Pobierz artykuł - Prace Kulturoznawcze

Transkrypt

Pobierz artykuł - Prace Kulturoznawcze
394
Recenzje
szłości swoich pociech. Natomiast Marija Majofis zastanawia się nad kształtem przyszłej
pedagogiki, nad najbardziej perspektywicznymi modelami wychowywania przyszłych
pokoleń. Stawia ostatecznie tezę, że to koncepcje dzieciństwa z lat 60. XX wieku nadawać będą ton debatom i dyskusjom toczonym nad relacjami między rodzicami a dziećmi.
Zamykająca książkę część zawiera prace, które przyszłość socjologicznych badań
widzą w zwrocie w stronę kultury. Upatruje się w nim teoretyczno-metodologicznego
wyjścia poza perspektywę semiotyczną i zabezpieczenia przed różnego rodzaju redukcjonizmem. Większość z nich ma charakter relacjonujący główne założenia i historyczny rozwój mocnego programu w socjologii. W dużej mierze powołują się one na dzieła Jeffreya
Alexandra. Tak zaprezentowane koncepcje badacze wykorzystują do analizy między innymi codziennej mobilności, pamięci. Z tego schematu wyłamuje się nieco artykuł Marii
Dejewej. Badaczka skupiła się koncepcji sposobu badania emocji, leżącej u podłoża idei
serialu Magia kłamstwa (Lie to me). Zastanawia się ona, czy koncept ten może być aplikowany i kontynuowany na polu teoretycznych badań socjologicznych.
Szlaki Rosji. Przyszłość jako kultura. Prognozy, reprezentacje, scenariusze jest interesującą pozycją nie tylko ze względu na interesujące nas zagadnienie przyszłości, lecz także na
to, że pozwala zorientować się w sytuacji współczesnej rosyjskiej humanistyki. Umożliwia
ona wgląd w to, jaką narrację o swojej przyszłości konstruuje ona sama. Publikacja ta stanowi przegląd języków, idei i sposobów myślenia służących namysłowi nad przyszłością.
W tym sensie książka ta jest autotematyczna. Ponadto historyczno-kulturowe zaplecze Rosji
generuje odmienne problemy, wymagające odmiennych rozwiązań. Jednak w skali globalnej różnice się zacierają. Charakterystyczne jest to, że nikt nie odważył się uprawiać futurologii, w zbiorze nie znalazło się żadne prognostyczne studium. Autorzy postawili przed sobą
skromniejsze zadanie — na podstawie analiz przeszłości i teraźniejszości zaledwie zakreślić
przyszłość, a tylko niektórzy odważniej się w nią wychylili. Symptomatyczny jest w tym
wypadku tytuł części czwartej: Teraźniejszość wyobrażanej przyszłości. Nikt nie podjął się
wypracowania z myślą o przyszłości nowych koncepcji i nowych języków opisu. Tę ostrożność i poprzestawanie na diagnozie współczesnych zjawisk można tłumaczyć ostatecznym
celem, który przyświecał uczestnikom konferencji, a było nim uchwycenie specyfiki obecnej sytuacji społeczno-kulturowej Rosji, zarówno w perspektywie globalnej, jak i lokalnej.
Olga Aroniewicz
Co dalej z książką?
Pytając o przyszłość kultury, nie sposób pominąć pytania o miejsce i znaczenie literatury
we współczesnym świecie, a zwłaszcza o to, czy tradycyjna, papierowa książka ma rację bytu w zdigitalizowanej rzeczywistości. Czy charakterystyczny zapach farby drukarskiej i szelest kartek skazane są na odejście w niepamięć i zastąpi je czytanie z ekranów
urządzeń elektronicznych? Czy wkrótce znikną zupełnie księgarnie i biblioteki, wyparte
przez cyfrowe archiwa? Odpowiedź na te i inne pytania zatroskanych czytelników stara
się przynieść książka Gdzie jest czytelnik? — kolejna już praca Łukasza Gołębiewskiego, poruszająca problemy rynku wydawniczego i czytelnictwa w dobie Internetu. Wy-
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 394
2013-10-30 11:16:48
Recenzje
395
dana w październiku 2012 roku przez założoną przez samego autora Bibliotekę Analiz,
niewielka objętościowo książka prezentuje zagrożenia, ale i szanse, przed którymi stoi
współcześnie rynek wydawniczy czy księgarski. Nie ucieka też od refleksji bardziej ogólnej, dotyczącej zmieniającej się roli czytelnictwa czy oczekiwań i potrzeb współczesnego
odbiorcy. Gołębiewski przedstawia pesymistyczną wizję tego, co obecnie dzieje się z czytelnictwem:
Czytelnictwo w tradycyjnym rozumieniu staje się reliktem przeszłości. Nie przystaje do
natychmiastowości. Tradycyjne czytelnictwo jest błyskawicznie wypierane przez czytelnictwo
on-line i nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić, bo przeciwdziałanie nikomu już się nie opłaca.
