BR. PIO „Praca resocjalizacyjna wo- bec bezdomnych

Transkrypt

BR. PIO „Praca resocjalizacyjna wo- bec bezdomnych
właśnie model atomu). Interesowała ich „fizis”, czyli natura. Jestem nauczycielem fizyki, dlatego stosunek Siostry Bronisławy do przyrody wywarł na mnie duże wrażenie.
Przytulisko na Malborskiej powołane jest do służby osobom cierpiącym, ubogim.
Jego Mieszkańcy mają zapewnione noclegi, posiłki, odzież, wszelkiego rodzaju pomoc medyczną, prawną, administracyjną itd. Siostry obdarowane niezwykłymi przymiotami wrażliwości na drugiego człowieka, sprawują tam całodobową opiekę medyczną, dydaktyczną, prawną itp. Ich dobroć i pełne poświęcenie dla wszystkich oraz
niezwykłe miłosierdzie, szczególnie wobec najbardziej skrzywdzonych, najbiedniejszych, cierpiących i sponiewieranych, zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Mieszkańcy są bardzo wdzięczni, że nie czują się osamotnieni i zapomniani, że
Siostry pomagają im wracać do normalnego życia po tragicznych niejednokrotnie
przejściach życiowych. Takim przykładem może być Mieszkanka, która bezzasadnie
została zwolniona z pracy. Ten sposób potraktowania jej spowodował, że ciężko się
rozchorowała, następnie będąc bez środków do życia straciła mieszkanie, stała się
osobą bezdomną. Nie chciała komentować swojej krzywdy, powiedziała tylko: „żadne słowa nie wyrażą tego co ja przeżyłam, co czuje moje serce - wszystko to ofiarowuje dla zbawienia Świata”.
igdy nie jest za późno aby zacząć na nowo. Siostra Emanuela, Przełożona tutejszej wspólnoty, i pozostałe Siostry są najpiękniejszym przykładem ludzi pełnych pasji,
stojących na straży ludzi słabych, skrzywdzonych, bezbronnych i ubogich. Pracują One
z pełnym poświęceniem, wierząc że każdy człowiek zmieni się na lepsze. W ich pracy
towarzyszy im wiara, że nigdy nie jest za późno, aby mieszkańcy po swoich tragicznych
przeżyciach zaczęli od nowa. W swoich codziennych działaniach przejawiają nieprzeciętną troskę o każdego mieszkańca Domu. Działania te wydobywają z mieszkańców
lepsze cechy, niosą dla każdego z nich perspektywy na lepsze życie. Należy oddać
szacunek różnym akcjom humanitarnym, np. „kuroniówkom”, noclegowniom, czy
innym akcjom pomocowym. Jednak trzeba podkreślić z całą mocą, że akcje te tylko
częściowo oddają to co bezdomni otrzymują w wyżej opisanym Domu.
Praca tych Sióstr to unikalne posłannictwo, które jest wpisane w życiorys każdego
z mieszkańców Domu. Większość mieszkańców schroniska to ludzie uzależnieni od
alkoholu. Nie można pominąć faktu, że wspólnym mianownikiem dla tych ludzi uciekających z rzeczywistości w świat wirtualny, w świat iluzji, jest bieda. Niepowodzenia w życiu, którym bardzo często towarzyszy niedostatek, powodują, że wyłączają
się wszelkie mechanizmy mające kontrolę nad normalnością życia, nad realizacją
wyznaczonego celu. Bowiem ludzie którzy mają ukształtowane warunki życia są
mniej podatni na uzależnienia.
Wyrażam podziw dla ciężkiej pracy, jaką wykonują Siostry bez żadnego wynagrodzenia - dla polskiej biedy, dla ludzi znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji, zapewniając
im wszystkie doczesne potrzeby, a głównie utrzymują ich przy życiu.
