Meandry medycyny

Transkrypt

Meandry medycyny
Warszawa: 01 marca 2010
Autor: Sławomir Turek
Redakcja: Jagoda Sieradzan
"To, co nieuniknione i tak się wydarzy. Trzeba tylko woli oraz cierpliwości, by
przetrwać."
Rozpad Chin
Pomyślałem sobie, że podzielę się z Tobą refleksjami, jakie nasunęły mi się w
wyniku kilku ciekawych rozmów na temat Chin, które miałem przyjemność
odbyć z kolegami podczas jednego z obozów treningowych Wushu.
Rozmowy, które skłoniły mnie do napisania poniższych rozważań dotyczyły
współczesnych Chin oraz tego, co się z nimi stanie w przyszłości w
perspektywie 50 - 100 lat. Oczywiście przedstawię tu swój pogląd, który, jak
zapewne się domyślasz, odbiega znacznie od innych poglądów
zaprezentowanych w dyskusji. Chcę jednocześnie z całą pokorą przyznać, że
wiedza moich rozmówców na temat współczesnych Chin jak i zastosowane w
rozmowie argumenty zrobiły na mnie duże wrażenie.
Teza
Uważam, że kończy się okres odgrywania przez Chiny kluczowej roli na
arenie międzynarodowej. Ponadto sądzę, że Chiny rozpadną się w ciągu
najbliższych 50, może 80 lat.
Utwierdziłem się w takim przekonaniu, gdy zapoznałem się z poglądami
George'a Friedmana szefa agencji prognoz geopolitycznych Stratfor, z której
prognoz i analiz korzysta CIA.
[email protected]
1
wwww.brightfuture.pl
Argumenty
Chiny są w naturalny sposób izolowane od świata (syberyjskie pustkowie,
pustynie Azji Środkowej, Himalaje i Tybet, dżungle), co utrudnia im obecnie i
będzie utrudniać w przyszłości odgrywanie specjalnej roli geopolitycznej.
Poza tym ich gospodarka przegrzewa się i wkrótce już będzie tylko zwalniać.
Rząd Chiński opiera się żądaniom USA, żeby umocnić juana obawiając się,
że obniżyłoby to konkurencyjność chińskiej gospodarki. Bez mocnego juana
będzie bardzo trudno utrzymać popyt wewnętrzny tego kraju na poziomie na
tyle wysokim, żeby mógł on stanowić pewnego rodzaju bufor gospodarczy w
przypadku załamania się eksportu.
Nie można rządowi w Pekinie zarzucić, że nie stara się stymulować popytu
wewnętrznego. Zwiększono administracyjnie liczbę świąt, zachęca się
Chińczyków do podróżowania i wypoczywania podczas świąt. Moim
skromnym zdaniem działania te są niewystarczające i konieczna jest zmiana
polityki monetarnej. Mając 1 mld ludzi, którzy nie wykształcili w sobie
potrzeb wyższego rzędu (biedni mieszkańcy wsi), trudno technikami
„socjologicznymi” i działaniami administracyjnymi znacząco zwiększyć popyt
wewnętrzny.
Chiny kontynentalne reprezentujące ponad 90% chińskiego potencjału
wzrostu gospodarczego i aż 97% ludności, choć już od dawna nie są ani
komunistyczne ani ludowe, to także nie są w rozumieniu zachodnim
państwem kapitalistycznym. Własność prywatna jest tam silnie ograniczona i
nawet najskromniejszego biznesu nie da się prowadzić bez odpowiednich
„znajomości”. Już od lat 70-tych XX wieku można mówić o powrocie do
tradycyjnych, konfucjańskich metod sprawowania władzy. A ta władza wcale
przedsiębiorczości typu kapitalistycznego nie lubi i raczej ją toleruje, niż
wspiera. Zgodnie z etyką konfucjańską kariera urzędnika cieszy się w
społeczeństwie dużo większą estymą, niż kariera przedsiębiorcy, czy
inżyniera. Kiedy urzędnicy dojdą już do wniosku, że się dostatecznie
[email protected]
2
wwww.brightfuture.pl
wzbogacili na handlu, łapówkach i różnego rodzaju innych interesach
uznają, że nie mają potrzeby dalszego utrzymywania kontaktu z
“barbarzyńcami”. Stanie się to powodem konfliktu, który w końcu rozgorzeje
pomiędzy chińskimi przedsiębiorcami i rosnącą w siłę klasą średnią, a
konfucjańskim aparatem urzędniczym.
