O końskich problemach - Lek. wet. Remigiusz Cichoń

Transkrypt

O końskich problemach - Lek. wet. Remigiusz Cichoń
ALFABET BEHAWIORYSTY
WETERYNARIA W PRAKTYCE
lek. wet. Remigiusz Cichoń
specjalista chorób psów i kotów, biegły sądowy, behawiorysta,
członek ESAVS, PTNW, PSLWMZ, Przychodnia Weterynaryjna DOG w Skarżysku-Kamiennej
O końskich
problemach
W kolejnym spotkaniu behawioralnym omówimy kilka ważnych
zachowań konia i człowieka mających ważny wpływ na kształtowanie
zachowań zwierzęcia i wzajemną
relację. Prawidłowe relacje dają
w rezultacie lepsze wyniki zarówno
kliniczne, jak i użytkowe.
Dwa konie w stajni o wymiarach 3,50 x 4 m, których boksy przedzielono prowizoryczną ścianką
uniemożliwiającą zwierzętom kontakt.
Rozważmy teraz kilka charakterystycznych
odruchów konia. Wrodzony, bezwarunkowy i widoczny odruch powstaje np. przy
dotknięciu skóry w okolicy kłębu. Wywołuje to reakcję w postaci drgnięcia fałdu
skóry oraz lekkiego wygięcia grzbietu. Odruch ten jest szczególnie wyraźnie widoczny u bydła, ale jest też obserwowany u koni, kotów i w nieznacznym stopniu u psów.
Należy przypuszczać, iż jest to związane
z systemem płciowym, szczególnie wrażliwym u samic. U klaczy i kotek w czasie
rui odruch ten jest wyjątkowo zauważalny. Podobnie reagują inne miejsca na skórze. Możemy przeprowadzić obserwację
tego odruchu, gdy dotkniemy palcem lub
źdźbłem słomy pojedyncze włoski sierści.
Lekkie i ostrożne dotknięcie wywołuje wyraźniejszą reakcję niż silne podrażnienie.
Mocne dotknięcie jest przez konia odczuwalne w postaci różnie nasilonego bólu,
a delikatne – jako czynnik drażniący. Na-
84
WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK • 5/2008
www.weterynaria.elamed.pl
leży o tym pamiętać, gdyż delikatne dotykanie konia jest często błędnie uznawane
jako przyjemne dla tego zwierzęcia. Dotykanie zwierzęcia jednego gatunku przez
przedstawiciela innego gatunku (w tym
wypadku człowieka) nie może być przyjemne dla zwierzęcia, które ma zakodowaną konieczność ucieczki warunkującej
przetrwanie. Koń jest szczęśliwy, gdy nie
jest dotykany, i nie możemy oczekiwać od
niego radości okazywanej podczas przytulania oraz głaskania. Gdyby koń nie dążył
do unikania kontaktów z innymi gatunkami, wówczas jego przetrwanie w takiej postaci na drodze ewolucji jak obecnie byłoby
niemożliwe. Często w pracy zarówno szkoleniowców, trenerów, jeźdźców, jak i lekarzy weterynarii ten aspekt behawioralny
konia jest pomijany. Człowiek okazujący
swoje pozytywne uczucia w stosunku do
zwierzęcia w sposób ludzki jest przez konia
odbierany jako niebezpieczeństwo, a przez
psa – jako słabość. Nadmierna wylewność
w okazywaniu uczuć, zwłaszcza w wypadku tych dwóch gatunków, interpretowana jest w kontekście ich filogenetycznych
podstaw behawioralnych.
Obserwując konie na pastwisku, widzimy, że ogromne płaty skóry nieprzerwanie znajdują się w ruchu. Zjawisko
takie jest wywoływane przez owady lub
nawet przez podmuchy wiatru, które dla
nas często są niewyczuwalne, a koń doskonale je odczuwa. Jeśli koń, zaskoczony
zachowaniem człowieka, np. klepnięciem
czy szybkim pojawieniem się w jego polu
widzenia, wierzgnie, wówczas mamy do
czynienia z odruchem wrodzonym, który
w przypadku tego gatunku można zakwalifikować jako bezwarunkowy, a bodziec
wyzwala reakcję maksymalnie obronną, wpisaną w centralny układ nerwowy. Potwierdzeniem tego przykładu jest
zachowanie źrebięcia, które w kilka dni
po urodzeniu reaguje podobnie, chociaż
nie miało okazji wprowadzić żadnych doświadczeń negatywnych ze środowiska.
