A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. I

Transkrypt

A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. I
ROZDZIAŁ VI
O CZĘŚCIACH SKŁADOWYCH CENY TOWARÓW
W owym wczesnym i prymitywnym stanie społeczeń­
stwa, kiedy nie zgromadzono jeszcze kapitałów ani nie za­
właszczono ziemi, stosunek między ilościami pracy, jakie
potrzebne są do tego, by zdobyć różne przedmioty, jest
jedyną, jak się zdaje, podstawą, która może dać normę
dla ich wzajemnej wymiany. Jeżeli np. u jakiegoś ludu
myśliwskiego potrzeba dwa razy więcej pracy, aby zabić
bobra, niż by zabić jelenia, to wymieniać się będzie oczy­
wiście jednego bobra za dwa jelenie, czyli jeden bóbr wart
będzie dwa jelenie. Rzecz prosta, że to, co zazwyczaj jest
produktem pracy dwóch dni lub dwóch godzin, warte jest
dwa razy więcej od tego, co bywa normalnie produktem
pracy jednego dnia lub jednej godziny.
Jeżeli jeden rodzaj pracy jest cięższy od drugiego, wy­
nagradza się oczywiście w pewien sposób ten większy
trud; wymienia się niekiedy produkt jednogodzinnej pracy
jednego rodzaju za produkt dwugodzinnej pracy innego
rodzaju.
Jeżeli znów pewien rodzaj pracy wymaga nieprzecięt­
nego stopnia zręczności lub sprawności, szacunek ludzi dla
tych uzdolnień sprawia, że ich produktom nadaje się
oczywiście wyższą wartość, niżby z poświęconego czasu wy­
padało. Uzdolnienia takie zdobywa się najczęściej przez
długą wprawę, toteż wyższa wartość ich produktów często-
62
Siła produkcyjna pracy i podział jej produktu
I, 6
kroć nie jest niczym innym, jeno słusznym odszkodowa­
niem za czas i pracę, które zużyto, by je nabyć. W społe­
czeństwach na wyższym poziomie rozwoju wynagrodzenie
za większy trud i większą umiejętność mieści się zazwy­
czaj w płacach roboczych; podobnie musiano zapewne to
wynagradzać w najwcześniejszych i najprymitywniej­
szych epokach.
Przy tym stanie rzeczy całkowity produkt pracy nale­
ży do robotnika, a ilość pracy, zużywana zazwyczaj na
uzyskanie czy wyprodukowanie pewnego dobra, jest je­
dynym czynnikiem, który określa ilość pracy, jaką za
owe dobro zazwyczaj można nabyć, rozporządzać lub wy­
mienić.
Gdy tylko nagromadzą się kapitały w rękach posz­
czególnych jednostek, niektóre z nich zastosują je, oczy­
wiście, zatrudniając ludzi pracowitych, którym dostarcza­
ją materiałów i środków żywności, aby osiągnąć zyski ze
sprzedaży ich wytworów, czyli z tego, co praca ich dodaje
do wartości materiałów. Gdy się wymienia gotowe wyroby
przemysłowe czy to na pieniądze, czy na pracę, czy wresz­
cie na inne dobra, trzeba ponad to, co wystarcza na opła­
cenie ceny materiałów i pracy robotników, dodać jeszcze
coś na zysk przedsiębiorcy, który w tym przedsięwzięciu
wystawia na ryzyko swoje zasoby. Wartość przeto, jaką
robotnik dodaje do materiałów, rozpada się w tym wy­
padku na dwie części, z których jedna pokrywa jego płacę,
druga zaś — zyski pracodawcy od całej sumy wyłożonej
przezeń na materiały i płace. Zatrudnienie robotników nie
leżałoby w interesie pracodawcy, gdyby nie spodziewał
się, iż ze sprzedaży ich wytworów osiągnie coś ponad
zwrot swojego kapitału i nie byłoby też w jego interesie,
aby zastosować raczej większe niż mniejsze kapitały, gdy­
by zyski jego nie wzrastały w pewnej proporcji do roz­
miarów tego kapitału.
