Polityczny, Społeczny, Ekonomiczny i Literacki poświęcony

Transkrypt

Polityczny, Społeczny, Ekonomiczny i Literacki poświęcony
nąrait, unia ,s Czerwca 1906 roku.
9 94-
Rok I.
.2 § =
3 Ä s1
gi-S 8,
N a , £2
„i xoi II =
Z
I
E
H
H
I
K
Polityczny, Społeczny, Ekonomiczny i Literacki
poświęcony sprawom miejscowym i Zagłębia
Dąbrowskiego.
1
2 S .2 1
"d -d i»
s S i .S
£? a - s i
,S > m -N
2 „ >, o
%
Bedakcjll Administracji: C z ę s to c h o w a ,TA le Ś, tele fo n n r . 50, s k r z y n k a p o c z to w a X 21
telegraficzny: „ D z ie n n ik —C z ę s to c h o w a ”.
popisy b e z z a s t r z e ż e n i a n ie z w r a c a j ą s ię .
[edakcya o t w a r t a w d o i p o w s z e d n io c d g o d z .
7-ej w ie c z o r e m : w n ie d z ie le i ś w i ę t a o d g.
H j po p o /u d n tu .
CENA PRENUMERATY:
locznie rb . 6, p ó ł r o c z n ie r b . 3, k w a r t a l n i e
op. 50, m ie s ię c z n ie k o p . 60 w r a z z p r z e s y ł k ą .
OGŁOSZENIA:
wiersz n a p i e r w s z e j s tr o n i c y 30 k o p ., „ n a 50 k c p ., n e k r o l o g i a 20 k o p ., r e k l a m y 20
ostatniej s tr o n i c y 10 k o p ., d r o b n e z a j e d e n
łmumeratę i ogłoszenia w Częstochowie
i|e księgarnia p. f. „J. Nowicki i S-ka".
M. Grejniec
p lo m b o w a n ie , w y j m o w a n ie z ę b ó w b e z
rilu, Z ę b y s z tu c z n e b e z p o d n ie b ie n ia .
łli|i ® 10 i. psol Baltbir, gdzh skłii aot. p. Iwltida.
Ze spostrzeżeń,
ly m ie jsk ie w szędzie za g ra n ic ą stai udostępnić p o z n an ie w szelk ich działów
Są w ięc m u z e a ,, w y staw y L pukazy.
rzadko gdzie w iedzieć to m ożnu. Np.
:kwa, do k tó re j p rzy jeżd żają i przychodzą
fti tysięcy ludzi, czyli m ia sto p o siad ająmiki, ja k b y w y m a rz o n e do poglądow ej
bynajmniej n ie d b a o ty ch liczn y ch sw ych
awet takie aleje, które stanow iłyby wszę'"•'łę i które w istocie przyozdabiają Czę. przedstawiają obraz nędzy i rozpa­
licie kto chce, to zrywa, gałęzie obła. . konie, a naw et nierogacizna wałęsa
nich. Gdzieindziej, dawno takie aleje
K O P A L IIA C K
P O W IE Ś Ć .
TZ om & czył
X ö m e f A £ 0 2 3 . ć L e c ł i e i i 3..
(Ciąg dalszy, patrz nr. 91.)
stawszy sam , Maheu przykucnął na zieszafy i zaczął ściągać buty i długie
pończochy. Kiedy przyszedł Etienne
załatwiono w' kilku słowach: trzydzieści
mień do rąk, za co m a pracować sue-Górnik radził m u nie zdejmować buwżyczył m u swej starej czapki, aby uchS głowę od uderzeń, co dla siebie uwańfteczne. W yjąw szy z szafy różne na^ włożywszy zam iast nich buty i zawitienne'a, Maheu znowu w padł w gniew.
Gdzież się podział ten gałg an ChavaL
tetoo zalazł do jak iej dziewczyny. Ład~ niem a co...
m iałyby ogrodzenie, m iałyby kołowrotki przy
wlę w nim drzew ładnych i kw iecia pięknegowejściach, po bokach uziełenione i ukwiecione zgłaszam y się więc do ciebie, panie W ładysła­
m iałyby grządki, tak, że stanow iłyby i dla oka
wie Zawada, weź nasz park na la t dwadzieścia
przyjemność i dla płuc pożytek.
pięć choćby, urządź go, ciągnij z niego zyski,
Opuszczenie takie dowodzi, że m ieszkańcy ale uczyń go ponętnym i dostępnym dla publi­
i g u stu nie m ają i potrzeby ich są bardzo o- czności, a po upływie owego term inu, oddaj
graniczone i wreszcie m ają niew yczerpaną cier­ m iastu w stanic kw itnącym .“
pliwość. Bo weźmy dla przykładu pierwszy lep­
Niewiem, czyby p. W. Zawada na taką
szy dzień pogodny, suchy. Tłum y częstocho- kom binację przystał, ale przystałby nie przy­
wian, depcąc sobie po piętach i obijając boki, stałby, tak ą propozycję, bym m u uczynił, a je ­
spędzają kilka godzin na wdychaniu kurzu, któ­ m u dla tego, bo go znam , że je s t człowiek
rego tum any unoszą się wzdłuż i wszerz alei.
uczciwy, fachowiec doskonały, a zam iłowany w
P ark, który zajm uje obszar 16-sto m or­ ogrodnictwie do uwielbienia.
gowy, również nie przedstaw ia nic. coby przy­
I m ielibyśm y park, i m ielibyśm y niejedną
nętę ja k ą ś stanowiło. Czyż widzimy w nim rzecz, gdyby nie wódka lub piwo, lecz dowcip
choć krzaczek bzu, klom bik lub rabatę? Trawa ferm entow ał w niejednym um yśle.
sam orodna, drzewa najzwyklejsze. A tym cza­
Częstochowa śpi, śpi naw et bardze nieroz--.
sem dobry gospodarz, coby zrobił z tego wiel­ kosznie, bo wśród zaduchu wszelakiego zacokiego, dziś wcale nieestetycznego obszaru! Nie­ faństw a,
wypływającego z niekulturalności
stety. dobrego gospodarza park nie posiada i wielkiej m asy mieszkańców' tego dużego m ia­
sm utne tysiącom ludzi daje świadectwo o m ie­ sta, ale czasby się ocknęła, by przetarła zaroście Częstochowie.
piałe oczy i przyjrzała się, ile drogi potrzebuje .
A jednak, co m ożna zrobić naw et na m a­ zrobić, żeby dorównać np. takim Katowicom.
