Pobierz - mikroekonomia.net

Transkrypt

Pobierz - mikroekonomia.net
Sławomir Czetwertyński
ROZDZIAŁ 7
DOT.COM NA RYNKACH FINANSOWYCH GOSPODARKI
SIECIOWEJ
Wprowadzenie
Przełom XX i XXI wieku upłynął pod hasłem wielkich przemian ekonomicznospołecznych, których wpływ odczuwalny jest praktycznie we wszystkich dziedzinach działalności ludzkiej. Zmiany te, łączone bezpośrednio z gwałtownym rozwojem technologii informacyjno-komunikacyjnej. Miały one swoje źródło już w latach 70-tych i związane były z
powstaniem protoplasty Internetu oraz pierwszych komputerów osobistych. Innymi słowy
kluczowymi elementami była tu zdecentralizowana technologia niezależnej komunikacji
opracowana na zlecenie Departamentu Obrony USA oraz mikroprocesor (Castells, 2003,
s. 20). Wywołały one daleko idące zmiany w strukturach gospodarczych oraz przyczyniły się
do restrukturyzacji kapitalizmu w duchu tzw. logiki sieci (Castells, 2007, s. 29).
Logika sieci odwołuje się do kombinacji połączonych ze sobą węzłów, tworzących
w sposób elastyczny oraz z bezprecedensową szybkością różnego typu układy dostosowane
do realizacji określonych celów. Węzły te dzięki wzajemnemu połączeniu uzyskują spotęgowaną efektywność oraz zdolność komunikacyjną. Oczywiście struktury sieciowe nie są zjawiskiem nowym, jednak dzięki ogromnemu rozwojowi technologii ICT (Information and Communication Technology) oraz wykładniczemu wzrostowi mocy obliczeniowej komputerów
zyskały one bezprecedensową elastyczność, skuteczność, koordynację decyzyjną i precyzuję
realizacji zdecentralizowanych działań (Castells, 2003, s.12). Kluczowe znaczenie informacji
w obecnej rzeczywistości gospodarczej znalazło swoje odzwierciedlenie w określeniu ww.
zmian jako Rewolucji Informacyjnej, której siłą napędową są ciągłe innowacje technologiczne wynikające z gromadzenia i przetwarzania wiedzy. Można tu mówić o przejściu
z industrializmu, łączącego centra produkcyjne siecią energetyczną, do informacjonizmu,
spajanego przez Internet, czyli przez globalną sieć przepływu informacji.
M. Castells, w swojej książce „Społeczeństwo sieciowe”, zwraca uwagę, że gospodarka sieciowa opiera się w dużym stopniu na dwóch głównych filarach: globalizacji oraz międzynarodowych rynkach kapitałowych, połączonych pajęczyną Internetu (Castells, 2007,
s. 107-108, 149). Przy czym należy zwrócić uwagę na wynikającą z przyjętej przez niego definicji sieci zależność mówiącą o jej otwartości oraz elastyczność, która powinna znaleźć tu
swoje odzwierciedlenie. Oznaczałoby to, że rynki kapitałowe stały się strukturami otwartymi
o dużej elastyczności i szybkości reakcji. Faktycznie dzięki rozwojowi technologii kapitał jest
praktycznie w ciągłym obrocie na globalnych parkietach giełdowych. Zdaniem M. Castellsa
aktywa wędrują między gospodarkami różnych krajów w bardzo krótkim czasie i z dużą
efektywnością. Decyzje finansowe mogą być podejmowane w czasie rzeczywistym, a kapitał,
więc również oszczędności i inwestycje, są ze sobą nierozerwalnie powiązane w skali całego
świata. Niezależnie czy mówimy tu o bankach, funduszach emerytalnych, giełdach czy też
walutach. Wzrosła tu zatem skala, szybkość i kompleksowość powiązań globalnych przepływów finansowych. W latach 1970-1995 wartość międzynarodowych transakcji mierzona stosunkiem PKB wzrosła w USA 54 razy, w Japonii 55 a w Niemczech prawie 60 razy (Castells,
2007, s. 108-109).
Zdaniem L.C. Thurowa okres intensywnych przemian jakich jesteśmy światkami jest
66
Sławomir Czetwertyński
doskonałym okresem tworzenia się dużych fortun. Zwraca on uwagę, że w USA do
13 miliarderów z roku 1982 dołączyło w 1998 176 nowych (Thurow, 2006, s. 33-34).
Ogromna rzesza z nich pośrednio lub bezpośrednio związana jest z rozwojem nowych technologii informatycznych. Przedsiębiorcy, uzyskali możliwość działania na niespotykaną skalę, a specyfika funkcjonowania w gospodarce sieciowej pozwoliła im na szybkie budowanie
imperiów finansowych pozyskujących kapitał z emisji akcji (Shapiro, Varian, 2007, s. 13).
