Konferencja o.Marcovits - Charyzmat Ojca Caffarela

Transkrypt

Konferencja o.Marcovits - Charyzmat Ojca Caffarela
Équipes Notre-Dame
Warszawa, 4 maja 2013 roku
Paul-Dominique Marcovits, o.p.
Charyzmat Ojca Caffarela
I. Powołanie
„Prorok naszych czasów”. Takiego właśnie wyrażenia użył Jean-Marie Lustiger
(arcybiskup Paryża) opisując Ojca Caffarela. Wiemy, co oznaczają te słowa. Prorok w Biblii
jest tym, który rozeznaje wolę Bożą i Jego plan względem ludzi. Podczas, gdy inni ludzie
pogrążeni we mgle błąkają się nie wiedząc, jaką obrać drogę, prorok widzi oczyma wiary
dzieło, którego Bóg chce dokonać dla naszego zbawienia. Wybrany przez Boga, podejmuje
posługę względem Niego i względem ludzi. W pokorze uczyni wszystko, aby Boże dzieło
wyzwolenia mogło się wypełnić.
1. Pierwszy opis powołania: Chrystus
Marzec 1923 roku. „Gdy miałem dwadzieścia lat, Jezus Chrystus w jednej chwili stał się
dla mnie Kimś. Nic spektakularnego. Owego odległego marcowego dnia zrozumiałem, że
jestem kochany i że kocham i że od tej chwili ta miłość między Nim a mną będzie na całe
życie. Wszystko zostało rozstrzygnięte.” Henri Caffarel otrzymał powołanie do miłości.
Cztery komentarze :
-
„W jednej chwili Chrystus stał się dla mnie Kimś”. Zaiskrzyło – powiedzieliby
zaręczeni: często się widywali, ale tego dnia on i ona odrywają się od innych mówiąc:
to on… to ona!
-
„Nic spektakularnego”. Rzeczy fundamentalne dla życia można dostrzec tylko na
dnie serca, oczyma wiary, w intymności swojej duszy. Izajasz, Ezechiel… otrzymali
nadprzyrodzone widzenia. Dla Ojca Caffarela wszystko potoczyło się w sposób
dyskretny, na wzór spotkania dwojga młodych ludzi, podczas którego wstydliwość
okrywa piękno i trafność uczucia, z którego narodzi się zaangażowanie na całe życie.
-
„Poznałem, że byłem kochany i że kochałem”: deklaracja wzajemnej miłości, bez
wahania. Zadziwiająca prostota. Dla małżonków to stwierdzenie jest znakiem
wzajemnego uznania. Młody jeszcze Ojciec Caffarel nie używa przypadkowych słów.
Możemy bowiem zauważyć ścisłość jego wspomnień i głębię spotkania. On nie mówi:
„kochałem i byłem kochany”; nie w tej kolejności przytacza centralny moment
swojego powołania. Mówi: „poznałem, że byłem kochany i że kochałem”. Miłość
Boża jest tutaj na pierwszym miejscu i ona wzbudza w Caffarelu miłość względem
Niego. Czy możliwa jest wzajemność w miłości do Boga? Bóg jest pierwszy, On jest
u początku wszystkiego. Kto mógłby mu dorównać? Tymczasem Bóg w swojej
1
wielkiej subtelności podnosi go i zaprasza do spotkania twarzą w twarz. Młody Henri
Caffarel będzie o tym pamiętał mówiąc o obecności Pana : « Na dnie mojego serca ».
-
„Na całe życie!”. Ta prawda jest również fundamentem małżeństwa! „Na całe życie”
- wiara w wieczną miłość. Miłość ukazuje się jako absolutna. Nic nie może być do niej
przyrównane.
Jaką konkluzję można by wyciągnąć z tego opisu, z którego biją jednocześnie światło i
prostota. Gdy Bóg powołuje kogoś do służby, zwraca się do niego słowami, które go
oświecą. Bóg zwracając się do Dziewicy Maryi – córki izraelskiej – używa słów
będących odpowiedzią na oczekiwanie Zbawiciela od wieków obiecanego. W przypadku
Ojca Caffarela Bóg mówi do niego o miłości używając słownictwa z dziedziny
małżeństwa, gdyż jego zadaniem w przyszłości będzie ukazywanie wielkości małżeństwa.
