Przekonać nieprzekonanych, czyli o poprawie świadomości

Transkrypt

Przekonać nieprzekonanych, czyli o poprawie świadomości
Adam Sankowski, PIPUiF
Przekonać nieprzekonanych, czyli o poprawie
świadomości emerytalnej Polaków
W dzisiejszych czasach, gdy średnia przewidywana długość
życia Polaków rośnie, a równocześnie spadają wskaźniki demograficzne, świadomość emerytalna jest szczególnie ważna.
Bywa z nią jednak różnie.
Nie każdy do końca zdaje sobie sprawę, że polski system emerytalny opiera
się w dużej mierze na finansowaniu bieżących emerytur przez pokolenia aktywne zawodowo. Trzeba więc wziąć pod
uwagę wskaźnik zastępowalności pokoleń, zwany też wskaźnikiem dzietności,
który nie wynosi ani powyżej 3, ani powyżej 2, ale zaledwie 1,23 dziecka na kobietę. Oznacza, to że mamy coraz mniej
osób wchodzących na rynek pracy, a coraz więcej osób pobierających emerytury.
Już dziś na każdego emeryta przypadają
zaledwie 2 osoby pracujące (a nie 4-5, jak
podają media, cytując niektórych polityków mylących grupę pracujących z grupą pełnoletnich obywateli nie będących
na emeryturze). Za 30 lat te proporcje
mogą już wynosić 1:1, a emerytów może
być więcej niż pracujących.
Słabo uświadamiamy sobie także
prawidła finansowe rządzące zbieraniem
kapitału na emeryturę, a w szczególności
to, że emerytura jest pochodną zgromadzonego kapitału i czasu, w jakim będzie
wypłacana. Dlatego dzisiejszy wcześniejszy wiek emerytalny kobiet to fałszywy
przywilej w rzeczywistości wypychający
je z rynku pracy. Mając dwoje pracowników w wieku 60, kobietę i mężczyznę,
kogo dziś zwalniamy? Oczywiście, że kobietę - „Nie wyrzucam Ciebie na bruk,
przechodzisz na emeryturę”, mówi pracodawca, ale na jak żałosną, tego już nie
dodaje. W przypadku kobiet, wydłużenie okresu budowania kapitału o 7 lat,
a tym samym skrócenie wypłaty o 7 lat
może zaowocować nawet ponad 2-krotnie wyższymi emeryturami.
Innym przykładem niskiej świadomości emerytalnej jest przekonanie (wynikające z błędnej interpretacji statystyk),
że mężczyzna w Polsce żyje średnio 68
lat, a więc mając w perspektywie 2-3 lata
nie ma po co oszczędzać na emeryturę.
Tymczasem obecnie uśredniona przewidywana długość życia, według danych
GUS dla ko¬biet i mężczyzn, którzy dożyją 65 roku życia, wynosi jeszcze 208
miesięcy, czyli ponad 17 lat. Dziś w Polsce wieku emerytalnego dożywa ponad
90% obywateli, a tylko w ciągu ostatnich
20 lat średnia długość życia wzrosła o 4
lata.
Wreszcie, mimo że temat emerytalny
regularnie pojawia się w mediach, mało
kto wie, że przeciętna stopa zastąpienia
wynagrodzenia (proporcja między przeciętnym wynagrodzeniem danej osoby a emeryturą) wyniesie zaledwie ok.
40-50% (I i II filar łącznie), podczas gdy
w starym systemie było to 60-70 proc.,
a i z tej wysokości nikt nie był i nie jest
zadowolony. Oznacza to, że jeśli ktoś zarabiał 3000 zł to jego emerytura wyniesie jedynie 1200-1500 zł. Z badań oraz
informacji płynących od klientów instytucji finansowych wynika, iż oczekiwania społeczne to stopa zastąpienia min.
75%, a najchętniej utrzymanie miesięcznych dochodów na emeryturze dzięki
oszczędnościom w ramach III filara zapewniającego dodatkowe środki po zakończeniu aktywności zawodowej.
Tę różnicę między emeryturą z systemu państwowego (czyli z ZUS i OFE)
a dochodem uznawanym za niezbędny
dla godziwego życia można wyrównać
poprzez samodzielne zbudowanie kapitału.
Na pytanie, ile można się spodziewać
„dodatkowej emerytury” (dożywotniej
renty kapitałowej) ze 100 000 zł kapitału padają przeróżne odpowiedzi: 2000,
a nawet 3000 zł. Tymczasem jest to średnio 500 zł (przy przejściu na emeryturę
w wieku 65 lat, w przypadku kobiet kończących aktywność zawodową wcześniej
możemy mówić nawet o 400 zł), czyli 0,5% kapitału. Jeśli więc ktoś chciałby
uzupełnić swoje dochody po przejściu na
emeryturę o 1500 zł, musi zbudować na
ten cel kapitał w wysokości 300 000 zł.
