Amator – czyli optymizm utraconych złudzeń
Transkrypt
Amator – czyli optymizm utraconych złudzeń
Amator – czyli optymizm utraconych zudze Horoszczak Adam „Kino” 1979, nr 9 1. Film paski, film górzysty... – zapoyczam metafor od Macieja Parowskiego. „Amator” jest filmem „górzystym”. Paradoksalnie. Bo jego pejzaem dookolnym, materi rozpoznawan i opisan kamer jest razowa, przana codzienno; bohaterami – zwykli ludzie smakujcy swój los powszedni jak ks ciko zapracowanego chleba, za perspektywa tu – na pozór – przyziemna, horyzontalna. A jednak w miar podróy odbywanej z „Amatorem” Krzysztofa Kielowskiego przez czas teraniejszy odsaniaj si przed nami widoki zgoa nieoczekiwane. Równinny – zdawaoby si – teren ujawnia swe niewidoczne urzebienie, piknieje w oczach, z paskiego robi si górzysty, pocity wzniesieniami, uskokami, rozpadlinami penymi wiatocieni, odblasków, tajemnic. Oczywicie jest w tym widzeniu wiata metoda, konsekwentna u Krzysztofa Kielowskiego, bdca zaprzeczeniem pewnej popularnej recepty na tzw. film wspóczesny, krcony „z jednego punktu widzenia i z góry”. Kielowski przyj i doskonali zasad odwrotn: „z wielu punktów widzenia i z dou”. Zasadzie tej podporzdkowane jest w „Amatorze” wszystko: temat, estetyka dziea, jego wewntrzna struktura i dialektyka ewolucji bohatera, z którym Kielowski si identyfikuje, od którego nie stara si by mdrzejszy, z którym czuje si zespolony tym samym niepokojem, identycznym dowiadczeniem. Dowiadczeniem tym jest kino i rzeczywisto uobecniona w prywatnych losach ich obu: autora „Blizny”, „Personelu”, „Szpitala” i w yciorysie filmowego „amatora”. Tym co charakteryzuje i uwierzytelnia filmy Krzysztofa Kielowskiego (bez rónicy: dokumentalne czy fabularne, rozrónienia tego nie uznaje sam autor) jest antropologiczny – chciaoby si rzec – sposób opisu czowieka „we wntrzu” nieupikszonej, nieuporzdkowanej, pynnej rzeczywistoci w jakiej czowiek ów egzystuje prywatnie i spoecznie, poddany od rodka i od zewntrz determinantom ycia zbiorowego. Kielowski nie uznaje i nie wprowadza w swych filmach adnej hierarchizacji w obrbie tych dwóch podstawowych biegunów ludzkiej egzystencji – prywatnej oraz publicznej, weryfikujcej si w kontaktach midzyludzkich, w pracy, w uczestnictwie w yciu spoecznym. W „yciorysie” jednako znaczce i dramatyczne s komplikacje rodzinne Grudy jak jego kontrowersyjnie zreszt oceniana dziaalno aktywisty. W „Blinie” prywatne koszty wasne dyrektora Bednarza wkalkulowane s w rachunek strat ogólnospoecznych. W „Personelu” nieporadno miosnych zabiegów modego czowieka jest dla autora równie „fotogeniczna” jak udzia chopca w aferze krojczego Sowy. Podobne panoramiczne spojrzenie, w którym zawiera si penia biografii portretowanego bohatera (ale czy tylko samego bohatera?) odnajdujemy równie w „Amatorze”. 2. Filip Mosz jest czowiekiem mocno zakorzenionym w yciu; ma dobr prac, nieze mieszkanie, przyjaznych kolegów, du i ma Irenk – nowo narodzon córeczk. Ma to, czego pragn bohater innego filmu Kielowskiego. Ma spokój. „Wie pan – mówi kierownik Osuch – zazdroszcz panu tego wszystkiego, bo widz jak wyglda szczcie czowieka”. To szczcie Filip chciaby zatrzyma na duej, utrwali, zarejestrowa. Posuy mu do tego celu za ciki grosz kupiona amatorska kamera filmowa. Której nocy ona Filipa budzi si z