I,
6
Części składowe ceny towarów
63
Mógłby ktoś sądzić, że zyski z kapitału są tylko inną
nazwą dla płacy za odrębny rodzaj pracy, za pracę nadzo­
ru i kierownictwa. Są one jednak czymś zupełnie innym,
rządzą się zupełnie odrębnymi zasadami i nie zależą
w żadnej mierze od ilości, uciążliwości i pomysłowości
owej rzekomej pracy nadzorczej i kierowniczej. Zyski te
zależą zawsze od wartości włożonego kapitału i są więk­
sze lub mniejsze stosownie do jego rozmiarów. Przypuść­
my na przykład, iż w pewnej określonej miejscowości,
w której normalny zysk roczny od kapitałów przemysło­
wych wynosi dziesięć od sta, istnieją dwie rozmaite manu­
faktury i że każda z nich zatrudnia po dwudziestu robot­
ników z płacą roczną po piętnaście funtów sterlingów, czy­
li kosztem trzystu funtów rocznie w każdej. Przypuśćmy
dalej, że surowce w poślednim gatunku, które jedna z nich
przerabia, kosztują rocznie zaledwie siedemset funtów,
podczas gdy surowce w wyższym gatunku w drugiej ma­
nufakturze kosztują siedem tysięcy. W tym wypadku ka­
pitał zatrudniony w ciągu roku w pierwszej rękodzielni wy­
nosi tylko tysiąc funtów, w drugiej zaś wynosić będzie sie­
dem tysięcy trzysta funtów. Licząc przeto po dziesięć od
sta, pierwszy przedsiębiorca oczekuje rocznego zysku
w wysokości mniej więcej stu funtów, drugi zaś — sied­
miuset trzydziestu funtów. Ale, mimo że zyski ich są tak
rożne, praca nadzorcza i kierownicza może być w obu wy­
padkach zupełnie lub w przybliżeniu jednakowa. W wielu
wielkich fabrykach cała praca tego rodzaju powierzona
bywa jednemu kierownikowi. Płaca jego przedstawia
właściwie wartość owej pracy nadzorczej i kierowniczej.
W prawdzie gdy określa się tu płacę, uwzględnia się za­
zwyczaj nie tylko pracę i umiejętność danej osoby, lecz
również pokładane w niej zaufanie; nigdy jednak płaca
ta nie pozostaje w określonym stosunku do kapitału, któ-
64
Siła produkcyjna pracy i podział jej produktu
I, 6
rym kierownik ów zarządza; natomiast właściciel kapitału,
choć zwolniony niemal zupełnie od wszelkiej pracy, spo­
dziewa się przecież, iż zyski jego stać będą w określonym
stosunku do jego kapitału. Tak więc w cenie towarów zysk
z kapitału stanowi część składową, zupełnie różną od pła­
cy roboczej, a wyznaczoną przy pomocy zupełnie odmien­
nych zasad.
W tym stanie rzeczy nie zawsze cały produkt pracy na­
leży do robotnika. W ogromnej większości przypadków
musi się on nim dzielić z zatrudniającym go właścicielem
kapitału. Nadto, ilość pracy, która jest potrzebna zazwy­
czaj, by zdobyć lub wytworzyć pewne dobra, nie jest jedy­
ną okolicznością, która decyduje o ilości pracy, jaką za
dane dobro można otrzymać, jaką pozwala ono rozporzą­
dzać lub za jaką je wymieniamy. Jest oczywiste, że trze­
ba doliczyć pewną dodatkową ilość jako zysk od kapi­
tału, który wyłożono na płace robocze i na zakup su­
rowców.
Gdy cała ziemia w kraju staje się własnością prywat­
ną, właściciele jej, tak jak wszyscy inni ludzie, pragną
zbierać, czego nie posiali i żądają renty nawet za naturalne
płody ziemi. Dopóki ziemia była wspólna, drzewo z lasu,
trawa z łąki, wszystkie przyrodzone płody ziemi koszto­
wały robotnika tylko tyle, ile trzeba było trudu, by je ze­
brać, obecnie i dla niego mają one pewną dodatkową ce­
nę. Musi odtąd płacić za prawo zbioru: musi oddawać
właścicielowi ziemi część tego, co własną pracą zbiera lub
wytwarza. Ta część, czyli, co na jedno wychodzi, cena tej
części, stanowi rentę gruntową i trzecią część składową
ceny większości towarów.