łym kaw ałku gruntu, dość przejść się np. ulicą
Obaw'iam się jednak, że chociaż się sła­
Szkolną, do posesji p. W ładysława Zawady. P a­ w etne nasze m iasto obudzi, to niebaw em prze­
m iętam przed kilku laty była tu pustka, doły wróci się znów-, tylko na drugi bok. Ha, ale—
i pagórki nie nęciły wcale wzroku. W ciągu niech żywi nie tra c ą nadziei!...
zaś trzech lat ostatnich, m iejsce to zamieniło
się w urocze zacisze. Na tych niewielu m or­
gach obszaru, przeznaczonych pod budowę do­
Kwestja rolna.
mów, czego niem a p. Zawada? 1 szkółki i
inspekta, i oranżerje, a przedewszystkiem moc
W ostatnim xnqm erze „T ygodnika illustrokwiatów! Gdzie spojrzysz, oczy zrywa to m nó­ w anego“ Bolesław' P rus ta k przedstaw ia kweststwo barw, to mnóstwo przedziwnych kształ­ j ę rolną w Rosji:
tów roślin i roślinek.
W Rosji europejskiej chłopi tworzą 84 proc.
Czyżby nie dało się to na w ielką skalę u- ogółu ludności, lecz z ogółu ziemi należy do
rzeczyw istnić w parku m iejskim ? Oczywiście, nich tylko 35 proc. i to w form ie własności
że daio, ale potrzeba, by w łaścicielem parku gm innej. Istnieje w Rosji także własność ziem­
został taki zamiłowany, a zarazem w ykształco­ ska pryw atna i obejmuje 23 proc. ogółu g ru n ­
ny fachowiec, jak im je s t p. W ładysław Zawada, tów. W tej formie własności chłopi stanow ią
który kocha piękne rośliny, ja k ojciec dzieci.
ó7 proc., ale ziemi posiadają tylko 6 proc.,
Gdyby to nie było w Częstochowie, ale podczas gdy n. p. szlachta tworzy 24 proc.,
w ja k im sam orządnym Tambowie, to, będąc ogółu właścicieli, a posiada 8 0 proc. g ru n ­
np rajcą miejskim , oświadczyłbym: „Nic m a­ tów, około 31 razy więcej niż właściciele
my funduszów' na prowadzenie parku, n a hodo­ chłopi.
przed nimi św iatło rzęsiste. Był to pokój, w
którym stały lam pki górników: oczyszczone n a
dzień przedtem i obejrzane stały na półkach
długim i rzędam i. Każdy z górników przed spusz­
czeniem się do szybu brał swoją, oznaczoną j a ­
kim ś num erem i wychodził po zapisaniu go
przez dozorcę do listy dziennej.
— Br... Jakiż tu ziąb!., szepnęła Katarzyna,
drżąc na ciele.
Etienne uśm iechnął się, pomyślawszy o
gorszem zimnie, jak ie przechodził. Stał teraz
przy szybie, w wielkiej szopie, do której swo­
bodnie wlatywał mroźny wicher. Nie m iał się
nigdy za tchórza, a przecież jak ieś dziwne uczucie przepełniało m u pierś, gdy ujrzał się
znowu wśród huku taczek, bicia dzwonków syg­
nałowych i ryku tuby głosowej. Kosze bez
„skupionego“ wyrazu tw arzy Etienne‘a, zwłasz­
cza, iż źli byli n a ojca, że przyjął do pracy j a ­
kiegoś włóczęgę, bez porozumienia się z nimi.
Tylko K atarzyna radowała się szczerze, gdy oj­
Zachary i Levaque spokojnie ciec wdał się w pogawędkę z nieznajomym, ob­
jaśniając
m u pewne szczegóły.
Przy piecu. Wreszcie pierwszy odez— W idzi pan te haki u góry — to spa­
& Chavala czekasz? Ależ on jużr dochron... Kiedy lina się urwie, to haki te
1 na idole!.„ Przyszedł przecież przed wbiją się w bierwona i uchronią od katastrofy,
chociaż nie zawsze, o tak , nie zawsze... Kiep­
viciuuzeg nic o tem nie gadał, waijacie— sko bracie!...
Urwał i znowu począł się złościć.
«Maheu. C z y mam cię dotąd uczyć
— Dokądże będlziemy tu stali? Do djabtarzyna zaprzestała grzać się przy piecu ła z ta k ą robotą! Powiedzcie-no tylko ludzie, czyż
podobna tyle czasu czekać na mrozie?...
i» milczeniu za n im .
— Mógłbyś iuż chyba stulić w reszcie ten
™nne puścił j ą przodem i szedł z tylu.
« znowu pogrąży! się w labiryncie scho- pysk, bo cię jeszcze k to usłyszy i bekniesz nienemnych korytarzy, aż naraz buchnęło potrzebnie-.-odezwał się tonem ojcowskim sta r­
szy dozorca, który czekał z nim razem na kosz,
co ju ż nie trwało zbyt długo.
Maheu, Zachary, Levaque i K atarzyna
wsiedli do jednej taczki. E tiennie Wysiadł na
ostatku, a ponieważ najlepsze m iejsca były ju ż
zajęte, siadł tedy w kącie obok K atarzyny, k tó­
rej łokieć dotykał jego biódr.
Lam pka, którą trzym ał niezręcznie w dłoni
zawadzała m u ciągle, więc górnicy doradzili mu,
by j ą przywiązał do pasa, ale E tienne nie sły­
szał ich wśród ogłuszającego huku taczek.
} W reszcie silne w strząśnienie — i wszystko
n araz znikło m u z oczu. Poczuł tylko, że spa­
da w przepaść, i doznał zawrotu głowy, po k tó­
rym porwały go m głości. Stan ten trw ał właś­
nie w tedy, gdy kosz m ijał dw a pierw sze piętra,
względnie dość jasne, lecz w krótce m rok szybu
oszołomił go do reszty i wprowadził w sta n zu­
pełnej u traty świadomości.
— Wlecze się... — odezwał się ze spoko­
jem Maheu;
Wszyscy widocznie czuli się bardzo dob­
rze. Niekiedy Etienne usiłował skupić rozpro­
szone wrażenia i zadawał sobie pytanie: czy le­
ci na dół, czy też do góry?... Kiedy kosz mknął,
nie dotykając wcale ścian szybu, zdawało mu
się, że stoją na jednem' miejscu, a gdy kosz
chwiał się z jednej strony na drugą, sądził, że
„już, po nim “. Skąpe światło lampki nie poz­
walało mu widzieć ścian szybu, wśród których
mknęli.
— Patrz pan, — zwrócił się do niego po­
ważnie Maheu — w tem miejscu szerokość szy­
bu sięga czterech metrów średnicy. Nie mniej...
Ale szalowanie trzeba koniecznie poprawić, bo
woda zewsząd się sączy: słyszy pan?.. Deśzczł'
(D. c. n.)
