O przestrzeni w polskich kodeksach obyczajowych z początku XX

Transkrypt

O przestrzeni w polskich kodeksach obyczajowych z początku XX
Małgorzata Czapiga
Uniwersytet Jagielloński
O przestrzeni w polskich kodeksach
obyczajowych z początku XX wieku
Postrzeganie czasu i przestrzeni stanowi jedną z podstawowych kategorii
kulturowych. One to wyznaczają podstawowe współrzędne rozumienia świata,
w pewnym sensie nawet wyznaczają jego granice. Ernst Cassirer w Eseju o czło­
wieku stwierdził, że
Czas i przestrzeń są ramami, które zamykają w sobie całą rzeczywistość. Nie możemy pojąć
żadnej rzeczy realnej inaczej jak tylko w warunkach czasu i przestrzeni. Zdaniem Heraklita nic
na świecie nie może przekroczyć swych wymiarów, wymiary te są ograniczeniami czasowymi
i przestrzennymi. Myśl mityczna nigdy nie rozważa czasu i przestrzeni jako czystych, pustych
form. Uważa je za wielkie, tajemnicze siły, które rządzą wszystkimi rzeczami i kierują, determinują, nie tylko życie ludzi, ale i bogów1.
Szczególnie przestrzeń (a we wcześniejszej fazie także i czas) doświadczana
jest w historii człowieka jako sfera niezwykle istotna dla wszelkiej działalności
i egzystencjalnych wartości. Przez jej zawłaszczanie, zagospodarowanie, otaczanie granicami, w końcu – wypełnianie znaczeniami człowiek budował wizję
świata: ekumeny i tego, co transgresyjne. Przemyślane organizowanie chaosu
przestrzeni odbywa się już na poziomie języka – wyodrębnienie i nazwanie każdego najmniejszego wycinka przestrzeni i tego, co się w niej znajduje, stwarza
poczucie oswojenia nieznanej, często tajemniczej, a więc i niebezpiecznej rzeczywistości. W ten sposób dokonuje się funkcjonalizacji i interpretacji świata:
segregowania, kategoryzacji i wartościowania przestrzeni. Przestrzeń poddana
zostaje semiozie i jest przedmiotem praktycznych działań, rzeczywistej ingerencji człowieka. W tym niekończącym się procesie równie istotne są – być może
będąc wykładnikiem działań sensotwórczych i praktycznych – relacje międzyludzkie zapisane we wzorcach zachowaniowych. Zawierają one zawsze ważny
komponent przestrzenny, którego interpretację wyprowadzić można z osobliwości określonych typów dyskursów kulturowych.
Specyficzne zagospodarowywanie przestrzeni i uczenie sposobów funkcjonowania w niej jednostek czy grup społecznych obserwować można w wie1 E. Cassirer, Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury, przeł. A. Staniewska, Czytelnik,
Warszawa 1998, s. 92.
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
110
Małgorzata Czapiga
lu różnych tekstach kulturowych. Bez wątpienia postulatywny charakter mają
spisane kodeksy obyczajowe, budowane jednak z materii codziennej praktyki,
często głęboko zinternalizowanych wzorców postrzegania świata, modelujących
funkcji języka itd. Przykładów manipulowania przestrzenią w życiu społecznym,
które polega na wysokim semiotycznie nacechowaniu zalecanych sposobów
„przestrzennego” definiowania relacji międzyludzkich, można poszukiwać np.
w popularnych poradnikach savoir-vivre’u i bon tonu z końca XIX i początku XX
wieku. Usztywnienie form mieszczańskiej etykiety, wywołane m.in. przez konieczność wprowadzania w tajniki „właściwego” zachowania ludzi aspirujących
do bycia w „towarzystwie”, spowodowało, że teksty poradnikowe nabrały specyficznego, apodyktycznego tonu. Taka właściwość ich poetyki ułatwia zadanie
rozpoznania technik zawłaszczania przestrzeni i posługiwania się nią w celach
społeczno-komunikacyjnych.
Na początek wystarczy prześledzić spisy treści poradnikowych dziełek, aby
przekonać się, że porządkowanie materiału na rozdziały polega zazwyczaj na
posługiwaniu się określeniami miejsc, w których dane zachowanie i określone
zwyczaje powinny mieć zastosowanie. M. Rościszewski podzielił swoją Księgę
obyczajów towarzyskich na części zgodnie z wydzielonymi przestrzeniami życia
społecznego: „Życie rodzinne”, „Dobry ton i etykietę”, „Dom otwarty” i „Życie
zewnętrzne”; podrozdziały jasno dookreślają, że mowa będzie o zachowaniach
w „kościele, salonie, sklepie, na przechadzce, w powozie, na weselu, wieczorkach tanecznych, herbatkach i przy stole”2. Bardziej szczegółowe wydają się podręczniki dla uczniów, na przykład Zasady przyzwoitego zachowania się uczniów
szkół średnich według dra Juliusza Wisnara, gdzie obok miejsc „pospolitych”
wymieniane są jeszcze te zarezerwowane dla młodszego towarzystwa – „boisko
gimnastyczne” czy „ślizgawka”3. Miejsca, do których przypisane są konkretne
zachowania czy ich klasy, można podzielić na trzy kategorie:
• przestrzeń lokalną, którą stanowiłby dom i jego najbliższe otoczenie,
• przestrzeń regionalną – znajdującą się poza domem, czyli wieś, miasto
• oraz przestrzeń ogólną – rozciągającą się znacznie dalej, na kraj czy nawet
świat4.
Równocześnie należy wyróżnić istniejącą równolegle przestrzeń intymną, którą Edward Hall nazywa „terytorium organizmu”5. Każda żywa istota
2 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Paradox, Wrocław 1993.
Zasady przyzwoitego zachowania się uczniów szkół średnich według dra Juliusza Wisna­
ra, opracował dr Jan Piątek, Nakładem Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, Lwów 1912.
