Nowy król fantasy - Creatio Fantastica

Transkrypt

Nowy król fantasy - Creatio Fantastica
Creatio Fantastica
PL ISSN: 2300-2514 R. XII, 2016, nr 2 (53)
Damian Drabik
Nowy król fantasy?
Ken Liu, amerykański pisarz chińskiego pochodzenia, to jeden z najchętniej nagradzanych twórców fantastyki młodego pokolenia na świecie. Każdemu, kto choć trochę interesuje się tego rodzaju literaturą, musiało obić się o uszy to azjatyckie nazwisko, mimo
że autor przez długie lata publikował jedynie krótkie formy. Dotychczas Liu wydał ponad
osiemdziesiąt opowiadań, które przyniosły mu najbardziej prestiżowe fantastyczne nagrody literackie. W ubiegłym roku autor opublikował swoją debiutancką powieść Królowie Dary, która właśnie zagościła na polskim rynku za sprawą wydawnictwa SQN. Jest to
orientalne fantasy, otwierające cykl Pod Sztandarem Dzikiego Kwiatu.
Twórczość Kena Liu na polskim rynku popularyzuje przede wszystkim „Nowa Fantastyka”, która dość regularnie stara się publikować jego kolejne opowiadania. A te – w
większości – są bardzo dobre. Do dziś zachwycam się jego krótką, ale niezwykle poruszającą Szklaną menażerią, w której akurat zawartość fantastyki była dość niska. Nie przeszkodziło to opowiadaniu zdobyć nagrodę Hugo, Nebulę i World Fantasy Award. Starając
się śledzić, w miarę możliwości, poczynania młodego pisarza, wyczekiwałem z dużą ciekawością jego powieściowego debiutu.
Akcja powieści rozgrywa się na tytułowych Wyspach Dary, które znajdują się pod
panowaniem tyrana – cesarza Mapidere. Władca postanowił zjednoczyć pomniejsze królestwa i wprowadzić w nich jedno wspólne prawo. Na drodze tyrana staje dwóch bohaterów. Pierwszy z nich, Mata Zyndu, jest potomkiem rodu generałów wymordowanych
przez ludzi imperatora. Drugi – Kuni Garu – to pijak i hulaka, który przechodzi swoistą
przemianę. Obaj łączą siły by doprowadzić do rewolucji.

Recenzja książki: Ken Liu, Królowie Dary [The Grace of Kings], przekł. Agnieszka Brodzik, Kraków Wydawnictwo SQN 2016, ISBN: 978-83-7924-518-5, ss. 589.
1
Królowie Dary w dużej mierze stoją bohaterami. Dwaj protagoniści stanowią swoje
idealne przeciwieństwa, a jednak można odnieść wrażenie, że więcej ich łączy niż dzieli.
To ciekawe, niejednoznaczne postacie, które swoim zachowaniem w szybkim tempie burzą pozory, jakie wokół nich narosły. Burzą je jednak w sposób stereotypowy. Ot, cwaniak,
leń i hulaka znajduje w sobie nagle odwagę i serce do czynienia dobra, na skutek przypomnienia sobie własnej matki, widząc krzywdę innej kobiety. Także na drugim planie nie
brakuje barwnych, chociaż już bardziej oczywistych bohaterów. Niektóre z postaci sprawiają wrażenie zdziecinniałych, a większość, niestety, przewidywalnych. Warto jednak
zwrócić uwagę na kwestię kobiet w świecie Dary. Chociaż pojawiają się one w tej historii,
to są zdecydowanie zmarginalizowane. Na rasową bohaterkę z pazurem trzeba sporo poczekać. Na szczęście pod koniec lektury pojawia się wreszcie taka postać.
Wrażenie robi przede wszystkim wykreowany przez Liu świat przedstawiony. Siedem Wysp Dary, wraz z całą ich polityką, kulturą, zwyczajami, tradycją, osiągnięciami, historią, a nawet mitologią, zostały opisane z pietyzmem godnym naukowca. Przy czym,
oczywiście, zamiast suchych faktów mamy tu do czynienia z językiem plastycznym, prostym choć nie unikającym nawet poezji. Nie brakuje tu, z jednej strony, odniesień do starożytnych Chin, z drugiej – trudno oprzeć się wrażeniu, że Liu odnosi się również do
świata współczesnego. To, co z Wyspami Dary uczynił cesarz Mapidere, przynosi na myśl
niektóre poczynania rządzących UE.
Niestety kreacja masywnego świata, choć imponująca, odbija się nieco na samej
fabule, która odrobinę gubi się w poszczególnych dodatkowych historiach czy wątkach
mitologicznych. Nie można odmówić Liu ambicji, zabrakło mu jednak zachowania proporcji pomiędzy budową świata a konstrukcją fabuły. Można mieć jednak nadzieję, że tak dobrze nakreślone tło, w kolejnych częściach cyklu będzie już służyć jedynie samej opowieści.
Lektura Królów Dary daje mnóstwo przyjemności i udowadnia, że warto było na
ten debiut czekać. To fantasy kompletne, dopracowane na wielu płaszczyznach, oszałamiające ogromem fascynującego świata i klimatem orientu. Jest to jednak także książka
odrobinę zachowawcza, korzystająca z ogranych motywów, szczególnie w kwestii bohaterów. Ken Liu jest zbyt dobrym autorem, aby napisać, powiem brzydko, literacki chłam,
niemniej mam wrażenie, że zrobił dokładnie to, czego od niego oczekiwano i nic ponadto.
Po autorze jego pokroju można, a nawet należy, spodziewać się więcej.
2
Czy zatem Ken Liu okaże się nowym królem fantasy, wprowadzającym gatunek na
nowe tory? Być może, choć jego powieściowy debiut raczej nie zwiastuje rewolucji. Pewni
możemy być natomiast solidności. To opowieść poprowadzona jak po sznurku, misternie
skonstruowana i przede wszystkim przyjemna w odbiorze. Mimo to nie zostanie w pamięci na dłużej niż powieści innych współczesnych twórców gatunku.
3