Zaznaczyć należy, że rzeczywista wartość wszystkich
części składowych ceny mierzy się ilością pracy, którą każ­
da z nich może nabyć lub którą może rozporządzać. Praca
określa nie tylko wartość tej części ceny, która przypada
I,
6
Części składowe ceny towarów
65
na pracę, ale również tej części, która stanowi rentę, jak
i tej, która stanowi zysk.
W każdym społeczeństwie cenę każdego towaru stanowi
ostatecznie jedna z tych części składowych lub wszystkie
trzy razem; w każdym zaś społeczeństwie posuniętym
w rozwoju wszystkie trzy w mniejszym lub większym
stopniu wchodzą w skład ceny ogromnej większości to­
warów.
W cenie zboża, na przykład, jedna część opłaca rentę
właściciela ziemi, druga — płace robocze lub utrzymanie
najemników i sprzężaju używanego przy produkcji, trzecia
zaś — zyski dzierżawcy. Te trzy części bezpośrednio lub
ostatecznie składają się na całkowitą cenę zboża. Mógłby
kto sądzić, że potrzeba jeszcze części czwartej na to, by
odtworzyć kapitał dzierżawcy, czyli, by wynagrodzić za
zużycie sprzężaju i innych narzędzi gospodarskich. Trzeba
jednak pamiętać, że cena każdego narzędzia gospodar­
skiego, takiego np. jak koń roboczy, składa się z takich
samych trzech części: z renty za ziemię, która go wyho­
dowała, z pracy przy chowie i dozorze oraz z zysków
dzierżawcy, który wyłożył z góry i rentę za ziemię, i wyna­
grodzenie za tę pracę. Chociaż więc cena zboża pokrywa
zarówno cenę, jak i koszt utrzymania konia, to przecież
cała ta cena bezpośrednio lub ostatecznie rozkłada się na
te same trzy części: rentę, pracę i zysk.
Przy cenie mąki i kaszy dodać trzeba do ceny zboża
zyski młynarza i płace jego pracowników; przy cenie chle­
ba
zyski piekarza i płace jego pracowników; przy obu
zaś cenach — pracę, jaką wykonać trzeba, gdy przewozi
się zboże od rolnika do młyna i od młynarza do pie­
karza, jako też zyski tych, którzy z góry wykładają wy­
nagrodzenie za te prace.
Cena lnu rozkłada się na te same trzy części, co cena
zboża. Przy cenie płótna dodać musimy do niej zarobki
66
Siła
produkcyjna pracy i podział jej produktu
I, 6
tych, którzy len międlą, przędą, tkają, bielą itd., wraz
z zyskami poszczególnych pracodawców.
Im więcej jakiś towar wymaga pracy przetwórczej,
tym większa część ceny przypada na płace i zyski w po­
równaniu z tą, jaka przypada na rentę. Im dalej posunię­
ta jest przeróbka materiału, tym bardziej zwiększa się nie
tylko ilość różnych zysków, lecz również każdy zysk na­
stępny jest większy od poprzedniego, gdyż kapitał, z któ­
rego płynie, musi być coraz większy. Tak np. kapitał, któ­
ry daje pracę tkaczom, musi być większy od kapitału, któ­
ry daje pracę przędzalnikom, nie tylko bowiem reprodu­
kuje tamten kapitał wraz z jego zyskami, ale poza tym
pokrywa jeszcze płace tkaczy, zyski zaś zawsze muszą po­
zostawać w pewnym stosunku do kapitału.
