Protokół z posiedzenia Rady

Transkrypt

Protokół z posiedzenia Rady
PROTOKÓŁ Z POSIEDZENIA RADY PROGRAMOWO-NAUKOWEJ FILMOTEKI
NARODOWEJ W DNIU 10 GRUDNIA 2010 ROKU
Członkowie Rady obecni na posiedzeniu:
Józef Gębski (reżyser))
Prof. Rafał Habielski (Uniwersytet Warszawski)
Prof. Małgorzata Hendrykowska (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu)
Prof. Marek Hołyński (Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego)
Andrzej Jaroszewicz (Prezes Stowarzyszenia Twórców Obrazu Filmu Fabularnego)
Paweł Potoroczyn (Dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza)
Danuta Stolarczyk-Lang ( MKiDN - Naczelnik Departamentu Departament Własności
Intelektualnej i Mediów)
Przedstawiciele Filmoteki Narodowej:
Prof. Tadeusz Kowalski - Dyrektor Filmoteki Narodowej
Grzegorz Balski - Kierownik Zespołu Cyfryzacji Zbiorów Ikonograficznych i Informacji
Internetowej
Ewa Siadek – Specjalista ds. kin studyjnych
Elżbieta Wysocka – Koordynator Projektu Repozytorium Cyfrowe
Agata Zalewska – Kierownik Zespołu Zbiorów Filmowych
Adam Wyżyński – Sekretarz Rady
Porządek Obrad:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
Informacja o planowanych kierunkach rozwoju Filmoteki Narodowej.
Omówienie realizowanych projektów.
Przedstawienie założeń Repozytorium Cyfrowego FN.
Prezentacja Fototeki – wirtualnego albumu historii filmu polskiego.
Dyskusja.
Wolne wnioski.
Prof. Tadeusz Kowalski: Bardzo dziękuję za Państwa przybycie. Nasze dzisiejsze spotkanie
nie ma charakteru sprawozdawczego, gdyż jest to nasze drugie spotkanie w tym roku. Jeszcze
raz przepraszam za moją nieobecność na poprzednim spotkaniu, która wynikała z przyczyn
czysto losowych.
Zaprosiliśmy Państwa, by opowiedzieć o planach na najbliższą przyszłość i prosić o
Państwa opinie. Zacznijmy może od pewnej niespodzianki, którą przygotowaliśmy. Jesteście
Państwo w elitarnym gronie osób, które po raz pierwszy zobaczą fragment „Mani”, czyli
filmu z Polą Negri. Jest to moment historyczny, ponieważ od wielu lat nikt tego filmu nie
oglądał. Jest to fragment, który mamy zeskanowany. Zaprezentujemy wersję testową, która
1
pokazuje różnice skanowania z wykorzystaniem suchej i mokrej bramki. Materiał trwa około
8 minut.
[W trakcie pokazu] Testujemy materiał, którą techniką go zrobić. Różnica z bramką mokrą
polega na tym, że taśma przed skanowaniem przechodzi przez specjalną nawilżającą ciecz. W
wyniku testów okazało się, że przy mokrej bramce materiał wygląda lepiej, ale jest mniej
stabilny. Przy suchej jest bardziej stabilny, ale często jego jakość jest niezadowalająca.
Pytanie jest takie, czy obraz stabilizować, czy uzyskiwać pewne efekty. Dodatkowo trzeba
będzie czyścić klatka po klatce. To, co Państwo widzą, to 4K, tyle że zmniejszony do potrzeb
DVD. [Koniec projekcji]
A teraz, jeśli Pani Profesor Małgorzata Hendrykowska pozwoli, chciałbym powiedzieć
kilka słów. Pokazaliśmy na początek fragment filmu, nad którym pracujemy, ponieważ jest to
film realizowany w ramach projektu Nitrofilmu Z tego co wiem, pierwszy akt już jest
zeskanowany, a kolejne są w trakcie skanowania. Mamy zainstalowany cały sprzęt, trwają już
prace rekonstrukcyjne nad tym filmem. To się wiąże z jednym z naszych zamierzeń na
przyszły rok. W przyszłym roku, w drugiej połowie, Polska obejmuje prezydencję. W
związku z tym Filmoteka przedstawiła projekt prezentacji filmu „Mania” jako element naszej
dbałości o dziedzictwo kulturowe, europejskie, ale główna aktorka jest Polką, a reżyser
Węgrem, zaś film został wyprodukowany w Niemczech. Jest to prawdopodobnie jedyna
zachowana na świecie kopia tego filmu, przez lata uznawanego za zaginiony.. W ten sposób
chcemy pokazać swoje przywiązanie do dziedzictwa oraz wykazać się najnowocześniejszymi
technologiami związanymi z rekonstrukcją. Planujemy, że w ramach prezydencji odbędzie się
co najmniej 10 pokazów filmów w 10 stolicach, tj. w Tokio , Pekinie, Moskwie, Kijowie,
Mińsku, Brukseli, Paryżu, Londynie, Madrycie i Berlinie - tak zostało to określone w
założeniach programu. Uzyskaliśmy te 10 potwierdzeń z wymienionych stolic. Do projektu
zgłosił się Pan Jerzy Maksymiuk, który jest gotów napisać muzykę i poprowadzić orkiestrę
towarzyszącą tym pokazom, gdyż chcemy, by to była muzyka na żywo.
Z tym projektem wiąże się szereg kosztów, które wzięliśmy na siebie, tzn.
wytworzenie odpowiedniej ilości kopii, przygotowanie wersji językowych, współpraca z
orkiestrą, dyrygentura, itp. To duży projekt, a nie wiemy, czy ostatecznie będzie decyzja, by
realizować ten projekt. W każdym razie do lipca sam film powinien być gotowy, choć jest to
dość trudne. Mamy jednak wiele stanowisk pracy, przeszkolonych pracowników, w sumie
jesteśmy przygotowani do zrealizowania tego całego przedsięwzięcia.
Niezależnie od tego dużego projektu odbędzie się też premiera „Mani” w Polsce w
ramach projektu Nitrofilm, na co już wcześniej zostały przyznane pieniądze.
2
Prof. Małgorzata Hendrykowska: A jaki jest metraż tego filmu?
Prof. Tadeusz Kowalski: 56 minut w projekcji 25 klatek i ok. 82 min w wersji bliższej
oryginału czyli 16-17 klatek na sekundę.
Chciałem jeszcze powiedzieć o innych naszych planach. Zamierzamy wystąpić z dużym
wnioskiem do PISF-u o digitalizację powojennych dokumentalnych zasobów Nitro z naszych
zbiorów. W zasadzie zaczęliśmy już ten program, ale w ubiegłym roku przerwaliśmy go z
braku pieniędzy. W znacznym stopniu są to tzw. nieużytki, czyli materiały nakręcone przez
operatorów, przechowywane, ale nigdy nie zostały użyte w żadnej produkcji. To są często
materiały o bardzo dużej wadze historycznej i dokumentalnej, pokazujące Polskę w sposób –
powiedzmy – mniej propagandowy. Chcemy to robić razem z WFDiF i będziemy o to
występowali do PISF-u w ramach osobnej nitki, ponieważ to nie będzie związane z
Nitrofilmem, który jest skierowany na kino międzywojenne. Tutaj zaś chcieliśmy się
skoncentrować na kinie powojennym i głównie na filmach dokumentalnych.
