Nieplanowane

Transkrypt

Nieplanowane
Nieplanowane
Wracając tą samą drogą z koszem w ręku, zaszli do kawiarenki w centrum handlowym. Już
siedząc, Ryou zamówił kawę mrożoną, a Erika – mrożoną mleczną herbatę. Czując przyjemny chłód
klimatyzacji sklepu, Ryou rozparł się na siedzeniu typu sofa i odetchnął z lekkością w czasie, gdy
gorąco opuszczało jego ciało. Erika uśmiechnęła się, widząc tę pozę.
- Wykończony?
- Nie, po prostu uważam, że chłodno tu. A ty, nie jesteś zmęczona?
- Nie jestem zmęczona. Wygląda na to, że mi również brakowało snu, ale czuję się wypoczęta po tej
krótkiej drzemce – powiedziała nieśmiało Erika.
- Taa, przygotowanie takiego pudełka z jedzeniem może powodować braki snu, ale naprawdę było
pyszne, więc dziękuję za posiłek – Ryou zgodził się ze słowami dziewczyny, skinąwszy jej głową.
- Wystarczy już, nie ma za co – Erika uśmiechnęła się skromnie i zamachała dłonią.
Kiedy Ryou usiadł prosto i oczyścił gardło kaszlnięciem z zamiarem powiedzenia czegoś,
przybyły zamówione napoje. Po ich otrzymaniu, oboje spróbowali swoich. Po pociągnięciu łyka, Ryou
skrzywił się, ponieważ zapomniał o dodaniu syropu, który zawsze dodaje do kawy mrożonej. Wtedy
dodał syrop, jak i mleko.
Erika z uwagą obserwowała Ryou mieszającego swoją kawę.
- Zawsze używasz syropu?
- Tylko do kawy mrożonej. Do normalnej kawy tylko mleko, bez cukru.
- Nie dodajesz cukru do kawy?
- No, nie przeszkadza mi gorzki smak kawy, ale w mrożonej coś mi w tym nie pasuje.
Twarz Eriki wyrażała lekkie zrozumienie.
- Troszkę rozumiem.
- Rozumienie jest spoko – stwierdził Ryou, kiwając głową z poważną miną, a Erika się roześmiała.
- Interesujący jesteś, czyż nie?
- Nie, jestem normalny.
- Nie, interesujący. Myślę, że od dawna tak bardzo się nie śmiałam. Ale śmiech może być dobry, tak jak
w tym momencie przy pudełku z lunchem.
Słysząc to, Ryou nagle zaczął niespokojnie dygotać i odwrócił wzrok.
- Co się dzieje? – zapytała go Erika, a Ryou odpowiedział niepewnym głosem:
- Cóż, podczas lunchu… Po prostu na chwilę straciłem kontrolę nad sobą.
- Taa – Erika więcej nie dopytywała.
- Więc, nie powiesz innym?
Wzrok Eriki stał się na chwilę pusty, a potem dziewczyna zapytała się przekornie.
- Czemu?
- Ym, no, to ta, litość samuraja – powiedział Ryou z wyraźnie zakłopotaną miną. Erika prawie
wybuchnęła śmiechem na te słowa, ale się powstrzymała i stwierdziła:
- Jestem kobietą, nie samurajem.
- Tak więc, litość kobiety.
Tym razem śmiech nie mógł być powstrzymany.
- Co z tą litością kobiety? Chociaż wiem, o co ci chodzi.
- Po prostu o tym na razie nie rozpowiadaj.
- Co to ma znaczyć? – Erika śmiała się coraz bardziej i bardziej.
- Hej, kupię ci tutaj coś – mówiąc to, wertował menu. Widząc to, Erika powiedziała psotnie:
- A zatem mi coś postawisz.
- Jak widzisz.
Ryou złączył dłonie w błaganiu. Erika patrząc z przyjemnością na niego, powiedziała:
- Więc, będzie w porządku, jeśli zamówię ciasto?
Ryou niezwłocznie kiwnął głową.
- Jakie tylko zechcesz. Ja, równie dobrze, też mogę zjeść.
Twarz Eriki wyraziła zdziwienie.
- Pomimo tego, że zjadłeś tak dużo na drugie śniadanie?
- Czy słodycze nie wędrują do innego żołądka?
- Ta, tak się mówi, ale… - po jej twarzy widać było, że trudno się jej z tym zgodzić.
- Poza tym czuję, jakby już połowa została strawiona.
- Już?! Połowa?!
- No. Czy nie minęły już dwie godziny, od kiedy zjedliśmy?
- Ta… Połowa tej ilości w dwie godziny…
- Cóż, nie zastanawiaj się nad pomniejszymi szczegółami… Przepraszam na chwilę.