Bóg przygotowuje nas bardzo wcześnie do powierzonych nam zadań. On przygotowuje
również swojego sługę Ojca Caffarela. Formuje go do miłości wyłącznej, całkowitej,
absolutnej wobec Niego.
2.Drugi opis powołania : Chrystus i otwartość na bliźnich.
Posłuchajmy jeszcze raz słów Ojca Caffarela. Mamy tutaj do czynienia z tym samym
opisem powołania opowiadanym pięćdziesiąt lat później:
„Dlatego, że w marcu 1923, dokładnie 50 lat temu, pewnego dnia dotarła do mnie
świadomość istnienia Chrystusa, życia Chrystusa, miłości Chrystusa, relacji miłości
między Chrystusem i człowiekiem, która stanowi treść życia chrześcijańskiego, to było
dla mnie jak linia podziału wód. Dla mnie życie dzieli się na przed marcem 1923 i po
marcu 1923. To mnie naznaczyło i od tego dnia miałem tylko jedno pragnienie: wejść
samemu jak najgłębiej w tę intymną więź z Chrystusem i to drugie pragnienie:
doprowadzać do tego innych, ponieważ dla mnie było to najważniejsze w życiu, dało mi
radość życia, urok życia, energię życia. Nie mogę nie życzyć również innym tego
spotkania z żyjącym Chrystusem, tego odkrycia, że Bóg jest miłością.”
Przepiękne! Ojciec Caffarel jest przepełniony ogromnym entuzjazmem, siłą i
zaraźliwą radością: Bóg jest miłością! Oto jedyna rzeczywistość podtrzymująca nas przy
życiu, która leży u podstaw wszystkich naszych więzi międzyludzkich. „Kapłani i ludzie
świeccy otrzymali powołanie do miłości”.
Teraz mogę wam powiedzieć kilka słów na temat Équipes Notre-Dame. Narodziły się
one właśnie z tej miłości mieszkającej w sercu Ojca Caffarela. Ale najpierw kilka
konkretów.
II. Équipes Notre-Dame
1. Spotkania
Pierwsze spotkanie o charakterze założycielskim
Wszystko bierze swój początek na spotkaniu, do którego doszło między Ojcem
Caffarelem i młodymi małżeństwami : z jednej strony człowiek pochwycony przez Boga,
2
przez Jego miłość i przez pragnienie dzielenia się z innymi tą niezwykłą radością płynącą
ze spotkania Boga w swoim życiu, a z drugiej strony młode małżeństwa przeniknięte
wzajemną miłością wobec siebie i wielką miłością do Boga. Pierwsze spotkanie Ekipy
odbyło się w Paryżu, dnia 25 lutego 1939 roku.
Oto relacja jednego z uczestników spotkania : „Jakie pytanie zadawaliśmy sobie
wtedy? Wydaje mi się, że było ono następujące: w jaki sposób nasze życie przepełnione
ludzkim szczęściem, kłopotami, przywiązaniem do istot ludzkich pozwala nam
opowiedzieć na wymagania Bożej miłości (mając na uwadze fakt, że ta właśnie miłość
pociąga za sobą liczne dusze do wyłącznego daru z życia w celibacie)? Czy to powołanie
do świętości nie dotyczyłoby nas – ludzi żyjących w związkach małżeńskich? Ale nasz
kapłan zapewniał nas mówiąc: ‘Ono was dotyczy, to jest pewne’. Więc zwracaliśmy się
do niego mówiąc: ‘Jeżeli ono nas dotyczy, to w jaki sposób możemy na nie odpowiedzieć,
skoro mamy wiele przywiązań i zobowiązań na poziomie serca, ciała i duszy?’ A kapłan
nasz mówił do nas z mocą: ‘Aby odpowiedzieć na to pytanie został wam dany sakrament
małżeństwa jako narzędzie. Ale trzeba przyznać, że nasza wiedza na jego temat nie jest
zbyt wielka’.”