Duża część tych imperiów powstała dzięki skupieniu swojej działalności na Internecie, tworząc kastę firmy określanych jako dot.com. Zadaniem M. Castellsa na przełomie XX i XXI
wieku ekonomika internetowa i branże technologii informacyjnych stały się rdzeniem gospodarki USA (Castells, 2007, s. 107-108, 149). W okresie tym powstały tak znane marki jak
Yahoo.com, Onsale.com, Amazon.com czy The Street.com, a firmy Microsoft czy Cisco
umocniły swoją pozycję. Mimo, że wszystkie potocznie zaliczane były do dot.comów ze
względu na duży związek z Internetem, w rzeczywistość zajmowały się różnymi branżami od
produkcji osprzętu tworzącego infrastrukturę, przez e-handel, do udostępniania nieodpłatnych
informacji i programów. Jednak wszystkie te firmy łączyła pod koniec XX wieku ogromna
wartość giełdowa niekoniecznie poparta rzeczywistymi zyskami.
Rodzi się tu pytanie, co było przyczyną tak gwałtownego wzrostu wartości kapitalizacyjnej spółek, które powstały pod koniec XX wieku, i skupiały swoje działania wokół Internetu? Należałoby przeanalizować przyczyny załamania się dobrej koniunktury spółek typu
dot.com oraz ogromnego, w niektórych przypadkach nawet 95%, spadku cen ich akcji. Bańka
spekulacyjna wytworzona wokół branży internetowej z pewnością odbiła znaczące piętno na
aktualnej rzeczywistości gospodarczej Stanów Zjednoczonych. Wydaje się jednak, że mimo
spektakularnego załamania notowań Nasdaq w roku 2000 bańka spekulacyjna może być
uznana za produktywny element kształtowania się dojrzałej gospodarki sieciowej z Internetem jako spoiwem łączącym jej poszczególne elementy. Teza ta co prawda jest jedynie drobnym elementem w paradygmacie nowej gospodarki, a jej trafność może być oceniona tylko
częściowo ze względu na relatywnie krótki okres, jednak ukazuje ona siłę zmian i ich determinację w przezwyciężaniu skostniałych struktur społeczno-ekonomicznych.
Niniejszy artykuł skupia się na dwóch okresach: latach 90-tych (a dokładniej na ich
drugiej połowie) oraz na pierwszej dekadzie XXI wieku. Ten przełomowy okres, dla spółek
typu dot.com, był czasem oszałamiających zwyżek notowań ich akcji i jeszcze większego
krachu. Jednak początek XXI wieku udowadnia, że paradygmat gospodarki sieciowej i wzrostu gospodarczego wywołanego skierowaniem się przedsiębiorców ku Internetowi nie był
bezzasadny i mimo silnego załamania stworzył, w myśl schumpeterowskiej twórczej destrukcji, innowację przełomową zdolną przekształcić postindustrialną gospodarkę w opartą o informację gospodarkę sieciową.
Giełdowy boom dot.comów
Rynek giełdowy informacjonizmu odegrał kluczową rolę w intensywnym rozwoju
branży internetowej dzięki swojej otwartości i elastyczności przejawiającej się łatwością
uczestnictwa w transakcjach dużej liczby drobnych inwestorów oraz akceptacją dużego ryzyka. Lata 1994-1999 charakteryzowały się istną lawiną wejść kolejnych firm typu dot.com na
giełdę i bicia przez nie rekordów notowań. Prawdziwą iskrą zapalną, która zmieniła uniwersum Internetu, z kolejnego medium wymiany danych w ogromny silnik napędzający gospodarkę, było utworzenie w roku 1994 przeglądarki internetowej Netscape (Marc Andreessen’s
life …, 2007, s. 1). Stała się ona źródłem dwóch efektów. Pierwszy z nich to popularyzacja
świata stron internetowych WWW (ang. World Wide Web). Drugi związany jest z emisją akcji firmy Netscape Communication Copr. w 1995 roku, która to wywołała rewolucję w postrzeganiu przez przedsiębiorców koncepcji tworzenia biznesu opartego na pomysłach zapisa-
Dot.com na rynkach finansowych gospodarki sieciowej
67
nych w postaci kodu binarnego. Netscape Navigator początkowo był produktem komercyjnym, jednak kilka miesięcy później (w 1995 r.) jego wersja niekomercyjna została umieszczona w Internecie. Pierwotnie z programu nieodpłatnie mogli korzystać użytkownicy indywidualni, instytucje non-profit, szkoły itp., natomiast do zastosowań biznesowym sprzedawano wersję za 39 dolarów. Taktyka ta przyniosła Netscape Communication Corp. 70% dominację na rynku przeglądarek internetowych. Firma jednak nie przynosiła zysków. Po 16 miesiącach istnienia dokonała emisji akcji w pierwotnej ofercie publicznej. Wstępnie cenę akcji
obliczono na 14 dolarów. Przed rozpoczęciem sesji, ze względu na duże zainteresowanie,
zdecydowano się podnieść cenę do 28 dolarów. Ostatecznie maksymalna cena wyniosła 71
dolarów za akcję, a średni kurs pod koniec pierwszego dnia emisji ustalił się na poziomie
58,25 dolarów. Oznacza to, że firma Netscape Communication Corp. po jednym dniu została
wyceniona na 565 milionów dolarów, przynosząc twórcy programu Marcowi Andreessenowi
ponad 59 milionów dolarów w posiadanych przez niego akcjach (Quittner, 1995, s. 56; Castells, 2003, s. 26-27; Cramer, 2003, s. A68; Marc Andreessen’s life …, 2007, s. 1).
