Jak zakazane wychodzi człowiekowi bokiem
Transkrypt
Jak zakazane wychodzi człowiekowi bokiem
Reportaż literacki Angelika Chorecka III Liceum Ogólnokształcące im. Cypriana Kamila Norwida w Zamościu ul. Kilińskiego 15, 22-400 Zamość Opiekun: Eliza Leszczyńska-Pieniak Jak zakazane wychodzi człowiekowi bokiem... 3,2,1 start-czyli rekolekcje czas zacząć! Sala gimnastyczna była odpowiednio przygotowana: dobrze widoczny, duży czarny krzyż, wielki ekran wiszący na ścianie, głośniki i mikrofon. Okna przysłonięte ciemnymi firanami stwarzały tajemniczy klimat. Dochodziła 11:30. Gdy sala była pełna, puszczono film, który zaczął się wykrzykiwaniem słów: „Śmierci nie będzie! Kłamstwa nie będzie! Głodu nie będzie! Chamstwa nie będzie!”. Przedstawiał fragmenty męki Pańskiej, przeplatane obrazami więziennymi. Wśród uczniów słychać było szepty: „yy, o co chodzi?”. Film zakończył się słowami: „On czeka”. Na środek wyszedł jakiś przystojny, ciemnowłosy ksiądz. Był średniego wzrostu, miał lekki zarost i wyglądał dość młodo. Trzymał w ręce mikrofon. Zabrzmiało głośne: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. Odpowiedź ze strony uczniów była mało entuzjastyczna. Ksiądz powtórzył ponownie, zachęcił do powstania i wspólnej modlitwy. Była krótka. Każdy zajął swoje miejsce: nauczyciele usiedli na krzesłach, a uczniowie na podłodze. Ksiądz Tomasz ma 38 lat. Pracuje w tym zawodzie od 14 lat, przez 7 lat był wikariuszem w kościele pw.św. Michała Archanioła w Zamościu. Pracował też z ”trudną młodzieżą”. Wygłosił konferencję odnośnie Adama i Ewy. Opowiadał o drzewie „życia” i „poznania dobra i zła”, o grzechu pierworodnym oraz wygnaniu z raju. By złapać kontakt z uczniami, rzucił jabłkiem w ich kierunku. Słowa księdza były uzupełniane przez występ zespołu muzycznego, który wykonywał pieśni wielkopostne. Na twarzach uczniów widać było skupienie i zamyślenie. Na koniec kapłan przedstawił swoich gości. Przyjechali z Zakładu Karnego w Zamościu. Ksiądz Tomasz pracuje tam od 2004 r. jako kapelan więzienny. „O tym jak z dresiarza zrobić misjonarza, a z łajdaka fajnego chłopaka!” Jerzy był mordercą. Zabił dwie osoby. Zaznaczył, że gdy odszedł z miejsca zbrodni, jeszcze żyły. O ich śmierci dowiedział się po kilkunastu godzinach. Ukrywał się przez kilka tygodni. Dostał 18 lat wyroku. Przebywał w 38 zakładach karnych. Uczniowie zaczęli patrzeć po sobie niepewnie. Jerzy powiedział, że kiedyś zmagał się z narkotykami, był też uzależniony od papierosów. Nie miał żadnych wartości-„Liczyła się jedynie kasa, imprezki, poderwanie jakiejś fajnej laski”. Pieniądze zdobywał okradając i napadając. Był przekonany, że jest ponad prawem. W swoim życiu całkowicie się zagubił. Ma też za sobą próbę samobójczą. Znalazł starą brzytwę. Przygotował miskę z ciepłą wodą i mydłem. Ku jego zaskoczeniu brzytwa dosłownie pękła mu na nadgarstku. Nie udało się. Długo myślał nad tym, co się wydarzyło. Spotkał na swojej drodze księdza Tomasza. Do rąk trafiło mu Pismo Święte. Coś go „tknęło”. Od tej pory jego życie zaczęło się zmieniać. Dzięki księdzu otrzymał przepustkę na pielgrzymkę do Częstochowy. Jerzy powiedział, że ojciec się od niego odwrócił. Pogodzili się ze sobą po 4 latach. Matka zawsze była przy nim. Wyznał, że to ogromne wyzwanie klęknąć i pomodlić się przed współwięźniami. Obecnie jest ministrantem w Zakładzie Karnym i zastanawia się nad wyborem: kapłaństwo czy małżeństwo? Jego świadectwo uczniowie nagrodzili brawami. Następny osadzony to Piotr-dobrze zbudowany, potężny mężczyzna. Pochodzi z Zamościa. Był płatnym mordercą- jednym z najniebezpieczniejszych w Polsce. Odbył ponad 11 lat wyroku. Miał wysoką pozycję w hierarchii więziennej. Był szanowany przez innych więźniów. Opowiedział o swoim życiu sprzed trafienia za kratki. Żył w normalnej, katolickiej rodzinie, był ministrantem, miał dziewczynę. Przestał chodzić do kościoła ze względu na złe przekonania i uprzedzenia wobec księży. Przyznał, że był łobuzowaty. Brał sterydy, by podnosić coraz większe ciężary i uzyskiwać zwycięstwo w wyciskaniu sztangi. Trafił na złe środowisko. Myślał