Płyniemy do Wysp Chausey W Saint Malo i Saint Cast
Transkrypt
Płyniemy do Wysp Chausey W Saint Malo i Saint Cast
n Widok z murów Saint Malo na le Grand Bé n Zadowolona załoga „Orage de Suet” podczas pobytu w porcie Granville n Ogród przy Pałacu Seniora na wyspie Sark zachwyca bogatą roślinnością ewa skut (4) n Nasza flotylla jachtów przy nadbrzeżu portu w Saint Peter Postanowiliśmy się nie spieszyć z wieczornym wyjściem. Spokojnie rozpakowaliśmy i zasztauowaliśmy swoje rzeczy oraz zakupioną żywność. Po przespaniu spokojnej nocy wyszliśmy z portu rano, godzinę po wysokiej wodzie, około 0730. Wyjście i wejście do portu Granville jest możliwe tylko około 2,5 godziny przed wysoką wodą i około 3,5 godziny po wysokiej wodzie. Jachty muszą pokonać na wejściu próg, który utrzymuje wodę w porcie. Przy główkach portu wyświetlana jest informacja o wysokości wody nad progiem i można oszacować, czy ilość wody jest wystarczająca dla danego jachtu. Znajomość wysokości pływów, siły i kierunków prądów jest w tym rejonie nieodzowna, by móc dokładnie zaplanować żeglugę i porty schronienia. Płyniemy do Wysp Chausey ...(Îles Chausey) położonych około 8 Mm na północny zachód od Granville. To mała grupa francuskich wysp, wysepek i skał zamieszkała przez jakieś 30 osób. Występują tu wysokie pływy, o czym świadczą liczby: archipelag składa się z 365 wysp w czasie odpływu i tylko 52 podczas przypływu. Po dwóch godzinach żeglugi z Granville wpływamy głównym wejściem od strony południowej w środek wysepek, cumujemy na bojach, dostępnych w zatoce na wschód od największej wyspy Grande Île. Miejsce to cieszy się dużym zainteresowaniem żeglarzy i nie tak łatwo znaleźć wolne trzy boje lub przynajmniej jedną, pozostali mogą bowiem przycumować do burt innych jachtów. Tu przeczekamy niską wodę. Około południa poziom wody spada około 11 m. Przy pięknej, upalnej pogodzie z temperaturą powyżej 30 stopni odpoczywamy, kąpiemy się w morzu, jemy lunch. Przy niskiej wodzie odległość do brzegu zmniejsza się do 3 – 4 m. Wielu dopływa tam wpław, zwiedzając skaliste wybrzeże, inni wyławiają z dna wokół jachtu olbrzymie muszle, część osób zwiedza główną wyspę. Upalna pogoda i czysta woda sprawiały, że czuliśmy się, jakbyśmy byli w tropikach. Gdy woda zaczęła się podnosić, wyruszamy w kierunku Saint Malo, aby zdążyć na ostatnie otwarcie śluzy o 2030 (2 godziny po wysokiej wodzie) i wpłynąć do Portu Vauban położonego tuż przy starym mieście. Odezwał się w nas duch regatowy. Przy południowym wietrze o sile 3 – 4B słabnącym do 2B rozpoczęliśmy wyścig z czasem i ze sobą. Gosia na „Philu” postawiła genakera, a Piotr na „Roche Noire” spinakera. Nasz jacht, najmniejszy, dzielnie dorównywał im kroku, dopóki wiało 4B, przy słabnącym wietrze zostaliśmy w tyle. Nie opłacało się już stawiać spinakera, mieliśmy bowiem większość drogi za sobą i zbliżaliśmy się do okolic Saint Malo, gdzie żegluga wymagała niezwykłego skupienia podczas lawirowania między płyciznami i skalistymi wysepkami, wspaniale oznaczonymi znakami nawigacyjnymi. Płynęliśmy więc jak po sznurku od kardynałki do kardynałki. W Saint Malo i Saint Cast Wspomagając się silnikiem, dopłynęliśmy w okolice śluzy tuż przed jej otwarciem i tuż po przybyciu naszych jachtów. Było to ostatnie otwarcie śluzy tego dnia. Panowie śluzowi mieli pełne ręce roboty. Upychali jachty, statki i katamarany pasażerskie do ostatniego wolnego miejsca, podając jednocześnie rzutki tym, którzy stali przy wysokim na 10 m nabrzeżu, aby mogli podać im cumy. Woda poszła w górę, otworzyły się wrota śluzy i wszyscy szczęśliwie dotarli do swoich portów przeznaczenia na spokojny nocleg. Miejsca w porcie jachtowym były dla nas zarezerwowane, więc nie było problemów z zacumowaniem naszych jachtów. Nowy dzień, niedziela 11 lipca, przywitał nas pochmurnym niebem i częstymi opadami deszczu. Niezrażeni, wyruszyliśmy na zwiedzanie miasta o wspaniałej zabudowie, otoczonego murami obronnymi pamiętającymi częściowo średniowiecze. Słynne fortyfikacje 63 062_66_05_11_Wyspy_normandzkie.i63 63 4/8/11 9:42:55 AM