Netscape Communication Corp. uległ w końcu Internet Explorerowi firmy Microsoft,
a firma została sprzedana za niebagatelną sumę 4,3 miliardów dolarów korporacji AOL Time
Warner w roku 1998. Mimo faktu, że Netscape miał w listopadzie 2006 roku jedynie 0,11%
udziałów w rynku przeglądarek, jest przykładem, że na branży internetowej można było zbić
fortunę. Należy tutaj zauważyć, że firma Netscape Communication Corp. tak naprawdę nie
była rentowna. Jej głównym atutem w momencie emisji akcji była popularność jej przeglądarki oraz sam fakt, że kojarzona była z Internetem (OneStat …, 2006, s. 1).
Przypadek Netscape Communication Corp. miał być dopiero początkiem tworzenia się
bańki spekulacyjnej, która ukształtowała obecny obraz branży internetowej. W styczniu 1999
roku D. Barboza przedstawił analizę rynkowej wartości kapitalizacyjnej kilki firm typu
dot.com na tle firm ery industrialnej. I tak np. firma America On-Line (AOL.com), zatrudniająca 10 tys. pracowników z zyskiem 68 mln dolarów w ostatnim kwartale 1998 roku została wyceniona na 66,4 mld dolarów. Firma Yahoo! zatrudniająca zaledwie 673 osoby w tym
samym okresie, przy skromnym dochodzie jedynie 16,7 mln dolarów, wyceniona została na
33,9 mld dolarów. Wycena taka wydaje się tym bardziej przeszacowana jeżeli przyrównać ją
do zatrudniającego 230 tys. pracowników Boeinga, którego zysk kwartalny w 1998 roku wyniósł 347 mln dolarów (Barboza, 1999, s. 4).
Co mogło być przyczyną stworzenia się tak ogromnej bańki spekulacyjnej, której
wzrost świetnie obrazuje wykres zawarty w podręczniku do mikroekonomii D. Begga S. Fischera i R. Dornbucha?
M. Castells pisze, że tak wysokie notowania akcji w latach 1995-1999 miały odzwierciedlenie w racjonalnym oczekiwaniu nowych źródeł wzrostu gospodarczego. Nie twierdzi
jednak, że nie miały one charakteru spekulacyjnego. Wprost przeciwnie zauważa, że inwestorzy zwracający przede wszystkim uwagę na potencjał dot.comów. Dokonując zakupu akcji
pobudzili nowe inwestycje kapitałowe zarówno w kapitał spekulacyjny jak i akcyjny. Przełożyło się to na istny zalew gotówki, co pozwoliło nowatorom i przedsiębiorcom na rozwój
branży. M. Castells pisząc te słowa przed rokiem 20001 prawidłowo przewidywał, że internetowa bańka spekulacyjna nie jest bezproduktywna i po neutralizacji swoich negatywnych
skutków pozostawi infrastrukturę dla nowych przedsięwzięć (Castells, 2007, s. 151-153).
1
Pierwsze anglojęzyczne wydanie cytowanej pozycji.
68
Sławomir Czetwertyński
Wykres 1. Kapitalizacja wybranych spółek w latach 1986-1999
Microsoft
200
General
Motors
150
Mld dolarów
100
50
Yahoo!
Amazno
40
86
87
88
89
90
91
92
93
Lata
94
95
96
97
98
99
Źródło: Begg D., Fischer S., Dornbuch R., (2007), Mikroekonomia, PWE, Warszawa, s. 447.
M. Castells zwrócił również uwagę na bardziej skomplikowany mechanizm tworzenia
się internetowej bańki spekulacyjnej za który odpowiedzialna była logika sieci. Transformacja finansów światowych, wywołana samą Rewolucją Informacyjną, zmieniła jakość i ilość
zawieranych transakcji. Informatyzacja finansów zrewolucjonizowała finansowe transakcje
między firmami, inwestorami, kontrahentami, klientami indywidualnymi oraz giełdami itd.
