Słowo o nadobnym Józefie Pobłogosław, ojcze! Jakub żył w Ziemi
Transkrypt
Słowo o nadobnym Józefie Pobłogosław, ojcze! Jakub żył w Ziemi
Słowo o nadobnym Józefie Przekład wg XVI-wiecznego rękopisu ze zbiorów Muzeum Narodowego w Pradze, sygn. IX H 16, k. 170’-179. Pobłogosław, ojcze! Jakub żył w Ziemi Chaldejskiej. Miał dwunastu synów: najstarszym spośród nich był Juda, najmłodszymi – Józef i Beniamin. Wszyscy synowie Jakuba pasali w górach bydło, a Józef i Beniamin służyli w domu swemu ojcu. Bracia ich zaś źle o nich myśleli. Pewnego dnia rzecze Józef do ojca swego: „Ojcze, pozwól mi pójść do braci moich, zanieść im nieco strawy i zobaczyć się z nimi, bom dawno ich nie widział i serce moje za nimi tęskni”. Odpowiedział mu Jakub: „Józefie, synu mój, serce moje niechętnie rozstaje się z tobą”. Znów mówił Józef: „Serce moje boleje [z tęsknoty] za mymi braćmi; pójdę, ojcze, lecz szybko do ciebie powrócę”. I powiedział Jakub: „Bacz, idąc, synu mój Józefie, i szybko do mnie wracaj”. Zabrał Józef podarki dla braci i wyruszył, pragnąc mocno ich ujrzeć. Ledwie ich odnalazł, przypadł ku nim, wołając: „Pokój wam, bracia moi, i radość niosę od ojca waszego”. Oni mu odpowiedzieli: „Raduj się i ty, który posiadasz jego dobra”. Józef rzekł: „Tak postanowił nasz ojciec”. I zebrali się [bracia], mówiąc: „Dobrze, że do nas przyszedł, zabijemy go. Ojciec ma przecież i nas” – i, chwyciwszy [Józefa], mocno go bili. On zaś prosił, mówiąc: „O, bracia moi, czemu mnie bijecie jak jakiego złoczyńcę? Bracia moi, złem za dobro mi odpłacacie! O, bracia, jeśli nie zmiłujecie się nade mną, to miejcie litość nad rozpaczą, nad łzami ojca waszego! Pomnijcie na jego starość, bracia moi! Czy nie pamiętacie bratobójcy Kaina?”. I rzekł Juda: „Nie bijmy go tak, by skonał”, a Ruben: „Wrzućmy go do jamy” – i wrzucili go. Przepędził tam Józef siedem dni. Widząc zaś idących górą kupców egipskich, [bracia] rzekli: „Sprzedajmy go, by z ręki naszej nie zginął, niech odejdzie w obce strony i tam umrze”. I, wyciągnąwszy z rowu, sprzedali Józefa za trzydzieści złotych monet i powiedzieli kupcom: „Nic mu nie mówcie, bo jest magiem; rzuci na was czary i uśmierci, a sam ucieknie”. I poprowadzili [Józefa] [kupcy], bijąc mocno. Józef widział grób matki swojej Racheli i przypadł ku niemu z płaczem, mówiąc: „Gorze mi, matko moja! Nie wiesz, co wycierpiałem przez braci moich. Rachelo, Rachelo, matko moja, jeśli możesz, weź mnie ze sobą do grobu, bym więcej goryczy przez braci moich nie cierpiał”. Kupcy zaś rzekli: „Nie rzuci na nas czarów, jak mówili pasterze, którzy tęgo go bili” – i poprowadzili [Józefa] dalej. Przebyli wielkie morze, przybyli do Egiptu i sprzedali Józefa pewnemu wielmoży imieniem Charej1. Widział on wielką urodę [Józefa] i to, że był mądry i rozsądny, i uczynił go zarządcą całego swego domu. Przebywał [Józef] u Chareja osiem lat. Żona Chareja widziała jego rozum i piękność, i, pełna złych myśli a bezwstydna, zastanawiała się, jak go uwieść. Jęła więc krasić swe oblicze, a suknie chędożyć, by przyciągnąć Józefa ku sobie. I tak doń mówiła: „Bądź ze mną”. On zaś, roztropny, nie chciał, lecz odpowiadał jej: „Nie zdradzę pana mojego, bo choć kupił mnie, za sługę mnie nie trzyma, lecz uczynił zarządcą swego domu”. Znów niewiasta mówi do Józefa: „Chodź, bym mogła cieszyć się twą krasą. Zabiję męża, a ciebie uczynię panem mego domu” – i naprzykrza mu się. On zaś, rozsądnie, nie zgadzał się; lecz [pani] ponownie przywołała go do siebie, do pałacu, i rzekła: „Józefie, jeśli nie spełnisz mojego