Pomniejsze szczegóły, czy tak? zastanawiała się Erika, podczas gdy Ryou przywołał jakiegoś
pracownika, a następnie zamówił ciasto czekoladowe dla siebie i sernik dla Eriki. Gdy chłopak skończył
płacić, Erika ukłoniła się i podziękowała. Ryou uśmiechnął się na to i powiedział:
- To nic w porównaniu do tego lunchu.
Erika się ucieszyła, że mogła poznać jego prawdziwe intencje.
Potem rozejrzeli się po sklepach w centrum handlowym i zauważyli, że już nastał wieczór.
- Już całkiem późno – stwierdził Ryou, spoglądając na zegarek.
- Byliśmy razem od dziewiątej rano. Czas tak szybko uciekł – powiedziała Erika, zwracając swoje oczy
na niebo.
- Hej, co z obiadem? Jesz w domu?
- Tak, wkrótce powinnam wracać.
Mimo, że Ryou wyczuł trochę samotności w słowach Eriki, nie pokazał tego po sobie, gdy
powiedział:
- Więc wracajmy. Którędy? W górę? W dół? To gdzieś w okolicy?
- Trzy przystanki od szkoły.
- W takim razie to w tym samym kierunku. Chodźmy.
Szli obok siebie, ramię w ramię. Drogę do stacji pokonali w milczeniu. W przeciwieństwie do
poprzedniego razu, gdy razem wracali do domów, ta cisza opływała w przyjemną atmosferę. Trwała
przez 30 minut, w czasie, gdy Erika schodziła na stację i w czasie, gdy wchodziła do pociągu. Trochę
przed kolejnym przystankiem, Erika znalazła moment na otworzenie buzi.
- Wysiadam na następnej stacji.
- Aha. Mam cię odprowadzić?
Dom Ryou oddalony był o dwa przystanki od następnego. Posiadał bilet okresowy, więc
wysiadka po drodze nie stanowiła problemu. Nie tylko to, ważnym powodem mogła być wizja ich
rozstania.
Słysząc tą propozycję, Erika potrząsnęła głową w odmowie.
- W porządku, to przystanek, na którym zawsze wysiadam. Dzięki – mówiąc to, uśmiechnęła się do
Ryou. Przyjmując to, odruchowo uśmiechnął się w odpowiedzi. Wtedy pociąg się zatrzymał, Erika
wyszła, obróciła się i powiedziała z uśmiechem:
- Dobrze się dziś bawiłam. Do zobaczenia jutro.
- No, do zobaczenia…
Po tym, jak Ryou to powiedział, drzwi się zamknęły, a Erika pomachała przez szybę. Gdy
chłopak odpowiadał na gest, pociąg ruszył. Erika machała tak długo, jak tylko mógł ją widzieć Ryou.
Ryou westchnął głęboko, opuszczając rękę.
Zakochanie się jest niebezpieczne. Nie, chyba już się zakochałem… To może być pierwszy raz,
ale wiem, co to jest. Aż do teraz myślałem o niej, że jest urocza, więc to proste, no nie? Niemniej
jednak to było tylko kilka dni…
To wina „knujących okularów”, mruknął Ryou. Poczuł się przybity, myśląc nad swoją
przyszłością od teraz. Polubienie kogoś z tej samej szkoły nie było częścią jego planu na liceum.
Jego decyzja, żeby nie dać się nikomu oczarować była spowodowana dziewczyną z zeszłego
roku. Mimo, że Ryou sądził, że nic złego nie zostało jej uczynione, dziewczyna poczuła do niego
odrazę. Uważał ją za przyjaciółkę, ale rozwinęło się to w takie uczucie.
Jak to więc będzie, gdy to samo poczuje do niego pierwsza dziewczyna, którą polubił?
Przestraszył się, myśląc nad tym. Nie chciał, aby Erika tak go postrzegała. Choćby miał więcej nie
zobaczyć uśmiechu Eriki, mimo, iż przykro byłoby go więcej nie ujrzeć, nie chciał, by obserwowały go
te oczy Eriki. Zwłaszcza tego pragnął uniknąć.
Chociaż z drugiej strony, możliwe, że Erika nie stałaby się taka. Ryou zdając sobie sprawę, że to
tylko jego nadzieja, szybko wymazał tę myśl. Czego, więc, powinien unikać najbardziej…
- Wspólne powroty do domu. Powinienem ich unikać, jak tylko to możliwe... – poinstruował siebie
Ryou, mamrocząc tak, żeby nikt nie usłyszał.

Podobne dokumenty