Status zwierząt w utylitarystycznej etyce Petera Singera i jego
Transkrypt
Status zwierząt w utylitarystycznej etyce Petera Singera i jego
Status zwierząt w utylitarystycznej etyce Petera Singera i jego praktyczne konsekwencje W niniejszym tekście rekonstruuję poglądy Petera Singera dotyczące statusu ontologicznego oraz etycznego zwierząt, wskazuję na ich przyczyny oraz wywoływane przez nie trudności (tzw. „argument z zastępowalności”). Pokazuję jednak, że są one możliwe do obrony oraz przyjęcia jako wiarygodna etyka ochrony zwierząt, z której – na poziomie praktycznym – wynika weganizm moralny w stosunku do wszelkich produktów pochodzenia zwierzęcego. KŁOPOTY Z SINGEREM Podczas gdy autorska filozofia praw zwierząt Toma Regana doczekała się wielu w miarę rzetelnych (ale zazwyczaj także miażdżąco krytycznych) analiz oraz powszechnego uwielbienia abolicjonistycznie nastawionych zwolenników, Peter Singer1 nigdy nie mógł liczyć na zbyt wiele w obu tych dziedzinach. Przyjazny dla zwykłego czytelnika styl uprawiania praktycznej filozofii przez Singera, w którym dominuje brak jednoznacznych definicji kluczowych pojęć oraz rzetelnej analizy kontrargumentów, wywołał jedynie nieliczną poważną polemikę, skażoną z zasady trudnością syntezy rzeczywistych poglądów filozofa. Stanowisko etyczne Singera w zakresie ochrony zwierząt do dziś wywołuje pomruk niezadowolenia nie tylko wśród filozoficznych i teologicznych zwolenników klasycznej definicji podmiotowości etycznej, ale nawet wśród teoretyków i praktyków „praw zwierząt” oraz „etyki środowiskowej”.= Zwolennicy utrzymania moralnego status quo zaprzeczają w szczególności, że zwierzęta – jako byty zarówno aktualnie jak i potencjalnie nieracjonalne („nierozumne”) i nieautonomiczne w swoich działaniach – zasługują na bezpośrednie rozważenie w ramach naszego myślenia etycznego. Przykładowo, dla Johna Rawlsa2, twórcy współczesnej wersji teorii kontraktu społecznego, posiadanie osobowości moralnej (konstytuowanej przez poczucie dobra oraz sprawiedliwości) jest równoznaczne z pozostawaniem w zbiorze osób posiadających równe prawa moralne. Zwierzęta, w przeciwieństwie do aktualnych i potencjalnych osób ludzkich, nie mogą przynależeć do tak określonego zbioru, dlatego też – z tego punktu widzenia - absurdalne jest przypisywanie im bezpośredniego znaczenia moralnego. Takie poglądy na istotę moralności związane są na ogół ze ściśle określoną ontologią człowieka, w ramach której ludzie stanowią wyższe formy bytowania, zdolne – w przeciwieństwie do zwierząt – do przejawiania przekonań, pragnień, samoświadomości, a nawet odczuwania cierpienia. Twierdzi się zatem, że nawet akceptacja szerszego moralnego punktu widzenia, który proponuje Singer, w żadnym razie nie oznacza jednoczesnego poszerzenia zbioru podmiotów etycznych o zwierzęta: te bowiem albo w ogóle niczego nie odczuwają, albo odczuwają wszystko inaczej niż osoby ludzkie. Zaskakujące jest przy tym, że tego typu poglądy na naturę życia psychicznego zwierząt, wbrew zdrowemu rozsądkowi i potoczne- mu myśleniu, są współcześnie silnie wspierane przez wielu wpływowych przedstawicieli nauk biologicznych. Wybitny neurofizjolog i twórca koncepcji mózgu emocjonalnego Joseph LeDoux3 wprost twierdzi, na podstawie danych empirycznych, że zwierzęta – w przeciwieństwie do ludzi – nie są zdolne do subiektywnego odczuwania, lecz jedynie do nieświadomych reakcji emocjonalnych. Zwolennicy radykalnej zmiany moralnego status quo, domagający się poszerzenia naszych horyzontów etycznych