Niezależnie od globalizacji systemów finansowych, o których wspomniano powyżej, nastąpiło częściowe zaniknięcie pośredników. Mówiąc inaczej dzięki zastosowaniu elektronicznej
sieci komunikacji pojawiła się możliwość zawierania transakcji między inwestorem a oferentem bez pośrednictwa firm brokerskich. Kamieniem milowym było tu utworzenie w 1971
roku Nasdaq, czyli elektronicznego rynku papierów wartościowych działającego na zasadzie
sieci i nie posiadającego centralnego parkietu. W ostatnim pięcioleciu XX wieku Nasdaq
odegrał znaczącą rolę w kształtowaniu się inwestycji w firmy typu dot.com. Związane to było
głównie ze zmniejszeniem kosztów transakcyjnych oraz możliwością operowania na zasadzie
day-traders, czyli spekulacji jednodniowej. Inwestorzy jednodniowi, zainteresowani głównie
spółkami internetowymi, sami tworzyli samorealizującą się prognozę nie biorąc pod uwagę
czynników fundamentalnych. W wyniku tych działań nastąpił wzrost obrotu akcjami (w 1999
roku 25% transakcji na giełdach w USA odbyło się przez Internet). Informacja turbulencyjna
zyskała decydujący wpływa na ruchy kapitału, a nastroje rynkowe znalazły odzwierciedlenie
w natychmiastowych wejściach lub wyjściach inwestorów z rynku papierów wartościowych
(Castells, 2007, s. 151-153).
P. Carpenter w swojej książce „e-brands – Kreowanie marki w Internecie” przedstawił sześć firm typu dot.com, będących pod koniec lat 90-tych uważanych za tzw. „solidne
marki”. Prócz jednej, Fogdog Sport, wszystkie firmy znajdowały się na giełdzie i wszystkie
przynosiły straty (Carpenter, 2001, s. XII-XIII).
Firma iVillage.com, katalogująca strony internetowe dla kobiet, w roku 1998 odnotowała stratę 43,7 mln dolarów, jednak w roku następnym przeprowadziła udaną emisję akcji
o wartości 86,7 mln dolarów. Podobnie było z firmą CDNOW.com, sprzedawcą płyt muzycznych, która w roku 1998 w ofercie publicznej sprzedała akcje o wartości 65,5 mln dolarów,
przy jednoczesnym zanotowaniu straty 43,8 mln dolarów. Firma Barnesandnoble.com będąca
dot.comowym odpowiednikiem sieci księgarni Barnes & Noble, wyemitowała w 1999 roku
Dot.com na rynkach finansowych gospodarki sieciowej
69
akcje o wartości 450 mln dolarów, choć rok wcześniej zanotowała straty w wysokości 83,1
mln. Ww. firmy posiadały dwie wspólne cechy: relatywnie mało pracowników (iVillage.com
– 200, CDNOW.com – 191, Barnesandnoble.com – 701) i przychody stanowiące połowę lub
nawet mniej kosztów (Carpenter, 2001, s. 3, 43, 85).
Firma Yahoo!, będąca w tamtych czasach gigantem branży internetowej i jedną
z najbardziej cenionych marek, dokonała dwukrotnie emisji akcji. Pierwszy raz w 1995 roku
w ofercie publicznej wyemitowała akcje o wartości 33,8 mln dolarów, a drugi raz w 1998
roku w emisji prywatnej o wartości 250 mln dolarów, chociaż w tym samym roku odniosła
stratę w wysokości 25,6 mln. Nie można jednak pominąć faktu, że jak pisano już powyżej
Yahoo! w ostatnim kwartale 1998 roku zaczęła nadrabiać straty. Należy również zauważyć,
że firma ta posiadała przychody pięciokrotnie wyższe niż straty. Nie tłumaczy to jednak faktu,
że wartość kapitalizacyjna firmy była wyceniana w tym czasie na wartość sto razy większą
niż wynosiła wartość jej akcji przy pierwszej ofercie publicznej (Carpenter, 2001, s. 123-125).
W podobnej sytuacji znajdowała się firma Onsale.com zajmująca się e-handlem, która
również dokonała dwóch emisji, z tym że obu w ofercie publicznej, na sumaryczną wartość
62 mln dolarów. Zanotowała ona w 1998 roku najmniejszą stratę (14,7 mln dolarów) przy
najwyższych przychodach wśród opisywanych firm (207,8 mln) (Carpenter, 2001, s. 191193).