4 Terminologię taką, jednakże w zupełnie innym kontekście, bo w odniesieniu do użytkowników gwary, zastosowała Halina Pelcowa: H. Pelcowa, Przestrzeń jako sposób postrzegania
świata przez użytkowników gwary, [w:] Przestrzeń w języku i kulturze. Problemy teoretyczne.
Interpretacje tekstów religijnych, pod red. J. Adamowskiego, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii
Curie-Skłodowskiej, Lublin 2005, s. 127.
5 E.T. Hall, Bezgłośny język, przeł. R. Zimand i A. Skarbińska, PIW, Warszawa 1987, s. 161.
3 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
Przestrzeń w polskich kodeksach obyczajowych z XX wieku
111
doświadcza granicy dzielącej ją od zewnętrznego świata – ciało jest fizyczną,
realnie istniejącą i widoczną bryłą, ostro odgraniczoną od innych ciał i innych
przedmiotów ulokowanych w przestrzeni. Sfera intymna, w pełni determinowana kulturowo i indywidualnie, funkcjonuje jako nieokreślona bariera, jest niewidzialnym terytorium, którego naruszenie możliwe jest jedynie w określonych
sytuacjach i przez wybrane osoby, gdyż zawsze niesie ze sobą konkretny przekaz.
Jak pisze Hall:
Zmiany przestrzenne nadają barwy komunikacji, akcentują ją, a czasem nawet mają większe
znaczenie niż słowo mówione. Przepływ i przesunięcie odległości między ludźmi, kiedy wzajemnie na siebie oddziałują, są nieodzowną częścią procesu komunikacji6.
Naruszenie przestrzeni intymnej przez zbytnie zbliżenie się do rozmówcy
może wywołać u Europejczyka odczucia seksualne lub wrogie. Zbytnie oddalenie
natomiast odebrane byłoby jako izolacja, sygnalizowanie chłodniejszych stosunków czy wręcz niechęć. Ulokowanie ciała w przestrzeni wymaga specjalnej troski
– może bowiem rozstrzygać o pozycji jednostki w grupie czy społeczności.
Poradniki i kodeksy obyczajowe miały uczyć, w jaki sposób uniknąć złej
interpretacji własnych zachowań, przez modelowanie konwencjonalnych, głębiej
lub płyciej internalizowanych gestów i działań rozpoznawalnych jako znaki statusowe. Oczywiście w dalszym ciągu „przestrzeń komunikowała”, lecz ludzie
„dobrze wychowani” potrafili odczytywać sygnały, ale przede wszystkim wysyłać je i tym samym, kontrolując przestrzeń, pilnować budowania swojego obrazu.
To stąd na przykład miejsce zajmowane przy stole na przyjęciu było wyraźnym
wskaźnikiem statusu społecznego, a samodzielne przedstawienie się młodej kobiety w miejscu publicznym narażało ją na despekt.
Człowiek zaczął stawać się więźniem własnych, przez siebie stworzonych
konwenansów, obyczajów i zasad do tego stopnia, że aranżowanie zachowań stało się nieodłącznym elementem życia codziennego i dotyczyło każdej, najmniej
choćby ważnej sfery życia. Rzeczywistość kreowana w kodeksach obyczajowych
nabierała cech swoistej przestrzeni labiryntowej, a „uczenie” staje się figurą wędrówki przez kolejne meandry i węzłowe miejsca życia społecznego. Czytający
niczym adept poddawany rytom inicjacji, przechodzi przez kolejne wskazówki praktycznych przewodników, przesuwając się między różnymi fragmentami
przestrzeni, aby wreszcie dotrzeć do centrum, zyskując miano człowieka dobrze
wychowanego, doznać dobrodziejstw wtajemniczenia, bądź też gubi się w krętych korytarzach zwyczajów towarzyskich, ryzykując odrzucenie, jako karę
za zbłądzenia, brak rozpoznania zasad prowadzących do odkrycia tajemnicy.
Przestrzeń w procesie kształcenia spełnia pierwotną funkcję labiryntu – swoistą
funkcję „obronną”, gdyż mają do niej wstęp tylko wybrani. Przestrzenność owa
zakotwiczyła się także w języku, gdyż do określonego towarzystwa czy sfery
społecznej „wchodziło się”, ale zdarzały się z niej wykluczenia, marginalizacja
6 Ibidem, s. 175.
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
112
Małgorzata Czapiga
itd. Kodeksy XX-wieczne spełniały już inną funkcję niż te z poprzedniego wieku, kiedy szczególne zapotrzebowanie na poradniki tego typu dotyczyły zakompleksionej i bojącej się śmieszności burżuazji, próbującej naśladować sposób bycia arystokracji i szlachty7. Kodeksy ułatwiać miały również życie tym, którzy
awansowali społecznie, stwarzając im nadzieję na życiowy sukces. XX wiek nobilitował wykształcenie i inteligencję, zaczęto odchodzić od podziałów społecznych i „urodzenia” na rzecz „przyzwoitego wychowywania”.
I. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! –
przestrzeń lokalna
Aby wejść do towarzystwa i zyskać jego uznanie, nie wystarczy umieć odpowiednio zachować się wśród obcych. Cała praca rozpoczyna się we własnym
domu. Dobra reputacja wśród członków rodziny miała przenieść się dalej – poza
przestrzeń domowego ogniska.
Przestrzeń mieszkania postrzegana jest jako azyl – własne miejsce, do którego bronimy dostępu obcym, a zapraszamy wybranych; to wewnętrzna przestrzeń
o swoistej strukturalnej nadwyrazistości, silnie odgrodzona od świata zewnętrznego. W domu Dulskiego mogą dziać się rzeczy straszne, ale zabroniona jest komunikacja z obcymi. Kryteria wyboru odwiedzających dom bywają skomplikowane, zawsze jednak oddają hierarchie grupowe, a więc ład rodzinny przekładają
na zmetaforyzowane relacje przestrzenne. Antropolog pisze, że:
Historia człowieka to, w znacznej mierze, bilans jego wysiłków, mających na celu odebranie
przestrzeni innym i obronę własnego terytorium przed ich atakami. [...] Posiadać terytorium to
posiadać jeden z najistotniejszych składników życia; brak terytorium to jedna z najgroźniejszych
okoliczności życia8.
