PDF 253 KB - Mediateka

Transkrypt

PDF 253 KB - Mediateka
Fotografując Papieża
Spotkanie z Adamem Bujakiem w Galerii Fotografii
Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim dnia 9 czerwca 2005 z okazji wystawy „W drodze
do Domu Ojca”
Jan P
aweł II
Paweł
Nasz Ojciec
- Towarzyszyłem Karolowi Wojtyle przez
43 lata, w wielu wydarzeniach, przeżyciach, spotkaniach. W Krakowie nasze okna
wychodziły na wprost siebie. Był dla mnie,
jak też dla wielu innych ludzi na całym
świecie, jak prawdziwy Ojciec. Tak się też
do niego zawsze zwracałem - Ojcze. Jak
Ojciec do ostatnich chwil nie zapomniał
o swoich bliskich. Bardzo się wzruszyłem,
gdy po powrocie z Watykanu w dniach żałoby, zobaczyłem na stole w moim domu
kartkę świąteczną od Jana Pawła II datowaną na 31 marca. Nawet kilka dni przed
śmiercią, konający, potrafił pamiętać nie
tylko o sobie, swoim cierpieniu, ale także
o innych. W takich chwilach patrząc na jego
zdjęcia, nie mogę uwierzyć, że to ja sam je
zrobiłem. Wydaje mi się, że to takie nieprawdopodobne. Gdy uświadamiam sobie,
jakie mnie spotkało szczęście, to jestem pełen wdzięczności za to, mi było dane.
Papież i biedacy
- To był wspaniały człowiek, który przez
całe życie niczego się nie dorobił, niczego
nie miał, oprócz książek i kilku osobistych
rzeczy. Wszystkie wartościowe prezenty
kazał od razu przekazywać do domów
dziecka czy ośrodków pomocy społecznej.
Zdarzało się nawet, że podczas odwiedzin
w jakiejś parafii ofiarowywał biednym swój
płaszcz czy buty. Potrafił też zdjąć z palca
swój papieski pierścień i darować go biednemu w slamsach. W jego osobistej komnacie nie było złocistych mebli, ram czy
posągów. Drewniane łoże pokryte bordową narzutą, podręczna półka na książki.
Prawda, że to Watykan, wspaniały pałac,
zdobiony przez znakomitych artystów, ale
papieski pokój przypominał bardziej celę
niż komnatę duchownego dostojnika.
Wszystkie trony, złociste lektyki pozostałe
po jego poprzednikach kazał przenieść do
muzeum. Nie wzdragał się przed ucałowaniem brudnych, zastrupiałych twarzy wielu nędzarzy i chorych, których spotykał na
szlakach swoich licznych pielgrzymek.
Wszyscy go za to kochali i będą kochać.
Zamach
- Nie mogę tego zrozumieć, jak ktokolwiek
mógł z tak zimną krwią strzelać do Papieża,
w kilka sekund po tym jak Ojciec Święty
wziął na ręce małą dziewczynkę, przytulił
ją do siebie i ucałował. Pamiętam, że zaraz
po tym, jak ją oddał matce, padł strzał. Widzieliśmy to na fotografiach, jak z nad tłumu wystaje ręka zamachowca. Temu oprawcy Papież później wybaczył, natomiast z ust
Ali Agczy nigdy nie usłyszeliśmy ani prośby o wybaczenie, ani prawdziwej skruchy.
On jest zimnym zbrodniarzem, który był
świadomy tego, co robi. Wiedział, że stracił
milion dolarów. Zdawał sobie sprawę z tego,
że mógł zniknąć i żyć w dostatku do końca
życia, a zamiast tego siedzi w więzieniu.
Walka z cierpieniem
- Będąc blisko papieża, pamiętam jak wielokrotnie widziałem grymas bólu na twarzy Jana Pawła II. Starał się to skrywać,
nie okazywał tego na zewnątrz. Skutki zamachu pozostały na zawsze w jego ciele.
