Sahel przyjaźń
Transkrypt
Sahel przyjaźń
Spis treści Od redakcji Witamy! .................................................................................................................................................. 3 Bronisław Bartusiak Myśląc o Humanistyce Człowiek jako x ........................................................................................................................................ 5 Free Your Mind Temat numeru Człowiek a zwierzę – tak różni, a jednak tak podobni… ........................................................................ 12 Anna Dudzińska Człowiek i zwierze – pojedynek na dusze .............................................................................................. 17 Arkadiusz Rogowski Zwierzę a człowiek: punkt widzenia socjobiologii ................................................................................ 20 Jakub Perlak Varia Humanizacja zarządzania czyli jak zarządzad po ludzku? ...................................................................... 25 Marian Krupa Globalny kryzys wodny .......................................................................................................................... 38 Michał Futyra Jan Paweł II, młodzież i Europa ............................................................................................................. 47 Marek Rawski Polecane Polecane strony I ................................................................................................................................... 68 2|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Witamy! Z pewną obawą, ale i radością prezentujemy pierwszy – i oby nie ostatni numer Kwartalnika „Humanistyka‖. Nasuwa się zasadne pytanie, po co w internetowym oceanie informacji jeszcze parę, może zbędnych kropli? Cóż, ujmując rzecz najkrócej, ponieważ kilku osobom nie minęła pasja dyskusji o człowieku i jego sprawach, bo tak najprościej można ująć nasze rozumienie humanistyki, i postanowiła je kontynuować w nowej formie. Zechciało z nami współpracować kilka innych osób; niektóre ich teksty zostaną opublikowane teraz, niektóre – w następnym numerze. O razu napiszemy: kto wie, może ktoś z czcigodnych Internautów zechce się przyłączyć, zamieszczając komentarz- krytyka mile widziana! – a nawet swój tekst… Oprócz pasji, mamy jeszcze przynajmniej trzy powody, aby dyskusję kontynuować. Po pierwsze, wydaje się, że nawet w Internecie nie cierpimy na nadmiar tekstów z obszaru tertia via – „trzeciej drogi‖ – miedzy Scyllą czysto naukowych, specjalistycznych rozważań, a Charybdą zaangażowania w bieżące sprawy. Zgadzamy się ponadto z Chestertonem, że „wszystko, co nie jest wiecznie aktualne, jest wiecznie nieaktualne‖. Chcemy więc stworzyć przestrzeń do rozmowy o człowieku, „analizowanym‖ z różnych punktów widzenia. O dziwnej istocie zwanej homo sapiens mówi przecież nie tylko filozofia czy nauka, ale także sztuka, dzienniki, świadectwa czyjegoś życia… Jak pisze w swej książce o humanistyce Walter Ullman: Sama nazwa, idea i konotacje humanitatis [czyli humanistyki] - terminu o znakomitym rodowodzie - powinna być wskazówką, iż jego znaczenie ma, z definicji, rozległy zakres. Sztuki piękne, język, prawo itd. są jedynie fragmentarycznymi przejawami pełnego człowieczeństwa. Pojęcie humanitatis obejmuje całego człowieka, wszystkie jego naturalne cechy i wrodzone zdolności, (…). Artes czy studia humanitatis, rozpatrywane wyłącznie na wąskiej płaszczyźnie retoryki lub gramatyki, zubożają prawdziwą idee humanizmu, pozbawiając ją płodności i wielostronności. Nie należy mylić form zewnętrznych z treścią. Dodać można jeszcze słowo, nie rozprawę bynajmniej, „o metodzie‖. Chcemy stopniowo budować, na ile siły pozwolą, całościowy obraz człowieka. Wypowiadając się o człowieku, staramy się pokazać, może nie wprost, z jakiej pozycji to czynimy (artykuł popularnonaukowy czy opowiadanie…), z drugiej zaś – jaka koncepcja człowieka wyłania się z odnośnych wywodów. Można w ten sposób uniknąć zarówno skrajności dogmatyzmu, jak i relatywizmu. Jeśli wolno zawołać: niech żyje pluralizm! Wreszcie, znalazłby się i trzeci powód. Czy nie jest tak, że – przynajmniej w tzw. krajach rozwiniętych – zaciera się samoświadomość człowieka? Prościej, czy i „w życiu, i w wysoce teoretycznych rozważaniach, nie zanika gdzieś samo 3|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl rozumienie człowieka jako podmiotu: wolnego, rozumnego i co z tym idzie, zdolnego do ponoszenia odpowiedzialności? Na koniec o zwartości pierwszego Kwartalnika „Humanistyka‖. W dziale „Myśląc o humanistyce…‖ znaleźć można obszerny esej filozoficzny, dotyczący rozumienia humanistyki. Autor ukrywa się pod pseudonimem FreeYourMind, nie jest jednak osobą w Sieci nieznaną. Jest to bowiem redaktor naczelny „POLIS. Miasto Pana Cogito‖ (http://www.polis2008.pl/) oraz znany bloger z Salonu. Niezależnego Forum Publicystów‖ (http://www.salon24.pl/). W następnym numerze ukaże się tekst „Humanizm, humanistyka, ludzkie sprawy‖, w której niżej podpisany spróbuje dokładniej odpowiedzieć na pytanie, czym właściwie jest humanistyka – oraz jakie mogą się z nią wiązać niebezpieczeństwa. Inne moje uwagi o humanistyce, kulturze i „wszystkich rzeczach i jeszcze niektórych‖, jak się po łacinie pisało i mawiało, znaleźć można na moim blogu Silva rerum Ewagriusza http://silvarerum-ewagriusza.blogspot.com/. Zapraszam. W dziale „Temat numeru‖ znaleźć można teksty, dotyczące problematyki rozumienia człowieka jako z niezwykłego zwierzęcia (nie jest tutaj zakładany z góry żaden redukcjonizm) oraz relacji miedzy człowiekiem a zwierzęciem. Obok gawędziarskiego tekstu A. Rogowskiego przeczytać można bardziej analityczne artykuły popularnonaukowe A. Dudzińskiej i J. Perlaka. W dziale „Varia‖ przeczytać można precyzyjny oraz dający do myślenia rozważania M. Krupy o zarządzaniu „po ludzku‖. Ludzkie sprawy to również „proza życia‖, czyli brak wody, o którym pisze w swym artykule naukowym M. Futyra. Z kolei M. Rawski pokazuje opisuje szeroko, nie popadając przy tym w schematy, relacje miedzy Janem Pawłem II a młodzieżą w kontekście papieskiej wizji „nowej‖ Europy. W tekście tym znaleźć można również wypowiedzi młodzieży, bynajmniej nie tylko pochwalne, o osobie Papieża. Cały numer jest już do dostępny w formacie *pdf. Mamy nadzieję na uwagi i komentarze ze strony Czytelników, zarówno odnośnie do treści merytorycznych, jak tez strony technicznej naszego kwartalnika. Kłania się zarządca tego kramiku Bronisław Bartusiak 4|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Człowiek jako x Free Your Mind Czytałem niedawno ponownie po latach J. Ortegę y Gasseta i byłem zdumiony świeżością jego myśli, jej przenikliwością i dokładnością, a przecież trudno powiedzieć, żeby rozważania autora „Buntu mas‖1 ufundowane były na jakichkolwiek badaniach empirycznych czy na jakiejś twardej metodologii. Uświadomiłem sobie jednak, że o ile (liczące już 70 lat) eseje Ortegi y Gasseta mogę uznać za swego rodzaju intelektualny wzorzec uprawiania nauk humanistycznych (tych skoligaconych z filozofią i socjologią czy psychologią społeczną), o tyle jest to ideał chyba współcześnie niedościgniony. Dlaczego? Dlatego choćby, że dzisiejsi myśliciele przede wszystkim są ludźmi kompromisu; co więcej, sądzą, że im większy kompromis zawrą (np. z myślą neomarksistowską), tym lepszy efekt medialny to wywoła, wszak tajemnicą poliszynela jest to, że kulturą masową na Zachodzie zarządzają obecnie ludzie o lewicowych poglądach, uważający, że K. Marks wcale nie umarł, ba, że w XXI wieku jest jeszcze bardziej aktualny niż 50 czy 100 lat temu. Ponadto dzisiejsi myśliciele są ludźmi biznesu. Hasłu „dobrze się sprzedać‖, które robi od lat wielką karierę w rozmaitych środowiskach zawodowych, ale w artystycznych i inteligenckich szczególnie, a które mnie jakoś kojarzy się z lekkim prowadzeniem się – hołdują także owi myśliciele. Kalkulują oni zatem bez najmniejszych oporów moralnych oraz intelektualnych, co należy głosić, by być w modzie, a czym nie należy się zajmować, by nie wylądować na marginesie „cywilizacji miejsko-kawiarnianej”. Oczywiście ten proces nie jest domeną wyłącznie humanistyki, wszak i w naukach przyrodniczych, co spostrzegł już P. Feyerabend, zaczęto traktować badania i konstruowanie teorii jako element szerszej kariery zawodowej, nie zaś jako cel sam w sobie – lecz w przypadku humanistyki jest on wyjątkowo dotkliwy, z tego choćby powodu, że – mówiąc nieco trywialnie – głos humanisty słyszalny jest poza murami uczelni czy instytutów 5|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl naukowych i niejednokrotnie wpływa na procesy zachodzące w kulturze. Ten wpływ może być ożywczy, jak i niszczący, w zależności od tego, czy mamy do czynienia z humanistą mądrym, czy z utytułowanym baranem. Po trzecie dzisiejsi myśliciele wiele mówią, lecz niewiele wiedzą. To zjawisko niesamowite, niezwykłe, zdumiewające, ponieważ w dobie elektronicznej komunikacji i ekspansji mediów, o jakich jeszcze przed kilkudziesięciu laty nikomu się nie śniło, a więc w dobie, gdy możemy wiedzę zdobywać w błyskawiczny sposób i błyskawicznie się porozumiewać, myśliciele współcześni zamęczają nas pustosłowiem i konstatacjami, że właściwie, to nic konkretnego się już nie da powiedzieć, bo i nic konkretnego tak naprawdę nie wiadomo. Marna to oczywiście pociecha, jeśli weźmiemy pod uwagę ten technologiczny postęp, w jakim przynajmniej częściowo (życie w bantustanie w końcu, a nie w normalnym, europejskim kraju) technologiczny partycypujemy, powinien w nauce wydawałoby służyć się pogłębieniu bowiem, wiedzy że o postęp świecie i udoskonaleniu naszej kultury, tymczasem zachodzi proces dokładnie odwrotny – wiedza o świecie staje się fragmentaryczna i płytka, zaś kultura – plebejska w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc skoncentrowana niemal wyłącznie wokół tematyki erotycznej, co już od wielu dekad nazywane jest eufemistycznie i uporczywie „przełamywaniem tabu‖. Jeśli jednak niewiele wiadomo albo i nic, to tym bardziej zagadkowy, a nawet niezrozumiały jawi się człowiek. Dla przyrodników-fizykalistów oraz różnorakich „kongitywistów‖ jest on, można by rzec, biomasą, jakimś agregatem cząstek i, co ciekawsze, niczym więcej (W. v. O. Quine mówił o człowieku jako o „roju cząstek‖). Dla egzystencjalistów człowiek jest może jakimś bytem odrębnym w stosunku do tego, co fizyczne, lecz zarazem galaretowatym, roztrzęsionym, skulonym, osamotnionym, dygocącym przed śmiercią i szarpiącym się (z wszystkimi i z samym sobą) w poczuciu niemal całkowitej beznadziei. Dla postmodernistów z kolei, człowiek już przestał istnieć, umarł i powraca już tylko jako widmo wyłaniające się z kłębowiska tekstów, z mroków różnych podświadomości, ze snów, z jakichś tłumionych popędów seksualnych, z tłumu, z postkulturowej, postcywilizacyjnej, posthistorycznej magmy. 6|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Nietrudno się domyślić, że taki apokaliptyczny stan rzeczy zawdzięczamy przede wszystkim nauce. Zresztą, wspomniany na początku y Gasset stwierdził wprost, że tzw. człowiek masowy jest jej wytworem, a ściślej, dzieckiem „wyspecjalizowanych‖ ludzi nauki. Nastąpiło więc najpierw rozminięcie się z powołaniem samej nauki, a następnie podjęcie się przez jej przedstawicieli, eksperymentu z lepieniem nowego człowieka, tj. takiego, który dogmatycznie rozumiany światopogląd naukowy przyjmie za swój i będzie odpowiednio sterowny w strukturach społecznych (także, rzecz jasna, sterowanych przez naukowców). Hiszpański uczony podkreśla jednak, że człowiek masowy to nie „proletariat‖ czy inne „niższe warstwy‖, chodzi mu bowiem o pewien typ mentalności – mentalności osobnika „nowoczesnego‖, który stoi już tak wysoko na drabinie społecznej, że nie tylko nie potrzebuje żadnej dalszej kulturowej edukacji, ale też traktuje zdobycze cywilizacyjne zupełnie bezrefleksyjnie i jako coś, co jemu, przeciętnemu osobnikowi, się należy. Tym samym, kontynuuje y Gasset, człowiek masowy jest wszędzie, we wszystkich sferach i instytucjach, nie zaś wyłącznie wśród ludzi niewykształconych, a zatem jest także w sferze nauki, sztuki i polityki. Masowi naukowcy, masowi artyści, masowi politycy – takich dożyliśmy czasów. To, co kiedyś jawiło się jako elitarne, stało się spauperyzowane, nijakie, pospolite, choć zarazem zgłaszające pretensje do wyjątkowości i domagające się wokół siebie nieustannej celebry. Szczególnie dramatyczne, tragiczne, potworne jest to, że ludzie masowi nie zdają sobie sprawy z tego, że są masowi i panoszą się w taki sposób, jakby stanowili rzeczywiste elity społeczne. Mamy do czynienia z wieloma kryzysami naraz: kryzysem kulturowym, kryzysem w sposobie rozumienia człowieka, ale przede wszystkim – z kryzysem samej nauki, która stała się samonapędzającą się machiną. W przypadku machin dba się głównie o to, by dobrze działały, nie zaś, by pomagały znaleźć prawdę o świecie. Tak też jest ze współczesną nauką, na gruncie której nie szuka się już ani prawdy o otaczającej nas rzeczywistości, ani o samym człowieku. Humanistyka zamieniła się więc w pseudohumanistykę lub w najlepszym razie w 7|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl inżynierię społeczną. Retoryka stała się narzędziem „specjalistów od marketingu‖ i techników manipulacji (zwłaszcza medialnej), itd. Problem z humanistyką polega też na tym, że nie wiadomo, kim jest humanista i kim powinien być. Mieliśmy w XX w. mnóstwo humanistów, którzy służyli systemom przemocy i co więcej, uważali, że przemoc jest swego rodzaju niezbywalnym środkiem przy wprowadzaniu raju na ziemi. Część humanistów uskarżała się na ukąszenie heglowskie, część tłumaczyła się strachem o własną skórę – najciekawsze jest jednak to, że ludzie skompromitowani współpracą z systemem przemocy ani myśleli zamilknąć – przeciwnie, po lekkim retuszu swoich poglądów, przywdziewali szaty nowych humanistów walczących np. z „totalitaryzmem prawdy‖, „klerykalizmem‖ itp. Skompromitowali się jednak nie tylko owi humaniści, lecz i sama humanistyka, płodząc dzieła dziś już spowite mrokami zapomnienia, choć kiedyś wydawane w gigantycznych nakładach i stanowiące lekturę obowiązkową i akademików, i uczącej się młodzieży. Humaniści służący przemocy nie poczuwali się do żadnej ekspiacji ani za grzechy moralne, ani intelektualne, wietrząc (lub wprost posądzając o) zamordyzm tych, którzy takiej ekspiacji się po humanistach reżimowych spodziewali. W ten sposób jednak proces marksistowskiej i sowieckiej dehumanizacji humanistyki nie został powstrzymany i nic nie wskazuje na to, by miał być zatrzymany w najbliższej przyszłości. Ekspansja irracjonalizmu w najrozmaitszych postaciach - antynaukowego postmodernizmu jak też ultrascjentyzmu - nie rokuje nadziei, by w obrębie humanistyki nastał czas jakiegoś renesansu. Stawia się nas przed wyborem: albo android (robot, mózg, rój cząstek, zwierzę nieco inteligentniejsze od innych), albo widmo pozostałe po „śmierci człowieka‖. Obie te skrajności, mimo wielkich różnic ideologicznych, łączy właśnie irracjonalizm antropologiczny, odmawiający człowiekowi podmiotowości, wolnej woli i rozumności, jako cech nie tylko konstytutywnych, lecz i całkowicie unikatowych w świecie fizycznym – mimo że obie te koncepcje wychodzą z odmiennych podstaw metafizycznych (pierwsza z mechanicystycznej wizji świata, druga zaś jakiejś mętnej wizji chaosu). 