Rościszewski opisywał przestrzeń domową jako „własny kącik, odgraniczający człowieka od natrętnych oczu bliźnich, stanowiący dlań schronienie najpożądańsze”9. Niestety, nie każdy dom ma czy zyskuje od razu takie wartości – aby
poczucie bezpieczeństwa i spokoju towarzyszyły przebywaniu w owej przestrzeni, konieczna jest troska i zaangażowanie wszystkich domowników. Niebezpieczeństwem wymierzonym przeciwko takiemu szczęściu wymienianym w kodeksach obyczajowych jest na przykład niechlujstwo któregoś członka rodziny,
najczęściej – jak pisze autor – bywa to ojciec, który zapomina o rudymentarnych
zasadach higieny, ale, jak radzi Rościszewski, i na tę sytuację znajdziemy odpowiednie środki:
7 J. Szymczak-Hoff, Drukowane kodeksy obyczajowe na ziemiach polskich w XIX wieku.
Studium źródłoznawcze, Wydawnictwo Uczelniane WSP w Rzeszowie, Rzeszów 1982.
8 E. Hall, op. cit., s. 64.
9 M. Rościszewski, op. cit., s. 13.
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
Przestrzeń w polskich kodeksach obyczajowych z XX wieku
113
Dość jest zaczerpnąć... politury z kotła towarzyskich ambrozji i powlec nią zarówno siebie,
jak i całe swoje otoczenie. Innymi słowy, dość jest zbudować gniazdko miękkie, zaciszne i wygodne, w którym cała rodzina znaleźć by mogła spoczynek miły i owo zadowolenie, jakiego życie
zewnętrzne, życie trosk i zabiegów tak skąpi biednym pracownikom swoim10.
W innym poradniku pisał wprost:
Oprócz zdrowia i humoru dobry ton obowiązuje nade wszystko czystość i ochędóstwo. Dotyczy ono zarówno ciała, odzieży i mieszkania, jak i powietrza, którem oddychamy. [...] Brak
czystości nie da się niczem usprawiedliwić. Każdy człowiek może i powinien być czystym. Jest to
przymiot piękny, zwłaszcza u kobiet, których obowiązkiem jest dbać o rodzinę, o strawę, o ładny
wygląd całego otoczenia. Nasza odzież, nasza bielizna, nasze łóżko, kołdry – wszystko powinno
być czyste, a wtedy i o dobry humor daleko łatwiej będzie11.
W kolejnych książkach powtarzały się te same opinie. Uporczywość, z jaką
autorzy piszą o higienie, wskazuje na wagę samego problemu w organizacji życia
i strategiach budowania swojej przestrzeni, świadczy też zapewne o niewielkiej
skuteczności społecznej kampanii:
Obserwując codzienne życie chciałoby się zamiast nagłówka „Czystość” postawić: brud,
niechlujstwo. [...] Kto temu nie wierzy, niech zajrzy rankiem do sypialń nie tylko w suterenach,
do kuchni podczas przyrządzania potraw w najwykwintniejszych domach, do sklepu z pieczywem, gdzie i służąca, i każdy inny kupujący bada świeżość [...] bułek własnymi, niemytymi
rękami [...]12
Dobrze zagospodarowana przestrzeń domu i utrzymywany w niej ład (dotyczący higieny), a więc szczególna forma kontrolowania samej przestrzeni i sposobów bycia w niej poszczególnych osób oddziaływać miała dyscyplinująco na
samych członków rodziny13. W istocie więc ład w domowej przestrzeni nie tylko jest wzorcotwórczy, lecz także przyczynia się do „wdrukowania” w umysły
mieszkańców zgeneralizowanej wizji ładu społecznego:
Ognisko domowe, urządzone ze smakiem i komfortem, zależnym od warunków materialnych, czyli od stopnia zamożności jego właścicieli, wyszlachetnia ich samo przez się. W takim
domu, za pomocą wielkiego nauczyciela – żywego wzoru – rodzą się cnotliwe i dzielne niewiasty
i silni duchem a pełni energii zacni mężowie14.
10 Ibidem, s. 14.
M. Rościszewski, Zwyczaje towarzyskie. Podręcznik praktyczny dla pań i panów, Warszawa 1930, s. 32.
12 K. Hojnacka, Współżycie z ludźmi. Kodeks towarzyski, Warszawa 1939, s. 173. O higienie
i jej stratyfikujących funkcjach w społeczeństwie zob.: G. Vigarello, Czystość i brud. Higiena
ciała od średniowiecza do XX wieku, przeł. B. Szwarcman-Czarnota, Warszawa 1996.
13 Porządek, czystość, schludność należą do podstawowych wartości w rodzinie mieszczańskiej (zob. M. Ossowska, Moralność mieszczańska, Ossolineum, Wrocław 1985). Wszelkie naruszenie norm w tym zakresie w zamkniętym obszarze domu godziło więc w zasady organizacji
fizycznej przestrzeni, ale jednocześnie kwestionowało system relacji międzyludzkich, które miały
także przestrzenne formy prezentacji.
14 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 14.
11 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
114
Małgorzata Czapiga
Dom staje się szkołą dobrych obyczajów i miejscem, w którym buduje się
przestrzenny obraz świata. Okazjonalnie jest również sceną, na której występują dzieci, traktowane jak swoista wizytówka rodziny, co oznacza także, że
przymusy zachowaniowe, jakim zostają poddane, są i lekcją, i ilustracją tego,
jak zorganizowane jest całe społeczeństwo. To dzieci przejmują z czasem i mają
zreprodukować zachowania, maniery, sposoby mówienia, świadcząc później
o wychowaniu, jakie odebrały od swoich rodziców, ale także konserwując model stosunków przestrzennych jako wzorca obrazu społeczeństwa. Rzeczywiste zachowania i ich przestrzenne metafory-ekstensje służą także legitymizacji
wszelkich szczegółowych norm etycznych. Zasady przyzwoitego zachowania się
uczniów szkół średnich wymieniają szereg nakazów, o których dzieci powinny
pamiętać, uprzedzając szczególną pomysłowość i inwencję młodszego towarzystwa, na przykład:
[...] nie dręcz zwierząt znajdujących się w domu;
[...] nie pluj na schodach i ganku;
[...] nie śpiewaj przy otwartem oknie;
[...] nie dokuczaj sąsiadom grą na instrumencie muzycznym w nieodpowiednim czasie, np.
po 9 godzinie wieczór lub przed 8 rano;
zaniechaj gry zupełnie, gdy w domu leży ciężko chory lub też zmarły15.