Jak widać na powyższych przykładach sytuacja finansowa firm branży internetowej
ubiegłego wieku nie wydaje się być uzasadnieniem faktu, że ich średnia wartość kapitalizacyjna w roku 1999 wynosiła 18 mld dolarów. Wartość ta jest średnią wszystkich 294 spółek
typu dot.com notowanych Nasdaq, a podane w powyższych przykładach firmy tego typu były
w tamtym okresie liderami mającymi duży wpływa na wielkość tej średniej. Tym bardziej
wartość ta wydaje się przeszacowana jeżeli wziąć pod uwagę, że jest ona 30 krotnie wyższa
od średniej wartości kapitalizacyjnej 5068 spółek zajmujących się nowymi technologiami,
więc również związanych z Rewolucją Informacyjną (Castells, 2007, s. 149-150).
Dlaczego więc pod koniec roku 1999, kiedy to miało miejsce apogeum internetowej
bańki spekulacyjnej specjaliści i eksperci banków inwestycyjnych nie przeczuwali katastrofy?
Praktycznie do momentu załamania cen eksperci doradzali inwestycje w dot.comy (Begg,
Fischer, Dornbuch, 2007, s. 449). Prócz wyjaśnień przedstawionych przez M. Castellsa,
a opisanych powyżej, należy zwrócić uwagę, że nawet świat nauki uwierzył, że Stany Zjednoczone znalazły się w erze nowej gospodarki, prowadzącej do dobrobytu. R. Dornbusch
w swoim artykule „Growth Forever” pisał, że gospodarka USA najprawdopodobniej nie doświadczy recesji przez wiele następnych lat (Dornbusch, 1998, p. A18).
Wiara w ciągły wzrost gospodarzy związany ze wszystkim co ma związek z Internetem wynikała m.in. z fascynacji nowymi technologiami. K. Kelly w książce „Nowe reguły
nowej gospodarki” formułując regułę „Coraz większe zyski”, opisującą samonapędzający się
sukces gospodarki sieciowej, powołuje się na logikę sieci i wynikającą z niej prawie że „magiczną” zasadę n2 (Kelly, 2001, s. 15-28). Teoretyczne podstawy zasady n2 stworzył
R.M. Metcalfe’a około 1980 roku i w oryginale dotyczyły one korzyści związanych z wprowadzeniem na rynek sieciowego standardu Ethernet, opracowanego przez niego podczas pracy w firmie 3Com (patrz wykres 2). Zostały one spopularyzowane w 1993 roku przez G. Gilder’a na łamach suplementu do amerykańskiej edycji miesięcznika Forbes i określone mianem Prawa Metcalfe’a (Gilder, 1993; Briscoe, Odlyzko, Tilly, 2006).
70
Sławomir Czetwertyński
Wykres 2. Graficzna postać Prawa Metcalfe’a.
Dolary
$
Punkt Masy
Krytycznej
Koszt ≈ N
Wartość ≈ N2
0
Urządzenia
N
Źródło: Metcalfe, B., (2006), Metcalfe’s Law Recourses Down the Long Tail of Social Networking,
VCMike’s
Blog,
http://vcmike.wordpress.com/2006/08/18/metcalfe-socialnetworks/, (stan z dnia 07.04.08).
Prawo Metcalfe’a, mocno oddziaływujące na wyobraźnie publicystów i naukowców
stworzyło złudzenie wykładniczego wzrostu wartości sieci zależnego od ilości użytkowników. Przełożyło się to na przeświadczenie, że Internet, czyli modelowy przykład sieci, zwiększa wartość wszystkiego co go dotyczy w sposób wykładniczy. Tym samym specyfika gospodarki sieciowej, związana z efektami zewnętrznymi sieci oraz niskimi koszty krańcowymi
dóbr informacyjnych (Shapiro, Varian, 2007, s. 13-22), zostały uproszczone do zasady n2
tworząc swoiste złudzenie ciągłego wzrostu gospodarczego.
W teoretycznym ujęciu Prawo Metcalfe’a można zobrazować, posługując się zasadą
n2, na przykładzie hipotetycznej sieci, w której możliwość połączenia dla każdego węzła
z innym węzłem będzie miała wartość 1 dolara. Przy sieci składającej się z 10 węzłów wartość ta będzie wynosić 100 dolarów, a dla 100 węzłowej sieci 10 tys. dolarów. Inaczej mówiąc dziesięciokrotny wzrost rozmiarów sieci spowoduje stukrotny wzrost jej wartości (Shapiro, Varian, 2007, s. 200).
