Solidarność społeczna - społeczeństwo solidarne

Transkrypt

Solidarność społeczna - społeczeństwo solidarne
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Solidarność społeczna – Społeczeństwo solidarne
Stanisława Bukowicka
naszych rozważań. Zastanowię się natomiast na
czym polega solidarność społeczna, z czego wyrasta,
co oznacza oraz ku czemu prowadzi.
Wprowadzenie
W praktyce często się zdarza, że nie podejmujemy pewnych działań, kroków, decyzji, ponieważ obawiamy się fiaska czy ośmieszenia, negatywnego ich przyjęcia, wrogiej reakcji albo też braku
jakiejkolwiek reakcji, niekiedy nie widzimy w tym
swojego interesu. Niepewność towarzyszy naszym
poczynaniom. W tym temacie również można mieć
obawy, można też odczuwać pewne zażenowanie
tym, że sam fakt podjęcia tematu o solidarności
społecznej zaświadcza w pewnym stopniu o jej
braku we współczesnym społeczeństwie. Podobnie
rzeczy się mają z wychowaniem, ochroną środowiska, bezpieczeństwem, o których najwięcej się pisze
kiedy już powszechnie widoczne stają się oznaki,
że bezpowrotnie tracimy te wartości, które przyzwyczailiśmy się uważać za dane, oczywiste, niewyczerpane, należne. Działa tu znany od wieków
mechanizm zwięźle ujęty przez Jana Kochanowskiego: szlachetne zdrowie nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz oraz Adama Mickiewicza:
ojczyzno moja ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie
kto cię stracił. A jednak, to właśnie usilne próby i
ciągłe podejmowanie na nowo kolejnych starań i
wysiłków składają się na nasze codzienne życie.
Wyrastają one wraz z solidarnością ze wspólnego
korzenia, jakim jest niezłomność.
Mając świadomość złożoności podejmowanej problematyki, wielu jej wątków, rozlicznych
powiązań przenikających się i wzajemnie oddziałujących, rozległego piśmiennictwa na ten temat,
wybieram i przedstawiam tylko niektóre czynniki.
Z jednej strony ukazuję jak wyrastają u samych
korzeni społeczeństwa solidarnego, kształtują to
społeczeństwo i łączące je więzi. A z drugiej strony,
jak jednocześnie one same wymagają aby je odkrywano na nowo, pielęgnowano i rozwijano. Uważam
te elementy za kluczowe, ale to nie oznacza, że tylko
te. Moja selekcja jest subiektywna z wyboru.
O solidarności i o społeczeństwie
Całkiem niedawno bardzo uroczyście celebrowaliśmy dwudziestą piątą rocznicę podpisania
Porozumień Gdańskich otwierających drogę do
powstania Niezależnego Samorządnego Związku
Zawodowego Solidarność. Niemniej, o czym przekonujemy się każdego dnia, daleka droga prowadzi
od związku zawodowego o nazwie Solidarność do
społeczeństwa solidarnego. Ciśnie się tutaj pytanie
co się dzieje, czy my sami byliśmy przygotowani
niewystarczająco dobrze, czy też nasze pragnienia
są zbyt wygórowane? A może jakaś trzecia siła nam
przeszkadza, działa w przeciwnym kierunku?
Temat jest aktualny i ciągle wzbudza wiele
emocji, zażartych dyskusji, ostrych sformułowań.
