Jarosz_Pelna krew.indd

Transkrypt

Jarosz_Pelna krew.indd
Świetna, wielowymiarowa, niejednoznaczna i prawdziwa poezja mówiąca własnym
głosem, wkraczająca na obszary rzeczywistości nieczęsto przez współczesną poezję
odwiedzane. To świat wsi, jej pejzaży, mieszkańców i ich „codziennych obrzędów”,
przenikliwie i z czułością obserwowanych przez autora.
W mikrokosmosie Pełnej krwi Łukasza Jarosza – przeobrażającym się niepostrzeżenie w makrokosmos – teraźniejszość istnieje na tych samych prawach co przeszłość.
Świetnie poetycko podsłuchane opowiadania babci czy sąsiada pozwalają poszerzyć
świat współczesny o perspektywę historyczną – rzezi na Ukrainie, głodu, egzekucji
Żydów i okrucieństw partyzantki. W świecie tym czai się diabeł i zło, gniew i strach,
przywoływany bywa Bóg i pytania o jego obecność, pod „ciemną nakarmioną ziemią”
kryją się moce rozstrzygające o naszym losie.
Cena detal. 25,90 zł
Jarosz_Pelna krew_okl_druk.indd 1
2012-04-20 14:51:26
Łukasz Jarosz
Pełna krew
W Y DAW N ICT WO ZNA K
•
K R A KÓW 2012
Koronacja
W ogniu trzaska bukiet, zakurzony
wieniec z szyszek. Szelest kończy piosenkę dziecka.
Czas wspina się; owinąłem w papier choinkę
i włożyłem do szafy. Żona przynosi mi obrączkę,
którą zostawiłem na umywalce, pochyla się nad kartką.
Dostała dziś list z daleka. Od kobiety, o której myślała,
że już dawno nie żyje.
7
Ziemia
Pewnego wrześniowego dnia nie mieliśmy lekcji
i z wychowawczynią poszliśmy zbierać buraki pastewne
z pola naszego kumpla z klasy. Mieszkał z babką
(ojciec się powiesił, „matka mnie nie chciała”).
Wiózł nas ciągnikiem z przyczepą, na którą potem
wrzucaliśmy ciężkie, twarde bulwy.
Zrobiliśmy kilka kursów (więcej przy tym było
śmiechu niż pracy), a potem siedzieliśmy w ogrodzie
oparci o soczyste drzewa, gdzie dalekie słońce
mocno grzało mimo nadchodzącej jesieni.
Przyniósł nam kompot i świeżo zerwane orzechy włoskie.
Były gorzkie, farbowały na brązowo ręce.
Człowiek powstał z piachu. Ze skorup jest na nowo posklejany.
O tym pomyślałem dziś, gdy po latach spotkałem
tamtego kolegę. Prosił o drobne, miał pobrużdżoną twarz
od wieloletniego picia. Dałem mu pieniądze,
uśmiechnął się, podziękował i przed światłem
w otwieranym obok oknie zmrużył oczy,
w których nie było już nic.
8
Jak bracia
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, białe pola
poprzecinane były śladami dzikich zwierząt. Do szkoły
przychodziłem pierwszy. Mogłem spokojnie oglądać
gabloty na korytarzu, rozporządzenia ministrów,
regulamin ewakuacji, okrągłe filtry masek gazowych.
Potem przychodził chłopak, którego już nie znam.
(Pamiętam, że kiedyś spadł z wiśni, leżał w szpitalu,
„sikał przez rureczkę” – mówili jego rodzice.
Wciąż widzę, gdy po upadku szybko się podnosi.
Chce coś krzyknąć, lecz ból wstrzymuje głos,
co nagle ugrzązł w jego kruchej krtani).
Byliśmy jak bracia: odwiedzał mnie, gdy pilnowałem
pasących się owiec, rozpalaliśmy ogniska i wyciągając
przed siebie pięści, krążąc wśród dymu, udawaliśmy,
że jak superman latamy wśród chmur.
9
Jutrznia
biel się nie smuci ani weseli...
Tadeusz Różewicz
Grudniowy mróz łamie gałęzie, unieruchamia zamki w drzwiach.
Wynoszę popiół z kominka i rozrzucam po polach. Za oblodzoną
furtką, pordzewiałą wędzarnią słychać ze schroniska szczekanie,
wycie zmarzniętych psów. Zima rozciągnęła się wokół.
Wczoraj zmarła nauczycielka, która nauczyła mnie pisać.
Śnieg jak twarda łuska, na nim ja – ledwie widoczna
postać z węglarką w ręce. Wiatr wstrzymuje pieśń,
tłucze się w mojej szklanej głowie. Spala kolędę.
10
Bukolika
woda ze źródła pita szeroko otwartymi ustami –
lato z trzaskiem przesila się nad głową:
w topolach, w drutach elektrycznych.
sosnowy pył
na włosach
i w oku.
las, a w nim nasze schylone grzbiety –
przybliżamy twarze ku ziemi. każdy nad
swoim drobnym krzakiem czarnej jagody.