Jeśli koń wierzgnie przed rzeczywistym
lub domniemanym wrogiem w celu obrony, to będzie to wprawdzie czynność odruchowa, ale sterowana świadomie. Działanie świadome może zatem przekształcić
się w odruch, jednak w przypadku koni
tak się nie dzieje.
Posłużmy się przykładem. Koń był źle
traktowany i dlatego, by się bronić, nauczył się wierzgać. Stopniowo czynność
ta zmieniła się w odruch. Każdorazowo,
gdy zbliżał się doń człowiek, noga konia
automatycznie podnosiła się i uderzała.
Nie jest to jednak zachowanie kształtowane przez środowisko rzeczywiste, tylko
przez nie wzmacniane. Przyjmijmy teraz,
że koń ten zmienił właściciela i jest dobrze
traktowany. Stał się bardziej przystępny
i ufny. Jednak mimo woli czasem odruch
ten się przejawia. Dzieje się tak, ponieważ
zostały przyjęte pewne zachowania, które
pozostają utrwalone na długo, czasem do
końca życia. Koń taki jest trudny lub nawet
niemożliwy do odwrażliwienia.
Podobne odruchy przejawiają się również w formie kąsania. Odruchy wegetatywne, autonomiczne, są przeważnie
niezauważalne poza tymi, które uzewnętrzniają się za pośrednictwem niektórych narządów zmysłów lub układów:
odżywiania i oddychania. Jeśli przy spojrzeniu na jakiś smaczny kąsek odruchowo wydziela się ślina, to jesteśmy świadomi ślinienia się, natomiast nie jesteśmy
świadomi, że równocześnie wydzielają
się soki żołądkowe. Dopiero przy stanach
chorobowych stają się zauważalne odruchy, gdy choroba zmieni próg pobudliwości. Najbardziej interesują nas jednak
odruchy nabyte, pośrednie oraz centralne w procesie codziennej obsługi pracy
z koniem. Gdy reakcja ujeżdżonego konia występuje w formie odruchu, dopiero
wtedy zadanie jest wykonane. Przy zastanawianiu się nad każdym elementem nigdy nie osiągnie się takiej płynności wykonania. Tory odruchu można wykształcić
jedynie dzięki ćwiczeniom. Ćwiczenia te
polegają na wielokrotnym powtarzaniu
pewnych czynności i dlatego wymagają
dużego nakładu pracy i czasu. Cierpliwość jest podstawowym warunkiem, by
umiejętności zdobyte podczas codziennej
opieki nad koniem, a później przy ujeżdżaniu, skokach czy obsłudze weterynaryjnej i pielęgnacyjnej zmieniły się w odruchy i utrwaliły się na dłuższy czas.
ALFABET BEHAWIORYSTY
WETERYNARIA W PRAKTYCE
JESZCZE O ODRUCHACH
BEZWARUNKOWYCH
Charakterystycznym odruchem bezwarunkowym jest przeciąganie się i ziewanie zmęczonego człowieka czy zwierzęcia. Człowiek, który wcześnie przebudził
się, ziewa i przeciąga się z rękoma założonymi na tył głowy. To go orzeźwia.
Rozciąganie mięśni i stawów, zapewniających zdecydowaną poprawę krążenia krwi, działa ożywczo również na
system nerwowy. W wyniku wzmożonego ukrwienia następuje pobudzenie
centralnego układu nerwowego. Równie skuteczne jest przeciąganie się połączone z ziewaniem. W wyniku ziewania
i przeciągania się rezerwy krwi zmagazynowane w skórze zostają wyprowadzone
również do naczyń rdzenia kręgowego
i w ten sposób dodatnio wpływają na system nerwowy. Dzięki temu wzmaga się
wrażliwość narządu słuchu oraz wzroku.
Wzrasta również aktywność umysłowa
i fizyczna. Dłuższy bieg, jako rozgrzewka,
jest zawsze najlepszym środkiem wzmagającym ukrwienie mięśni oraz przygotowującym system nerwowy do pracy.