krzykiem. „Wiesz – mówi – niam, e jastrzb spad na kur... bi dziobem w gow”. Instynkt ostrzega kobiet, przed czym, czego Filip nawet nie podejrzewa a co w niedugim czasie zakóci mu spokój domowy, stajc si obiektem jego pasji, przyczyn sprawcz jego rodowiskowej „kariery”. Na mocy wyroków losu i z woli ambitnej dyrekcji pragncej upamitni jubileusz 25-lecia przedsibiorstwa filmow laurk okolicznociow – posiadana przez Filipa kamerka mimowolnie wciga filmowca-amatora w przygod niezupenie filmow. Póki co filmuje on z gorliwoci neofity wszystko co si rusza: ma Irenk, jubileuszow fet, piewajcych farmerów, ludzi i gobie. Ale w tym wanie kopot, e – zdaniem dyrektora Halskiego – nie wszystko, co sfilmowane, moe by pokazane. Zwaszcza w kronice jubileuszowej. Dyrektor, hojny mecenas z wyrachowania (dba o autoreklam) nie szczdzi grosza na wyposaenie atelier Filipowego AKF-u. I wszystko wkrótce ju jest: jest lokal, projektor, stó montaowy a nawet firmowa piecztka, któr Filip, entuzjasta zinstytucjonalizowany, odbija sobie nawet na czole. Ale pojawia si take dyrektorski dugopis z lampeczk, z którego „dyro”, cenzor uwany, potrafi zrobi uytek. Zdalnie sterowany przez dyrektora Halskiego i nie bez pomocy zmobilizowanej dobrej wróki z Federacji AKF-ów Filip Mosz wylduje niebawem wraz ze swoim dziekem obstalowanym na przegldzie filmów o zakadach pracy, w odzi. I chocia jeden z jurorów, profesjonalista Andrzej Jurga, protestuje www.filmotekaszkolna.pl arliwie przeciwko ndzom wszelkich amatorskich „Jubileuszy” bdcych w treci i formie replik kroniki i dziennika telewizyjnego zamiast by wasnym gosem, spojrzeniem i wyborem amatora – niemniej, poród rzeczy zych, filmik Filipa okazuje si nie najgorszy, zdobywajc dla debiutanta a III zaszczytn nagrod. Uszczliwiony laureat powraca do swoich Wielic z dyplomem, ale i z przewiadczeniem, e odtd powinien patrze przez wizjer kamery inaczej, myle po swojemu, krci co „od siebie”. Akt pierwszy przemiany etatowego zaopatrzeniowca w czowieka z kamer koczy si wic przebudzeniem nowej wiadomoci, odczuciem potrzeby wewntrznej (i twórczej) autonomii. Stopniowo, z dnia na dzie, w Filipie Moszu, poczciwym nocnym „podjadaczu” chleba budzi si jaka „sia fatalna”, która go uwzniola, popycha w gór ku wyszej kulturze, wartociom nie rzeczowym i mimo znaków ostrzegawczych po drodze – kontrolnych pyta dyrektora oraz protestów zaniepokojonej ony – zmusza do uczestnictwa bardziej twórczego w yciu zbiorowym. Naturaln kolej rzeczy Filip zaczyna interesowa si tym wszystkim co naley do wiata kultury. W jego polu widzenia pojawiaj si wartoci dotd nie dostrzegane: obejrzenie „Barw ochronnych” staje si dla przeyciem a spotkanie i rozmowa z Krzysztofem Zanussim zacht do wytrwania w zamiarze realizacji filmów wolnych od serwitutów doranej usugowoci. Czowiek, który czyta dotd tylko „Przegld Sportowy” czy lokaln gazet, siga teraz po „Film” i „Polityk”, wertuje noc ilustrowan „Histori filmu” J. Paewskiego, studiuje w azience „Kultur”. Poprzez kino, obcowanie ze sztuk, z ciekawymi ludmi, zmienia si te rodzaj kontaktów czcych Filipa ze wiatem; staj si one peniejsze, gbsze, wyzbyte interesownoci. Jednoczenie Filipowe hobby aktywizuje miejscowe rodowisko. Powstaj w nim nowe wizi midzygrupowe. Ludzie skupieni wokó AKF-u – Witek, Jaka, Kasia i inni – zaczynaj, podobnie jak Filip, odczuwa potrzeb autoekspresji, uczestnicz czynnie w krceniu filmu o starym pracowniku przedsibiorstwa, karzeku Wawrzycu, tworz zainteresowane audytorium, kiedy przyjeda do Wielic Krzysztof Zanussi, „...prosz si nie przejmowa – mówi on – mnie te zatwierdzaj scenariusze, to normalne, zawsze kto je zatwierdza”. A kiedy dyrektor Halski zapowie, e film o karle Wawrzycu („Pracownik”) nie pojedzie na aden festiwal – wyemancypowany „amator” twardo zaprotestuje. Bo film jest dobry, suszny, prawdziwy i zasuguje na uwag w równym stopniu, co 25-letnia, rzetelna praca maego wielkiego czowieka – Wawrzyca. Kielowski przeprowadza swojego „amatora” przez wszystkie krgi yciowych i profesjonalnofilmowych dowiadcze, unaoczniajc mu (nam? sobie?) stopie komplikacji rzeczywistoci w jej podstawowych zawleniach, antynomiach, sprzecznociach. Osobiste, bogate dowiadczenie Krzysztofa Kielowskiego liczy si w tym przypadku szczególnie. Wprowadzajc np. na scen apostoa pragmatycznego dziaania, red. Kdzierskiego z telewizji (oto próbka jzyka: „Kochany –mówi ów redaktor do Filipa – tu s tamy i niech pan krci na nich co pan chce. Ja natomiast wymontuj z nich to, co mi bdzie potrzebne, uprzedzam z góry”) – Kielowski nie atakuje totalnie tej instytucji, bo dziaaj w niej równie ludzie, którzy daj szans amatorom z ich w najlepszej wierze pocztymi filmami autorskimi. Có, kiedy telewizja ma natur Molocha poerajcego wasne dzieci, a w dodatku, jako rodek masowego przekazu, powoduje – sama z siebie – tak potn fal uderzeniow, e realnych nastpstw spoecznych emitowanych przez ni programów czsto nie sposób przewidzie. Po telewizyjnej emisji filmów naszego „amatora” efekt wtórnego odbicia tej jego publicystycznej interwencji w rzeczywisto wywouje nieoczekiwan reakcj zych i dobrych skutków: kto podpada, kto inny traci posad, jaka nieprawidowa, wymuszona sytuacj, ale w sumie korzystna dla miejscowego spoeczestwa inicjatywa ulega natychmiastowemu zablokowaniu. Problem nieuniknionych sprze zwrotnych midzy wspóczesnymi mediami o masowym oddziaywaniu a rzeczywistoci i yciem spoecznym podniesiony zostaje w dramatycznym sporze Filipa z dyrektorem Halskim. ycie spoeczne tak si uoyo – powiada ów dyrektor – e nie zawsze moe by jawne, publiczne; trzeba wic bardzo uwaa i duo wiedzie jak si zabiera gos, eby czego nie zepsu... Rozmowa toczy si w plenerze, na szczycie wzgórza, skd roztacza si szeroki widok na krajobraz w dolinie. W tym momencie film Krzysztofa Kielowskiego wydaje si najbardziej „górzysty”, nie tylko z uwagi na poziom tej rozmowy, na któr partner (tu Filip – amator) z pewnoci sobie „zasuy”, ale równie ze wzgldu na ostro postawienia problemu, ogromnie przecie delikatnego: wzajemnych odniesie midzy pragmatyk rzdzenia a praktyk twórczoci artystycznej. Dyrektor Halski ma i nie ma racji. Nie ma jej z ca pewnoci kiedy zachca „amatora” do skoncentrowania si nad wysawianiem uroków przyrody i malowniczych krajobrazów czy do przyjcia roli etatowego dostawcy obowizkowych wiadcze celuloidowych dla podtrzymania dobrego samopoczucia dyrekcji. Ma chyba troch racji, kiedy apeluje do Filipowego poczucia realizmu zdroworozsdkowego. W kadym razie problem pozostaje otwarty i to od czasu, kiedy jeden z naszych Wieszczów pozostawi nam w spadku znany