Z wyrazami szacunku dla Siostry Emanueli-przełożonej i wszystkich Sióstr tego domu,
Maria Jarzyńska z Piotrkowa Trybunalskiego
=======================================================================
Odpowiedzialni
s. Agnieszka Koteja, [email protected] [0-12/413-55-99]
br. Marek Bartoś, [email protected] [0-12/42-95-664]
Któredy
?
10
(34)
2008
ASI BEZDOMI [CZ. 3]
Rozdział III pracy br. Pio poświęcony
BR. PIO
jest formom pomocy, stosowanym przez
AFAŁ STRÓŻYŃSKI CFA
R
braci albertynów. Wiedza o bezdomności
może napawać pesymizmem – szansa na
„Praca resocjalizacyjna wowyjście z bezdomności, zwłaszcza alkoholibec bezdomnych mężczyzn
ka, wydaje się bliska zeru. Bracia albertyni
w placówkach albertyńskich”
podejmują jednak różne próby, by dla poszczególnych osób tę szansę zwiększać.
Bardzo ważnym krokiem wydaje mi się ukazana przez br. Pio praktyka dwuetapowej
pomocy bezdomnym. Jedne placówki mają charakter przygotowawczy i otwarte są dla
wszystkich, inne natomiast służą tym spośród bezdomnych, którzy wykazują zdecydowanie, by trwać w trzeźwości i wziąć odpowiedzialność za swoje życie.
1. Przytulisko dla bezdomnych mężczyzn w Krakowie, otwarte z inicjatywy
ks. kard. F. Macharskiego, działa od 1989 r. Obecnie mieści się w budynku należącym do „Caritasu” przy ul. Kościuszki 23; może przyjąć 60 osób. Przytulisko jest
placówką o charakterze przygotowawczym do wyjścia z bezdomności, choć już tu
rozpoczyna się praca resocjalizacyjna. Warunkiem zamieszkania w przytulisku, również dla osoby, która została przywieziona przez policję, jest dobrowolne wyrażenie
chęci zamieszkania. Następnie bracia starają się przeprowadzić jak najtrafniejszą
diagnozę, przy pomocy rozmowy, obserwacji, kontaktów telefonicznych, dokumentów – o ile są. Mieszkańcowi przytuliska zakłada się kartotekę, w której notuje się
podstawowe dane, a w przypadku odejścia z przytuliska – najczęściej z powodu alkoholu – odnotowuje się ten fakt; przy następnej próbie przyjęcia jest już więc więcej
danych. Br. Pio pisze: „Jeśli Brat dyrektor zauważa, że uzależnienie alkoholowe jest
ewidentne, to terapia uzależnień prowadzona w przytulisku jest warunkiem przyjęcia
do domu. Ten przymus jest pewną metodą, która motywuje uzależnionego do podjęcia terapii. Bracia chcą pomóc człowiekowi w całości. Jeżeli alkohol zniszczył komuś
życie, to oprócz tego, że dany jest mu dach nad głową i posiłek, bracia chcą również
umożliwić mu skorzystanie z pewnych środków pomagających wytrwać w trzeźwości”. Na terenie Przytuliska funkcjonuje Centrum Terapii Uzależnień (w którym formy pomocy opracowane są przez psychologów i terapeutów uzależnień). W 1992
powstał także Klub Anonimowych Alkoholików, z którego korzystają nie tylko
mieszkańcy Przytuliska, ale także osoby z zewnątrz. W przypadku choroby alkoho-
lowej zdrowienie wymaga całkowitej abstynencji - grupa AA daje tym osobom siłę
potrzebną do wytrwania w abstynencji. Ponadto powstała także Grupa Wsparcia
Anonimowych Bezdomnych (GWAB), której celem jest „pomoc osobom, które podejmują się starań w kierunku wyjścia z bezdomności i osiągnięcia możliwego poziomu adaptacji społecznej, oraz przeciwdziałanie nawrotom do trybu życia bezdomnego”. Pierwszą grupę GWAB założył Kazimierz Kuc w 2000 r. Jej działalność zainspirowała założenie nowej grupy przez p. Krystynę Wójcik (pracownika Działu Pomocy Bezdomnym MOPS w Krakowie) i br. Hieronima Moroza, albertyna.
