jest taki: tam, gdzie są odbiorcy węgla opałowego, tam
powstają linie produkcyjne KPS. W każdej gminie wiejskiej? Niekoniecznie. Rolnicy dowożą do fabryczki słomę (70 proc. składu
KPS), a ten, który prowadzi produkcję, „zabezpiecza” ze Śląska miał węglowy. I się produkuje. Spala się to w piecu retortowym,
bez większych przeróbek – trzeba tylko do komputerka wprowadzić kilka danych. Żeby jednak KPS wszedł do masowej produkcji,
musi być nań masowy popyt. Czyli? Przez cenę do głowy. Jakieś 500 zł za tonę – uważa dr Dzik. A to oznacza, że jeśli państwo
nie pomoże, nie zwolni z tych czy innych podatków produkcji takiego paliwa itd. itd., to naród tego może nie kupić...

Podobne dokumenty