życzenia, zginiesz marną śmiercią”. Odpowiedział: „Ja dawno już, z rąk mych braci, złą śmiercią umarłem”. Chwyciła go kobieta za ramię i rzecze: „Nie puszczę cię stąd, dopóki nie uczynisz według mojej woli”. Józef zaś zrzucił z siebie szatę i wybiegł. Ona, ze złą myślą, rzecze: „Nie mogę ścierpieć w domu moim takiej urody” i woła wielkim głosem, płacząc i trzymając w ręce szatę Józefa, na co zbiegli się ludzie. W owej chwili przybył i mąż pani, Charej; powitała go z płaczem i kłamliwymi słowy: „Czy widzisz, co twój ulubieniec chciał uczynić w domu twoim? A tyś tego Żyda, psa, umiłował” – i kłamała to, co diabeł w sercu jej posiał. Pochwycił Charej Józefa i bił go strasznie, aż połamał mu nogi. I kazał wrzucić go do ciemnicy. Bracia zaś, sprzedawszy Józefa, okrwawili jego koszulę i posłali ją do swego ojca, Jakuba, ze słowami: „Dziki zwierz [napadł i] zjadł Józefa; znaleźliśmy tylko trupa i poznaliśmy, że suknia jest suknią naszego brata Józefa”. Jakub pochwycił koszulę i płakał gorzko, i targał swe pobielałe włosy, wołając: „O, Józefie! Obym był uchronił twą urodę przed dzikim zwierzęciem! O, Józefie! Zwierzęta to czy ziemia krew twą szlachetną przyjęły? O, Józefie! Któż nacieszy się twym pięknem! Zwierzęta czy ziemia zamroczyły twoje piękne oczy? O, Józefie! Gdybym choć w ptasich trelach głos twój słyszał! O, komuż powierzę łzy mojej starości! Serce moje zaznaje goryczy, jakiej nikt nigdy nie poznał”. I mówił do swych synów [Jakub]: „O, niegodni, powiedzcie, gdzie [znajdę] grób mego ukochanego syna Józefa, abym poszedł tam i z nim umarł”. A oto ukazał się Jakubowi we śnie anioł Pański, niosący na rękach umarłego Józefa, w co nie wierzył Jakub, mówiąc: „Gdyby Józef żył, gdzie skryłaby się jego krasa i słowa jego ukryły?”. Wtrącony przez Chareja do więzienia, Józef przesiedział tam trzy lata, a znalazłszy się tam, poznał sługę i podczaszego króla. Obaj mieli tej samej nocy sen. Pierwszy z nich widział 1 Chodzi o Potifara, zob. Rdz 39, 1. się noszącego czarną szatę, drugi zaś – białą. Rankiem obaj opowiedzieli [swe sny] Józefowi. Pierwszemu z nich przepowiedział Józef, że zetną mu głowę, drugiemu zaś – że dozna wielkich zaszczytów. I poprosił go: „Przyjacielu, nie zapominaj o mnie”. I co wieszczył, to się stało. Minęło niemało czasu, aż faraon miał sen straszny i szukał człowieka, który mógłby go objaśnić. I rzekł doń dawny sługa, który niegdyś siedział w więzieniu: „Jest pewien Żyd, którego Charej wtrącił był do więzienia; byłem tam i ja z moim przyjacielem. Obaj śniliśmy i opowiedzieliśmy mu, a on nam wróżył i co rzekł – spełniło się”. I rozkazał król wyprowadzić Józefa z więzienia; wykąpano go i karmiono przez piętnaście dni, po czym znów2 przyprowadzono do króla. Król zobaczył jego wielką urodę i rzekł: „Jeśli wytłumaczysz mi mój sen, dam ci wielki majątek, albowiem wielkiego strachu doznałem”. Odpowiedział Józef: „Powiedz mi, a ja ci objaśnię”. I rzekł król, faraon: „We śnie widziałem, że pojawiło się siedem czarnych bawołów, które zjadły wszystkie woły na całej ziemi, od Wschodu po Zachód”. Odpowiedział Józef: „Mało się we śnie lękałeś, ale na jawie bardzo się wystraszysz, albowiem przez siedem lat głód wielki będzie [panował] na całej ziemi”. Słysząc to, król wystraszył się bardzo i dał Józefowi córkę swoją za żonę oraz całe królestwo i ustanowił go królem. I rzekł znów do niego: „Skoroś sen wytłumaczył, umocnij teraz królestwo, a mnie szanuj w miejsce swego ojca”. Słysząc, iż Józef został królem, Charej przeląkł się i pyta żony: „Cóż uczynimy? Józef