2. Kuchnia dla ubogich, noclegownia, wspólnota. Przy ul. Skawińskiej 6 w Krakowie działa Kuchnia dla ubogich, w której wydaje się codziennie 300 gorących
posiłków (zimą także śniadania i kolacje), oraz raz w tygodniu „suchy prowiant”. Od
1998 r. w okresie zimowym działa także noclegownia dla 60 bezdomnych mężczyzn
(z całej Polski, a nawet zagranicy), która zapewnia nocleg oraz zaspokojenie podstawowych potrzeb socjalnych, zdrowotnych, a także duchowych. W tymże domu bracia
założyli tzw. wspólnotę – kilkuosobową grupę, złożoną z osób korzystających z noclegowni lub kuchni, której członkowie pomagają w prowadzeniu dzieła, a sami zobowiązują się do trzeźwości i uzyskują potrzebną pomoc w załatwieniu spraw osobistych. „W tej placówce bracia nie kładą głównego nacisku na działania resocjalizacyjne. Główni opiekunowie mają świadomość, że we wspólnocie znajdują się osoby,
które mają wieloletni staż bezdomności i choroby alkoholowej. Sam fakt, że taka
osoba funkcjonuje bez alkoholu i zamieszkuje tam, gdzie musi przestrzegać pewnych
zasad (trzeźwość, nieużywanie agresji, zaangażowanie w pracę), jest dla nich bardzo
znaczący. Statystycznie przez rok łamie abstynencję i opuszcza wspólnotę 5-6 osób.
Przez siedem lat udało się wyjść z bezdomności czterem osobom”.
3. Hostel dla bezdomnych - mieszkania chronione. Ta placówka stanowi już
etap przejściowy, prowadzący do pełnego usamodzielnienia się przybywających tam
osób. Hostel św. Brata Alberta przy ulicy Saskiej 9a w Krakowie działa od 2001 r.
(wybudowany dzięki prywatnemu darczyńcy p. Władysławowi Godyniowi oraz władzom miasta, które udostępniły teren pod budowę). „Mieszkańcem tego domu może
zostać osoba z ustabilizowaną sytuacją materialną, która udowodniła swoją zdolność
do odpowiedzialnego życia (w poprzedniej placówce) i akceptuje regulamin domu.
Dom jest podzielony na pięć mieszkań, każde mieszkanie posiada osobny licznik
gazu i prądu. Osoby tam przebywające mieszkają w pokojach dwu-, trzy- i czteroosobowych i są zobowiązane do samodzielnego utrzymania się i wyżywienia (mogą przy
tym korzystać ze znajdujących się na terenie domu w pełni wyposażonych kuchni,
łazienek oraz pomieszczeń rekreacyjnych)”. W Hostelu stosuje się nieformalny program resocjalizacyjno-profilaktyczny. Nowo przyjęta osoba przyjmuje następujące
warunki: zachowanie trzeźwości, systematyczne opłacanie kosztów pobytu i użytych
mediów oraz funduszu remontowego. Nie może także nadużywać leków ani zażywać
narkotyków, czy też stosować agresji. Kto nie spełni tych warunków, w trybie natychmiastowym traci prawo do korzystania z pobytu w domu, chyba że zdecyduje się
na leczenie: odwykowe w przypadku złamania abstynencji, a terapii dla agresorów
w wypadku agresji. W Hostelu, w przeciwieństwie do przytuliska, zasadniczo nie ma
zewnętrznej kontroli trzeźwości. Mieszkańcy mają klucz do domu i mogą wracać
o każdej porze dnia i nocy. Bracia starają się postępować zgodnie ze słowami św.
