KSIĄŻĘ JANUSZ I STARSZY I STEFAN STARZYŃSKI – DWAJ

Transkrypt

KSIĄŻĘ JANUSZ I STARSZY I STEFAN STARZYŃSKI – DWAJ
KSIĄŻĘ JANUSZ I STARSZY I STEFAN STARZYŃSKI – DWAJ
BUDOWNICZOWIE WARSZAWY
Okazją dla naszego spotkania są dwie wyjątkowe okazje. Po pierwsze, mija właśnie 600 lat
od chwili, w której na mocy dokumentu lokacyjnego wystawionego przez księcia Janusza I
Starego 4 czerwca 1413 r. prawa miejskie Warszawy zostały potwierdzone a prawa jej
mieszkańców znacznie rozszerzone (fot. 1).
Miastu nadano wtedy, najbardziej rozpowszechnione na Mazowszu, prawo chełmińskie,
aczkolwiek pewne jest, że Warszawa powstała znacznie wcześniej, jak i znacznie wcześniej ją
lokowano (przypuszczalnie ok. 1300 r.). Dokumenty mogące to poświadczyć niestety nie
dotrwały do naszych czasów, co sprawia, że dokument lokacyjny wystawiony przez księcia
Janusza jest pierwszym, najstarszym świadectwem posiadania przez Warszawę praw
miejskich. Nadanie praw Warszawie było elementem zakrojonego na szeroką skalę projektu
modernizacyjnego (fot. 2), który miał miejsce na Mazowszu w czasach panowania księcia
(nadał on prawa miejskie ponad 20 miejscowościom, przyczyniając się do znaczącego
rozwoju regionu). Był to zarazem gest wieńczący lata prosperity miejscowego osadnictwa,
które rozkwitało tu od stuleci (choć w XIII stuleciu dominującym ośrodkiem był Jazdów,
lokowany w granicach obecnej Warszawy, lecz niestanowiący jej formalnego poprzednika;
jeszcze wcześniej zaś prężnie funkcjonowało grodzisko na Bródnie, które było najstarszym
grodem stołecznej aglomeracji, lecz również nie może być uznawane za „Warszawę
pierwotną” wobec faktu, że tereny te zostały włączone w obręb Stolicy dopiero w 1916 r.).
Lokowane miasto nazwano jednak, co ciekawe, Warszową bądź Warszewą i gdyby nie
procesy, które zachodziły na przestrzeni wieków w języku polskim, stosownie byłoby
nazywać je właśnie za pomocą tej pierwszej nazwy. Jak wskazują badacze, tereny, na których
lokowano miasto należały bowiem do rycerza z rodu Rawiczów imieniem Warsz. I tak jak
ziemię kowala nazywano kowalową, tak ziemię Warsza nazywano Warszową. Pozostałości
tego faktu mamy w językach obcych, i tak, np. w łacinie, gdzie Warszawa to Varsovia, a nie
Varsavia, jak i we francuskim, gdzie Warszawa to Varsovie, pobrzmiewa echo Warszowy a
nie Warszawy. Lokowanie miasta było również przypieczętowaniem procesu przenoszenia
stolicy Księstwa Mazowieckiego z podupadającego Czerska, który zamienił się z czasem w
niewielką wieś i pozostaje nią do dziś, a o jego dawnej świetności zaświadcza nadal
imponujący zamek książąt mazowieckich. Na decyzję o przenosinach wpłynęła rzeka.
Warszawa była bowiem położona względem Wisły w sposób bardziej dogodny niż Czersk i to
tutaj krzyżowały się szlaki komunikacyjne, czego brakowało Czerskowi. Tutejsza przeprawa
przez Wisłę również była wyjątkowo dogodna, bowiem Wisła w odcinku warszawskim była
rzeką stosunkowo wąską, a tym samym nieutrudniającą zbytnio przeprawy na jej drugi brzeg.
Interesujące jednak, że kiedy Warszawa już pojawia się w dokumentach, to, jak pisał wybitny
polski
mediewista
Henryk
Samsonowicz,
„nawet
jeśli
jeszcze
<z
drzewa>,
to
<podmurowana>”, z murami obronnymi i „z regularną siatką ulic”, wyłania się zatem z
niebytu nagle w postaci gotowej (fot. 3). Pierwsze wzmianki o Warszawie uwzględniają
bowiem w jej opisie obecność murów miejskich, co świadczyłoby już o wysokim statusie
miasta. Jak i świadczył o tym fakt, że to właśnie Warszawę już w 1339 r. przeznaczono na
miejsce procesu Polski z Zakonem Krzyżackim, w trakcie którego dyskutowano nad statusem
zagarniętego bezprawnie przez Krzyżaków Pomorza Gdańskiego i ziemi chełmińskiej. Sam
książę Janusz, późniejszy uczestnik bitwy pod Grunwaldem, zostanie nawet przez Krzyżaków
porwany, w 1393 r. (uwolniony zostanie dopiero za wstawiennictwem Władysława Jagiełły),
a w świadomości rodaków zakorzeni go Henryk Sienkiewicz, odmalowując jego postać na
kartach „Krzyżaków”.