nasz został królem i za zło nam odpłaci”. Słysząc to, żona wyjawiła mu całą prawdę i rzekła: „Gdybym nie była tego uczyniła, [Józef] nie zostałby królem”. Poszedł Charej do króla Józefa i rzecze: „Zmiłuj się nade mną, panie, i wybacz to, com zgrzeszył przeciwko tobie, kiedy posłuchałem swej żony mniemając, że mówi mi prawdę; lecz sam dopiero teraz ją poznałem. Wybacz mi, panie”. Odpowiedział Charejowi Józef: „Ufaj mi, bracie, byłem twoim sługą” – i wszystko mu wybaczył. I, gdy w całym królestwie sprzedawano mu zboże, płacił król Józef złotem. Dziesięciokrotnie podwyższano daninę i tym sposobem przez sześć lat płacono za ziarno. Po szóstym roku nastał głód, który powstrzymał plony na trzy lata; po tym czasie zaczęto zboże sprzedawać. Przybywali więc ludzie ze wszystkich krańców ziemi. A słysząc o tym, również synowie Jakuba rzekli: „Chodźmy i my do króla, faraona, i przywieźmy sobie żywność”. Rzecze Jakub: „Idźcie, lecz pozostawcie Beniamina, by przy mojej ślepocie był mi przewodnikiem”. Synowie jego odparli: „My sobie [ziarno] przywieziemy, a jemu kto przywiezie?”. I tak wszyscy razem poszli. (Józef, jeszcze w więzieniu będąc, najwięcej tęsknił za Beniaminem.) W ten sposób przybyli [do Egiptu] wszyscy synowie Jakuba. Kiedy 2 Tak w tekście. ujrzał ich król Józef, rzekł sobie w sercu: „Dobrze się miewają zabójcy moi”, a widząc Beniamina, wszedł do pałacu i gorzko zapłakał, mówiąc sobie w duchu: „O, szczęśliwyś, Beniaminie, mogąc oglądać ojca naszego”. Zasiadł [Józef] na tronie i pytał ich, z jakich ziem przybywają. Odpowiedzieli mu: „Z Ziemi Chaldejskiej. Jesteśmy synami Jakuba”. Zapytał Józef: „Czy wszyscy jesteście synami Jakuba? Jest was jedenastu?”. A oni: „Był i dwunasty, lecz [dzikie] zwierzęta go pożarły”. Zapytał też Józef: „Jak miał na imię?”. Odparli: „Józef”. Na wspomnienie Józefa rozpłakał się Beniamin, a król spytał: „Czemu on płacze?”. Odpowiedzieli: „Młody jest jeszcze i głupi, to i płacze”. Znów zapytał ich król: „Nie mówcie mi nieprawdy; mam tu kielich, który mówi mi wszystko, co się dzieje na świecie. Powie mi też, czy jesteście synami Jakuba”. I polecił sługom przynieść ów kielich, i przynieśli. Puknął weń [Józef] i rzekł: „Zaprawdę wszyscy jesteście synami Jakuba”. I znów puknął, i zawołał każdego po imieniu, które znał. Oni dziwili się, jak kielich może mu to mówić. Jedli z nim i pili, i dał im [Józef] ziarno, i zapowiedział sługom: „Schowajcie ów kielich po kryjomu do toreb Beniamina”. A kiedy bracia odjechali, polecił sługom zawrócić ich z drogi i zażądać kielicha. Powiedzieli [braciom] słudzy: „Wracajcie, bo zaginął kielich, który wszystko królowi przepowiadał”; przeszukali im sakwy i znaleźli kielich u Beniamina. Przyprowadzono [braci] przed króla, który powiedział: „Słyszałem o waszym ojcu i za jego przyczyną uprzejmie was przyjąłem. Czemuście więc [kielich] ukradli?”. Odpowiedzieli: „Jeden spośród nas jest niegodziwy. Jego więc ukarz. Inny nasz brat również zło czynił i złem odpłacił mu Bóg”. Król powiedział: „Ponieważ mnie okradł, zatrzymam go i zostanie mym niewolnikiem”. Wystąpił Juda i rzecze: „Panie, ojciec nasz płakać będzie po swym drogim synu. On go prowadzi, rozmawia z nim; jest radością jego starości. Zatrzymując tu [Beniamina], wpędzasz ojca naszego do grobu”. Powiedział król: „Pójdźcie i powiedzcie ojcu waszemu, aby przybył do mnie, a ja oddam mu syna. Wróćcie z nim i wy, a dam wam zboża bez zapłaty”. Poszli więc; a gdy dotarli do ojca, spytał ich o Beniamina. Mówili o nim same złe słowa, a Jakub, zapłakawszy, rzekł: „O, niegodni, niedość wam było Józefa, żeście i Beniamina zgubili?”