Ale i w społeczeństwach najdalej posuniętych w roz­
woju, znajdujemy zawsze pewną liczbę towarów, których
cena składa się tylko z dwóch części: z płac za pracę
i z zysków z kapitału, a jeszcze mniejszą liczbę takich, któ­
rych cenę stanowi sama tylko płaca robocza. W cenie ryb
morskich, na przykład, jedna część przypada na pracę
rybaków, druga — na zyski z kapitału włożonego w rybo­
łówstwo. Renta bardzo rzadko wchodzi w cenę tych ryb,
choć, jak wykażę poniżej, zdarza się to niekiedy. Inaczej
rzecz się ma z rybołówstwem rzecznym, przynajmniej
w większej części Europy. Połów łososi daje rentę, a ren­
ta, choć trudno ją nazwać gruntową, stanowi część ceny
łososia, obok płac roboczych i zysków. W pewnych okoli­
cach Szkocji garstka biedaków zajmuje się zbieraniem
na wybrzeżu morskim różnobarwnych kamyków, znanych
powszechnie pod nazwą krzemyków szkockich. Cena, jaką
im za nie płaci szlifierz, stanowi tylko płacę za ich pracę;
nie składają się na nią ani renta, ani zysk.
Cena całkowita każdego towaru składać się musi osta-
I, 6
Części składowe ceny towarów
67
tecznie z tej lub innej albo ze wszystkich trzech powyż­
szych części, a to, co pozostaje, gdy pokryje się rentę grun­
tową oraz cenę całej pracy, jakiej potrzeba, by wyhodo­
wać, przerobić i dostarczyć dobro na rynek, musi stanowić
czyjś zysk.
Podobnie jak cena lub wartość wymienna każdego po­
szczególnego towaru, wzięta oddzielnie, składa się z tego
lub innego albo ze wszystkich trzech składników, tak i ce­
na wszystkich towarów, które stanowią całkowity roczny
produkt pracy jakiegoś kraju, wziętych jako całość, musi
również składać się z tych samych trzech części i dzielić
się między różnych mieszkańców kraju bądź jako płace za
ich pracę, bądź to jako zyski z ich kapitału, bądź wreszcie
jako renta za ich ziemię. Wszystko, co jakieś społeczeń­
stwo w ciągu roku uzyskuje lub wytwarza swą pracą, czy­
li, co na jedno wychodzi, całkowitą cenę tego wszystkie­
go, rozdziela się pierwotnie w ten sposób między po­
szczególnych członków tego społeczeństwa. Płaca, zysk
i renta, to trzy pierwotne źródła wszelkiego dochodu
i wszelkiej wartości wymiennej. Każdy inny dochód pocho­
dzi ostatecznie z jednego z tych źródeł.
Kto ciągnie dochód ze źródła, które jest jego własnością,
musi go czerpać albo ze swej pracy, albo ze swego kapi­
tału, albo też ze swej ziemi. Dochód, jaki daje praca, na­
zywa się płacą. Dochód, który ktoś czerpie z kapitału, ja­
kim zarządza lub jaki ulokował, nazywa się zyskiem.
Dochód zaś, który czerpie ktoś z kapitału, jakiego sam nie
użytkuje, lecz innemu pożycza, nazywa się procentem.
Jest to wynagrodzenie, jakie dłużnik płaci wierzycielowi
za zysk, który może osiągać używając tych pieniędzy.
Część tego zysku należy oczywiście do dłużnika, który, gdy
używa kapitału, ponosi ryzyko i trud; druga zaś część na­
leży do wierzyciela, który udziela pożyczki i pozwala
osiągnąć ten zysk. Procent od pieniędzy jest zawsze do-
68
Siła produkcyjna pracy i podział jej produktu
I, 6
chodem pochodnym, który, jeśli się go nie płaci z zysku,
jaki osiągnęło się użytkując pieniądze, musi być opła­
calny z innego źródła dochodów, chyba że dłużnik jest
marnotrawcą, który zaciąga drugi dług, by opłacić procen­
ty za pierwszy. Dochód pochodzący jedynie z ziemi na­
zywa się rentą i należy do właściciela ziemi. Dochód
dzierżawcy pochodzi po części z jego pracy, po części z je­
go kapitału. Dla niego ziemia jest tylko środkiem, który
pozwala mu otrzymać płacę za swą pracę i zysk ze swego
kapitału. Wszystkie podatki i wszystkie na nich oparte
dochody, wszystkie uposażenia, emerytury i pobory roczne
wszelkiego rodzaju pochodzą ostatecznie z jednego z tych
trzech pierwotnych źródeł dochodu i płyną pośrednio lub
bezpośrednio z płacy roboczej, z zysków od kapitału lub
z renty gruntowej.