Powyżej zaprezentowana analiza wzrostu wartości jest w prostej linii związana z jej
rozwojem. Jednak mimo, że rozwój sieci, a więc liczba możliwych relacji zależna od liczby
węzłów, dokonuje się zgodnie z zasadą n2¸ jej wartość nie musi się cechować podobną tendencją. Związane jest to m.in. z faktem, że nie każdy węzeł ma taką samą wartość, w odwrotności do założenia Prawa Metcalfe’a. Oczywiście w ujęciu czysto teoretycznym R.M. Metcalfe ma słuszność, jednak w ujęciu praktycznym jego prawo traci siłę. Użycie go w formie czysto teoretycznej w odniesieniu do rzeczywistości gospodarczej może być nadużyciem. Sam
R.M. Metcalfe podkreśla, że przyjęty przez niego wzór związany jest z wyznaczeniem punktu
masy krytycznej (patrz wykres 2) jako punktu, od którego korzyści finansowe rozwoju sieci
rosną szybciej niż jej koszty. Inaczej mówiąc korzyści rosnące wykładniczo stają się większe
niż rosnące linowo koszty. Podkreśla również, że w na zasadę n2 oddziaływają siły, które
określił jako diseconomies of network scale, czyli niekorzyści skali sieci, zmniejszające jej
wartość wraz z jej rozwojem (Metcalfe, 2006).
Dlatego też przełożenie działania Prawa Metcalfe’a na wszystkie firmy typu dot.com
nie było zasadne. Większość z nich po prostu nie podlegała mu, gdyż jak np. w przypadku
opisywanej powyżej firmy Barnesandnoble.com jej działalność była niezwiązana z nową gospodarką. Nie sprzedawała ona dóbr informacyjnych o malejących kosztach krańcowych, nie
działała również zgodnie z logiką sieci, jedynie korzystała z nowego interfejsu jakim jest Internet. Faktem jest, że dzięki temu nie ponosiła kosztów transakcyjnych związanych z utrzymaniem sieci sklepów jednak nie można powiedzieć, żeby firma ta należała do stricte siecio-
Dot.com na rynkach finansowych gospodarki sieciowej
71
wych.
Czy jednak można powiedzieć, że inwestorzy, maklerzy a nawet ludzie nauki ulegli
masowemu złudzeniu? Jeżeli nawet przyjąć, że inwestorzy i maklerzy mogą stać się ofiarami
własnych spekulacji giełdowych, to czy świat nauki mógłby być do tego stopnia nonszalancki
aby przyjąć bez próby falsyfikacji hipotezę o niepohamowanym wzroście gospodarczym?
Odpowiedzi na to pytanie może dostarczyć stwierdzenie K. Zorde, który podkreśla, iż ekonomia posiada pewną dozę wiary, która często odrzuca w tworzeniu pierwotnego modelu
bardzo istotne fakty. To zjawisko powoduje utrzymywanie danego paradygmatu i podporządkowywanie mu wszelkich działań mimo, że jego założenia nie do końca odpowiadają rzeczywistości (Zorde, 2004, s. 194-195). Pośrednio właśnie wiara w nową gospodarkę przyczyniła
się do wydłużenia czasu falsyfikacji jej założeń.
Czynnikiem dodatkowo napędzającym przebieg cyklu giełdowego związany z „nadmuchaniem” bańki spekulacyjnej było ogromne zainteresowanie akcjami drobnych inwestorów indywidualnych. Graniczące niemalże z fascynacją wywołało bardzo niebezpieczne zjawisko zastąpienia pracy zarobkowej spekulacyjnym graniem na giełdzie. W dobie Internetu
stało się to możliwe praktycznie dla każdego dzięki usunięciu pośredników (brokerów),
o czym pisano już przy okazji rewolucji technicznej i powstaniu Nasdaq. Tym samym nabywcami akcji zostać mogli ludzie podatni na spekulację, nie działający na podstawie fundamentalnych analiz spółek typu dot.com.
Wpływ pęknięcia internetowej bańki spekulacyjnej na kształt branży internetowej
Rok 2000 przyniósł kres niepohamowanemu wzrostowi cen akcji dot.comów.
W styczniowym numerze „The Times” A. Kaletsky, redaktor ekonomiczny gazety, zapowiedział, że ceny akcji firm branży internetowej do końca roku spadną o połowę (Begg, Fischer,
Dornbuch, 2007, s. 447). Mimo sceptycznego podejścia do jego prognoz, okazały się one jak
najbardziej prawidłowe. Sytuację tą doskonale ilustrują wykresy 3 i 4.
Wykres 3. Pęknięcie internetowej bańki spekulacyjnej – przypadek Amazon.com
Amazon
Cena akcji w dolarach
120
100
80
60
40
20
0
VII 1998 XII 1999 IV 2001 IX 2002 I 2004 V 2005
Źródło: Begg D., Fischer S., Dornbuch R., (2007), Mikroekonomia, PWE, Warszawa, s. 447.
72
Sławomir Czetwertyński
Wykres 3. Pęknięcie internetowej bańki spekulacyjnej – przypadek Yahoo!
Yahoo!
Cena akcji w dolarach
250
200
150
100
50
0
XII 1999 IV 2001 IX 2002 I 2004 V 2005
Źródło: Begg D., Fischer S., Dornbuch R., (2007), Mikroekonomia, PWE, Warszawa, s. 447.