aforyzm o istnieniu wielu prawd, nawet takich, o których „mdrzec nie mówi nikomu” (inna rzecz, e nikomu nie udao si dotd ustali ani tym bardziej zadekretowa, na ile artysta winien by mdrcem, a na ile wolno mu by poet). Racj niekwestionowan ma natomiast sytuacja, która – obiektywnie – jest dla „amatora” www.filmotekaszkolna.pl nieaskawa: rzucia go ona, opuci spokój, zawiody nadzieje. Trzy próby kina – zapis rzeczywistoci odwitnej („Jubileusz”), portret realistyczny czowieka pracy („Pracownik”) i publicystyczna interwencja w rzeczywisto („Chodnik”) – okazay si z rozmaitych powodów chybione. W dodatku kierownik Osuch, czowiek najbardziej Filipowi yczliwy, sta si mimowoln ofiar pasji twórczej „amatora”. Filip przyznaje w duszy racj Osuchowi, e jako twórca nigdy nie bdzie móg mie pewnoci kto jego filmy wykorzysta, komu nimi pomoe a komu zaszkodzi. Przekona si ju o tym. A zatem – co dalej? Ostateczna decyzja Filipa staje si wyborem moralnym: „amator nie ugnie si przed pokus kariery terenowego korespondenta telewizji. Negatyw demaskatorskiego reportau o nieczynnej cegielni nie trafi do rk red. Kdzierskiego. Finaowa scena filmu, podobnie jak prolog z atakujcym jastrzbiem, ma wymiar wieloznacznej metafory. Filip dugo przymierza si do wizjera kamery, po czym odwraca j obiektywem do siebie i uruchamia aparat, jak gdyby szukajc jakiej wymiernej prawdy w granicach osobistego przeycia i dowiadczenia, w sowach „wyuskanych z piersi jak ebro”. 3. Czy gest Filipa jest aktem kapitulacji wobec zagadkowej i nierozpoznawalnej rzeczywistoci? Czy moe raczej wyrazem utraconych zudze filmowca w demiurgiczn moc kamery? Zapewne tym drugim, co zdaje si potwierdza sam Krzysztof Kielowski w wywiadzie opublikowanym w „Polityce” (nr 4/1979): „...Nie wierz ani w pikno mojego zawodu, ani w misj spoeczn, ani w »pikn ulotno«, ani w spoeczn skuteczno, ani e dla kogo to pudeko z tam przetrwa – absolutnie w to wszystko nie wierz. Robi filmy, eby zarejestrowa. Jestem bardzo zwizany z rzeczywistoci, bo to co w niej istnieje jest mdrzejsze i bogatsze ode mnie samego i rejestrowanie tego istnienia wystarcza mi cakowicie...”. Pesymizm powyszego wyznania jest zapewne pozorny: pobrzmiewa w nim przekora i utajony maksymalizm etyczny modoci. Nie dajmy si zwie pozorom. Kielowski zacz od rejestracji, dokumentowania ycia – miasta odzi, fabryki, robotników, murarzy, pierwszej mioci, yciorysów ludzi kanciastych, ale wartociowych – i nigdy si tego nie wyrzek. Wida to równie dobrze w jego dokumentalnych filmach, co w „Blinie'”, „Personelu” czy „Amatorze”. Sceptycyzm i niewiara (w pikno zawodu, spoeczn skuteczno) bywaj czasem wicej warte od wielu zotoustych, afirmatywnych deklaracji, bo pene niezgody na wiat istniejcy, pene niepokoju domagajcego si zmian na lepsze. Jeli wic odczytywa „Amatora” poprzez osobiste dowiadczenia yciowe i profesjonalne Krzysztofa Kielowskiego, to ju sam fakt powstania tego filmu jest najlepszym zaprzeczeniem gestu „odmowy” Filipa, wiadectwem optymistycznych utraconych zudze, czyli – osignitej dojrzaoci. Wszystkie ostatnie filmy Krzysztofa Kielowskiego s filmami o dojrzewaniu, o potrzebie dojrzaoci speniajcej si w trudnych wyborach moralnych. Amator” jest take histori wyboru moralnego. Przenika go niepokój a w „niepokoju kryje si zawsze jakie