"g .5 2
-S2
83
zs i t
S 3 g g,
* £S” o
o -T
>3
*
*
-
1
1 -§ 1 &
g fl O* 'iy'
.2
£
nd
^
5 "ä
£
3
5
5
Trzeba dodać, że do apanażów należy pra­
wie 2 proc. ogółu grantów Rosji europejskiej,
do m iast, osad, klasztorów i cerkw i przeszło 2
proc., a do rządu przeszło 38 proc. ogółu ziemi.
Z tej ilości podobno zaledwie 30-ta część, czyli
około pięciu miljonów dziesięcin, je s t zdolna
pod uprawę.
Ja k małe kawałeczki ziemi posiadają nie­
którzy chłopi, objaśnia fakt. że n. p. w gub.
połtawskiej trafiają się posiadłości, mające trze­
cią część m orgi albo 25-tą część m orgi... By­
wają też posiadłości, mające 10 kroków szero­
kości a 60 długości...
Jeżeli cyfry te uzupełnimy uwagąj że
chłopi rosyjscy bardzo niedbale i bardzo nieporządnie uprawiają ziemię, to chyba nikogo nie
zadziwi następujący rezultat ich gospodar­
stw a :
Zaledwie 16 proc. chłopów zbierają tyle
płodów, że po zaspokojeniu w łasnych potrzeb
m ogą coś sprzedać.
32 proc. chłopów zbierają tyle produktów
rolnych, że ak u rat sam i m ogą się wyżywić, lecz
nic sprzedać.
A nareszcie 52 proc. chłopów znajduje się
w tem położeniu, że... b rak im produktów rol­
nych na zaspokojenie w łasnych potrzeb... Na
ogół biorąc, brakuje chłopom rosyjskim około
200 miljonów pudów zboża co roku!...
Czy wobec tych cyfr m ożna dziwić się ostrej formie, w jakiej istnieje dla Rosji „kwestja rolna“, i temu, że chłopi, którym nie wy­
starcza 134 miljony dziesięcin własnych, m yślą
o zagarnięciu 7 mil. dzies. apanażowych, 8 mil.
dzies. m iejskich, klasztornych, cerkiew nych i t.
d„ a nadewszystko owych 150 mil. dzies. rzą­
dowych, nie wyrzekając się zresztą i 91 mil.
dzies. ziemi, należącej do osób prywatnych.
A ja k m usi im iść ślinka do ust, gdy
czytają, że n. p. do 648 tajnych i rzeczywistych
tajnych radców należy 3 i pół m iljona dziesię­
cin ziemi, średnio 5,000 dziesięcin na jednego
dygnitarza?
Duma P aństw ow a.
Z P etersburga piszą:
Jedynem ustępstem , jakie rząd uczyni Du­
mie, będzie prawdopodobnie zniesienie kary
śmierci... z wyroku sądowego. N aturalnie o
strzelaniu ludzi na ulicach i dom ach nowa u sta ­
wa mówić nie będzie. Komisja Dumy w ypra­
cowała projekt ustaw y o zniesieniu kary śm ier­
ci. a równocześnie rad a m inistrów uchwaliła
ustawę,znoszącą k arę śm ierci.Ztego powodu urzą­
dzano w P etersburgu przedwczesne nieco owa­
cje przed pałacem m in isterstw a spraw iedli­
wości.
Dotychczas rząd zajm uje ciągle wyczeku­
jące stanowisko wobec Dumy i nie zdradza za­
m iaru jej rozwiązania.
„Riecz“ twierdzi, że Rosja znąjduje się obecnie wobec groźnych wydarzeń. Zjawiają się
nowe oznaki, przypom inające niedaw ną prze­
szłość. W powietrza unosi się m yśl strajku
powszechnego, w wielu m iejscowościach wybuchąją zaburzenia rolne. W ciąż zachodzą de­
m onstracje, które kończą się kraw em i starcia­
mi. Znów klęska szerzy się w całym kraju.
P raw a w yjątkowe jeszcze raz dowiodły swej
szkodliwości; pod ich osłoną anarchja szybko
się rozwija. „Riecz* widzi jedynie zbawienie
w dym isji m inisteijiun i wyraża obawę czy nie
zapóźno nadejdzie ta dym isja.
Mienszykow w' „Nowoje w rem ia“ stw ier­
dza groźne oznaki niemocy rządu i dowodzi, że
g abinet powinien być zastąpiony przez ministeiju m posiadające zaufanie Dumy.
P rasa rosyjska udziela wiele m iejsca oma­
w ianiu wystąpienia p. Plecbanow a znanego lea­
d era frakcji m niejszości w .V 4-ym gaz.
„ ..u rje r“:
„Rząd z w as chce“ — zw raca się Plechanow do robotników’— „zrobić narzędzie reakcji“ .
Rewolucjoniści napadąją na Dumę państwową,
mówi sobie pan Goremykin — bardzo dobre to
w chw ili obecnej, g dy nasza odm owa w ykona­
n ia żądań Dum y prowadzi do starcia m iędzy
n ią a nam i. Im niżej sp adnie D um a w opinji
ludu, tem słabiej on będzie j ą popierał i tem
łatwiej będzie je j zatknąć usta, a jeśli będzie
potrzeba, to i rozpędzić. A z rew olucjonistam i
dam y sobie rad ę za pom ocą kulomiotów*. To­
warzysze robotnicy! Pow inniście koniecznie
rozchw iać ten plan Gorem ykina. Nie detonuj­
cie się z tego .powodu, że w D um ie pan u ją
burżuazyjne partje. Nie dlatego nienaw idzi D u­
m y p. G orem ykin, że w niej panuje burżuaąja,
ale dlatego, że burżuazja panująca w niej żąda
wolności dla w szystkich i ziem i d la włościan.
Nie przeciwko burźuażji skierow ana je s t od­
m ow a p an a Gorem ykina a przeciwko całem u
ludowi. I cały lud winien zm usić p. Goremy­
kina, pożałować tej odmowy.
„Cały lud jednom yślnie w inien poprzeć
Dumę".
Onegdajsza mowa posła S t e c k i e g o.
w punkcie, kiedy powiedzia., że, zgadza się na
wywłaszczenie ziemi, „bo dobro ludu je s t do­
brem Polski“, w sali zagrzmiały oklaski.