Specjalistyczne ćwiczenia rozciągające
uczulają receptory nerwowe w mięśniach
i przygotowują je do wzmożonego wysiłku. Takie ćwiczenia rozciągające wykonuje również pies, który przebudził się
ze snu, a teraz przygotowuje mięśnie i cały system nerwowy do działania. Ziewanie i przeciąganie się obserwujemy także
u koni. Przeciąganie się polega na tym, że
koń wysuwa przednie kończyny do przodu, wygina kręgosłup w dół, a potem raz
jedną, raz drugą kończynę tylną rozpręża
do tyłu. Wydaje się, że ziewanie i przeciąganie się jest charakterystyczne dla jednostek zdrowych i aktywnych, dlatego
objawy te można uznać za miernik psychicznej i fizycznej aktywności, czyli za
zaletę. Oznaką nudy jest natomiast przesuwanie się przy ziewaniu dolnej szczęki
w bok. Wspomniane odruchy pośrednie
i bezpośrednie, endogenne i egzogenne
podlegają przeciwdziałającemu hamowaniu wewnętrznemu.
O BODŹCACH
ŚRODOWISKOWYCH
Mogą one powodować hamowanie odruchów. Odrażający widok może odebrać
apetyt. Hałas lub denerwujące wydarzenie mogą spowodować u konia wstrzymanie moczu. Zostało potwierdzone,
że obecność człowieka hamuje poród u klaczy. Często zdarza się, iż klacz,
jakby korzystając z chwili braku dozoru
człowieka, niespodziewanie źrebi się bez
pomocy. Również ciasne boksy w stajni
porodowej mogą być przeszkodą, gdyż
koń, jako zwierzę stepowe, które przez
miliony lat żyło wyłącznie pod gołym niebem, uważa stajnię za rzecz nienaturalną.
Im mniejsza stajnia, tym bardziej będzie
ona potęgowała stres u konia. W naturze, gdy źrebię stanie na nogi, klacz wraz
z młodym szybko opuszcza miejsce porodu, bojąc się, że „informacja” o porodzie mogłaby dotrzeć do drapieżników.
W stajni nie ma ona takiej możliwości, co
znacznie potęguje stres poporodowy. Jeśli zalecamy umieszczanie klaczy w „porodówce” na czas źrebienia, musimy to
zrobić odpowiednio wcześniej, gdyż już
sama zmiana miejsca pobytu może być
przyczyną hamowania odruchów porodowych. Można wnioskować, iż z reguły większość koni po umieszczeniu ich
w nowych stajniach przez pewien czas
wstrzymuje się od kładzenia się w ce-
lu odpoczynku. Przeprowadzenie klaczy
do porodówki powinno nastąpić najpóźniej na 14 dni przed oczekiwanym porodem. To samo odnosi się do wszelkich innych zmian. Zmiany personelu,
dozoru, sąsiednich koni, a także wszelkie zmiany budowlane powinny być zakończone nie później niż w ciągu 14 dni
przed porodem.
Stajnie, zbudowane zgodnie z upodobaniami człowieka, koniowi często przypominają ciemnice lub cele więzienne.
Stajnie te chronione są przeważnie przed
najmniejszym przeciągiem, co stwarza
nienaturalne warunki bytowania konia. Opisana sytuacja przyczynia się do
hamowania właściwych odruchów, co
w dużym stopniu powoduje, iż porody
u klaczy, a także u innych wysoko rozwiniętych zwierząt, odbywają się przeważnie w nocy, gdy w stajni panuje cisza. Statystyka wykazuje, że większość
porodów u klaczy odbywa się w godzinach 20.00-1.00 w nocy.
Pomimo ciągłej zmiany na lepsze i coraz bardziej właściwego stosunku ludzi
do koni wciąż jeszcze istnieje problem
wynikający z niedostatecznej wiedzy na
temat psychiki tych zwierząt i niedoceniania tego zagadnienia.
Przykład 1.
Nie przyznając się do tego, wielu ludzi
rozumuje w ten sposób: „Teraz przychodzę ja, człowiek. Jestem dobrym jeźdźcem
i ciebie, zwierzę, czegoś nauczę. Z całą moją mądrością i zręcznością zmuszę
cię do bezwzględnego podporządkowania się. Jeśli się nie podporządkujesz, to
mnie poznasz, gdyż potrafię cię ujarzmić,
jeśli zechcę”. Dla wielu jeźdźców taki jest
sens ujeżdżania. Skutek przy tym jest je-
WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK • 5/2008
www.weterynaria.elamed.pl
85
ALFABET BEHAWIORYSTY
WETERYNARIA W PRAKTYCE
den: rozczarowanie na całej linii, a winę oczywiście przypisuje się zwierzęciu,
które uważa się błędnie za „niezdolne”
lub mówi się, że ma „zły charakter” itp.