Kilka uwag na temat tego opisu, który możemy nazwać drugim powołaniem. Pierwsze
powołanie, w wieku dwudziestu lat, było objawieniem miłości Bożej. Drugie powołanie,
które zostało tutaj zacytowane, miało miejsce szesnaście lat później (w wieku trzydziestu
sześciu lat) i dotyczyło objawienia prawdy o miłości ludzkiej zamieszkałej przez miłość
Bożą.
-
Uwaga pierwsza. To Bóg ma inicjatywę w miłości. „Gdy miałem dwadzieścia lat
zrozumiałem, że…” Teraz małżeństwa same przychodzą do Ojca Caffarela. Inicjatywa
nie należy do niego. On im daje odpowiedź : „Szukajmy razem!”. Przyjmuje wszystko
w posłuszeństwie wiary. Ekipy zatem, nie są w pierwszej kolejności owocem
odczytania przez Ojca Caffarela potrzeb tamtych czasów (nawet, jeżeli był na nie
wrażliwy), ale zostały całkowicie dane od Boga (co tłumaczy ich solidność i
trwałość). Do tej pory posługiwał w środowisku robotników, pielęgniarek i kinowym.
Teraz Bóg wzywa go do długiej drogi odkrywania znaczenia miłości w sakramencie
małżeństwa. Mając osobiste doświadczenie miłości Bożej może lepiej zrozumieć
miłość, która łączy małżonków. Ta inicjatywa małżonków, zwracających się do Ojca
Caffarela, dała początek ekipom i była zamysłem Bożym.
-
Uwaga druga. Ojciec Caffarel odpowiedział małżeństwom na postawione mu pytanie
słowami: „Szukajmy razem!”. W tamtych czasach ukazywały się publikacje na temat
kapłaństwa, ale nie pisano dużo o sakramencie małżeństwa. Prekursorami tego tematu
byli ksiądz kanonik Violet z Paryża i jezuita Ojciec Doncoeur. Ojciec Caffarel nada
rozmachu ich poszukiwaniom w tej dziedzinie. Powiedzenie „Szukajmy razem!”
zrobiło karierę. Poszukiwania na płaszczyźnie teologicznej, duchowej i etycznej
zajmują ważne miejsce w END. Nie ma miłości bez poznawania.
-
Uwaga trzecia. Poznawanie to dotyczy zarówno kapłana, Ojca Caffarela, jak również
małżeństw. Wiemy przecież, że to wspólne poszukiwanie Pana i Jego woli jest
źródłem jedności członków każdej Ekipy.
3
Drugie spotkanie - rozwój
Jak zapewne wiecie, Ekipy rozrastały się we Francji, jak również w innych krajach
Europy dotkniętych udręką wojny. Nie muszę tutaj chyba przypominać tego poruszenia
chrześcijańskiego, które zaczęło się jeszcze przed wojną i znalazło swój wyraz w Soborze
Watykańskim II. Tutaj mówię tylko o Ojcu Caffarelu i pragnę przedstawić kilka aspektów
jego osobowości ukształtowanej przez Boga. Warto pamiętać, że to Bóg kierował
wszystkimi sprawami. Ojciec Caffarel nie miał innego pragnienia, jak spełnianie Jego
woli. Oto jeszcze jeden przykład godny podziwu:
„San Paulo, Brazylia, 30 listopada 1949 roku. Niech Ojciec wybaczy, że zwracam się
do Ojca wprost. Adres znalazłem podczas lektury „Złotej Obrączki”, która była
bezpośrednim powodem do napisania tego listu.” Autorem listu jest Doktor Pedro
Moncau, przełożony jednej z brazylijskich klinik, który wraz ze swoją żoną miał za sobą
doświadczenie uczestnictwa w różnych grupach chrześcijańskich. W liście opisuje on
różne ograniczenia ich zaangażowania. Lektura „Złotej Obrączki”, słynnego czasopisma
będącego światłem dla wielu małżeństw w okresie powojennym, które nabrało wtedy
wielkiego znaczenia, otwarło dla nich drogę zgodną z tym, czego od dawna poszukiwali.