Nie bez przyczyny hasłem najbardziej nośnym i przemawiającymi podczas ostatniej kampanii wyborczej
okazało się przeciwstawienie obrazu Polski solidarnej
oraz Polski liberalnej. Wychodzi ono naprzeciw
powszechnie odczuwanej tęsknocie za społeczeństwem solidarnym, daje wyraz zrozumienia
powszechnego zmęczenia brakiem solidarności społecznej. Pragnienia wzmagane niecierpliwością oraz
zderzone z ograniczeniami i bezsilnością tworzą
napięcia w społeczeństwie. Czy te napięcia to gorączka ozdrowieńcza, czy też gorączka prowadząca do
zapaści? To ostatnie pytanie wykracza poza temat
Solidarność to więzy społeczne wzmacniające poczucie łączności, wspólnoty, to jedność woli,
pragnień i czynów. Jak utrzymać jedność i zachować swoją niezależność? Ale czy rzeczywiście i
jedynie chodzi nam o wolność naszą i waszą? Czy nie
padamy ofiarami braku wiedzy, fałszywych poglądów? Może za długo i za dużo przebywaliśmy
w warunkach zniewolenia, upodlenia, wymuszania
działania i posłuszeństwa. Dlatego teraz, czując na
policzkach powiew swobody, jest nam szczególnie
trudno przyznać, że posłuszeństwo można wybrać,
że będąc człowiekiem, mogę wybrać wierność
pewnym wartościom. Trudno jest zrozumieć,
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
że robiąc to, co w danej sekundzie mnie się podoba,
nie zaświadczam przez to o swojej wolności, lecz
częściej manifestuję brak wyobraźni, zastanowienia, zwykłą głupotę i lenistwo, wyzbycie się wyższych pragnień ludzkich. Walczyliśmy o wyzwolenie, zdawało się, że zostały zniszczone wszelkie
bariery. I oto brakuje nam granic, brakuje nam tej
cienkiej niebieskiej linii, gdzie zmienia się jakość, tego
autorytetu który we właściwym momencie powie
nam non possum, kogoś kto uprzedzi i ostrzeże,
że zbliżamy się do Rubikonu.
bardziej konstruktywnie i w dłuższej perspektywie.
W sposób uwzględniający zasady solidarności. My
na siłę chcemy tych drugich przekonać, bo jeśli nie,
to zarzucamy brak tolerancji z ich strony albo uciekamy się do innych instrumentów manipulacji.
Pewną istotną rolę odgrywa tutaj podejście
mediów publicznych. Jakże często prezentowane
są stanowiska, opinie oraz komentarze, a jak trudno
jest znaleźć rzetelną informację, zbadaną głęboko
i starannie, po analizie z uwzględnieniem wielu
aspektów omawianego tematu. Ale na to nie ma
czasu. Demokratyczna prasa, o czym pisał już
ponad 150 lat temu Tocqueville, opiera się na
łatwym i prostym piśmiennictwie, trafiającym do
odbiorcy, od którego także nie oczekuje się wysiłku. Druga kwestia to selekcja informacji, która
dokonywana jest ze względu na medialność przekazu, a nie odniesienie do dobra publicznego.
Weźmy przykład z ostatniego miesiąca. W sobotę
26 listopada w Warszawie odbyły się uroczystości
związane z rocznicą wybuchu Powstania Listopadowego, został przygotowany bardzo atrakcyjny
program. Niestety nawet lokalne media zajęte były
obsługiwaniem innych wydarzeń. Kto i na jakiej
podstawie tamte uznał za ważne, a to za nieistotne.
Ja nie wiem. Przegapiono okazję włączenia się
w dobro wspólne.
Po latach demokracji ludowej nasze społeczeństwo prawdziwie głodne jest solidarności społecznej. Na każdym niemal kroku widoczne jest to
usilne pragnienie i niecierpliwe wyczekiwanie, prawdziwa tęsknota za uczciwym solidarnym państwem.
Widać, że tego dobra któremu na imię solidarność
potrzebujemy, że nie mamy go w obfitości, że jest
ono czymś wartościowym, za czym warto chodzić,
o co warto zabiegać. Powstaje jednak w tym miejscu
zasadnicze pytanie czy my sami jesteśmy zdecydowani chodzić za nią, o nią zabiegać, czy też chcemy
aby zrobili to inni. Czy solidarność należy się nam
jak zapomoga? Czy też jest naszym obowiązkiem?
A może nakazem, przymusową pracą na rzecz
ogółu? Obawiam się, że zbyt często wykazujemy
skomercjalizowane podejście do solidarności,
chcemy ją kupić, niekiedy sprzedać lub wymienić.
Tylko czy w zastosowaniu do wartości społecznych
i samego społeczeństwa mogą one mieć zastosowanie? Do czego prowadzi zawężanie spraw społecznych, publicznych do mechanizmu wymiany rynkowej? Czy nie byłoby to zbyt daleko idące
uproszczenie, prowadzące do wypaczenia idei solidarności? Komercjalizm nie służy sprawom publicznym, chociaż doskonale sprawdza się w zastosowaniu do pewnego wycinka spraw prywatnych,
prowadzenia biznesu.