8|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Gdyby tego było mało, środowisko naukowe i akademickie także przeżywa regres, oscylując w kierunku jakiegoś coraz węziej pojmowanego pragmatyzmu oraz pauperyzacji i nauki, i nauczania. Dochodzi do tego, że humaniści nie tylko nie przejmują się już człowiekiem i humanistyką, ale i nauką jako taką. To kolejny paradoks współczesności – nauka „porzucająca samą siebie‖. Jest jednak w tym szaleństwie metoda – skoro bowiem człowiek uznaje siebie jeśli nie za istotę umarłą, to za bezduszną, programowalną jak komputer – to z jakiej racji miałby się zajmować teoretyzowaniem? Niewykluczone, że lada chwila zwolennicy badań nad sztuczną inteligencją ogłoszą, że nauką zajmować się powinny w pierwszej kolejności komputery (jakiejś nowej generacji, oczywiście), co zresztą będzie można uzasadnić choćby w ten sposób, że maszyna się nie myli (najwyżej zacina), zaś człowiek tak i to dość często. Na poparcie tej ostatniej tezy można by przywołać dziesiątki, a nawet setki tekstów filozoficznych i niefilozoficznych stanowiących świadectwo ludzkiej omylności czy ludzkiego błądzenia. Tego typu wizja stanowi konsekwencję przyjęcia modelu za świat – co nastąpiło już w czasach Galileusza (na co zwrócił uwagę choćby E. Husserl), aczkolwiek swój szczególny tryumf kulturowy (światopogląd naukowy na Zachodzie powszechnie obowiązujący i kształtujący także świadomość przeciętnego człowieka, co podkreślał y Gasset) odniósł w początkach XX w. wraz z sukcesami nauk przyrodniczych. Husserl przestrzegał przed redukowaniem rzeczywistości do jej modelu oraz przed redukowaniem człowieka do jakiegoś elementu świata fizyki, lecz mało kto się tym w nauce przejął. W niedługim czasie naukowa, redukcjonistyczna wizja rzeczywistości stała się pewną dogmatyką współczesnego człowieka, która nie podlega jakiejkolwiek poważniejszej dyskusji. Nie muszę dodawać, że w tejże wizji filozofia pełni rolę służebną wobec nauk przyrodniczych (one – dość uzurpatorsko, dodajmy - przejmują rolę filozofii, tzn. dostarczają najogólniejszego ujęcia świata i człowieka, a jednocześnie generują zmiany w łonie samej kultury!), a nawet, mówiąc obrazowo, działalność filozoficzna sprowadzona zostaje do „sprzątania‖ po naukowcach-przyrodnikach. Tę degradację filozofii widać nie tylko na uczelniach czy w ogólnym dyskursie naukowym, lecz zwłaszcza wtedy, gdy pojawiają się bardzo poważne problemy moralne, gdy np. przyrodnicy coraz śmielej eksperymentują (choćby krzyżując gatunek ludzki z innymi 9|Kwartalnik „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl gatunkami), zupełnie już nie oglądając się na to, czy są jakieś etyczne granice eksperymentowania czy uprawiania nauki. Innymi słowy, naukowcy robią bałagan w jakiejś dziedzinie, filozofowie zaś przychodzą i biedzą się, co z tym bałaganem dalej począć. Tego rodzaju patologiczna sytuacja (patologiczna, bo „neutralne etycznie‖ pragmatystyczne podejście do nauki skutkuje takimi praktykami jak eutanazja, eugenika, sterylizacja, aborcja etc.) była nieunikniona, skoro przyjęło się, że nauka z etyką nic wspólnego nie ma i nie może mieć (zresztą, cóż to jest etyka?, można by szyderczo zawołać). Jeśli człowiek jest elementem przyrody po prostu (obiektem fizycznym), zaś w przyrodzie obowiązują jedynie prawa fizyki oraz prawa przetrwania, to nauka nie może się wikłać w kwestie moralności, tylko powinna za wszelką cenę przynosić człowiekowi pożytek w uprzyjemnianiu egzystencji. W ten sposób eutanazja to „niesienie ulgi‖, a „kult młodości‖ wyrażający się w upowszechnianiu się na masową skalę operacji plastycznych, to przywracanie świetności i piękności osobom, które nie przyjmują do wiadomości dość oczywistego faktu (i naturalnego procesu), że istota ludzka się starzeje. Ba, w tymże „kulcie młodości‖ ujawnia się żelazna konsekwencja – technologia manifestuje przecież swój tryumf nad przyrodą, a człowiek, dokonując sztucznych transformacji swojego ciała, „zatrzymuje czas‖, zyskując niemalże nieśmiertelność. Jak fałszywa i zgubna jest to „filozofia życia‖ świadczą nie tylko przypadki nieudanych operacji plastycznych (vide słynny aktor M. Rourke), lecz i narastające antagonizmy międzykulturowe, w których ściera się wizja „człowieka zdehumanizowanym i starego‖ niezauważającym z „nowym‖ pogłębiających (androidalnym), się czyli cywilizacyjnych dysproporcji między bogatymi i sytymi krajami I świata, a regionami żyjącymi w zacofaniu lub skrajnej nędzy. Żywiołowe klęski (przejścia huraganów, trzęsienia ziemi, powodzie), spektakularne katastrofy, wojny czy zamachy terrorystyczne dodatkowo przypominają o kruchości, ulotności i niejednokrotnie przypadkowości ludzkiego życia, jednakże, co również jest jakimś „znakiem czasów‖, odpowiedzią nowoczesnej kultury na te napomnienia jest jeszcze głośniejsza zabawa, jeszcze większy kult złudy i wyimaginowanych światów, których w ewidentnym nadmiarze dostarcza pop kultura. 10 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl No i wydawałoby się, że jest to dobry – kto wie, czy nie ostatni – moment na to, by wkroczyła na tę scenę dziejów humanistyka, ale nic takiego nie zachodzi. Masowemu człowiekowi żyjącemu w mediosferze towarzyszy nauka w wydaniu masowym i zdehumanizowanym. Masowy człowiek ma być sterowny, zaś naukowcy ustalają jedynie po jakich ścieżkach i w jakich labiryntach będzie ów człowiek się poruszał. Ten eksperyment natomiast może się nie udać z tego choćby względu, że jest wynaturzeniem tego, co ludzkie. Jakie są losy kulturowych wynaturzeń, wiemy z historii i to nie całkiem odległej. Finały okresów panowania tychże wynaturzeń były zwykle katastrofalne i krwawe. Nowoczesny człowiek-android także może marnie skończyć, jeśli nowa humanistyka nie przywróci jego pierwotnego, naturalnego obrazu. 1 „Bunt mas”, tł. P. Niklewicz, MUZA S.A., Warszawa 1995. 11 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Człowiek a zwierzę – tak różni, a jednak tak podobni… Anna Dudzińska Nie można zaprzeczyć, że człowiek jako gatunek, powstały w wyniku ewolucji, pochodzi od zwierząt, na co antropogeneza dostarcza dowodów. Nauka określa miejsce człowieka w hierarchii rozwoju, zaznaczając jednocześnie nasze podobieństwa i różnice. Analizując zagadnienie „człowiek a zwierzę‖ chciałabym przedstawić pokrótce wybrane różnice między zwierzętami a ludźmi, a główne aspekty odróżniające nas od zwierząt przeanalizuję z perspektywy teologii i filozofii, a nie biologii i antropogenezy. W moim przekonaniu trzeba jednak wyjść od nauk przyrodniczych, żeby później móc zajmować się bardziej abstrakcyjnymi różnicami. Zacznijmy od tego, że główną różnicą w tym aspekcie jest mózg, zwłaszcza jego początkowe stadia rozwoju – chodzi tu przede wszystkim o płaty czołowe kory mózgowej. Ponadto dochodząc do takiego stopnia rozwoju, że człowiek może chodzić na dwóch nogach uzyskał narzędzie, jakim są ręce z wrażliwymi na dotyk palcami i z przeciwstawnym kciukiem, co daje możliwość chwytania przedmiotów. Inna cechą jest budowa krtani, która pozwala na bogatą artykulację głosu, co z kolei umożliwia dalszy rozwój i dostarcza następnych dowodów na różnice między człowiekiem a zwierzęciem1. Teilhard de Chardin, francuski jezuita twierdzi, iż człowiek rozpoczął nową, całkiem inną erę w historii Ziemi. „Istnieje znacznie większa luka między człowiekiem a prostym życiem organicznym niż między życiem organicznym a nieorganiczną materią. Świadoma inteligencja doprowadziła po raz pierwszy do istnienia wszechświata, który jest świadomy siebie, jest <<spersonalizowany>>‖2. Dla de Chardina spersonalizowany wszechświat to Bóg, który jest Istotą Najwyższą, a ludzie według niego będą dążyć do jedności z Nim. Można powiedzieć, że to właśnie 12 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl odróżnia człowieka od zwierzęcia – człowiek ma cel, do którego dąży, trzeba jeszcze dodać, że jest to cel „wyższy‖. W przypadku przekonań jezuity centrum jest Bóg – jest to punkt Omega. Należy jednak stwierdzić, że w różnych kulturach te cele różnią się – w hinduizmie i buddyzmie celem jest wyzwolenie się z samsary – kołowrotu wcieleń. Zwierzę nie ma takich celów, nie mówiąc nawet o tym, że nie zdaje sobie z ich istnienia sprawy. Owo „spersonalizowanie wszechświata‖ nie musi też oznaczać jedynie dążenia do jedności z Bogiem, ale istnienie właśnie człowieka, mającego osobowość, duchowość, zdolność do abstrakcyjnego myślenia, czego nie można przypisać zwierzętom. Nie można im też przypisać artykulacji, dzięki której człowiek może komunikować, za pomocą mowy, odpowiednich słów i połączeń gramatycznych, właśnie swoich przemyśleń, idei, uczuć. Nie sposób nie poruszyć zagadnienia duszy, jako kwestii różniącej ludzi od zwierząt. Według Tadeusza Kalety zagadnienie to ma długą i bogatą tradycję. Jako pierwszy rozważania na ten temat podjął Pitagoras z Samos w VI w. p. n.e., który uznał, iż zwierzęta mają duszę, ale inną niż ludzka, bowiem dusza ludzka wzbogacona jest o rozum. Ten fakt był również bliski Arystotelesowi, który z kolei uznał, że i rośliny, i zwierzęta, i ludzie mają duszę, jednak różnią się one między sobą. Dusza roślin jest wegetatywna, odpowiedzialna za rozmnażanie i odżywianie – dziś powiedzielibyśmy, że są to funkcje życiowe roślin, nie dusza. Zwierzęta mają duszę zmysłową, odpowiedzialną za ruch i spostrzeżenie. Natomiast człowiek ma rozum i jako jedyny posiada „boski pierwiastek‖, który jednoznacznie odróżnia go od świata roślin i zwierząt. Filozofię Arystotelesa w dużej mierze „przejęła‖ filozofia chrześcijańska, gdzie „nieśmiertelna i niematerialna dusza – dana od Boga zasada bytu – właściwa jest tylko człowiekowi i o człowieczeństwie stanowi‖3. Zwierzęta mogą odczuwać stany emocjonalne – lęk, radość, zazdrość, mogą również odczuwać ból fizyczny, jednak nie mogę zgodzić się z opinią w sporze, toczącym się w XVII i XVIII wieku na temat duszy zwierzęcej i przyznać, że mają one duszę. Stanowisko automatyzmu zwierzęcego, obecnego w XVII w., zgodnie z którym zwierzęta nie tylko nie maja duszy, ale odmawia im się też czynności psychicznych, dziś jest natomiast archaiczny. 13 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl T. Kaleta porusza jeszcze jeden aspekt zagadnienia „człowiek a zwierzę‖, który wiąże się z celowością istnienia innych stworzeń niż ludzkie. Trzeba stwierdzić, że w kulturze europejskiej ich rola skupiała się na służebności względem człowieka, co w pewnym sensie wynika z przekonań religijnych, bowiem fragmenty Księgi Rodzaju dostarczają informacji, z których wynika, iż takie traktowanie zwierząt jest konsekwencją grzechu pierworodnego. Abel składał ofiarę z trzody, władzę ludzi nad zwierzętami uznano też po Potopie, słowami: „Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm‖, a w XIII wieku franciszkanin św. Bonawentura podsumował tę kwestię tak: „Wszystko istnieje dla człowieka‖4. Natomiast w XVIII-wiecznej Anglii można było usłyszeć głosy, że udomowienie zwierząt było dla nich odpowiednie – ich liczba się zwiększyła i zostały „ucywilizowane‖ oraz dostały opiekę. Powyższym poglądom przeciwstawiali się jednak oświeceniowi filozofowie, patrzący na zwierzęta jako na istoty niezależne, żyjące z człowiekiem. Francuski teolog Pierre Charon jeszcze w XVI wieku twierdził, że „wszystko, co jest pod nieboskłonem, podporządkowane jest temu samemu losowi‖5. W dzisiejszych czasach można raczej przychylić się do tego drugiego stwierdzenie. Owszem człowiek ma władzę nad zwierzętami – może je podporządkować, wyszkolić, udomowić wytresować, ale nie jest w stanie całkowicie uzależnić ich od siebie. Natomiast fakt, iż ludzie mogą to zrobić świadczy o ich wyższości nad zwierzętami, bardziej wykształconym rozumie, inteligencji. T. Kaleta, za którym podążamy w tych rozważaniach mówi jeszcze o jednym aspekcie, mianowicie zdolności człowieka do budowania cywilizacji i przekształcenia świata, czego inne istoty nie potrafią. W rozważaniach na ten temat przewodnim głosem okazuje się stanowisko humanistyczne, mówiące o duchowości człowieka i możliwości ominięcia biologicznych uwarunkować – człowiek jest w stanie rozwijać się na różnych płaszczyznach, wybierać dobro lub zło, twierdzi włoski humanista Giovanni Pico della Mirandola, którego popiera filozof niemiecki Johann Fichte, mówiący: „Każde zwierzę od urodzenia jest, czym jest, człowiekiem trzeba się dopiero stać‖6. Również Monteskiusz podkreślał, że zwierzęta kierują się instynktem, żyją zgodnie z prawami natury, a człowiek jest jedyną istotą, która jest w stanie wytwarzać prawa, kodyfikować życie społeczne, wnosić do niego porządek i ład. Jean 14 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Jacques Rousseau dodał do tego też niemożność zwierząt – w przeciwieństwie od ludzi – do postępu, a Immanuel Kant, niemiecki filozof podkreślał rolę edukacji w procesie socjalizacji i rozwoju człowieka7. Matt Ridley twierdzi natomiast, że: Obiegową mądrością nauk społecznych jest twierdzenie, że natura ludzka to po prostu rezultat wychowania i doświadczenia jednostki. Nasze kultury nie są jednak przypadkowym zbiorem arbitralnych nawyków. Są one ukierunkowanym wyrazem naszych instynktów. Dlatego też te same motywy pojawiają się we wszystkich kulturach — takie jak rodzina, rytuał, wymiana, miłość, hierarchia, przyjaźń, zazdrość, lojalność grupowa i przesądy. (...) Społeczeństwo nie zostało wymyślone przez myślących ludzi; wyewoluowało jako część naszej natury. Jest tak samo wytworem naszych genów jak nasze organizmy8. Nie można jednak przypisywać rozwoju i umiejętności tworzenia społeczeństw jedynie genom i procesowi ewolucji. Do stworzenia cywilizacji, połączenia się w społeczeństwa, rozwoju tych grup społecznych potrzebne są bardziej skomplikowane procesy myślowe, współdziałanie, współtworzenie. Dzięki ewolucji ludzie mogą się porozumiewać i komunikować, co jest ważne w procesie budowania społeczeństw, geny sprawiają, że możemy rozpoznać „swojego‖, ale poza tym potrzebna jest jeszcze w tym aspekcie zdolność abstrakcyjnego myślenia, tworzenia, wiedza, umiejętności, które są właściwe jedynie człowiekowi. Powyższe głosy dostarczają dowodów na różnice miedzy człowiekiem a zwierzęciem. Jednak w moim przekonaniu można połączyć te poglądy z opiniami Johna Locke‘a, Davida Hume‘a i Etienne de Condillac‘a, którzy twierdzili, że relacje między ludźmi a zwierzętami to ciągłość i nie powinno się ich oddzielać. Człowiek jest na dalszym etapie rozwoju niż zwierzęta, bardziej rozwinął pewne umiejętności, ale wywodzi się od nich. Można też powiedzieć, że ma większe predyspozycje, właśnie dzięki możliwości budowania społeczeństw, cywilizacji, przeobrażenia świata rzeczywistego. Przychylę się tu do zdania Locke‘a i Hume‘a, z których pierwszy uważał, że ludzie wyróżniają się zdolnością abstrakcyjnego myślenia, a nie tylko 15 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl samym myśleniem, a drugi, że wyróżniają się siłą rozumowania, a nie jedynie samym rozumowaniem9. Jest to właśnie różnica pomiędzy światem zwierzęcym a ludzkim – owszem zwierzęta potrafią myśleć, rozumować i trzeba jeszcze do tego dodać odczuwać, ale nie na tym samym poziomie, co człowiek. Wskazane aspekty są jedynie wybranymi, ponieważ temat człowiek a zwierzę jest bardzo szeroki i można go omawiać z wielu płaszczyzn, patrząc na niego z różnych perspektyw i mówiąc o różnych aspektach tematu. 1 A. B. Izdebski, Człowiek – fenomenalne zwierzę [w:] http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4858, z dnia 17.04.09. 2 A. Bankroft, Współcześni mistycy i mędrcy, s. 51. 3 T. Kaleta, Człowiek a zwierzę [w:] Wiedza i życie, nr 2/1996, [w:] http://archiwum.wiz.pl/1996/96023100.asp, z dnia 19.04.09. 4 Tamże. 5 T. Kaleta, tamże. 6 Tamże. 7 Tamże. 8 A. B. Izdebski, tamże. 9 Tamże. 16 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Człowiek i zwierze – pojedynek na dusze Arkadiusz Rogowski Dobro i zło, ogień i woda czy dusza i ciało to częste zestawienia wartości, rzeczy i postaw, mających podkreślić ich przeciwstawne ich znaczenie – dychotomię. Podobne porównanie oparte na koncepcie dwóch przeciwległych biegunów bywa używane również w odniesieniu do relacji człowiek–zwierze, bowiem poza takimi określeniami jak np. „pracowity jak mrówka‖, „zdrowy jak ryba‖ stosuje się też niezbyt miłe: „zachowujesz się jak zwierzę‖. Ta ostatnia metafora jest wynikiem starego już (stąd też silnego) przekonania człowieka o swojej wyższości nad zwierzętami, które umacniał on na przestrzeni wieków, dowodząc jej w coraz to nowszych obszarach życia. Notabene nierzadko wykazując się przy tym zwykłą, czyli ludzką (sic!) głupotą. Po wyczerpaniu się „przyziemnych‖ kategorii owej dominacji przyszedł czas na wymiar duchowy. Określenie stosunku zwierząt do duszy rozumianej jako „coś‖ nieśmiertelnego, danego tylko od Boga miało i ma nadal olbrzymie znaczenie dla sposobu ich traktowania przez ludzi. W różnych kulturach ten sam gatunek może być traktowany w zupełnie inny sposób. Przykładowo krowa w kulturze hinduskiej jest zwierzęciem świętym i nie do pomyślenia jest tam zabicie jej i zjedzenie. Tymczasem w świecie zachodnim mięso wołowe stanowi jeden z najczęstszych składników obiadu. Na tym tle wyróżniają się wegetarianie, ale chociaż ruch ten posiada religijne korzenie, to dzisiaj nie jedzą oni mięsa i bojkotują wyroby skórzane i futrzane, aby oszczędzić zwierzętom cierpień. Jako pierwszy istotą duszy zwierzęcej zajął się, znany raczej z dokonań w matematyce, Pitagoras (VI w. p.n.e). Stwierdził on, że zwierzęta mają dusze, ale pozbawiona jest ona elementu rozumu, który posiada dusza ludzka. Ta różnica znalazła się również w systemie Arystotelesa – doszedł on do wniosku, że rozum 17 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl dany jest tylko ludziom. W jego klasyfikacji istot żywych dusza byłą zasadą organizującą życie, stąd także roślinom przypisywał on duszę wegetatywną odpowiadającą za odżywianie i rozmnażanie. Rozważania nad zwierzęcą duszą znajdziemy też w Biblii, aczkolwiek jej interpretacja nie jest jednoznaczna i jasna w tej kwestii. W Liście św. Pawła czytamy, że i „samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych‖ (Rz 8,21). Jeżeli stworzenie nie oznacza tylko ludzi, to na tej podstawie można sądzić, że również i zwierzęta mają duszę, bo zostaną zbawione. Jednak w doktrynie chrześcijańskiej od początku istniał pogląd, że nieśmiertelną i niematerialną duszę Bóg dał tylko człowiekowi, a Jezus Chrystus cierpiał na krzyżu by odkupić grzechy ludzi a nie zwierząt. W średniowieczu człowiek był szczególnie bezduszny dla zwierząt – dominował bowiem pogląd, że zwierzęta nie mają duszy, a zostały stworzone, by zaspokajać potrzeby ludzi. Dopiero w XVII i XVIII wieku pojawiły się nowe koncepcje zwierzęcej duszy, a do najciekawszych należą te stworzone przez jezuitę Guillaume Bougeant‘a oraz pisarza Charlesa Leroy‘a. Pierwszy z nich przyznał, że zwierzęta mają duszę, ale są to dusze potępionych ludzi, które odprawiają w ten sposób pokutę. Taki pogląd nadawał sens cierpieniom zwierząt i jednocześnie usprawiedliwiał ludzi, którzy je zadają. Co ciekawe, koncepcja ta nie przyjęła się, o czym najlepiej świadczy fakt, że jej autor został wygnany z Francji. Z kolei Charles Leroy – wnikliwy badacz zwierzęcej psychiki – stwierdził, że nie jest możliwe dokładne poznanie charakteru duszy zwierzęcej, ponieważ jest ona ze swej istoty czymś, czego badać się po prostu nie da, a nawet jeśli dusza jest równoznaczna z samoświadomością to człowiek nie znalazł metody, by dowiedzieć się od zwierzęcia, czy jest ono świadome samo siebie. Wydaje się, że to właśnie ta ostatnia myśl jest najbardziej rozsądna - dusza jest przecież czymś „metafizycznym‖ i niematerialnym. Zarówno przypisywanie je zwierzętom, jak i odmawianie jej posiadania, nie ma, nie tyle sensu, co racjonalnych podstaw. Jednak kwestia posiadania duszy przez zwierzęta bywa postrzegana jako zdolność do odczuwania przez nie stanów smutku, radości, okazywania uczuć, zaś jako istoty bez duszy stają się one niejako żywymi automatami. W tym kontekście 18 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl można zapytać, czy taki żywy, bezduszny automat może okazywać przywiązanie do człowieka jak to czasem bywa w przypadku psa i jego właściciela. Być może nasz problem uda się kiedyś rozwiązać naukowcom, którym ostatnio udało się stworzyć ludzko-zwierzęcy embrion. Odkrycie „genu duszy‖ byłoby przełomowym wydarzeniem, ale póki co istota zwierzęcej duszy pozostaje w sferze filozoficznych „dywagacji‖, które nie dają się empirycznie sprawdzić. Zresztą zwykłego człowieka niezbyt to interesuje – kiedy zapytałem przyjaciela, czy zwierzęta mają duszę, odpowiedział: „Dżizas! Nie masz się czym zająć?