Wydarzenie to zapoczątkowało okres długiej korespondencji i zaowocowało narodzinami
Ekip w Brazylii. I w tym przypadku Pan Bóg wszystko zorganizował. Sługa Jego i
„prorok”, jak go nazwał kardynał Lustiger, dobrze odczytuje Boże zamiary i prowadzi
przygotowania w ten sposób, aby Ekipy brazylijskie mogły wkroczyć na tę wymagającą i
płodną drogę. Ojciec Caffarel wyjeżdżał do Brazylii trzykrotnie.
Wspominam to wydarzenie, żeby pokazać, że Ojciec Caffarel nie był człowiekiem,
który opierając się wyłącznie na swojej intuicji posiada wizję dzieła do spełnienia.
Chociaż dobrą sprawą jest posiadanie intuicji i Bóg posługuje się takimi ludźmi do
wypełnienia różnorakich dzieł, tutaj sprawy potoczyły się w zupełnie inny sposób.
Wszystko przychodzi jakby z zewnątrz do Ojca Caffarela. Nie jest on odkrywcą nowych
pomysłów, ale człowiekiem, który za pośrednictwem posłanych do niego osób, otrzymuje
wolę Bożą i opierając się na Jego łasce próbuje uczynić wszystko, co w jego mocy, aby
ona mogła się wypełnić. Wolą Bożą jest ukazanie wielkości sakramentu małżeństwa (tak
niewiele dotychczas zgłębianego). Bóg oświeca zarówno prośbę Pedro i Nancy Moncau
jak i odpowiedź Ojca Caffarela.
2. Karta, rok 1947
Wymagania
Wymaganie jest znakiem rozpoznawczym Ekip. Ojciec Caffarel wiedział czym jest
wysiłek. Pochodził on bowiem z regionu lyońskiego we Francji, gdzie kultywuje się sens
pracy, wysiłku jak również sukcesu, ale wszystko to w wielkiej dyskrecji. W Lyonie
przechwałki nie istnieją, a Caffarel jest lyończykiem. Ekipy rozrastając się były
wystawiane na pokusę stawania się coraz bardziej miękkimi i mniej żarliwymi. A przecież
4
celem Ekip jest świętość – nie mniej, nie więcej – jak powtarzał nieustannie Ojciec
Caffarel. Świętość nie jest poza naszym zasięgiem. Później, w trakcie Soboru
Watykańskiego II, będzie mowa o „powszechnym powołaniu do świętości” bez względu
na stan życia osoby będącej członkiem Kościoła. Celem Chrztu Świętego jest
doprowadzenie nas do Boga, życie tylko dla Niego, życie Nim w miłości bliźniego.
Świętość nie wyklucza posiadania wad (w innym wypadku droga do niej byłaby
zamknięta dla Ojca Caffarela i wielu innych osób; pozostałaby tylko Maryja, a niebo
świeciłoby pustkami…). Nie! Świętość polega na życiu Bogiem. Wymaga wielu
wysiłków, długiej drogi, upadków i podnoszenia się po nich, łez i radości... Motorem do
tej ciężkiej pracy jest pragnienie życia z Bogiem.
Szkoła świętości
Oddanie się wzajemne małżonków jest źródłem gorliwości względem Boga. Jeden
oddaje się drugiemu, aby uczyć się odkrywania Boga i podążać w Jego stronę. Może
powiecie mi: nie bądźmy naiwni. Współmałżonek może stać się źródłem letniości,
spowolnienia na drodze, którą obraliśmy z wielkim entuzjazmem. Zdarza się przecież, że
niektórzy porzucają wszystko z powodu współmałżonka. To prawda. Tymczasem Bóg
raduje się miłością, którą obdarzają się nawzajem małżonkowie w sakramencie
małżeństwa. Bóg „zamieszkuje” we wzajemnej miłości małżonków. Bóg z wielkim
szacunkiem obdarza małżonków spełnieniem w miłości. Powiem jeszcze więcej:
ponieważ poprzez swoją miłość zamieszkuje w miłości ludzkiej, odnajduje w niej jakby
vis à vis swojej miłości, spełnienie stworzenia. „Stworzył więc Bóg człowieka na swój
obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Oto
wielkość sakramentu małżeństwa.
