m\263odzianki 245 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
m\263odzianki 245 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów nr 2 (245) 12.10.2008 KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: „Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa; a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów». Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”. (Mt 22,1-14 ) Mamy gościa, który uczestniczy w uczcie, ale nie przyjął stroju weselnego od gospodarza. Ów gość weselny miał widocznie jakiś poważny powód, aby nie zastosować się do zwyczaju. Prawdopodobnie jego własny strój był bogatszy, lepiej dopasowany do figury, może modniejszy. Tak czy inaczej ów gość przedkładał własne „ja” nad ofertę gospodarza. Właściwie można by się zgodzić z tym, że nie musimy podporządkowywać się każdemu i zawsze. Problem jednak polega na tym, że Jezus w swojej przypowieści mówi, że Gospodarzem jest Bóg Ojciec. To właśnie Jemu mamy tendencję „odmawiać”, Jego „szaty” odrzucać, wyżej ceniąc nasze własne. Mamy tendencję wchodzić w relację z Panem Bogiem, ale na naszych warunkach. Ostatecznie może udamy się na niedzielną Mszę Św., ale już nie przystąpimy do Komunii Św. i wyjdziemy przed końcowym błogosławieństwem, bo ogłoszenia parafialne są za długie. Ostatecznie może uznamy, że 10 Przykazań nas obowiązuje, ale niektóre przykazania uznajemy za niemodne, bez sensu lub wymysł nieżyciowego kleru. Ostatecznie może wpuścimy do naszego życia Jezusa, ale tak, aby nie było Go za dużo, bo ktoś nazwie nas „ciemnogrodem” czy „moherem”. Chcemy mieć kontrolę nad naszym życiem. Obawiamy się obecności w nim Jezusa. Obawiamy się, że Jezus może chcieć coś zmienić w naszym życiu. Niestety, taka postawa nie jest zgodna z Planami Boga Ojca wobec nas i po śmierci może się okazać, że zostaniemy „związani i wyrzuceni na zewnątrz w ciemności”. Jednocześnie zadziwiające jest, jak bez obaw oddajemy pełną kontrolę nad naszym życiem alkoholowi, papierosom, pornografii, pieniądzom, władzy, sławie, modzie oraz tysiącom innych bożków. Takim bożkom budujemy świątynie w naszych sercach bez trudu. Dlatego łatwiej wydać kilka złotych na codzienną puszkę piwa, niż dać te pieniądze na niedzielną tacę. Prawda jest jednak dość prosta i niepodlegająca dyskusji. Kto nie porzuci własnego „ja”, nie przybije owego „ja” do Krzyża Jezusa Zmartwychwstałego i nie przywdzieje „szaty” danej od Pana, skazuje się na wieczną udrękę. Takie są reguły. Dotyczą one wszystkich, wierzących i niewierzących, praktykujących i walczących z kościołem. Wybór należy tylko do nas. Rafał Bober 2 Młodzi, wierni, odpowiedzialni Przeżywany dzisiaj VIII Dzień Papieski w sposób szczególny przywołuje te elementy nauczania Jana Pawła II, które odnoszą się do roli oraz zadań stojących przed młodymi ludźmi. Stwarza zatem kolejną, a zarazem niezwykle potrzebną okazję do refleksji nad niektórymi aspektami naszego codziennego życia, postrzeganymi w kontekście słów Papieża. Na pierwszy rzut oka przesłanie tegorocznego Dnia Papieskiego adresowane jest głównie do pokolenia ludzi młodych, którzy dopiero wkraczają w nową, nieco bardziej wymagającą rzeczywistość. Gdyby jednak pojęcie „młodych” potraktować w nieco szerszy sposób, wówczas nauczanie Jana Pawła II, które chcemy dzisiaj przypominać, można by w istocie odnosić do wszystkich ludzi młodych duchem wiary. Wydaje się też, że istotne treści papieskiego nauczania, które staraliśmy się analizować jeszcze kilka lat temu jako młodzież szkolna czy rozpoczynająca studia, możemy również i dzisiaj wykorzystać jako wskazówkę na przyszłość, uwzględniając oczywiście zmieniające się realia naszego życia. Papież wielokrotnie w homiliach i wystąpieniach zwracał uwagę na istotną rolę, jaką