‖. Wymowne, nieprawdaż? 19 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Zwierzę a człowiek: punkt widzenia socjobiologii Jakub Perlak W tym krótkim artykule postaram się przedstawić, czym jest socjobiologia. Pokażę rozwój tej koncepcji. Szczególnie jednak skupię się na punkcie widzenia człowieka w świetle przedstawionej teorii. Zakończę przeglądem krytyki socjobiologii. Wydaje się, że każda syntetyczna próba ujęcia człowieka napotyka na sporo kontrowersji. Jest to zrozumiałe, gdyż problem dotyczy tak skomplikowanej istoty, jaką jest człowiek. Ujmując to inaczej, próbujemy opisać samych siebie. Zakusy tworzenia teorii opisujących jakiś, choćby najmniejszy, aspekt naszej natury towarzyszą nam od początków refleksyjnego spojrzenia na świat. Punkt widzenia przedstawionej tutaj koncepcji jest skrajnie naturalistyczny. Socjobiologia jest próbą syntezy wielu dyscyplin naukowych, takich jak: etymologia, genetyka ewolucyjna i populacji, antropologia oraz zoologia. Celem socjobiologii jest badanie biologicznych podstaw zachowań wszystkich gatunków zwierząt, w tym człowieka. Naturalnie, ta ostatnia kwestia budzi największe kontrowersje, o czym będzie mowa dalej. Jako że każda dziedzina wiedzy opiera się na pewnych założeniach, nie inaczej jest z socjobiologią. Główne jej założenia wyglądają następująco: Człowieka można badać używając tego samego aparatu badawczego, jakiego używa się podczas badania innych zwierząt. Człowiek podlega tym samym prawom, jakim podporządkowana jest natura. Zachowania człowieka można wytłumaczyć z punktu widzenia teorii ewolucji działaniem mechanizmu doboru naturalnego. Wniosek: wzory zachowań są zapisane w dziedziczonym materiale genetycznym. Jednostką doboru naturalnego nie jest jednostka czy gatunek, lecz gen. Powyższe założenia można streścić w następujący sposób: człowiek, jako przedmiot badań, nie zajmuje bardziej uprzywilejowanej pozycji niż inne zwierzęta. 20 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Rys historyczny Sama nazwa jest względnie młoda, powstała w połowie lat czterdziestych poprzedniego wieku, lecz została spopularyzowana i szeroko przyjęta dopiero dzięki publikacji E. O. Wilsona „Socjobiologia – nowa synteza‖ (1975). Książka ta de facto jest uznawana za początek socjobiologii. Źródeł tej koncepcji możemy się również doszukać wśród wybitnych biologów, takich jak Robert Trivers czy William D. Hamilton. Następnie, po niewątpliwym sukcesie, zarówno popularyzatorskim, jak i marketingowym, książek Richarda Dawkinsa, szczególnie książki „Samolubny gen‖, termin „socjobiologia‖ stale wpisał się w język nauk społecznych, a sama socjobiologia - jedną z szerzej omawianych koncepcji. Obecnie jej punkt widzenia stanowi jeden z liczących się głosów w dyskusji na temat człowieka i jego natury, m. in. aspektów społecznych i psychologicznych. Ponieważ zaś sam termin przez śmiałe tezy i liczne ataki z tym związane nabrał negatywnego wydźwięku, dalsze badania kontynuowane są pod nową „etykietą‖ psychologii ewolucyjnej. Zwierzę homo sapiens Socjobiologia wychodzi z założenia, że z punktu widzenia nauki człowiek nie jest niczym wyjątkowym, jest tylko jednym ze zwierząt. W związku z tym socjobiologowie „usiłują umieścić rodzaj ludzki w przysługującym mu miejscu pośród społecznych gatunków zamieszkujących Ziemię‖. Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że człowiek wyróżnia się językiem, inteligencją, stosunkiem do czasu, wartościami etycznymi, politycznymi, czy też estetycznymi. Jak napisał Jean-Didier Vincent w książce „Co to jest człowiek?‖: „Te zdolności możemy postrzegać jako czynniki adaptacyjne w procesie przystosowania i w istocie nie różnią się od przystosowań kalmarów‖. Zatem człowiek jest tym, kim jest, przy całej swej złożoności, wyłącznie dzięki ewolucji. Socjobiologia uzupełnia ten naturalistyczny obraz o próbę wytłumaczenia ludzkich zachowań. Przedstawiany tutaj „paradygmat‖ określający ludzkie zachowanie bazuje na podkreślaniu roli dziedziczonej puli genowej, która determinuje zachowania oraz która jest modyfikowana przez dobór naturalny. Z tego powodu patrzymy na 21 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl zachowanie jako dążenie do przekazania następnym pokoleniom jak największej ilości genów. Premiowane są zachowania, które sprzyjają prokreacji, bądź też przyczyniają się, w sposób pośredni, do sukcesu reprodukcyjnego danej puli genowej. W dodatku, podczas objaśniania socjobiologia garściami korzysta z teorii gier, która do biologii została wprowadzona przez Johna Triversa. Zatem typowe, najbardziej rozpowszechnione działania nazywane są „stabilną strategią ewolucyjną‖. Bądź też zachowania określane są jako maksymalizujące rozpowszechnianie się danej puli genów. Jako bardziej obrazowe przedstawienie zarysowanej koncepcji może posłużyć cytat z książki Richarda Dawkinsa „Samolubny gen‖: Geny mnożą się w ogromnych koloniach, całkowicie bezpieczne i izolowane od świata, wewnątrz potężnych robotów (nas), zdalnie przez nie sterowanych. Te geny są w każdym z nas; stworzyły nasze ciało i duszę i ich przetrwanie jest celem naszej egzystencji... Jesteśmy maszynami, zapewniającymi to przetrwanie. Implikacje tego są dla nas nieco niepokojące, choć trzeba pamiętać, że jest to jedynie metafora, która nie powinna być brana dosłownie. Mimo wszystko, rzuca ona pewne światło na to, jak postrzegany jest człowiek. Przeciw socjobiologii Jest rzeczą oczywistą, że wyżej przedstawiona koncepcja człowieka i jego zachowania musiała się wywołać głęboką polemikę, zarówno wśród środowisk naukowych, jak i w opinii społecznej. Niżej wypunktowano najbardziej znaczące zarzuty: 1. Do znanych przeciwników tej koncepcji możemy wymienić wybitnego paleontologa Stephena Jaya Goulda. Według niego: Fundamentalnym błędem socjobiologii człowieka jest zoocentrym. Przejście doświadczeń na zwierzętach „prostszych‖ do człowieka. Złożoność 22 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl mózgu, potencjał kulturowy, te cechy odróżniają człowieka od reszty zwierząt. Jak widać oskarżeniem jest niedostrzeganie ewidentnych różnic i złożoności człowieka względem innych zwierząt. 2. Padają również całkiem zasadne argumenty, że socjobiologii wymykają się problemy umysłu, świadomości, wolnej woli i różnorodności kulturowej. 3. Paradygmat „samolubnego genu‖ może prowadzi do niepokojących wniosków, że ratowanie przez matkę swojego dziecka z wypadku jest podyktowane jedynie egoistyczną troską o własne geny. 4. Socjobiologii genetyczny. zarzuca się również zbyt daleko idący determinizm I chociaż jest to kwestia sporna, istnieją całkiem realne przesłanki, by powstrzymać się od głoszenia tak radykalnego stanowiska. Konkluzja Zobaczmy, jaki obraz człowieka rysuje nam socjobiologia. Patrząc na historię życia na Ziemi dostrzeżemy, że istnienie człowieka stanowi zaledwie jedną dziesięciotysięczną tego czasu. Wyewoluował on ze swoich przodków na drodze dobru naturalnego, choć nie ma pewności, jak to drzewo genealogiczne ostatecznie wyglądało. Mówiąc precyzyjniej, geny dające przewagę w danym okresie okazały się dominujące, więc cechy, którym wyróżnia się teraz człowiek jak: nienaturalnie duży mózg, zdolności językowe przyczyniły się do jego sukcesu adaptacyjnego. Zachowania człowieka należy traktować jako sprzyjające temu sukcesowi i z tego punktu widzenia są też interpretowane. Zatem to, kim jesteśmy zawdzięczamy naszemu dziedzictwu genetycznemu. Otwartą kwestią pozostaje, na ile człowiek jest istotą wyjątkową. Wydaję się, że nie wszystkie wyniki badań na innych zwierzętach można łatwo ekstrapolować na człowieka (W. Wolfgang), gdyż godzi to w samą obiektywność nauki. Mimo to, podjęcie próby wyjaśniania człowieka przez kolejną naukę może rzucić nowe światło na wiedzę o tej dziwnej istocie, jaką jest homo sapiens. 23 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Literatura R. Dawkins, „Samolubny gen‖ L. Ferry, J.-D. Vincent, „Co to jest człowiek?‖ S. J. Gould, „Niewczesny pogrzeb Darwina‖ E .O. Wilson, „Socjobiologia‖ E. O. Wilson, „Konsyliencja‖ W. Wolfgang, „Biologia dziesięciu przykazań‖ 24 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Humanizacja zarządzania czyli jak zarządzać po ludzku? Marian Krupa 1. Czy zarządzanie jest nauką humanistyczną? Charles Handy w Wieku paradoksu w nawiązaniu do wzrostu gospodarczego, pisze: „W dążeniu do realizacji (...) celów możemy czasem ulegać pokusie zapomnienia, że to my, my – pojedynczy mężczyźni i kobiety – powinniśmy być miarą wszechrzeczy, a nie stanowić produkt mający mierzyć coś innego‖1. I o ile dotychczasowa dyskusja naukowa w obszarze zarządzania poszukiwała rozwiązań przede wszystkim natury optymalizacyjnej, systemowej, technicznej, to współczesne pytanie o wizję zarządzania, dokładniej, zarządzania opartego na przesłankach humanistycznych, w zasadzie zaczyna się pytaniem o człowieka! We współczesnej literaturze przedmiotu nauk o zarządzaniu jest truizmem stwierdzenie, że to ludzie przede wszystkim tworzą organizację. Również i to, co decyduje głównie o przewadze konkurencyjnej w burzliwie zmieniającym się otoczeniu tzw. „nowej ekonomii‖, jest związane z ludźmi i ich potencjałem intelektualnym. Istnieje też stwierdzenie z obszaru kultury organizacji, że wręcz sami ludzie „de facto‖ są organizacją – bo przecież to ludzie prowadzą działalność gospodarczą i to ludzie są twórcami dóbr i usług jak ich konsumentami. Dlatego też perspektywa humanistyczna, i w konsekwencji - kulturowa, etyczna jest podejmowana w różnych dyskusjach prowadzonych przez różnych przedstawicieli nauk2, w tym nauki o zarządzaniu. Niestety, w literaturze z zakresu zarządzania, w literaturze ekonomicznej a nawet socjologicznej, ludzie (pracownicy, dostawcy, klienci) nadal określani są przedmiotowo, jako: zasoby, rynek, ogniwo w łańcuchu logistycznym, czynnik, 25 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl potencjał, narzędzie, podsystem. Nie jest to bynajmniej jedyna perspektywa badawcza. Jak pisze A. Chmielecki, „ekonomia i zarządzanie są naukami społecznymi – dotyczą prawidłowości, zasad zinstytucjonalizowanego współdziałania ludzi w warunkach społecznego podziału pracy, dotyczą też dobra wspólnego – gospodarowania ograniczonymi zasobami, wytwarzania poszukiwanych dóbr i usług, zapewnienia oczekiwanego standardu cywilizacyjnego‖3. Problem jest w tym, że zgodnie z często przyjmowaną definicją „nauki ekonomiczne, mimo że dotyczą ludzi i ich zachowań, nie są naukami humanistycznymi‖4. Jak zatem zhumanizować teorię nauki o zarządzaniu i uwolnić ją od powszechnego ekonomizmu? Jaki model zarządzania zaproponować aby zarządzać w oparciu o szeroko rozumiane wartości humanistyczne? Jak zarządzać po ludzku? 2. Człowiek w teorii organizacji i zarządzania – bilans otwarcia Twórcami naukowego zarządzania byli inżynierowie5. Pierwsze naukowe publikacje powstały na gruncie doświadczeń zdobytych w przemyśle, gdzie zapotrzebowanie na pomysły pozwalające zwiększenie produktywności pojedynczych pracowników jak i całych zakładów był w tym czasie (wiek XIX i początki XX) największy6. Pomimo tego, że w większości przypadków prekursorzy nauki o zarządzaniu posiadali interdyscyplinarne wykształcenie i reprezentowali wysoką kulturę osobistą i zarazem wrażliwość społeczną, w swoich badaniach i poszukiwaniach optymalnych rozwiązań organizacyjnych opierali się na metodyce pracy, którą znali z wcześniejszych doświadczeń w rozwiązywaniu problemów technicznych. Dlatego też, w pierwszych publikacjach jakie pojawiły się z zakresu naukowego zarządzania, znajdziemy opisy harmonogramów, zestawień danych, opisów funkcjonalnych, różnego typu wzorów, wskaźników, wykresów, arkuszy pomiarów, kart, kaset chronometrażowych, zegarów, chronocyklogramów itd. Należy jednak w sposób jednoznaczny stwierdzić, że dominacja inżynierskiego nurtu w rozwoju nauki o zarządzaniu automatycznie nie przekreślała braku w ogóle dyskusji na temat kwestii aksjonormatywnych, w tym na temat konieczności zapewnienia szeroko definiowanych przyjaznych warunków pracy dla człowieka. Przykładem może być wypowiedź, jak stwierdza Z. Martyniak, jednego z najzdolniejszych i 26 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl najwybitniejszych uczniów Taylora – Clarence Bertranda Thompsona: „Naukowa organizacja prowadzi do wspaniałych rezultatów, ale ich uzyskanie wymaga nie tylko czasu i środków nieograniczona finansowych. cierpliwość, Może być wytrwałość, a wprowadzona, ponadto jeśli całkowitą wykaże się lojalność i sprawiedliwość (…) inaczej nie ma mowy o jej wprowadzaniu do praktyki‖7. Również kwestia zwykłej, naturalnej uciążliwości pracy, trudu i wysiłku, jaki człowiek musi wnieść w celu realizacji takich czy też innych celów gospodarczych wydaje się w sposób obiektywny czymś oczywistym. Nie wolno zatem oczekiwać,, abstrahując od zwykłej optymalizacji, parametryzacji, organizacji procesów pracy, które często wymagają od pracownika większego wysiłku i zaangażowania, że zarządzanie zorientowane na wartości humanistyczne ma zawsze stwarzać sytuację, w której to pracuje się krócej, łatwiej, przyjemniej. Z perspektywy refleksji antropologicznej, teoria nauki o zarządzaniu rozwijała się w zasadzie w ramach trzech głównych nurtów8: 1) nurt klasyczny/inżynierski (tzw. Tayloryzm); 2) nurt behawioralny oraz 3) nurt systemowy. B. Kożuch zakłada, że każdy nurt przyjmował „domyślnie‖ różne koncepcje człowieka, co w sposób oczywisty determinowało takie a nie inne modele biznesowe jaki i sam dobór metod i technik zarządzania przedsiębiorstwem. 1. Nurt klasyczny (inżynierski) – człowiek był traktowany instrumentalnie na podstawie stereotypu człowieka ekonomicznego (‗homo oeconomicus‘), biernego wykonawcy zadań, na którego należy oddziaływać głównie za pomocą bodźców materialnych, głównie finansowych. Zakładano, że wystarczy prawidłowo, tj. optymalnie zaprojektować stanowisko pracy, zlikwidować marnotrawstwo, głównie w aspekcie czasowym, rozdzielić kompetencje, ustalić sprawiedliwe zasady i reguły wynagrodzeń, zdefiniować procesy pracy, itd., a człowiek, tj. pracownik, automatycznie, zakładając jego zdolność do podejmowania racjonalnie ekonomicznych decyzji, dostosuje się do zaprojektowanej w ten sposób rzeczywistości organizacyjnej. Okazało się jednak, że najsłabszym elementem takiej konstrukcji okazał się człowiek, a przede wszystkim jego postawa decyzyjna oparta na nie do końca 27 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl racjonalnych zachowaniach ekonomicznych. Zbudowana na paradygmacie funkcjonalnym organizacja też nie gwarantowała maksymalnego poziomu produktywności. 2. Nurt behawioralny – przyjął koncepcję człowieka zdeterminowanego uwarunkowaniami społecznymi, w tym przede wszystkim w aspekcie sprawowania władzy, motywacji. „Zgodnie z tą koncepcją stosunki interpersonalne są bardzo silnym źródłem motywacji i zachowań ludzi, którzy dążąc do osiągnięcia uznania własnej wartości w środowisku pracy, nie kierują się jedynie względami materialnymi, lecz również uczuciami i emocjami. Stąd można oddziaływać na nich za pomocą bodźców niematerialnych, społecznych. W wyniku modyfikacji koncepcji człowieka społecznego nurt ten wykształcił stereotyp człowieka samorealizującego się, m.in. poprzez pracę, aktywnego uczestnika organizacji‖9. Na powyższym gruncie zbudowano często bardzo złożone modele motywacji. Nie zawsze jednak, tak jak to miało miejsce w przypadku nurtu inżynierskiego, uzyskiwano oczekiwane rezultaty. Okazało się, że człowiek jest istotą niezwykle złożoną i nie do końca przewidywalną, nie dającą się kierować przez menedżerów poprzez zastosowanie różnych technik motywacji czy wręcz manipulacji. 