11
Czarne jezioro
Młode, przyjezdne dziewczyny, ich nieporadność,
pokraczność, gdy skaczą z pomostu. I jeszcze to,
że nie zabierają z sobą śmieci. Oślepia je wysoki dzień,
pokazuje granice natury. Blasku podpatrywany w gałęziach,
co chcesz pokazać? W jaki sposób przylegam do świata,
czy świat przylega do mnie? Dajesz wszystko,
czego potrzebujesz. Patrz, zrobiłem z dłoni budkę,
niosę w niej owada, puchatego motyla.
Lato roztrzaskane o maski samochodów.
12
Sanatorium
dla Pawła Sobierajskiego
Gdy byłem mały, chorowałem na płuca
i połowę dzieciństwa spędziłem w sanatorium.
Pamiętam pewną dziewczynę, z którą uciekaliśmy
przez dziurę w siatce, by za krętym lasem,
na murku przy kapliczce, jeść dzikie gruszki i jabłka.
My, głębokie dzieci, gryźliśmy gorzkie pestki,
zlizywaliśmy sok z palców, a po powrocie musieliśmy
wysłuchiwać krzyków chudego ordynatora.
Pamiętam też, gdy wieczorami zabierała mnie
do swojego pokoju, pośpiesznie pokazywała cipkę,
potem wybiegała na korytarz pełen okien z widokiem
na leniwą łachę rzeki. Rano, gdy schodziłem na śniadanie,
siedziała już przy stole na ogromnej, rozświetlonej sali
i śmiała się do mnie znad talerza gęstego grysiku.
13
Podróże (O żywocie ludzkim)
Życie jak to – mijam walący się dom,
na którym rosną brzózki, mężczyzn
umawiających się na wódkę –
jeden z nich dłonią uderza w szyję.
Czytam znaleziony list: „U dziadzia
nic szczególnego, rozpacza za babcią
i na dodatek po operacji spuchła mu ręka.
Na szczęście nie puchnie ta druga, na którą
piętnaście lat temu spadł niemały sopel”.
Życie jak to – w końcu przychodzę
do tej kobiety, by znów przynieść jej
w wiaderku węgiel z piwnicy, odkurzyć dywany.
Taką ją zastaję: w kuchni, przy ściszonym radiu,
wtuloną w kolędę, nad katechizmem.
Wpatrzoną w kołyszącą się za oknem
kostkę słoniny na jabłoni.
14
Praktyki
Krótka ulica.
Uczniowie Mechanika
z reklamówkami w rękach
wchodzą do tłustych warsztatów.
Płytko oddycha niebo.
Wyprowadziłem się.
Przez cztery dni paliłem rzeczy po sobie.
Zawstydziłem się, bo podpatrzono mnie
w trakcie modlitwy.
Mój głos ciemniał wśród gałęzi.
Teraz ta ulica.
Chłopaki odpalają papierosy,
dzielą się śniadaniem.
Żują w ustach ostry
mądry chleb.
15
Spis treści
Koronacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Ziemia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jak bracia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jutrznia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Bukolika . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Czarne jezioro . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Sanatorium . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Podróże (O żywocie ludzkim) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Praktyki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wiersz dla mojej matki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Fresk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Eluwium . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Kościoły . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Konstrukcja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
* * * [jeszcze chwilę czekają...] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Elekcje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Żniwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Pozostali . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Edukacje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Nominacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Opowiadanie starego sąsiada . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Opowiadanie starego sąsiada II . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Opowiadanie starego sąsiada III . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Opowiadanie starego sąsiada IV . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Opowiadanie starego sąsiada V . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Epitafium . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Długa podróż . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Świadkowie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Przez śnieg . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
57
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
37
38
Matka Boska Śnieżna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Grynberg . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wyspa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Dom . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Kretes . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Objawienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Mit . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wizytówka tego świata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Kres . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Przyjmę ziemię . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Płótna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zwiastowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Oczerety . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Ballada . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Królestwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zło . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Elegia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
Świetna, wielowymiarowa, niejednoznaczna i prawdziwa poezja mówiąca własnym
głosem, wkraczająca na obszary rzeczywistości nieczęsto przez współczesną poezję
odwiedzane. To świat wsi, jej pejzaży, mieszkańców i ich „codziennych obrzędów”,
przenikliwie i z czułością obserwowanych przez autora.
W mikrokosmosie Pełnej krwi Łukasza Jarosza – przeobrażającym się niepostrzeżenie w makrokosmos – teraźniejszość istnieje na tych samych prawach co przeszłość.
Świetnie poetycko podsłuchane opowiadania babci czy sąsiada pozwalają poszerzyć
świat współczesny o perspektywę historyczną – rzezi na Ukrainie, głodu, egzekucji
Żydów i okrucieństw partyzantki. W świecie tym czai się diabeł i zło, gniew i strach,
przywoływany bywa Bóg i pytania o jego obecność, pod „ciemną nakarmioną ziemią”
kryją się moce rozstrzygające o naszym losie.
Cena detal. 25,90 zł
Jarosz_Pelna krew_okl_druk.indd 1
2012-04-20 14:51:26