W końcu poseł Stecki powiedział:
„R easum ując swoją mowę, oświadczam:
dążąc do celu trw ałego zapew nienia dobrobytu
ludności wiejskiej, żądając konsekw entnego
przeprowadzenia w polityce w ew nętrznej Roąji
zasad, sprzyjających rozwojowi własności rolnej
wiejskiej, reform ę ag rarn ą w ścisłem znaczeniu
tego wyrazu pojmujemy, jak o jed en z m om en­
tów ogólnego łańcucha środków prawodawczych
wiodących do celu w ytkniętego, jak o jedno ogniwo planu reform , objętego ogólną ideą pod­
niesienia poziomu ekonomicznego i kulturalnenego włościan.
„Co się tyczy Polski, różniącej się bardzo
pod względem stosunków ekonom icznych i wa­
runków życia, posiadającej przytem inne pra­
wodawstwo, spraw a rolna może być załatwiona
prawidłowo tylko przez wolę ludności m iejsco­
wej, przez uchwałę miejscowego ciata prawo­
dawczego, w ybranego na zasadzie powszechne­
go, równego, tajnego i bezpośredniego prawa
głosowania, którem u to ciału winno być przyz­
nane prawo wywłaszczenia gruntów pryw atnych,
z tem zastrzeżeniem, ażeby inicjatyw a zastoso­
wania tego praw a weszła do zakresu prac tego
zgrom adzenia tylko wówczas, kiedy do zała­
twienia spraw y rolnej w Królestwie Polskiem
zechce przystąpić wola naszego narodu. Tylko
wówczas załatwienie tej sprawy będzie rzeczy­
wiste, celowe, pożyteczne i spraw iedliw e“.
PETERSBURG, 7 TAP. „P artja pracy“
wybrała kom itet który kierow ać będzie wszelkiem i spraw am i partji. Do kom itetu należą:
prezes „yłkin, członkowie Anikin, Uljanow, 0stronnsow i sekretarz Rondarew. Celem uprze­
dniego szczegółowego rozstrzygnięcie poza Du­
m ą iprawy- agarnej. partja w ybrała z pośród
siebie osobną kom isję agarną, w której pracach
wezmą udział wybitni działacze w spraw ie ugrarnej.
Rada m inistrów nic uznała za możliwe
skrócenia miesięcznego term inu na zbadanie
kwestji o zniesieniu kary .śmierci.
Z pamiętnika dziennikarza.
nych zaleceń — zgoda, ale, żebym małó mó
wił, był m isjonarzem , kapłanem — nie do te"
go najmniejszej predylekcji nie m iałem .’
A chociaż okropnie m nie ciągnęło, żebvm
został, ośw iadczyłem redaktorowi:
*
— Nie czuję się zdolnym.
R edaktor spojrzał na m nie ze zdziwieniem
a zarazem radością.
— Pierw szy raz spotykam się z taka
szczerością! — zawołał. — U nas ludzie są <jg
wszystkiego: szewc podąjmie się jubilerstwa
ju b iler budowy domów, budowniczy rolnictwa
rolnik kupiectw a, kupiec zostanie" nauczycie­
lem! O, nie, panie, spróbujmy! Szczerość za
szczerość! Siadaj pan!
Usiadłem, a redaktor wziął do ręki tab­
liczkę z „przykazaniam i“ i rzucił pytanie:
— Chcesz pan pracow ać w m |o j e m pi­
śmie? Podkreślam owo m ojem , bo,
redaktor
jest duszą pism a, je s t jego rodzicem , powinien
być jego wszystkiem . bo dąje m u to, co ma
najdroższego: nazwisko. W ięc chcesz pan pra­
cować?
— Chcę — kazało m i coś odpowiedzieć,
— Chcesz służyć sw em u społeczeństwu z
całego serca, z całej duszy, uczciwie, pożytecz­
nie, praw dą i pracą?
— Chcę — znowu mi coś odpowie­
działo.
— W ięc zostań pan, a za pół roku zoba­
czymy!
Z ostałem .
N ietyiko pierw szych d n i, ale cały szereg
tygo d n i re d a k to r m ia ł ze m n ą kłopotów nielada. W re sz c ie m in ęło pół ro k u . Nauczyłem
się n a p a m ię ć p rz y k a za ń re d a k to ra . Spoważ­
niałem . by łem ju ż a u to re m trz e c h artykułów
w stępnych, je d n e j now eli i rzecz najgłówniejsza:
m n ó stw a n o ta te k re p o rte rs k ic h .
T ow arzysze p ra c y p rz e sta li m n ie lekcewa­
żyć, aj re d a k to r w ezw ał m n ie do siebie i ośw iad c z y ł:
— Czas próby m inął; je s te ś pan moim
w s p ó łp ra c o w n ik ie m !
I z o sta łe m d z ie n n ik a rz e m ; coraz więcej
sta w a łe m się s m u tn y , coraz w ięcej ból ściskał
m i serce...
N o w in a .
Kalendarzyk.
D. 8 Czerwca
i.
Im io n a c h rse śc ia ń sk ie : dziś Maksyma R.W.,
Kiedym wstępował w szranki dziennikar­
skie. redaktor, który m nie zaprosi! do swego
pism a, dał mi dn odczytania następujące dzie­
sięcioro przykazań:
!. Nie będziesz służył innem u pismu,
tylko mojemu.
2. Nie będziesz miał innych przekonań,
tylko moje.
3. Poświęcisz wszystkie myśli swoje,
w szystkie zdolności swoje na użytek redakcji,
której członkiem zostałeś.
4. Zachowasz tajem nicę pism a, gdyż ina­
czej narazisz i m nie, i siebie, i w szystkich lu­
dzi. którzy z nam i są.
ó. Będziesz pisał prawdę, będziesz wy­
strzegał się blagi, a nadew szystko będziesz m i­
łował w szystkich ludzi.
6. Unikać będziesz ludzi złych i głupich,
a przedew szystkiem nieużytków społecznych.
7. Po radę chodź do m nie, po pieniądze
do wydawcy.
8. Nie pożądaj stawy, gdyż ona nie przy­
stoi dziennikarzowi, ale pragnij być uczciwym,
gdyż to je s t obowiązkiem człowieka, a dzienni­
karz powinien być pierwszym m iędzy ludź­
mi.
9. Nie rachuj się z poglądam i ani zoilów,
ani dyletantów , ani wogóle ludzi, którzy pojęcia
o rzeczy nie m ąją. bo się wypaczysz, zwątpisz
lub złamiesz.
10. Pam iętaj abyś dużo um iał, dużo wie­
dział, dużo pisał, a m ało mówił i mało czasu
innym zabierał. P isz zwięźle i jasno, pisz ład­
nie d la czytelnika, a wyraźnie dla zecera.
U w a g a I. D ziennikarz w inien być za­
równo m isjonarzem , ja k i kapłanem w sw oim
społeczeństwie.
U w a g a II. D ziennikarzem nie każdy
m oże być, tylko ten, który m a powołanie i który m a zdolności.
