WARTOŚĆ DODANA
Transkrypt
WARTOŚĆ DODANA
EDUKACJA Marcin Karpiński WARTOŚĆ DODANA Jeszcze nie opadł kurz po planach wynikowych, a już fachowcy od pomiaru dydaktycznego szykują nam nową atrakcję: edukacyjną wartość dodaną Od czasu wprowadzenia egzaminów zewnętrznych jakość szkoły zwykle ocenia się na podstawie wyników osiągniętych na egzaminie przez uczniów tej szkoły. Rodzice wolą posłać dziecko do takiego gimnazjum, w którym wyniki egzaminu są wysokie, władze oświatowe zaś pilniej przyglądają się tym szkołom, których uczniowie słabo napisali sprawdzian w szóstej klasie. Rodzice nie muszą sobie uświadamiać, że jeśli ich pociecha jest mało zdolna, to źle zda egzamin nawet w szkole o wysokiej średniej. Władze oświatowe powinny jednak wiedzieć, że są szkoły, które mają niskie wyniki na egzaminie nie dlatego, że są w nich słabi nauczyciele, a dlatego, że trafili do nich gorsi uczniowie. Co to jest? Od kilku lat panuje w środowisku ludzi uważających się za znawców pomiaru dydaktycznego przekonanie, że można znaleźć lepszy wskaźnik jakości kształcenia niż średnia punktów. Pomysł wydaje się genialnie prosty: wystarczy porównać wynik ucznia na końcu edukacji w danej szkole z jego wynikiem na początku tej edukacji. Taki sposób oceniania wyników pewnych działań jest znany w ekonomii pod nazwą „wartość dodana”. Dlatego, jeszcze zanim wymyślono, jak można by taki wskaźnik BLACK wyliczyć w oświacie, nadano mu wiele obiecującą nazwę: edukacyjna wartość dodana. Wartość dodana, ekon. przyrost wartości dóbr w wyniku danego procesu produkcji; różnica między utargiem całkowitym przedsiębiorstwa, a kosztem zakupu materiałów, energii i usług zewnętrznych. Encyklopedia PWN Jak to liczyć? W różnych krajach rozmaicie próbuje się liczyć ten tajemniczy parametr. W Polsce także proponuje się kilka sposobów. Oto, jak według jednego z nich można by obliczyć wartość dodaną na poziomie gimnazjum1 . Zaczynamy od wyznaczenia wzoru funkcji liniowej, która dla argumentu: wynik sprawdzianu w szóstej klasie, da nam wartość: spodziewany wynik egzaminu po gimnazjum. Potem jest już łatwo: od rzeczywistego wyniku egzaminu (ucznia, szkoły lub gminy) trzeba odjąć wynik, którego się spodziewamy na podstawie osiągnięć uczniów na sprawdzianie (a spodziewamy się, że jest to wartość naszej funkcji). Widać stąd, że wartość dodana może być ujemna (właściwie wówczas powinna nosić nazwę „wartość odjęta”). Gazeta str. 3 3 4 EDUKACJA No dobrze, ale jak znaleźć wzór tej cudownej funkcji? Musimy zebrać wyniki wszystkich uczniów interesującego nas rocznika na sprawdzianie i na egzaminie po gimnazjum. Następnie dla każdego możliwego wyniku sprawdzianu w szóstej klasie (podanego w punktach, procentach, staninach czy centylach – wszystko jedno) obliczamy średnią wyników na egzaminie gimnazjalnym wszystkich tych uczniów, którzy osiągnęli rozważany wynik sprawdzianu. Możemy sobie wyobrazić, że w ten sposób otrzymujemy pewien wykres zależności między wynikiem sprawdzianu a wynikiem egzaminu w tej konkretnej grupie uczniów. Teraz wystarczy znaleźć prostą, która leży możliwie najbliżej wszystkich punktów tego wykresu. Jest to dobrze znana prosta regresji. To ona jest wykresem naszej cudownej funkcji. miernik jakości pracy szkoły. Równie dobrze można by do obliczania wartości dodanej wykorzystywać iloraz inteligencji uczniów (tylko pewnie byłoby to mniej poprawne politycznie). Żeby wartość dodana miała jakiś sens, trzeba by na jej potrzeby przeprowadzać specjalne testy z każdego przedmiotu „na wejściu” do danej szkoły oraz „na wyjściu” z niej. Bez pośpiechu, proszę! Edukacyjna wartość dodana to pomysł świeży nie tylko w Polsce. W Wielkiej Brytanii po raz pierwszy zastosowano podobny parametr zaledwie kilka lat temu. Poprzedzono to jednak wieloma latami analiz i przygotowań. Zadziwiająca jest więc ochota wielu polskich teoretyków pomiaru dydaktycznego, a nawet dyrektorów szkół do natychmiastowego wprowadzania w czyn ledwie zarysowanej idei. W ten sposób łatwo ją można wypaczyć, ośmieszyć, a nawet zniszczyć. Słyszałem o szkole, w której polecono nauczycielom przeprowadzić trzy sprawdziany: na początku edukacji, w środku i na końcu. Na Przykładowy wykres zależności między wynikiem sprawdzianu a wynikiem egzaminu gimnazjalnego Co z tego wynika? Obliczona w opisany wyżej sposób wartość dodana ma wiele istotnych wad. Przede wszystkim sprawdzian w szóstej klasie i egzamin gimnazjalny (a właściwie egzaminy) sprawdzają zupełnie co innego. Nie dość, że te dwa testy mają różne cele, to jeszcze badają różne umiejętności z różnych przedmiotów. To, że istnieje statystyczna korelacja między wynikami tych dwóch egzaminów nie tłumaczy, dlaczego ma to być BLACK ich podstawie dyrekcja szkoły ma zamiar obliczyć edukacyjną wartość dodaną! Nauczyciele od razu się domyślili, że pierwszy sprawdzian powinien być piekielnie trudny, drugi – przeciętny, a ostatni – bardzo łatwy. Wtedy będzie można naukowo wykazać, że szkoła świetnie działa: słabi początkowo uczniowie – dzięki wspaniałej pracy nauczycieli – osiągną znakomite rezultaty. Tak się kończą biurokratyczne idee głupio, ale za to szybko stosowane w edukacji. 1 Taki sposób liczenia zaproponował Roman Dolata w artykule Edukacyjna wartość dodana w komunikowaniu wyników egzaminów zewnętrznych opublikowanym w „Biuletynie Badawczym CKE” 2004, nr 3. Gazeta str. 4