młodzi ludzie mają do odegrania zarówno w Kościele, jak i w społeczeństwie, w którym przyszło im żyć. Przestrzegał przy tym, aby zadanie to – niezależnie od swego globalnego wymiaru – realizować bez lęku i niepotrzebnych kalkulacji, pamiętając nieustannie o Bożej obecności. Podczas spotkania odbywającego się w Rzymie w ramach VII Międzynarodowego Forum Młodzieży (sierpień 2000) Papież podkreślał znaczenie miłości Boga do każdego człowieka, wyrażając przy tym niesłabnące przekonanie o tym, że po3 wołanie z Jego strony idzie zawsze w parze z niezbędną mocą i łaską, pozwalającą na nie pozytywnie odpowiedzieć. Dodawał wówczas: Nie lękajcie się wziąć na siebie odpowiedzialności: Kościół potrzebuje was, potrzebuje waszej woli działania i waszej wielkoduszności. Słowa otuchy i zachęty kierowane były wielokrotnie do młodych uczestniczących w Światowych Dniach Młodzieży, których Papież był zresztą inicjatorem. W swoim Liście Apostolskim z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży (31 marca 1985) Jan Paweł II podkreślał, że okres młodości niesie ze sobą niezwykle ważny element nadziei skierowanej na przyszłość i związanej zarazem z aktywnym oczekiwaniem i dążeniem do dóbr wiecznych. Zwracając się do młodych, mówił: Do Was należy odpowiedzialność za to, co kiedyś stanie się teraźniejszością wraz z Wami, a obecnie jest jeszcze przyszłością. Wiele lat później, na zakończenie XVII Światowego Dnia Młodzieży (28 lipca 2002) Papież raz jeszcze przestrzegał przed wieloma złudzeniami i licznymi namiastkami szczęścia, które nieustannie oferuje nam „duch tego świata”. Największą iluzją oraz źródłem najpoważniejszego nieszczęścia jest natomiast złudzenie, że można znaleźć prawdziwe życie, wolność i osobistą odpowiedzialność wykluczając całkowicie Boga. Pytał wówczas młodych: W jakim celu zgromadziliście się tutaj, przybywając ze wszystkich stron świata? Czy uświadamiacie sobie, że ludzie młodzi i aktywni, a przy tym współpracujący z Bożą Łaską, są prawdziwą nadzieją dla świata, którego liczne problemy są nam przecież świetnie znane? To zaledwie symboliczne przywołanie słów Papieża może dzisiaj prowadzić do ważnej refleksji odnoszącej się zarówno do przeszłości, jak i skierowanej w przyszłość. Znam wielu ludzi, którzy ożywieni wezwaniem Jana Pawła II i jego konsekwentną wiarą w młodych ludzi, zdecydowali się podjąć wysiłek przemiany samych siebie, a następnie także otwarcia się i służby drugiemu człowiekowi. Dążenie do takiej postawy wydaje się być zadaniem, które nie ogranicza się jedynie do ludzi w okresie szkolnym czy studenckim i nie kończy się z chwilą osiągnięcia określonego wieku. Oczywiście z czasem przybywa doświadczenia i nieco inaczej postrzega się odpowiedzialność, która nie odnosi się już tylko do własnej osoby, ale dotyczy także innych członków rodziny, współpracowników czy podopiecznych. Właśnie wtedy słowa Papieża o nadziei, odwadze i bezkompromisowości w drobnych sprawach nabierają zupełnie nowego sensu, a zarazem stają się istotną wskazówką, jak należy postępować. Warto o nich pamiętać. Co po pokoleniu JPII? euforię z 16 października 1978 r., ci najmłodsi – smutek związany z chorobą i odejściem ukochanego papieża do Domu Pana ). Tymczasem nasuwają się pytania: Co jest, co będzie po pokoleniu JPII? Kim jest papież dla tych, którzy Go nie pamiętają? Na pewno ci młodzi-zdolni będą pamiętać Papieża dzięki stypendiom, które umożliwiają im dalszą naukę, rozwój talentów danych im od Boga. A inni? Przyglądam się na co dzień gimnazjalistom – młodzieży w najtrudniejszym wieku. Widzę, jaki mają stosunek do wiary, Kościoła, Boga. Często zachowania i poglądy współczesnych nastolatków budzą mój niepokój. Niepokój o ich przyszłość, o przyszłość bez obecności