Co do prognozowanej integracji Tajwanu z Chinami, sądzę, że gdy zmieni
się władza na Tajwanie, zmieni się nastawienie do tej ryzykownej operacji.
Proporcje pomiędzy poziomem życia Chin (zwłaszcza kontynentalnych) a
Tajwanem są ogromne. Każdemu rozsądnie myślącemu politykowi czy
ekonomiście przypomni się choćby przypadek RFN i NRD. Połączenie tych
dwóch krajów do dziś odbija się czkawką zamożniejszemu RFN-owi.
Łączenie takich enklaw zamożności jak Hongkong, Makao, Singapur , czy
Tajwan z biednymi i przestarzałymi Chinami kontynentalnymi byłoby co
najmniej mało rozsądne. Siła chińskiego świata finansów jest tak duża, że
może przeciwstawić się aparatowi politycznemu. Według mnie raczej bogate
wybrzeże będzie starało się coraz silniej separować od biednego kontynentu.
Przecież jak masz motorówkę to nie przyczepisz do niej wielkiego
kontenerowca, w dodatku niesterownego i przerdzewiałego. Taki
kontenerowiec wcześniej czy później pociągnie cię na dno.
Nie przemawia do mnie również pogląd o silnych trendach centralistycznych
w Chinach. Jeśli te trendy byłyby tak mocne, to Hongkong nie zachowałby
tak dużej odrębności, łącznie z utrzymywaniem swojej waluty. Poza tym,
nawet jeśli mamy w pamięci wielkość “państwa środka”, fakt, że władza
chińska musi co roku krwawo tłumić bodajże 1000 powstań chłopskich
świadczy o silnych tendencjach odśrodkowych.
A zatem: czy Chiny się rozpadną za 50-100 lat?
A czy nasi rodzice uwierzyliby w 1950 roku, że rozpadnie się ZSRR?
Zostawię na razie wątki geopolityczne na boku, aczkolwiek argumenty
Friedmana dotyczące ponownego odegrania przez Japonię kluczowej roli w
[email protected]
3
wwww.brightfuture.pl
tym regionie są moim zdaniem przekonujące. Skoncentruję się na tym, co
wynika z ekonomii i działania megatrendów, które powszechnie są uważane
za siły sprawcze bardzo szybko zachodzących zmian na całym świecie.
Jak wytłumaczyć wzrost gospodarczy w Chinach, gdy cały zachód przeżywa
recesję? Główne źródła tego wzrostu to migracja ze wsi do miast,
zapewniająca dużo taniej siły roboczej oraz gospodarka nie licząca się z
kosztami degradacji środowiska. Oba te źródła „sukcesu” Chin są też
źródłami ich pęknięć, które w perspektywie kilkudziesięciu lat z małych
szczelin staną się wielkimi przepaściami. Razem z innymi czynnikami, które
teraz silnie oddziałują na Chiny one własnie spowodują rozpad tego państwa.
Bardzo niskie koszty pracy.
Chiński rząd zdaje sobie sprawę z tego, że niewolnicza praca produkcyjna
oparta na wyzysku walczących o przetrwanie niewykształconych ludzi ze wsi
nie tworzy praktycznie żadnej wartości dodanej. Jest sklejaniem surowców
przez działającego jak robot niewolnika. Tego typu gospodarka nie może być
podstawą długofalowego rozwoju nowoczesnego kraju. Dlatego administracja
państwowa podejmuje działania, żeby to zmienić.
Podczas mojej pierwszej podróży po Chinach w 2006 roku, obserwowałem w
chińskiej telewizji zjazd młodych Chińczyków, który został zorganizowany
przez administrację państwową. Na zjazd zaproszono 100 tys. emigrantów –
młodych, dobrze wykształconych ludzi pochodzenia chińskiego. Podczas
zjazdu przedstawiciele rządu zachęcali ich do powrotu do kraju. W tym
samym czasie media pokazywały sponsorowanych przez chiński rząd
topowych menadżerów największych na świecie koncernów działających na
rynkach zaawansowanych technologii, którzy mieli za zadanie otwieranie
centrów badań i rozwoju tychże koncernów na terenie Chin.
Piszę o tym, żeby pokazać jak dużo wysiłku rząd chiński wkłada w
stworzenie w swoim kraju klasy średniej - dobrze wykształconej,
rozumiejącej nowoczesny świat. Ludzie ci nie będą godzili się na „tradycyjny”
chiński system rządzenia. To o nich i ich dzieciach myślałem pisząc o tych,
[email protected]
4
wwww.brightfuture.pl
którzy będą się konfrontować z konfucjańskimi urzędnikami. Dlatego
uważam ten problem za przyszłe źródło poważnego konfliktu, który będzie od
środka rozsadzał Chiny.