Drugi nasz cel to program, o którym coraz więcej słychać, czyli Kultura +. Ciągle nie
są znane do końca założenia tego programu, ale wiemy, że operatorem w naszej dziedzinie
będzie Narodowy Instytut Audiowizualny. Pani Elżbieta Wysocka za chwilę więcej powie o
naszym projekcie Repozytorium Cyfrowym, który co prawda kończy się w grudniu tego roku,
ale program w ramach Kultury + byłby jego kontynuacją. Mamy już zebrane bardzo różne
doświadczenia, odbyliśmy także dość burzliwe spotkanie ze Stowarzyszeniem Twórców
Obrazu Filmowego, na którym pojawiły się różne oczekiwania w stosunku do nas,
wychodzące czasami poza nasze możliwości prawne. Chodzi oczywiście o digitalizację
filmów fabularnych powojennych. Nasz kłopot, jak Państwo wiedzą, wiąże się z tym, że
prawa do zdecydowanej większości filmów są bardzo rozproszone i nam się czasami nie
udaje porozumieć z ich właścicielami, którzy bądź mają jakieś wygórowane oczekiwania,
bądź ich żądania finansowe są po prostu nie do spełnienia. Mam nadzieję, że uda się
wprowadzić takie rozwiązanie, że na wytwarzanie kopii wieczystej w ogóle nie będzie
potrzebna zgoda. Nie może być tak, że my, chcąc zabezpieczyć zbiór, musimy się ubiegać o
zgodę, a wtedy ktoś stawia nam wygórowane warunki finansowe, niemożliwe do spełnienia.
To jest nieracjonalne. Nam przecież nie chodzi o to, żeby eksploatować taką kopię, ale by
zbiór nie ulegał dalszej degradacji. Mamy niestety przykre doświadczenia związane z dwoma
filmami przewidzianymi do digitalizacji - „Królem Maciusiem I” i „Historią żółtej ciżemki”.
Oba filmy są bardzo zniszczone, wymagają digitalizacji, a Studio Filmowe „Oko” zmieniło
3
swój punkt widzenia i siedmiokrotnie podniosło nam ceny za zgodę, co zmusiło nas do
unieważnienia przetargu i ogłoszenia nowego.
To są zupełnie realne problemy, gdyż mamy około 300 filmów, w tym 180, do których
mamy pełne, istotne prawa i na tych możemy się skupić, tylko że później są oskarżenia, iż nie
robimy tych tzw. najważniejszych filmów. A nie robimy ich właśnie z powodu utrudnień z
prawami, o których mówiłem.
Andrzej Jaroszewicz: Po naszym spotkaniu miałem dwa telefony ze Studiów, będące
próbami nacisku, żeby skłaniać Filmotekę, by robiła mniej, ale od razu na ekrany, by te filmy
się sprzedawały, by je pokazywać. Myślę więc, że z tamtej strony naciski będą dopóty,
dopóki ta sprawa formalnie, prawnie zostanie rozwiązana.
Prof. Tadeusz Kowalski: Wygląda to tak, że Studia Filmowe też robią digitalizację – m.in.
Kadr zrobił chyba 9 filmów – ale ani jedna taka kopia nie trafiła do Filmoteki. W związku z
tym nie można powiedzieć, że zwiększył się narodowy zasób archiwalny. A my powinniśmy
to mieć na takim nośniku i zapisane w taki sposób, by mieć pewność, że z tym zbiorem nic się
nie stanie. W tej kwestii brakuje porozumienia. Uważam, że ktoś, kto daje publiczne
pieniądze, powinien stawiać warunek, że projekt zostanie rozliczony dopiero wówczas, gdy
Filmoteka podpisze obiegówkę, iż przyjęła na stan cyfrową kopię odpowiedniej jakości. Tak
dzieje się na przykład przy produkcji nowych filmów.
Filmów jest bardzo dużo, pracy jest na wiele lat, a mówię Państwu o tym, ponieważ
problem jest realny. Zgadzam się, że przy okazji dobrze jest zrobić rekonstrukcję filmu, a
zwłaszcza remastering, którego te filmy przede wszystkim wymagają, ale my w takiej sytuacji
musimy szukać tzw. partnera rynkowego, czyli kogoś, kto wyłoży prywatne pieniądze na ten
cel. Skala zadania jest duża, a publicznych pieniędzy niewiele, dlatego moim zdaniem należy
najpierw zbiór zdigitalizować, by nie ulegał degradacji, a remastering można zrobić później.
Najważniejsze, by zbiór zabezpieczyć, a przy tak wysoko ustawionych parametrach
technologicznych tego projektu nie ma takiego zagrożenia, że coś się zniszczy. To chyba
logiczne, że zbiór można udoskonalać w zależności od potrzeb dopiero po przeniesieniu na
cyfrę.
Ponadto tych partnerów rynkowych nie ma zbyt wielu. Udało nam się osiągnąć
porozumienie z dwoma, to były długie i żmudne negocjacje, kontrakty są w zasadzie
podpisane i wiemy, że z nimi wchodzimy we współpracę. Jeśli to doświadczenie będzie
4
pozytywne, to może pojawią się inni. To nie jest taka łatwa droga. To taka uwaga na
przyszłość.
Wydaje mi się, że Kultura + ma być kontynuowana przez pięć lat. Nie wiem tylko, czy
przyznane środki dotyczą roku, czy pięciu lat. A mówimy o 120 milionach...
Danuta Stolarczyk-Lang: To są środki na cały okres. Decyzje mają być gdzieś w połowie
stycznia, bo dochodzi kwestia samorządów. To jest program wieloletni Ministra, poza
budżetem.
Prof. Tadeusz Kowalski: Padają różne liczby... Na spotkaniu „Republika książki” także
mówiło się o 100 milionach na książki w przyszłym roku... My oczywiście będziemy
aplikować do tego programu, co tak naprawdę wiąże się z uruchomieniem przez nas
Repozytorium Filmowego, działającego po to, by te filmy pokazywać i udostępniać w
Internecie wraz z opisami oraz informacjami o tych filmach. Nie chcemy tych filmów jedynie
digitalizować, one mają stanowić pewną ofertę dostępną dla każdego zainteresowanego, choć
raczej nie będą dostępne w systemie „wideo na życzenie”. Wszystkie strony jednak powinny
to potraktować jako wspólny interes, ten stan przejściowy nie może trwać za długo.