Powstające w społeczeństwie napięcie
z powodu wyczekiwania i pragnienia solidarności
wzmacnia dodatkowy czynnik, jakim jest niecierpliwość. To co chcemy, chcemy mieć już, natychmiast. A wszystko zaczyna się od sznurowadła.
Małe dzieci zwykle potrzebują trochę czasu oraz
okazania im cierpliwości, a wtedy rewelacyjnie
szybko i z wielkim zapałem uczą się tej trudnej
sztuki wiązania sznurowadeł. Tylko kto z rodziców
ma dzisiaj czas aby z wyrozumiałością i cierpliwością zachęcać dziecko do samodzielności, kiedy właśnie odbieramy je z przedszkola lub śpieszymy się,
aby zdążyć do pracy. Albo robimy to natychmiast
sami, albo kupujemy buty z innym zapięciem. Dziecka nie da się wychować natychmiast, podobnie
ukształtowanie solidarnego społeczeństwa wymaga
czasu, cierpliwości i mądrości zarówno ze strony
rządzących, jak i rządzonych. Ale także prezentowanie spraw publicznych wymaga głębszego zaangażowania, bardziej wnikliwej analizy. Pośpiech nie
jest tu wskazany, ani też nadmierne upraszczanie,
które łatwo prowadzi do przekłamania.
W pewnym stopniu o głębokości i powszechności tęsknot za solidarnością świadczy żywiołowe
zaangażowanie różnych grup społeczeństwa w organizowanie manifestacji i protestów. Swoje emocje
wyrażają tak jak potrafią, a że u narodzin Solidarności w Polsce tkwi etos strajku generalnego, to ten
fakt ma przełożenie na wzorce postępowania
w zakresie manifestowania swojego zainteresowania sprawami publicznymi. Z drugiej strony brakuje nam wzorców pozytywnego zrzeszania się celem
demonstrowania swojego stanowiska spokojniej,
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Niestety zbyt często spotykamy się z brakiem cierpliwości, z niedostatecznym praktykowaniem podejmowania wysiłku długotrwałego, który
przynosi efekty po wielu latach, niekiedy w kolejnych pokoleniach. Ale jak można tak długo czekać,
skoro kadencja kończy się po 4 lub 5 latach? Działania dające skutek natychmiastowy, nawet mizerny, ale już w tej kadencji mają pierwszeństwo przed
tymi mądrymi, rozważnymi ale wymagającymi
dłuższego okresu inwestowania, większego wysiłku. Przecież zawsze można skorzystać z technik
marketingowych i spróbować przedstawić wątpliwe osiągnięcie czy nawet ewidentną porażkę jako
sukces na miarę stulecia. Albo pracę poprzedników
przedstawić jako własne osiągnięcie, a przynajmniej jako niemożliwe do spełnienia bez naszej
interwencji. Z powyższych przykładów widać,
że brakowi cierpliwości chętnie towarzyszy również brak uczciwości.
jest skrzyknąć grupę przeciwko temu, którego uda
się nam wskazać jako obcego. Ten wspólny wróg
staje się czynnikiem integrującym grupę, odnawia,
wzmacnia i ożywia więzy grupowe, pozwala pozostawić na boku dotychczasowe różnice, które teraz
wydają się nikłe w porównaniu z nowym wspólnym wrogiem. Rodzi się tu niebezpieczeństwo
instrumentalnego wykorzystywania skłonności do
solidaryzowania się oraz wyszukiwania wspólnych
wrogów. Natomiast solidarność ku czemuś jest
o tyle trudniejsza, o ile wspólne budowanie wymaga
zgodności odnośnie całego wspólnego programu,
wraz z jego celami szczegółowymi. Powszechnie
znanym przykładem jest biblijne przedsięwzięcie
zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek
będzie sięgał nieba (Genesis 11, 4). Wiemy, że zakończyło się ono fiaskiem. Z jednej strony można
powiedzieć, że społeczeństwo jest solidarne
w swojej istocie, podejmuje się budowy. Z drugiej
jednak strony, w wyniku złożenia się wielu czynników może dochodzić w pewnych okresach do
osłabienia więzów solidarnościowych, zatracenia
jasności umysłu i uczuć oraz powszechnego zaniechania praktykowania solidarności, do pomieszania języków.