pytanie”. Pyta w „Amatorze” jest wiele: o stosunek wadzy do artystów i artystów do swoich obowizków wobec swego czasu i spoeczestwa; o ksztat naszej kultury wspóczesnej, rozdzieranej antynomiami pozornych i trwaych wartoci; o perspektyw rozwoju kina w ukadzie rozwijajcych si dynamicznie masowych rodków przekazu. Zadaje owe pytania Kielowski wasnym gosem, artykuuje w jzyku autonomicznym, rónicym si barw i intonacj od jzyka jego starszych kolegów. Ale trudno o bardziej budujcy przykad solidarnoci autora z najwybitniejszymi filmami moralnego niepokoju uobecnionymi w „Amatorze” poprzez cytaty i dygresje, które stay si integraln czci naszej wspóczesnej kultury i wiadomoci zbiorowej. 4. I jeszcze – dwa sowa o osobistej intencji. O stylu. Warto zwróci uwag na fakt, e historia filmowych przemian pasjonata-amatora kina, od pocztkowej fascynacji po kocow „iluminacj” – przedstawiona jest przez reysera w poetyce adekwatnej do kondycji spoeczno-zawodowej Filipa Mosza, stanu jego ewoluujcej wiadomoci, klimatu obyczajowego rodowiska. Charakter Filipa, jego mentalno, emocjonaIizm i jzyk (charakterystyczna u Stuhra artykulacja kwestii dialogowych), wydaje si by generatorem przeroczystego, prozatorskiego stylu „Amatora”, co nie wyklucza oczywicie ani wieloznacznego sensu caej struktury, ani swoistej poezji odnalezionej w „szarej codziennoci”, w serdecznym i ciepym stosunku autora do ludzi (jake daleko jestemy tu np. od „Wodzireja”). Wyraziste, tchnce autentyzmem postacie filmu Kielowskiego charakteryzowane s wanie przez ich sposób bycia i jzyk. Inaczej mówi Filip i jego koledzy biurowi, inaczej „artyci” a jeszcze inaczej pragmatycy wadzy w rodzaju dyrektora Halskiego czy red. Kdzierskiego. Kielowski zna ludzi i ycie. I od strony fasadowej i od podwórkowej. Jeli „Amator” udwign z powodzeniem ciar bardziej wieloznacznej struktury – to wanie dziki autentyzmowi postaci i scenerii w jakiej toczy si akcja, prawdzie realiów rodowiskowych, wygldów, gestów, szczegóów. Ale, w nie mniejszym stopniu, dziki precyzyjnej konstrukcji caoci, celnie rozmieszczonym pointom dramaturgicznym, zwartym dialogom, pozbawionym zbdnego efekciarstwa zdjciom Petryckiego. I, oczywicie, dziki dobremu aktorstwu. www.filmotekaszkolna.pl Tu jedna wtpliwo dotyczca obsady. Nie kwestionujc talentu Jerzego Stuhra, nie mog oprze si wraeniu, e stoczy on heroiczny wprawdzie, ale nie w peni udany pojedynek z rot, która nie bya chyba dla niego. W „Amatorze” Stuhr musia gra przeciwko sobie, przeciwko stworzonym wczeniej na ekranie, równie sugestywnym, co antypatycznym typom cwaniaczków, manipulatorów i wodzirejów. Musia tak gra zwaszcza po daleko idcych korektach scenariusza (a zatem i charakteru postaci Filipa Mosza) w stosunku do noweli filmowej opublikowanej w „Dialogu”. Niestety – przez ten ewidentny dla mnie bd miscastingu (niech mi wybacz Stuhr i Kielowski) logika i czysty ton przemiany zaopatrzeniowca w artyst zostaa w „Amatorze” zakócona. Gdy w pewnej scenie Filip Mosz czaruje swoimi sztuczkami urzdniczki z centrali zaopatrzenia – w grze Jerzego Stuhra pojawiaj si znane skdind refleksy zwodniczego wdziku wodzireja. Bd w obsadzie powtarza czoówka: „Zespó »Tor« prezentuje Jerzego Stuhra...” Nie, „Amator” – to przede wszystkim film Krzysztofa Kielowskiego. www.filmotekaszkolna.pl