Wstrzymane inwestycje, czyli Mostostalu ucieczka

Transkrypt

Wstrzymane inwestycje, czyli Mostostalu ucieczka
Wstrzymane inwestycje, czyli Mostostalu ucieczka do
przodu
Wykonawcy bardziej opłaca się zejść z budowy, niż ją kontynuować. To ucieczka do
przodu, bo w sądzie firma ma szansę przerzucić winę na miasto. Wtedy uniknie kary
- tłumaczy Łukasz Bernatowicz, ekspert ds. prawa budowlanego z BCC
Mostostal Warszawa, generalny wykonawca Narodowego Forum Muzyki, wycofał się z
budowy. Miasto zerwało kontrakt z wykonawcą stadionu. Wielomilionowe inwestycje są
zagrożone.
Magda Nogaj: We Wrocławiu w krótkim czasie dwie najważniejsze inwestycje
miejskie znalazły się w tarapatach. Najpierw kontrakt straciła firma Max Boegl, która
budowała stadion. Potem umowę zerwał Mostostal, wykonawca Narodowego Forum
Muzyki. Obie firmy mają doświadczenie i renomę, więc jak wytłumaczyć to, że nie
wywiązały się z umów?
Łukasz Bernatowicz: Zawsze jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Wykonawcy, gdy rozpoczynają prace, muszą je początkowo finansować z własnych
środków. Bywa, że ten pierwszy etap robót trwa nawet pół roku. Potem inwestor, czyli w
tym przypadku miasto, ma jeszcze 60 dni na zapłatę. Z tego powodu zdarza się, że nawet
tak duże przedsiębiorstwo jak Mostostal może popaść w finansowe kłopoty. Wiele firm w
podobnej sytuacji traci płynność finansową. Woli wtedy odstąpić od umowy, nawet
ryzykując, że sprawa trafi do sądu. To ucieczka do przodu, bo w sądzie mają szansę
udowodnić, że wina za zerwany kontrakt leży po stronie inwestora. Wtedy nie tracą
gwarancji, jaką wpłacili przy podpisaniu umowy, mogą też wywalczyć zapłatę za prace,
które wykonali.
Mostostal, rezygnując z budowy, tłumaczył, że nie może jej w terminie zrealizować,
bo dostał od miasta błędną dokumentację projektową. To według pana wiarygodny
powód?
- Mnie nie przekonuje, bo analizowali przecież projekt, przygotowując ofertę, gdy startowali
w przetargu. Mogli wtedy zgłaszać zastrzeżenia, a nie teraz, po trzech latach. Bardziej
prawdopodobne jest, że kontynuacja prac przestała im się opłacać. Może woleli zejść z
budowy, niż do niej dopłacać. Powodem mógł być m.in. wzrost cen materiałów
budowlanych.
Mostostal nie mógł go przewidzieć?
- Jako profesjonaliści powinni to uwzględnić, przygotowując ofertę, bo nie możemy mówić
o wyjątkowym wzroście cen. Co roku materiały są droższe. Problem w tym, że wykonawcy
często chcą wygrać przetarg za wszelką cenę. Zaniżają ofertę, a potem mają kłopoty, by
wywiązać się z umowy. Zwłaszcza w spółkach giełdowych, takich jak Mostostal, zarząd
składa oferty na całym froncie, by dostać jak najwięcej zleceń. Notowania firmy idą w górę,
za co zarząd dostaje nagrody, a potem się zobaczy, co dalej.
Miasto nie powinno weryfikować ofert pod kątem tego, czy nie są zaniżone?
Prezydent Rafał Dutkiewicz sam przyznał, że budowa Narodowego Forum Muzyki
szacowana była na 330 mln zł, a Mostostal wygrał przetarg, oferując 300 mln.
- Problem polega na tym, że zamawiający, wybierając wykonawcę, stosują najczęściej
wyłącznie kryterium ceny. Kontrakt dostaje ten, kto jest najtańszy. Tymczasem zgodnie z
Ustawą o zamówieniach publicznych zamawiający mogą brać też pod uwagę
doświadczenie i renomę wykonawcy, ale nie korzystają z tego. Boją się, że gdy wybiorą
droższą ofertę, ktoś mógłby zarzucić im nieuczciwość.
Wybierając wykonawcę stadionu, miasto nie było ograniczone przetargiem. Nie
musiało więc kierować się najniższą ceną, strony wspólnie ustalały wartość
kontraktu. I też skończyło się niepowodzeniem.
- Może obie strony nie doszacowały inwestycji. By uniknąć takich sytuacji, BCC postuluje
wprowadzenie do Ustawy o zamówieniach publicznych zapisu, by można było indeksować
cenę zawartą w umowie, czyli podwyższyć ją w przypadku, gdyby np. koszty materiałów
budowlanych wzrosły. Teraz wykonawca oczywiście może prosić zamawiającego, by
zapłacił więcej, jednak inwestor nie ma prawa się na to zgodzić.
Mostostal domagał się dodatkowych 55 mln zł. Miasto musiało odmówić, choć
ryzykuje stratę 140 mln zł. Jeśli do czerwca przyszłego roku budowa forum się nie
zakończy, grozi nam utrata dotacji unijnej. Prezydent Dutkiewicz przekonuje, że
można zmienić treść umowy z Unią Europejską.
- Komisja europejska bardzo rzadko i niechętnie przychyla się do tego typu wniosków.
Wątpię, by zgodziła się na wyznaczenie późniejszego terminu zakończenia inwestycji.
Kłopoty z wykonawcą to jak sądzę zbyt słaby argument.