Kolejny czynnik, który odgrywa istotną rolę
w kształtowaniu więzi solidarnego społeczeństwa
oraz jednocześnie świadczy o solidarności społecznej, to zderzenie z ograniczeniami. W jaki sposób
społeczeństwa demokratyczne radzą sobie w takich
okolicznościach? Politycy najczęściej proponują
referendum, są gotowi na takie koszty i poświęcenie. Pojawia się tu jednak szereg pytań. Czy większość jest najmądrzejszym ciałem jakie społeczeństwo może z siebie wyłonić? Czy można w jednym
słowie, Tak lub Nie, zawrzeć cała istotę rozwiązania złożonego problemu? Czy nie jest tak, że to formułujący pytanie staje ponad tą większością i traktuje ją instrumentalnie? Oczywistym jest to, że
w referendum nie chodzi o znalezienie rozwiązania
najlepszego. Cel referendum sprowadza się do legitymizacji jednego z podanych wariantów. Można
powiedzieć, że istotna praca merytoryczna wykonywana jest w podziemiu poza instrumentami
demokratycznymi. Dlatego demokratyczne społeczeństwo pilnie potrzebuje wypracowania mechanizmów postępowania w sprawach trudnych i ważnych, opierających się na zasadach solidarności,
a niekoniecznie większości, które sprzyjałyby decyzjom mądrym, a nie populistycznym, których cały
cykl życiowy, a nie tylko ostatnie zdanie, byłby
demokratyczny.
Czy budowanie nowego zawsze musi odbywać się na gruzach starego? To zależy, czy solidaryzujemy się z naszymi przodkami, czy potrafimy
docenić ich wkład, ich myśl, odgadnąć ich zamiar,
podzielać go i chcieć go w jakimś stopniu kontynuować. Zależy także od tego czy solidaryzujemy się
z tymi, którzy przyjdą po nas. Czy potrafimy
i chcemy tak prowadzić nasze sprawy, aby przyszłe
pokolenia mogły kontynuować nasze dzieło i nie
były zmuszone do przygotowywania placu budowy
od zrównania wszystkiego z ziemią? Widzimy
zatem jak solidarność wykracza poza grupę społeczną, rodzinę, gminę, województwo, państwo,
glob; sięga przeszłości oraz zwraca się ku przyszłości. Jest solidarnością społeczną w bardzo szerokim
ujęciu społeczeństwa, w przestrzeni oraz w czasie.
Z drugiej strony solidarność może być tylko solidarnością społeczną, nawet jeśli ma miejsce
w rodzinie. W każdej innej grupie niż społeczność
solidarność staje się wynaturzeniem, przekracza tę
cienką niebieską linię oddzielającą solidarność od
powiązań typu mafijnego czy kliki, dla których
celem najwyższym jest interes swojej grupy, nawet
kosztem społeczeństwa, a może przede wszystkim
kosztem społeczeństwa. Ponieważ inne, podobne
Solidarność rodzi się przeciw czemuś albo ku
czemuś. Ta pierwsza solidarność ma łatwiejszy
start. Praktyka pokazuje, jak stosunkowo łatwo
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
rodzinnym, rozumianym jako przestrzeń służąca
wychowaniu młodego pokolenia, przygotowaniu
do czynnego życia w społeczeństwie, budowaniu
zaufania, którego sfinalizowaniem ma być powierzenie odpowiedzialności za to społeczeństwo.
Paradoks rodziców polega na tym, że dobrze
wychować swoje dzieci to znaczy tak, aby one nas
już nie potrzebowały! Niemniej tak prawdziwie
dobre wychowanie skutkuje okazywaniem szczerego szacunku rodzicom i wychowawcom, poszanowaniem ich godności także w ich starości. Ale tego
ostatniego ani wymusić, ani w inny sposób wyegzekwować się nie da. To wypływa z tego drugiego
człowieka i świadczy o jego człowieczeństwie. Przy
czym wzorce społeczne chyba grają tu pierwsze
skrzypce.
grupy interesów będą zaciekle, bez przebierania
w środkach walczyły o swoje wpływy. Natomiast
społeczeństwo, będąc przestrzenią rozwoju człowieka, ceni wolność, równość i braterstwo. Dlatego
też tylko na społeczeństwie można pasożytować,
tylko w społeczeństwie można grać pasażera na
gapę, korzystać z linii autobusowej, nie płacąc nic
za przejazd.