o wszystkie byty ożywione („etycy środowiskowi”) lub nadania przynajmniej niektórym zwierzętom silnych praw moralnych wraz z praktycznym zakazem ich jakiegokolwiek wykorzystywania przez ludzi (etycy „praw zwierząt”), dostrzegają w etyce Singera antropocentryczną dyskryminację bytów innych niż ludzie oraz faworyzowanie wartości ludzkiego istnienia. Teoretyk etyki środowiskowej John Rodman stwierdza np., że „rozprawiając się ze stanowiskiem Singera (…) musiałbym tylko stanąć w środku całkowicie wyciętego lasu tropikalnego, stoku kopalnianego, pozbawionej liści dżungli lub tamy wodnej na kanionie i poczuć zakłopotanie spowodowane założeniem, że żadne działanie człowieka nie może spowodować różnicy w pomyślności innych bytów niż odczuwające zwierzęta”4. Równie silne zakłopotanie – w zetknięciu ze stanowiskiem Singera – muszą poczuć także absolutyści moralni, którzy przekonani są o równej wartości życia przynajmniej wszystkich ssaków oraz konieczności krzewienia idei bezwzględnego zakazu ich wykorzystywania przez ludzi niezależnie od okoliczności. Peter Singer odrzuca bowiem tezę o równej wartości życia wszystkich odczuwających zwierząt, a z jego etyki bezpośrednio zdaje się nie wynikać ścisły zakaz wykorzystywania zwierząt przez ludzi. Wychodzi zatem na to, że nikt nie może być w pełni zadowolony z poglądów etycznych Singera dotyczących ochrony zwierząt. Szczególny paradoks polega na tym, że twórca idei „wyzwolenia zwierząt” nie może liczyć nawet na poparcie ludzi, których horyzonty moralne z pewnością wykraczają poza humanocentryzm wpisany w zachodnią kulturę. Żeby jednak zrozumieć Singera i stać się jego rzetelnym krytykiem należy przede wszystkim mieć przed oczami credo całej jego filozofii: wnikliwe i krytyczne przemyślenie tego, co uznajemy za bezdyskusyjne. Wszyscy powinniśmy wnikliwie przemyśleć to, co uznajemy za bezdyskusyjne dla samych siebie: zarówno gdy myślimy, że zwierzęta mają absolutne prawa, jak i jeśli sądzimy, że żadne absolutne prawa zwierzętom przysługiwać nie mogą. To pozwala dostrzec trywialność prostych założeń. KONCEPCJA INTERESÓW Peter Singer jest utylitarystą, co w ogólnym sensie oznacza, że w swoich rozważaniach zainteresowany jest przede wszystkim pomyślnością wszystkich bytów, które zdolne są do jej odczuwania. Ta bardzo prosta intuicja, obecna w historii zachodniej myśli od czasów starożytności, była od zawsze wyszydzana i marginalizowana ze względu na racjonalistyczny wymiar kultury zachodniej w ogóle5. Racjonalny człowiek miał przede wszystkim korzystać z rozumu, a nie zaledwie przyjemnie żyć. Z drugiej strony, traktowanie subiektywnych doznań jako źródła podmiotowości etycznej umożliwia bezpośrednie włączenie w tradycyjną koncepcję etyki odczuwających zwierząt. Zwierzęta, ze swoimi przyjemnościami, bólami i pragnieniami liczą się w utylitarystycznym rachunku: ze względu na nie same i na równi z ludźmi, bez potrzeby odwoływania się do często naiwnych założeń o „immanentnej wartości wewnętrznej” zwierząt lub przysługujących im prawach. To rzadko zauważany walor etyki utylitarystycznej. Filozoficzne credo Singera (konieczność wnikliwego przemyślenia tego, co bezdyskusyjne) wynika bezpośrednio z konsekwencjalistycznego wymiaru etyki utylitarystycznej, zgodnie z którym ocenie etycznej podlegają każdorazowo skutki naszych działań dla wszystkich, którzy są nimi dotknięci. W tym sensie programowo antymetafizyczna racjonalność utylitarystyczna nie zawiera się w kodeksie raz na zawsze ustalonych szczegółowych zasad