Między innym wyżej opisane fakty stara się nagłaśniać od 2008 roku Komitet Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej RAZEM, który nie tylko dba
o wzrost świadomości na temat emerytur, ale także zaproponował konkretne
zmiany w prawie, mające na celu wprowadzenie ulg podatkowych zachęcających do dobrowolnego oszczędzania na
emeryturę poza systemem państwowym.
Już kilka lat temu było jasne, że nadzieje pokładane w IKE nie spełniły się.
IKE poniosły porażkę z uwagi na brak
dostarczenia przez legislatorów skutecznego i atrakcyjnego mechanizmu zachęcającego do dobrowolnego oszczędzania. Zwolnienie z podatku Belki okazało
się niewystarczające. W efekcie ponad
95% pracujących nie chciało z niego skorzystać. Liczba osób oszczędzających
w IKE regularnie spada (z ok. 915 tys.
na koniec 2007 do ok. 853 tys. w 2008,
809 tys. w 2009 i 792 tys. na koniec
2010. Zamiast zakładanych 6-7 mln. Polaków, IKE posiada obecnie ok. 800 tys.
osób z czego jedynie ok. 250 tys. to konta czynne, na które wpłynęła choć jedna
składka w ostatnim roku. Z pewnością
nie jest to rozwiązanie systemowe, obejmujące przynajmniej 30% osób aktywnych zawodowo, ale jedynie 1% pracujących i to w dodatku w większości tych
najlepiej zarabiających. Z opublikowanych w lutym br. badań Instytutu Homo
Homini wynika wprost, że po 8 latach od
wprowadzenia reformy 82 % Polaków nie
wie, co to jest IKE. Wniosek jest oczywisty: ten mechanizm się nie sprawdził.
Nie zachęca Polaków do oszczędzania
ani co jeszcze gorsze w ogóle nie zachęca ich do myślenia o finansach i emeryturze.
W nowelizacji ustawy o OFE, pod
nazwą Ustawa z dnia 25 marca 2011 r.
o zmianie niektórych ustaw związanych
z funkcjonowaniem systemu ubezpieczeń
społecznych1 posłowie zdecydowali, że
zarówno mężczyźni jak i kobiety będą
wykorzystywać środki zgromadzone
dzięki uldze podatkowej po osiągnięciu
65 lat. Nie zgodzili się z limitem kwotowym dobrowolnej składki, ale podwyż-
1
Ustawa ta wprowadza zmiany m.in. do Ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym
od osób fizycznych, Ustawa z dnia 28 sierpnia 1997 r. o organizacji i funkcjonowaniu funduszy
emerytalnych i Ustawa z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych.
22
Przegląd Finansowy Bankier.pl 9 (176) 12 maja 2012
Czytaj dalej na stronie 234
Adam Sankowski, PIPUiF
4ze strony 22
szyli pułap ulgi z 2% do 4%, ustalając
kwotowo górny i dolny limit podstawy
do odliczenia (30 średnich wynagrodzeń
i 12 minimalnych). Przepisy ww. ustawy
weszły w życie z dniem 1 stycznia 2012.
Ustawa nie uwzględniła więc wszystkich
postulatów RAZEM, ale osiągnięto cel
nadrzędny: wprowadzenie ulgi podatkowej – realnej zachęty do dobrowolnego
oszczędzania na emeryturę.
13 lutego 2012 r. Komitet RAZEM
złożył w Sejmie nową wersję projektu
z 2008 r. Podtrzymuje w nim pogląd, że
oparcie ulgi na mechanizmie procentowym, wspiera oszczędzanie przez osoby o wyższych dochodach (ok. 3% Polaków). Odliczenie kwotowe stanowiłoby
natomiast zachętę do oszczędzania na
zabezpieczenie emerytalne przez osoby
o niższych dochodach, które będą mogły
odliczyć określoną wartość niezależnie
od wysokości zarobków, a przede wszystkim niezależnie od tego, jaka część ich
dochodów jest objęta składką ZUS.
Proponowany Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym osób
fizycznych został skierowany do prac sejmowych. Powołana do jego rozpatrzenia
Podkomisja Nadzwyczajna obradowała
28 marca br. Możemy więc oczekiwać, że
postulaty RAZEM znajdą wyraz jeśli nie
w formie odrębnego rozwiązania, to jako
udoskonalenie obecnego systemu emerytalnego.