Społeczeństwo mające przed sobą przyszłość,
to społeczeństwo solidarne. Bez tej właściwości,
tego dobra wspólnego jakim jest solidarność, więzy
integrujące i tworzące przestrzeń dla jego rozwoju,
uległyby rozluźnieniu, a to w prostej linii prowadziłoby do procesów indywidualizacji. Z drugiej strony
solidarność, aby mogła się ukształtować i rozwijać
potrzebuje środowiska, jakim jest właśnie społeczeństwo, tej rzeczywistości zdolnej do rozwoju
i tworzenia dobra wspólnego. To wzajemne wzmacnianie może zacząć działać w przeciwnym kierunku
– wzajemnego osłabiania. Braki solidarności odbijają się negatywnie na sile żywotnej społeczeństwa,
które zamiast rozwijać się, ulega stopniowej destrukcji. Można w takim wypadku zadać pytanie o to, co
było pierwsze, czy zacząć od naprawy społeczeństwa czy wzmocnienia w nim solidarności. Moim
zdaniem ważniejsze jest pytanie jak wyjść poza ten
krąg nierozerwalnie powiązany solidarność społeczna – społeczeństwo solidarne. Ponieważ prawdziwe źródło solidarności i społeczeństwa bije gdzie
indziej, w innym miejscu. Dlatego istnieje potrzeba
wyjścia poza ten układ, sięgnięcia po dodatkowy
element, który leży u podstawy solidarności oraz
społeczeństwa, i który może odwrócić trend ku wzajemnemu wzmacnianiu. Jak nietrudno się domyśleć,
tym kluczowym ogniwem naszej układanki jest
człowiek, występujący jednocześnie w swojej złożoności i prostocie, wielkości i nicości, wielkoduszności i okrucieństwie. Przy czym ważną rolę odgrywają kanały przekazywania odpowiedzialności,
mechanizm wymiany pokoleń, w którym nastąpiły
oraz ciągle dokonują się ogromne zmiany.
Zagrożenia
Indywidualizm jest największym zagrożeniem nie tylko demokracji, o czym pisał Alexis de
Tocqueville, ale również zagraża solidarności społecznej poprzez wzmacnianie poczucia odrębności
i niezależności. Szerzenie się przekonań o tym,
że niczego nikomu nie zawdzięczamy, niczego nie
jesteśmy nikomu winni, że doszliśmy do wszystkiego własnym wysiłkiem, własną pracą, zdolnościami prowadzi do izolowania się od społeczeństwa, do zaniku zainteresowania sprawami
publicznymi. Z drugiej strony, tę pustkę pozostawioną przez brakujące więzi społeczne, zapełniają
zależności wiążące grupę interesów prywatnych.
Widzimy tutaj ogromne miejsce na edukację obywatelską, szczególnie w temacie czym jest społeczeństwo oraz dlaczego jest takie ważne aby tworzyć warunki jego rozwoju.
Kolejnym zagrożeniem solidarności społecznej jest urynkowienie relacji. Wszelkie więzi
społeczne stają się sformalizowane aż do ich
komercjalizacji. Następuje zachwianie równowagi, dochodzi do skrajnej asymetrii pomiędzy obszarem więzi formalnych i więzi indywidualnych. Te
ostatnie poprzez ich komercjalizację utraciły cechy
intymności, wyzbyły się swojego ciepła. Pozostała
pustka rozpaczliwie zasysa wszelkie namiastki tych
relacji w formie sekt, gangów, różnorodnych związków, dla których dobro publiczne liczy się tyle, ile
można na nim zarobić. Rodzice nie mają już czasu
na wychowywanie swojego dziecka, są tak zapracowani i pochłonięci wieloma ważnymi sprawami, że
chętnie i z ulgą płacą innym za zajmowanie się ich
dzieckiem. Problem polega na tym, że przedszkole
Konieczne jest właściwe wychowanie. Taka
będzie nasza przyszłość, jakie jest wychowywanie
naszych dzieci i młodzieży, poczynając od wspomnianego sznurowadła, a na uniwersytecie kończąc. Cierpliwość i zrozumienie, ciepło okazywane
w rodzinie oraz przyjaciołom i znajomym jest inwestycją w przyszłość i buduje solidarność społeczną.