postępowania, zgodnie z którymi coś zawsze wolno, a czegoś nie wolno nigdy. Utylitarystyczny konsekwencjalizm zmusza nas do czynienia pełnego użytku z informacji o świecie, co stawia go na poziomie znacznie większej empirycznej obiektywności niż większość innych posttradycyjnych teorii etycznych. Zarazem jednak należy mocno podkreślić, że Singer jest utylitarystą szczególnego rodzaju. Po pierwsze, nie liczy się dla niego bliżej nieokreślone szczęście lub przyjemność, lecz zaspokojenie preferencji. Reprezentowany przez Singera utylitaryzm preferencji jest wyrazem aksjologicznego pluralizmu w obrębie utylitarystycznej teorii wartości: etyczne działanie wynika tutaj nie z nakazu maksymalizowania jakiegoś szczęścia lub jakiejś przyjemności, lecz z równego rozważenia pragnień (preferencji) wszystkich. Po drugie, Singer nie jest zwolennikiem dokonywania szczegółowych kalkulacji tego, w jaki sposób każde konkretne działanie odbije się na pragnieniach różnych istot (utylitaryzm czynów), ani też nie popiera utylitaryzmu reguł, zgodnie z którym bardziej użyteczne – w dłuższej perspektywie czasowej – jest przestrzeganie społecznie narzuconych reguł niż szacowanie skutków każdego indywidualnego działania. Petera Singera nie da się zrozumieć bez uzasadnionego przyjęcia, że – podobnie jak jego mistrz R. M. Hare6 - jest on dwupłaszczyznowym utylitarystą preferencji, który uznaje, że sfera moralności (ludzkich intuicji moralnych) podlega jednoznacznemu kształtowaniu w ramach krytycznego myślenia moralnego, gdzie na podstawie bezstronnej kalkulacji konsekwencji alternatywnych działań dla pomyślności wszystkich formułowane są reguły postępowania. Z krytycznego poziomu myślenia moralnego wywodzi się Singerowska „zasada równego rozważenia interesów”. Jeśli pragnienia (preferencje) różnych istot (by żyć szczęśliwie, by nie odczuwać cierpienia) są dla nich równie ważne, nie ma żadnego obiektywnego powodu, by nie przypisać im równej wagi w moralnych rozważaniach. Zasada ta jest jednak wyłącznie narzędziem krytycznego myślenia moralnego, wprowadzeniem teoretycznej perspektywy, w której dla bezstronnego obserwatora (Hare’owskiego „archanioła”) pragnienia wszystkich – niezależnie od ich treści – są równie ważne. Etyka praktyczna, która jest wynikiem krytycznego myślenia moralnego, nie zajmuje się bezpośrednio pragnieniami kogokolwiek, lecz interesami moralnymi, tj. uzasadnionymi roszczeniami do zaspokojenia własnych preferencji oraz preferencji innych bytów, które wcześniej pomyślnie przeszły krytykę w świetle logiki i faktów. TEORETYCZNE PODSTAWY KŁOPOTÓW SINGERA Na nieszczęście dla zwolenników tradycyjnych koncepcji podmiotowości etycznej, bezstronny utylitarystyczny obserwator musi bezwzględnie uznać, że (a) podmiotowość ta wynika ze zdolności do odczuwania stanu własnej pomyślności („czucia się” lepiej lub gorzej), (b) inne niż ludzie zwierzęta (z całą pewnością wszystkie kręgowce) zdolne są do doświadczania takich stanów, (c) a zatem inne niż ludzie zwierzęta są podmiotami etycznymi, których interesy muszą być rozważane na równi z interesami ludzi, (d) wiele współczesnych praktyk wykorzystywania zwierząt narusza nakaz maksymalizacji użyteczności przez równe rozważenie interesów i dlatego powinny one zostać odrzucone jako moralnie niesłuszne. Etyka Singera jest etyką subiektywistyczną, w tym sensie, że warunkiem posiadania moralnie istotnych interesów jest zdolność do odczuwania. Byty, które niczego nie czują, nie mogą zostać skrzywdzone w wyniku jakichkolwiek