Wielkość sakramentu małżeństwa
Ekipy tworzą się w szybkim tempie. Pokusa letniości również wzrasta. Celem ekip jest
wzrost, zarówno kapłanów jak i małżeństw, na drodze do świętości. Dla Ojca Caffarela
był to powód do zmartwienia. Trzeba było uniknąć sytuacji, w której Ekipy mogłyby się
przekształcić w grupy koleżeńskie bez ważnego wspólnego celu. Receptą Ojca Caffarela
okazała się Karta. Na wzór mnichów, którym udało się zachować swoją tożsamość na
przestrzeni wieków przy pomocy reguły zakonnej, narodziła się potrzeba pewnej reguły,
karty, która mogłaby w przyszłości wskazywać drogę Ekipom i stać na ich straży. Oto
nasza Karta: wymagająca, silna, „krzepka”, jak mawiał Ojciec Caffarel. Karta ta została
ogłoszona 8 grudnia 1947 roku i uzupełniona w 1977 roku.
Przyjąć Kartę z wiarą
Pamiętam dobrze czasy, kiedy nie byłem jeszcze członkiem Ekip, a zostałem
poproszony o posługę doradcy duchowego Ekipy odpowiedzialnej za Francję,
Luksemburg i Szwajcarię. Miało to miejsce w 2004 roku. Para odpowiedzialna – Colette i
Marin Voisin, którzy wprowadzali mnie do END, odczekali trzy miesiące przed
nałożeniem na mnie Karty (obawiali się, żeby ona „mnie nie przygniotła”). Wyszedłem z
tego bez uszczerbku! Wiecie o tym, że w 1947 roku jedna trzecia członków Ekip wycofała
się z Ruchu. Ta reguła była dla nich zbyt surowa. Pozostałe dwie trzecie członków było
wstrząśniętych jej surowością. Ale, nawet bez dogłębnego zrozumienia, zaufali Ojcu
Caffarelowi, który tak dobrze ich prowadził aż do tej pory. Jak nie zacytować tutaj
5
surowych słów Jezusa podczas jego mowy o chlebie życia. Wielu uczniów opuściło Go.
Ale Piotr, apostołowie i kilku innych uczniów zostali przy Jezusie. Czy oni lepiej
rozumieli sens słów wypowiedzianych przez Jezusa? Z pewnością nie. Ale oni Mu
zaufali, uczynili akt wiary. Piotr zadeklarował : „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz
słowa życia wiecznego” (J 6, 68). Oczywiście Ojciec Caffarel nie jest Jezusem. Ale
możemy zauważyć, że u początku życia Ekip znajduje się akt wiary. Ona jest tym, co nas
łączy w Ekipach. „Do Ekip wstępujemy dla Boga i zostajemy w nich dla Boga”, mawiał
Ojciec Caffarel.
Cel Karty – ‘wspinać się’
Zostało to zrozumiane w czasach, kiedy Brazylijczycy przyłączali się do END. Parze
Pedro i Nancy Moncau udało się odsunąć pokusę bardziej elastycznej formy życia w
ekipie i obniżenia poprzeczki tematów formacyjnych. Oto fragment listu Pedro wysłanego
do Ojca Caffarela 18 stycznia 1951 roku: „Wielką trudnością, z jaką się spotykamy, jest
brak formacji w dziedzinie życia duchowego u większości członków Ekip. Jednym z
rozwiązań byłoby uproszczenie tematów pracy proponowanych członkom Ekip. Osobiście
jednak jestem innego zdania. Wydaje mi się, że „wspinanie się” wymaga wysiłku i że
tworzymy Ekipy, żeby się nawzajem wspomagać. Słyszę sprzeciwy w tej sprawie
tłumaczone faktem, że wysiłek powinien być proporcjonalny do indywidualnych
możliwości. A ja w odpowiedzi na to mówię, że zadaniem Ekipy jest pomnażanie sił. Tym
bardziej, że trwanie w Ekipie w postawie pokornej i głębokiej modlitwy otwiera nas na tę
siłę, która jest nam dana z góry i której nigdy nam nie zbraknie.”
Oto fragment odpowiedzi Ojca Caffarela (napisanej w dzień otrzymania listu): „Macie
rację trzymając się postawy ‘wymagania’. Nie należy oczywiście nakładać przesadnych i
pochopnych wymagań, ale ważne jest, aby wzrastać: ze spotkania na spotkanie, z roku na
rok. Oczywistym jest, że Ekipa, która nie wzrasta, cofa się.”