3. Nurt systemowy – stereotyp człowieka racjonalnego został wprowadzony przez nurt systemowy. „Według tej koncepcji ludzie stale dokonują wyborów, podejmując decyzje na podstawie rachunku korzyści i strat, zawierającego elementy zarówno materialne, jak i niematerialne. Ludzie posiadają zdolność racjonalnego, a zarazem optymalnego rozwiązywania nowych problemów oraz zdolność uczenia się‖10. Również i tym razem, implementacja modeli zarządzania wypracowanych przez szkołę systemową nie gwarantowała osiągnięcia sukcesu. Najsłabszym ogniwem okazał się i tutaj człowiek, który nie zawsze kierują się rachunkiem ekonomicznym, „chłodną‖ kalkulacją zysków i strat. Okazało się, że człowiek potrafi również promować zachowania altruistyczne, afirmować postawę solidarności czy też domagać się 28 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl własnej podmiotowości w wymiarze rozumienia sensu i użyteczności własnej pracy. Należy podkreślić, że wspólną cechą określeń opisanych powyżej w ramach trzech dominujących nurtów jest akcent położony na „sterowność‖, „funkcjonalność‖, „użyteczność‖, a nie na podmiotowość, kreatywność, moralność człowieka pracownika. Człowiek jest jedynie przedmiotem podlegającym określonym metodom oddziaływania (najczęściej materialnego), bodźcom (wymiar psychologiczny) czy też potencjalnym korzyściom (postawa egocentryczna). Powoduje to często w praktyce gospodarczej (porównaj badania: Dąbek, Jarmuż, Witkowski11) ignorowanie człowieka jako specyficznego indywiduum. Mamy tutaj do czynienia niewątpliwie ze swoistym agnostycyzmem antropologicznym, co stanowi główny element składający się na tzw. błąd metodologiczny w teorii nauk o zarządzaniu od samego początku jej powstania. Opisane powyżej nurty naukowego zarządzania nie były jedynym głosem w prowadzonej dyskusji dotyczącej szeroko rozumianej działalności gospodarczej, w tym zarządzania. Przeciwnie skrajną postawę - swoistą opozycję do nurtu inżynierskiego, behawioralnego i systemowego - przyjmują reprezentanci tzw. idealizmu - moralizmu12 wyrosłego na gruncie refleksji społecznej. Moraliści, obecnie są to zazwyczaj przedstawiciele etyki biznesu, chociaż nie tylko, dostrzegają jedynie podmiotową rolę człowieka, ignorując absolutnie różne uwarunkowania ekonomiczne zachowania jednostki czy całych organizacji. A. Dylus stawia następującą tezę: „Prawdopodobnie u źródeł moralizmu tkwi zafałszowany, nieco angeliczny obraz człowieka. Ujmowany jako władca materii i natury człowiek wykracza poza tę sferę. Dopiero w obcowaniu ze ‗światem wartości‘ duchowych: etycznych, estetycznych, poznawczych, religijnych w pełni odnajduje siebie‖13. W taki sposób ujmowana „humanizacja świata, w tym także gospodarki, wymaga zaś przeniknięcia go czerpanymi spoza tego świata ‗wartościami wyższymi‘. Oznacza to oderwanie owych wartości od gospodarującego ‗tu i teraz‘ człowieka, a tym samym rozerwanie racjonalności etycznej i ekonomicznej‖14. 29 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl W jednym i drugim przypadku, tj. instrumentalizm versus idealizm, źródłem kształtującym tak skrajne postawy jest, jak się wydaje sama antropologia, a dokładniej brak pogłębionej refleksji nad człowiekiem, jego naturą i istotą. Niestety w większości opracowań z zakresu zarządzania człowiek nie jest istotnym przedmiotem poważnej refleksji badawczej lub też jest opisywany w oparciu o powszechnie przyjęte stereotypy, czy wręcz prymitywne uproszczenia antropologiczne powstałe na gruncie nauk pozytywistycznych. 3. Humanizacja procesów pracy – refleksja społeczna w zarządzaniu Refleksja etyczna w biznesie, wskazująca na podmiotowość człowieka, pracownika, nie jest bynajmniej tylko kwestią takie czy innego dyskursu naukowego, normatywnego balansującego na granicy utopii i abstrakcji teoretycznej. Bardzo często jesteśmy sami świadkami a nawet uczestnikami zjawisk zawierającymi dramatycznie wysoki stopień dehumanizacji pracy. A przecież o dynamice rozwoju cywilizacyjnego, o jakości życia w dużej mierze decyduje to w jakim stopniu tworzymy i kształtujemy środowisko pracy nie tylko w wymiarze ergonomicznym ale również humanistycznym, tj. przyjaznym dla człowieka Z. Martyniak stwierdza: „Idea organizacji zhumanizowanej polega na odejściu od zasad tayloryzmu, umożliwieniu pracownikom partycypacji w zarządzaniu, kształtowaniu partnerskich stosunków między przełożonymi a podwładnymi, najogólniej – na uczynieniu pracy ‗ludzką‘‖15. Refleksja społeczna, czy też w szerszym znaczeniu humanistyczna w nauce o zarządzaniu jest próbą, być może nadal niedoskonałą z ekonomicznego punktu widzenia, odnalezienia równowagi pomiędzy człowiekiem i jego światem wartości a środowiskiem ekonomii i zarządzania. Koncepcja humanizacji pracy (organizacji) wypracowana na interdyscyplinarnym gruncie nauk o zarządzaniu już w latach 30. XX w. odnosi się bezpośrednio do idei humanizmu, która pojawiła się w kręgach naukowych często 30 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl jako opozycja do postulatów jak i samej praktyki naukowej, kształtowanej przez szkołę pozytywistyczną. Nie wnikając w genezę oraz spory interpretacyjne pojęcia „humanizmu‖, w teorii zarządzania przyjmujemy, że „skoro praca ma tak wielkie znaczenie dla człowieka i wpływ na jego życie poza pracą, to może ona oddziaływać na niego dehumanizująco‖16. I właśnie, wszystkie czynniki, wpływy, uwarunkowania, które zaprzeczają idei humanizacji życia gospodarczego są definiowane w negatywnych kategoriach aksjologicznych jako po prostu dehumanizacja człowieka i zarządzania. Z drugiej strony, w opozycji do oddziaływania dehumanizacyjnego, proces humanizowania pracy – zgodnie z przyjętą w literaturze przedmiotu definicją – polega na17: 1) „działaniu pozwalającym na zharmonizowanie warunków pracy i możliwości z dążeniami ludzi pracujących. Wymaga to wzajemnego przystosowania: warunków pracy do człowieka, człowieka do warunków i człowieka do człowieka‖ (zob. Kowalewska); 2) „stwarzaniu warunków, których człowiek może się samorealizować w procesie pracy, a więc w których będzie miłą szansę rozwoju dzięki wykorzystaniu zarówno wrodzonych predyspozycji i uzdolnień, jak i nabytych umiejętności‖ (zob. Sikorski); 3) odniesieniu się wprost do człowieka jako jednostki indywidualnej w celu zapewnienia optymalnych warunków pracy, tzn. takich, w których dana cecha indywidualna pojawia się w sposób prawidłowy (zob. Ratajczyk). W ramach tzw. nurtu humanizacyjnego w nauce o zarządzaniu, w której skład wchodzi wiedza z wielu innych dyscyplin jak: socjologia, psychologia, ergonomia, medycyna, teologia itd., możemy wyróżnić trzy szkoły, tj. Szkoła stosunków międzyludzkich (Human relations); Szkoła doskonalenia (rozwoju) organizacji (Organizational Development); Szkoła zarządzania zasobami ludzkimi (Human Resourcess Management). Poszczególne szkoły poprzez humanizację pracy, humanizację organizacji pracy akcentują różne aspekty związane z procesem gospodarczym, w które jest zaangażowane przedsiębiorstwo jak i sam pracownik18: Szkoła stosunków międzyludzkich: 31 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl - koncepcja „dobrych stosunków międzyludzkich‖ – akcent na warunki pracy i indywidualną motywację pozaekonomiczną, ze szczególnym uwzględnieniem motywacji związanej z realizacją potrzeby przynależności; - koncepcja „solidarności‖ – przy założeniu, że każdy zakład pracy służy zaspokojeniu potrzeb społecznych, dlatego też pracę należy traktować jako szczególny rodzaj służby społecznej, szczególnie poprzez różne formy partycypacji pracowniczej; - koncepcja „oddzielenie czasu pracy od czasu wolnego‖ – przy założeniu, że praca nie zaspokaja wszystkich potrzeb pracownika, pracodawca powinien zadbać o właściwe wykorzystanie czasu wolnego. Szkoła doskonalenia (rozwoju) organizacji: „Podejście do ludzi polega na skoncentrowaniu się na ich umiejętnościach, postawach oraz oczekiwaniach, dzięki czemu spodziewana jest poprawa efektywności wykonania zadań oraz inicjowanie prze pracowników zmian w strukturze i technologii organizacji‖ (zob. Kownacki, Sterniczuk); Szkoła zarządzania zasobami ludzkimi: działania organizacji, stanowią zasób ludzie są najważniejsi dla strategiczny przedsiębiorstwa, dlatego też efektywne kierowanie nimi jest kluczem do sukcesu przede wszystkim sukcesu finansowego. W ramach nurtu humanizacyjnego w nauce o zarządzaniu zaważono, że sposobem na osiągnięcie wysokiej efektywności organizacyjnej jest tworzenie takich warunków pracy aby pracownik mógłby być z niej zadowolony. Należy jednak pamiętać o tym, że „zadowoleni pracownicy nie są automatycznie bardziej wydajni‖ (zob. Zbiegień-Maciąg)19. W sytuacji przeciwnej, tj. braku zadowolenia, satysfakcji 32 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl czy umotywowania możemy być pewni, że ci sami pracownicy nie będą dążyć do ponadprzeciętnych wyników a przedsiębiorstwo nie osiągnie założonych celów ekonomicznych. Istotnie, proces gospodarowania w który wpisane jest zarządzanie jest niezwykle złożone i nie mamy nigdy gwarancji uzyskania sukcesu, w tym przede wszystkim sukcesu finansowego. Z drugiej strony, idee humanizacji życia społecznego w zakresie zarządzania firmą, organizacją zakładają, że satysfakcja pracowników jest środkiem do osiągnięcia celu finansowego. Rodzą się w tym miejscu pytania o charakterze aksjonormatywnym. Czy o poziomie humanizacji procesów pracy, organizacji i zarządzania ma decydować wynik finansowy? Czy postulaty natury humanizacyjnej w zarządzaniu mają charakter warunkowy? Czy też może takie wartości, jak pracowitość, lojalność, solidność, solidarność międzyludzka itd. mają wymiar autoteliczny i nie powinny być uzasadnianie ekonomicznie? Reasumując, w nurcie humanistycznym nauki o zarządzaniu najbardziej istotnym elementem wydaje się to, że „pracę należy traktować jako szczególny rodzaj służby społecznej‖ (Szkoła stosunków międzyludzkich). I być może jedynie opisywanie pracy człowieka, zarówno szeregowego pracownika czy też członka zarządu w kategoriach właśnie służby, daru, powołania może pomóc nam odpowiedzieć na pytanie właśnie o ludzki, tzn. humanistyczny charakter zarządzania. 4. Próba odkrywanie człowieka dla nauki o zarządzaniu na nowo – zamiast podsumowania Pytanie o człowieka, czyli słynne „poznaj samego siebie‖20 jest nie tylko pytaniem z obszaru antropologii filozoficznej, odnosi się również w sposób bezpośredni do problematyki zarządzania, do procesu gospodarowania i kształtowania wartości, w tym wartości finansowych – porównaj: człowiek w teorii nauki o zarządzaniu. Możemy wręcz stwierdzić, że jakość refleksji natury antropologicznej stanowi o jakości przedstawianych teorii czy też modeli zarządzania organizacją na wszystkich poziomach podejmowanej przez badaczy problematyki. Skoro bowiem, 33 | K w a r t a l n i k to właśnie ludzie „Humanistyka‖ tworzą 01/2009 organizację, są kreatorami jej www.humanistyka.ostnet.pl ponadprzeciętnej wartości, zasadne jest spojrzenie na człowieka w sposób szczególny. Nie chodzi tutaj, rzecz jasna, o wykreowanie super-menedżera czy też super-pracownika, ale znalezienie odpowiedzi na to, co stanowi o istocie człowieczeństwa i jego niepowtarzalności. Zakładamy, że zdefiniowane w ten sposób cechy, wartości możemy przełożyć, przetłumaczyć na język biznesu i zarządzania. Możemy postawić kolejną tezę, że człowiek (pracownik, menedżer, kooperant, partner handlowy itd.) jest aksjomatycznie wyodrębniony od świata przyrody i techniki jako podmiot (istota/osoba) zarówno jakościowo inny, jak też nadrzędny21. W innym instrumentalizacji roli przypadku, pojawi się taka czy człowieka (agnostycyzm też inna forma antropologiczny, utylitaryzm, produktywizm) w procesach gospodarczych w ramach których realizujemy to co definiujemy jako zarządzanie22. Co zatem stanowi o istocie człowieczeństwa i jego niepowtarzalności? Istotnie, wielu filozofów, psychologów, socjologów, teologów czy twórców sztuki od wieków zastanawia się nad tym fundamentalnym pytaniem23. „Jaki jest człowiek? Czym jest człowiek? Kim jest człowiek? Kim jestem ja człowiek? Te cztery pytania są pozornie bardzo proste, ale w rzeczywistości należą do najtrudniejszych, jakie stawiano od zarania wieków. Pytania te wyrażają głęboką potrzebę zrozumienia samego siebie. Ta potrzeba istniała zawsze. Człowiek zawsze interesował się sobą, swoim życiem, sensem, przeznaczeniem i działaniem, swoim miejscem w świecie oraz stosunkiem do innych ludzi. Jest to rzeczywiście pytanie o zasadniczym znaczeniu dla nauk społecznych w ogóle a dla nauki o zarządzaniu w szczególności24. Odpowiedź nie jest jednak ani prosta ani banalna. Po wiekach badań, analiz, prac podejmowanych przez wielu myślicieli, filozofów, uczonych pozostaje prawdą, że człowiek jest tajemnicą, istotą w większym stopniu nieznaną, aniżeli zbadaną i znaną‖25. Istnieje wprawdzie bogata literatura z zakresu antropologii filozoficznej, kultury, psychologii, teologii, opisująca człowieka, jego naturę i istotę (zob. m.in.: Ingarden, Jung, Fromm, Frankl, Scheler, Chardin, Wittgenstein, Bergson, Huizinga, Wojtyła, Heidegger, Krąpiec, Tarnowski, Szostek), aczkolwiek zawiera ona treści uniwersalne, nie zawsze adaptowalne na grunt zarządzania. Pytania pozostają: Jaki przyjąć model antropologiczny człowieka w odniesieniu do działalności gospodarczej? 34 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl W jaki sposób zbudować teorię nauki o zarządzaniu, która uwzględnia w swoich założeniach taki a nie inny model człowieka? Jak ostatecznie wiedzę na temat człowieka przełożyć na praktykę zarządzania? Jak mierzyć jakość zarządzania w kontekście postawionych w tym punkcie paradygmatów? Brak jednoznacznej odpowiedzi ze strony nauki o zarządzaniu na fundamentalne pytania dotyczące człowieka, jego natury i istoty w kontekście zarządzania, skazują wszelkie próby poszukiwania, definiowania, projektowania i wdrażania bardziej ludzkich modeli biznesowych na niepowodzenie. Niezależnie od powyższej tezy, możemy mimo wszelakich wątpliwości natury metodologicznej, implementacyjnej jak i ideologicznej, wskazać na różne inicjatywy badań i poszukiwań, często o charakterze interdyscyplinarnym, które definiują w sposób jednoznaczny kierunki poszukiwań odpowiedzi na postawione w niniejszym opracowaniu pytanie. Do najbardziej interesujących możemy zaliczyć Naukę społeczną Kościoła Katolickiego akcentującą potrzebę spojrzenia na procesy gospodarcze w perspektywie tzw. „ekonomii daru‖ jak też personalizm ekonomiczny wypracowany na gruncie amerykańskim, próbujący zintegrować postulaty ekonomiczne i etyczne. Opisanie i przeanalizowanie powyższych koncepcji w kontekście zarządzania wymaga osobnego opracowania. Opracowano na podstawie: M. Krupa, Zarządzanie współczesną organizacją w perspektywie aksjologicznej. W kierunku doskonałości organizacyjne , praca doktorska, UKSW, Warszawa 2003. 1 Ch. Handy, Wiek paradoksu. W poszukiwaniu sensu przyszłości, Warszawa 1996, s. 9. Porównaj: „Nie zostaliśmy stworzeni do bycia pustymi płaszczami, anonimowymi numerami na liście płac, wcieleniami ról, surowcem ekonomii lub socjologii, statystyką w jakimś raporcie rządowym. Postęp gospodarczy jest pustą obietnicą, jeśli taka ma być jego cena‖ oraz „Niewolnicy rozwiniętej cywilizacji przemysłowej są wysublimowanymi niewolnikami, jednak niewolnikami, ponieważ niewolnictwo określa się nie przez posłuszeństwo, ani uciążliwość pracy, ale przez status narzędzia i redukcję człowieka do stanu rzeczy‖. Źródło: H. Marcuse, Człowiek jednowymiarowy. Badania nad ideologią rozwiniętego społeczeństwa przemysłowego, Warszawa 1981, s. 54. 3 A. Chmielecki, Rzeczy i wartości. Humanistyczne podstawy edukacji ekonomicznej, Warszawa 1999, s. 7-8. 2 4 5 Tamże. Por. Z. Martyniak, Prekursorzy nauki organizacji i zarządzania, PWE, Warszawa 1993. Przyjmujemy, że pierwszą publikację z zakresu naukowego zarządzania jest opracowanie Charlesa Babbage‘a wydane w 1832 r. o tytule On the Economy of Machinery and Manufactures; zaś pierwsze czasopismo publikujące artykuły z zakresu zarządzania w przemyśle nosiło nazwę „Mechanics Magazine‖. 6 35 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl 7 8 Z. Martyniak, Dz. Cyt., s. 43-44. B. Kożuch, w: B. Kożuch (red.), Wstęp do teorii zarządzania, Warszawa 1999, s. 20. 9 Tamże. 10 Tamże. 11 Dąbek, M., Jarmuż, S., & Witkowski, T. (1993), Polski menedżer - sylwetka psychologiczna. Studium empiryczne; [w:] S. Witkowski (red.) Psychologiczne wyznaczniki sukcesu w zarządzaniu, Acta Universitatis Wratislaviensis No 1321: Wrocław. 12 Skrajna aksjologicznie postawa badawcza przejawiająca się w stawianiu określonych postulatów etycznych w oderwaniu od realnego procesu gospodarczego. 13 Tamże, s. 57. 14 Tamże, s. 58. 15 B. Mikuła, A. Potocki, Humanizacja organizacji pracy. Aspekty metodologiczne , AE w Krakowie, Kraków 1998, wstęp. 16 B. Mikuła, A. Potocki, Dz. Cyt., s. 10. 17 Tamże, s. 13-16. 18 Opracowana na podst.: Tamże, s. 9-16. 19 Por. L. Zbiegień-Maciąg, Management by Walking Around, czyli dynamiczne zarządzanie personelem , „Przegląd Organizacji‖, nr 12, Warszawa 1993. 20 „Im bardziej człowiek poznaje rzeczywistość i świat, tym lepiej zna siebie jako istotę jedyną w swoim rodzaju, a zarazem bardziej naglące staje się dla niego pytanie o sens rzeczy i jego własnego istnienia. Wszystko, co jawi się jako przedmiot naszego poznania, staje się tym samym częścią naszego życia. Wezwanie ‗poznaj samego siebie‘, wyryte na architrawie świątyni w Delfach, stanowi świadectwo fundamentalnej prawdy, którą winien uznawać za najwyższą zasadę każdy człowiek, określający się pośród całego stworzenia właśnie jako ‗człowiek‘, czyli ten, kto ‗zna samego siebie‘ ‖. Źródło: Jan Paweł II, Fides et ratio, Tarnów 1998, s. 5-6. Podobną myśl możemy odnaleźć u M. Krąpca: „Człowiek jest jedynym bytem – znanym w przyrodzie – który posiada dystans do rzeczywistości, do bytu; człowiek nie wyczerpuje się tylko w zorientowaniu na świat materii, jaką przetwarza i ‗czyni sobie poddaną‘, człowiek jest jedynym i uprzywilejowanym bytem, który posiada poznanie własnej jaźni, który o sobie może powiedzieć ‗ja‘, który jest zdolny różnymi aktami poznawczymi poznawać siebie samego dla samego poznania, aby wiedzieć, kim jest‖. Źródło: M.A. Krąpiec, Człowiek. Kultura. Uniwersytet, Lublin 1982, s. 103. 