Hipermarket

Transkrypt

Hipermarket
Jakub Gaoko • Hipermarket
Była niedziela, a ja właśnie wybierałem się do Hipermarketu. Postanowiłem ubrad się
z tej okazji naprawdę odświętnie: przywdziałem najładniejszą z kolekcji moich hawajskich
koszul, założyłem krótkie spodnie za kolana, śnieżnobiałe adidasy i nawet włosy uczesałem.
Nie miałem konkretnej potrzeby, by iśd do Hipermarketu – czułem po prostu wewnątrz, że
muszę tam się udad. Liczyłem, że już na miejscu nawiedzi mnie natchnienie, co takiego
mógłbym kupid.
Pokonałem pieszo krótką drogę do wielkiego Hipermarketu niedaleko mojego
osiedla. Po drodze nie spotkałem nikogo znajomego. Na parkingu podszedłem do jednej z
plastikowych wiat, wyjąłem z kieszeni dwuzłotową monetę i zapakowałem w metalową
elipsę, zamontowaną na poręczy wózka. W ten sposób stałem się jego magicznym
posiadaczem, przynajmniej na czas mojej wizyty w Hipermarkecie.
Drzwi, które właśnie przekraczałem, dostrzegły we mnie władcę wózka, pana i mistrza
metalowych prętów na kółkach i okazały mi szacunek, samoczynnie otwierając się na mój
widok, bez niczyjej ingerencji. Skinąłem im głową i pchając mojego metalowego niewolnika,
przejechałem przez galerię sklepową.
Dotarłem na teren właściwego Hipermarketu. Przekroczyłem bramki,
powstrzymujące złodziei przed wyniesieniem towaru, nie uiściwszy opłaty i minąłem
dostojnego ochroniarza. W takim otoczeniu czułem się bezpiecznie i wiedziałem, że nic nie
zagraża mojemu życiu. Życiu konsumenta Hipermarketu.
W pierwszej kolejności udałem się do działu z książkami. Natrafiłem tam na literaturę
z najwyższej półki, która zadowoliłaby z pewnością nawet najbardziej wymagającego
czytelnika: kolekcję wszystkich tomów przygód Hanny Montany, w pokrytych brokatem
okładkach, najnowszą książkę Paulo Coelho oraz ekskluzywne wydania najważniejszych
polskich lektur – było nie było, kwiatu polskiej literatury. Czułem, że obcuję z prawdziwą
sztuką, albowiem były to książki z Hipermarketu.
Tuż obok mogłem dostąpid zaszczytu zapoznania się z najważniejszymi informacjami z
kraju i ze świata. Rozpieszczające me oczęta całą paletą przepięknych kolorów czasopisma
informowały mnie o najnowszym romansie przepięknej blondynki o obfitych kształtach.
Wiedziałem, że to prawdziwa gwiazda. W innym z wiarygodnych periodyków mogłem
przeczytad poruszający artykuł o wielkim problemie naszego kraju, jakim z pewnością w
ostatnim czasie są kebabowi przestępcy, a rzetelna gazeta codzienna powiedziała mi o
nowym samochodzie, który kupił sobie jeden z ministrów. Wiedziałem, że są to niezbędne
dla mego dalszego życia wiadomości, które specjalnie dla mnie sto razy sprawdzono,
albowiem były to wszystko gazety lub czasopisma z Hipermarketu.
Chwilę dalej miałem okazję przebierad w płytach artystów z całego świata oraz
najnowszych produkcjach filmowych, przepięknie wydanych na DVD. W dziale muzycznym
od razu znalazłem płytę prawdziwej gwiazdy, o której przeczytałem przed chwilą, a na DVD
bez problemu trafiłem na najnowszą, ambitną polską komedię. Wiedziałem, że filmy te oraz
ta muzyka to naprawdę ambitna rozrywka, albowiem była to rozrywka z Hipermarketu.
Pchając swój wózek dalej, znalazłem się w dziale multimedialnym. Wypełniały go
wspaniałe, najnowsze gry komputerowe. Wszystkie wydane w polskich wersjach, bym nie
miał problemu z ich zrozumieniem oraz w atrakcyjnych cenach, by żaden miłośnik wirtualnej
1
www.cth.boo.pl
rozrywki nie musiał sobie odmawiad zakupu. Obok nich ustawiono na półkach szereg wysoce
zaawansowanych technologicznie komputerów, pieczołowicie złożonych z najwyższej jakości
podzespołów, by zadowolid wszystkich klientów. Wiedziałem, że są to komputery najwyższej
jakości, gdyż były to komputery z Hipermarketu.
Wędrując dalej, doszedłem do działu spożywczego. Czekało tam na mnie piękne,
świeże mięso, radujące me oczy swoją barwą, a nos rozpieszczające zniewalającym
zapachem. Czekały najbardziej egzotyczne z ryb: każda, na jaką tylko mógłbym mied ochotę,