Aktualny projekt RAZEM to 4 postulaty dotyczące ulgi podatkowej w III filarze:
t6MHB QPXJOOB CZƾ LXPUPXB B OJF
procentowa i powinna wynosić dla
wszystkich 4000 zł (kwota skorelowana
ekonomicznie ze średnią krajową).
t%MB XT[ZTULJDI QPXJOOP PCPXJƼzywać zwolnienie według stawki podatkowej 18% (również dla osób płacących
32% czy też 19% podatku liniowego)
t1PXJOOB CZƾ VXBSVOLPXBOB
oszczędzaniem do 67. roku życia, zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety
t8ZQ’BUZ X GPSNJF ǥXJBED[FOJB
dożywotniego powinny być zwolnione
z opodatkowania, a wypłaty jednorazowe opodatkowane stawką 18%.
Jednak równie ważne, jak zmiany
w prawie, są dalsze działania na rzecz
wzrostu świadomości emerytalnej Polaków. Bardzo istotne jest uświadomienie
wszystkim Polakom prawideł finansowych rządzących gromadzeniem kapitału na przyszłą emeryturę. To one są podstawą niższych emerytur kobiet, które
żyją dłużej a płacą składki krócej. Polki
przechodzą realnie na emeryturę w wieku 56 lat a Polacy 58. To najwcześniej
w Europie. Nas na to po prostu nie stać.
Adam Sankowski
prezes Polskiej Izby Pośredników
Ubezpieczeniowych i Finansowych
Pełnomocnik Komitetu Obywatelskiej
Inicjatywy Ustawodawczej RAZEM
Monika Woźniak-Wołek, WARTA
Ochrona czy inwestycja – na którą stronę dziś
przechyla się szala?
Zapłacić większa składkę za ubezpieczenie na życie czy
większą jej część przeznaczyć na inwestycję, budując sobie
i swojej rodzinie zabezpieczenie na przyszłość - pytanie to zadaje sobie chyba każdy, kto rozważa zakup polisy na życie. Bardzo często motywacją do takich rozważań jest wizja 30-letniej
spłaty kredytu hipotecznego.
Osoba zaciągająca kredyt bierze zobowiązania nie tylko na siebie, ale również na swoich najbliższych. Musi mieć
świadomość swoich decyzji i brać za nie
PEQPXJFE[JBMOPǥƾ 8 SB[JF OJFT[D[ljǥMJwego zdarzenia rodzina może znaleźć się
w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Zapewnienie najbliższym ochrony w takiej
sytuacji jest wyrazem wielkiego rozsądku i rozwagi osoby zaciągającej kredyt.
Inny charakter, też istotny, mają produkty inwestycyjne, które pomagają rodzinie
się wzbogacić i wreszcie spełnić niezrealizowane plany albo po prostu stanowią zabezpieczenie na tzw. wszelki wypadek.
Powyższe kwestie nabierają dodatkowego znaczenia zwłaszcza dziś, kiedy toczy się debata publiczna dotycząca przyszłości naszych emerytur. Poziomy stopy
zastąpienia nie pozostawiają wątpliwości,
że będziemy musieli odświeżyć sobie stare, polskie przysłowie „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”.
Odpowiadając wprost na pytanie postawione w tytule - biorąc pod uwagę raport przygotowywany przez Polską Izbę Ubezpieczeń - można pokusić
się o stwierdzenie, że szala przechyla się w kierunku produktów inwestycyjnych. Porównując udział produktów inwestycyjnych z udziałem produktów
ochronnych niepowiązanych z produktami bankowymi w liczbie ubezpieczeń
pozyskanych przez zakłady ubezpieczeń
na życie w kanale bancassurance, zaobserwować możemy tendencję wzrosto-
wą zarówno w jednym, jak i drugim typie.
Jednakże w przypadku produktów inwestycyjnych obserwujemy większą dynamikę. Oczywiście największy udział mają
produkty ubezpieczeniowe stanowiące zabezpieczenie spłaty zadłużenia, ale
te możemy wykluczyć z naszych rozważań, ponieważ są ściśle powiązane z produktem bankowym.
Ubiegły rok był kolejnym rekordowym, jeśli chodzi o rynek produktów
strukturyzowanych oferowanych najczęściej w formie ubezpieczeń na życie i doǹZDJF8SPLVOBSZOLVQPKBXJ’PTJlj
aż 487 nowych ofert, a łączna sprzedaż
przekroczyła 10 mld złotych, co daje 14%
wzrost w stosunku do roku 2010. Jednakże porównując te wartości do kwoty
477,3 mld zł zgromadzonych w bankach
przez gospodarstwa domowe (według
stanu na koniec lutego), można śmiało powiedzieć, że zakłady ubezpieczeń
oferujące tego typu produkty mają jeszD[FPDPQPXBMD[Zƾ8FE’VHEBOZDI,/'
Czytaj dalej na stronie 244
Przegląd Finansowy Bankier.pl 9 (176) 12 maja 2012
23