21 „Sokrates rozpoczyna okres antropologiczny filozofii greckiej i w szerokim tego słowa znaczeniu filozofii człowieka w ogóle. Przedmiotem jego filozofii jest jedynie człowiek i to głównie jako istota etyczna. Sokrates nigdzie nie atakuje ani nie krytykuje teorii swych poprzedników. Nie ma też zamiaru wprowadzać nowej doktryny filozoficznej. Niemniej wszystkie dawne problemy filozoficzne nabierają u niego nowego znaczenia, gdyż ich układ odniesienia jest inny. Jest to układ ‗ku człowiekowi‘ i ‗ze względu na człowieka‘ ‖. Źródło: W. Szewczyk, Kim jest człowiek. Zarys antropologii filozoficznej, Tarnów 1994, s. 20. 22 Twórca personalizmu amerykańskiego B.P. Bowne stwierdza, że „jeśli potraktujemy nasze fundamentalne zasady filozoficzne w sposób nieosobowy i abstrakcyjny, to znikają one albo z powodu sprzeczności, albo pustego werbalizmu. Kiedy zaś wnikliwie zbadamy całe nasze myślenie, odnajdujemy w nim samoświadomy i działający intelekt jako założenie nie tylko naszego poznania, lecz także świata przymiotów‖. Źródło: B.P. Bowne, Personalizm, Lublin 1994, s. 139. 23 Zob. następujące opracowania: H. Arendt, Kondycja ludzka, Warszawa 2000; K.L. Schmitz, W sercu ludzkiego dramatu. Antropologia filozoficzna Karola Wojtyły - Papieża Jana Pawła II, Kraków 1997; H. Plessner, Władza a natura ludzka. Esej o antropologii światopoglądu historycznego , Warszawa 1994; K. Wojtyła, Rozważania o istocie człowieka, Kraków 1999; A. Moir, D. Jessel, Płeć mózgu, Warszawa 1993; R. May, O istocie człowieka. Szkice z psychologii egzystencjalnej, Poznań 1995; J. Kosielecki, Człowiek wielowymiarowy, Warszawa 1998; S. Grygiel, Kimże jest człowiek?, Kielce 1995; M. Buber, Problem człowieka, Warszawa 1993; M. Gogacz, Człowiek i jego relacje, Warszawa 1985; M. Jędraszewski, Antropologia filozoficzna, Poznań 1991; M. Scheler, Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy, Warszawa 1987. 24 Podobny pogląd: „Pytanie o prawdę dotyczącą człowieka jest tak stare jak ludzkie myślenia. Tyle 36 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl systemów filozoficznych i tyle nauk empirycznych rozprawia o człowieku proponując ciągle nowe jego koncepcje (...). Żyjemy w świetle wielu prawd o człowieku. Która z nich jest ‗prawdziwa‘. Z pewnością każda zawiera jakiś element prawdy, jakiś jej wycinek. Czy jednak jest to prawda pełna?‖. Źródło: H. Skorowski, Człowiek. Kultura. Świat. Refleksje etyczno-społeczne nad współczesną rzeczywistością, Warszawa 2002, s. 9. 25 W. Szewczyk, dz. cyt., s. 10. 37 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Globalny kryzys wodny Michał Futyra Za liczbami kryją się ludzie O wiarygodnych pomiarach i danych statystycznych dotyczących wody występującej na ziemi pod różną postacią możemy mówić od początków XX w. Najistotniejsze spośród wszystkich wskaźników są te, mówiące o dostępie do odnawialnych zasobów wody słodkiej. Określa się je poprzez globalną wielkość opadów. „Poszczególne szacunki wielkości globalnego opadu nieznacznie się różnią – wynoszą od 500 do 600 tys. km³ - ale najczęściej, w ślad za UNESCO, przyjmuje się wartość 577 tys. km³. Oznacza to, że w latach 30. XX w. na jednego mieszkańca Ziemi przypadało około 300 tys. m wody rocznie, obecnie zaś – około 90 tys. m‖. 1 Wydaje się, że pomimo spadku ilości wody per capita, liczby wydają się uspakajające. Jednak trzeba pamiętać o jednym fakcie: na lądy przypada niewiele ponad 20 % światowego opadu! W 2005 roku odnawialne zasoby wody słodkiej na mieszkańca ziemi wynosiły 6794 m/osobę/rok2. Ponieważ większość statystyk międzynarodowych przyjmuje za minimum wartość 1700 m/osobę/rok, liczba wydaje się duża. Jednak pamiętać trzeba, że jest to uogólnienie, a rozkład danych różni się w zależności od rejonu świata. Zdarzają się kraje, których wewnętrzne zasoby wody słodkiej są poniżej średniej światowej (Izrael 116 m/osobę/rok, Arabia Saudyjska 104, Libia 103, Egipt 34 i Kuwejt 0).3 Kraje, których PKB umiejscawia wśród najbogatszych na świecie, posiadają środki do uzupełniania niedoboru wody, poprzez sprowadzanie jej z zagranicy. Jednakże wiele krajów Afryki Subsaharyjskiej, Azji Południowej i Wschodniej, a co się za tym kryje mieszkańcy tych rejonów, nie mają dostępu do uzdatnionej wody. W wyniku tego, ponad miliard ludzi na świecie cierpi z powodu 38 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ www.humanistyka.ostnet.pl 01/2009 braku wody4 i konsekwencji z tego wynikających, takich jak choroby, niski poziom sanitarny, czy lokalne konflikty zbrojne o dostęp do źródeł. Organizacje międzynarodowe przeciwdziałające kryzysowi wodnemu alarmują, iż realna pomoc skierowana do ludzi w najtrudniejszej sytuacji, dociera w ograniczonym stopniu lub wcale. Według ONZ najbardziej korzystają najbogatsi i średnio zamożni z danego rejonu objętego wsparciem. Dla przykładu, w Bogocie dopłaty w zdobyciu dostępu do wody trafiają w 70% do średnio zamożnych, a jedynie w 10 % do najbardziej potrzebujących. W Katmandu 33 % dopłat uzyskują najbogatsi, ponad 57% średnio zamożni, a najbiedniejsi zaledwie 8 %.5 W wyniku tego wzrasta poziom frustracji społecznej i zagrożenie konfliktami o zasięgu regionalnym. Nieodwracalne zmiany Działalność przemysłowa, rolnictwo, rozrastające się aglomeracje miejskie czy globalne ocieplenie, bezustannie zmniejszają zasoby słodkiej wody. Jeśli przyjmiemy, iż globalne zasoby wody wynoszą 100 %, to zaledwie 3 % z nich stanowi woda słodka, możliwa do eksploatacji. W jej skład wchodzą przede wszystkim lodowce (2,095 %) i wody podziemne (0,599 %). Jeziora i rzeki, których zasoby wyliczono na 0,005 %6 będą jedynie uzupełnieniem zasobów, a to właśnie z nich ludzie najczęściej korzystają. Na efekty zbytniego eksploatowania rzek nie trzeba było długo czekać. Jezioro Aralskie w Azji środkowej wysycha w tak szybkim tempie, iż próby skierowania do niego dodatkowych źródeł wody, nie przynoszą żadnego efektu. Od jeziora zależne są Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan i Tadżykistan. W coraz widoczniejszy sposób dochodzi między tymi krajami do rywalizacji o dostęp do jego zasobów. Sytuację zaostrza również Rosja, która w kryzysie upatruje szansę na uzależnienie sąsiadów od siebie. Największa chińska rzeka Huang He, która przez lata była nadmiernie eksploatowana, głównie przez przemysł, zanika w swoim dolnym biegu. Sytuacja 39 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl uderza w tutejszą ludność, która przez kilka dni w roku pozbawiona jest jakiegokolwiek dostępu do słodkiej wody. W obecnej chwili na świecie działa ok. 1000 dużych odsalarni wody morskiej (większość na Bliskim Wschodzie). Jakość wody jest niska, a co więcej za ich pośrednictwem dochodzi do pewnego paradoksu. „Zużycie energii podczas odsalania jest na tyle duże, że organizacje ekologiczne coraz częściej ostrzegają przed odsalaniem na wielką skalę ze względu na groźbę zwiększania emisji gazów cieplarnianych‖.7 Europejska iluzja bezpieczeństwa Błędne przekonanie mieszkańców Europy, iż problem deficytu wody ich nie dotyczy, prowadzi do pogłębienia kryzysu i rozdźwięku pomiędzy mieszkańcami krajów bogatych i peryferyjnych. „Obecnie na jedno dziecko w krajach bogatych zużywa się 30 – 50 razy więcej wody niż w krajach najbiedniejszych (…) szacuje się, że każdego roku w tych krajach milion dzieci umiera z odwodnienia‖. 8 Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że brak oszczędności wody, doprowadził ostatnio do poważnego kryzysu wodnego w Hiszpanii, a mówiąc ściślej w Barcelonie. Dwie ostatnie suche zimy (2006/07 i 2007/08) spowodowały, iż zbiorniki retencyjne wokół miasta były puste, zaś te ulokowane w pobliskich górach, wypełnione zaledwie w 20%. W perspektywie kolejnego słonecznego lata i najazdu turystów, władze podjęły decyzję o szybkiej budowie dodatkowego wodociągu i transporcie wody statkami, co mimo wszystko nie uchroniło mieszkańców przed racjonowaniem dostępu do wody. Miasto Lwów na Ukrainie już od kilkunastu lat prowadzi restrykcyjną politykę wodną. Każdego dnia woda jest dostępna jedynie w wyznaczonych godzinach. Wszystko po to, aby uchronić miasto przed sytuacją, w której całkowicie zabraknie wody. 40 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Kraje cywilizacji zachodniej (Europy i Ameryki Północnej) pozostają i tak we względnie korzystnej sytuacji, a to za sprawą wysokiego stopnia zamożności i rozwoju technologicznego, pozwalającego na zmniejszanie stopnia wszelkich niedoborów, w tym wody. Globalizacja, współzależności i pieniądze Wraz z rozwojem globalizacji, dostrzeżono szanse rozwiązania kryzysu wodnego. Jednakże każdy proces prowadzi również do nieprzewidywalnych skutków. Globalne media i szybki przepływ informacji pozwalają na lepsze zorientowanie i zorganizowanie pomocy dla zagrożonych terenów. Sieć współzależności finansowych pomiędzy państwami, zmusza do wspólnego rozwiązywania problemów międzynarodowych, w tym niedoboru wody. Ten sam globalizacyjny proces doprowadził jednak do kolejnego efektu, jakim jest dążenie do uzależnienia słabszych państw od silniejszych, a co jeszcze istotniejsze, do polaryzacji społecznej, w której większości brakuje podstawowych środków do życia, a mniejszość opływa w nadmierne dostatki. „Konsekwencją globalizacji jest postępująca polaryzacja na globalne elity i globalną podklasę, albo inaczej, bardziej metaforycznie, w nawiązaniu do terminologii stosowanej przez linie lotnicze – na lepszą, luksusową business class oraz nieuprzywilejowaną, bardziej poślednią tourist class. Jeśli pierwsza zbiorowość podlega dobrowolnej samoekskluzji, to druga z nich jest przedmiotem niedobrowolnej marginalizacji społecznej.‖ 9 Różnica ta doprowadziła do wytworzenia się niewidzialnej granicy, przebiegającej wzdłuż całego świata. „O ile na początku XX wieku główny podział między niezależną mniejszością i zależną większością, i o ile w połowie wieku głównym podziałem staje się podział na narody żyjące w demokracji i te, które znalazły się we władzy dyktatur i reżimów autorytatywnych, o tyle obecnie, po okresie dekolonizacji i zakończeniu zimnej wojny, linia tego podziału przebiega między tymi, którzy żyją w dostatku, a tymi, którzy skazani są na chroniczny niedostatek, a często i głód. Ta linia przebiega przez całą naszą planetę, jak również wewnątrz większości społeczeństw, nawet w krajach rozwiniętych‖.10 41 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Tym samym dostęp do wody stał się przywilejem i kolejną polityczną kartą przetargową pomiędzy silnymi, mogącymi wspomóc w dostępie do niej, i słabymi, którzy skazani są na podporządkowanie. Wyżej opisana sytuacja ma odzwierciedlenie w pomocy finansowej udzielanej przez największe międzynarodowe instytucje finansowe. Aby zdobyć fundusze na inwestycje chociażby w sektorze wodnym, kraje ubogie muszą spełnić szereg warunków, w tym zachowanie standardów demokratycznych, czy określona polityka finansowa. Udzielenie kredytu uzależnia się od czynników zupełnie niezwiązanych z danym problemem, stawianych w większości przez kraje europejskie, czy USA. Tym samym „konstrukcja gospodarczej kryjący instytucji się za finansowych odzwierciedla asymetrycznością rozkład współzależności na potęgi rynkach finansowych‖.11 Bitwa o wodę Wyrazem braku możliwości uzyskania dostępu do wody na drodze dyplomatycznej, czy niechęci do rozwiązywania konfliktów na zasadach pokojowych, stały się konflikty militarne i polityka „post fatum‖. W dzisiejszym świecie wszystkie starcia mają charakter regionalny lub lokalny. Chociaż organizacje międzynarodowe ostrzegają, że problem nie zniknie, a wręcz przeciwnie, będzie obejmował swym zasięgiem coraz większe terytoria. Spośród najbardziej znanych konfliktów o wodę, wyróżnić można: - między Pakistanem a Indiami o wody Indusu, - między Irakiem, Syrią i Turcją o wody Eufratu, - między Izraelem, Jordanią, Autonomią Palestyńską i Libanem o wody Jordanu, W Pakistanie rzeki wykorzystuje się głównie do nawadniania pól uprawnych („grunty nawadniane, dające lepsze plony, to ponad 81 % ziem uprawnych w tym 42 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl kraju‖).12 Dlatego na terenie całego kraju zbudowano dziesiątki zapór i zbiorników wodnych. Największa rzeka, która płynie przez Pakistan, to Indus, którego źródła znajdują się w Indiach. Od połowy lat pięćdziesiątych Indie i Pakistan są w ciągłym stanie wojny. „Pakistan stoczył od 1947 roku trzy [oficjalne] wojny z Indiami, a starcia graniczne trwają do dziś‖.13 Główne zarzewie konfliktu dotyczy spornej prowincji Kaszmir, a konflikt o Indus rozpoczął się w momencie, gdy rząd indyjski postanowił rozbudować sieć kanałów nawadniających w jednej z prowincji wodami rzeki. W konsekwencji przepływ znacznie się zmniejszył, na czym ucierpiało pakistańskie rolnictwo. Kolejnym obszarem konfliktu jest spór o wody Eufratu. Rzeka od setek lat wykorzystywana była do nawadniania terytoriów Mezopotamii w Iraku, podczas gdy przez tereny Syrii i Turcji swobodnie przepływała, ponieważ były to rejony słabo zaludnione. Sytuacja uległa zmianie z początkiem 1973 roku. Syria wybudowała zaporę i zbiornik Madinat as – Saura, blokując dostęp do wody Irakowi. Co więcej Turcja, z terenów której pochodzi 89 % dopływów rzeki, zbudowała zbiorniki wodne, które z kolei zmniejszyły dostęp dla Syrii i Iraku. Spór zaognił się do tego stopnia, iż kraje wysłały wojska na granice, aby w razie konieczności dokonać interwencji zbrojnej. „Napięte stosunki między Irakiem, Syrią i Turcją oraz wojna w Iraku powodują, że nawet zawierane porozumienia o podziale wód nie są respektowane‖.14 Niewielka rzeka Jordan, która w większości przepływa przez tereny graniczne kilku państw, stała się powodem ciągłych starć pomiędzy Izraelem, Jordanią, Libanem i autonomią Palestyńską. Przez nadmierny pobór wody, Izrael spowodował niemal całkowite wyschnięcie ujścia Jordanu i znaczne zmniejszenie poziomu wód w Morzu Martwym. Dzięki wodzie zbudował nowe osiedla mieszkalne na wschodzie kraju. Z tego powodu wody rzeki stały się istotnym punktem bezpieczeństwa narodowego. Jednocześnie spowodował deficyt wodny na terenie Autonomii Palestyńskiej, co jest tym bardziej uciążliwe, gdyż Jordan, to jedyne źródło wody dla zwiększającej się populacji. „W wielokrotnie przerywanych rozmowach izraelsko – palestyńskich pakiet spraw związanych z podziałem wód stanowi, obok przyszłości Jerozolimy, jeden z najtrudniejszych punktów‖.15 43 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Kto ma broń, ten ma władzę Rzadko poruszaną kwestią na forum międzynarodowym, jest konflikt o wodę w rejonie Sahelu. Jest to strefa przejściowa pomiędzy największą pustynią świata – Saharą na północy, a wilgotnymi i dającymi się uprawiać terenami na południu Afryki. Obejmuje teren od zachodniego wybrzeża Senegalu i Mauretanii, przebiega przez cały kontynent i dociera do wschodniego wybrzeża, czyli Sudanu. „W tej strefie przejściowej na skraju Sahary, roczna ilość opadów wacha się od 15 cm na północy do 61 cm na najbardziej wilgotnym południu. Przez znaczną część drugiej połowy XX w. rosnące temperatury oceanów zmieniły układy pogody i opady nie docierały tak daleko na północ, jak to się działo od lat 30. do 60 XX w. Od końca lat 60. Sahel przesunął się na południe i wysechł. Zielone tereny stały się jałowe, koczownicy utracili swoje stada, a piaszczyste wydmy, których nie powstrzymywała już roślinność, zajęły niektóre wioski‖.16 Dodatkowo sytuację komplikują walki plemienne, które nałożyły się z tymi, o dostęp do wody. Brak perspektyw na poprawę sytuacji, zmusił setki tysięcy ludzi do migracji na tereny bardziej przyjazne, jak można się spodziewać, już zamieszkane. W wyniku ścierania się plemion, doszło do krwawych walk, które coraz bardziej się nasilają. Jedną z najtragiczniejszych odsłon sahelskiej suszy jest wojna w Darfurze. W tym przypadku głównym czynnikiem walk stał się spór polityczno – etniczno – wyznaniowy, jednak cierpienia i tragedia ludności cywilnej, w dużej mierze wynikają z braku dostępu do wody. Bojownicy odcinają źródła wody, aby zmusić ludzi do posłuszeństwa lub emigracji. Co więcej, naukowy przekonują, że to właśnie woda okazała się mieć znaczenie decydujące w wybuchu wojny. „Według drugiej teorii Darfur jest pierwszą wojną wywołaną przez globalne ocieplenie. Kraina pustynnieje. Przybywa tam ludzi, a coraz mniej jest pastwisk dla zwierząt i studni. Konkurencja o wodę i ziemię tłumaczyłaby wyniszczającą bezwzględność tej wojny.