Pana Boga. Dla mnie jako osoby wierzącej i nauczycielki jest rzeczą oczywistą, że to od nas, dorosłych, dużo zależy, jaki stosunek do nauki Chrystusa będą miały kolejne pokolenia i jak będą postrzegały rolę odegraną przez Jana Pawła II we współczesnym świecie. W swoim środowisku to zadanie staram się realizować m.in. poprzez organizowanie dzielnicowych konkursów dla dzieci i młodzieży pozwalających lepiej poznać życie, twórczość oraz myśli Jana Pawła II. Z radością stwierdzam, że są uczniowie, którzy bardzo chętnie angażują się w przygotowanie pięknych przedstawień teatralnych, Obchodzimy kolejny Dzień Papieski. Za kilka dni przypadnie 30 rocznica wyboru Karola Wojtyły na następcę Św. Piotra. Ten ważny dla wszystkich Polaków dzień pamiętam doskonale. Zresztą w swojej pamięci noszę także inne ważne wydarzenia związane z osobą Jana Pawła II – zamach na Jego życie, pierwszą pielgrzymkę do ojczyzny i wszystkie następne, Światowe Dni Młodzieży w Częstochowie, na które pieszo pielgrzymowałam z Warszawy... Mogłabym długo tak opowiadać o swoich przeżyciach związanych z pontyfikatem naszego Ojca Świętego. Nic dziwnego – należę bowiem do pokolenia JPII, jak zwykło się mówić o całej rzeszy ludzi, którzy wzrastali, dojrzewali w okresie 27-letniego pontyfikatu Jana Pawła II. To zarówno ci, którzy dziś są studentami, jak i ich rodzice, którzy swoją młodość przeżywali w zupełnie innej rzeczywistości. Chyba każdy z nich doświadczył w taki czy inny sposób obecności papieża Polaka w swoim życiu ( ci najstarsi pamiętają 4 Marcin Stębelski wymagających pamięciowego opanowania trudnych tekstów, a więc też ich wcześniejszego przemyślenia. Podziwiałam grupę licealistów, którzy sami napisali scenariusz i przygotowali inscenizację. Byłam też pod wrażeniem prac najmłodszych dzieci ze szkół podstawowych, które wykonywały ilustracje do wybranych myśli JPII. Było w nich widać dużo pracy samego dziecka, jak i opiekuna ( siostry zakonnej, katechetki, rodzica), który musiał pomóc dziecku w interpretacji tych myśli. Dostrzegam szczere zaangażowanie w przygotowanie uroczystości szkolnej pewnej grupy młodzieży, dla której ważne jest, aby godnie uczcić np. rocznicę śmierci papieża. Z drugiej jednak strony widzę ogromną (niestety, chyba liczniejszą ) grupę tych, którzy nie wiedzą, „o co tu chodzi”, po co w ogóle „coś się robi”. Ale dziś trudno ich osądzać. Muszę wierzyć, tak jak robił to zawsze Jan Paweł II, w młodzież, Kto wie, może to właśnie ci młodzi, którzy dziś są najbardziej zbuntowani, za ileś lat zrozumieją, doświadczą, że to, co głosił Chrystus, a za nim swoim życiem świadczył Jan Paweł II, jest jedynie słuszne... Nie mogę więc, jako „wychowanka” JPII, pomimo licznych trudności pojawiających się w pracy z młodzieżą, poddawać się i wątpić, bo „młodzież jest nadzieją Kościoła”. Irena Kietlińska-Brewko Pielgrzymka spragnionego czyli wspomnienia z XXIII Światowych Dni MłodzieŜy „Duch święty zstąpi na Was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz.1,8). Aby usłyszeć powyższe słowa ponad 2000 młodych osób z Polski pojechało na drugi kraniec świata, do Sydney w Australii, na XXIII Światowe Dni Młodzieży. „Każdy naród, każdy kraj, przybywa, by wielbić Cię. Twa obecność zachwyt da i wyruszymy na krańce ziem” - tak brzmiał fragment hymnu skomponowanego na okazję tych Dni. Trzeba było być szaleńcem, aby tam jechać, bo koszty podróży były niewyobrażalne. Ile atrakcji można byłoby mieć za te pieniądze? To pytanie przyszło do głowy chyba każdemu, nawet świętemu, śmiem zaryzykować. Gdybym patrzyła wyłącznie przez pryzmat zdobywania dóbr materialnych, chęci posiadania więcej, to nigdy nie zdecydowałabym się na tę podróż. Podjęcie decyzji było 5 trudne. Zaryzykowałam… Pojechałam z