W późniejszym nieco poradniku dla dzieci również przestrzega się przed
bezwzględnością ich zachowań, stosując przy okazji dość zastanawiającą taksonomię, która porządkuje przestrzeń najbliższą człowieka i przypomina o punktach granicznych, a także o ważnej antynomii kultury i natury:
Bądź dobry dla zwierząt i ptaków. Żaden chłopiec, czy żadna dziewczyna, mający odrobinę
serca i trochę rozumu nie będzie okrutny dla konia, psa, kota i ptaków. Nigdy nie rzucaj kamieniami lub innymi odpadkami na zwierzęta i ptaki. Unikaj wszystkiego, co sprawia im ból i powoduje
nieszczęście.
Ptaki szczególnie zasługują na troskę i opiekę. One zawsze cieszyły się osobliwą miłością
u najlepszych mężczyzn i kobiet. Nigdy nie niszcz ich gniazd! Nigdy nie niszcz ich jajeczek! Kochaj zwierzęta i ptaki16.
Pouczenia dostają również rodzice, dla których dom nie powinien być jedynym miejscem pobytu. Dla zdrowia i higieny mąż – głowa rodziny – powinien
codzienne opuszczać „szczęśliwe gniazdko”, które niejednokrotnie okazuje się
miejscem pułapek czyhających na domowników. Rościszewski pisze wprost:
Ludzie są zawsze grzeczniejsi, gdy się nawzajem nie widzą zbyt często. Małżonkowie mogą
uwić sobie szczęśliwe gniazdko, jeżeli będą badać słabe strony jedno drugiego, ażeby ich unikać
tak, jak łyżwiarze unikają przerębli17.
15 Zasady
przyzwoitego zachowania się..., s.12–13.
umila życie, przeł. F.W. Gasiorowski z Good Manners by sir William
W. McKechnie, Wydawnictwo Polskie R. Wegnera, Poznań 1946.
17 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 17.
16 Uprzejmość
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
Przestrzeń w polskich kodeksach obyczajowych z XX wieku
115
I kiedy mąż „zamordowuje się krwawym trudem”18, aby zapewnić byt rodzinie, żona powinna zająć się takimi porządkami, jak wietrzenie pościeli, zmiana
bielizny pościelowej, dopilnowanie, aby obiad był na czas, złożyć konieczne wizyty i zrobić sprawunki, ale zdecydowanie zaplanowane i przemyślane, bo:
[...] jeżeli żona nie jest oszczędną, wszystko przepadło! Dom jego staje się podobny do beczki bezdennej: im więcej się w nią wlewa z jednej strony, tym więcej wypływa przez drugą!19
Wzajemne stosunki domowników, czystość, schludność, komfort domu,
a także oszczędność pani domu zostają zweryfikowane podczas spotkań i uroczystości, które mają miejsce w każdym szanującym się ognisku domowym.
Przybycie gości potwierdza koncentryczność organizacji przestrzeni, wyznacza
miejsce aksjologicznie nacechowane i wymagające szczególnej dbałości.
Aby przyjąć gości, niezbędne było wystosowanie odpowiednich zaproszeń,
bądź to drogą listowną, bądź osobiście. Będą one swoistymi przedłużeniami,
ekstensjami przestrzeni domowej. Jeśli planujemy urządzić okolicznościowe
przyjęcie – z okazji ślubu, karnawału, imienin – piszą autorzy poradników – zaproszenie powinno przyjąć formę wykwintnego biletu wysyłanego pocztą. Jeśli liczymy na odwiedziny podczas herbaty czy obiadu w małym gronie, najlepiej, gdy pani domu osobiście złoży wizytę przyszłym gościom i powiadomi ich
o tym. Zwyczaje towarzyskie. Poradnik na co dzień wydawnictwa Moda i życie
praktyczne radzi:
Terminów zaproszeń należy przestrzegać – na wieczór taneczny co najmniej na tydzień
naprzód, na większe przyjęcie bez tańców na 5 lub 4 dni, na skromne, w małym gronie osób,
w ostateczności w przeddzień przyjęcia. Na zaproszenie listowne należy koniecznie odpowiedzieć
również listownie, dziękując i zawiadamiając, czy się z zaproszenia skorzysta20.
Oprócz okazjonalnie przygotowywanych przyjęć z zaproszeniami, każda
pani domu powinna mieć również ustalone stałe dni przyjęć, podczas których
częstuje się gości herbatą i ciastkami. Rościszewski wspomina o tego typu spotkaniach, podając, że zwie się je five o’clock’ami. Podejmowanie znajomych podczas „herbatek”, niewymagających szczególnych zaproszeń i ceremonii, pozwalało nadać domowi tytuł „otwartego”. Praktyka pokazuje jednak, że otwartość
owa miała bardzo specyficzny i z góry ustalony wymiar. Bynajmniej nie stwarzała możliwości przełamania zasadniczego odgraniczenia przestrzeni domowej,
lecz jedynie uruchamiała swoistą grę z jej granicami:
Dnie przyjęć na wielkim świecie zaczynają się 1 stycznia, a kończą na Wielkanoc. Oznacza
się je na biletach wizytowych. [...] W styczniu wizyty trwają około dziesięciu minut; w innych
miesiącach od piętnastu do dwudziestu 21.