‖17 44 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Bez wody nie ma życia Prosta formuła definiująca i zawierająca w sobie powód i sens walki o wodę. Woda jako powszechne dobro? Ludziom Zachodu wydaje się to tak oczywiste, że aż trudno sobie wyobrazić, aby trzeba było o nią walczyć. O wodę? Przecież wystarczy zaledwie podejść do kranu i przekręcić kurek. Ciepła. Zimna. Letnia. Warto zastanowić się nad tym, że ktoś na świecie, żeby zaczerpnąć tej samej wody, musi przejść 10 km piechotą w 40 stopniowym upale, albo wręcz ryzykuje dla niej życiem. Średnio profesjonalne zakończenie artykułu naukowego? Średnio profesjonalnie umrzeć z pragnienia… W rozwoju społecznym chodzi o realizację ludzkiego potencjału, o to co ludzie mogą zrobić i kim mogą się stać, o ich możliwości i wolność dokonywania wyborów życiowych. Woda przenika wszystkie obszary rozwoju społecznego. Kiedy ludzie są pozbawieni dostępu do wody w gospodarstwie domowym lub w produkcji, ich wolność jest ograniczona przez zły stan zdrowia, ubóstwo oraz niepewną przyszłość. Woda daje życie, ożywia też rozwój społeczny oraz ludzką wolność.18 W. Baturo, Wielkie tematy – Katastrofy i zagrożenia we współczesnym świecie , PWN, Warszawa 2008, 138 - 139, 2 http://siteresources.worldbank.org – (informacje zaczerpnięte z World Development Indicators 2007 dostępnego również na stronie Banku Światowego), 3 World Development Indicators 2007, 4 Raport o Rozwoju Społecznym 2006. Więcej niż niedobór: Władza, ubóstwo i globalny kryzys wodny, HDRO ONZ, 12, 5 Raport o Rozwoju Społecznym 2006. Więcej niż niedobór: Władza, ubóstwo i globalny kryzys wodny , HDRO ONZ, 29 6 W. Baturo, „Wielkie tematy – Katastrofy i zagrożenia we współczesnym świecie‖, wyd. PWN, Warszawa 2008, str. 139, 7 W. Baturo, „Wielkie tematy – Katastrofy i zagrożenia we współczesnym świecie‖, wyd. PWN, Warszawa 2008, str. 141 8 Tamże, str. 139, 9 W. Anioł, „Globalizacja – Nowe wymiary konfliktu społecznego‖, „Polityka Społeczna‖ nr. 10, Warszawa 2002, 10 R. Kapuściński, „Planeta Ziemia‖, „Gazeta Wyborcza‖ z dnia 26 – 27.VI. 1999 r., 11 J. S. Nye jr., „Konflikty Międzynarodowe. Wprowadzenie do teorii i historii‖, wyd. Akademickie i Profesjonalne‖, Warszawa 2009 r., str. 307, 12 W. Baturo, „Wielkie tematy – Katastrofy i zagrożenia we współczesnym świecie‖, wyd. PWN, Warszawa 2008, str. 142, 1 45 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl M. Kuczyński, „Konflikty zbrojne na świecie. Azja‖, wyd. Biuro Prasy i Informacji MON/Bellona, Warszawa 1995, str. 124, 14 W. Baturo, „Wielkie tematy – Katastrofy i zagrożenia we współczesnym świecie‖, wyd. PWN, Warszawa 2008, str. 142, 15 W. Baturo, „Wielkie tematy – Katastrofy i zagrożenia we współczesnym świecie‖, wyd. PWN, Warszawa 2008, str. 142, 16 P. Salopek, „Zagubieni w Sahelu‖, „National Geographic‖ nr 3, 2009r., str. 41 – 42, 17 Tamże, str. 63, 18 „Raport o Rozwoju Społecznym 2006. Więcej niż niedobór: Władza, ubóstwo i globalny kryzys wodny‖, HDRO ONZ, str. 11, 13 46 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Jan Paweł II, młodzież i Europa Marek Rawski Wstęp. „Do was należy odpowiedzialność” Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat w sposób bardzo dobitny pokazywał pozycję młodzieży we współczesnym Kościele i świecie. Jakże ważna była i jest ta rola ukazał najpierw Polsce, a potem całemu światu. Najpierw, kiedy był księdzem a potem biskupem, kardynałem propagował działalność grup młodzieżowych. Siła z jaką gromadził młodych wokół siebie przerastała wszelkie oczekiwania. Młodzież w nauczaniu papieża miała miejsce szczególne. On dobrze znał jej wartość. W roku 1985, ustanowionym przez Organizację Narodów Zjednoczonych Międzynarodowym Rokiem Młodzieży, wystosował list do młodych całego świata. Wy młodzi, jesteście (...) młodością narodów i społeczeństw, młodością każdej rodziny i całej ludzkości – również młodością Kościoła. Wasza młodość (...) jest wielkim, szczególnym dobrem wszystkich. Jest dobrem samego człowieczeństwa. W was jest nadzieja, ponieważ Wy należycie do przyszłości, a zarazem przyszłość do was należy... Do was należy odpowiedzialność za to, co kiedyś stanie się teraźniejszością wraz z Wami, a obecnie jest jeszcze przyszłością‖1 Jan Paweł II jakby wyprzedził ideę budowania społeczeństwa obywatelskiego w krajach Europy, postkomunistycznych. która Jego okazała się nauczanie tak trudna, w kierunku zwłaszcza przemiany dla państw w mentalności i myśleniu ludzi, którą należy zaczynać „od dołu‖, nie „od góry‖, okazały się bardzo trafne. Wiedział, że ci młodzi, z którymi spędzał tak wiele czasu jeżdżąc w góry i pływając na kajakach, będą już za kilkanaście lat budować nową Polskę, a jej wizerunek w Europie i świecie będzie tak ważny. Aby pokazać wartość, jaką była dla niego praca wśród młodzieży i grupach oazowych w Polsce wspomniał, że pieśń „Barka‖, którą śpiewał wraz z członkami oazy a potem podczas swoich pielgrzymek stała się niejako jego pomostem 47 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl do Watykanu. „Powiedziałem im wtedy, że ta oazowa pieśń niejako wyprowadziła mnie z Ojczyzny do Rzymu. Jej głęboka treść była mi wsparciem, kiedy stanąłem wobec decyzji konklawe. A potem nie rozstawałem się z tą pieśnią w ciągu całego pontyfikatu‖2. Dlatego nie zrezygnował z działalności duszpasterskiej wśród młodzieży do końca swojego życia, mimo iż jego szaty w bardzo szybkim tempie zmieniały barwy. „Bardzo lubię słuchać tej piosenki o barce czy łodzi, ponieważ to mi przypomina, kiedy zostałem wezwany z łodzi … – zostałem wezwany ażeby być biskupem, w czasie, kiedy byłem na kajakach, można by powiedzieć na łodziach. I wcale nie było to łatwe wezwanie, bo wypadło w samym środku wędrówki po bardzo trudnej trasie‖3. Fakt wspomnianej troski o młodych w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego przez papieża bardzo dobrze obrazują słowa amerykańskiego socjologa religii José Casanovy, „(…) jeżeli rodzi się globalne społeczeństwo obywatelskie, jego pierwszym obywatelem był Jan Paweł II. Na rozwiązanie czekają, bowiem problemy w wymiarze globalnym, a papież był pierwszym człowiekiem, który miał odpowiednie horyzonty, żeby o tym myśleć i mówić‖4. Rok 1978 przyniósł tylko, a może aż, zmianę audytorium, do którego przemawiał. Od tego momentu jego słowa były skierowane do rzeszy młodzieży z całego świata. Mimo tego, że nie mógł w tak pełny sposób uczestniczyć w spotkaniach z młodzieżą, jak wtedy, gdy był księdzem, biskupem czy nawet kardynałem, to jednak do końca swojego pontyfikatu czuł się, przebywając z młodymi, jakby był w ich wieku. Zawsze dążył, aby dystans, jaki oddzielał go od audytorium, był jak najmniejszy. Może właśnie te cechy człowieka wielkiego, a zarazem utożsamiającego się z każdym z zebranych osób sprawiły, że potrafił zgromadzić wokół siebie nawet pięciomilionowy tłum złożony głównie z osób młodych, i to nie na kontynencie europejskim uważanym za kolebkę chrześcijaństwa. Miało to miejsce podczas X Światowych Dni Młodzieży w Manili na Filipinach. Dlatego należy uznać, że papież integrował młodzież także na szczeblu ponadeuropejskim. Jan Paweł II ukazywał od początku swojego pontyfikatu, iż to młodzi mają odegrać w nowej Europie najważniejszą rolę. Sama kwestia tego, że uważał ich za budowniczych pokomunistycznego Starego Kontynentu, była zauważalnym kredytem zaufania, jakim ich obdarzył. Podczas niemal każdej pielgrzymki prosił swoich 48 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl współpracowników o zorganizowanie specjalnego spotkania dla młodzieży. Siła jego „przebicia‖ wśród tego audytorium była na tyle duża, że ludzie młodzi sami domagali się spotkań z Najwyższym Przedstawicielem Kościoła Katolickiego. Sztandarowym przykładem jest „Okno przy ulicy Franciszkańskiej‖ w Krakowie, gdzie na nieoficjalnych spotkaniach z papieżem gromadziły się setki młodych. Nakierowanie na tę część społeczeństwa, którą stanowili ludzie młodzi stało się priorytetem w nauczaniu Jana Pawła II. Słowa skierowane do młodych na Westerplatte: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali‖5 miały pokazać drogę, jaką mają podążać. Papież chciał, aby miejsce, które zapoczątkowało II wojnę światową, stało się tym razem symbolem pokoju w Europie. Nosicielami tego przesłania mieli stać się młodzi ludzie. To on jak żaden inny papież przed nim i wydaje się po nim skupił swój wysiłek na budowaniu zjednoczonego kontynentu, zjednoczonego świata na fundamencie młodzieży. Podczas pielgrzymki do Niemiec w 2006 roku, Benedykt XVI zrezygnował ze spotkania z młodymi. Niemieckie media zauważyły, że jest to niejako zerwanie z tradycją jego poprzednika. „Wy jesteście młodzi, a papież już stary i nieco zmęczony. Ale nadal w pełni utożsamia się z waszymi nadziejami i aspiracjami. Chociaż przeżyłem wiele ciemności i srogich reżimów totalitarnych, to jednak ujrzałem wystarczająco wiele dowodów, aby być niezachwianie przekonanym, że żadna trudność i żaden lęk, jakkolwiek wielkie by one nie były, nie są w stanie całkowicie stłumić nadziei, która rodzi się wiecznie w sercach młodych ludzi‖6. Te słowa były jednymi z ostatnich, jakie papież skierował do tak wielkiej rzeszy młodych. Pokazał „priorytetowi‖ swojego nauczania, że chociaż jego wiek jest bardzo zaawansowany, to nie ma związku z tym, iż nadzieją, jaką w nich pokłada jest słabsza, niż na początku pontyfikatu. Przeciwnie, w ciągu tego okresu po tak licznych spotkaniach z młodzieżą wiedział jak do nich dotrzeć. Właśnie ta umiejętność rozmowy i obcowania z młodymi zaowocowała wytępieniem „zjawiska‖, zwanego „Pokoleniem Jan Pawła II‖. „Przybyliśmy, aby oddać Mu pokłon”7. Światowe Dni Młodzieży 49 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Definicja Światowych Dni Młodzieży wskazuje, że miały one charakter globalny. Jednak na pewno te, które odbywały się na terenie Europy mocno akcentowały propagowane przez Jana Pawła II idee zjednoczeniowe Europy. Pomysł Światowych Dni Młodzieży pojawiła się w zamyśle Jana Pawła II już w 1984 roku, gdy podczas obchodów Niedzieli Palmowej Jan Paweł II zaprosił młodych, aby przybyli do Watykanu. Okazało się, że na apel papieża odpowiedziało wiele osób. Dlatego rok 1985, który zbiegł się w czasie z rokiem ustanowionym przez Organizację Narodów Zjednoczonych Międzynarodowym Rokiem Młodzieży to także I Światowe Dni Młodzieży. Jednak idea spotkań z młodzieżą na tak wielką skalę zrodziła się w zamyśle Karola Wojtyły wiele lat wcześniej. To wielkie dzieło, jakim były niewątpliwie Światowe Dni Młodzieży były podyktowane jego duszpasterską pracą w Polsce „ (…) to wielkie doświadczenie. Przyniosłem je ze sobą do Rzymu. Tu także szukałem jakiegoś jego spożytkowania, stwarzając okazję do spotkania z młodymi. Światowe Dni Młodzieży wyrastają poniekąd z tamtego doświadczenia‖8. Praca Jana Pawła II z młodzieżą w Polsce, a potem na terenie Europy i świata uświadomiła wielu jakże ważną są oni częścią społeczeństwa. To w osobach młodych papież doszukiwał się czynnika jednoczącego ludzi z wielu różnych religii i krajów. Dobrze obrazowały to wszystkie jego spotkania z młodzieżą. Uczestniczyli w nich zarówno katolicy jak i protestanci czy prawosławni. Często obserwatorom wydawało się być rzeczą niemożliwą, aby zgromadzić w jednym miejscu osoby młode z tak różnicowanych pod względem religijnym, kulturowym i narodowościowym krajów. Jan Paweł II wielokrotnie potrafił pokazać, że chociaż stawia przed młodymi wysokie wymagania, ona i tak zauważa w nim jedyną osobę, która ich tak naprawdę jednoczy. Najbardziej wymowne słowa skierowane do młodzieży wydawać się mogą niesłychanie proste i pozbawione sensu dla zwykłego człowieka „Wy jesteście nadzieją Kościoła i świata – wy jesteście moją nadzieją‖9. Jednak ich głębia przemawiała do tak licznie się gromadzących wokół osoby Jana Pawła II, jak żadne inne słowa wypowiadane przez największych tego świata. Często trwają dyskusję nad tym czy integracja zwłaszcza w aspekcie kulturowym i społecznym jest nam potrzebna? Może lepiej skupić się tylko na ekonomii, która wydawać się może najważniejsza. Jan Paweł II pokazał, że owszem, ekonomia jest ważna, ale jest wiele ważniejszych aspektów życia, zwłaszcza tych, które oferuje nam chrześcijaństwo. 50 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Mówił jednak, że młodzi ludzie odgrywają w tej integracji – integracji serc - kluczowe znaczenie. Papież organizując Światowe Dni Młodzieży widział potrzebę spotkań dla młodych w wymiarze przekraczającym granice jednego państwa. Wielu negowało tą ideą tłumacząc to faktem laickości wśród młodzieży. Poza tym często padało pytanie: Czy ludzie młodzi zechcą spotykać się ze starym człowiekiem, skoro ich idolami są sławni muzycy i aktorzy? Wiele obaw i lęków miał również sam inicjator tej idei – Jan Paweł II. Jednak już podczas I Światowego Dnia Młodzieży wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Ilość uczestników pierwszego tego typu spotkania w Rzymie była rzeczywiście wielka. Dodatkowy optymizm wywołał fakt wielkiego zaangażowania młodzieży w to dzieło oraz sposób, w jaki w nim uczestniczyła. Nawiązując do Międzynarodowego Roku Młodzieży papież stwierdził: „Myśl przewodnia, jaką Organizacja Narodów Zjednoczonych wybrała dla tegorocznych obchodów, zawiera się w trzech jakże znaczących słowach: Uczestnictwo – postęp – pokój. Trzy podstawowe wartości, trzy cele, ku którym mają zmierzać wysiłki wszystkich młodych ludzi świata‖10. Tymi słowami pokazał on, że chociaż jest reprezentantem jednej tylko religii, to idea takiej organizacji, jak Organizacja Narodów Zjednoczonych jest mu bardzo bliska. Co więcej, Jan Paweł II rozszerzył i wytłumaczył te słowa zebranym idąc poszedł znacznie dalej w swoich wywodach. Zdawał sobie sprawę z tego, że miał wielką misje do spełnienia. Chciał się stać papieżem, którego słowa liczyłyby się w świecie. Nie chodziło mu bynajmniej o to, aby osiągnąć władze. Zależało mu jednak na tym, aby jego autorytet był dostrzegany zwłaszcza wśród młodych, których zadaniem jest budowanie pokoju. „Zostaliście też wezwani do udziału w tym wielkim nieodzownym wysiłku całej ludzkości, którego celem jest odsunięcie widma wojny i budowanie pokoju. Macie być ludźmi czyniącymi pokój w wielorakim wymiarze tego słowa, które znaczy o wiele więcej niż po prostu brak wojny. Macie być ludźmi czyniącymi pokój, a zatem zaangażowanymi w tworzenie społeczeństwa braterskiego, wspólnoty braci i sióstr‖11. Papież zdawał sobie sprawę, że to przesłanie do młodych jest bardzo istotne. Przeczuwał bowiem kres komunizmu. Dlatego chciał zasiać na najbardziej podatnym gruncie słowa, które miały przemienić się w czyn. Było to w tej fazie przemian w Europie może nie do końca skuteczne, bowiem w tym spotkaniu uczestniczyło niewielu obywateli 51 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl krajów pod władzą reżimu komunistycznego. Jednak poruszenie tej kwestii było priorytetem jego nauczania. Może miał nadzieję, że te osoby, które go słuchają popatrzą w inny bardziej zrozumiały sposób na kwestie wojny, czy zniewolenia krajów Europy Wschodniej. Organizowane, co dwa lata spotkania papieża z młodzieżą w różnych krajach Europy i świata zaczęły przybierać na sile. Liczba uczestników spotkań zawsze przyciągała większą liczbę, niż zapowiadały to prognozy. Był to sygnał dla Jana Pawła II, aby wyjść poza Europę z jego „młodzieńczym‖ nauczaniem. W 1987 roku orędzie Jana Pawła II objęło Amerykę Łacińską. W tym rejonie świata znów skierował do młodych wezwanie, które wydawało się zwłaszcza na tym kontynencie niemożliwe do zrealizowania: „Dlatego, moi drodzy, jako apostołom nowej ewangelizacji zadane jest wam budowanie cywilizacji, pamiętajcie – cywilizacji miłości‖12. Rok 1989, który dla wielu krajów Europy pod reżimem komunistycznym stał się początkiem wolności, to także rok Światowych Dni Młodzieży w Santiago de Campostela. „(…) po upływie stuleci, to sanktuarium pozostaje uprzywilejowanym miejscem, skąd jak z latarni morskiej światło chrześcijaństwa płynie na Europę, na tę starą Europę, znajdującą się w przededniu zjednoczenia, ważnego etapu swojej historii, obliczu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa – na Europę, która na nowo musi przyjąć Ewangelię Chrystusa‖13. Może się to wydawać zbiegiem okoliczności, ale słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II miały miejsce w dniu 23 października. Następnego dnia generał Wojciech Jaruzelski zwrócił się z prośbą do Tadeusza Mazowieckiego o sformułowanie, pierwszego w powojennej Polsce rządu niekomunistycznego14. Tak naprawdę jeszcze wtedy nikt nie był pewien wydarzeń i ich powagi, jakie miały miejsce w niedługiej przyszłości od tego dnia, na terenie Europy. Papież jednak był zupełnie świadomy tego, co nastąpi, może, dlatego z taką łatwością i lekkością wypowiedział te znaczące, chodź może nie do końca zrozumiałe dla audytorium słowa. W roku 1991 Częstochowa – stolica polskiego katolicyzmu, stała się chrześcijańską stolicą Europy podczas VII Światowych Dni Młodzieży. „Trzeba, ażeby to, co przez długie dziesięciolecia było na tym kontynencie rozdzielone przemocą, zbliżyło się do siebie. Ażeby Europa dla dobra całej ludzkiej rodziny szukała na przyszłość jedności, wracając do swych chrześcijańskich korzeni. Te korzenie 52 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl znajdują się na Zachodzie i na Wschodzie. Od Zachodu (w Composteli) przesunęliśmy się bliżej Wschodu, choć jeszcze jesteśmy w centrum Europy. Chodzi o to, że przyszłość należy do was, do młodych. A chodzi właśnie o tę naszą wspólną przyszłość. Trzeba, abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu, w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie stawali się świadkami Chrystusowych błogosławieństw: Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi (Mt 5,9)‖15. Apel, który Jan Paweł II skierował do młodych był nadzieją do budowania jedności w Europie. Chodziło mu o to, iż wtedy ci młodzi ludzie, a zgłasza ci ze Wschodniej Europy mogli pokazać światu jak zbudować jedność na tym kontynencie, która przetrwa wszelkie trudności. Mieli