Albo wsiadasz do pociągu z napisem „digitalizacja”, albo on jedzie bez ciebie, a ty zostajesz
z ręką w nocniku, jesteś wykluczony z Sieci — jak miliony emerytów, którzy się nie załapali na
technologiczną rewolucję, boją się jej, nie rozumieją, zrozumieć już nie chcą. Czy aby czasem
im nie zazdrościmy tej błogiej ignorancji, w fotelu bujanym, z kotem i książką na kolanach?13
Zdaniem autora proces czytania pozbawiony został niezbędnego mu skupienia, refleksji, namysłu. Z jednej strony czytamy więcej. Są to najczęściej jednak treści krótkie
i bezwartościowe, często reklamy. Taki stan rzeczy wzmagają portale społecznościowe,
jak Facebook, na którym wymiana poglądów sprowadza się do krótkich komentarzy czy
kliknięcia „lubię to!” i każdy może stać się ekspertem w danej dziedzinie. Zapotrzebowanie na informację wcale nie maleje, a wręcz przeciwnie — chcemy wiedzieć coraz więcej
w coraz krótszym czasie. Wiąże się z tym kolejne opisane przez Gołębiewskiego zjawisko
— obniżenie jakości informacji, co przedstawia autor na kilku przykładach, poruszając
takie choćby problemy jak kryzys prasy opiniotwórczej i dziennikarstwa w ogóle czy profesjonalnej krytyki literackiej. Omówione zostaje także niezwykle aktualne zagadnienie
darmowego dostępu do dóbr kultury. Zdaniem Gołębiewskiego to, co darmowe, niekoniecznie wiąże się z jakością, choć oczywiście są wyjątki. Ogólnie rzecz biorąc jednak,
współczesny odbiorca stoi przed wyzwaniem, aby z natłoku informacji wybrać te rzeczywiście wartościowe. Sporo uwagi poświęca autor temu, czym właściwie jest książka,
analizom różnych jej form — tej tradycyjnej papierowej, hipertekstu oraz aplikacji.
Ogromną zaletą książki jest niepodlegająca wątpliwości erudycja autora oraz jego
gruntowna znajomość tematu. Nie po raz pierwszy podjął temat przyszłości książki
w zdigitalizowanym świecie. Wcześniej ukazały się Śmierć książki: no future book oraz
E-książka/book: szerokopasmowa kultura. Autor z łatwością porusza się po świecie nowinek technologicznych wpływających na rynek wydawniczy, analizuje szanse i zagrożenia
związane z czytaniem książek przy użyciu najnowszych technologii. W swoich analizach
uwzględnia właściwie wszystkich, których problem dotyczy: czytelników, twórców, wydawców, księgarzy, bibliotekarzy. Cytuje prace między innymi takich autorów, jak Manuel
Castells, Lawrence Lessig, Andrew Keen, Derrick de Kerckhove, Neil Postman czy Don
Tapscott. Mimo pesymistycznej wizji tego, co dzieje się współcześnie z czytelnictwem,
nie ucieka od szukania rozwiązań. Proponuje między innymi zmianę roli księgarń i bibliotek. Nie mogą być one jedyne „składami” książek, powinny raczej starać się animować
życie kulturalne i społeczne, co w wypadku bibliotek częściowo się już udało. Przedstawia gruntowną analizę SWOT rynku księgarskiego w Polsce. Sugeruje też, by nieco
13
Ł. Gołębiewski, Gdzie jest czytelnik?, Biblioteka Analiz, Warszawa 2012, s. 11.
