trzeba kochać i wspierać. Codziennie.
Transkrypt
trzeba kochać i wspierać. Codziennie.
a C3 SOBOTA, 22 CZERWCA 2013 DZIEŃ OJCA Bycie tatą to odpowiedzialność. Bo dzieci trzeba kochać i wspierać. Codziennie. Ojcowski wynalazek Dziewczynka urodziła się zdrowa.Minęładobaizaczęłysiękłopoty. – Mała jest wiotka – mówili lekarze. Nie było komunikacji między mózgiem a mięśniami, które wobec braku impulsów z centrali nie pracowały. – Przez pierwszy rok jeździliśmy odlekarza do lekarza –opowiada Bogusław. – Człowiek nie jest przygotowany na chorobę dziecka. A zwłaszcza na to, że im intensywniejjestleczone,tymjego stan bardziej się pogarsza. Tata szukał sposobu, żeby córci było dobrze. Gdy płakała, włączał suszarkę do włosów. – To był mój ojcowski wynalazek. Odkryłem, że ten dźwięk ją uspokaja. Martwił się. Wiotkość się pogłębiała.Dzieckocorazsłabiejruszałorączkami,oddychałodzięki respiratorowi. – Któregoś dnia byłonaprawdękiepsko.Zacząłem powtarzać jak w transie: Panie Boże,wezmętenkrzyż,uratujmoją Natalkę, daj jej czas, zostaw nam ją. I dziecku się polepszyło. Postanowiłem zabrać córkę ze szpitala. Żebyśmy poczuli się rodziną. Bo rodzina powinna być razem. Przeszkodą był respirator, bez którego Natalka nie mogła oddychać. – Musiałem go zdobyć. W internecie ktoś oferował urządzenie za 20 tysięcy złotych. Nie miałemtyle.Aleszczęśliwieruszył program „Domowej wentylacji”. Polegał na tym, że za państwowe pieniądze prywatna firma obsługiwałapacjenta,dostarczającmu respirator,ssak,pulsoksymetrico tam było trzeba. Natalka mogła wracać do domu. wzorowo.Córeczkaszłaprzezżycie w swoim tempie. Tobyłniezwykłydzień.Niedbałowieszalelizradości,akrajpogrążyłsięwżałobiepośmierciJana Pawła II. Tymczasem pojawiły się nowewyzwania.Jakwychodzićzdomuzdzieckiem,którejestpodrespiratorem? Bogdan pamiętał o obietnicy danej córce. Zdobył więc wózek, który mógł udźwignąć i dziewczynkę, i potrzebne urządzenie. Pierwszy respirator, którego używała Natalka, ważył 15 kg, tyle samo wózek bez obciążenia i – z czasem – kolejne 15 dziecko. – Pchałem te prawie 50 kilogramów chodnikiem, polną drogą,alejkąwogrodziebotanicznym, przeciągałemprzezpiaseknaplaży. Nie narzekałem. Kochaliśmy naszą małą i skoro sama nie mogłapójśćnaspotkaniezeświatem, chcieliśmy ją do niego zaprowadzić.Żebyczuła,żeżyje.Mieliśmy szczęście,bolosdozowałnamsprawydozałatwieniapokolei.Dostawaliśmy czas, żeby podejmować coraz to nowe wyzwania. Tato z doktoratem FOT. ARCHIWUM RODZINNE S zymek ma siedem lat i jest chłopcem z charakterem. Chętnie poznaje świat i zadaje trudne pytania. Jak wtedy, gdy dowiedział się, że do nieba odszedł jego młodszy brat Miłosz, a zaraz za nim podreptała tam starsza siostra Natalka. Najtrudniejsze z tych pytań brzmiało: – a co będzie, gdy do nieba odejdzie wam trzecie dziecko? Zważywszy na okoliczności, pytanie było logiczne. Szymek tęskni przecież za siostrą i bratem, a już się z nimi nie może pobawić. –Niewiedziałem,coodpowiedzieć – mówi Bogusław Niedbała,tatachłopca.Aprzecieżnieboi się wyzwań. Problemy, jak podkreśla,sąpoto,żebyjerozwiązywać, zadania – by je wykonywać a miłość, by nią otaczać bliskich. Najpierwtęmiłośćpodarowałżonie.IprzysiągłjejprzedBogiem, że będą razem na dobre i na złe. Takzostałmężem.Wdniu,wktórym po raz pierwszy wziął na ręceswojąnowonarodzonącóreczkę – poczuł się ojcem: – Natalka patrzyłanamniewielkimioczami taka śliczna i ufna, a moje serce topniało.Przyrzekłem,żeniedam jej skrzywdzić. Przyjazny świat Na stole piętrzą się albumy ze zdjęciami. – Tu Natalka się tak pięknie śmieje, a tam rusza rękami.Trochętotrwało,alejateżktóregośdniazacząłemuśmiechaćsię dolustraiwtedyzobaczyłemwnim przyjazny świat. Takiego widoku mi było trzeba. No i wtedy los okazał się łaskawszy.Niedbałowieprzekonali się o tym we Wrocławiu. Byli tam rodzinnie na turnusie rehabilitacyjnym. W aucie bez klimatyzacji,wupale,Natalkadostawałaatakówepilepsji.Ktośżyczliwy podpowiedział im, że PFRON częścioworefundujeautadlaniepełnosprawnych.Niebawemudało im się kupić auto, które było bardziejkomfortowe.ABogusław po raz kolejny przekonał się, że przeszkodyiograniczeniasąpoto, byjejakośomijać.Iżeodtegoomijania jest tata. – Moja rola polega na zapewnieniu bezpieczeństwa rodzinie; żonie, która musi mieć oparcie w mężu i dzieciom, które mogą na tatę zawsze liczyć. Na dobre i na złe Nie każdy ojciec ma na to siłę. Tylko jedna trzecia zostaje z rodziną, gdy rodzi się chore dziecko. Bogusław nie miał takich myśli.Brałnaklatęodpowiedzialność i na głowę zapewnienie bytu bliskim. Nie dopuszczał myśli, że nie podoła. Takie rozważania pojawiły się zajakiś czas, gdy po zdrowym Szymonie urodził się Niedbałom chory Miłosz. – Ale nawet wtedy nie było mowy o ucieczce. Po prostu doszedłem do kolejnej granicy. Tymczasem życie toczyło się swoim rytmem, prawie normalnie. – Natalka lubiła się bawić. Chowałem się jej i pokazywałem nazmianę,aonaposyłałamipromienne uśmiechy. Ot, takie figle. Kochałemjąiwiem,żeionamnie kochała, choć przez te wszystkie lata(siedemimiesiąc–przyp.au- Szymek z tatą budują zamki z piasku SZYMEK (LAT 7) O TACIE: JakijestTwójtata:– Dobry.Noijeszczepowiempani,żebardzoprzystojny,bozawszesięładnieubiera. Acotatalubinajbardziej:– Jajecznicę. Umiegotować? –Robinamzmamąjajkanamiękko.Udająsię. Jakspędzaszczasztatą: –Chodzimydomuzeów.Ilubięznimbudowaćzamkizpiaskunaplaży.Raznamwyszedłprzeogromny. Czegonielubiszuswojegotaty:–Jakkrzyczy,alerzadkomusięzdarza.Pewniedlategonielubiękrzyczenia,bosięnieprzyzwyczaiłem. MaszjakąśniespodziankędlatatynaDzieńTaty: –Możetobędzierysunek,nieźlerysuję,więcsiętataucieszy. ACiebiecobyucieszyło: –Jakbyśmysięrazemwybraliwtakimęskirejsstatkiem.Daleki. torki)–niepowiedziałanawetsłowa;zanimsiętegonauczyła,założono jej rurkę tracheotomijną, a z tą rurką mówić się nie da. Mijałymiesiąceilata,alekarze wciąż nie umieli powiedzieć, co dzieckudolega.