Po odczytania tych „przykazań“, a zwłasz­
cza uw ag, straciłem hum or. J a szaławiła, w e­
sołek, a naw et ja k ciotka w łasna mówiła: zbereżnik, czy ja zdolny byłbym zastosować się do
Im io n a sło w ia ń sk ie : dziś Wyszosława.. jutro
takich szczytnych zadań, jakie miałem czarno
n a białem przed sobą. Go do tego, że nie bę­
dę służył innem u pism u, że nie będę m iał in­
nych przekonań, wreszcie całego szeregu in­
ju tro Prym a i Felicjana.
Sławoja.
W s c h ó d s ło ń c a g. 3 m. 43, zachód g. 8 m. 14.
D a ty h isto ry c zn e : 1797. Założenie przez rząd
pruski lom bardu w W arszaw ie.— 1801. 0tw arcie szkoły chirurgicznej w Warsza­
wie.
NOWINY.
Częstochowa.
Z wizytacji pasterekiej. Z powodu niepo­
gody. powrót -J, E. biskupa Ździtowieckiego i
Poczesnej nastąpił wcześniej niż było postanowionem. J. E. biskup Ździtowiecki przez Jzi’
pozostanie na Jasnej Górze, w sobotę zaś ran
o godz. 5-tej opuszcza nasze m iasto, udając się
do Włocławka;
Ogólne zgromadzenie członków Tow. do­
broczynności dla chrześcian m . Częstochowy,
odbędzie się w niedzielę dnia 10 b. m. o godz3 po południu, w sali hotelu Angielskiego.
Porządek obrad następujący: 1) Zatwier­
dzenie spraw ozdania za 1905 rok. 2) Zatwier­
dzenie budżetu n a 1906 rok. 3) Wybór 4
członków Zarządu. 4) W ybór 3 członków ko­
m isji rewizyjnej i 2 kandydatów , ó) Wnioski
członków.
Gdyby we w skazanym wyżej terminie me
zebrała się w ym agana przez ustawę liczba
członków-, to ogólne zgrom adzenie odbędzię się
(bez rozsyłania oddzielnych zawiadomień) "w na­
stępną niedzielę dnia 17 czerw ca 1906 roku
godzinie 3 po południu.
Zarząd Towarzystwa, m ąiąc na względ
zaoszczędzenie szczupłych funduszów, przezna­
czonych n a urządzenie ogólnych zebrań, u st­
nie prosi w szystkich członków o przybycie
n a zgrom adzenie w pierw szym term inie.
Na pemoc d e ra fe ą . N ędza straszna wkrad­
ła się do w ielp poddaszy i su tery n w
chowie. Codziennie liczni biedacy
"*
dołać potrzebom biednych z
braku
Środków.
Trzeba przyjść im z pomocą. Najłatwiej osią­
gnąć ja k i ta k i tundusz n a pomoc doraźną, z
koncertu. Zgiosit się do nas p. I. Szwarcman,
znany tu m uzyk, dawny kapelm istrz teatralny,
który dłuższy czas koncertowa! za granicą, ofia­
rowując swoje usługi w tej mierze. P. Szwarc­
m an posiada doskonale zgrany kw intet. Otóż
postanowiliśm y wejść jeszcze w porozumienie
z L utnią tutejszą i zamierzamy zorganizować
koncert, którego term in ogłosimy niebawem.
Stosunki na Częstochówce. Od dłuższego
ju ż czasu, zwłaszcza podczas zimy panowały
straszne stosunki n a Częstochówce, mianowicie
nik t nie by! pewny swego m ienia, złodzieje bo­
wiem grasow ali zupełnie bezkarnie, okradając
w szystkich mieszkańców.
Ginął więc drób, różne przedm ioty i wogóle wszelkie rzeczy, które łatwiej było unieść
i spieniężyć; uprowadzano też bydło z obór, a
dość powiedzieć, że skradziono w krótkim cza­
sie 80 krów, przyczem najdotkliwiej odczuli to
ci, których całym dobytkiem była krowa.
Oczywiście, że wśród mieszkańców Częstochów ki powstał lam ent, powiększyła się bie­
da, zapanowało przygnębienie, słowem nie znaj­
dowano rady przeciwko pladze złodziejskiej. A
chociaż wiedziano, kto kradnie, kto krzywdzi
najbiedniejszych, n ik t nie mógł na w łasną rękę
podjąć akcji, «bawiał się bowiem zem sty rab u ­
siów, do których należało n aw et, niestety, paru
właścicieli posesji n a Częstochówce.
Ogólne narzekanie, ja k również i to, że sa­
mi zostali poszkodowani, skłoniło grono zamo­
żniejszych obywateli ztam tąd, do obm yślenia
radykalnego sposobu na wytępienie kradzieży.
Po naradzie przyszli do wniosku, że niem a in­
nej rady, ja k zastosować samoobronę w postaci
sam osądu, który uznano za ostateczną koniecz­
ność względem złodziejów.
Gdy pomimo rozpowszechnienia się tej wia­
domości,kradzieże nie ustawały.zaczęto więc mścić
się n a złodziejach i który tylko został ujęty, po­
dlegał doraźnej karze. Ale i to nie pomagało,
rozpacz więc ogarniała m ieszkańców jCzęstochówki. Nie widząc innego wyjścia, postano­
wili w szystkich znanych ze złodziejstwa osob­
ników bić. To, o ty łe poskutkowało, że k ra ­
dzieże ustały, ale od czasu do czasu zawodowi
złodzieje starają się odwiedzać Częstochówkę.
Rozwinięta jed n ak czujność obywateli staw ia im
przeszkody..
Ł
Niedawmi ujęci zostali dwaj tacy zawodo­
wi złodzieje, którzy ja k się okazało, byli zbie­
gam i z aresztu, w którym osadzono ich za po­
pełnione kradzieże, a którzy dobrze się też da­
li we znaki m ieszkańcom Częstoshówki. Dostali
się oni tam , skąd -wyszli.
W norm alnych czasach złodziejstwo nie
panoszy się ta k silnie, jak obecnie, niepotrzeba
więc było uciekać się do nadzwyczajności, obe­
cnie jed n ak , w czasie ogólnego nieładu, wiele
ludzi niem a w prost innego sposobu, ja k
uży­
wać środków nadzwyczajnych, celem zabezpie­
czenia okupionego ciężką pracą mienia.
Ofiara. Złożono na , Macierz szkolną“ ru­
bli 10. F. Obowiązek.
Nowa szkoła 8-klasowa. Były dyrektor 4klasowej szkoły w Rawie, p. Kuropatwiński po­
czynił staran ia n a otwarcie tutaj 8-klasowej
szkoły z wykładowym językiem polskim . —
Szkołę tę zam ierza urządzić w budynku p. Lamparskiej.