Zwykle dzieje się tak dlatego, że bardzo
często jeździec, który dobrze zna teorię jazdy i przepisy jeździeckie, wie, jak
właściwie ujeżdżony koń powinien chodzić oraz wyglądać. Pragnie więc zastosować odpowiednie ćwiczenia we właściwej kolejności. Popełnia jednak ten
błąd, że nie czeka, aż koń zrozumie, o co
jeźdźcowi chodzi, aż jego mięśnie odpowiednio się rozwiną, by sprostać wymaganiom, aż jego umysł przystosuje się, by
odpowiednio kojarzyć docierające do niego bodźce. Bardzo często lekceważy się
działanie umysłu konia. Wypływają z tego dwa podstawowe wnioski:
1. Jeździec oddziałuje na umysł konia, który odpowiada uruchomieniem mięśni.
2. Jeździec musi uzgodnić z koniem sposób przekazywania swojej woli. Nasuwa się pytanie: jak to zrobić? Odpowiedź jest prosta: jeżeli zadowolę się
małymi sukcesami, ułatwiam koniowi
zadanie, uwzględniam stan jego niewyćwiczonych mięśni. Jeżeli będę siedział
w siodle miękko, koń nie odczuje żadnego przykrego ucisku, niewygody lub
bólu, a ja znajdę sposób na okazywanie koniowi moich intencji. Jeżeli będę
postępować przeciwnie, koń skieruje
swoją wolę i siłę swoich mięśni przeciw człowiekowi.
Zatem dobrym jeźdźcem nigdy nie będzie ktoś, kto, od młodego konia wymaga np. prawidłowego zatrzymania się tylko dlatego, że wie, jak takie zatrzymanie
powinno wyglądać. Jeździec często działa
mocno łydkami i ciągnie za wodze. Koń
naturalnie tej pomocy nie rozumie, bo
nie został do tego przygotowany przez
odpowiednie wygimnastykowanie. Odczuwa oczywiście ból, jego mózg bije na
alarm i wszystkie mięśnie przygotowują się do walki z jeźdźcem. U człowieka
proces myślowy przebiega mniej więcej tak: „chcę coś osiągnąć, ponieważ
wiem, jak to ma wyglądać”. Nie zdaje sobie sprawy, że źle ocenił moment, w którym może od konia wymagać prawidłowej reakcji na jego wymagania. Czuje się
zawiedziony, ponieważ zwierzę nie chce
mu się podporządkować. Opór konia wyzwala często w jeźdźcu brutalność, a później cała praca ujeżdżania bardzo szybko
idzie na marne.
Przykład 2.
Pewne reguły psychologiczne bardzo wyraźnie daje się zauważyć na przykładzie
skoków przez przeszkody. Koń to zwierzę wyjątkowo wrażliwe na zachowania
swojego jeźdźca; jest on po prostu jego
zwierciadłem. Jeżeli jeździec się boi, koń
boi się również. Jeżeli jeździec najeżdża
na przeszkodę z wahaniem, koń również
się waha i odmawia lub w najlepszym razie źle skacze. Podobnie jest z naszą pracą. Jeżeli lekarz weterynarii jest przepełniony negatywnymi emocjami, często
osobistymi, koń będzie współodczuwał
te emocje i przeżywał je na swój sposób,
który znacznie utrudnia czynności weterynaryjne, a często je uniemożliwia. Jeżeli edukacja konia nie będzie się odbywała w rozsądny sposób, krok po kroku, od
rzeczy łatwych do trudniejszych (tak jak
to się dzieje u ludzi), niepowodzenie jest
prawie w każdym przypadku pewne.
Przykład 3.
Zamiast po dobrym skoku zakończyć trening, podnosi się przeszkodę coraz wyżej,
aż wymaganie przerośnie aktualne możliwości konia i zwierzę odmówi skoku.
Jeździec najczęściej nie widzi własnego
błędu; winę przypisuje koniowi i chwyta się gwałtownych środków zaradczych.
W takim przypadku psychika konia często na zawsze ulega wypaczeniu.