stać się także częścią społeczeństwa globalnego, dlatego wprowadzanie wartości chrześcijańskich w ich krajach, które przez wiele lat uciemiężone były przez komunizm stało się priorytetem w przemówieniu Jana Pawła II. Także wtedy papież mógł z większą mocą zaapelować o pokój do mieszkańców całej Europy. Stał w miejscu, które jeszcze niedawno znajdowało się po drugiej stronie „kurtyny‖. Najważniejsze było to, iż mógł wreszcie zorganizować Światowe Dni Młodzieży w swojej Ojczyźnie. Wszyscy uczestniczy tego spotkania w 1991 roku zdawali sobie sprawę z tego, że tak naprawdę budowniczym jednoczącej się Europy jest osoba Jana Pawła II. Chodź może znacznie wygodniejsze jest dla wielu twierdzenie, że „komunizm sam siebie wykończył‖. Jednak z cała pewnością warto zadać sobie pytanie: Czy ten proces nie był kwestią kolejnych kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu lat? Z drugiej strony mogliśmy pójść drogą Białorusi i dalej tkwić w szeroko rozumianym reżimie. Światowe Dni Młodzieży w Częstochowie przebiegały po znakiem ukazania młodzieży, że są jednością wśród wielości. Papieżowi nie chodziło o kwestię, kto, z jakiego kraju jest i jakim majątkiem może się poszczycić. Dla niego największym szczęściem było to, iż „przyszłość‖ Europy Wschodniej stanęła na równych prawach naprzeciw ich rówieśników z Zachodu. Na pewno w przemówieniach papieża dało się odczuć w dużej mierze, zrozumiałe faworyzowanie mieszkańców zza niedawnej „żelaznej kurtyny‖. Języki słowiańskie pojawiały się tam znacznie częściej niż podczas poprzednich spotkań. „Po długim okresie, w którym granice pozostawały właściwie zamknięte, Kościół w Europie może w końcu oddychać swobodnie obydwoma swoimi 53 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl płucami. Wasza obecność, drodzy młodzi przyjaciele z Europy Wschodniej, jest dziś niezmiernie ważna. Kościół powszechny potrzebuje waszego świadectwa chrześcijańskiego jako cennego skarbu; świadectwa, za które trzeba było często płacić wielką cenę cierpienia w wyobcowaniu, prześladowaniach, w więzieniu, wielką cenę‖16. „Daleki kraj‖, który reprezentował Jan Paweł II z całą zgromadzoną młodzieżą z państw postkomunistycznych stał się bliski całemu światu, przynajmniej podczas tych dni. W tym spotkaniu uczestniczyła największa liczba reprezentantów z różnych krajów świata. Zza wschodniej granicy Polski przybyło ponad sto tysięcy młodych ludzi, co było dla Jana Pawła II najważniejszym wydarzeniem. Rok Jubileuszowy 2000 upłynął pod znakiem XVI Światowych Dni Młodzieży. Papież zdawał sobie sprawę z tego, że idea tych spotkań przyniosła owoce. Rzym przeżył wielkie oblężenie. Liczba osób w porównaniu z pierwszy spotkaniem w 1985 roku była kilkakrotnie większa. Było to dla Jana Pawła II tym ważniejsze, że to on jako Biskup Rzymu miał sposobność wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. Dlatego wyraził podziękowanie wszystkim zebranym, a także Bogu za Światowe Dni Młodzieży, oraz za 2000 lat chrześcijaństwa. „(…)patrząc na was, na wasze młode twarze, na wasz szczery entuzjazm, pragnę wyrazić z głębi serca moją serdeczną wdzięczność Bogu za dar młodości, który poprzez was utrzymuje się w Kościele i w świecie. Dziękuję Bogu za drogę Światowych Dni Młodzieży. Dziękuję Bogu za tylu młodych, których objęły one w ciągu tych szesnastu lat. Są to młodzi, którzy teraz, stawszy się dorosłymi, nadal żyją wiarą tam, gdzie mieszkają i pracują. Jestem pewny, że również wy, drodzy przyjaciele, staniecie na wysokości tych, którzy was poprzedzili‖17. Jan Paweł II parafrazował słowa świętej Katarzyny Syjenejskej: „Jeśli będziecie tym, czym chcecie być, zapalicie cały świat‖ 18. W tych słowach zawierała się chyba całość przesłania do młodych, właśnie w tym 2000 roku. Bowiem osoby, które częsta dokonują bardzo ważnych wyborów życiowych tak naprawdę nie wiedzą, do czego dążą. Dlatego tak ważną kwestią było dla papieża, aby młodzi, którzy wchodzili w wiek dorosły potrafili jasno określić, w jakim kierunku podążają i na czym polega ich egzystencja. Bowiem łatwo jest żyć tylko po to, aby osiągnąć dobrobyt finansowy. Znacznie trudniej jest osiągnąć szeroko rozumiany „dobrobyt duchowy‖. Jeśli cały świat zachodni w tym zwłaszcza jego podwalina, jakim jest niewątpliwe 54 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Stary Kontynent będzie skupiał się w swojej integracji tylko na kwestii ekonomii, to cały dorobek intelektualny i kulturowy zostanie roztrwoniony w bardzo szybkim tempie. Światowe Dni Młodzieży w Kolonii w 2005 roku odbyły się już bez obecności Jana Pawła II. Jednak jak podkreślali obserwatorzy był to tylko brak personalny słowiańskiego papieża. Same hasło XX Światowych Dni Młodzieży „Przybyliśmy, aby oddać Mu pokłon‖, którym postanowiłem zatytułować powyższy podrozdział uwydatniło fakt, iż pokłon też został oddany przez młodych ludzi z całej Europy i świata właśnie Janowi Pawłowi II. Wydawać się to może zbiegiem okoliczności, że hasło spotkania oraz także miejsce były wybrane przez poprzednika Benedykta XVI. Kolonia jest miastem, gdzie czci się od wieków osoby trzech królów i te słowa, zaczerpnięte z Pisma Świętego jak najbardziej pasują do tego miasta. Mimo tego bardzo szybko okazało się, iż młodzież, która tam przybyła, uznała, iż przesłanie to jest skierowane do osoby zmarłego papieża. Podczas przemówień Benedykta XVI dało się zauważyć wielki szacunek i aprobatę dla jego poprzednika wśród zebranych. Wystarczyło małe nawiązanie do Jana Pawła II, a „wybuchła‖ burza oklasków. Okazało się, iż spotkanie miało charakter spotkania z dwoma papieżami. Sam wystrój miasta, a także ubiór uczestników świadczyły o tym, że głównym aktorem tego wielkiego zlotu młodzieży był Jan Paweł II. Wielka mozaika w centrum stolicy Nadrenii Północnej Westfalii złożona ze zdjęć ludzi młodych z całego świata, gdzie gromadziły się tysiące osób, była najlepszym dowodem tego. Także bardzo często podkoszulki młodzieży, czy też transparenty przedstawiały podobiznę Jana Pawła II lub zawierały jego słowa. Bardzo często można było usłyszeć okrzyki: „Nie ma lepszego od Jana Pawła II‖, „John Paul Two, we love You‖, „Giovanni Paulo‖. Są to tylko przykłady tego, co można było zobaczyć i usłyszeć w Kolonii i miastach do niej przyległych w sierpniu 2005 roku. Bardzo miłym polskim akcentem było zebranie się kilku tysięcy rodaków Jana Pawła II pod mozaiką z jego podobizną, gdzie odśpiewali jego ulubioną pieśń „Barkę‖. Światowe Dni Młodzieży stały się zatem tym, czego pragnął Jan Paweł II – możliwością zjednoczenia młodych osób z wielu krajów. Poszczególne miasta, w których odbywały się te spotkania stawały się na ten okres stolicami chrześcijaństwa. Bowiem należy wspomnieć, iż właśnie w tych zlotach młodzieży 55 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl uczestniczyli nie tylko katolicy. Grupy młodych protestantów, prawosławnych, anglikanów przebywały bardzo licznie, aby spotkać się ze swoimi rówieśnikami z innych krajów. Jednak najważniejszym ich celem było przebywanie z Janem Pawłem II, który, mimo iż był namiestnikiem Kościoła katolickiego był także tym, który jak żaden inny przywódca poszczególnych religii potrafił zjednoczyć i zgromadzić wokół siebie miliony młodych ludzi. „Jest rezultatem duchowej drogi i entuzjazmu większości młodych ludzi”19. Pokolenie Jana Pawła II Najbardziej trwałym efektem działalności Jana Pawła II wśród młodzieży było powstanie w wielu krajach grup zrzeszających ludzi młodych znanych pod nazwą „Pokolenia Jana Pawła II‖. Ta forma działania w bardzo spektakularny sposób pokazuje owoce zaangażowanie papieża w integracje osób młodych zarówno na poziomie lokalnym, regionalnym jak i międzynarodowym. W wielu krajach Europy powstały i powstają bardziej lub mniej sformalizowane ramy do funkcjonowania tego ruchu. Od najbardziej katolickich krajów Europy jak Polska, Hiszpania czy Włochy po te, w których przeważają inne odłamy chrześcijaństwa. Na uwagę zasługuję fakt, że promotorami i założycielami tego ruchu w formie najbardziej sformalizowanej była młodzież z Francji, uważanego za jeden z najbardziej laickich krajów Europy. Zainspirowani nauczaniem Jana Pawła II chcieli w swoim życiu wprowadzać jego słowa. Sformalizowania forma organizacji „Pokolenie Jana Pawła II‖ powstało we Francji 6 stycznia 2001 roku, ostatniego dnia Roku Jubileuszowego. „Jest rezultatem duchowej drogi i entuzjazmu większości młodych ludzi, którzy zapragnęli odpowiedzieć na apel Ojca Świętego kierowany do nich podczas wielu spotkań, a szczególnie podczas tych wydarzeń, które naznaczyły Rok Jubileuszowy‖20. Warto w tym miejscu wspomnieć, że określenie „Pokolenie Jana Pawła II‖ pojawiło się znacznie wcześniej, bo już podczas Światowych Dni Młodzieży w Paryżu w 1997 roku. Mottem działalności „Pokolenia JP2‖ stały się słowa wypowiedziane przez Ojca Świętego w czasie spotkania z młodymi na Tor Vergata podczas Światowego Dnia Młodzieży w Rzymie w roku 2000: „Jeśli będziecie tym, czym macie być, zapalicie 56 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl cały świat‖21. Słowa te w sposób bardzo wymowny pokazują, że idea działalności tego ruchu ma także wymiar ponadnarodowy. Jedna z założycielek tego stowarzyszenia we Francji Sandra Lachesnez tak komentuje fakt jego powstania: „Nie chcemy, żeby społeczeństwo francuskie było takie, jakie jest obecnie. Chcemy, żeby sytuacja się zmieniła. Rzeczywiście, żyjemy w państwie laickim, istnieją jednak różne oblicza laickości. Jeśli laickość znaczy respektowanie wszystkich religii, każdego człowieka, jego duchowe przeżywanie religii, jego duchowy rozwój, to jest, powiedzmy, nieźle. Natomiast, jeżeli laickość jest czymś, czego możemy doświadczyć we Francji, co sprowadza się do uniemożliwiania mówienia o chrześcijańskiej historii Francji, tak jakby ona w ogóle nie istniała, to rzeczywiście przeszkadza. Być prawdziwym katolikiem w dzisiejszej Francji to jednocześnie być nieustannie krytykowanym i uważanym za kogoś z innego świata, za kogoś, kto nie dostosował się do współczesności … Jestem przekonana, że to już zmieniło Kościół. Byliśmy bardzo daleko od takiej sytuacji, jaką mamy obecnie. Ojciec Święty naprawdę zdynamizował całą młodzież, zresztą nie tylko francuską. I co jest ciekawe, we Francji wielu katolików przestało już wierzyć, że młodzi wrócą do Kościoła. A teraz to właśnie młodzi chcą koniecznie zrobić coś dla Kościoła i jest wielka eksplozja inicjatyw … On (Jan Paweł II) przecież nie przestawał mówić, prosić, zachęcać, żebyśmy coś zrobili. Chwaląc nas, nasz młodzieńczy zapał, stawiając jednocześnie wymagania, obudził nas, a przez nas i Francję, z wielkiego snu‖22.Słowa wypowiedziane przez młodą Francuzkę zaczynają zyskiwać na znaczeniu zwłaszcza dzisiaj, kiedy mamy jeszcze w pamięci zamachy z Hiszpanii, czy wydarzenia związane z podpaleniami na terenie Francji. Jej wypowiedź jakby uprzedziła fakty. Walka władz francuskich z wszelkimi przejawami religijności pokazała w sposób zrozumiały dla wszystkich, że działalność tego typu inicjatyw ma sens. Jak się okazało problem francuski przeniósł się również na grunt innych krajów. Dlatego kwestia utrzymania wartości chrześcijańskich w kulturze stała się potrzebą całej Europy. Jan Paweł II zabiegał o to przez całe swoje życie. Nic dziwnego, że „jego pokolenie‖ rozprzestrzenia się na całą Europę, zwłaszcza tam gdzie jakąś rolę odgrywają katolicy. Polska również stała się krajem, który został ogarnięty duchem „Pokolenia Jana Pawła II‖. Osobą, która najbardziej propagowała i propaguję tą idee jest 57 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl dominikanin ojciec Jan Góra. To On jako jeden z pierwszych ośmielił się nazwać młodych Polaków tym zaszczytnym mianem. Największym owocem jego pracy na rzecz tego ruchu są organizowane od 1997 roku spotkania nad jeziorem Lednickim, gdzie według legendy ochrzcił się władca Polan Mieszko I. W roku 2005 podczas ósmego spotkania, już po śmierci Jana Pawła II miał okazje nazwać „Pokoleniem Jana Pawła II‖ ponad dwieście tysięcy młodych ludzi, którzy przybyli także z innych krajów europejskich. Może wydawać się to rzeczą zbyt przesadzoną, aby „ochrzcić‖ tym mianem taki tłum ludzi, z którego na pewno duża część osób znalazła się całkiem przypadkowo. Jednak fenomen „Spotkań z Janem Pawłem II, bez osobistej obecności papieża‖ pokazał, że ta przypadkowość zamieniała zlot młodzieży z malutkiej imprezy do wielkiej skali przedsięwzięcia. Podczas każdego ze spotkań papież kierował swoje przesłanie do zebranych. Był to jedną z przyczyn fenomenu „Lednicy 2000‖, gdyż taką oficjalną nazwę noszą te spotkania. Ten „festiwal chrześcijaństwa‖ stał się popularny i znany wśród wielu młodych Polaków, a także innym mieszkańców Europy. To spotkanie w bardzo obrazowy i spektakularny sposób pokazuje jak wielka była siła słów Jana Pawła II, a zwłaszcza tych kierowanych do młodych. Ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, iż żaden światowej sławy muzyk czy polityk nie był i nie będzie w stanie zgromadzić na swoich wystąpieniu takiej publiczności i to w dodatku, gdy jego przemówienie byłoby transmitowane za pomocą telebimu. Działalność „Pokolenia JP2‖ w Polsce jest znacznie mocniej rozbudowana i sformalizowana niż wyżej wspomniana. Bowiem powstała formacja muzyczna tytułujący się tym mianem. Złożona jest większości z muzyków, którzy przed laty założyli jeden z pierwszych rockowych zespołów chrześcijańskich 2TM 2,3. Członkami tej formacji, której nazwa oznacza cytat z drugiego listu świętego Pawła do Tymoteusza są: Tomasz Budzyński z „Armii‖, Dariusz Malejonek z „Houk‖, Robert Friedrich z „Acid Drinkers‖ i wielu innych znanych muzyków jak bracia Pospieszalscy. Oni wraz z kilkoma innymi osobistościami świata muzyki określili się mianem „Pokolenia Jana Pawła II‖ i pod tą nazwą napisali kilka piosenek ku czci ich wielkiego rodaka. Przykładów działalności „Pokolenia JP2‖ można mnożyć w nieskończoność. Pozwolę sobie zacytować słowa młodej socjolożki zaangażowanej naukowo 58 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl i praktycznie w sektor organizacji pozarządowych w Polsce, Marii Rogaczewskiej: „Moja hipoteza o szansie, jaką jest pokolenie JP2, jest formułowana na wyrost – to oczywiste. Znając mechanizm samospełniającej się przepowiedni, wolę być prorokiem nadziei niż prorokiem nieszczęścia. Mam jednak na poparcie tej hipotezy także empiryczne argumenty, natury socjologicznej, a nie tylko duchowej. Wystarczy myśleć po ziemsku, bez żadnej transcendencji. Skoro był człowiek, który z taką mocą nauczał, trafiał, docierał; skoro było to akceptowane; skoro formował myślenie, wpływał na podstawowe wybory życiowe – to jego wychowankowie muszą stworzyć jakąś masę krytyczną‖23. Co ma oznaczać ta masa krytyczna? Czy rzeczywiście młodzież zacznie budować swoją przyszłość na fundamencie nauczania Jana Pawła II. Czy działalność ruchów „Pokolenie JP2‖, która obejmuje wiele krajów europejskich ma szansa zbudować na nowo ten kontynent? Wydawać się może, że tak. Jednak czy skala ich działalności będzie wystarczająca? Czy ich siła będzie na tyle duża? Czy nie stanie się z tym tak to wyglądało w stosunkach pomiędzy kibicami Wisły Kraków i Cracovii? Wielkie pojednanie, a po kilku dniach powrót nienawiści. Jestem jednak optymistą, bowiem osoby, które miały w swoim życiu bezpośredni kontakt z Janem Pawłem II potrafią widzieć drugiego człowieka w jasnych barwach. To jest właśnie podstawa, aby mówić o integracji pomiędzy ludźmi i pomiędzy narodami. Nie można również zapomnieć, że działalność „Pokolenia JP2‖ nie ogranicza się tylko do terenów Starego Kontynentu. Ruchy te powstają także w tych krajach, które odwiedzał papież. Bardzo ciekawym przykładem są Stany Zjednoczone, w którym istnienie tego typu organizacji ma charakter bardziej sformalizowany, typu „nonprofit‖. Ich działalność jest dość spektakularna i często łączy się z działalnością stowarzyszeń „pro life‖. „Generation JPII‖ stara się także wywierać wpływ na działalność rządzących, gdy próbują wprowadzać ustawy niezgodne z wartościami katolicyzmu. Organizują oni różnego rodzaju przedsięwzięcia w obronie życia, a także w celu przeciwdziałania przemocy. Są to akcje, które mają za zadanie integrować młodzież w Stanach Zjednoczonych poprzez wprowadzanie słów Jana Pawła II w czyn.24 Czy można mówić o „Pokoleniu Jana Pawła II‖ jako o zjawisku ogólnoeuropejskim? Wydaję się, że nie. W tym przekonaniu utwierdza mnie rozmowa z młodymi Islandczykami, którzy nawet nie słyszeli, iż egzystowała taka osoba jak 59 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Jan Paweł II. Jeśli nawet już, to nikt z nich nie wiedział, że był Polakiem. Nie przesądza to o braku wiedzy moich rozmówców. Jedna z tych osób znała bardzo dobrze ze szczegółami postać, jaką był przywódca „Solidarności‖ Lech Wałęsa. Dlatego, ustosunkowanie się do często wypowiadanego sformułowania, iż „Pokolenie JP2‖ na charakter globalny wydaję się być przesadzone. Jednak rola, jaką mogą odegrać członkowie tych nieformalnych grupy może okazać się bardzo ważna dla losów Europy, jeśli tylko te osoby będą próbowały swoim życiem pokazać, iż nauczanie Jana Pawła II było i jest dla nich ważne… „Jan Paweł II będzie zawsze moim papieżem”25. Młodzi o roli Jana Pawła II budowaniu Europy Spotykając młode osoby z różnych krajów europejskich chciałem się przekonać jak oni postrzegają osobę Jana Pawła II. Dlatego kilku moim znajomym zadałem pytanie: Jaką rolę w integracji europejskiej z perspektywy ich kraju zamieszkania odegrał Jan Paweł II? Odpowiedź na to pytanie ma na celu ukazanie jego ogólnoeuropejskiej działalności wśród młodzieży. Ma to posłużyć także ukazaniu charakteru lokalnego i wpływu, jaki odegrała ta osobowość na mieszkańcach prezentowanych krajów. Postanowiłem znaleźć osoby z dość zróżnicowanych pod względem religijnym i kulturowym krajów. Poczynając od mocno katolickiego krajów, jakim jest Hiszpania, poprzez państwo z byłego bloku komunistycznego: Węgier, kończąc na anglikańskiej Wielkiej Brytanii. Zaprezentowanie w moim opracowaniu kilku ciekawszych wypowiedzi ma na celu ukazanie ogólnego obrazu tego jak ci młodzi ludzie postrzegają ten problem. Podane wypowiedzi nie są reprezentatywne i nie odzwierciedlają opinii ogółu społeczeństwa poszczególnych krajów. Są jednak dowodem na to, iż rola integracyjna, jaką odegrał Jan Paweł II na młodych obywatelach Europy była znacząca. Jan Paweł II kontynuował dzieło Jana XXIII i Pawła VI. Był kolejnym, który w znaczący sposób wpłynął na Kościół w zeszłym stuleciu. Jest doceniany za jego działanie na rzecz pokoju i determinacje w walce z komunizmem. 