Pamiętajmy, że ten zbiór trzeba później obsługiwać, opisywać i zarządzać tymi
gigantycznymi zbiorami danych. Pojemności, które tutaj wchodzą w grę, są ogromne. W
bieżącym roku zrobiliśmy ogromny krok w tę stronę, nasycenie technologii na Chełmskiej w
niektórych lokalach przekracza granice zdrowego rozsądku i choć warunki są skromne, a
zasoby zdecydowanie się powiększyły, staramy się to robić. O tym powie więcej Pani
Elżbieta Wysocka.
Ja chciałbym jeszcze powiedzieć o trzech rzeczach. W przyszłym roku chcemy
rozpocząć remont kina Iluzjon, dostaliśmy pozwolenie na budowę, wszystkie projekty mamy
uzgodnione. W drodze przetargu wyłoniliśmy inwestora zastępczego, który jeszcze do
połowy grudnia tego roku powinien ogłosić przetarg na inwestora wykonawczego. Problem,
który się z tym wiąże, polega na tym, że właściwie zgodnie z przepisami nie możemy tego
zadania inwestycyjnego dzielić na kolejne przetargi, tylko zrealizować w ramach jednego. W
innym przypadku wymagałoby to ode mnie podpisania zobowiązania na kwotę znacznie
przekraczającą kwotę dotacji, którą mamy na przyszły rok. Skierowałem stosowne pismo z
pytaniem, co dalej. Teoretycznie możemy zastosować takie rozwiązanie, że wpiszemy
inwestorowi wykonawczemu pewien limit kwotowy na rok przyszły, który znamy. Nie wiemy
jednak, co będzie dalej w 2012 roku. Możliwości otworzyły się zaś z drugiej strony – z
5
rozmowy z inwestorem zastępczym, który dokładnie poznał dokumentację projektową,
wynika, że jest on gotów, by przy większych nakładach pod koniec listopada przyszłego roku
to kino oddać. Jest to możliwe, ponieważ ten inwestor wie, jakie są obmiary i parametry tego
całego zabiegu.
Wystąpiliśmy też do drugiego programu inwestycyjnego, gdzie prosimy o jakieś
środki, ale decyzji jeszcze nie ma. Realia są zaś takie, że we wrześniu przyszłego roku kończy
nam się umowa z Biblioteką Narodową na udostępnienie sali na potrzeby Iluzjonu. Musimy
się liczyć z tym, że dyrektor Tomasz Makowski nie przedłuży nam umowy. Mamy na ten cel
na przyszły rok około trzech milionów, choć niejasna pozostaje kwestia wliczenia w tę sumę
VAT-u.
Z mniejszych projektów chcemy w przyszłym roku wydać kolejną płytę z cyklu „Kino
okresu Wielkiego Niemowy”. Jak Państwo wiedzą, w tym roku wydaliśmy płytę z „Mogiłą
Nieznanego Żołnierza” ze znakomitym wstępem Pani Profesor Hendrykowskiej. Myślę, że do
końca roku wydamy „Cud nad Wisłą” i „Dla ciebie Polsko” – oba filmy są już w zasadzie po
rekonstrukcji i remasteringu. W tej chwili trwają prace autoringowe oraz związane z samym
tłoczeniem płyty. Zrobiona jest również okładka. Warto dodać, że Pani Profesor wygłosiła
wstęp na wiele mówiącym tle z postacią księdza Skorupki, który biegnie z krzyżem i ciągnie
za sobą dzielnych żołnierzy ’20 roku.
Tak więc „Cud nad Wisłą” kończymy z pomocą finansową ze strony PISF-u, a w
przyszłym roku planujemy wydać „Huragan”. Michał Lorenc zadeklarował, że marzy o tym,
by napisać muzykę do niemego filmu. Warto, by Państwo wiedzieli, że rośnie
zainteresowanie kompozytorów filmem niemym, którzy traktują to jako bardzo specyficzne
wyzwanie zawodowe, wybiegające poza standardowe seriale i tego typu produkcje.
Chcielibyśmy właściwie całe nieme kino wydać w przyzwoitej wersji, co jednocześnie
oznacza digitalizację i zabezpieczenie tych filmów na dyskach, a następnie udostępnienie ich
w Internecie, kiedy wyjaśni się kwestia praw. W tym celu składamy do PISF-u wniosek.
Prof. Małgorzata Hendrykowska: „Huragan” ma wyjść razem z „Rokiem 1863”...
Prof. Tadeusz Kowalski: Tak, prace trwają również nad tym filmem.
Ostatnia rzecz, o której chciałem powiedzieć, dotyczy dość nieoczekiwanego zaproszenia od
Gosfilmofondu dla mnie i Pana Jana Słodowskiego o złożenie wizyty. Postanowiliśmy tam
pojechać, ponieważ mamy wrażenie, że gospodarze chcą nam pokazać coś, czego jeszcze do
tej pory nam nie pokazywali. Być może wiąże się to z naciskami politycznymi, by zmienić
6
atmosferę relacji z Polską... Nie wiemy dokładnie, czego się spodziewać, ale ta wizyta się
odbędzie na przełomie stycznia i lutego przy okazji festiwalu w Bełych Stolbach. Powiem
szczerze, że jako dyrektor Filmoteki podjąłem zobowiązanie, iż załatwię im zgodę na jeden
egzemplarz „Katynia” Andrzeja Wajdy. W tym celu muszę uzyskać zgodę producenta na
przekazanie kopii 35-tki, którą mamy, ale bez zgody producenta nie możemy udostępniać. Ta
kopia – jako element dodatkowy – pozwoli nas dobrze wprowadzić i może coś z tego
wyniknie.
Agata Zalewska: A oni już mówią o otwarciu tych swoich przepastnych magazynów...
Prof. Małgorzata Hendrykowska: A tam będzie wszystko – Matuszewski, „Antoś pierwszy
raz w Warszawie”... Na pewno mają „Meira Ezofowicza”.
Prof. Tadeusz Kowalski: Mają tam bardzo różne rzeczy... Jadąc tam, nie wiemy, czego się
spodziewać, ale musimy skorzystać z tego okna, które się otwiera.
Paweł Potoroczyn: Co prawda to okno otwiera się powoli od 3-4 lat, ale do tej pory
nieznacznie i nie wiadomo, kiedy się zatrzaśnie.
Prof. Tadeusz Kowalski: Mamy nadzieję, że coś uda się z nimi załatwić. A później to już
będzie praca dla fachowców, nie dla dyrektora.. W każdym razie zaproszenie zostało
skierowane do nas, to bardzo miło z ich strony.
