Miłość nie zna reguł

Transkrypt

Miłość nie zna reguł
Źródło: http://old.mimowszystko.org/pl/aktualnosci/biezace/2758,Milosc-nie-zna-regul.html
Wygenerowano: Sobota, 4 marca 2017, 05:28
Miłość nie zna reguł
Agnieszka porusza się na wózku, cierpi na porażenie okołoporodowe. Podobnie jak Grzegorz. Ale mężczyzna,
fizycznie, jest w znacznie gorszym stanie. Ich ślub odbył się w minioną sobotę. Udowodnił, że miłość wymyka
się wszelkim regułom. I że osoby niepełnosprawne czują i pragną bliskości identycznie jak każdy człowiek, że
potrzebują miłości, potrafią kochać, a także być szczęśliwi.
2003 rok obchodzono jako Europejski Rok Osób Niepełnosprawnych. Program 2 Telewizji Polskiej rozpoczął emisje programu
„Anna Dymna – Spotkajmy się”. Aktorka otrzymała wtedy list od nieznajomej, niepełnosprawnej kobiety. Agnieszka napisała,
że chce wystąpić w audycji i opowiedzieć o swojej wielkiej miłości.
– Długo zastanawiałam się, co tak bardzo chora dziewczyna, spastyczka od urodzenia zamknięta w pokurczonym ciele i
niemal stale poruszająca się na wózku inwalidzkim, może wiedzieć o miłości pomiędzy kobietą i mężczyzną – opowiadała
Anna Dymna w książkowym wywiadzie rzece „Warto mimo wszystko” (Znak, 2006). – Gdy zaczęłyśmy rozmawiać,
początkowo nie mogłam jej nawet zrozumieć. Ogromnie była zdenerwowana. Kiedy uspokoiła się, powiedziała, że podczas
pobytu na warsztatach terapeutycznych, poznała o dziesięć lat starszego od siebie Grzegorza mieszkającego w Domu Opieki
Społecznej, będącego w dużo gorszym stanie niż ona. Zakochali się w sobie… (…) Kiedy Agnieszka powiedziała, że ten
mężczyzna ją kocha, ponieważ się nią opiekuje, zapytałam: „Co ty opowiadasz?! Wymagasz przecież pomocy, a twój Grzesiu
nie może nawet samodzielnie ubrać się i umyć. Jest więc chyba ostatnim człowiekiem, który mógłby ci pomóc”. „Jak to?! –
Agnieszka odparła zdziwiona. – Przecież on opiekuje się mną! On o mnie myśli! Kiedy wracam od Grzegorza i, na przykład,
pada deszcz, to mój chłopak martwi się, czy nie zmoknę. To jest najważniejsze, pani Aniu”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że w
słowach tej kobiety zawiera się coś nadzwyczaj autentycznego; że tak naprawdę w miłości najistotniejsza jest energia
naszych myśli, bo to ona pozwala nam dostrzegać niezwykłość tego świata i drugiego człowieka. Czy uwierzy Pan, że
Agnieszka i Grześ mają ośmioletniego syna Mateusza, który jest zupełnie zdrowy i nadzwyczaj inteligentny? (…) Podczas
świąt Bożego Narodzenia w 2004 roku, ten chłopiec wystąpił wraz ze swoją mamą w moim programie. Wszystkich na planie
wzruszył tym, że kiedy zauważył, iż jego matka ma tremę, szepnął do niej: „Mamusiu, nie denerwuj się”. Opiekował się nią
jak dojrzały mężczyzna. (…) Miłość jest nieodgadniona i pokonuje wszelkie bariery.
W ubiegłą sobotę Agnieszka i Grzegorz wzięli w Bydgoszczy ślub. Spełniło się ich wielkie, trwające ponad siedemnaście lat
marzenie o byciu żoną i mężem, o stworzeniu prawdziwej rodziny. Przecież mają prawo do swojego szczęścia jak wszyscy
ludzie na tym świecie, bo chociaż są ograniczeni ciałami, nad których sprawnością nie potrafią zapanować, to myślą i czują