Dokument, którego wydanie jest okazją dla naszego spotkania, wydany został w
przywoływanym wyżej Czersku. Oddajmy głos samemu Księciu (fot. 4, 5, 6): „W Imię
Świętej i Niepodzielnej Trójcy – amen. Przemyślność zapamiętywania przez ludzi nie
odznacza się tą mocą, ażeby to, co się dzieje w biegu czasu, mogło być powierzone wiecznej
pamięci; z tego powodu powaga władców dzięki swojej zwykłej książęcej życzliwości
szeregiem autentycznych dokumentów zwykła temu skutecznie pomagać. My przeto, Janusz
Starszy, z łaski Bożej książę Mazowsza i Rusi, pan i dziedzic czerski, do wiadomości
wszystkich obecnych i przyszłych, którym będzie wypadało, wywodzimy i chcemy wywieść
brzemieniem niniejszego [pisma], że zawsze pragnąc z naszego serca nieustannie rozszerzać
majętności naszego księstwa, a zwłaszcza uświetniać nasze miasto Warszawę prawami i
wolnościami niżej opisanymi i wymienionymi, aby inni umocnieni najpiękniejszą nadzieją
usiłowali śpieszyć i w tym mieście uzyskawszy szacunek mogli z własnymi następcami tym
obficiej przetrwać, nakładający się do rozumnych próśb ogółu wyżej rzeczonego miasta
Warszawy, z wolą Boga Wszechmogącego, temu ogółowi mieszczan rzeczonego miasta
Warszawy i ich sukcesorom w tymże mieście i jego przynależnościach lokowanych i
mających być lokowanymi, prawa niżej wspomniane my i nasi następcy po wieczne czasy
niepogwałcenie nadaliśmy, żeby były dochowane, od tej pory jak teraz, teraz jak od tej pory”.
Warszawa z czasów księcia Janusza obejmowała przede wszystkim tereny dzisiejszego
Starego i Nowego Miasta, a na mocy dokumentu przyłączono do niej dotychczasową wieś
Solec. Obszary, które pełnią obecnie funkcję innych dzielnic Warszawy były wtedy
autonomicznymi organizmami o własnym, niekiedy, systemie rządów. Odkąd Warszawa stała
się stolicą Księstwa, utrzymującego jednak wielce przyjazne stosunki z Polską „właściwą”,
nie tylko znacząco wzrósł jej prestiż. Miasto uległo znaczącemu przeobrażeniu, a książę
Janusz zadbał o zapewnienie mu możliwie najnowocześniejszego charakteru. Stąd decyzja o
obwiedzeniu miasta drugą linią murów miejskich z basztami, ewenement w krajobrazie
ówczesnych ziem polskich. W skład fortyfikacji włączono istniejące przedtem struktury
obronne takie jak bramy miejskie, w tym Bramę Krakowską (fot. 7), która zlokalizowana była
na obecnym Placu Zamkowym, a która niestety już nie istnieje (uległa rozbiórce w roku
1818). Kolejnymi ważnymi punktami ówczesnej Warszowy była Wieża Biała (fot. 8),
rozebrana w połowie XIX wieku, która mieściła się w okolicach wylotu dzisiejszej ulicy
Kamienne Schodki i najwyższa: Wieża Marszałkowska (fot. 9; u zbiegu Krzywego Koła i
Brzozowej), która również nie przetrwała próby czasu. Roztropny organizator i gospodarz,
którym był książę Janusz zadbał o to, by wzmocnić bezpieczeństwo miasta. Druga linia
murów, biegnąca w odległości ok. 10 metrów od pierwszej, oddzielona od niej dodatkowo
czterometrowej głębokości fosą, czyniła z Warszowy miasto trudne do zdobycia. Nowe mury
były wprawdzie nieco niższe, lecz grubsze: 1,8 metra wobec 1,2 starych murów. Książę
rezydował w Dworze Wielkim, którego pozostałości stanowią najstarszą część obecnego
Zamku Królewskiego. By dać pojęcie o tym, jak mógł wyglądać ówcześnie zamek należałoby
spojrzeć na przywoływany już zamek w Czersku, który również stanowił jedną z siedzib
księcia, a w przeciwieństwie do zamku warszawskiego nie podlegał przez stulecia
przekształcaniu podług panujących mód i stylów, jak i oszczędzona mu została tragiczna
historia zamku warszawskiego. Z tych wszystkich powodów stanowi dla nas wyjątkowy relikt
przeszłości, pozwalający zarazem zobaczyć jak mogła wyglądać średniowieczna Warszawa
(fot. 10).