Aresztowanie.
Onegdaj aresztowano w
spraw ie politycznej urzędnika kolei warszaw—
w iedeńskiej w Częstochowie p. Yogtm ana, któ­
rego przewieziono do Warszawy.
— EFöBnTTtvTSfföw w pow. częśtochowskiem,
które dotychczas stanow iły m ajorat w posiada­
n iu pułkow nika Pawłowa, będą wkrótce roz­
parcelowane, p. Pawłów bowiem uzyskał na owe dobra prawo własności prywatnej i dobra
postanowił rozparcelować.
Echa napadu. Onegdaj pisaliśm y, że_ do­
konano napadu na sklep monopolowy w Truskolasach pow. częstochowskiego; obecnie dowiadujem y się, że zabrano z kasy tylko 9 rb.
kopiejek 88.
, .
,
Administracja naszego pism a potrzebuje odpowiednich ludzi do roznoszenia gazety; zgła­
szać się oni winni do soboty, pomiędzy godz.
12 a 2 po poł. Czynności tych podjąć się mo­
g ą zarówno mężczyźni, ja k kobiety.
Dąbrowa.
I zachodniego okręk iedy nastąpi o- warcie
tw
a rd e zam kniętej szkoły górniczej w D ąbro­
w ie, odpowiedział że szkoła ta została zam knię­
t a przez generał-gubernatora w arszaw skiego i
od niego zależy term in jej ponownego otwarSzkoła górnicza.
gu górniczego n a zapy
Z różnych stron.
— Warszawa.
W poniedziałek wywiezie­
ni zostali n a czas trw ania stanu wojennego do
północn. powiatów gub. . wołogodzkiej następu­
jący członkowie redakcji „k u ijera Codziennego“
pp. Tytus Filipowicz, Maksymiljan Horwitz i
Paweł Lewinson.
Wczoraj uwolniono pozostałych współpra­
cowników „K urjera Codziennego“ pp. Feliksa
Perlą, Leona Reinela i Mąrjana Jastrzębskiego.
P. Michał Muttermilch, literat i współpra­
cownik „K urjera Codziennego“ uwolniony został
w przeszły czwartek.
— S trajk na Wiśle w znacznej większości
przedsiębierstw żeglugowych ustał; trw a tylko
u Górnickiego. Kom unikacja między W arszawą
a Płockiem została przywrócona.
— Pobicie Furmanika. Pan Stanisław D. za­
kom unikował nam , co następuje, a czego był
św iadkiem z p. R, nauczycielem z Częstochowy.
Na stacji Grodzisk, w lokalu stacyjnym zauwa­
żyliśmy ex-księdzaF. w zwykłym sw ym stroju
księżym, razem z jak im ś starszym człowiekiem i
uczniem szkoły sztygarów. Po uderzeniu trze­
ciego dzwonka, wszyscy trzej wsiedli do wago­
nu. Zaledwie to uczynili, podbiegła do wagonu
grom ada ludzi, która zaczęła pod adresem marjaw ity złorzeczyć i używać słów wysoce grubiańskich. Trwało to do czasu odejścia pocią­
gu, ale w ostatniej chwili do tegoż wsiadł pe­
wien młody jegomość, który od chwili ruszenia
pociągu również zaczął się wyzywająco wzglę­
dem posiwiałego Furm anika zachowywać i ob­
rzucać go obelgami. Jakkolw iek n ik t z nas
dla m ankietnictw a nie je s t dobrze usposobiony,
wszelako wysoce niestosowne zachow anie się
owego jegom ościa względem starszego człowie­
ka, oburzało nas i tych wszystkich, którzy je ­
chali w wagonie. Furm anik znosił wszelkie te
obelgi wr milczeniu, aż do stacji Rogów i tu kie­
dy pociąg stanął, wyszedł na peron. Zaledwie
przecież to uczynił, gdy jegom ość który go bez­
ustannie lżył, dał znak i Furm anika otoczyło 30
ludzi z pośród miejscowej służby kolejowej.
W szyscy ci ludzie, pod kierunkiem młodego
jegom ościa, zaczęli bić Furm anika kijam i, pię­
ściam i, czem kto m iał w ręku. Bity człowiek r
nie bronił się, jeno głosem zbolałym zapytywał:
„Com ja , wam, ludzie zawinił? Powiedzcie, cze­
go chcecie odem nie?“ Ale to tylko wzmagało
hałas i kto wie, coby się dalej działo, gdyby
nie towarzysze Furm anika: ów starszy człowiek
i uczeń sztygar. Pierwszy zaczął bić napastni­
ków. rozpędzając ich kijem , drugi zaś porwał
F urm anika n a ręce i zaniósł do kancelarji
zawiadowcy.
— W ystawa psów została wczoraj otw arta
w Warszawie, w ogrodzie przy klubie myśliw­
skim . W ystawiono 150 psów. W ystaw a trwać
będzie do niedzieli włącznie.
— statystyka zamachów. „W arsz. Dniew.“
donosi, że w czasie od d n ia 14 stycznia do 1
czerwca rb. spełniono w W arszaw ie zabójstw i
zamachów politycznych: pracowników policji
zabito 20, raniono 15, napastow ano 15; innych
osób zabito 5. raniono 5, napastowano 2. Cyfry
te dotyczą tylko W arszawy za 4 i pół m iesią­
ca.
— Hojny zapis. Zmarły niedawno w Kiel­
cach obywatel śp. W ładysław Chłopicki zapi­
sał na cele dobroczynne 110,000 rubli a m iano­
wicie 50.000 rubli na stypendja dla. studentów
uniw ersytetu warszawskiego, 25,000 rubli na
posagi dla ubogich panien, 20,000 rubli n a dom
wychowawczy przy szpitala Dzieciątka Jezus i
15,000 rubli n a wsparcie dla ubogich. Zapisy
; pryw atne testatora wynoszą 700,000 rubli.
— Kolej Potock-Bołogoje została ukończo­
na; ruch rozpocznie się w lipcu.
— Kraków. Bawiły tu przez Zielone Świę­
ta,bardzo liczne wycieczki: z Galicji, Królestwa
i Śląska, złożyły wieńce na pom niku Mickiewi­
cza, kam ieniu Kościuszki i grobowcu królowej
-Jadwigi w katedrze na W awalu. Przy pom ni­
ku Mickiewicza przemawiał profesor Zubrzycki
ze Stanisławowa, w katedrze na W awenj ks.
prałat Bandurski.