podobnie jak inni.
Przeprowadzający książkowy wywiad z Anną Dymną dziennikarz zapytał:
– Czy chociaż przez chwilę nie pomyślała Pani, że posiadanie dziecka przez dwoje ludzi zdanych na opiekę osób trzecich jest
sporą nieodpowiedzialnością? Nawet wtedy, gdy bardzo się kochają.
Aktorka odpowiedziała:
– W tak postawionym pytaniu pobrzmiewa ogromne okrucieństwo. Komu oceniać, czy potwornie okaleczeni zewnętrznie
ludzie mają prawo do miłości i posiadania własnych dzieci, czy nie? W sensie psychicznym niczym się przecież od nas nie
różnią – ich serca i mózgi pracują podobnie do naszych. Może gdyby Agnieszka z Grzegorzem myśleli o konsekwencjach,
nigdy by tego dziecka nie spłodzili. Ale miłość nie kalkuluje. Czy nie powinno być tak, że oboje dostają od państwa
mieszkanie i kogoś, kto pomagałby im w prowadzeniu codziennego życia? Dla mnie byłoby to normalne postępowanie władz
państwowych i lokalnych, rzeczywista opieka nad osobami niepełnosprawnymi i ich rodzinami, stwarzanie tym ludziom
prawdziwych szans na rozwój (…) Co prawda nie spotkałam się z Grzegorzem, ale widziałam święty blask w oczach Agnieszki,
kiedy opowiadała o swojej wielkiej miłości. Dlatego jej wierzę. Niedawno otrzymałam zdjęcie, na którym widać ją, Grzesia i
Mateusza – najszczęśliwszą rodzinę na świecie. Okazuje się, że te wszystkie zachowania, które dla nas, ludzi zdrowych, są
niby świadectwem miłości: randki, kwiaty, spacery przy blasku księżyca, wyznania, czułe spojrzenia i uściski, tak naprawdę o
niczym nie świadczą. Zresztą jakże często z miłością nic wspólnego nie mają. Nasze ckliwe, romantyczne wyobrażenia nieraz
przecież okazują się tylko chwilową fantazją, która z czasem zamienia się w obojętność, nudę, a nawet w nienawiść do
partnera. Uczucie, jakie połączyło Agnieszkę i Grzegorza, niektórym ludziom może wydawać się dziwne, nawet
nieodpowiedzialne, ale, według mnie, jest ono świadectwem autentyzmu słów, które święty Paweł zawarł w Hymnie o Miłości
oraz w Liście do Koryntian. Ci ludzie chcą się teraz pobrać. Tak bardzo chcieliby mieszkać razem. Zrobię wszystko, żeby im
pomóc.
Miłość Agnieszki i Grzegorza nie była łatwa. Została poddana wielu ciężkim próbom. Przez cały ten okres Anna Dymna
towarzyszyła ich wymykającemu się wszelkim regułom uczuciu. W dniu ślubu Panna Młoda miała na sobie żółtą sukienkę,
Pan Młody przystąpił do ołtarza w garniturze. Nowożeńców do kościoła zawiozła specjalna taksówka dostosowana do potrzeb
osób niepełnosprawnych. Obrączki młodej parze nałożył na palce Jej 17-letni dzisiaj syn Mateusz. Świadkiem Agnieszki była
jej kuzynka Joanna Zatorska, Grzegorza – jego wieloletni lekarz, Bogusław Godek. Pierwszy taniec podczas wesela należał
oczywiście do Nowożeńców. Kolejny Agnieszka wykonała ze swoim synem.
W dniu ślubu Agnieszki i Grzegorza Anna Dymna, razem z zespołem Narodowego Starego Teatru, grała spektakl w Poznaniu.
Nie mogła być obecna na tej niezwykłej uroczystości. Do Nowożeńców napisała list.
Przeczytaj list Anny Dymnej napisany z okazji ślubu Agnieszki i Grzegorza
Tweet

Podobne dokumenty