18 Ibidem, s. 29.
Ibidem.
20 M. Rościszewski, Zwyczaje towarzyskie. Poradnik na co dzień, Wydawnictwo Moda i ży­
cie praktyczne, Warszawa [brw].
21 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 102, 104.
19 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
116
Małgorzata Czapiga
Długość wizyt oraz ich przypadkowy cel świadczyć by mogły o tym, że
five o’clock’i nie wymagały szczególnych przygotowań i celebracji. Nic bardziej
mylnego! Nawet podczas tych krótkich spotkań obowiązywała określona etykieta. Herbatę podawano w porcelanie i srebrach, koniecznie w asyście idealnie wykrochmalonych i śnieżnobiałych haftowanych serwet przy ukwieconych
stolikach – jeśli akurat na takowe „był sezon”. Rościszewski upatruje w takim
pielęgnowaniu szczegółów bardzo prostej rzeczy:
Gdy widzę tę masę kwiecia, sreber, imbryków, barwnej porcelany [...] przychodzi mi zaraz
na myśl ów kraj nieznany, owa ojczyzna herbaty, na cześć której odbywają się te wspaniałości –
i wyobrażam sobie Państwo Niebieskie wśród biesiady.
Tam, samotny pośrodku Sali, na kwadratowym stole, wznosi się pękaty samowar, a herbatę
podają bez cukru, bez ciast, bez araku, w maleńkich kubkach na spodkach porcelanowych. Ale
za to herbata jest dobra, podczas gdy u nas – Boże, zmiłuj się! I stąd właśnie potrzeba ozłacania
pigułki i otaczania jej zbytkiem 22.
Przy organizowaniu większych przyjęć bądź balów ważne było nie tylko to,
jak przygotujemy pomieszczenia, w których odbędzie się celebra, ale ponadto
liczba zaproszonych gości, umiejscowienie ich przy stole i menu, które zaproponujemy. Wszystko to dyktowane było charakterem spotkania – inaczej urządza
się przyjęcie prywatne, inaczej urzędowe, inaczej wreszcie weselne. Jednakowoż
należało dopełnić pewnych stałych punktów – przepisów obowiązujących w zamożnych, szanujących się kręgach towarzyskich.
Na czas balu zwinąć należy wszelkie dywany i ustawić wyściełane ławy
wzdłuż ścian, w rogu sali zaś wyznacza się miejsce orkiestrze:
Orkiestrę stanowić może sam fortepian, sześciu muzyków, bądź cała kapela pułkowa [...]. Na
dwa salony przyległe wystarczą: fortepian, skrzypce i wiolonczela z basem 23.
Wszelkie figury marmurowe, żyrandole, lustra czy obrazy winno się przybrać kwiatami. Ważne jest też oświetlenie, które musi sprawiać wrażenie a gior­
no – jak w dzień. Pani domu powinna też zadbać o całą rzeszę osób pilnujących
porządku i wygody zaproszonych gości:
O zebraniu większym należy zawiadomić policję, której członek winien dozorować porządku powozami na zewnątrz. Dobrze jest mieć na zawołanie parę drożeć wynajętych, o ile się nie
ma własnych koni.
[...] Dla pań trzeba mieć kącik osobny, [...] gdzie powinna się znajdować pokojowa lub szwaczka z przyborami do szycia, przeznaczona wyłącznie do pomocy paniom na wypadek uszkodzenia
toalet.
Puder, perfumy, przybory do czesania, kwiaty świeże – wszystko to powinno być na usługach tancerek w tym sanktuarium, zwanym po angielsku ladies room, do którego mężczyźni,
oczywiście, wstępu nie mają24.
22 Ibidem, s. 105.
Ibidem, s. 109.
24 Ibidem, s. 110.
23 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
Przestrzeń w polskich kodeksach obyczajowych z XX wieku
117
Nad samą zabawą czuwać natomiast powinien wodzirej. To on prowadzi towarzystwo na parkiecie, ustala kolejność i rodzaj tańców oraz zabaw. Kodeksy
obyczajowe z początku XX wieku ostrzegają przed nieodpowiednimi przedstawicielami owej instytucji. Wodzirej powinien być muzykiem, a w najgorszym
przypadku dobrze obeznanym z muzyką człowiekiem, koniecznie mówiącym po
francusku. Ponadto musi on posiadać wiele talentów, takich jak „przytomność
umysłu, spostrzegawczość, dowcip i takt”25, ponieważ głównym celem wodzireja jest zbliżenie towarzystwa, zachęcenie do zabawy i podtrzymywanie dobrego
humoru gości.
Bale urządzane przez panie domu różniły się oczywiście w szczegółach, ale
podstawowe wytyczne, o których mowa w poradnikach bon tonu, wydają się podobne. Wśród prywatnych balów popularne były bale charytatywne, białe bale
– tylko dla panien i kawalerów, bale kostiumowe. Rościszewski wspomina też
o wyjątkowym rodzaju podobnej zabawy, cieszącej się dużą popularnością:
Do rzędu balów najmodniejszych należy np. tzw. bal Kopciuszek (Cendrillon). Wprowadziły go osoby wielkiego świata, poświęcające się różnym sportom w godzinach porannych, bądź
wczesnych, w których jeżdżą konno, na rowerze, samochodem, lub też używają fechtunku albo
gimnastyki.
Taki bal rozpoczyna się bardzo wcześnie i kończy się punkt o północy [...].
Młode panny nie są zwolenniczkami takich zabaw, które natomiast stanowią szczęście mam,
ciotek i osób wiekowych 26.
Proszone obiady i przyjęcia były sprawdzianem dla wszystkich członków
rodziny, którzy szczególnie w takich momentach powinni zaświadczać o swoim
domu. Kodeksy XX-wieczne przedstawiają przestrzeń domową, w której nikt ani
nic nie może być przypadkowe. Zarówno każdy zwykły dzień, jak i dzień uroczysty, związany z balem, świętem miał z góry ułożony scenariusz zachowań
i gestów. Dom stawał się sceną, w której każdy miał określoną rolę do odegrania,
będąc równocześnie aktorem, widzem i sędzią.