. Juda powstał i powiedział, że zapowiedział mu był król, że gdy Jakub przybędzie, odda Beniamina. Gdy Józef odesłał swych braci, poprowadził Beniamina do swojej komnaty i rzekł mu ze łzami w oczach: „O, Beniaminie, czy nie poznajesz Józefa, swego brata?”. I objąwszy się wzajem za szyje, płakali obaj. I opowiedział Józef [bratu] swoje losy, [po czym] odział go w królewskie szaty i posłał na spotkanie ojca. Gdy [Beniamin] ujrzał Jakuba i swych braci – nie poznali go. Powiedział Jakubowi: „Syn twój, Józef, jest królem w Egipcie”. Słysząc to, Jakub powiedział swoim synom: „O, bezbożni, coście uczynili starości mojej?”. Odrzekli: „Gdybyśmy tak nie uczynili, czy zostałby on królem?”. I udał się Józef ojcu swemu na spotkanie. Kiedy Jakub usłyszał głos Józefa, padł na ziemię i nim wstał, trzy godziny leżał jak martwy. I pozostał z Józefem w Egipcie siedemnaście lat. [Józef] wspierał swych braci, rozdał im ziemie i miasta, a Beniamina obdarował najszczodrzej ze wszystkich. Józef zrodził w Egipcie dwóch synów, Efraima i Manassesa. A gdy nadszedł czas śmierci Jakuba, przyprowadził Józef swych synów po błogosławieństwo swego ojca. Jakub zaś był [już] ślepy i pobłogosławił Manassesa. Rzecze na to Józef: „Ojcze, ojcze, to mój młodszy syn, Manasses; pobłogosław Efraima”. Odparł Jakub: „Nawet jeśli młodszy, to niech i on będzie błogosławiony. Błogosławię go w imię ojca naszego Abrahama, Izaaka i w moim własnym, Jakuba; nakazuję też wam, braciom jego ojca, byście byli mu posłuszni. Kto zaś słów moich nie usłucha, niech przeklęty będzie na wieki”. Na wieść, że Manasses, jego bratanek, otrzymał błogosławieństwo, Beniamina ogarnęła nienawiść. Zebrał licznych wojów i stanął przeciwko Józefowi i Manassesowi: walczył z nimi i zajmował ich ziemie. [Wreszcie] bracia, pochwyciwszy go, przyprowadzili do króla Manassesa, a ten [Beniaminowi] wybaczył i mówił: „O, Beniaminie, ojcowie nasi, Abraham, Izaak i Jakub, krwi nie przelewali, a i ja tego nie chcę. Ukorz się i żyj ze swymi braćmi w zgodzie”. On nie chciał, lecz znów powrócił i zbierał wojska, i wiele zła czynił. Wszyscy bracia ponownie się zebrali, pochwycili Beniamina i przywiedli do króla Manassesa i ustawili między sobą. Rzekł Juda do braci: „Bracia moi, cóż uczynimy z tym bratem naszym, który narusza przykazania ojca naszego Abrahama, umiłowanego przez Boga i który bożą obietnicą zrodził Izaaka, który zrodził Jakuba, naszego ojca? I który pobłogosławił Manassesa, syna brata naszego Józefa, i który ustanowił nad nami pana, byśmy mu byli posłuszni? Bo nasz brat posłuszny być nie chce, choć ojcowie nasi krwi nie przelewali”. Rzekli wszyscy bracia: „Poprośmy Boga ojców naszych, by nas od niego uwolnił”. Mawiali wszyscy: „Ukorz się i wróć, Beniaminie!”, lecz nie chciał. Miał [Beniamin] siedmiu synów, których złego nauczał, tak że wszyscy mawiali: „Boże ojców naszych, Abrahama, Izaaka i Jakuba, usłysz nas, [którzy] za brata naszego [wołamy]!”. Wówczas Beniamin popadł w pychę, aż upominali go: „Opamiętaj się, Beniaminie, i powróć!”; on jednak nie chciał, lecz zgrzytał zębami na wszystkich i tak umarł wśród nich. Synowie [Beniamina] przejęli jego niegodziwe obyczaje i potomstwo ich zło czyniło, póki nie wygubił ich Amalek dręczyciel, [a Mojżesz] uratował pozostałych, rozpostarłszy na górze dłonie na obraz krzyża3. Bogu naszemu chwała na wieki, amen. 3 Nawiązanie do bitwy Izraelitów z Amalekitami pod Refidim (Wj 17, 8-16). przeł. Małgorzata Skowronek