Sprawy publiczne mają początek w domu
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
czy opiekunka świadczą swoje usługi tak, jak każdą
inną na rynku, często brakuje w tych kontaktach
ciepłych, prawdziwie ludzkich więzi. Podobną
sytuację mamy w szkole, co dzieje się z naszym
szkolnictwem, że pomimo reformy nadal potrzebne są uczniom dodatkowe korepetycje. Nie byłoby
wielkiego problemu z korepetycjami, gdyby nie
pełna komercja tam panująca. Dawno zapomniano
o relacji mistrz – uczeń, nie ma czasu na takie sentymenty. Kupujesz usługę jak każdą inną na rynku.
Jesteśmy świadkami zanikania wychowania, pozostaje tylko uczenie, ale bez uczenia się – naucz
mnie, bo ci płacę. Można powiedzieć, że wszystko
zaczęło się od sznurowadła.
wego rozwiązania – kryterium teraz jest jeśli nie
jedyne, to najważniejsze. Z drugiej strony, odcina
nas od przyszłości. Chcemy mieć teraz, właśnie my.
Nie możemy się pogodzić z myślą, że ci po nas
mogliby korzystać z owoców naszej pracy. Zbyt
łatwo zapominamy o tym, do czego zachęca nas
papież Benedykt XVI; o potrzebie rozwijania
swojej świadomości i wspólnej wzajemnej odpowiedzialności, o tym, że wszystko co mamy otrzymaliśmy, oraz że nie otrzymaliśmy tego tylko dla
siebie, na nasze wyłączne potrzeby. Zbyt mgliste
mamy zrozumienie, że kiedy dajemy, to także otrzymujemy. Solidarność społeczna ma wymiar międzypokoleniowy, który jest istotną jej charakterystyką. Odcinając się od przeszłości i zamykając się
na potrzeby przyszłości, przestajemy być solidarni,
przestajemy być społeczeństwem.
Komercjalizacja relacji widoczna jest także
na przykładzie negocjacji, których obraz można
sprowadzić do walki na mniej lub bardziej przekonujące argumenty. Niewątpliwie u podstaw takiego
zachowania tkwi założenie, że jest coś ograniczonego do podziału i trzeba w tym zapewnić sobie należny udział, wyrwać dla siebie jak najwięcej. Zapomina się przy tym o innej możliwej drodze, która jest
trudniejsza, ale zapewnia warunki rozwoju na przyszłość. Mam na myśli współpracę i troskę o innych
tak jak o siebie – chodzi o solidarność. U podstaw
takiego nastawienia leży przekonanie o istnieniu
rozwiązania, które będzie najlepsze dla każdego
i wszystkich. Ten korzeń, z którego wyrasta solidarność motywuje nas jednocześnie do wyjścia ponad
własne obawy i lęki oraz otwarcie się na poszukiwanie prawdy. Z pragnienia i umiłowania prawdy
wyrasta solidarność.
Kultura subito powoduje poważne szkody,
także dlatego, że poprzez podsycanie atmosfery
szybciej, więcej zachęca i skłania do działań pozornych. Dobrze widać to na przykładzie dowcipu z
lat siedemdziesiątych. Reporter przybywa na plac
budowy i widzi jak wszyscy w wielkim pośpiechu
biegają z taczkami. Pyta dlaczego tak szybko pracują i słyszy w odpowiedzi, że plan napięty i trzeba
zdążyć na czas. Więc zadaje kolejne pytanie, dlaczego te taczki są puste. Wtedy pada odpowiedź:
panie a kto ma czas aby je załadować? Właśnie kreujemy takie warunki, kiedy zachęcamy się wzajemnie do biegania z psutymi taczkami.
Ponad i poza społeczeństwo solidarne
Solidarny to ten, kto potrafi zdobyć się na
zgodność w poglądach kluczowych dla rozwoju społeczeństwa, w postępowaniu, w dążeniu do wspólnego celu; ten kto rozumie i czuje współodpowiedzialność. Istotnym elementem jest tworzenie
warunków rozwoju społeczeństwa. Najistotniejszym z nich jest rozwijanie poczucia solidarności.