II. Jak Cię widzą, tak Cię piszą:
„przestrzeń regionalna”
Poradniki savoir-vivre’u dokładnie podają nie tylko to, jak zagospodarowywana była przestrzeń najbliższa, domowa, lecz także określają ponadto regulację
zachowań poza miejscem zamieszkania. Przestrzeń fizyczna człowieka rozszerza obszar, w którym podmiot porządkuje swoje doświadczenie z nią związane.
Dom jest bliski i oswojony, nawet wobec wielu konwenansów i zasad, pozostaje
25 26 Ibidem, s. 114.
Ibidem, s. 122.
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
118
Małgorzata Czapiga
nadal mikrokosmosem, wyraziście ustrukturowanym. Życie rodzinne wtapia się
jednak w szerszą przestrzeń – wsi czy miasta, najbliższego otoczenia. Każdy element przestrzeni, zwanej tu regionalną, a będącej w istocie swoistą ekstensją tego
co domowe, narzucał konieczność dostosowania się do jej warunków, które regulowały współżycie między ludźmi. Bycie w miejscach pozadomowych, obszarach ogólnospołecznej komunikacji, definiowane było przez kodeksy obyczajowe
opisujące zachowania za pomocą indeksów przestrzennych.
Jednym z wielu miejsc, w którym „przystojne” zachowanie było zwłaszcza
pożądane, stanowiła przestrzeń kościoła. Należało się w nią wtopić, nie manifestując niczym tego, jak wysoko postawieni jesteśmy w społeczeństwie. Oczywiście – niedzielna msza stanowiła wyjątkową okazję do zaprezentowania dobrego
gustu, taktu, ale w praktyce również nowych trendów mody. Oto była sytuacja
komunikacyjna, w której przekazać można różnorodne sygnały statusowe, spróbować podporządkować sobie kierunek spojrzenia innych, a tym samym odpowiednio ustrukturować przestrzeń społeczną. I choć poradniki jasno mówiły, że
Idąc do kościoła, trzeba się ubrać zupełnie przyzwoicie, ale zarazem nadzwyczaj skromnie,
unikając bijącego w oczy zbytku i stroju, który by zwracał uwagę. [...] Oglądać się na wszystkie
strony, dawać znaki przyjaciołom, uśmiechać się, rozmawiać, przypatrywać się, jak kto ubrany,
ziewać itp. – wszystko to jest nieprzyzwoite i godne surowego potępienia27,
to jednak gra o kierunek spojrzenia, a więc porządkowania relacji przestrzennych i międzyludzkich28, jest pokusą zbyt trudną do odrzucenia. Do podobnych
sytuacji i gier dochodzi w teatrach, gdzie zawsze do czynienia mamy z dwoma
scenami i dwoma przedstawieniami – jednym, konwencjonalnym na deskach teatru i drugim – w lożach, gdzie szanowane panie domu dają ujście swoim ciekawskim spojrzeniom, tudzież – co rzadsze, o ile niemożliwe – obserwują w ramach
ewentualnej chęci pochwalenia sąsiadki. Obserwując, wiedzą także, iż same są
przedmiotem uważnej kontroli. Rościszewski pisze:
Lornetowanie w teatrze publiczności, a zwłaszcza pań pojedynczych, jest w ogóle nie przyzwoite, o ile się odbywa w sposób niepobieżny i natarczywy29.
Rzecz jasna precyzyjnymi wskazaniami co do zasad zachowania objęte być
musiały wszelkie publiczne środki transportu – „tramwaje, omnibusy i wagony
dróg żelaznych”. W podróży, z dala od domowego centrum, w obszarze przejściowości i przypadkowości spotkań z innymi, należało dbać o utrzymanie stosownych, zabezpieczających dystansów – towarzyskich i przestrzennych. Miejsca
te, ze względu na swą funkcję, pomieścić mogły sporą grupę pasażerów, zatem
dystans dzielący podróżujących zmniejszał się w sensie geometrycznym, nie
27 Ibidem, s. 51–52.
porządkowania przestrzeni i układania relacji społecznych przez ustalenia
kierunku spojrzenia, pochodzi z: M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł.
i posłowiem opatrzył T. Komendant, Aletheia, Warszawa 1993.
29 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 53.
28 Koncepcja
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
Przestrzeń w polskich kodeksach obyczajowych z XX wieku
119
znosząc jednak innych barier: społecznej czy nawet estetycznej (stygmatyzująco
działają wszak takie elementy semiotyki ciała, jak wygląd, zapach, higiena)30.
Poradniki sugerują, że nie może to prowadzić do zmniejszenia dystansu osobistego. Współczesne podręczniki savoir-vivre’u, a także praktyczne poradniki „języka ciała” posługują się pojęciem „sfery intymnej” – przekroczenie jej granic
(u Europejczyków wynosi ona ok. pół metra) może być poczytane jako próba
naruszenia godności drugiego człowieka. Dziś świadczyłoby o chęci zaznaczenia
wrogiej postawy lub próbach zalotów, kiedyś – o zwykłej nieobyczajności i braku
dobrego wychowania, byłoby więc represjonowane jako gest anarchizujący, destabilizujący relacje przestrzenne mieszczańskiego modelu życia. Rościszewski
przestrzega w swoim poradniku przed tego typu zachowaniami:
[...] nie należy zawiązywać rozmowy z nieznajomymi podróżnymi, [trzeba] być zawsze grzecznym
dla kobiet, nie narzucając się im jednak z przysługami i uprzejmościami. Nie wiedząc, przy kim
się siedzi w tramwaju, trzeba się wystrzegać wszelkiego zbliżenia, ażeby zaś zapobiec gotowości
innych do zawiązania z wami rozmowy, udajcie, że drzemiecie lub czytacie gazetę. Inna rzecz
w dłuższej podróży koleją. Tu mimo woli ludzie zapoznają się ze sobą, powinni jednak czynić to
bardzo rozważnie, ażeby potem nie żałować nowej znajomości31.