Wielokrotnie walczył z własnym cierpieniem, na rzecz spotkania z wiernymi. Pamiętam jak raz krzyknął nawet - Jezus,
Maria. Musiał wtedy poczuć okropny ból
w nodze, w której miał metalową część.
Odczuwał ją wielokrotnie przez wiele lat.
Mało kto wie, ale jeszcze w czasach młodości Karol Wojtyła został dotkliwie poturbowany przez przejeżdżającą ciężarówkę.
Długo leżał w rowie zanim go znaleziono.
Dzięki temu, że sam dobrze wiedział, czym
jest prawdziwy ból, to być może dlatego potrafił tak bardzo pomagać innym w walce
z cierpieniem, dodając im otuchy, wiary.
Fotografowie i paparazzi
- Papież potrafił się doskonale wyłączyć,
zamknąć w modlitwie. Nie przeszkadzała
mu czyjakolwiek obecność. Mogłem go fotografować w chwilach modlitwy, zadumy,
czasie wolnym. Nikt mi nigdy niczego nie
zabraniał, nie mówił, co mam fotografować,
a czego nie. Wykonałem setki tysięcy zdjęć,
a może nawet z milion. Nie jestem w stanie
ich policzyć. Wszystkie są dla mnie ważne.
Jana Pawła II fotografowało wiele osób.
Wśród nich, zwłaszcza w ostatnich latach,
było także wielu takich, którzy czyhali, że
może uda im się uchwycić moment nieuchronnej śmierci Ojca Świętego podczas
jakiegoś spotkania z wiernymi. Mieli wciąż
gotowe teleobiektywy na tę chwilę. Inni
32
z lubością fotografowali tylko słabość,
ułomność Papieża. Starali się pstrykać zdjęcia, na których widać było wyłącznie Papieża „kończącego się”. Paparazzi potrafili
nawet przekupić papieską ochronę, aby zainstalować w basenie rejestratory, którymi
zdalnie fotografowali Papieża pływającego
kraulem, w bieliźnie czy wyżymającego
slipki. Później za wielkie pieniądze sprzedawali te zdjęcia do brukowców, a ludzie
to kupowali. Ja unikałem takich sensacyjnych fotografii, chociaż mógłbym mieć do
tego wiele okazji, przebywając często blisko Ojca Świętego. Uważałem, że za to, co
Jan Paweł II daje światu, należy go właśnie
pokazywać z dziećmi, biedakami, chorymi,
modlącego się, błogosławiącego wiernych.
Mogłem się zastanawiać, dlaczego inni fotografowie czekają tylko na sensację, a dzięki
temu także na wielkie pieniądze, które za
tym stoją. Tłumaczyłem to tym, że na świecie istnieje dobro i zło, a każdy może wybrać, po której stanie stronie.
Zrealizowane marzenia
- Miałem kilka marzeń, które mi się spełniły. Pragnąłem na przykład być wraz
z Papieżem w Grobie Chrystusowym w Jerozolimie. Byłem bardzo wzruszony, gdy po
latach okazało się to możliwe. W małym
pomieszczeniu, gdzie przed wiekami zmartwychstał Chrystus, znalazło sie nas tylko
kilka osób: oprócz nielicznej papieskiej
świty, tylko operator watykańskiej telewizji i nas dwóch fotografów. Czekając na
przybycie Ojca Świętego, usłyszeliśmy
w pewnej chwili stukot papieskiej laski. Potem ukazała nam się biała postać, która
schyliwszy głowę weszła do Grobu Pańskiego na chwilę modlitwy. Dla mnie jako fotografa, to był jeden z ważniejszych momentów w moim życiu. Pamiętam też, że
gdy Jan Paweł II wkładał karteczkę w szczelinę Ściany Płaczu, wszyscy rabini zamarli
w milczeniu, a jeden krzyknął po hebrajsku - To Wielki Człowiek. Trudno w takich
chwilach robić zdjęcia, gdyż się samemu
to bardzo przeżywa.