Gdy te trzy różne rodzaje dochodów należą do różnych
osób można je łatwo rozróżnić; gdy jednak należą do jed­
nej osoby, miesza się je niekiedy przynajmniej w po­
tocznej mowie.
Właściciel ziemski, który sam gospodaruje na części
swej posiadłości, gdy opłaci koszty uprawy, winien by
otrzymywać zarówno rentę właściciela, jak i zysk dzier­
żawcy. Może on jednak cały dochód nazwać zyskiem
i miesza wtedy, przynajmniej w mowie potocznej, rentę
i zysk. Większość naszych północno-amerykańskich i zachodnio-indyjskich plantatorów jest w takiej sytuacji. Po
większej części sami gospodarują na swoich posiadłościach
i wskutek tego rzadko słyszymy o rencie z plantacji, czę­
sto natomiast o zysku z plantacji.
Zwykli dzierżawcy rzadko kiedy zatrudniają nadzorcę,
który by kierował ogólnymi sprawami gospodarstwa. Na
ogół wykonują też znaczną część pracy własnymi rękami
orząc, bronując itd. A więc to, co im pozostaje ze zbioru,
gdy się odliczy rentę, musi nie tylko odtworzyć ich kapi-
I, 6
Części składowe ceny towarów
69
tał wyłożony na uprawę, wraz ze zwykłym zyskiem, lecz
także opłacić zarobek należny im jako robotnikom i jako
nadzorcom. A jednak to, co im pozostaje, gdy się odliczy
rentę i koszty utrzymania kapitału, nazywa się zyskiem,
chociaż jest jasne, że część tego stanowi płaca robocza.
Jeżeli dzierżawca oszczędza na płacach, musi je z koniecz­
ności sam otrzymywać. W tym przypadku miesza się płace
z zyskiem.
Samodzielny rzemieślnik, który posiada dość kapitału,
aby zakupić materiały i utrzymać się do czasu, kiedy bę­
dzie mógł wytwór swej pracy zawieźć na rynek, powinien
osiągnąć zarówno płacę czeladnika pracującego u majstra,
jak i zysk majstra ze sprzedaży roboty czeladnika. Mimo
to cały jego dochód jest powszechnie nazywany zys­
kiem; także i w tym wypadku miesza się płacę roboczą
z zyskiem.
Ogrodnik, który uprawia własnymi rękami swój ogród,
występuje tu w trojakim charakterze: właściciela ziemi,
dzierżawcy i robotnika. Produkt jego musiałby mu przeto
dać rentę pierwszego, zysk drugiego i płacę trzeciego.
Zazwyczaj jednak całość tę uważa się za zarobek za jego
pracę. W tym wypadku miesza się zarówno rentę, jak
i zysk z płacą.
Ponieważ w cywilizowanym kraju jest tylko niewiele
towarów, których wartość wymienna pochodzi jedynie
z pracy, gdyż przeważnie na wartość wymienną towaru
składa się w znacznej mierze również renta i zysk, przeto
roczny produkt jego pracy zawsze będzie wystarczał, by
nabyć lub dysponować o wiele większą ilością pracy niż
ta, której użyto, by wyhodować, przerobić i sprowadzić
owe produkty na rynek. Gdyby społeczeństwo w ciągu
roku zatrudniało całą pracę, jaką co roku może nabyć,
to wobec tego, że ilość pracy z każdym rokiem wzrastałaby niezmiernie, produkt każdego roku następnego miałby
70
Siła produkcyjna pracy i podział jej produktu
I, 6
nieporównanie większą wartość niż roku poprzedniego.
Ale nie ma kraju, w którym cały produkt roczny byłby
używany na utrzymanie pracujących. Wszędzie ludzie
próżnujący spożywają znaczną jego część, a odpowiednio
do stosunku, w jakim dzieli się on corocznie między dwa
różne odłamy ludności, zwykła, czyli przeciętna jego war­
tość albo wzrasta, albo maleje, albo też pozostaje z roku
na rok taka sama.