grupą, w której byli bracia z parafii, warszawskich wspólnot, seminarzyści, księża ponad pięćdziesiąt osób. Zawsze jest jakiś cel podróży. Ta wyjątkowa, bo „święta podróż”, miała mi dać światło na dalszą drogę życia, na codzienność, na każdy dzień; światło do rozróżniania dobra od zła i odwagę do bycia i akceptowania siebie taką, jaką stworzył mnie Pan Bóg: z moimi niedoskonałościami, brakami, zaletami. Nie jest łatwo zawierzyć całkowicie swoją egzystencję samemu Chrystusowi. Oferta Boga na życie wydaje się nieatrakcyjna, gdy porównuje się ją z tym, co proponuje współczesny świat. „Prawda o mnie samej mnie nie uszczęśliwi…” - myślę sobie często. Ale to zbyt szybka i pochopna myśl… to pokusa budowania szczęśliwego, ale i pobieżnego życia, które jest łatwe, lekkie i przyjemne, oparte na tym, co zewnętrzne, co głośne i zwraca uwagę, ale jest nietrwałe. To była z pewnością „pielgrzymka dla spragnionych”. Dla tych, którzy widzą przemijanie, nietrwałość, ulotność. Dla tych, którzy mają doświadczenie tego, że chociaż osiągają to, za czym wciąż biegną, to jednak nie czują się szczęśliwi i dalej pragną, coraz więcej i więcej. Dla tych, którzy chcą pozostać sobą i przestać nieustannie się zmieniać w zależności od sytuacji, mody itp. Dla wszystkich, którzy pragną być dzieckiem Bożym, któremu „ten Ojciec, co jest w niebie, podarował życie”- jak usłyszałam w jednej z pieśni podczas tej pielgrzymki. Papież Benedykt XVI w czasie czuwania z młodzieżą na Randwick zachęcał, aby szukać źródła, które nigdy nie wyschnie. Proponował wykrzyczeć razem z Samarytanką (J 4,10): „Daj mi tej wody, abym już nigdy nie pragnęła”. Pielgrzymowanie do Sydney pomagało zatrzymać się i odpocząć podczas słuchania świadectw braci o ich przejściu z cierpienia ku zmartwychwstaniu, o całkowitej utracie wiary, o przejściu przez grzechy ku powrotowi na łono prawdziwej miłosiernej Miłości, która jest wieczna, zawsze przyjmie i zrozumie grzesznika, świadectw o grzechach młodości, o zamknięciu się na miłość. Pomagały rozmowy z braćmi. Ich doświadczenia pokazywały, że „inni mają podobnie jak ja”. „Więc może nie oszalałam? ”- myślę sobie wbrew uporczywym podszeptom złe6 go ducha. Pomagały trudy podróży ( nie było łatwo wytrzymać w ciasnych samolotach przez ok. 30 godzin, ciągłych odpraw, braku snu ). Pomagały cuda pięknej fauny i flory Australii, zjawiskowe palmy kokosowe z kolorowymi papugami, wreszcie spotkanie z kangurami i miśkami koala, kąpiel w bezkresnym oceanie, bajecznie kolorowe rybki na wielkiej rafie koralowej, spotkanie z wielorybami na najbardziej wysuniętym na wschód punkcie na kontynencie – Byron Bay, doświadczenie zimy australijskiej, podczas której temperatura spaść mogła nawet do zera, gościnność Australijczyków, którzy widząc, jak marzniemy na kempingu, na którym w oknach nie było szyb tylko moskitiery, zostawili nam na noc stos koców. Z Rockhampton położonego we wschodniej części Australii zmierzaliśmy na spotkanie z papieżem do Sydney. Każdego ranka całą wspólnotą dziękowaliśmy Panu Bogu w Jutrzni za dary, którymi nas obdarzał. Dzień kończyliśmy Eucharystią i ewangelizacją w miejscach, do których przybywaliśmy, czyli śpiewem pieśni przy akompaniamencie fletu, bębnów, czarango i skrzypiec oraz świadectw osób, które miały pragnienie, aby mówić do innych o miłości, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa dla nas – grzeszników. W pubie w Mooloolaba spotkaliśmy rozbawionych Australijczyków, którzy na począt- ku odebrali nas jako nieprzyjaciół. Dopiero po jakimś czasie, widząc, że nie zamierzamy nic robić na siłę, zaprosili braci do stołu, tym samym przepraszając ich. W innym mieście mieszkańcy, gdy zobaczyli naszą grupę z instrumentami i narodową flagą, wiedzieli, że będziemy śpiewać i tańczyć na ulicy, gdyż spotykali wspólnoty, które przybyły przed nami. Spotykaliśmy duchownych z różnych krajów, którzy nas witali, błogosławili. Spotykaliśmy młodzież, która przyłączała się do tańca i ludzi innych wiar, którzy słuchali śpiewu i tego, co mówimy.