Tak wyglądają nasze projekty na przyszły rok. Gdyby udało się je realizować, to
praktycznie proces digitalizacji objąłby w mniejszym lub większym stopniu wszystkie zbiory,
ponieważ filmy przedwojenne byłyby robione w ramach Nitrofilmu, dokument w ramach
ścieżki – nazwijmy ją umownie - „PISF-owskiej”, czyli Nitrodokumenty, itd., zaś filmy
fabularne w ramach Kultury +. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że w najbliższych dniach
nabywamy prawa od Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych do prezentacji
Polskiej Kroniki Filmowej w Internecie. To także jest przełom, ponieważ dyrektor
Włodzimierz Niderhaus rozmowę na ten temat na ogół zaczyna od tego, że w ogóle nie ma
rozmowy. Udało się jednak osiągnąć wstępne porozumienie w tej kwestii. Zresztą nasze
doświadczenia z udostępniania zbiorów w Internecie są raczej pozytywne – jest
zainteresowanie nimi, udaje się nawet coś sprzedać. Może się więc zdarzyć, że w przyszłym
roku przynajmniej kroniki z lat 40. i 50. będą opisane sekwencyjnie z możliwością ich
7
inteligentnego wyszukania i przeglądania w Internecie. Ich rozdzielczość będzie co prawda
raczej słaba, niewystarczająca na to, by ich dalej użyć, ale i tak byłby to bardzo duży postęp.
Pan Profesor jako historyk mógłby z nich korzystać nie wychodząc z domu...
Prof. Rafał Habielski: A studenci mieliby materiał do pisania prac...
Prof. Tadeusz Kowalski: Dużo dobrych rzeczy mogłoby się zdarzyć. W tę stronę chcemy iść
i przekonujemy Wytwórnię, żeby nie obawiała się tego procesu, bo proponowane przez nas
rozwiązania polegają również na tym, by ten pełnowartościowy zbiór fizycznie oddzielić od
tego przeglądowego. W ten sposób unikniemy ryzyka, że włamie się do niego jakiś haker.
Prof. Marek Hołyński: A te lepsze zbiory będą udostępniane za pieniądze?
Prof. Tadeusz Kowalski: Tak.
Prof. Marek Hołyński: To może zachęcić ludzi, żeby kupowali te filmy. Bo jeśli nie wiedzą,
co tam jest... A te materiały mogą służyć do różnych rzeczy.
Prof. Tadeusz Kowalski: I właśnie o to chodzi.
Paweł Potoroczyn: Pan Dyrektor wspomniał o nieużytkach. O które materiały chodzi?
Prof. Tadeusz Kowalski: Najczęściej sytuacja wyglądała tak, że kiedy operator jechał na
dany temat i zostawało mu trochę taśmy, to często jeszcze coś dokręcał z tego, co obserwował
dokoła. To nie wchodziło do produkcji, czyli w kronice i później nie zostało użyte, a na
szczęście nie zostało skasowane. Tego materiału zostało sporo.
Paweł Potoroczyn: A Państwo uważacie, że to jest wartościowe, ale nie macie żadnej ze
ścieżek dofinansowania, by zająć się tym materiałem?
Prof. Tadeusz Kowalski: Wszystko trzeba robić po kolei.
Paweł Potoroczyn: A ile jest tego materiału?
Prof. Tadeusz Kowalski: Z obliczeń dyrektora Niderhausa wynika, że 3 miliony metrów.
8
Józef Gębski: Jest więcej. Kiedy wyjeżdżało się na zdjęcia, to kręciło się jeszcze materiał na
5-10 minut rejestracji. Później był on deponowany na nazwisko realizatora lub operatora i ten
materiał w ogóle nie był montowany. Nieużytki to zupełnie coś innego niż odrzuty. Kiedy na
przykład montowałem dokumentalny film o Katyniu, miałem 10 tysięcy metrów i zużyłem
1400 metrów, a te ponad 6 tysięcy metrów zostało w depozycie.
Paweł Potoroczyn: A te depozyty są w jakiś sposób skatalogowane?
Józef Gębski: Oczywiście. Są opisane jako odrzuty do filmu.
Paweł Potoroczyn: Do tego właśnie zmierzam. My przygotowujemy pewien program,
dotyczący cenzury w filmie, i udało mi się zebrać całą kolekcję tego, co zostało odrzucone.
Józef Gębski: Ja namawiałem na zrobienie filmu „Odrzuty w archiwum Filmoteki
Narodowej”, bo to jest coś wspaniałego. Zaledwie kilka osób orientuje się w tych materiałach,
bo one są zaszyfrowane, tak jak materiały o łagrach w Gosfilmofondzie.
Prof. Tadeusz Kowalski: Teraz poproszę Panią Elżbietę, żeby opowiedziała o Repozytorium
Cyfrowym, ponieważ jest to bardzo skomplikowany projekt, który próbujemy realizować.
Elżbieta Wysocka: Mam przyjemność zaprezentować Państwu rozwój tegorocznego projektu
„Repozytorium Cyfrowe”. Jest to projekt współfinansowany przez Ministerstwo Kultury i
Dziedzictwa Narodowego. Instytucją zarządzającą tym projektem jest Narodowy Instytut
Audiowizualny. Wiele już zostało dzisiaj powiedziane o celach tego projektu. W
dokumentach Państwu przedłożonych jest sporo informacji o jego genezie i głównych
założeniach. Dodam może coś o kryteriach, którymi kierowaliśmy się przy wyborze tych
filmów. Skoncentrowaliśmy się wokół pierwszej fazy kina powojennego, czyli od 1946 do
1975 roku i w tej grupie znaleźliśmy wiele filmów bardzo zniszczonych ze względu na
eksploatację. W tej chwili są one przechowywane we właściwy sposób, mają właściwą opiekę
konserwatorską, ale ze względu na zbyt ekspansywną eksploatację z negatywów materiał
wyjściowy jest często w złym stanie. W szczególnych przypadkach – dotyczy to niestety
najbardziej popularnych i najlepszych filmów – ten stan jest wyjątkowo zły. W takim
9
przypadku tradycyjne metody kopiowania optycznego już nie zdają egzaminu, ponieważ
wszystkie wady ulegają przekopiowaniu.
Prof. Tadeusz Kowalski: Ja tylko dodam, że mamy zapisy archiwalne, iż niektóre negatywy
były kopiowane sto kilkadziesiąt razy. To w sumie jest wielokrotnie więcej, niż się zakłada.
Józef Gębski: Ale przecież bardzo często robiło się negatyw i dupnegatyw, z którego dopiero
wykonywało się kopie.
Andrzej Jaroszewicz: Technologicznie rzecz biorąc, niedozwolone jest zrobienie więcej niż
kilku kopii z oryginalnego negatywu.
Prof. Tadeusz Kowalski: Zgadza się, ale mamy udokumentowane, że z niektórych było
zrobionych kilkadziesiąt, a nawet sto kopii. Filmoteka się tym nie zajmowała, ale tak było.
Elżbieta Wysocka: Ten problem konserwatorski powstał - powiedzmy – z winy człowieka.
Jest też problem związany z naturalną degradacją filmów barwnych, gdzie obraz jest
zbudowany dzięki barwnikom organicznym. Ich proces starzenia powoduje stopniową
separację koloru. Te pierwsze filmy barwne bardzo znacznie ulegają temu procesowi. To w
zasadzie ostatni moment, żeby zrobić digitalizację pierwszych filmów, szczególnie wtedy,
gdy ich źródłem nie jest jakiś dobry materiał filmowy typu Kodak, tylko jakiś gorszy, na
przykład ORWO. W zasadzie powinniśmy się również śpieszyć z filmami powojennymi.