Przykład firmy Yahoo! jest tu najbardziej jaskrawy. Firma w ciągu roku z pułapu 220
dolarów za akcję spadła do ceny 11 dolarów, czyli o 95%. Akcjonariusze Amazon.com odnotowali straty w wysokości 75%, a Microsoftu w wysokości 55% (Begg, Fischer, Dornbuch,
2007, s. 449). Takie załamanie mogłoby oznaczać upadek branży internetowej, jednak nic
takiego nie miało miejsca. Należy tutaj zauważyć, że wszystkie przedstawione przez P. Carpentera dot.comy, z wyjątkiem CDNOW.com przejętego przez Amazon.com, funkcjonuje do
dziś. Nawet CDNOW.com mimo, że został przejęty przez Amazon.com dalej posiada własną
markę i adres internetowy. Wpompowane przez ostatnią dekadę XX wieku ogromne pieniądze w branże internetową mimo pęknięcia bańki spekulacyjnej, zgodnie z przewidywaniami
M. Castellsa, przyczyniły się do stworzenia infrastruktury oraz kultury świata wirtualnego.
K. Kelly określił takiego typu zjawisko jako „Karmienie sieci”, które w dłuższej perspektywie przekłada się na wzrost wartości ogólnej całej branży (Kelly, 2001, s. 55-70). Dowodem
na to jest powstanie i sukces firmy Google Inc., która dokonał emisji akcji w 2004 roku, czyli
po pęknięciu bańki spekulacyjnej. Cenę początkową określono na 85 dolarów, jednak ostatecznie cena otwarcia ustaliła się na wysokości 100 dolarów za akcję. Obecnie akcje wycenia
się na ok. 470 dolarów2 (Craig, Sidel, 2004, s. C.1; Nasdaq, 2008). Inne firmy branży internetowej nie mają tak spektakularnych sukcesów, ale np. ceny akcji Yahoo! wynoszą obecnie
ok. 23 dolarów, a w trendzie ogólnym z ostatnich 4 lat wahają się na poziomie około 30 dolarów. Jak widać inwestorzy podchodzą obecnie zdecydowanie dojrzalej do spółek typu
dot.com o czym świadczą ich wyniki finansowe. Firma Google Inc. odnotowała w roku 2006
3,07 mld dolarów zysku netto, rok wcześniej 1,4 mld, a w 2004 0,39 mld. W roku 2007 zysk
netto ukształtował się na rekordowym poziomie 4,2 mld dolarów (Rabij, 2007, s. 44-46; Google Annual Report, 2008, s. 36).
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Yahoo!, które w roku 2004 odnotowało
zysk netto w wysokości 0,84 mld dolarów. Rok później zysk ten wyniósł już 1,9 mld dolarów.
Mimo spadku w 2006 (0,75 mld) związanego głównie z przegraną batalią o serwis Youtube.com, firma odnotowała przychody w wysokości 6,4 mld dolarów. W tym samym czasie
Google Inc. odnotował 10,6 mld dolarów co było swoistym rekordem wśród firm typu
dot.com (Google Annual Report 2006, s. 69; Rabij, 2007, s. 44-46).
Podsumowanie
Obecny wzrost wartości akcji firm typu dot.com nie może być utożsamiany z bańką
spekulacyjną z lat 90-tych. Nie można również mówić, że firmy te są tak samo postrzegane.
2
Obecna wartość akcji firmy Google Inc. jest stosunkowa niska, ponieważ na początku listopada 2007 roku ich
cena sięgnęła 741,79 (najwyższy kurs zamknięcia wg danych Nasdaq). Jednak po bessie jaka miała miejsce w
lutym i marcu 2008 Google Inc. zaczęło już odrabiać straty.
Dot.com na rynkach finansowych gospodarki sieciowej
73
Nie ulega wątpliwości, że na miano dot.comów zasługują takie spółki jak Google Inc.,
Yahoo!, Amazon.com, eBay.com, Cisco czy Microsoft. Wykluczono z ich grona natomiast
wszystkie te firmy, które nie korzystały z możliwości drzemiących w Internecie. Strona reklamowa w sieci, czy też prosta sprzedaż za pośrednictwem Internetu to za mało. Spółka
dot.com to przedsiębiorstwo wykorzystujące logikę sieci dla osiągania przyrostów korzyści.