o pieniądzach, dziewczynach. Powiedział, że ojczym bił jego matkę. Wtedy w jego sercu narodziła się złość i chęć zabijania. Piotr łamiącym głosem opowiadał o tym, jak jadąc na miejsce dokonania zlecenia-morderstwa, modlił się do Boga by mu się udało. Dopiero w więzieniu uświadomił sobie, że to, co robił było złe. W pewnym momencie myślał o popełnieniu samobójstwa. Z pomocą przyszedł mu wtedy ksiądz Tomasz. Dał mu Pismo Święte i doradził, by się modlił. Piotr zaczął praktykować Różaniec. Chodził na msze święte, przystępował do Komunii. Inni więźniowie wyśmiewali się z niego. On się tego nie wstydził. Obecnie dziękuje Bogu, że tamten człowiek(jego potencjalna ofiara) nie zginął. Oko w oko z Prawdą Drugiego dnia ksiądz opowiedział bajkę o wróbelku, który zazdroszcząc orłowi wysokich lotów, wzniósł się w powietrze i... spadł. Połamał sobie wszystkie kończyny. Drogą szła krowa. Zrobiła na niego kupę, która z czasem zaczęła tężeć i zrobiła się jak gips. Wytworzyła jednocześnie warstwę izolacyjną-było mu ciepło. Wróbelek zauważył w niej jakieś ziarnka-nie umrze z głodu. Szczęśliwy zaczął ćwierkać. Usłyszał to kot i zjadł go. Ksiądz zaznaczył, że z tej bajki wypływa kilka prawd moralnych: „-Jeśli jesteś wróblem, nie udawaj orła”, „-Nie każdy kto Cię osra, jest Twoim wrogiem”„-Jak siedzisz w gównie, to nie ćwierkaj” i „-Jeżeli ktoś Cię z tego gówna wyciągnie, nie znaczy, że jest Twoim przyjacielem”. Potem ksiądz Tomasz przybliżył młodzieży sakrament pokuty. Zaznaczył „-Najlepiej jak się ma stałego spowiednika, który nas zna i wie jakie postępy robimy. Do spowiedzi trzeba się odpowiednio przygotować robiąc rachunek sumienia. Należy nazwać swoje słabości po imieniu i wyznać bez krętactw i kombinowania. Gdy zatajamy grzechy, spowiedź jest nieważna. Pamiętajcie: konfesjonał to nie automat. Spowiedź jest przede wszystkim spotkaniem z kochającym Ojcem. To sam Bóg odpuszcza wam grzechy, za pośrednictwem kapłana.” Po prelekcji ksiądz Jarosław Kędra, który uczy religii w III LO, zachęcił do wzięcia udziału w zabawie oazowej- „tańcu belgijskim”. Uczniowie czasami mylili kroki i wpadali na siebie, ale mieli z tego ubaw. Po wygibasach przyszedł czas na drogę krzyżową. Każda stacja była ukazana za pomocą kilkominutowego filmu obrazującego czasy współczesne. Towarzyszyła temu odpowiednio dobrana ścieżka dźwiękowa. Eucharystia Trzeciego dnia uczestniczyliśmy we mszy świętej, która odbyła się w zamojskiej Katedrze. Można było skorzystać z sakramentu spowiedzi. W czasie kazania ksiądz Tomasz opowiadał o spotkaniach z młodzieżą, o Kościele, Komunii Św. W pewnym momencie wziął kawałek niekonsekrowanej Hostii i zgniótł w ręce. Powiedział: „Pewnie każdy z was zna dźwięk stukania młotkiem w gwóźdź. Kojarzy się on z przybijaniem Jezusa do krzyża. Czemu połamałem Hostię? Chcę was uświadomić, że oba dźwięki symbolizują to samo. Gdy przyjmujemy komunię w sposób świętokradzki, albo w ogóle z niej rezygnujemy, Jezus cierpi. Proszę byście zapamiętali ten dźwięk.” Na koniec ksiądz Tomasz dostał brawa, w podziękowaniu za wygłoszone przez te trzy dni słowo. To już jest koniec? Rekolekcje miały słabe strony. Olano komfort i wygodę uczniów. Przez dwa dni musieli siedzieć na twardej i zakurzonej podłodze. Szczęściarzami byli ci, którzy siedzieli pod ścianą, bo mieli chociaż oparcie. Konferencje trwały znacznie dłużej, niż teoretycznie zaplanowano. Nie było żadnych przerw, by chociaż „rozprostować kości”. Z tego powodu spora część uczniów wychodziła w trakcie. Wtedy patrzono na nich ”wilkiem”, jak na jakichś bezbożników. Momentami wysiadało nagłośnienie. Nie było słychać co mówił jeden z więźniów(w rzeczywistości było ich trzech). Pomimo tych stricte technicznych błędów rekolekcje były udane. Ksiądz Tomasz w prosty i ciekawy sposób starał się wyjaśnić uczniom rzeczy trudne do ogarnięcia na „chłopski rozum”. Próbował do nich dotrzeć przez nowoczesną muzykę, używając rekwizytów. Chciał przybliżyć Boga i nakłonić do refleksji. To jest główne zadanie szkolnych rekolekcji. Uczniom pozostało realizować je w swoim życiu...