Jednym z podstawowych założeń naszego projektu jest również to, żeby
wyeliminować podwójną digitalizację i narażanie materiałów wyjściowych na wielokrotną
digitalizację na potrzeby różnych pól dystrybucji w ramach ciągle zwiększających się potrzeb
technologicznych. W ramach tego projektu postanowiliśmy digitalizować w tak wysokich
parametrach, żeby pokryły one potrzeby technologiczne również w latach następnych, a
nawet mamy ambicje, żeby ta digitalizacja została zrobiona raz, a dobrze, by nie trzeba było
jej już więcej powtarzać. W ramach projektu Repozytorium Cyfrowego czekało nas
stworzenie standardu dla cyfrowej kopii wieczystej dla filmu fabularnego i wypracowania
właściwej drogi do zabezpieczenia tych ogromnych ilości danych w archiwum cyfrowym.
Ostatnim zadaniem, ale również bardzo istotnym, jest ewidencjonowanie i
udostępnianie tych materiałów, zarówno w bardziej tradycyjnych kanałach, jak i w
nowopowstałych polach dystrybucji.
10
Pokrótce chciałam opowiedzieć o całym procesie technologicznym, czyli jak
wyglądała realizacja projektu. Chociaż mówimy tutaj bardzo dużo o digitalizacji, tak
naprawdę każdy z tych projektów, gdzie głównym etapem jest digitalizacja, wymaga
manualnych prac konserwatorskich nad analogowymi materiałami filmowymi. Przygotowanie
materiałów, które odbyło się na długo przed tym, kiedy zaczęliśmy digitalizować te materiały,
wymagało powstania rzetelnych raportów technicznych, dotyczących każdego z tych
materiałów, jak też ich konserwacji pod kątem przystosowania tych taśm do digitalizacji.
Następnie materiały jechały do archiwum na Wałbrzyskiej, tam odbywało się finalne
przygotowanie do digitalizacji poprzez wyczyszczenie materiałów. Tam również znajdowało
się centrum logistyki względem firm, które realizowały już poszczególne zadania. Firmy,
które wykonywały dla nas etap digitalizacji, rekonstrukcji i color gradingu, zostały wyłonione
w zamówieniach publicznych w otwartych przetargach. Pomimo bardzo wysoko postawionej
poprzeczki technologicznej obserwowaliśmy, jak rynek żywo zareagował na ten impuls.
Rzeczywiście wiele firm doposażyło się sprzętowo i było w stanie spełnić te bardzo wysokie
wymagania technologiczne, zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Etap digitalizacji był
realizowany we współpracy ze Stowarzyszeniem Twórców Obrazu Filmu Fabularnego.
Kontakty z operatorami koordynował Pan Andrzej Jaroszewicz. Dzięki temu mogliśmy się
czuć bardziej bezpieczni i pewni co do naszych decyzji w kwestii źródła materiału. Zwykle
był to oczywiście negatyw, ale spotykaliśmy się z sytuacjami, kiedy filmy w tej wczesnej
fazie powstały na negatywach nitrowych, dawno temu zutylizowanych, i wtedy rzeczywiście
pojawiały się dylematy, z czego skanować. Przygotowaliśmy kompleksowo cały komplet
materiałów wyjściowych i dopiero przy współpracy z przedstawicielem Stowarzyszenia
Operatorów w studiu decydowaliśmy o wyborze źródła. W pojedynczych przypadkach
musieliśmy się decydować na mieszanie źródeł. Były to przypadki, kiedy brakowało jakiejś
części negatywu albo nastąpiły głębokie zmiany fizyczne, które spowodowały, że albo
pojedyncze ujęcia, albo całe role były wymieniane w końcowej cyfrowej kopii wieczystej.
Chciałam także Państwa uspokoić, że nasze mieszanie źródeł jest dokumentowane i
staramy się rozwijać ścieżkę dokumentacji konserwatorskiej w świecie cyfrowym.
Rozwijamy także dokumentowanie w takiej nowej dziedzinie nazywanej po angielsku
„preservation metadata”, a więc staramy się dokumentować wszystkie manipulacje i
ingerencje w obraz, które odbywają się już w domenie cyfrowej. Część z digitalizowanych
filmów, było również objęte programem rekonstrukcji i wówczas zwracaliśmy się o opiekę i
współpracę do operatorów. Po tej fazie film jest już w zasadzie przygotowany do
11
przeformatowania na format dostosowany do kina cyfrowego, do emisji w wysokiej
rozdzielczości. Mimo tego wersja przed rekonstrukcją również zostaje zachowana.
Kolejnym etapem jest archiwizacja powstałych w ten sposób zasobów cyfrowych oraz
ich ewidencjonowanie. Wchodzimy właśnie w fazę prezentacji i promocji naszego projektu,
który - mamy nadzieję - będzie kontynuowany. Nie chciałabym się nadmiernie zagłębiać w
kwestie techniczne, zaznaczę tylko, że ta pierwsza faza – jak już mówiłam – to przedwstępna
konserwacja manualna, później ma miejsce faza cyfryzacji wykonywana poza Filmoteką w
studiach, które realizują poszczególne zadania a na koniec faza archiwizacji cyfrowej
powstałych danych. Jest tego naprawdę dużo, jedynie w tym roku w wyniku naszej
digitalizacji powstanie ok. 150 terabajtów danych – którymi trzeba dobrze zarządzać, dbając o
bezpieczeństwo, żeby nawet pojedyncza klatka nam nie umknęła. Zdecydowaliśmy się trochę ze względu na wzorce zachodnie oraz telewizyjne, jak też nasz budżet, ale przede
wszystkim na względy bezpieczeństwa, (bo nie jest nam potrzebny jakiś szczególnie szybki
dostęp do tych materiałów - na system „hierachical storage management”, czyli warstwową
budowę tego archiwum. Kopie 4K (a jeden film waży około 10 TB) mogą być
przechowywane off-line, część zmieści nam się near-line w Bibliotece, a ich kopie
podglądowa w mniejszych rozdzielczościach będziemy przechowywać on-line. I te
niskorozdzielczościowe wersje kopii wieczystych będą ewidencjonowane, opisywane, a
następnie publikowane w Internecie. Jedynie w tym roku powstanie 200 terabajtów danych,
które chcemy skomasować i bezpiecznie przechować (z powodów bezpieczeństwa musimy to
oczywiście pomnożyć przez 2 lub przez 3), a do tego trzeba jeszcze dodać wcześniejsze
digitalizacje.