Zatrucie środowiska.
W wielu regionach Chin rabunkowa gospodarka spowodowała
kilkudziesięciokrotny wzrost zachorowań na raka. W jednym z regionów
prowincji Syczuan, który od setek lat słynął na całym świecie z uprawy
grusz, pestycydy stosowane przez biznesmena związanego z lokalnym
aparatem władzy spowodowały wyginięcie wszystkich pszczół. Nagle zniknęły
z krajobrazu setki tysięcy kwiatów. Chłopi, żeby przeżyć muszą ręcznie
zapylać kwiaty gruszy, a kiedy składają oficjalne skargi są zastraszani i
lokalne władze nakładają na nich sankcje. Poruszający dokument „ W górę
Jangcy” pokazuje, że takich przypadków są tysiące, a może nawet dziesiątki
tysięcy w całych Chinach, a każdy z tych przypadków dotyczy tysięcy, a może
dziesiątek tysięcy ludzi. Wiem, że można mi zarzucić brak danych
statystycznych, na których opierałbym swoje wnioski, ale jeśli nawet dokona
się zgrubnych kalkulacji łatwo się przekonać, że to problem setek milionów
ludzi. Można czołgami rozjechać tysiąc, dziesięć tysięcy ludzi, ale nie można
rozjechać setek milionów ludzi. To nawet jak na Chiny jest stanowczo za
dużo. Dlatego sprzeciw trutych ludzi będzie źródłem konfliktu wewnętrznego,
który będzie rozsadzał Chiny od środka.
Potęga chińskich instytucji finansowych.
Jeśli połączymy aktywa tylko pięciu największych chińskich funduszy
inwestycyjnych to otrzymamy kapitał ok. 3 razy większy niż PKB Polski.
Kapitał ten wart jest ok. 30% chińskiego PKB. Są to pieniądze rzędu: tysiąc
tysięcy milionów dolarów. Są to tak duże pieniądze, że ludzie którzy nimi
zarządzają mogą wywołać i sfinansować wojnę światową. Mimo, że władza
chińska stara się kontrolować te fundusze, to tak naprawdę wielu twierdzi,
że to instytucje zarządzające tymi funduszami kontrolują władzę w Chinach.
Jakby nie było, dwa potężne smoki: aparat partyjny i aparat finansjery
[email protected]
5
wwww.brightfuture.pl
chwilowo żyją ze sobą w zgodzie. Ale wcześniej czy później dojdzie do
konfliktu, który rozsadzi Chiny od środka.
Siła megatrendów.
W trakcie podróży po Chinach z mistrzem Zhangiem zwiedzałem kilka
dużych miast i miałem okazję spacerować wieczorami po ich wielkomiejskich
centrach. Podczas tych wieczornych wypraw moją uwagę zwrócił fakt, że w
każdym z tych miast restauracje Macdonalda były pełne młodych ludzi. Z
dyskotek dochodziły dźwięki modnych na całym świecie gatunków muzyki, a
nastolatek mieszkający w jednej z dzielnic Chengdu był bardziej
amerykański niż oryginał z Bronxu. Piszę o tym dlatego, żeby pokazać, że na
Chiny, które jak nigdy wcześniej otworzyły się na zmieniający się świat,
oddziałują megatrendy.
Co to są megatrendy?
Z grubsza rzecz ujmując to zmiany zachodzące w warstwie kulturowej,
technologicznej, społecznej, które są bardzo znaczące i nieodwracalne.
Megatrendy istnieją na świecie od zawsze. Problem jednak polega na tym, że
we współczesnym świecie oddziałują one coraz mocniej. Wielu ekonomistów
uważa, że to właśnie działanie megatrendów powoduje, iż na świecie
pojawiają się coraz częściej kryzysy i są one coraz poważniejsze. Siła z jaką
megatrendy oddziałują na nasz świat wpycha go na krawędź chaosu, a w
środowisku chaotycznym obowiązuje inny porządek niż ten, do którego się
przyzwyczailiśmy. Żeby zobrazować środowisko chaotyczne często mówi się o
efekcie motyla (trzepot skrzydeł motyla nad Tokio może wywołać huragan
nad Florydą). Tak naprawdę chodzi o to, że bardzo małe zmiany warunków
początkowych spowodują, że w końcowym etapie znajdziemy się w zupełnie
innym położeniu niż wynikałoby to z liniowej teorii, z naszego wcześniejszego
doświadczenia.