z Pangą, królową podwodnego królestwa, na czele. Mogłem byd spokojny o jakośd wszelkiej
żywności, bo była to żywnośd z Hipermarketu.
Jeśli kiedykolwiek miałem moment zwątpienia w istnienie szczęścia na świecie, wizyta
w Hipermarkecie ostatecznie rozwiała wszelkie moje wątpliwości. Klienci wokół mieli wózki
wypchane swoimi wymarzonymi towarami – było ich stad na wszystko, bo Hipermarket dbał,
aby ceny sprzedawanych w nim produktów odpowiadały każdemu konsumentowi.
Szczęśliwe rodziny jeździły od działu do działu i wkładały do wózka wszystko, czego tylko
zapragnęły. Dzieci mogły spełnid każde swoje marzenie w dziale z zabawkami, pani domu na
pewno znalazła w dziale z odzieżą jakąś seksowną bieliznę, którą mogłaby zadowolid swojego
męża (w koocu mimo pięddziesiątki na karku, dalej wyglądała jak dwudziestolatka), zaś głowa
rodziny na pewno zadowoliłaby się którymś z wspaniałych urządzeo do fitness, by zapobiec
wczesnym zalążkom „piwnego brzucha”. Och, ale przecież mało kto takie zalążki w
Hipermarkecie posiadał. Hipermarket naprawdę dba o zadowolenie swoich klientów.
A propos piwa – w dziale alkoholowym natrafiłem na parę zakochanych. Widad było,
że krótko ostrzyżony, opalony mężczyzna w białej koszuli i krótkich spodenkach w hawajski
wzorek (z początku pomyliłem je z bokserkami, cóż za faux pas z mojej strony, żem taki
nieobeznany w aktualnej modzie) wprost nie może żyd bez swojej cudownej ukochanej, w
białej spódniczce i różowej bluzeczce, odsłaniającej pępek po środku zgrabnego brzucha i z
daleko posuniętym dekoltem, pozwalającym nacieszyd oko jej pięknym, obfitym biustem.
Któż jednak śmiałby zapuszczad wzrok w takie rejony, kiedy dziewczyna miała na ramieniu
swojego ukochanego? Gdy delikatnie zwracał jej uwagę, że woli Żywca od Warki Strong, w
jego głosie słychad było gorące uczucie, jakim darzy swoją lubą i wieczną miłośd, która na
pewno pomoże im przezwyciężyd w przyszłości wszelkie przeciwności losu. Aczkolwiek
wątpię, aby mieli kiedykolwiek z takowymi stycznośd, będąc klientami Hipermarketu.
Niestety, moja wędrówka po tym cudownym miejscu nie przyniosła mi oczekiwanego
natchnienia i w koocu niczego nie kupiłem. Odstawałem wyraźnie od tych wszystkich
radosnych ludzi. Nie byłem tak oczytany, jak oni. Mój gust filmowy i muzyczny już dawno
temu przekroczył poziom dna i nie byłem w stanie docenid arcydzieł fono- i kinematografii,
które proponował mi Hipermarket. Nie znałem się na komputerach, moje podniebienie było
niewyrobione, a wspaniała blondynka w różowej bluzeczce, odsłaniającej ozdobiony
kolczykiem pępek po środku zgrabnego brzucha odwiedzała mnie tylko czasem w snach.
Byłem wyrzutkiem społeczeostwa, którego nawet Hipermarket nie chciał poczęstowad swym
miłosierdziem.
Opuściłem więc teren sklepu, odstawiłem wózek przy punkcie obsługi klienta (przy
okazji byłem świadkiem utopijnej sceny, w której starsza kobieta otrzymała pełen zwrot
pieniędzy za produkt, który nie spełnił jej oczekiwao) i usiadłem na ławce przy wyjściu.
Obserwowałem, jak esencja polskiej inteligencji, najwybitniejsze jednostki społeczeostwa i
dająca nadzieję na świetlaną przyszłośd kraju młodzież mijają próg Hipermarketu. Patrzyłem
na nich z zazdrością i żalem – prymitywnymi uczuciami, które oni już z pewnością wykorzenili
z siebie pokolenia temu.
2
www.cth.boo.pl
Siedziałem na ławce, nie robiąc nic, aż w pewnym momencie do sklepu weszła
dziewczyna. Nie była blondynką, nie miała odsłoniętego pępka, ani eleganckiego partnera u
boku. Zdawało się, że miłosierdzie Hipermarketu opuściło ją dokładnie w ten sam sposób, co
mnie i czuła się równie zagubiona jak ja. Wyjąłem z kieszeni mojej hawajskiej koszuli notatnik
i ołówek. Oczywiście oba najpierw wyleciały mi na ziemię – zawsze miałem dwie lewe ręce.
Patrzyłem na nią przez kilka chwil, póki nie zniknęła mi z zasięgu wzroku. A potem napisałem
o niej wiersz.
3
www.cth.boo.pl

Podobne dokumenty