Karta zaproponowana przez Ojca Caffarela i dobrze zrozumiana przez pierwszych
członków ekip z Brazylii nie jest drogą niemożliwą do przebycia … Karta ma być
pomocna Ekipom, ma być dla nich „wsparciem”. Słowo „wsparcie” jest słowem
kluczowym! Razem dojdziemy do celu. Każda ekipa posuwa się do przodu, cofa się,
posuwa się do przodu i może osiągnąć wielkie cele! Podobnie jak każda inna żywa
komórka w Kościele.
Karta komentowana przez Ojca Caffarela
Ojciec Caffarel precyzuje, że Karta nie dodaje nic nowego do celu małżeństwa, które
jest drogą do świętości. Wszystko na ten temat zostało już powiedziane i jest ogólnie
znane. Ekipy są wsparciem w przeżywaniu sakramentu małżeństwa. Specyfiką Karty są
natomiast konkretne środki i wysiłki w dążeniu do tego celu. Znamy je i wiemy, że są one
środkami wspomagającymi rozwój łaski sakramentu małżeństwa. Ojciec Caffarel dzielił
się tym, co powierzali mu członkowie ekip mówiąc: „Od dawna byśmy się rozeszli, gdyby
nie nasze członkostwo w Ekipach”. Obowiązek zasiadania, który pozwala małżonkom na
głębokie dzielenie się podczas spotkań Ekipy, jest ogromnym wsparciem. Solidna Karta
stworzona przez Ojca Caffarela jest narzędziem pomagającym w przeżywaniu
różnorakich burzy, ale przede wszystkim pomaga członkom ekip posuwać się do przodu,
przeżywając różnorakie oczyszczenia, w stronę wielkiego dobra: wzajemnej miłości na
wzór miłości Bożej względem każdego z nas.
6
3. Śladami Ekip
Niemożliwym jest tutaj opowiedzenie wszystkiego, ale trzeba wspomnieć o dwóch
dziełach zapoczątkowanych przez Ojca Caffarela.
La Fraternité Notre-Dame de la Résurrection (Bractwo Matki Bożej
Zmartwychwstania)
Jest rok 1942. Do Ojca Caffarela przychodzą dwie wdowy (byłe członkinie END),
które straciły swoich mężów na wojnie i zadają mu pytanie: „Co Ojciec ma nam do
powiedzenia w obecnej sytuacji?” Ojciec odpowiada: „Szukajmy razem.” Refleksja
zostaje w ten sposób zapoczątkowana. Rok później podczas pielgrzymki do Lourdes, w
której brało udział około 30 wdów, siedem z nich przychodzi w sposób niezależny do
Ojca Caffarela i mówi mu: „Jestem młodą wdową. Mój mąż zginął na wojnie. Mam małe
dzieci. Tymczasem odczuwam powołanie do całkowitego oddania się Bogu. Nie jest to
możliwe ze względu na moje dzieci ! Co robić ?” Ojciec Caffarel udał się do groty z tymi
siedmioma wdowami, które nie znały się wzajemnie, aby powierzyć się Maryi.
Wydarzenie to miało miejsce w sierpniu 1943 roku (siedemdziesiąt lat temu). Dzisiaj
Bractwo to jest obecne w Europie, w Afryce i w Indiach. Każda z członkiń prowadzi życie
rodzinne zobowiązując się do nie zawierania nowego związku małżeńskiego i składa ślub
czystości w intencji zbawienia świata a w szczególności zbawienia małżeństw. Ślub ten
jest składany w komunii za zmarłym małżonkiem, żyjącym przy Bogu. Wiemy jak cenna
jest dla członków Ekip Notre-Dame ich modlitwa i ofiara z życia.