–Niewiedzieliśmy, ile czasu jej zostało. Chwytaliśmy więc każdą chwilę, którą los nam podarował – mówi Bogdan. Natalkabyłacodzienniepoddawanarehabilitacji.Plandziałania został rozpisany na dni i godziny. Dzieckunależałodostarczaćbodźce,dziękiktórymnaswójsposób poznawało świat. Rodzice mieli do pomocy pielęgniarki i rehabilitantki. Mała miała też domoweprzedszkole.Rodzicewyliczyli,żewciągusiedmiulatprzezich dom przewinęło się ponad 60 osób. Dziecko prowadzono różnymi metodami. A motorem zmian był Bogdan. Gdy sytuacja Natalki się ustabilizowała, a życie rodziny przestało wchodzić w ostre wiraże, Niedbałowiepomyśleliodrugim dziecku. I urodził się Szymek. Zdrowy. – Szaleliśmy z radości – opowiadaBogdan.–Mimożena- wetprzyjednymniemieliśmyczasudlasiebie.Gdychciałemzabrać żonę na randkę – wynajmowaliśmypielęgniarkę.TerazprzydwójceAniapotrzebowałastałejpomocy.Postanowiłemwziąćurlopwychowawczy. Ta decyzja wywołała konsternację w biurze. Bogusławmiałopiniędoskonałegopracownika,niktniewiedział, że ma niepełnosprawne dziecko. Firmanaurlopsięjednakzgodziła.IBogdanbezwahaniaodrzucił złożonąmuwtymczasiepropozycjęobjęciadyrektorskiegostołka w zagranicznej filii macierzystej firmy. Kończył właśnie 31 lat i rozniosłosię,żeprzezdziecizaprzepaścił karierę. Tyle że on miał innepriorytety.–Aniprzysięgałem byćoboknadobreinazłe.Zfirmą miałemtylkoumowęopracę.Jako specjalistaodzarządzaniawie,że życie człowieka podzielone jest na etapy. – W tamtym momencie dla mojej rodziny najważniejsza była moja obecność w domu. Żona potrzebowała wsparcia imążjąwspierał.Razemzajmowali się chorą Natalką i zdrowym Szymkiem. – Synek rozwijał się Gdy rodzina kładła się spać, Bogusławzasiadałdolekturyipisania. Marzył o doktoracie i pomyślał, że wykorzysta czas w domu. Iwykorzystał.Jestdoktoremnauk ekonomicznych. Pracę obronił na Uniwersytecie Ekonomicznym (wtedy AE). Później został dyrektorem. Tyle że innej firmy. Tymczasem organizował życieswojejrodziny.Natalkapopowrociedodomuprzezprawierok obywała się bez respiratora, Szymekrósłjaknadrożdżach.Tataułożyłprecyzyjnykalendarzzajęć dzieci. – Pielęgniarki i terapeutkizajmowałysięNatalią.Ania –obojgiemdzieci.Wróciłemdopracy. Nie mieliśmy większych problemów finansowych, bo choć miesięczne utrzymanie córki kosztowałokilkatysięcy,rehabilitacjępokrywaliśmy z „1 procenta”, no itrochędostawaliśmyodpaństwa. Żeby było łatwiej, tata wprowadzał innowacje. W tym celu doktor n. ekonomicznych zmienił się w stolarza i przekonstruował łóżko córki, zbudował podjazd,żebymożnabyłopokonywać schody dzielące oba poziomy mieszkania, przerobił łazienkę. Ważące15kgbezwładnedziecko jestwrzeczywistościtrzyrazycięższeiwsadzeniegodowannyprzez jedną osobę jest niewykonalne. Potrójna miłość Mimo pietrzacych się trudności, na rodzinnych fotografiach więcej uśmiechu niż łez. Choć przecież tacie szklą się oczy, gdy dotyka zapisanej na zdjęciach twarzy córeczki i przypomina sobie, jakim dobrym bratem był dla niej Szymek. – Kiedyś ją zamiśkował – wie pani?Natalciasiedziałasobiewhamaku, a Szymek zarzucił ją pluszowymi zwierzakami. Był zachwycony,onapromieniała,amoje serce biło jak oszalałe. Do dziś mnie ten Szymusiowy pomysł wzruszairozbawia.Kochałemich oboje najbardziej na świecie. Niedbałowie w tym czasie mnożyli swoją miłość do dzieci przez dwa. A niebawem mieli ją mnożyć przez trzy. Miłoszek urodził