Innym moim marzeniem było sfotografowanie Jana Pawła II na dachach Pałacu
Apostolskiego, gdzie lubił się przechadzać.
Kiedyś w końcu zostałem tam zaproszony.
Papież dla bezpieczeństwa ubrany był
w czarne szaty, aby być mniej widocznym
dla ewentualnego snajpera. Gdy go ujrzałem, zauważyłem, że spod ciemnej narzutki wystaje mu góralski sweterek z nierówno zapiętymi guzikami. Nie chciałem go takiego fotografować, chociaż wyglądał tak bardzo
swojsko, ludzko. Zapytałem księdza Stanisława Dziwisza, który mu towarzyszył, czy można coś z tym zrobić. On podszedł do Papieża, szepnął
mu słówko, po czym rozpiął sweterek i poprawnie zapiął. Cała sytuacja
była bardzo wdzięczna.
Spotkania z wielkimi tego świata
- Jan Paweł II spotykał się zarówno ze zwykłymi ludźmi, chorymi, biednymi, jak też z możnymi, królami, władcami, wodzami, gwiazdami, sławnymi artystami. Był szanowany przez wszystkich. To on wychodził naprzeciw
nim. Nikogo nie unikał. Chciał rozmawiać ze swoimi oponentami. Szukał
pojednania. Pragnął zrozumieć innych. Pamiętam, jak Andrzej Wajda powiedział, że to podanie ręki z Papieżem to była dla niego najważniejsza
rzecz w całym życiu. Podobnie przeżywało spotkania z Janem Pawłem II
wiele osób, bez względu na wyznanie, funkcję i pozycję społeczną.
Na Wschodzie
- Spędziłem wiele czasu na Wschodzie. Fotografowałem cerkwie, monastery, prostych ludzi. Przygotowałem z tych podróży kilka albumów, które ukazały się w wielu krajach. Niestety w Rosji nie dopuszczono do ich
wydania. Nie byli na to jeszcze gotowi. Zbyt wiele odważnych rzeczy
chiałem w nich pokazać. Widziałem chociażby w Moskwie świątynie, które
przerobiono na miejskie szalety. Miejsca strasznych zbrodni. Słyszałem
wiele okropnych opowieści. O radzieckich żołnierzach, którzy patrząc na
krucyfiks pytali - A co to za towarzysz? O komsomolcach, którzy na zwłoki
rozstrzelanych ludzi wypuszczali stada zgłodniałych świń, aby nie pozostał po tych zbrodniach żaden ślad. O czerwonoarmistach wpadających
do świątyń podczas nabożeństw, którzy hakami na linach wyrywali ołtarze, wyciągając je na zewnątrz razem z ludźmi. O potwornych lasach wokół dawnych łagrów, wyrastających na ludzkich wnętrznościach. Mimo
tych wszystkich prześladowań, chrześcijaństwo jednak tam przetrwało. Jan
Paweł II marzył o podróży do Rosji. Niestety Aleksiej II, były towarzysz
i oficer KGB, podobnie jak Putin, nigdy się na to nie zgodził.
Benedykt XVI następcą Jana Pawła II
- Gdy robiłem zdjęcia podczas pogrzebu Jana Pawła II, kardynał Ratzinger pochylił się nad trumną w zadumie. Pomyślałem wtedy - Czy to czasem nie jest następca naszego Ojca Świętego, nowy papież? Myślę, że to
był świetny wybór, gdyż taki papież jest potrzebny zwłaszcza Zachodowi,
który oddala się od Boga. Patrząc na wspaniałe świątynie w Kolonii czy
Paryżu, które istnieją tam od setek lat i są świadectwem chrześcijańskiego dziedzictwa, wydaje się, że te odwieczne więzy dzisiaj w pewnym
sensie zostały przerwane.
Opracowanie i zdjęcia: Tomasz Kosiński
33

Podobne dokumenty