Brata Alberta, że należy szanować inicjatywę i wolność człowieka (gdyż „są to rzeczy każdemu człowiekowi najdroższe, które więc w działaniu dobroczynnym koniecznie uszanować trzeba”). Wytrwałość w trzeźwości zależy tylko od samych
mieszkańców. Wszyscy oni przeszli leczenie i teraz sami walczą o to, by tego nie
stracić. Br. Pio zauważa: „przeglądając program realizacji projektu Mieszkania chronione dla mężczyzn wychodzących z bezdomności można stwierdzić, że nieformalny
program resocjalizacyjny w tej placówce się sprawdza”.
4. Dom Wiejski w Bulowicach. Wiejski dom dla bezdomnych w Bulowicach to także placówka, w której podejmuje się próbę przejścia do samodzielności. Jej działalności poświęcony był nr 9/2007 pisemka.
Kończąc ten bardzo skrótowy opis przytoczmy fragment zakończenia pracy
br. Pio, który rzuca wiele światła na kierunek pracy z bezdomnymi – którędy iść do
celu w służbie ludziom bezdomnym. Brat pisze: „Uważam, że dzisiejsza ludzkość
dąży do sukcesu, do efektów. Przez ten pogląd na życie cierpią osoby, które wypadły
ze społeczeństwa. Działania resocjalizacyjne wobec tych osób wymagają dużego
zaangażowania, które nie gwarantuje oczekiwanego efektu. Dlatego instytucje rządowe skupiają się na działaniach opiekuńczych, tzn. zaspakajają pierwszorzędne potrzeby ludzkie. Dla tych instytucji efektowniej jest napisać w sprawozdaniu
o 30 tysiącach nocujących osób, niż o trzech spośród nich, które się właściwie usamodzielniły. Stąd polityka instytucji przyjmujących model działań wyłącznie opiekuńczych nie odpowiada na potrzeby społeczne w takim wymiarze, który mógłby
faktycznie pomóc w rozwiązywaniu problemów socjalnych, mających wpływ na
szereg innych dziedzin życia społeczno-gospodarczego w państwie. Wsparcie rozwoju
działań mających charakter kompleksowego i gradualnego oddziaływania na sytuację
osób pozbawionych możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb egzystencjalnych
wydaje się niezbędne po to, by rzeczywiście rozwiązywać bolączki społeczeństwa”.
=============================== opr. s. Agnieszka Koteja
W TYM DOMU ZAWSZE KTOŚ A CIEBIE CZEKA
Podczas tegorocznych wakacji cztery razy odwiedziłam mieszkańców Domu
św. Brata Alberta dla Bezdomnych Kobiet z całej Polski w Krakowie przy ul. Malborskiej 64b. Podczas rozmowy z Siostrą Bronisławą – zastępcą Siostry Przełożonej, usłyszałam słowa: „Jest nas tu osiem Sióstr. Wszystkie pracujemy tu bardzo ciężko. Kiedy
jestem skrajnie wyczerpana, to wyjeżdżam do lasu aby odpocząć – on przywraca mi
siły i wzmacnia odporność”. Te słowa były wypowiedziane w sposób niezwykle przekonywujący i bardzo interesujący, one uświadamiają nam, jak wielką rolę odgrywa
przyroda w procesach życiowych. Bardzo ujął mnie ten stosunek Siostry Bronisławy do
Przyrody. Wtedy też przypomniały mi się słowa Redaktora A. Zalewskiego, często
powtarzane przez Niego w EKO-Radio: „lasy trzeba kochać żeby żyć…”. Należy podkreślić, że również Siostra Bernardyna, wierna kontynuatorka charyzmatu Św. Brata
Alberta, posiadała niepospolitą osobowość i od dzieciństwa była rozmiłowana w pięknie przyrody. Już najwcześniejsi filozofowie zwani byli filozofami przyrody, ponieważ
zajmowali się głównie problemem pochodzenia i budowy Świata (ikonka przy tytule to