Kiedy decydujemy się na wejście na ścieżkę cyfrową, pojawiają się problemy typowe
dla domeny cyfrowej, a więc szybkie przedawnienie sprzętu i oprogramowania. Wiąże się z
tym stała potrzeba administracji, kontroli i stałego finansowania a co jakiś czas aktualizacji
do nowej technologii. Nie jest to archiwum, w którym coś można odłożyć i o tym zapomnieć.
Trzeba bardzo uważnie decydować się i na formaty plików, i na sposób, w jaki zarządzamy
tymi materiałami. Mimo wszystko uważamy, że ta ścieżka jest konieczna, żadne metody
optyczne nie byłyby w stanie odwrócić zauważalnego tutaj biegu czasu. Część z materiałów z
lat 50. charakteryzuje duży stopień zniszczenia, ten program polega więc również na
remasteringu, a w razie konieczności także na rekonstrukcji.
W dużym skrócie chciałam jeszcze opowiedzieć o naszych koncepcjach związanych z
utworzeniem kopii wieczystej. . Szukamy dobrego rozwiązania, które spełnia jednocześnie
cele archiwistyczne i cele Filmoteki, związanego z realnym zabezpieczeniem tych
12
materiałów, biorącego pod uwagę pewne ograniczenia budżetowe, bo nie ma sensu tworzyć
zupełnie nadmiarowych archiwów cyfrowych. Nasz główny cel polega na tym, aby
digitalizowany materiał był bezstratny w stosunku do analogowego. Oczywiście możemy się
spierać, jaka ilość danych przechwyci nam w sposób idealny taśmę 35mm, a zależy to od
wielu różnych względów, my zdecydowaliśmy się w pewnym sensie na nadwyżkę w 4K. W
stosunku do taśm barwnych podwyższyliśmy poprzeczkę co do głębi koloru, a więc jest to 16
bitów, materiały czarno-białe skanujemy w 10 bitach, natomiast wciąż toczy się dyskusja na
temat samego formatu, w jakim powinny być zapisywane. Jesteśmy również w trakcie
tworzenia ścieżki technologicznej i zdecydowaliśmy się na format DPX, głównie z powodu
jego popularności – jest to standard w środowisku filmowym więc mamy nadzieję, że będzie
wspierany jeszcze przez wiele lat. Ponadto zachowuje 10- i 16-bitowych informacji o kolorze
a więc pozwoli na późniejszą manipulację tymi zasobami (w procesie rekonstrukcji i
gradingu). W taki sposób sformatowana cyfrowa kopia wieczysta może być w przyszłości
poddana następnemu przeformatowaniu do obowiązującego formatu w postprodukcji, a jeśli
mamy na myśli przechowywanie wieczyste - a więc przez kolejne 100 lat - ten plik będzie
przeformatowany wielokrotnie. Owa nadmiarowość daje bezpieczeństwo wyglądu obrazu
(pliku). Być może w przyszłym roku dopuścimy inny format dla kopii wzorcowej – tej, która
już nie będzie poddana gradingowi, nie będzie już zmieniana na nie nadmiarowe formaty TIF
lub JPG2000. Dyskusje na ten temat trwają. Kontrowersja pojawia się w przypadku JPG2000ów, choć autorzy algorytmu mówią o formacie, że jest wizualnie bezstratny – to mimo, że oko
tego nie widzi, instrumenty komputerowe rozpoznają, że mamy pewien ubytek informacji o
obrazie. Kiedy digitalizujemy na sposób bezstratny, z dużą głębią koloru i w wysokiej
rozdzielczości ceną jest zawsze ogromna ilość generowanych danych.
Dziękuję Państwu za uwagę.
Prof. Tadeusz Kowalski: Chciałbym jeszcze powiedzieć ostatnie zdanie. Pani Elżbieta
pracuje z nami od tego roku, początkowo myśleliśmy o pracy przy projekcie Nitrofilm dla
niej, ale szybko zorientowaliśmy się, że jest w stanie podjąć ambitne zadanie, jakim jest
Repozytorium Cyfrowe. Z dużym zapałem wzięła się za tę pracę, która jest bardzo ciekawa.
To są obszary bardzo obiecujące i bardzo na Panią Elżbietę liczymy jako na siłę wspierającą
nas w tych staraniach.
Zaprosiliśmy jeszcze Panią Ewę Siadek, która reprezentuje ruch Sieci Kin Studyjnych
i Lokalnych. Były duże zapowiedzi na ten rok dotyczące digitalizacji kin, być może chcieliby
Państwo wiedzieć, co się w tym zakresie dzieje. Poproszę Panią Ewę, w zastępstwie
13
Dyrektora Andrzeja Goleniewskiego, który jest teraz w Zamościu na forum Sieci Kin
Studyjnych i Lokalnych, o krótką informację, co się w tym zakresie dzieje. Dodam tylko, że
w prasie w pewnym momencie pojawiły się wręcz informacje, że Filmoteka Narodowa daje
pieniądze na digitalizację kin, co jest nieprawdą.
Ewa Siadek: Tych artykułów było nawet sporo. W tej chwili około 15% kin, które są w Sieci,
realizuje ten program. Sądzę, że w przyszłym roku - choć to zależy od dofinansowania będzie tych kin więcej, ponieważ zainteresowanie jest dość duże. Wiadomo, że kina prywatne
muszą blok finansów przeznaczyć na coś innego i robią to powoli, ale jednak to robią. Mamy
w tej chwili w Sieci 115 kin, z czego około 15% dostało już dofinansowanie ze środków z
PISF-u...
Prof. Tadeusz Kowalski: Który jest operatorem tego programu. Ta digitalizacja postępuje,
ale wolniej, niż przypuszczaliśmy. Były duże oczekiwania na początku roku.
Ewa Siadek: Kina – mówiąc brzydko - „prowincjonalne” podchodzą do tego ostrożniej, ale
statystyka mówi sama za siebie. My też optymistycznie do tego podchodzimy.
Prof. Tadeusz Kowalski: Muszę powiedzieć, że kiedyś jechałem ulicą Chełmską i widziałem
billboard, który może specjalnie złośliwie tam powieszono, z hasłem „Pożegnanie 35-tki”.
Autorem tego plakatu było Multikino, w ten sposób reklamowało się, że w salach tej sieci już
nie ma 35-tki.
Józef Gębski: To trzeba zrobić pożegnanie z Multikinem... Tego im życzę, oni mnie
zniechęcili do chodzenia do kina przez panujący tam hałas...
Prof. Tadeusz Kowalski: To oczywiście była prowokacja, bo umieszczenie tego plakatu na
Chełmskiej było dowodem pewnej arogancji w stosunku do nas, ale cóż, tak jest.
Wczoraj mieliśmy małą konferencję prasową dla dziennikarzy i fotoedytorów na temat
naszego projektu „Fototeka”. Pana Grzegorza Balskiego poproszę o pokazanie zwiastuna,
który specjalnie w tym celu zrobiliśmy. [Prezentacja]
Poproszę teraz parę słów na temat udoskonaleń, które wprowadziliśmy do tego
serwisu.