Uff … mam nadzieję, że jeszcze nie znudziłeś się moją pisaniną. Chaos i
zjawiska nieliniowe to moje hobby, dlatego wydaje mi się, że wszystkich też
one interesują :-)
[email protected]
6
wwww.brightfuture.pl
Już wracam do tematu rozpadu Chin i megatrendów. Co najmniej kilka z
nich ma silne oddziaływanie na Chiny i w kilkudziesięcioletniej perspektywie
spowodują one dalsze bardzo znaczące zmiany w tym państwie. Oto te, które
przyszły mi do głowy:
- rewolucja technologiczna : rozwój internetu, rozwój technologii
informatycznych, rozwój telekomunikacji, a zatem dostęp do nowego
systemu myślenia, dostęp do informacji (mimo cenzury) spowoduje u
Chińczyków chęć bycia indywidualnościami, a nie trybikami wielkiej
machiny;
- globalna wioska : uwspólnianie globalnych systemów wartości, mód,
sposobów zachowania sprawi, że ważniejszym niż rodzice i dziadkowie
źródłem informacji i wzorców zachowań staną się telewizja, internet, kino,
gwiazdy popkultury;
- ekologia : coraz więcej nabywców na zachodzie zwraca uwagę na to, czy
przedmioty, które kupują są produkowane ekologicznie i czy są
biodegradowalne. Zmusi to do zmiany zasad produkcji w państwie środka,
bo alternatywą byłaby konieczność intensyfikacji walki o rynki krajów
trzeciego świata, a to w konsekwencji oznacza sprzedaż tandetych produków
z bardzo niska marżą, które tylko ubogi rynek krajów trzeciego świata jest
gotów kupować.
Wszystko to neguje argument moich kolegów mówiący o tym, że skoro w
Chinach trwało coś przez wieki, to tak już zostanie. Otóż nie, nie zostanie i
błędem jest w warunkach skokowej zmiany, w turbulentnym otoczeniu, w
cyklicznie pojawiających się kryzysach wnioskować liniowo.
Być może z socjologicznego punktu widzenia procesy te trudno dostrzec, ale
ja stosuję tu podejście z nauk przyrodniczych. Takie podejście do analizy
wykrywania zmian krytycznych, czy przejść fazowych, pozwala lepiej, moim
zdaniem, wykryć czy w przyszłości zajdzie jakaś zmiana krytczna - skokowa.
Spróbuję to opisać na przykładzie zamarzania wody. Woda, żeby zamarzła,
musi zawierać tzw. zalążki krystalizacji, a potem należy podziałać na nią albo
[email protected]
7
wwww.brightfuture.pl
temperaturą albo ciśnieniem. Dla mnie w Chinach takimi zalążkami
krystalizacji, a więc podstawą do dokonania przemiany fazowej i zmiany
skokowej są te zjawiska, które opisałem jako źródła pęknięć. Natomiast
czynnikami, które doprowadzą do tej zmiany (w przypadku wody:
temperatura i ciśnienie) są wspomniane megatrendy. Szukanie wewnątrz
układu złożonego (jakim jest społeczeństwo chińskie) sił powodujących
przemianę fazową jest w naukach przyrodniczych błędem. Te siły są
przykładane do układu z zewnątrz. I we współczesnych Chinach widać już
coraz więcej skutków działania tych sił, coraz więcej “centrów krystalizacji
wody”, czego przykładem jest bronxowy chłopiec z Chengdu.
Nie potrafię powiedzieć, czy w socjologii stosuje się metodologię z teorii
przejść fazowych czy z teorii chaosu (przejście do chaosu też jest swego
rodzaju przejściem fazowym). Wiem natomiast, że stosowanie tych narzędzi
otworzyło całkiem nowe spojrzenie na ekonomię, meteorologię, diagnostykę
medyczną (wczesne wykrywanie schorzeń układu krążenia),
materiałoznastwo i rozwój telekomunikacji. Zadziwiająco dobre rezultaty
podejście to przyniosło w dziedzinie ekonomii, zwłaszcza w okresie kryzysu.
Konkluzja
W swojej mającej tysiące lat historii Chiny nigdy nie były tak otwarte, a przez
to podatne na działanie megatrendów, jak dzisiaj. I dlatego pozostaję w
przekonaniu, że się rozpadną. Nie widzę bowiem siły scalającej ten kraj takiej, która mogłaby powstrzymać przedstawione tu procesy pękania Chin.
[email protected]
8
wwww.brightfuture.pl