Rodzina Orędowników
Ruch ten powstał na wskutek trudności przeżywanych w relacjach END z episkopatem
belgijskim. Niezrozumienie zostaje pokonane. Tymczasem Ojciec Caffarel ma szersze
spojrzenie na różnorakie trudności, które mogą w każdym momencie się pojawić w Ruchu
i zwraca się do członków słowami:
„Po to, by wzrost nie powodował utraty sił, musimy uważnie dobierać duchowy
pokarm ekip. Musimy się więcej modlić. W rzeczywistości siła duchowa, żywotność i
wzrost idą ręka w rękę z modlitwą. Ma to miejsce zarówno w Ruchach jak i w przypadku
osób indywidualnych. Szukam więc ochotników, gdyż chciałbym, aby każdej nocy
pomiędzy godziną 21.00 a 07.00, bez przerwy, małżeństwa zobowiązały się do godzinnej
cichej nocnej modlitwy raz na miesiąc, najlepiej wspólnej modlitwy męża i żony. Wierzę,
że Ruch END tego potrzebuje i dzięki temu kolosalnie zyska.” (List, marzec 1960).
Ruch Orędowników, głęboko związany z Équipes Notre-Dame przeżywa obecnie czas
ogromnego rozkwitu.
III. Modlitwa
Wybaczcie mi proszę, że ta część będzie krótsza. Dużo uwagi poświęciłem tematom
bezpośrednio związanymi z Ruchem. Teraz będzie mowa o kwestiach będących również
7
w sercu naszego Ruchu. Ojciec Caffarel miał pragnienie prowadzenia życia
kontemplacyjnego, ale jego kierownik duchowy pokierował go w inną stronę.
Przypominacie sobie zapewne słowa z opisu jego nawrócenia: „Gdy miałem
dwadzieścia lat, Jezus Chrystus w jednej chwili stał się dla mnie Kimś…” i „Moim
jedynym życzeniem jest, żeby inni mogli doświadczyć tego samego”. Modlitwa i
spotkanie z Bogiem są centralnymi punktami powołania Ojca Caffarela. To one
podtrzymują Ruch END, Bractwo Matki Bożej Zmartwychwstania i Rodzinę
Orędowników… Ruchy te są obecne w wielu krajach, co wskazuje jasno na fakt, że są
znakiem Bożym!
Zacytujmy kilka słów Ojca Caffarela :
„Jestem zainteresowany duszami wygłodniałymi, łaknącymi, poszukującymi.
Nasyceni często są źródłem rozczarowania (zarówno w sferze ludzkiej jak i
duchowej). Pasjonującymi są ci, którzy pragną, którzy łakną, którzy szukają.”
(Radioscopie, Jacques Chancel, 15 marzec 1976). Ojciec Caffarel mawiał, że zawsze
pragnął być „żebrakiem Bożym”.
-
Kiedy wspominano mu o wszystkim czego dokonał, odpowiadał : « Wszystko
zawdzięczam modlitwie” (Radioscopie). Założył on Dom modlitwy w Troussures
osiemdziesiąt kilometrów od Paryża. Fascynującym było spoglądanie na Ojca
Caffarela klęczącego w kaplicy tego Domu, opierającego się na małym stołeczku,
zaangażowanego w modlitwę, zanurzonego w Bogu. Cisza! Pewnego razu w Paryżu w
Sali Pleyel tłumy zebrały się, aby go słuchać. On natomiast narzuca długi czas
modlitwy w ciszy. Bóg był w nim obecny. Od Ojca Caffarela emanowała siła
człowieka ‘pochwyconego’ przez Boga, ‘zamieszkałego’ przez Boga. Mówił też o
sobie: „Miłość jest moją istotą! Stworzenie, które nie kocha umiera, jest trupem!
Ponieważ Bóg jest miłością i człowiek jest miłością. Jeżeli stworzenie pochodzi od
Boga, jest ono miłością, tak jak Bóg jest miłością!” (Radioscopie Jacques Chancel, 15
marzec 1973).
-
W 1973 roku Ojciec Caffarel rezygnuje z kierowania Ekipami i udaje się do
Troussures, aby poświęcić się formowaniu ludzi do modlitwy. Niektórzy zadają sobie
pytanie, czy oznacza to zmianę życiowego ukierunkowania Ojca. On jednak
odpowiada: „Nigdy nie porzuciłem troski o małżeństwa chrześcijańskie w ich drodze
do Boga. Zdałem sobie jednak sprawę, że powinienem ich zaprosić do zrobienia
większego miejsca na modlitwę, która jest zasadniczym czynnikiem duchowego
wzrostu” (Spotkanie z Rémy Montour, w France-Catholique-Ecclesia, lipiec 1983).