14
Grzegorz Balski: Fototeka powstała w 2009 roku, a jej nadrzędnym zadaniem było od
początku istnienia prezentowanie kolekcji zasobów fotograficznych Filmoteki Narodowej,
zgromadzonych na różnych nośnikach. Przede wszystkim zaczęliśmy od negatywów,
diapozytywów, a później tradycyjnych papierowych fotosów, których mamy dużo w naszych
zbiorach. To wszystko miało związek z realizacją zadań wynikających ze statutu Filmoteki, z
ustawy o kinematografii, a przede wszystkim ze względu na edukację, upowszechnianie
kultury filmowej oraz zabezpieczenie naszych zasobów fotograficznych, jak też ich opisanie.
Trzeba powiedzieć, że te zbiory w sposób kompleksowy i dokładny nigdy opisane nie były.
Materiały te skanujemy, a ich opisy wykonujemy od podstaw. Musimy niekiedy ustalać nawet
z jakim tytułem mamy do czynienia, bowiem czasami napotykamy – zwłaszcza w negatywach
– na pewne pułapki. Na przykład w danym tytule trafiły do nas negatywy przemieszane, ale
łatwo rozpoznać, że „Krzyżacy” mają się nijak do „Anatomii miłości”, bo to zupełnie inne
epoki, lecz przy filmach współczesnych można się oszukać. Chcieliśmy też ułatwić i służyć
pomocą ewentualnym odbiorcom w nawiązaniu kontaktu z właścicielami praw, ponieważ
praktycznie do dziś nie ma w przestrzeni internetowej informacji, kto jest właścicielem praw
do fotosów polskich filmów, w tym do filmów fabularnych. Nawet na stronach studiów
filmowych brak informacji o niektórych tytułach, mimo że mają one pełne prawa i operują
filmami z lat 40. i 50. Jest to duży kłopot, ponieważ do nas trafiają także klienci, którzy chcą
skorzystać z fotosów i pytają, gdzie mogą je nabyć, u kogo, gdzie jest studio WEKTOR, które
już nie istnieje od 30 lat, a ktoś to przejął... W związku z tym nasz serwis ma spełniać również
takie zadania.
Dotarcie do serwisu Fototeka jest bardzo proste. Jesteśmy bardzo mocno
pozycjonowani w Googlach. Wystarczy wyraz Fototeka wpisać w okienku wyszukiwania i po
chwili jesteśmy widoczni w wynikach na pierwszym miejscu przed wszystkimi serwisami
krajowymi i zagranicznymi. Są też banerki na naszej głównej stronie Filmoteki, będące
linkami do różnych naszych przedsięwzięć: m.in. do Fototeki, do Nitrofilmu. Jest też adres
www.fototeka.fn.org.pl. W przypadku serwisu Fototeka, który został uruchomiony pod koniec
2009 roku, warto wspomnieć, że już po pięciu miesiącach otrzymał on nominację do nagród
PISF 2010 w kategorii portal internetowy, gdzie został wytypowany obok trzech innych
portali: www.stopklatka.pl, www.filmweb.pl i baza www.filmpolski.pl z
www.bazafilmowa.pl . Słowa podziękowania kierujemy pod adresem Pani Profesor
Małgorzaty Hendrykowskiej, która swego czasu zainteresowała się naszym serwisem i
zapewne jej starania pomogły nam uzyskać tę nominację.
15
Realizując to zamierzenie wiedzieliśmy, że nie wszystko będzie można zrobić od razu
i że serwis będzie wymagał uzupełnień oraz rozbudowy o pewne istotne elementy. Dlatego
wystąpiliśmy z odpowiednim wnioskiem i uzyskaliśmy dotację z PISF-u na rozbudowę i
modernizację portalu internetowego Fototeka. Teraz pragniemy przedstawić Państwu jej
efekty. [Prezentacja]
Andrzej Jaroszewicz: Chciałbym zadać jedno pytanie. Rozumiem, że zdjęcia z planu są w
różnym formacie, ale wydaje mi się, że one powinny odbiorcy kojarzyć się z filmem,
powinny mówić z daleka: widzę, to jest film. A tymczasem one nie przywołują takiego
skojarzenia, bo taki format filmowy nie istnieje. To są raczej polaroidy, okładka do CD...
Myślę, że jest to kwestia, nad którą trzeba się bardzo poważnie zastanowić.
Prof. Małgorzata Hendrykowska: Muszę powiedzieć, że dokładnie śledzę wszystko, co
dzieje się w Fototece i uważam, że prace nad nią są świetne, naprawdę doskonałe.
Grzegorz Balski: Nie powiedziałem Państwu jeszcze o ilości. Obecnie jest w bazie 67
tysięcy zdjęć. Fizycznie kopie cyfrowe są przechowywane na serwerze tutaj w Filmotece,
podobnie jest z negatywami.
Prof.. Marek Hołyński:: A gdzie mieści się Repozytorium Cyfrowe?
Prof. Tadeusz Kowalski: Repozytorium jest na ulicy Chełmskiej w naszym archiwum.
Prof. Marek Hołyński: Czyli tam są macierze i wszystko, co jest potrzebne? A finalnie czy
wszystko będzie w DPX, czyli 16 na kolor i 10 na czarno-białe?
Elżbieta Wysocka: Tak, ale rekonstrukcje robimy w 2K. Natomiast rekonstrukcja obrazu
zostaje zrobiona w większej głębi koloru 16, 8 i 4K, co w przyszłości - za 15 lub 50 lat, kiedy
będą lepsze narzędzia technologiczne – pozwoli powtórzyć samą rekonstrukcję bez potrzeby
powtórnej digitalizacji. Tym bardziej, że z koloru już nic nie będzie...
Prof. Tadeusz Kowalski: Chciałem dopowiedzieć, że w przyszłości te moduły mogą być w
pewnym stopniu zintegrowane, ponieważ spodziewamy się połączenia światłowodowego z
Chełmską. Nie jest to bardzo skomplikowane, chociaż trochę kosztuje. Digitalizujemy zbiór
16
fotosów i być może dołączymy do niego zbiór plakatów, z którymi jest bardziej
skomplikowana kwestia prawna. Później również zbiory filmowe będzie można zintegrować
w jeden ogromny zbiór, zawierający wszystko. Bardzo dziękuję za tę część prezentacji.
Teraz proszę o pytania, komentarze, uwagi do tego, co Państwo usłyszeli lub czego od
nas oczekują.
Paweł Potoroczyn: Chciałem bardzo podziękować za zaproszenie, jestem pod dużym
wrażeniem tego, co usłyszałem, szczególnie jeśli chodzi o Repozytorium i Fototekę.
Gratuluję.
Prof. Tadeusz Kowalski: A my z uwagą śledzimy działania Instytutu Mickiewicza jako
operatora polskiej prezydencji.