Oczywiście podkreślana jest wielokrotnie konieczność ustępowania miejsca kobietom, kobietom w ciąży, starszym i inwalidom, co wszak uznać można
za kontynuację nakazów kodeksu rycerskiego przekształconego w normy życia
dżentelmena32. Nie należy się tłoczyć przy wsiadaniu i wysiadaniu, najlepiej pomagać sobie nawzajem, bez zbytnich grzeczności, poufałości, ale i epatowania
własną osobą ani w środkach transportu, ani miejscach publicznych:
Gdziekolwiek jesteście – w teatrze, w cyrku, na koncercie itp. – pamiętajcie, że wszędzie
gdzie zgromadziło się wielu na wspólną rozrywkę, przyjemność, pożytek lub dla ciekawości, wy
– z chwilą, gdyście się znaleźli w ich gronie – przestajecie należeć do samych siebie i dobrowolnie
pozbawiacie się prawa manifestowania własnego ja, własnych interesów prywatnych, własnych
chęci waszych; z tą chwilą staliście się tylko jednostką, częścią lub członkiem tego ogromnego
organizmu, który pospolicie nosi nazwę publiczności33.
Znacznie obszerniejsze w regulacjach tego typu przestrzeni są poradniki dla
młodzieży, gdyż miejsc, w których potencjalnie może ona przebywać bez rodzicielskiego nadzoru, jest znacznie więcej. Unormowaniu poddane są oczywiście
zachowania na ulicy, w środkach transportu, w urzędach, parkach, ale również
w obrębie szkoły:
Na boisku gimnastycznym lub placu zabaw miej zawsze czystą bieliznę i zachowuj się stosownie do przepisów nauczyciela gimnastyki lub kierownika zabaw. Nie pozwalaj sobie na nie30 Nie można zapominać, że na przełomie XIX i XX wieku, nie tylko w naukowej refleksji,
lecz także w myśleniu potocznym, bardzo rozpowszechnione były koncepcje G. Lombroso, a także semiotyka frenologiczna i fizjonomiczna.
31 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 54.
32 M. Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, PWN, Warszawa 2000.
33 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 56.
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
120
Małgorzata Czapiga
rozważne żarty (podstawianie nogi itp.). [...] Ze względów higienicznych unikaj wszelkiego forsowania się, przesady i brawurowania34.
Reprezentujące mieszczański etos powojenne kodeksy kierowane do młodzieży i dzieci propagowały osobliwy wzór:
Nauczyciele, którzy zwiedzali szkoły w Kanadzie, opowiadają, iż pierwszą rzeczą rzucającą
się w oczy w szkołach kanadyjskich, jest uprzejmość dzieci i młodzieży. [...] Obowiązkiem naszym jest naśladować Kanadyjczyków i starać się, aby każdy odwiedzający naszą szkołę wyniósł
z niej jak najlepsze wrażenie35.
Księga obyczajów towarzyskich porusza jeszcze jeden niezwykle frapujący
wymiar przestrzeni regionalnej. Wszystko, co działo się w domu i poza jego granicami, zależne było nie tylko od umiejętności stosowania się do zasad dobrego
wychowania, ale kierowały tym „przesądy i zabobony życia towarzyskiego”:
Przez próg witać znajomego? – Broń Boże! – poróżnienie nastąpi.
Szpilkę komuś dać w podarunku lub nóż – znaczy samym faktem serce mu zakrwawić36.
Niezmiernie ważne jest także to, kogo i w jakich okolicznościach spotkamy
po wyjściu z domu. Spotkane osoby i zwierzęta mogą niechybnie świadczyć o dobrej lub złej wróżbie:
Myśliwych, udających się na polowanie, możemy zapewnić, że jeśli wyruszywszy z domu,
spotkają kobietę lekkiego prowadzenia, lub jeśli będą myśleli o życiu rozwiązłym, albo rozmawiali o rzeczach nieprzystojnych – to polowanie się uda, w przeciwnym razie nie, jak również nie uda
się ono, jeżeli na drodze spotkają mnicha. Dla zwykłych śmiertelników złą jest wróżbą spotkanie
w drodze zająca, nierogacizny, bociana stojącego itp., podczas gdy przeciwnie, bocian w locie jest
dobrym znakiem, jak i spotkanie stada owiec pomyślną daje wróżbę37.
W interpretacji tej ujawnia się tendencja do tworzenia antynomii – często
zjawiska, rzeczy, osoby, zwierzęta sytuowane w myśleniu potocznym na peryferiach, nacechowane raczej pejoratywnie, stanowią znak rychłego szczęścia:
Szczęśliwi jednak będziemy, gdy rano spotkamy kobietę nierządną, niewiastę z gołą głową,
woziwodę z pełnymi kubłami, wilka, konika, kozę i ropuchę. Daj wam Boże, czytelnicy mili,
abyście je jak najczęściej spotykali38.
Przestrzeń pozadomowa, otwarta ex definitione, mogła budzić niepokoje,
wymagała więc intensyfikacji nadzoru, i zdyscyplinowania każdego, kto się
w niej znalazł. Zapewniając kontrolę nad własnym ciałem, można było przywrócić przeświadczenie o możliwym podporządkowaniu, a przynajmniej kontrolowaniu relacji przestrzennych i społecznych jednocześnie:
34 Zasady przyzwoitego zachowania się..., s. 37–38.
Uprzejmość umila życie, s. 19.