Warszawa, do której przenosił swoją stolicę Książę, jak szacują historycy nie mogła liczyć
więcej niż tysiąc mieszkańców, a ich liczba oscylowała najpewniej ok. 500-800. Przy okazji
przenosin, dodajmy, dotychczasowy kościół św. Jana (obecnie archikatedra), którego książę
był fundatorem, podniesiono do rangi kolegiaty, jak i z pewnością wzniesiono murowany
ratusz (wzmiankowany w źródłach po raz pierwszy w 1429 roku). To w kościele
świętojańskim notabene, wielki budowniczy Warszawy, książę Janusz znalazł miejsce
swojego wiecznego spoczynku, w roku 1429.
Czas wspomnieć o drugiej okazji naszego spotkania, jak i drugim wielkim budowniczym
Warszawy: Stefanie Starzyńskim (fot. 11), uznanym „Warszawiakiem Stulecia”, prezydencie
rodzinnego miasta w latach 1934-39, którego Rok właśnie uroczyście obchodzimy.
Opracowany na zlecenie Prezydenta w 1938 r. 4-letni plan rozbudowy miasta miał uczynić ze
Stolicy miasto w pełni nowoczesne. Dość powiedzieć, że jednym z planów Starzyńskiego
była organizacja w Warszawie igrzysk olimpijskich w roku 1956. Gruntownej modernizacji
miały ulec zaniedbane dotąd dzielnice: Powiśle, Bielany, Bródno, Pelcowizna, Żerań, które
miały stać się siedzibami wielkiego przemysłu. Na terenach wokół obecnego Stadionu
Narodowego, Prezydent planował zorganizowanie w 1944 roku wystawy światowej. W
ramach gruntownej modernizacji infrastruktury, Wola miała zyskać połączenie z Pragą za
pomocą tunelu, który miał biec pod Ogrodem Saskim i placem Piłsudskiego i dochodzić miał
do mostu na przedłużeniu ulicy Karowej. Planowano również budowę sieci metra. Nie dziwi
więc, że w budżecie z 1938 r. największe środki przeznaczono na pokrycie kosztów
całkowitej modernizacji i rozbudowy warszawskiej sieci komunikacyjnej. Zaprojektowano
ponadto nową reprezentacyjną dzielnicę mieszkaniową imieniem Marszałka Józefa
Piłsudskiego, rozbudowano Muzeum Narodowe, co do którego planowano znaczny wzrost
frekwencji zwiedzających (z 19 tys. w roku 1934 do aż 200 tys. w 1937 r.). 18 czerwca 1938
r. doszło zresztą do otwarcia nowego, monumentalnego gmachu Muzeum, a na szybkie
sfinalizowanie projektu pozwoliła bliska współpraca Prezydenta z dyrektorem placówki
Stanisławem Lorentzem, z którym zaplanował on wystawę „Warszawa wczoraj, dziś i jutro”,
która miała propagować plany europeizacji Stolicy. To za czasów prezydentury Starzyńskiego
większość warszawskich ulic została wybrukowana. To wtedy także doszło do znaczącej
redukcji bezrobocia, poprzez zaangażowanie dotychczasowych bezrobotnych do prac
brukarskich, ziemnych i melioryzacyjnych, których mnóstwo było w ówczesnej Warszawie.
Wszystkie te plany i osiągnięcia były elementami wielkiego planu europeizacji Stolicy(fot.
12, 13, 14, 15). W początkach grudnia 1934 r. Starzyński powiadał: „Jeżeli potrafimy do
naszej pracy wnieść pierwiastek ideowy i społeczny, wówczas na pewno potrafimy zmienić
stosunek obywatela do miasta, potrafimy osiągnąć sukcesy znacznie większe, potrafimy
realnie przyczynić się do rozwoju Warszawy, a tym samym rozwoju państwa, którego sercem
stać się musi stolica”. „My dla ludności, a nie ludność dla nas” – powiadał z kolei w
przemówieniu do swoich urzędników tuż po objęciu fotela prezydenckiego.
Wielkie plany modernizacyjne pokrzyżowała oczywiście II wojna światowa, sam zaś
prezydent zmarł w hitlerowskiej niewoli, najpewniej w marcu 1944 roku, a zatem nim jego
rodzinne miasto uległo zagładzie w pożodze Powstania Warszawskiego. Mimo to, bilans
pięcioletnich rządów Prezydenta wygląda imponująco: budowa ponad 100 tys. mieszkań,
oddanie do użytku kilkudziesięciu gmachów użyteczności publicznej, przede wszystkim szkół
i
szpitali,
modernizacja
ogromnej
liczby
zabytków
Warszawy,
jak
i
odkrycie
średniowiecznych murów miasta, których odbudowę planowano. Tych samych murów,
którymi obwiódł Warszawę książę Janusz I Starszy.
W taki oto sposób, w zakończeniu naszego wprowadzenia Stefan Starzyński odnalazł księcia:
pierwszego wielkiego budowniczego Warszawy. Powołaniem zaś młodych Warszawiaków
wydaje się kontynuowanie i rozwijanie pozostawionego przez obydwu przywołanych
dziedzictwa.
Piotr Sadzik-student Uniwersytetu Warszawskiego