Droga w nieznane - Creatio Fantastica
Transkrypt
Droga w nieznane - Creatio Fantastica
Creatio Fantastica PL ISSN: 2300-2514 R. XII, 2016, nr 2 (53) Łukasz Kowalski Droga w nieznane Debiuty nigdy nie należą do łatwych rzeczy, szczególnie te literackie. Mowa tutaj nie tylko o zdobyciu wydawcy, ale i o przyciągnięciu czytelnika do zupełnie nieznanej marki – zaistnieniu w jego świadomości. W natłoku premier trudno jest wyłuskać coś nowego i świeżego, coś, co przykuje uwagę na dłużej. Na pierwszy rzut oka tematyka Interregum Przemysława Kardy powinna spełniać te kryteria, ale czy na pewno? Fabuła książki zabiera nas do roku 2013. Jedną z postaci pierwszoplanowych jest dr Monika Eden, pracująca w ośrodku badań jądrowych CERN. Podczas jednego z eksperymentów wraz ze swoim kolegą, dr Robertem Jareckim, rozpędzają neutrina mionowe powyżej prędkości światła. Jeśli wyniki badań okażą się prawdziwe, postawią na głowie podstawowe prawa fizyki. Niestety ewentualne konsekwencje zawodowe to dopiero początek problemów naukowego tandemu. Drugim istotnym bohaterem jest porucznik Legii Cudzoziemskiej, Gael Lescout. Wojskowy wraz z dowodzoną przez niego drużyną zostaje oddelegowany pod rozkazy dowództwa wojsk sojuszniczych (USA). Mają udać się do Afryki i zbadać kompleks kopalń pod opuszczoną wioską Taoudenni, gdzie odkryto ślady promieniowania radioaktywnego. Na to, co czeka na nich ukryte pod piaskami Sahary, nie mogło przygotować ich żadne szkolenie ani doświadczenie wyniesione z pola bitwy. Na pierwszy rzut oka dość trudno znaleźć wspólny mianownik obydwu wątków fabularnych. Tak dzieje się przez blisko połowę książki, gdyż przybliżają one kompletnie różne strony wykreowanego przez Przemysława Kardę świata – tylko pozornie tego, który znamy. Dwutorowość historii powoduje również, że duża rzesza czytelników nie Recenzja książki: Przemysław Karda, Interregum. Gdynia: Novae Res 2016, ISBN: 978-83-8083-044-8, ss. 396. 1 rzuci Interregum w kąt. Pierwsze fragmenty dotyczące dr Eden zawierają w sobie gigantyczną ilość nazewnictwa i teorii fizycznych, przez co momentami przypominają bardziej (pseudo)naukowy bełkot niż powieść fantastycznonaukową. Na szczęście kolejne etapy weryfikacji wyników badań przeplatane są oglądaniem świata z prostej żołnierskiej perspektywy, dzięki czemu masz mózg ma chwilę na przetworzenie i uporządkowanie zdobytych moment wcześniej informacji. Całość powieści można podzielić na trzy części. Pierwsza przedstawia Ziemię jako nasz współczesny świat. Druga pokazuje, że to tylko przebranie, kamuflaż – a to, co znamy, i świat przedstawiony powieści mocno (miejmy nadzieję) się różnią. Dowiadujemy się o wszystkim na równi z głównymi bohaterami. Trzecia część jest próbą odnalezienia się zarówno czytelnika, jak i postaci w owych realiach. Niestety odbiór całości, czy raczej przejście pięciu opisanych w modelu Kübler-Ross1 etapów emocjonalnych razem z dr Eden oraz porucznikiem Lescoutem, udaremniają krótkie fragmenty opisujące nieznany nam świat widziany z perspektywy obcej rasy. Gdyby je pominąć, przynajmniej w początkowej fazie powieści, efekt byłby dużo lepszy – szok spowodowany zderzeniem z rzeczywistością zarówno czytelnika, jak i bohaterów mógłby być porównywalny. Niestety odsłonięte na początku karty zmuszają do szukania dziury w całym i wyczekiwania czegoś na kształt Armagedonu. Mieszane uczucia budzi skupienie się tylko na kluczowych zdarzeniach. Między