Uwzględnianie psychologicznych momentów przy leczeniu i szkoleniu konia
winno być traktowane jako zagadnienie
pierwszorzędne, by uniknąć niepotrzebnych rozczarowań oraz zawodów i – co
bardzo ważne – niepotrzebnych cierpień,
jakie nieświadomie często zadaje się koniom. Szukając klucza do zrozumienia
psychicznego życia konia, musimy rozważyć warunki bytowania i przyzwyczajenia jego przodków. Wśród zwierząt zaludniających ziemię koń miał ciężkie
i pełne niebezpieczeństw życie. Koń nie
ma broni, którą mógłby walczyć z wrogiem, nie ma rogów, zębów ani żądła.
Musiał więc wykorzystywać jedyną broń,
dzięki której gatunek mógł przetrwać,
czyli sprawne nogi i szybkość biegu oraz
doskonałość zmysłów: węchu, słuchu
i wzroku. Oczywiście wszystkie zmysły
konia rozwinęły się w kierunku ułatwiającym bierną obronę. Dlatego zmysł węchu rozwinął się najlepiej i zajął pierwsze
miejsce wśród zmysłów, zapewniając koniowi wczesne odkrycie wroga. Na drugim miejscu znalazł się słuch z ruchliwymi uszami, wspomagający zmysł węchu.
W instynktownym odczuciu bezradności i bezbronności koń szukał towarzystwa i stał się zwierzęciem stadnym. Jeżeli nawet (w wypadku orientalnych ras)
czołowy ogier przejmował ochronę stada, to jednak w decydującym starciu tylko wspólne działanie zapewniało obronę. Znane są obrazy różnych malarzy, na
których zbite w gromadę konie, głowami do środka, bronią się tylnymi nogami przed atakującymi wilkami. Ostatnią
bronią, kiedy już zabrakło sił do ucieczki, były kopyta.
Znajomość zmysłów konia, ułożonych hierarchicznie, okazuje się bardzo
pomocna przy leczeniu i szkoleniu naszych koni. Dzięki udomowieniu zmysły konia w mniejszym lub większym
stopniu uległy stępieniu, tak samo miało to miejsce u człowieka, który musiał
swoje zmysły dostosować do okoliczności i utracił zdolność do życia wśród dzikiej przyrody.
Przykład 4.
Jeździec, zaopatrzony w odpowiednie
ostrogi, chce za karę „osadzić konia na
zadzie”. Reakcja konia zwykle przebiega
według skojarzenia: ból, przykrość, niebezpieczeństwo, a zatem ucieczka. Koń
zaczyna ciągnąć, jeździec ciągnie jeszcze
mocniej, koń zaczyna ponosić. Jeździec
zakłada ostre kiełzno, żeby „lepiej” opanować konia. Nowe skojarzenie: ból jest
silniejszy, więc trzeba skuteczniej uciekać. Skutek: koń nie do opanowania, co
implikuje niebezpieczeństwo dla jeźdźca i zwierzęcia. Umysł konia pracuje zawsze w formie bezpośrednich skojarzeń.
Można przy tym zaryzykować określenie
„pamięć automatyczna”. Przykład: koń
płoszy się na widok czerwonego murka, dostaje więc batem i ostrogą. Skojarzenie: czerwony murek to bicie, a więc
jak najdalej od czerwonego murka! Absolutnym błędem jest myślenie, że koń
po ludzku rozumuje według wzoru: „Zostałem ukarany, gdyż przestraszyłem się
np. czerwonej przeszkody, na przyszłość
więc lepiej od razu skoczyć i nie narazić
się na karę”. Inaczej pracuje umysł psa.
Wiemy np., że pies, który spowodował
szkodę w domu podczas nieobecności
właściciela, nawet po kilku godzinach,
kiedy jego pan wraca, wie dokładnie, że
będzie ukarany, kiedy pan zauważy, co się
stało. To jest podstawowa różnica między
funkcjonowaniem umysłu konia i psa.
Jeździec, a szczególnie ujeżdżacz młodych koni, powinien sobie z tego zdawać sprawę.
Wymienione przykłady potwierdzają fakt wielkiej różnicy zachowań człowieka i konia, dwóch gatunków, które
od wieków żyją ze sobą, gdzie ten drugi
jest zniewolony, a ten pierwszy – zniewalający.

lek. wet. Remigiusz Cichoń
Przychodnia Weterynaryjna DOG
26-110 Skarżysko-Kamienna
ul. Żeromskiego 66
e-mail: [email protected]
www.dog.com.pl
WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK • 5/2008
www.weterynaria.elamed.pl
87

Podobne dokumenty