działań, ponieważ żadne działania nie mogą wpłynąć na odczuwaną przez nie pomyślność. A zatem tym, co Singer musi brać pod uwagę są jedynie subiektywne pragnienia bytów, nie zaś pragnienia zaledwie obiektywne. Inaczej moglibyśmy spodziewać się na przykład, że – w wyniku równego rozważenia – subiektywne pragnienia nielicznej obecnie populacji małego miasteczka, by usunąć z jego centrum pomnik założyciela, zostałyby przeważone przez obiektywne pragnienia liczniejszej grupy nieżyjących od kilku wieków mieszkańców, których wolą było zachowanie pomnika. Taka kalkulacja byłaby jednak nie tylko absurdalna, ale także całkowicie niezgodna z aksjologią utylitaryzmu, która odnosi się do faktycznie odczuwanych aktów zaspokojenia lub frustracji pragnień. O ile jednak (przy racjonalnym założeniu braku życia pozagrobowego), umarli nie mogą niczego odczuwać, byty, których jeszcze nie ma (tj. które jeszcze się nie urodziły) z całą pewnością będą odczuwały w przyszłości i w oczywisty sposób nasze obecne działania mogą mieć wpływ na ich pomyślność. Czy jednak interesy ludzi i zwierząt, których jeszcze nie ma, powinny zasługiwać na równe – z interesami już istniejących ludzi i zwierząt - rozważenie? Czy będzie to zgodne z wymogiem brania pod uwagę jedynie subiektywnych aktów zaspokojenia lub frustracji pragnień? Singer początkowo był zwolennikiem tzw. utylitaryzmu „uprzedniego istnienia”, zgodnie z którym w moralnych rozważaniach liczą się jedynie preferencje aktualnie istniejących bytów, a nie potencjalne preferencje bytów, których nie ma. Rozwiązanie takie chroni utylitarystę przed koniecznością uznania, że skoro szczęśliwe życie jest cenne, to słuszne jest powoływanie do życia szczęśliwych bytów, nawet kosztem obniżenia jakości życia istot już istniejących. Z drugiej jednak strony – co szczególnie przeszkadzało Singerowi – nie pozwala na argumentowanie, że niewłaściwe jest powołanie do życia istoty (np. poważnie upośledzonego dziecka), którego życie będzie krótkie i nieszczęśliwe. Istoty potencjalnie szczęśliwe i nieszczęśliwe w równym stopniu nie liczą się bowiem tutaj. Wersja utylitaryzmu (dla wielu teoretyków „jedyny prawdziwy utylitaryzm”), którą ostatecznie przyjmuje Singer to tzw. „całkowity utylitaryzm”, zgodnie z którym maksymalizacja użyteczności (tj. poziomu ogólnego zaspokojenia preferencji) może następować poprzez poprawę pomyślności obecnie istniejących bytów oraz tworzenie nowych szczęśliwych istot. Całkowita wersja utylitaryzmu zapewnia bezstronność rozważenia interesów bytów aktualnie istniejących oraz jedynie możliwych, zakładając – w przeciwieństwie do utylitaryzmu „uprzedniego istnienia”, że aktualizacja istnienia bytu nie stanowi moralnie znaczącej granicy. Nie da się w szczególności sensownie argumentować, że niezgodne z utylitarystyczną racjonalnością jest wzięcie pod uwagę interesów (pragnień, preferencji) bytów, które nie istnieją, a więc które aktualnie nie mają subiektywnej pomyślności, na którą można oddziaływać. Należy bowiem zważyć, że ciągle mamy tutaj do czynienia z subiektywną (a nie obiektywną) frustracją pragnień: nie powołany do życia byt oczywiście nie będzie cierpiał z tego powodu, ale także nie odczuje radości ze szczęśliwego życia, a więc na skutek swojego nieistnienia nie przyczyni się do maksymalizacji ogólnego zaspokojenia preferencji. Podobnie, jeśli ktoś podstępnie pozbawi mnie znacznego spadku, o którym nie wiem, nie odczuję frustracji swoich preferencji, ale zarazem jednocześnie nie doświadczę radości wynikających