się zdrowy. Ale już w następnej dobie ujawniłysięsymptomychoroby.Tozawiodło Bogusława pod ścianę. –Bałemsię,żeniedamrady.PojawieniesięnaświecieMiłoszkawystawiłomnienakolejnąpróbęikolejny raz przyszło mi się uczyć pokory wobec życia i choroby. Maluchmiałzapaścioddechowe. Wiele razy odchodził na drugą stronę tęczy, a potem wracał. Problemy z napięciem mięśni unajmłodszegosynkabyłymniejsze niż u Natalki, dlatego Ania i Bogdan od razu postawili na rehabilitację.Miłoszchowałsiębez respiratora,agdybyłgłodnywołał„daj”.–Śmiałsiędonas,chwytałzabawki,choćzwiekiemipostępemchoroby(nieokreślonaence- falopatia postępująca) był coraz słabszy. Przed ukończeniem roczku przestał podnosić główkę. Tata był aktywny na forach internetowych. Mówi, że wszedł w świat rozpaczy rodziców chorychdzieci.Alebyłtotakżeświat wzajemnej pomocy i wsparcia. – Podpowiadaliśmy sobie, co zrobić, podsuwaliśmy pomysły i rozwiązania – opowiada. To wtedy zacząłwyświetlaćdzieciomstare bajki.Akcjatoczyłasięwnichwolniej niż we współczesnych, więc Natalka i Miłoszek lepiej je rozumieli,aSzymekbyłzafascynowany Reksiem, Bolkiem i Lolkiem oraz Smerfami. Miłoszek i Natalka –Proszęspojrzeć–mówiBogdan i otwiera album na 30. stronie. –Gdyprzymykampowieki,przed oczami staje mi tamto popołudnie. Jesteśmyrazem:jaimojedzieci: Natalka, Szymek i Miłoszek. Tak wyglada szczęście. W czerwcu 2010 r. Niedbałowie byli z dziećmi na turnusie rehabilitacyjnym. Miłoszek trzymałsięfantastycznie.Niemaludało się opanować ataki epilepsji. Aleprzyplątałosięzapaleniepłuc. Trafił do szpitala, trzeba go było podpiąć do respiratora. –Ostatnie dwa miesiące życia spędziłjednakwdomu.Dziękihospicjum „Alma Spei” byliśmy razem i byliśmy spokojni, że mamy wsparcienawypadekzaostrzenia choroby. Jesienią pojechaliśmy na wycieczkę do skansenu w Wygiełzowie, którą hospicjum zorganizowało dla swoich podopiecznych.Miłoszekbyłcorazcichszy, odzywał się tylko na jedzenie. Szeptał to swoje „daj”. Jedyne słowo, którego się nauczył. W październikowy piątek po południu udałonamsiędwukrotniezatrzymać go po stronie życia. W sobotę wczesnym rankiem westchnął ostatni raz... Dwa miesiące potem do bratadołączyłaNatalka.–Tobyłtrudny czas i dla nas, i dla Szymona – mówi Bogusław. – Miał niecałe pięć lat i trudno mu było zrozumiećrzeczyostateczne.Anambyło trudno mu to wszystko wytłumaczyć. Brałem go więc na kolanaimówiłem,żebraciszekposzedł do nieba, a potem, że dołączyła do niego siostra. Że ich nie ma tu na ziemi, ale tam wśród aniołów, w bieli i błękicie są na pewno. Że kiedyśsięznimispotkamy.Towystarczało pięciolatkowi. Dziś Bogdan przyznaje – choć może to dziwnie brzmi, czuł się spełniony w roli ojca dziecka chorego. –NatalkaiMiłoszakceptowali każdy mój pomysł, zdawali się na mnie. Szymon jest partnerem wdyskusji.Słucha,aleijamuszęgo uważniesłuchać.Gdytrzeba,prowadzi ze mną negocjacje i łatwo nie daje za wygraną. Cieszy mnie ta jego zadziorność i ciekawość iuwielbiampokazywaćmuświat. Bo choć mam troje dzieci, to tu na ziemi trwa czas Szymona. MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