Moja córka zachorowała 07.02.2007r. Lekarze wprowadzili leczenie

Transkrypt

Moja córka zachorowała 07.02.2007r. Lekarze wprowadzili leczenie
Moja córka zachorowała 07.02.2007r. Lekarze wprowadzili leczenie, zdiagnozowanu u niej:
•
Poliendokrynopatie typ.1 autoimmunologiczna
•
Niedoczynność przytarczyc [hipokalcemia]
•
Niedoczynność nadnerczy, która wystąpiła po 2 latach
gdyż lekarze stwierdzili, że ten zespół chorobowy niszczy po kolei poszczególne narządy
naszego organizmu
•
Kandidioza [grzybica skóry]
Szukałam różnych sposobów. Korzystałam z pomocy wielu bioenegroterapeutów. W sumie
od początku choroby, czyli praktycznie 3 lata, a mimo to nastąpiła niedoczynnośc nadnerczy,
często leżałyśmy w szpitalu. Jak wiadomo, gdy wystąpiła biegunka, katar kaszel przy
hipokalcemii, gdzie nie pracuje parathormon spadał wapń i magnez. Mimo, że jeździłam do
bioenergotearapeutów, nigdy nie obeszło się bez pobytu w szpitalu, gdyż dziecko dostawało
tężyczki, czyli miało objaw chwostka, zaciskała ręce, zamykała się w sobie, była nerwowa,
niespokojna, i drętwiały jej kończyny. Wtedy trzeba było uzupełniać wapń dożylnie. Katar
zmieniał się w szybkie zapalenie oskrzeli lub nawet płuc. Córka, gdy od września br. poszła do
szkoły nie było miesiąca, gdy nie chorowała. Miesiąc temu trafiłam na panią, która dała mi
numer do pana, gdzieś był cień niewiary w to,że będzie to miesiąc w którym moje dziecko
nie opuści ani jednego dnia w szkole i nie będzie chora. Gdy zadzwoniłam do pana Piotra
moja córka miała niski poziom wapnia 1,6, magnez 0,54, fosfor 2,30 i rozwijającą się infekcję.
Mimo wysokiego fosforu i tej infekcji, po 3 zabiegach pana Piotra, który wykonywał je na
odległość, infekcja zaczęła się cofać a wapń rozsnąć w górę. Było to niesamowite, bo
zazwyczaj musiałyśmy jechać do szpitala i Karolina musiala mieć dożylne wlewy wapnia. Od
miesiąca, gdy obserwuje moją córkę, która wcześniej nie miała apetytu i szybko traciła siły,
była nerwowa, płaczliwa, nie umiala sobie poradzić w sytuacjach stresowych. Teraz jest
wesoła i energiczna, tak jak wspomniałam minął miesiąc od zabiegów a ona jeszcze nie
zachorowała. Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałabym wspomnieć: moja córka ma
staphylococcus aureus, czyli gronkowiec złocisty. To, co pan Piotr wniósł w nasze życie, jest
czymś, w co trudno uwierzyć. Psychika mojego dzieka zmieniła się diametralnie. Wszystkie
objawy nadpobudliwości psychicznej, wynikające z chorób, które posiada moja córka
zniknęły. Już nie chodzę kontrolować jej, czy nie ucina sobie włosów, nie maluje ścian lub nie
leży pod kołdrą z zaciśniętymi pięściami. W szkole pani ją chwali, że jest coraz bardziej
wesoła i pogodna. Mam nadzieję, że dzięki panu będzie coraz lepiej. Nie posiadam daru
pisania, jeżeli coś jest niezrozumiałe - przepraszam.
Ps. Jeżeli chodzi o tego gronkowaca, moja córka wokół oczu miała zaczerwienioną skórę,
piekły ją oczy, wyglądało to bardzo brzydko, „chrosta na chroście”, która tworzyła czerwone
koła wokół oczu. W tej chwili, jest to pare słabo widoczynych chrostek.
Sabina Kozioł