— Krynica. Piszą nam z Krynicy, że pa­
cjaliście Moskowczenko, że on i pięciu innych
oficjalistów wyrokiem koleżeńskim skazani zo­
stali na śm ierć za zdradę towarzysza. .
Moskowczenkę pod groźbą rewolwerów.za­
wleczono do lasu. T utaj M. wyrwał się i rzu­
cił do rzeki.
SatWą z rewolwerów niebezpiecznie został
raniony w nogę.
W szystkim , którzy raczyli wziąć udział w pogrzebie-
Stefana Krasnopióra,
a wszczególności Szan. D uchowieństwu
parafii św. Z ygm unta, za bezinteresowne
pochowanie zwłok, składają serdeczne po­
dziękowanie żona, syn i współpracownicy
wydMału m echańicm ego fa b ^ tó ^ ra re rffR T
Telegramy.
PETERSBURG, 7 TAP. Z wielu m iast
prowincjonalnych otrzym ano telegraficzne za­
w iadom ienia o uroczystych nabożeństwach, z
powodu dnia urodzin Jej Cesarskiej Mości Ce­
sarzowej.
PETERSBURG, 7. TAP. Rada m inistrów
zaaprobowała program podatkowy, opracowany
przez m inisterjum skarbu.
Redaktorem „Prawitiel. w iestnitte“ został
r. st. Baszmakow, urzędnik wydziału nadprokuratorskiego 11 departam entu senatu.
" Rząd zdecydował w nieść do Dumy pań­
stwowej wniosek o wyasygnowanie 3 miljonów
rubli na zasiew pól w razie nieurodzaju.
M inisterjum ośw iaty zebrało wszystkie
m aterjały w kw estji reform y szkół średnich.
Dla rozważenia projektu w je sie n i będzie zwo­
łany ziazd dyrektorów średnich zakładów n au ­
kowych.
WARSZAWA, 7. TAP. Trzech nieznanych
ludzi ciężko raniło b. rewirowego Cylika.
JEKATERYNOSŁAW, 7. TAP. O g. 9-ej
wieczorem 12 osób, w tej liczbie kilka dziew­
cząt, otoczyło stację z rewolweram i w rękach i
odebrawszy naczelnikowi klucze od kasy, zabra­
ło 300 rb., poczem uciekli.
POŁTAWA, 7. TAP. W Perejesław lu ra­
busie napadli na m ieszkanie Falkow skiego i
grożąc śm iercią obecnym , zrabowali 147 rb. i
uciekli.
KURSK, 7 TAP. W nocy wystrzałem z
rewolweru przez okno pokoju raniony został
niebezpiecznie dyrektor gim nazjum Nikolski.
ODESSA, 7 TAP. K om endant wojskowy
zam ienił karę śm ierci na bezterm inowe ciężkie
roboty H urtsteinowi, oskarżonem u o napaść
zbrojną n a sklep Trona.
BORŹOM, 7 TAP. Do kasy kantoru towa­
rowego stacji kolejowej w darło się w dzień
sześciu ludzi uzbrojonych z kindżalam i i rewol­
werami; pod groźbą m ordu odebrali oni kasje­
rowi towarowem u .3,500 rubli i ukryli się do
lasu, który z rozporządzenia władzy okrążyła
piechota, kozacy i policjanci, wszakże nikogo
nie udało się pojmać.
K1J0W, 7, TAP. Oczekiwany je s t obfity
urodzaj zboża.
HETSINGFORS. 7. TAP. W bieżącym
m iesiącu wyem igrowało przez Oanfi 3,655 ludzi,
w tej liczbie 1,831 rosjan.
BERLIN, 7 TW .
W G rosslichperfeld
zm arł znany filozof E dw ard H artm an, w 64 ro­
ku życia.
WIEDEŃ, 7 T W .
O tw arcie parlam entu
nastąpiło uroczyście; now ych m inistrów powita­
no burzliwem i oklaskam i. P rogram rządowy
przyjęto z zapałem .
PARYŻ. 7 TAP.
W ieści o przyjaździe
W ittego do P aryża są nieprawdziwe. Oczeku­
j ą go w piątek w Vichy.
kuracjusze
MADRYT, 7. TAP. G abinet podał się do
Królestwa. dym isjL_________________
nują tam obecnie zimna i deszcze;
palą w piecach. Bawi sporo osób z
— śniegi. Donoszą z Salzburga: Deszcze
ciągle padąją, rzeki wzbierają. Z okolic gór­
skich donoszą o śniegach.
Robotnicy fabrykantami.
Ag. t c l U-l.-grafuje nam z Jekaterynburga,
że opracowana została umowa, n a mocy której
rządowy zakład mżmeisotski przechodzi w dzier­
żawę arteli robotniczych, drogą udziałów.
Umowa przesłana do zatwierdzenia ministerjum.
Nieudana egzekucja.
Ag. pet donosi, że w Charkowie dwie gra­
py służby szpitala gubernialnego ogłosiły ofi­
Odpowiedzi Redakcji.
Craetegua. P rosim y o
iwanie się
d o redakcji m iędzy 5 a 7 po _
Pani 8. W. D ziękujem y za słow a zachęty,
o k tó rą n a prow incji ta k trudno.
Pan« L. w Częst Cóż my na to poradzimy,
że ktoś przeciwko nam dorzeczy: musi to być
jakiś zły, albo głupi człowiek. W takim liyjiadku mam^jedną odpowiedź: pies szczeka, a
P. Byłemu RademianlaewL Wynikło to z
nieporozumienia, straż ogniowa nie była ze»
wiadomiona.
I L i Ä t o o i 'a - t o r s r u . a m . S t . C 3 rd > 3 7 S lŁ ± e g :o
" X T fT " a r a ^ a x c -a .,
L e s z n o
3 x g 142.
N agrodzone za d o sk o n ałe i h y g ien iczn e przy g o to w an ie W . m e d a le m złotym w P a ry ż u , W . m e d a le m s re b rn y m n a
najskuteczn.
WAŻNE dla PAŃ!!!
na wyniszczenie vuvmuvn,
ri*
• plamy, pryszcze i opaleniznę usuAgaiol proszek i eliksir tymolowy do i I v K i ) wa stanowczo
brodaw ek! zgrub, skóry. Cena 30 i 50 k.
czyszczenia zębów, nagrodzony na
W ystaw ie hygien. i na Paryskiej wiel­
kim złotym medalem. Odznacza siq udelikatnia i odświeża cerę, 50 kop. i rubli 1.
niczny proszek, z zapachem
własnościami antyseptycznemi i aro­
matem.
Eksikans,
Sprzedaż w składach aptwznych. w ysokiegoga tunku, z w ykw intnym zapachem,
hygieniczny. Cena 15, 30, 50 kop. i rb. 1.
pudełko z rozpylaczem.