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 395
2013-11-06 14:49:06
396
Recenzje
odświeżyć kanon lektur szkolnych, skupić się na edukacji najmłodszych i pokazać im, że
czytanie to przede wszystkim przyjemność, niekoniecznie żmudny obowiązek.
W pewnych momentach jednak przemyślenia autora wydają się może nieco zbyt pesymistyczne, a prognozy zbyt daleko posunięte. Za przykład niech posłuży fragment mówiący o nauce języków obcych:
Weźmy za przykład naukę języków obcych, która w jeszcze większym stopniu niż czytanie
powieści jest procesem żmudnym, czasochłonnym, wymagającym uwagi i skupienia, czyli tego
wszystkiego, co sprzeczne jest z byciem non stop on-line. Czy będziemy mieli potrzebę
żmudnego powtarzania odmian, koniugacji, wyjątków, czasów itd. w sytuacji, gdy kompetencje
komunikacyjne przejmą za nas cyfrowe urządzenia? Wątpię. Już dziś można czytać strony
WWW, przekładając je z dowolnych języków za pomocą narzędzi translacyjnych (bezpłatnych!),
jak np. Translator Google. To narzędzie wciąż niedoskonałe, ale coraz częściej wystarczające,
zwłaszcza że składnia, interpunkcja, prawidłowa odmiana, nie mają wielkiego znaczenia, gdy
czytamy jedynie wyimki, gdy liczy się wyłącznie treść, a nie forma. A translatory będą coraz
doskonalsze. Coraz mniej będzie błędów, coraz mniej nieznanych słów14.
Dalej przytacza autor przykład pani z Czech, która korespondowała z nim e-mailowo,
posługując się, jak się później okazało, Translatorem Google. Czy jednak rzeczywiście
to doskonałość translatora jej na to pozwoliła? Czy może raczej jej własne kompetencje
językowe i świadomość tego, że druga strona, mówiąca innym językiem słowiańskim,
zrozumie tłumaczenie, nawet jeśli zawiera ono pewne błędy. Czy owa pani pozwoliłaby
sobie na użycie translatora, korespondując z kimś, kto posługuje się wyłącznie językiem
arabskim? Nie sądzę. To samo dotyczy tezy, że nieważna jest składnia czy interpunkcja.
Źle postawiony przecinek może zupełnie zmienić sens zdania, co w pewnych sytuacjach
może mieć katastrofalne skutki. Myślę, że jeszcze długo żaden translator nie będzie w stanie zastąpić człowieka. Nawet ogromne firmy komputerowe poszukują pracowników posługujących się różnymi językami wbrew przekonaniu, że angielski opanował świat.
Mimo gruntownej znajomości nowinek technologicznych autor pozostaje niezwykle sceptyczny co do ich wartości. Sam siebie nazywa „wychowanym w tradycji
książkowej matuzalemem, który wciąż pamięta rytmikę łacińskiego wiersza pisanego
heksametrem”15. W jego analizie pojawiają się pewne nuty nostalgii za dawnym światem, ale także świadomość nieuchronności zmian. Nie można zarzucić Gołębiewskiemu
oderwania od rzeczywistości. Wręcz przeciwnie — wraz z gorzką być może w pewnych
momentach refleksją nad współczesnym stanem czytelnictwa pojawiają się konkretne
wnioski i konkretne rozwiązania. Bardzo cenna jest świadomość, że tak naprawdę nie
do końca możemy przewidzieć skutki tego, jak Internet zmieni nasze życie, gdyż jest to
zjawisko zbyt młode.
Gdzie jest czytelnik? to pozycja niezwykle cenna dla każdego, kogo w jakimkolwiek
stopniu obchodzi to, co stanie się z książką drukowaną, ale także dla tych, którzy cenią
sobie nowinki technologiczne. Wszakże najważniejsze, także zdaniem autora, byśmy czytać nie przestali. I to czytać prawdziwej literatury, niezależnie czy siedzimy właśnie przed
ekranem komputera, czy w fotelu z książką w jednej ręce i kubkiem herbaty w drugiej.