kolejnymi rozdziałami mija często całkiem spora ilość czasu, a autor nie kwapi się z uzupełnieniem białych plam, jakie przez to powstają. Zaprzepaścił w ten sposób okazję dla lepszego przybliżenia nam samych realiów świata oraz zbudowania mocniejszych relacji między bohaterami. Kolejne etapy badań, przygotowań do misji czy szkolenia nie muszą zajmować zbyt wiele miejsca, jednak warto poświęcić im choć kilka zdań. Wiele rzeczy dzieje się po prostu i mimo że zdają się mieć sens dla bohaterów, nie przekłada się to na zrozumienie ze strony czytelnika, który wiele musi sobie dopowiadać sam. Cierpią na tym również poznawane przez nas postaci. Główna para protagonistów jest nakreślona całkiem solidnie, a ich charaktery oraz motywacje są jasno przedstawione i nie budzą zastrzeżeń. Niestety pozostali bohaterowie, z dosłownie pojedynczym wyjątkiem, zostali opisani tylko z grubsza. Nie znamy ani ich celów, ani nawet znaczącej ilości Dr Elisabeth Kübler-Ross w opublikowanej w 1969 roku książce Rozmowy o śmierci i umieraniu przedstawiła model pokazujący kolejne stadia emocjonalne ludzi, dowiadujących się o śmiertelnej chorobie swojej lub bliskich: zaprzeczenie, gniew, targowanie się (negocjacja), depresja, akceptacja. 1 2 cech charakteru – niczego, co mogłoby uwiarygodnić zarówno ich samych, jak i podejmowane działania. Można próbować zrzucić to na karb poznawania rzeczywistości tylko i wyłącznie z perspektywy dr Eden oraz porucznika Lescouta, jednak to słabe usprawiedliwienie. Mimo to całość czyta się bardzo dobrze – cały czas nie wiemy, co konkretnie ma się wydarzyć, przez co odczuwamy swoisty dreszczyk niepokoju. Akcja z każdą kolejną chwilą nabiera tempa, przez co niemożliwym jest znalezienie fragmentu, od którego wiałoby nudą. Ograniczenie informacji tylko do podstawowych faktów, bez większego kontekstu, praktycznie uniemożliwia przewidzenie kolejnych elementów fabuły. Trudno nawet ocenić ich skalę. Owa wyczuwalna w powietrzu niepewność udziela się nam bardzo szybko i pogłębia z każdą kolejną przeczytaną stroną. To zdecydowanie najmocniejszy punkt powieści. Wiele osób może poczuć się zirytowanych samym zakończeniem. Sposób promocji oraz opis tytułu sugerują zamkniętą całość. Jedyną informacją zadającą temu kłam jest ledwo widoczny napis „TOM I” na grzbiecie książki. Powieść urywa się nagle i to w bardzo nieciekawym momencie. Oprócz tego Przemysław Karda popełnia jeden z największych grzechów wszelkiej maści autorów – nie odpowiedział mianowicie praktycznie na żadne istotne pytanie, zadał za to mnóstwo kolejnych. Z czysto warsztatowego punktu widzenia jest to raczej poprawna pozycja. Pomijając chaos wynikający z doboru przedstawianych zdarzeń i momentami przesadną ilość terminologii naukowej, całość czyta się płynnie i bez przestojów. Trudno doszukać się większych potknięć, choć zdarzały się pojedyncze niezręczności językowe. Nie ma tutaj nic, co przeszkadzałoby w lekturze. Interregum okazało się ciekawą pozycją, której tematyka powinna przyciągnąć rzesze fanów fantastyki naukowej. Oryginalne podejście do tematyki teorii spiskowych, alternatywnych rzeczywistości czy miejsca samych ludzi we wszechświecie jest swoistym powiewem świeżości na polskim rynku. Choć całość nie jest pozbawiona wad, to nie żałuję nawet chwili spędzonej przy tej pozycji. Teraz należy już tylko czekać na kolejny tom, który, miejmy nadzieję, tym razem przyniesie więcej odpowiedzi niż pytań. 3