z ich potencjalnego zaspokojenia. Przyjęcie przez Singera „całkowitej” wersji utylitaryzmu wraz z możliwością międzypokoleniowych wymian użyteczności oraz kompensacji utraty pozytywnych doświadczeń istniejących bytów poprzez potencjalne korzyści dla bytów jedynie możliwych, jest prawdziwym źródłem wszystkich jego problemów. Związane są one przede wszystkim ze skrajnym uprzywilejowaniem przez Singera wartości życia ludzi w stosunku do życia innych zwierząt oraz koniecznością podtrzymywania tezy o „zastępowalności” szczęśliwych zwierząt. WARTOŚĆ ŻYCIA Bezpośrednią wartość może mieć dla Singera jedynie świadome (tj. zdolne do odczuwania) życie. Świadome byty preferują stany rzeczy, które redukują ich cierpienie lub czynią je szczęśliwszymi. Wartość życia jest tutaj wartością dla odczuwającego bytu: jest ona tym większa, im bardziej życie nasycone jest pozytywnymi momentami zaspokojenia preferencji i podlega redukcji, gdy pragnienia pozostają niezaspokojone. Można powiedzieć, że – ze względu na doświadczaną przez byt radość – nie powinniśmy skracać szczęśliwego świadomego życia. Czy jednak czymś równie złym dla ryby, psa i człowieka jest pozbawienie go życia? Czy istnieje taka utrata, którą można wtedy orzec o człowieku, ale już nie o psie czy rybie? Singer zdecydowanie twierdzi, że tak, że odczuwające byty różnią się poziomem złożoności życia psychicznego, który ma wpływ na to, co można uznać za krzywdę dla takiego bytu. Wyróżnia on w tym kontekście byty „samoświadome”, które dzięki refleksyjnej świadomości własnego istnienia w czasie, mają swoją przeszłość i przyszłość, do której mogą się odnosić w swoich pragnieniach. Istoty „samoświadome” tracą znacznie więcej w chwili śmierci niż istoty jedynie świadome: tracą całe swoje biograficzne życie z niedokończonymi projektami i planami, niezrealizowanymi zamierzeniami i niezaspokojonymi preferencjami. Ich pragnienie, by żyć biograficznym życiem autonomicznego bytu, staje się bezpowrotnie i nieodwołalnie niezaspokojone. Tezy te nie wydają się nad- miernie kontrowersyjne w zachodniej myśli filozoficznej, która przez wieki utrwalała unikalność ontologiczną ludzkich osób. Niewiele także zdaje się z nich wynikać dla rozważań dotyczących wykorzystywania zwierząt przez ludzi: szczególne zło pozbawiania życia ludzi w żaden sposób nie wpływa na krytyczną utylitarystyczną ocenę hodowli zwierząt, bowiem nie niweluje cierpienia zwierząt, generowanego dla zaspokojenia trywialnych ludzkich potrzeb. Istotny jest jednak kontekst Singerowskich rozważań o wartości życia. Podszyte są one bowiem strachem Singera przed zarzutami, że przyjęty przez niego całkowity utylitaryzm dopuszcza możliwość eliminowania aktualnych ludzi i ich zastępowania przez ludzi jeszcze nieistniejących. Bez trudu bowiem można wyliczyć, że dyskretne zastąpienie jednego szczęśliwego człowieka przez 10 nowych szczęśliwych ludzi – zgodnie z zasadami utylitarystycznej rachunkowości – spowoduje wzrost ogólnego zaspokojenia preferencji. Przyjęcie „całkowitej” wersji utylitaryzmu oznacza bowiem z zasady zgodę na międzypokoleniową wymianę użyteczności, a tym samym możliwość zastępowania bytów aktualnie istniejących przez istoty jedynie potencjalne. Skrajnym wyrazem ochrony życia ludzkich osób przed zastępowalnością jest Singerowski model „niepewnego rejsu życia”. Zgodnie z nim, życie osób to trudne i niepewne podróże, „w których różne ilości nadziei i pragnień, jak też czasu i wysiłku, zostały zainwestowane po to, by osiągnąć dane cele czy