„Gdy twój Duch powoła nas, wypełnimy wolę Twą. Idźmy więc świadectwo dać sławiąc miłość i łaski Twej Moc. Alleluja, alleluja, przyjmijcie moc od Ducha Świętego. Alleluja, alleluja, przyjmijcie moc, by dla świata światłem by攜piewamy w dalszej części hymnu. Ojciec Święty podczas homilii na Eucharystii kończącej XXIII ŚDM na Randwick mówił, że Duch Święty dał siłę i odwagę Maryi do dania odpowiedzi na Boże wezwanie, aby poświęcić swoje życie Bogu w bardzo szczególny sposób, w sposób, który wymaga oddania siebie, swojej kobiecości i swojego macierzyństwa. Jej relacja z Bogiem była tworzona stopniowo, tak jak w małżeństwie, gdzie potrzeba czasu, aby poznać i pokochać drugą osobę (…) W przesłaniu anielskim to jakby Bóg był tym, który złożył ludzkości 7 propozycję małżeństwa. W naszym imieniu Maryja odpowiedziała - „tak”. W życiu Maryi było wiele trudności, z którymi musiała się zmierzyć, a które były prostą konsekwencją „tak”(…) Także i my musimy pozostać wierni naszemu „tak”, poprzez które przyjęliśmy propozycję przyjaźni ze strony Pana. Wiemy, że On nas nigdy nie opuści. Wiemy, że On nas wspomoże darami Ducha Świętego – mówił Papież Benedykt XVI po Mszy św. przed modlitwą „Anioł Pański”. Pielgrzymka do Sydney umocniła mnie w nadziei, że nie jestem sama, gdy powiem Bogu „tak”. Przypomniała, że należy prosto wołać o dary Ducha Świętego, o pomoc, gdy przychodzi bezradność wobec trudności. Trudności będą, ale i pomoc przyjdzie na pewno, tak jak otrzymała ją Maryja wspierana Duchem męstwa podczas różnych prób. Warto walczyć ze zniechęceniem, które przeszkadza w zaufaniu Bogu. Warto wierzyć, że po trudach, wewnętrznej śmierci, zawsze przychodzi Zmartwychwstanie – prawdziwa radość, nadzieja i wiara, że nie jesteśmy sami. Warto czekać na zmartwychwstanie wbrew temu, że świat mówi, że to strata czasu. Warto, jeśli chce się zaczerpnąć z prawdziwego źródła i ugasić pragnienie. Iwona Serafin VIII Dzień Papieski, 12 października 2008, godz. 18.00 Centralna Inauguracja Roku Akademickiego 2008/2009 Uroczystej Mszy św. przewodniczy kard. Stanisław Ryłko z Watykanu Następnie o godz 19.30, przed kościołem św. Anny Apel Stolicy z PapieŜem Pod przewodnictwem Abpa Kazimierza Nycza, naszego Metropolity Warszawski Chór Międzyuczelniany od 45 lat działający przy Kościele Akademickim św. Anny ogłasza nabór głosów męskich. Nie jest konieczne wykształcenie muzyczne, ani biegła znajomość nut (ale nie zaszkodzi;)). Ważne są Twoje chęci i zamiłowanie do muzyki. Będziesz miał okazję śpiewać muzykę wielkich mistrzów, Będziesz doskonalić swoje umiejętności śpiewacze pod kierunkiem Maestro Janusza Dąbrowskiego Będziesz zwiedzał ciekawe miejsca w kraju i Europie Osoby zainteresowane proszone są o kontakt z Dyrygentem, panem Januszem Dąbrowskim, pod numerem telefonu 0-501 657 045 Próby (sala A) Poniedziałek 19.00 – tenory ; Wtorek 18.30 – basy Środa 18.00 – soprany; Środa 19.30 – alty Czwartek 18.30 - próba zbiorowa (wszystkie głosy) Zobacz także: www.wchm.pl Zapraszamy do współredagowania naszego pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres e-mail: [email protected] Redakcja spotyka się w poniedziałki o 17.30 u ks. Michała (022 393 45 75) Kościół Akademicki św. Anny w Warszawie ul. Krakowskie Przedmieście 68, www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91 Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca: 21.00) Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w niedzielę o godz 12.00 8