Niezależnie, czy mówimy tu o Amazon.com, który wykorzystuje relacje sieciowe klientów
zakupujących dane produktu do kreowania oferty dla następnych, czy Google Inc. rozprowadzającego i zarabiającego tak naprawdę na reklamach powiązanych w sieci z zainteresowaniami internautów, spółki te są w 100% przedstawicielami nowej formy przedsiębiorstw internetowych, stawiających w centrum swojej działalności Internet i korzystających z logiki
sieci. Co prawda paradygmat logiki sieci nie jest sztywny i ciągle się rozwija, jednak dla wizjonerów branży internetowej, takich jak J. Yang i D. Filo (twórcy Yahoo!) jest podstawą dla
tworzenia i utrzymania się mimo turbulentnego i wyjątkowo zmiennego środowiska jakim
jest wirtualny rynek.
Podsumowując należy stwierdzić, że nagły rozbłysk internetowej bańki spekulacyjnej
oraz jej pęknięcie trzeba uznać za zjawisko w długiej perspektywie produktywne. Ogromny
zastrzyk finansowy połączony z inwestycjami w latach 90-tych pozwolił na szybki rozkwit
branży internetowej na początku XXI wieku. Szok wywołany nagłym spadkiem cen w roku
2000 dostarczył doświadczenia niezbędnego badaczom nowej gospodarki jak i analitykom dla
trzeźwego i trafnego ocenienia zmian. Uzmysłowiło to także wizjonerom Internetu (bardzo
często są to studenci lub doktoranci nauk matematycznych i informatycznych, rzadko ekonomicznych), że dobry pomysł i rewolucyjne technologie to nie wszystko. Bez poparcia ich
konkretnymi przychodami tworzą one symbol, który następnie zostaje wchłonięty przez silniejsze finansowo spółki, tak jak to miało miejsce w przypadku Netscape Communication.
BIBLIOGRAFIA:
1. Barboza D., (1999) Measuring floorspace and cyberspace, The New York Times, 10
stycznia 1999, s. 4.
2. Begg D., Fischer S., Dornbuch R., (2007), Mikroekonomia, PWE, Warszawa.
3. Briscoe, B., Odlyzko, A., Tilly, B., (2006), Metcalfe's Law is Wrong, IEEE Spectrum Online, http://www.spectrum.ieee.org/jul06/4109 (stan na dzień 07.04.08).
4. Carpenter P., (2001), e-brands – Kreowanie marki w Internecie, Wig-Press, Warszawa.
5. Castells M., (2003), Galaktyka Internetu¸ Dom Wydawniczy Rebis, Poznań.
6. Castells M., (2007), Społeczeństwo sieci, Wydawnictwa Naukowe PWN, Warszawa.
7. Craig S., Sidel R., (2004), Wall Street Vindicated by Google, The Wall Street Journal, 19
sierpnia 2004, s. C.1.
8. Cramer J., (2003), The dotcom boom begins, Time, vol. 161, nr 13, s. A68.
9. Dornbusch R., (1998), Growth Forever [w:] The Wall Street Journal, 30 lipca 1998,
p. A18.
10. Gilder, G., (1993), Telecosm: Metcalfe's Law and legacy, Forbes ASAP, s. 158-167.
11. Google Annual Report, (2006),
http://investor.google.com/pdf/2006_Google_AnnualReport.pdf, (stan na dzień 07.04.08)
12. Google Annual Report, (2007),
http://investor.google.com/pdf/2007_Google_AnnualReport.pdf, (stan na dzień 07.04.08)
13. Kelly K., (2001), Nowe reguły nowej ekonomii, WIG-Press, Warszawa.
14. Marc Andreessen’s life as a ‘Golden Geek’: From Mosaic to Netscape to Opsware to …
Ning?, Knight Ridder Tribune Bussines News, 24 lipca 2007, s. 1.
15. Metcalfe, B., (2006), Metcalfe’s Law Recourses Down the Long Tail of Social Networking, VCMike’s Blog, http://vcmike.wordpress.com/2006/08/18/metcalfe-social-networks/,
74
Sławomir Czetwertyński
(stan z dnia 07.04.08).
16. Nasdaq, (2008), NASDAQ Summary Quotes - Stock Prices - Stock Research – Google
Inc.,
http://quotes.nasdaq.com/asp/summaryquote.asp?symbol=GOOG%60&selected=GOOG
%60 (stan na dzień 07.04.08)
17. OneStat confirms Microsoft’s IE gains 3,06% global usage share, Telecomworldwire,
6 listopad 2006, s. 1.
18. Quittner J., (1995), Browser magnes, Time, 21 sierpnia 1995, vol. 146, nr 8, s. 56.
19. Rabij M., (2007), Gasnąca e-gwiazda, Newsweek, 11 marca 2007, s. 44-46.
20. Thurow L.C., (2006), Nowe reguły gry w gospodarce opartej na wiedzy, Helion, Gliwice.
21. Varian H.R., Shapiro C., (2007), Potęga informacji. Strategiczny przewodnik po gospodarce sieciowej, Helion, Gliwice.
22. Zorde K., (2004), Metafizyczne wątki w ekonomii¸ Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.