Oddając na koniec głos samemu autorowi:
14
15
Ibidem, s. 24.
Ibidem, s. 28.
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 396
2013-10-30 11:16:49
Recenzje
397
A gdzie jak nie w książkach szukać mądrości? W Sieci? Być może w Sieci, zamiast w bibliotece, być może w cyfrowych zasobach, a nie na zakurzonych regałach, ale mam nadzieję, że
jednak w książkach — w takiej czy innej formie — a nie na blogach, nie na YouTube, nie na
Facebooku16.
Aleksandra Janus
Wokół obrazowości mitu
w psychoanalizie
Mit nie jest dziś szczególnie wziętym tematem. Jego nieobecność w centrum aktualnej humanistycznej debaty być może spowodował pewien przesyt problematyką mitoznawczą,
mocno eksploatowaną w obrębie paradygmatu lingwistyczno-semiotycznego. Mit sam
w sobie nie jest też jakimś szczególnym przedmiotem refleksji psychoanalitycznej. Ilona
Błocian, autorka Psychoanalitycznych wykładni mitu17, uczyniła go jednak zwornikiem
czy też soczewką, przez którą można dobrze rozpoznawać podstawowe kategorie i dylematy klasycznej psychoanalizy.
Psychoanalityczne wykładnie mitu stawiają czytelnika przed szczególnym wyzwaniem interpretacyjnym. Różnie można czytać tę książkę. Możliwych jest tu kilka kluczy
otwierających dostęp do jej wcale nie tak oczywistej na pierwszy rzut oka zawartości.
Najprostsze jest odczytanie z wykorzystaniem zastosowanej tu metody historycznej: oto
mamy erudycyjne kompendium wiedzy o mitoznawczych dokonaniach trzech klasyków
psychoanalizy: Sigmunda Freuda, Carla Gustava Junga i Ericha Fromma. Rozważania
o proweniencji oraz filozoficznym i teoretycznym kontekście ich refleksji wzbogacone są
przy tym odniesieniami do współczesnego mitoznawstwa dialogującego w ten czy inny
sposób z koncepcjami psychoanalitycznymi. Imponujące jest tu samo zamierzenie badawcze, jak sposób jego wykonania. Nie dajmy jednak się zwieść metodzie prezentacji,
historycznemu uporządkowaniu treści. To tylko, mówiąc za Gilbertem Durandem, „porządek dzienny” tej książki. Inne jej wymiary, odsłaniane za pomocą kluczy: hermeneutycznego antropologicznego, epistemologicznego, mitoznawczego, wzajemnie się przenikają,
otwierając — po pierwsze — perspektywę na wiele żywotnych zagadnień humanistyki
współczesnej i — po drugie — stanowiąc wyrazisty głos w debacie nad nimi. Należą
do nich między innymi: interpretacja psychoanalizy i stawianych przez nią oraz wobec
niej pytań, stosunek między mitem a filozofią, epistemiczna i kulturotwórcza rola obrazu i symbolu, filozoficzno-antropologiczne koncepcje człowieka. Osiowa z tego punktu
widzenia okazuje się relacja mit–nieświadome (das Unbewusste18) oraz ujęcie mitu jako
ekspresji procesu nieświadomego, zaś do podstawowych dla wypełnienia zamierzenia ba16
Ibidem, s. 168.
I. Błocian, Psychoanalityczne wykładnie mitu. Freud, Jung, Fromm, Warszawa 2010.
18 W polskim uzusie językowym utrwaliło się pojęcie „nieświadomość”. Na temat nieuprawnionej „ontologizacji” jako konsekwencji tłumaczenia Freudowskiego das Unbewusste jako nieświadomości zob. P. Dybel, Okruchy psychoanalizy. Teoria Freuda między hermeneutyką i poststrukturalizmem, Kraków 2009, s. 30.
17
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 397
2013-10-30 11:16:49

Podobne dokumenty