Cena 30 kop.
Cena proszku 20 i 35, eliksiru 30 i 50.
Hygiena zębów!
Arago,;
Crem ,,Venus“
Pot i odparzenie ciała ”
Puder „Venus“
w y staw ie hy g ien iczn ej w Łodzi.
Medal zloty w Paryżu. Podtug prze­
pisu Dr. Lassara
Konserwator,
skuteczny środek do wzmacniania
porostu włosów. Usuwa łupież i mi­
kroby, nie dopuszcza przedwczesnej
siwizny.
Liczne podziękowania.
Kobiety lub dziew częte
Od strony Warszawy do Sosnowca.
>k
Pociągi
^ £
: -c e 1 S
1
^
e
"n 'S
u m ie j ą c e c z y ta ć , p o t r z e b n e do
r o z n o s z e n ia „ ! » z ie n n ik a * . W ia ­
d o m o ś ć w R e d a k c ji, A i i j a 2-,»a
N r. 38, w f'OdwiSrr.u.
Od strony Sosnowca do Warszawy.
E
Czas
Ai
' E5 ^ i §
CL o j Cl O c
1 K urjer
4,19 . 8 4,27 po północy
Zwyczajny
6,34] 10 6,44 rano
19
55 Osob.-tow.
9,04 i 20 9,24
9! Pocztowy
1 1 ,3 7 .1 0 11,47 przed poł.
15 Zwyczajny
2,37 : 8 2,45 po południu
„
17
: 5 ,4 3 ,1 0 5,53
5 Pośpieszny ! 7,19; S 7,27 wieczorem
Tylko z P io - ,
3 7 jtrk o w a zw .. 8 .4 7 '2 3
9,10
12,— Miejscow Y w nocy
39 Zwyczajny
Pociągi
.B»-o
n btC
Oh o
12,09
1,52
2,43
Uh
Osob.-tow.
15
Zwyczajny
10
K urjer
08
—
—.
Miejsc, zw.
Zwyczajny
9.44 08
Pośpieszny 11,19 10
Pocztowy
3 36 10
Zwyczajny
6,34 08
Tylko
38 do Piotrk.
9,59 10 10,09
56
20
2
40
16
6
10
18
o i 5 pokoi
Czas
^ ki
O c
12,24
2.02
2.51
5.25
9,52
11,29
3.46
6;42
w nocy
z wannami i wszelkiemi wygodami
do wynajęcia od 1 Lipca r. b. Szkoln a f h d o m Buchacza.
356— 3-2
rano
Do wynajęcia od Lipca:
przed poi.
po południu
pod wieczór
4 pokoje i w anna-te320; 2 po­
koje i przedpokój, kawalerskie—
126: 1 pokój z kuchnią rub. 84.
^ _ Ż e la z n a
11.
326-6-3
wieczorem
Potrzebna panna
do pracowni ubiorów damskich Lucy­
ny Hornowskiei. Cerkiewna «.V 9.
G
_________________
t - z r c t c ł s t e i n
dom handlowo-ekspedycyjny w Herbach i Częstochowie,
Poszukuje się placu
załatw ia p u n k tu a ln ie i m ożliw ie tan io , clenie to w aró w n a k o m o rze w H erbach, ja k rów nież wysyłkę, tow arów
za g ran icę.
U dziela ch ętn ie w szelk ich in fo rm a cji, w z ak res e k sp e d y c ji w chodzących, ja k : o p ła t celnych, opłat
przew ozow ych i t. p.
A dres d la k o resp o n d en cji k rajo w ej: Markus Gradstein Częstochowa, d la k o re sp o n d en c ji zagranicznej:
Markus Gradstein Preus-Herby. A d res te le g ra fic zn y Gradstein Częstochowa.
w okolicach m agistratu, trzeciej alei. Oferty w Redakcji, pod literami:
368— VI
Chleb wiejski,
A. Dembowska, Aleja II JN» domu 22.
3 6 9 -3 -1
J A B R ra A _ E G Z Y S m iE o d
Wypożyczalnia
148 —^0-S
ROKU.
FABRYKA
Wód M ineralnych Sztucznych
Z S Z .e u r T p iifi.słsL ie g -o
przy
Księgarni
i Składzie Nut
-5 'c
E.h
^N
2 P
■55(5
Aleja II J6 43.
w WARSZAWIE,
ul. Elektoralna J* 35, telefonu 600,
zawiadamia Szan. Panów Lekarzy, iż na mocy otrzymanego
pozwolenia z Departamentu Medycznego'za M 43>3
W Y R A B IA "
WODY
MINERALNE
systemu
SZTUCZNE
D-ra Jaworskiego
: i stale takowe posiada na składzie. - - = = =
P rzeszło 5000 ko m p o zy cji fo rtep ian o ­
w ych n a 2 i 4 rę c ę. do śp iew u , oraz n a
ro z m a ite in s tru m e n ty zaw sze na Składzie.
W arunki przystępne!!!
Priijce of W ales
W S Z E L K IE _ A J£ m O ^
nöw sz^
m ödyT el ^ ^ ^
Katowice,
ul. Jan a (Johanesstrasse.)
CK^GARDEROB^dlajiandw^
2
Prenumeratę i ogłoszenia do Dziennika „Wiadomości Częstochowskie“
C
1
w Naworadomeku: K s ^ a r m a p. I. „JAM NA"
Biuro o
g
lo
T
^
^
^
Ogłoszenia przyjmują oprócz firm powyższych:
i
w Krakowie: pp. HOPCAS i SALOMONOWA (plac Maryacki); we Lwowie: Biuro S t SOKOŁOWSKIEGO
dzienników RACZKOWSKIEGO (eite d e T revise 14); w Berlinie: R UD O LF MOSSE i L i E. M E ^ A Co ^ a a i n ^ t r
METZL & Co (Morskaja U ) ; w Moskwie: L. i E. METZL & Co. (M iasnickaja d. S y t o ^ w
^
METZL &;C 0.: w Warszawie: Biuro dzienników UNGRA i L. i K METZI &
1
1
<
,
= ?
P? ry iu ; i" ‘.T
°,U<fal0 6 ™ a
L lE
AGENTURA SPECYALNA na Szląek Pruski w Księgarni p. M. RZEŻNICZKA w L U B LIŃ C U o /s
W y d a w c y : F. D. W IL K O S Z E W S K I i W . MONDSCHEIN.
--------- :— ---------------------- -------------------- -— -----------------------------— —
................................................................................................. =------------Re da kt o r w i n n w T T t a K f
Drukiem F. D. Wilkoezewekiego w Częstochow^------ ---------------
1

Podobne dokumenty