-
I jeszcze jeden kluczowy cytat Ojca Caffarela na temat naszej relacji z Bogiem :
„Chrystus kocha nas takimi, jacy jesteśmy, z naszym dobrem i z naszym złem, z
naszymi słabościami i z naszymi cnotami. Nosimy na sobie spojrzenie miłości, o
którym mowa w Ewangelii. Powtarzanie słów: ludzie pragną i łakną, jest wielką
prawdą. Oni potrzebują odkryć, że są kochani, gdyż miłość ukazuje, że jest w nich coś
godnego miłości. Czyż nie mówią oni sami o sobie, że nie ma w nich nic, co można by
kochać? Nie kochają nawet sami siebie; miłość dokonuje wielkiego odkrycia.” (Radio
Canada).
8
Podsumowanie
Powiem wam na zakończenie, że nic nie jest porównywalne z lekturą tekstów Ojca
Caffarela. Próbowałem zostawić mu dużo miejsca w tej konferencji. Ale chciałbym wam
przedstawić jeszcze jedną historię, która jest jednym z najpiękniejszych opisów miłości i
miłosierdzia. Nie wszystkie małżeństwa są tak doświadczane, jak to, o którym będzie tutaj
mowa. Ale każde trudne doświadczenie jest dla małżonków okazją do wzrostu i przede
wszystkim do zrozumienia ogromu ojcowskiej miłości Boga względem nas. Oto opis
wydarzenia, w którym do Ojca Caffarela przychodzi pewna kobieta prosząc go o duchowe
przewodnictwo. On prosi ją o opowiedzenie jakiegoś wydarzenia z jej życia duchowego.
Kobieta opowiada:
„Moje życie wewnętrzne zawdzięczam Serge’owi – mojemu mężowi, a dokładniej
jego postawie względem mnie w mało chwalebnym okresie mojego życia małżeńskiego:
zamężna od pięciu lat, matka dwójki dzieci, nie dochowałam mu wierności. Ale kochałam go.
Czuwałam na tym, żeby niczego się nie domyślił, gdyż nie chciałam rujnować mu życia.
Jego niezwykła miłość do mnie wzrastała z dnia na dzień. Pewnego wieczoru –
pamiętam jak dziś – wyraził mi swoją czułość, szacunek i podziw słowami, które poruszyły
moje serce. Tego było już za dużo. Wymknęło mi się: „Gdybyś wiedział…” – „Wiem”,
odpowiedział mi. Jego odpowiedź wywołała we mnie oburzenie (równie agresywne co
niesprawiedliwe): „Dlaczego więc odgrywasz tę straszliwą komedię? Istnieją tylko dwie
możliwości: albo nie cierpisz z powodu tego, o czym wiesz i to jest dowodem na to, że mnie
nie kochasz, albo jesteś tym przerażony i kłamstwem jest spokój, który zachowujesz!”.
Wyszłam z siebie, byłam agresywna, szydercza i raniąca. Poczekał, aż burza przejdzie i
zwrócił się do mnie tonem spokojnym, zdecydowanym i czułym: „Zrozum! Okrutnie cierpię
od sześciu miesięcy, ale moje cierpienie było do zniesienia, gdyż mnie nie pogrążało. Twój
grzech ciebie pogrążał i to jest nie do przyjęcia dla mojej miłości. Stało się dla mnie jasne, w
jaki sposób mam postąpić i co mogę zrobić: kochać cię jeszcze bardziej, żebyś mogła powstać
w miłości i żeby ta miłość odnowiona w tobie mogła nie tylko spalić swoim płonieniem zło
twojego grzechu, ale podarować ci nowe serce, nową czystość i piękno, abyś mogła
promieniować jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w twoim życiu.” Miłość Serge’a
uczyniła mnie nowym stworzeniem”. (Henri Caffarel, Aux carrefours de l’amour, Parole et
Silence, Paris, 2005 ; Henri Caffarel, Na rozdrożach miłości).
9