miejsca”. O takim indywidualnym, autobiograficznym życiu, które jest współtworzone przez inne podmioty, jedynie z trudem myśleć można jako o możliwym do zastąpienia. Z kolei byty, które nigdy nie wyruszą w życiową podróż (istoty jedynie odczuwające) lub jeszcze w nią nie wyruszyły (np. płody ludzkie), nie mają lub jeszcze nie mają niczego istotnego do stracenia. Takie byty mogą zostać zatem zastąpione przez inne istoty powołane do istnienia zamiast nich. Przy czym „model niepewnego rejsu” życia – pomimo podejmowanych przez Singera prób raczej anegdotycznego dowodzenia, że istnieją osoby nie będące ludźmi (np. szympansy) – wydaje się odnosić wyłącznie do życia ludzkich osób. Znów bowiem jedynie z trudem uznać można, że tak silnie autobiograficzne kryteria osobowości moralnej Singera mogą zostać choćby w części spełnione przez pozaludzkie byty. O ile zatem można na poziomie utylitarystycznej racjonalności bronić niezastępowalności osób, o tyle los innych zwierząt wydaje się przesądzony. Życie świadomych (a nie samoświadomych) zwierząt, które w ogólnym bilansie jest warte życia (dominują w nim pozytywne momenty) może zostać zakończone i zastąpione życiem lub życiami (które inaczej by nie zaistniały) o podobnej jakości, ponieważ prowadzi to do stanu rzeczy pożądanego z utylitarystycznego punktu widzenia, tj. do maksymalizacji ogólnego zaspokojenia preferencji. Pragnienia bytów jedynie świadomych nie mają bowiem biograficznego charakteru i mogą być kompensowane przez nowe preferencje bytów powołanych do istnienia na miejsce istot zastępowanych. Na płaszczyźnie praktycznej oznacza to silne wsparcie tzw. „hodowli szczęśliwych zwierząt”: szczęśliwe zwierzęta mogą być zabijane i zjadane przez ludzi, a następnie zastępowane przez nowe szczęśliwe zwierzęta. Świat x, w którym nie ma szczęśliwych zwierząt hodowlanych jest - z utylitarystycz- nego punktu widzenia - gorszym światem niż wielokrotnie w przyszłości powielany świat y, w którym istnieją szczęśliwe zwierzęta hodowlane. NIE TAKI SINGER STRASZNY? Singerowski „model niepewnego rejsu życia” stanowi bardzo silnie kryterium niezastępowalności aktualnych (i w znacznym stopniu także potencjalnych) bytów samoświadomych, które jest możliwe do przyjęcia w ramach dwupłaszczyznowego myślenia moralnego. Stanowi on wstępny projekt intuicyjnej zasady moralnej, zgodnie z którą życie podróżników (tj. osób) objęte jest ścisłą ochroną i nie może zostać im odebrane bez ich woli, a tym bardziej jego strata nie może zostać przeważona przez korzyści dla nawet nieskończonej ilości potencjalnie szczęśliwych bytów. Z pewnością rozstrzyga on na korzyść Singera wiele kontrowersji, które związane są z jego poglądami dotyczącymi kwestii pozbawiania życia ludzi. Poglądy te zwyczajnie stają się mało kontrowersyjne, gdyż na ich mocy nikt nie może uznawać pozbawiania życia osób ludzkich za moralnie usprawiedliwione. Wygenerowany przez całkowitą wersję utylitaryzmu problem zastępowalności szczęśliwych zwierząt zdaje się natomiast mieć niewielkie znaczenie praktyczne. Singer wcale nie ignoruje interesów odczuwających zwierząt, które nigdy nie wyruszą w jakąkolwiek podróż, a więc nie są samoświadome siebie w czasie. Ich cierpienia wywołane chęcią zaspokojenia trywialnych ludzkich potrzeb spowodują, że utylitarystyczny sędzia uzna jednoznacznie, że np. przemysłowa hodowla zwierząt lub wykorzystywanie zwierząt do nieuzasadnionych korzyściami eksperymentów naukowych to niesłuszne praktyki, które powinny zostać wstrzymane (całkowita i