60 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl On jest również bardzo popularny w Sewilli gdzie kanonizował Angelę de la Crus, kobietę, która opiekowała się biednymi i bezdomnymi. Ponadto jego słowa do młodych uczyniły go ukochanym papieżem. Wszędzie gdzie się udał stawał się niesłychanie popularny. Jest bardzo wiele obrazów z jego wizyt do Hiszpanii, w której był pięć razy. Podczas drugiej jego wizyty w Sewilli widziałem bardzo wielu ludzi, którzy śpiewali: „Nie opuszcza nas jeszcze, Prosimy nie opuszczaj nas, Nie opuszczaj nas jeszcze, Bo nawet moja gitara gorzko płacze, kiedy ma powiedzieć – do widzenia‖. Co jest jeszcze bardziej niewiarygodne, on pamiętał tę pieśń nawet po dziesięciu latach od tego momentu. Jedna z moich kuzynek miała okazję widzieć go w Watykanie po tym okresie czasu. Kiedy powiedziała, że jest z Sewilli on zaśpiewał jej dokładnie tą samą pieśń. On musiał być wspaniałym człowiekiem, ponieważ zawsze przyjmował dzieci i ubogich z niesamowitą czułością. Ja mogę tylko powiedzieć, iż rozpoznawałem głos Jezusa Chrystusa, kiedy on przemawiał. Jednakże było także trochę kontrowersji, kiedy kanonizował San Escrivę de Belaguera, fundatora Opus Dei. Ta kanonizacja była przedwczesna, a ten człowiek był bardzo bogaty. Jednak miał wielu zwolenników w Hiszpanii. Opus Dei jest wspólnotą, gdzie członkowie obiecują prowadzić swoje życie w chrześcijańskim duchu. Nie jest prawdą, iż członkowie tego zgromadzenia zadają sobie kary lub prowadzą ukryte życie. Znam kilka osób, które należą do Opus Dei i są zupełnie normalnymi ludźmi. Oni zwyczajnie spędzają więcej czasu pomagając starszym i biednym osobom. Jest tysiące różnych wspólnot w Hiszpanii, a Opus Dei jest jedną z nich. Dlatego nie warto wierzyć temu, co się czyta na ten temat. Należy poznać także inne opinie. Jednak Jan Paweł II będzie zawsze moim papieżem. Prawdopodobnie papieżem mojej generacji, ponieważ on zawsze był z nami, młodymi ludźmi i wszędzie gdzie był, chronił pokój. Jestem pewien, że on będzie świętym. Jest to bez znaczenia, kiedy, bowiem on zawsze będzie moim papieżem, moim ojcem (papież znaczy ojciec po hiszpańsku)26. (Francisco Jodar Lluch, student, Hiszpania) 61 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Najważniejsze Europejskiego‖. Jan papieskie Paweł przesłanie II miało wielokrotnie na celu kwestionował budowanie brak „Domu odniesienia do chrześcijaństwa w Konstytucji Europejskiej. Dla Jana Pawła II nie była ważna tylko integracja w ramach poszczególnych instytucji, ale także na poziomie całej Europy. Papież mówił, że kraje Europy Wschodniej powinny zachować swoją tożsamość stając się członkami Unii Europejskiej. Jest to tym ważniejsze, że po krótkim okresie od momentu, kiedy ta tożsamość była im zabrana muszą oddać część swoich kompetencji ponownie. Pokój w Europie jest możliwy tylko w Europie z jej „dwoma płucami‖. Oznacza to, że Zachód i Wchód Starego Kontynentu muszą, że sobą współdziałać1. (Orsi Butyka, studentka, Węgry) Jan Paweł II odegrał ważna rolę przyczyniając się do upadek Związku Radzieckiego, które zakończyło okres podziału kontynentu i pozwoliło państwom Europy Wschodniej uzyskać większą niezależność i wstąpić do „ciała‖ europejskiego. Pomógł także w negocjacjach kończących rywalizację supermocarstw podczas ―Zimnej Wojny‖, otwierając w ten sposób w latach osiemdziesiątych rozmowy z Gorbaczowem na temat reformy reżimu komunistycznego. Nie chciałbym wyolbrzymiać jego roli w tej dziedzinie, jednak ―polski pontyfikat‖ – pierwszy nie włoski papież od pięciu stuleci zasiadł w Rzymie, wtedy, kiedy rozpoczynająca się rewolucja w Polsce uderzyła w jego Ojczyznę. Był to sukces polskich robotników przeciwko stalinizmowi, który pomógł w zjednoczeniu kontynentu. Z pozytywnej strony Jan Paweł II popierał przyjazne stosunki z protestanckim i prawosławnym kościołem. On także z wieloma sukcesami szukał możliwości polepszenia relacji katolików z żydami i zaoferował przeprosiny za przeszłe antyżydowskie prześladowania oraz postępowanie Kościoła podczas zagłady prowadzonej przez nazistów. W latach dziewięćdziesiątych dążył także do przykucia uwagi europejskich przywódców do haniebnych wydarzeń tej dekady – ich tolerowanie niszczenia Bośni w skutek groźnej realnej polityki. 62 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl On również wniósł ogromny wkład w kierunku integracji europejskiej, którą to zawsze popierał. Chociaż pozostający w tym przypadku największy na kontynencie sentyment nacjonalistyczny mocnie przeważał nad pro - europejskim i międzynarodowym. Z drugiej strony, część jego polityki i metod podkreśliły stare zasady. Wierny stałej pozycji w sprawach takich jak zabezpieczanie ciąży czy homoseksualizm oraz rozwód i wiele innych, przyczynił się do zakorzeniania konflikt wśród religijnych konserwatystów. Spór ten uderzył w znaczący sposób w państwa takie jak Irlandia, Hiszpania, Portugala, Francja, Południowe Niemcy i Polska. Te czynniki istotnie postawiły hierarchię kościelna w opozycji do europejskiego liberalizmu. Nurt ten jest uważany także za wrogi przez Benedykta XVI. To także uniemożliwiło Kościołowi katolickiemu w Irlandii wprowadzenie zmian w kierunku bardzo przekonywującego modelu Zjednoczonej Republiki Irlandzkiej, która obejmowałaby także protestantów z Północy. Jan Paweł II kanonizował więcej osób niż wszyscy jego poprzednicy (myślę, że łącznie)często robił to podczas pielgrzymek do różnych krajów, aby podkreślić lokalną świętość. Wielu jego kandydatów do świętości było bardzo kontrowersyjnych. Wśród nich znalazły się postaci związane ze skrajną prawicą w miejscach takich jak Hiszpania i Chorwacja. W szczególności w tych krajach bardzo mało było zrobione, aby rozliczyć Kościół jako całość z ich wcześniejszego poparcia dla faszystowskich dyktatorów. Dobrym przykładem jest odrodzenie się faszyzmu w latach dziewięćdziesiątych w Chorwacji. On promował pokój w Irlandii – gdzie lokalny Kościół grał absolutnie najważniejsza role w organizowaniu negocjacji pomiędzy brytyjskim rządem i Irlandzką Armią Republikańską. Jednak nie mógł on przezwyciężyć histerycznych anty-katolickich uczuć po stronie Unionistów, a także przekonania katolików pracującej klasy, którzy byli wyizolowani, o tym, że Kościół prawdziwie mógłby rzucić pokojowe wyzwanie brytyjskiemu uciskowi. Podczas gdy papież poświęcał się poprawieniu stosunków z żydowskimi, protestanckimi i prawosławnymi kongregacjami, jego pozytywna praca była czasami osłabiania przez jego inne ustawy. Niektóre kościoły prawosławne wyizolowały się, ponieważ patrzyły na papieża jako triumfatora. Także protestanci czuli się zawiedzeni 63 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl przez dokument „Dominus Iesus‖ i inne papieskie oświadczenia, które często podkreślały wyższość katolicyzmu. Żydowscy historycy pracujący razem z Kościołem nad wspólną historią ery nazistowskiej byli także niezadowoleni z odmowy Watykanu do otworzenia niektórych pozostałych archiwów z tego okresu. W proteście zrezygnowali z żydowsko-katolickiej komisji. Dużo Żydów było również oburzonych z prowadzonych procedur kanonizacyjnych papieża z okresu wojny – Piusa XII. On także poważnie wyizolował zorganizowanych liberalnych katolików w Austrii i Niemczech. Była to więc różnorodna postać – trzy kroki do przodu, dwa do tylu. Europa oczywiście jest bardziej zjednoczona dzisiaj, niż to było kiedykolwiek w historii, chociaż powodu tego należy się doszukiwać w kilku poprzednich dekadach27. (Alex, student, Anglii) A więc co papież Jana Paweł II zrobił dla nas Brytyjczyków? Odpowiedź dla mnie jako nie katolika to – niewiele. Katolicy są mniejszością w Wielkiej Brytanii, więc odpowiedzi należy szukać w innych krajach. Chyba Irlandczycy uważają, iż miało to jakieś znaczenie28. (Student, Walia) Na stronach portalu brytyjskiej telewizji BBC udało mi się znaleźć także kilka ciekawych wypowiedzi na temat osoby Jana Pawła II i jego znaczeniu dla Europy i świata. W niniejszym opracowaniu postanowiłem przedstawić kilka z nich. Ze względu na przypadkowość wybranych wypowiedzi i nieznajomość cytowanych osób dają one tylko wybiórczy obraz zaprezentowanego tematu. Jednak ma to na celu ukazanie emocji, jakie budziła osoba Jana Pawła II wśród osób różnych narodowości i religii, którzy zamieszkują Europę. Myślę że to był wspaniały człowiek końca XX wieku. Jego życie przyczyniło się do upadku komunizmu w moim kraju i na wschodzie Europy. On nie był zwykłym człowiekiem. Był kimś więcej niż przeciętni ludzie. Świat będzie go zawsze pamiętał. (Drbča, Czechy) 64 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl On był świętym dla wszystkich religii i wszystkich wyznań. On był doskonały, a doskonałość była nim. On nigdy nie opuści mojego serca i nigdy w nim nie umrze. (Layla Perysima, Londyn, Wielka Brytania) Mimo, iż nie jestem katolikiem, będę wspominać Jana Pawła II z wielkim respektem. Rozumie także, dlaczego miliony ludzi z całego świata płaczą za nim. Pozostań w pokoju papieżu Janie Pawle II. Niech Bóg obdarzy nas ludźmi takimi jak on. (Mehmet Stavanger, Norwegia) Jan Paweł II był wielkim papieżem i wielką osobą dla wszystkich stworzeń. Jestem muzułmaninem. Podziwiałem go bardzo. Zasługuje na to, aby pamiętać go na zawsze. (S. Sadek, Taunton, Wielka Brytania) Mimo, iż jestem Żydem bardzo podziwiałem papieża Jana Pawła II. Z ogromnym prawdziwym wyczuciem człowieczeństwa odciął się do wcześniejszych błędów Kościoła i wyszedł naprzeciw ludziom o różnych wierzeniach. Człowiek, który wierzył, a jego wiara była bardzo mocna. Jego nieprzejednane pragnienie, aby nauczać tego, co w jego zamyśle było słuszne ni zostało skrępowane przez strach o nieprzekraczalne bariery stanowiska, które reprezentował. Będę go zawsze pamiętał jako kochanego, odważnego i bardzo skromnego człowieka. (Jacob Drucker, Holandia) Karol Józef Wojtyła, syn Karola Wojtyły Syn żołnierza nigdy nie był człowiekiem wojny Ale pokoju i dla pokoju promieniował jak słońce Z Polski do stania się jasnością wśród dzieci Adama w czasie wojny Od kołyski do grobu był człowiekiem i człowieczeństwem Wszystkie rzeczy dla wszystkich ludzi : Totus Tuus (Fr Damian O. Eze, MSP, Gävle, Szwecja). 65 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Ostatni papież Jan Paweł II powinien od razu zostać uznany za świętego. Jego życie było dowodem prawdy ewangelicznej i miliony ludzi uznało go świętym w chwili śmierci. Podobnie święty Franciszek z Asyżu był w momencie śmierci przez wszystkich katolików i nie katolików uznawany za świętego. Życie w świętości i wiele dowodów największego przesłaniania ewangelicznego w naszej teraźniejszej historii. Jego święte życie jest radosną refleksją nad wiarą jego polskiej Ojczyzny. (Paul Agbodza, Wiedeń, Austria) Jan Paweł II będzie na zawsze zapamiętanym papieżem. Podczas jego pontyfikatu otworzyły się możliwości dialogu pomiędzy różnymi wyznaniami. On był przeciwnikiem niesprawiedliwości, jakie uderzały w ludzi na całym kontynencie. Międzynarodowy smutek, a wreszcie rozgoryczenie na świecie z powodu jego śmierci. Cały świat skupił się na uroczystościach pogrzebowych bez względu na wyznanie. Także muzułmanie i przywódcy państw pokazali, że on był w ich sercu. Obecność wielu młodych ludzi z całej Europy pokazało, iż Watykan ciągle może być autorytetem dla nich, jeśli ich pościg za materialnym dobrobytem zostanie zastąpiony ważnymi wartościami duchowymi. On na zawsze zostanie zapamiętany jako jeden z najbardziej wybitnych papieży w historii Kościoła Katolickiego. (Abdelilah Boukili, Marrakesh, Moroko) To była tylko śmierć jednego z ludzi, która zdarzyła się w jednej z jednej z religii tego świata. Było wiele ludzi, którzy umarli tego samego dnia poprzedniego roku. Kto ich będzie pamiętał? (John Kelly, Cardiff, Wielka Brytania)29. 1 Tamże. Jan Paweł II, Wstańcie, chodźmy, Wyd. Świętego Stanisława BM, Kraków 2004, s. 81. 3 Jan Paweł II, Przemówienie podczas spotkania z młodzieżą na Skałce, Kraków 1979, z: http://ekai.pl/bib.php/dokumenty/p7939/p7939.html, 11.05.2006. 4 M. Rogaczewska, dyskusja Pora na pokolenie JP2?, http://jp2.ekai.pl/jp2/jp2_dyskusja_wiez.html, za: Jose Casanova, Religie publiczne w nowoczesnym świecie, Wyd. Nomos, Kraków 2005. 5 Jan Paweł II, Przemówienie do młodych, Gdańsk-Westerplatte, 12 czerwca 1987, z: http://pl.wikiquote.org/wiki/Jan_Pawe%C5%82_II, 12.04.2009. 6 Jan Paweł II, Przemówienie z okazji XVII Światowych Dni Młodzieży, Toronto 28.07.2002, z: http://www.sdm.org.pl/index_pl.php?sdm=17&i=2&co=przemowienia#exhibition, 20.09.2006. 7 Było to hasło XX Światowych Dni Młodzieży w Kolonii w 2005 roku. 8 Jan Paweł II, Wstańcie…, dz. cyt., s. 81. 9 Jan Paweł II, Przemówienie skierowanego zebranych na zakończenie Mszy świętej, Rzym 22.10.1978, z: http://www.karola.alleluja.pl/tekst.php?numer=22773, 15.05.2009. 2 66 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl 10 Jan Paweł II, Przemówienie z okazji I Światowych Dni Młodzieży, Rzym 1985, z: http://www.sdm.org.pl/index_pl.php?sdm=4&i=2&co=przemowienia, 14.02.2006. 11 Tamże. 12 Jan Paweł II, Przemówienie z okazji III Światowych Dni Młodzieży, Buenos Aires 1987, z: http://www.sdm.org.pl/index_pl.php?sdm=2&i=2&co=przemowienia, 14.02.2009. 13 Jan Paweł II, Przemówienie z okazji V Światowych Dni Młodzieży, Santiago de Campostela 1989, z: http://www.sdm.org.pl/index_pl.php?sdm=4&i=2&co=przemowienia, 14.02.2006. 14 Por. P. Juchniewicz, Szukałem was. Jan Paweł II i Światowe Dni Młodzieży, Krajowe Biuro Organizacyjne ŚDM, Siedlce 2005, s. 28. 15 Jan Paweł II, Przemówienie z okazji VII Światowych Dni Młodzieży, Częstochowa 1991, z: http://www.sdm.org.pl/index_pl.php?sdm=6&i=2&co=przemowienia, 15.02.2009. 16 Tamże. 17 Jan Paweł II, Przemówienie z okazji XVI Światowych Dni Młodzieży, Rzym 2000, z: http://www.sdm.org.pl/index_pl.php?sdm=9&i=2&co=przemowienia, 15.02.2006. 18 Jan Paweł II, Homilia na Tor Vergata, Rzym 20.08.2000, z: http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/homilies/2000/documents/hf_jpii_hom_20000820_gmg_pl.ht ml, 22.02.2006. 19 M. Zawadzka, Rozmowa z Sandrą Lachesnez jedną ze współzałożycielek Stowarzyszenia Pokolenie Jana Pawła II, za: „Nasz Dziennik”, 98/2005, z: http://www.naszdziennik.pl/, 25.02.2006. 20 Tamże. 21 Jan Paweł II, Homilia na Tor Vergata …, dz. cyt. 22 M. Zawadzka, Rozmowa z Sandrą Lachesnez…, dz. cyt. 23 M. Rogaczewska, dyskusja: Pora na pokolenie, dz. cyt., 22.02.2006. 24 Por. nagranie z radia na temat organizacji „Generation JPII” w Stanach Zjednoczonych, z: http://www.generationjpii.com oraz na podstawie tekstu na temat historii stowarzyszenia, z: http://www.generationjpii.com/history.htm, 10.02.2006. 25 Fragment wywiadu ze studentem z Sewilli: Jaką rolę w integracji europejskiej z perspektywy Twojego kraju zamieszkania odegrał Jan Paweł II?, Tłumaczenie własne, Materiał opracowany na podstawie wywiadu własnego przeprowadzonego wśród studentów z wybranych krajów Europy, 15.09.2006. 26 Tamże. 27 Fragment wywiadu ze studentem z Anglii: Jaką rolę w integracji europejskiej z perspektywy…, dz. cyt 28 Fragment wywiadu ze studentem ze Szkocji: Jaką rolę w integracji europejskiej z perspektywy…, dz. cyt. 29 Opinie na temat Jana Pawła II w pierwszą rocznicę jego śmierci opublikowane na brytyjskim portalu BBC, Tłumaczenia własne, z: http://newsforums.bbc.co.uk/nol/thread.jspa?sortBy=1&threadID=1457&start=15&tstart=0&edition=2&ttl=20 060402221349&#paginator, 02.04.2006. 67 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Polecane strony I • First Things http://www.firstthings.com/ • Ius et Lex http://www.iusetlex.pl/ • Metanexus http://www.metanexus.net/ • Ośrodek Myśli Politycznej http://www.omp.org.pl/ • Questia. The Online Library of Books and Journals http://www.questia.com/ • Χριστιανος (Xpictianoc)‖ http://xpictianoc.blogspot.com/ •Polis. Miasto Pana Cogito http://www.polis2008.pl/ 68 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl Zapraszamy na naszą stronę http://www.humanistyka.ostnet.pl, na której nasi czytelnicy mogą skomentować wybrany tekst czy wyrazić swoją opinię na forum. REDAKCJA: Redaktor naczelny: Bronisław Bartusiak Jakub Perlak Anna Dudzinska Arkadiusz Rogowski KONTAKT: humanistyka [at] o2.pl 69 | K w a r t a l n i k „Humanistyka‖ 01/2009 www.humanistyka.ostnet.pl