Paweł Potoroczyn: Powiem o nich w skrócie. Głównym produktem jest sezon polski
zagranicą. W zeszłym roku odbyły się dwa: w Wielkiej Brytanii i w Peru, co kosztowało nas
trochę nerwów. W przyszłym roku robimy dziesięć sezonów polskich jednocześnie w
jedenastu strefach czasowych i to w sto dni, a nie – jak zazwyczaj - w kilkanaście miesięcy.
Trzymajcie za nas kciuki. Dziękuję.
Andrzej Jaroszewicz: Ja natomiast wrócę jeszcze do tych zdjęć, ponieważ mnie to interesuje.
Podkreślam, że one się powinny jednoznacznie kojarzyć z filmem, a nie z okładką do filmu.
Grzegorz Balski: Ma Pan rację, ale chodziło o pokazanie ich różnorodności, dlatego jest
jedno zdjęcie z animacji, jedno przedwojenne i jedno z tym krzesełkiem reżysera.
Andrzej Jaroszewicz: Nie chodzi mi o treści, ale o skojarzenia z filmem.
Prof. Małgorzata Hendrykowska: A ja gorąco Państwa proszę o rozpropagowanie
informacji o Fototece, która jest naprawdę świetnie robiona.
Prof. Tadeusz Kowalski: Zbiory Filmoteki będą prezentowane w Europeanie właściwie już
od stycznia. Trwają jeszcze skomplikowane testy techniczne, ponieważ gdzie indziej jest
serwer, gdzie indziej zapadają decyzję, a nasz klient jest we Frankfurcie. Trudno to wszystko
pogodzić, my także musieliśmy dostosować dane techniczne pod kątem Europeany.
17
Dodam jeszcze, że jako instytucja znaleźliśmy się w Ministerstwie w nowym
departamencie o nazwie Departament Własności Intelektualnej i Mediów. Zobaczymy, jak
będzie to funkcjonowało.
Panie Profesorze, a jak Pan ocenia nasze rozwiązania techniczne? Czy sprawdzą się?
Prof. Marek Hołyński: Myślę, że tak. Oczywiście warto przyjrzeć się temu bardziej
szczegółowo, ale widzę w tym profesjonalne podejście do sprawy. Z cyfryzacją dziedzictwa
narodowego spotykamy się na różnych polach, ta idea w końcu zaistniała. Pytanie tylko, czy
te działania są jakoś koordynowane? Wiele różnych inicjatyw rozwija się równolegle i
niewykluczone, że mogą się dublować. Jak wygląda Wasza współpraca z Kino Polska? Czy
próbowaliście wydostać te kroniki filmowe, czy też są to projekty niezależne od siebie?
Prof. Tadeusz Kowalski: To są projekty niezależne. Kino Polska zrobiło nawet kilkanaście
tytułów na DVD i są to tytuły rozpoznawalne, tak zwane „The best of...” z różnych okresów,
dość porządnie zrobione.
Prof. Marek Hołyński: Został do tego nawet opracowany własny system. A czy to będzie
częścią Repozytorium?
Prof. Tadeusz Kowalski: Problem, który się z tym wiąże, polega na tym, że my właściwie
nie mamy żadnych kopii, one nie są nam udostępniane, dlatego ich status z punktu widzenia
narodowego zasobu archiwalnego jest niejasny. Studia filmowe są również bardzo
wstrzemięźliwe w informowaniu nas o zasadach, na jakich powstają ich kopie, mimo tego, że
czasami posiadamy do nich niemałe prawa rzędu 43%. Ta sytuacja całkowicie oddaje
myślenie Pana Profesora o pewnym poziomie chaosu porządkowego w tej dziedzinie. Ja cały
czas uważam, że Filmoteka powinna być centrum kompetencji w tym zakresie. Na bieżąco
prowadzimy ewidencję w tym zakresie, więc powinniśmy być o wszystkim informowani, by
nie powtarzały się sytuacje analogiczne do „Krzyżaków”, których powstały dwie różne
rekonstrukcje, obie chyba z udziałem środków publicznych. Doświadczenie Holendrów
pokazuje, jak to należy robić. Po zintegrowaniu sześciu instytucji w jeden EYE Institut mają
już zdigitalizowanych 90% zbiorów holenderskiej kultury filmowej.
Tymczasem my nie dostajemy tych zbiorów, co jest argumentowane tym, że będziemy
ten zbiór nadużywać. Jednocześnie on nie może być zabezpieczony w sposób
uniemożliwiający jego otwarcie. Archiwum działać w ten sposób nie może. Myślę, że te
18
nieporozumienia wynikają z braku jasnej koncepcji, jak ma wyglądać polityka audiowizualna
w tym zakresie, zwłaszcza w kwestii dziedzictwa filmowego. W tej chwili kilka ośrodków
podejmuje różne pokrewne inicjatywy, część z nich kończy się jedynie ładną premierą, a
później nic się nie dzieje.
Prof. Marek Hołyński: Ale co powinniśmy zrobić? Przypomina Pan sobie, że odbyło się
takie całodniowe seminarium-konferencja w Sejmie, na którym znaleźli się właściwie
wszyscy, którzy działają na tym obszarze. To pozwoliło się zapoznać z tym, co robią inni, ale
nie podjęto jakiejś wspólnej inicjatywy, nie poszła za tym żadna polityka. A są realizowane
duże projekty, na które idą duże pieniądze, jak chociażby 60 milionów na Narodowe Centrum
Badań i Rozwoju. A tu słyszymy, że brakuje pieniędzy...
Prof. Tadeusz Kowalski: W tej chwili toczy się pewien międzynarodowy wyścig... My
jeszcze nie robimy kopii wieczystej na kopii poliestrowej, mamy ją nadal w postaci dysku, ale
docelowo chcielibyśmy przepisywać na taśmę poliestrową w postaci bitmapy, a nie zapisu –
mówię umownie – obrazowego. Trwają obecnie różne projekty badawcze z tym związane, ale
na razie nie powstał algorytm cyfrowy, w którym nie traci się żadnych właściwości obrazu, a
jednocześnie można go odtwarzać. To jest bardzo innowacyjny projekt. Docelowo
chcielibyśmy to zrobić.
My dość rygorystycznie podeszliśmy do przetargów publicznych na tego typu usługi,
bo uważamy, że przy tej skali zadań nie może istnieć monopol w tej dziedzinie. Otwiera się
duży rynek, w Polsce – jak szacujemy z Panią Elżbietą – rocznie udałoby się zrobić około 30
filmów, a ponieważ rekonstrukcja jest czasochłonna, korzystamy również z wykonawców
zagranicą. Dla istniejących firm jest to sygnał, że warto zainwestować w sprzęt, ponieważ
będą zamówienia. Myślę, że to jest dobra droga.
Jeśli nie mają Państwo więcej pytań, bardzo dziękujemy za spotkanie i życzymy
wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Miejmy nadzieję, że spotkamy się w jeszcze
piękniejszej Filmotece i jeszcze bardziej zaawansowani w pracach, które prowadzimy.
Protokół sporządził Adam Wyżyński
19

Podobne dokumenty