bezdyskusyjna abolicja w tym zakresie). Bezstronny i życzliwy utylitarystyczny obserwator, dbając o maksymalizację ogólnego zaspokojenia preferencji w świecie, nie zaakceptuje jednak poglądu, zgodnie z którym nie ma w nim miejsca na szczęśliwie żyjące zwierzęta, które są wykorzystywane przez ludzi. Utylitarystycznym celem naszego działania nie powinna być bowiem eliminacja znacznej części zwierząt, które zamieszkują nasz świat, lecz jedynie zmiana sposobu ich traktowania, uczynienie ich egzystencji najszczęśliwszą z możliwych. Poglądy Singera w istocie uprawomocniają moralny weganizm (nie zaledwie wegetarianizm) w stosunku do wszelkich produktów pochodzących z przemysłowych hodowli, gdzie zwierzęta wiodą krótkie i pełne cierpienia życia. Na poziomie intuicyjnych zasad moralnych, rzetelnie wybranych przez Hare’owskiego „archanioła”, z pewnością powinniśmy bezwzględnie unikać takich produktów. To nasz podstawowy utylitarystyczny obowiązek – mówiąc językiem Hare’a – minimum, do którego zobowiązani są nawet święci. Tylko „archaniołowie”, ze swoją absolutną wiedzą i umiejętnością bezbłędnego uogólniania, mogą pozwolić sobie na dietę zawierającą produkty pochodzenia zwierzęcego faktycznie pochodzące z hodowli „szczęśliwych zwierząt”. W praktyce jednak, jeśli sami nie hodujemy i nie zabijamy zwierząt, nigdy nie będziemy wiedzieli na pewno, czy zakupione przez nas salami pochodzi ze szczęśliwej krowy. Ze względu na ograniczone możliwości pozyskiwania przez nas wiedzy o świecie, nasz własny konformizm, nasze tendencje do ignorowania interesów zwierząt, samousprawiedliwienia własnego postępowania, ze względu na to, że jesteśmy raczej Hare’owskimi „robolami” niż w pełni życzliwymi i bezstronnymi „archaniołami” oraz wynikającą z dwupłaszczyznowości myślenia moralnego konieczność posiadania w codziennym życiu zestawu prostych i ogólnych intuicyjnych zasad moralnych, w praktyce ze stanowiska Singera wynika weganizm w stosunku do jakichkolwiek produktów pochodzenia zwierzęcego. Sami – jako utylitarystyczni agenci moralni – musimy przede wszystkim rozpoznać nasze własne możliwości. Ponieważ na ogół je przeceniamy, bezpieczniej (ze względu na faktyczne, a nie tylko wyobrażone skutki naszych codziennych działań) oraz praktyczniej (trudno każdego dnia przeprowadzać szczegółowe śledztwo w przedmiocie szczęśliwego życia hodowanych zwierząt) jest wcielić w swoje życie ogólną intuicyjną zasadę moralną, zgodnie z którą w skład naszej diety po prostu nie wchodzą produkty pochodzenia zwierzęcego. Inaczej może się szybko okazać, że skończymy w Miltonowskim obozie „upadłych aniołów”, którzy poprzedzają każdy kotlet schabowy krytyczną analizą moralną i ciężko chorują na Goldstmithowską „dziwną sprzeczność zachowania”: jednocześnie współczują i zjadają szczęśliwe obiekty własnego współczucia. Dawid Karaś 1. P. Singer, “Wyzwolenie zwierząt”, przeł. A. Alichniewicz, A. Szczęsna, PIW, Warszawa 2004; P. Singer, „Etyka praktyczna”, przeł. A. Sagan, KiW, Warszawa 2003. 2. J. Rawls, „A Theory of Justice”, Harvard University Press, Cambridge 1971. 3. J. LeDoux, „Mózg emocjonalny”, przeł. A. Jankowski, Media Rodzina, Poznań 2000. 4. Cyt. za: R. G. Frey, „Interests and Rights: The Case Against Animals”, Clarendon Press, Oxford 1980, s. 164. 5. H. Schnädelbach, „Rozum i historia”, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2001, s. 98-9. 6. R. M. Hare, „Moral Thinking: Its Levels, Methods and Point”, Oxford University Press, 1982. Źródło artykułu: Zeszyty Praw Zwierząt nr 2