36 M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, s. 141.
37 Ibidem, s. 142.
38 Ibidem, s. 143.
35 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
Przestrzeń w polskich kodeksach obyczajowych z XX wieku
121
Naucz się chodzić po ulicy. Idź zawsze właściwą stroną ulicy, spokojnie, bez wymachiwania
rękoma, lekko, bez przymusu i ociężałości starczej. Nie patrz na ziemię, nie ściągaj ramion, nie
zginaj zanadto kolan. Rąk w kieszeni nie trzymaj. A też nie zakładaj ich na krzyżu. Nie oglądaj
się ustawicznie i uważaj, byś nikogo nie potrącił. Jeżeliś potrącił kogo, powiedz „przepraszam”
po polsku, nigdy „pardon”. Nie wciskaj się między dwie osoby, idące razem – wymijaj obie. Nie
zatrzymuj się na chodniku bez koniecznej potrzeby. Nie jedz na ulicy. Nie rzucaj ani pestek na
drodze, po której ludzie chodzą. Nie wołaj, ani sykaj na nikogo. Nie patrz kobietom impertynencko w oczy. Nie rozmawiaj o nich za głośno. Nie podsłuchuj cudzych rozmów, ani nie mów z ulicy
do kogoś na piętrze39.
III. Do odważnych świat należy! –
przestrzeń ogólna
Przezorne panie domu i zapracowani ojcowie rodzin pozwalali sobie czasem
na wyjazdy poza przestrzeń regionalną. Podróże takie miały albo postać wycieczek zbiorowych, albo łączyły się z wakacyjnym sezonem i wyjeżdżano wtedy
do miejscowości kuracyjnych – „do wód”, miejsc klimatycznych w Polsce i za
granicę.
Jeśli na wycieczkę jechało się w grupie, w dobrym tonie było podporządkowanie się ustalonemu przez kierownika wycieczki planowi:
Starać się być w dobrym humorze, nie okazywać niezadowolenia, jeśli nie wszystko wypadnie, jak się spodziewało. Przystosować się bez grymasów do ogólnych warunków, nie psuć innym
humoru.
Rozstając się, podziękować za trud organizatorom wycieczki, wszystkim za towarzystwo40.
Wyjazdy takie pozwalają na pewną swobodę, dotyczy ona jednak przede
wszystkim stroju, który powinien być wygodny i nie krępować swobody ruchu –
bynajmniej nie dotyczy zasad dobrego wychowania:
Jeżeli jesteś podczas wakacyi na wsi lub w miejscu klimatycznem, to i wtedy twoje zachowanie powinno również odpowiadać regułom przyzwoitości; nie sądź, że ci na wsi wszystko
wolno41.
Kodeksy przypominają podstawowe zalecenia dotyczące konieczności zachowania ciszy i nienaprzykrzania się swoją obecnością właścicielom pensjonatu
czy innym nocującym w danym hotelu, przestrzegają też przed zbytnim rozluźnieniem obyczajów, aby nie zapominać, że powinno się:
[...] znajomości zawierać ostrożnie, aby się później nie rozczarować. Są to przygodne spotkania, które nie obowiązują do późniejszego podtrzymania znajomości. [...] Jeśli zawarło się kimś
bliższą znajomość trzeba po powrocie do domu przesłać kilka słów pozdrowień, w liście lub
39 M. Rościszewski, Zwyczaje towarzyskie, s. 138.
Ibidem, s. 24.
41 Zasady przyzwoitego zachowania się…, s. 39.
40 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS
122
Małgorzata Czapiga
na pocztówce, polecając się pamięci nowych znajomych i prosząc, aby po powrocie odwiedzili
piszącego42.
Poradniki bon tonu radzą ponadto zwrócić uwagę na dzieci, jeśli je ze sobą
zabieramy, gdyż pomysłowość i inwencja owych pozostawia niekiedy wiele do
życzenia. Młodzież szkół średnich znajdzie już pouczenia w podręcznikach przeznaczonych właśnie dla nich. Dr Juliusz Wisnar radzi, aby podczas wakacyjnych
wyjazdów nie zapominać o podstawowych zasadach:
Nie bądź zanadto śmiałym i lekkomyślnym, nie dokuczaj nikomu, pływając pod wodą itp.
[...] Stosuj się do stosunków miejscowych i nie krytykuj ludzi i miejsca.
[...] Nie rób żadnych szkód w lesie lub w parku i nie pisz na ławkach;
Nie łów ryb ani raków bez pozwolenia.
[...] Podczas podroży w obcym kraju bądź jeszcze ostrożniejszym i grzeczniejszym; zastosuj
się do obcych zwyczajów i nie krytykuj stosunków kraju43.
Poradniki niewiele miejsca poświęcają przestrzeni ogólnej – podróżowanie
nie należało jeszcze do częstych czynności w świecie mieszczańskim. Wyjazdy w interesach czy „podróże do wód” wymagały podporządkowania się ogólnym strategiom dobrego zachowania, jakie obowiązywały w życiu codziennym
i świątecznym. Zapewne nie pisano o takich przestrzeniach, bo dla większości
czytelników były one niedostępne. Wynikają stąd i inne jeszcze konsekwencje –
dom, okolica, miejsca życiowej aktywności, miasto, ulica, świątynia, urząd itd.
wpisane są w stałe egzystencjalne doświadczenie. Przestrzenie takie muszą być
dokładnie opisywane, a zachowania w nich wyposażone w precyzyjne instrukcje,
co daje stosującym się do nich poczucie bezpieczeństwa i funduje przekonanie
o osiągniętym awansie społecznym czy towarzyskim.
Stała obecność w dyskursie wychowawczym tych typów przestrzeni czyni z nich poręczny materiał do rozmaitych zabiegów metaforyzacyjnych i symbolizacyjnych. Użytkownik poradników, ucząc się rozwiązywania konkretnych
problemów, w których ważne jest rozpoznanie sytuacji i miejsca, w jakich się
rozgrywają, mimowolnie uczy się także rzeczy innych. Poradniki stabilizują obraz świata albo wdrukowują go tym, którzy dopiero aspirują do „wejścia do towarzystwa”. Muszą posiąść techniczne umiejętności, lecz także – często o tym nie
wiedząc – zaczynają patrzeć na świat w bardzo określony sposób.
42 43 M. Rościszewski, Zwyczaje towarzyskie, s. 25.
Zasady przyzwoitego zachowania się…, s. 39, 41.
Colloquia Anthropologica et Communicativa: Tabu, etykieta, dobre obyczaje, 2009
© for this edition by CNS