Najczęściej popełniany w tym miejscu błąd, to mam
plan, aby na sto procent było dobrze. W społeczeństwie ważniejsze od planu są zasady współżycia społecznego. Natomiast najsilniejszą stroną zasad jest
ich powszechne przyjmowanie i uznawanie za sprawiedliwe. Nie ma solidarności bez sprawiedliwości.
Kolejne zagrożenie narastające od dawna,
stało się nad wyraz widoczne gdy na Placu Świętego Piotra pojawił się transparent z napisem santo
subito. Zobaczmy jak daleko zaszły sprawy, jak
bardzo kultura subito wrosła w naszą rzeczywistość,
że dotyka nawet tej zacnej skądinąd instytucji. Brak
cierpliwości, o której była już mowa powyżej, wiąże
się z postawą roszczeniową chcę natychmiast. Można
się domyślać, że wywodzi się ona z praktyki handlowej, gdzie złotówka otrzymana dzisiaj jest więcej
warta niż ta, którą otrzymam jutro czy pojutrze,
stąd
wprowadzenie
dyskonta.
Niemniej
w życiu społecznym takie nastawienie jest o tyle
niebezpieczne, że z jednej strony wprowadza do
wszystkich relacji społecznych napięcie przynaglania, nerwowości oraz wysuwania roszczeń, przez co
uniemożliwia lub utrudnia wypracowanie właści-
Czy można pozostawać sobą, zachować
swoja, niezależność i jednocześnie być solidarnym
z innymi? Jeśli pozostawać sobą oznacza okopać się
i bronić własnych pozycji, to taka postawa jest nie
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Solidarność społeczna
a społeczeństwo solidarne
do pogodzenia z solidarnością. Ale kiedy oznacza to
wierność swoim ideałom, to z pewnością tak. Nasze
ideały ze swej natury sięgają ponad i poza nas
samych, wykraczają dalej i stanowią pomost łączący
nas z życiem w ogóle oraz z doskonałością
i prawdą.
Jak wyżej powiedziałam, jądrem społeczeństwa i solidarności jest człowiek, człowiek wszczepiony w samą istotę człowieczeństwa. Jest taki
człowiek, który zbrodnię, gwałt i śmierć przemienia w zbawienie, miłość i życie. Chrześcijanie
mówią o Jezusie jako krzewie winnym, w którym
wszczepione są latorośle by trwać i przynosić owoc.
To piękny obraz i niczego nie trzeba tu dodawać.
Pozostaje jednak pytanie czy z tego obrazu i z tego
źródła mogą czerpać wszyscy? Biblia podaje nam
także inny obraz, domu zbudowanego na skale.
Co jest skałą dla budowanej przez nas solidarności
społecznej? Z pewnością musimy odnaleźć prawdziwą skałę, a nie żadną konstrukcję typu molo,
pomost czy inną rampę. Na koniec zastanawiam
się, czy my sami oraz my jako społeczeństwo jesteśmy otwarci na prawdę tak szczerze i całkowicie,
że moglibyśmy ją przyjąć nawet od współczesnych
religii?
Solidarność jest wtedy gdy nie musisz się
obawiać, że ktoś zechce zawładnąć tobą, twoim
dobrem, albo twoimi myślami, że ktoś zechce ciebie
wykorzystać do swoich celów, uczynić narzędziem
swojej woli. A jednocześnie wiesz, że w potrzebie
inni zaoferują tobie swoją pomoc, a ty innym.
To powszechne przekonanie, że sprawy publiczne
są troską każdego i wszystkich. Solidarność to
praktykowanie zaufania, że ja uszanuję wolę i godność innych, a oni moją. Jest wtedy, kiedy żyjemy
bez obawy, że ktoś wkroczy w sferę naszej prywatności bez naszej zgody czy zaproszenia. Kiedy my
sami potrafimy uszanować prywatność innych.
Tylko gdzie przebiega granica pomiędzy prywatnością a sprawami publicznymi? Problem polega
na tym, że każda nasza prywatna sprawa ma lub
może mieć wymiar publiczny.
Solidarność wyrasta z braterstwa oraz może
wyrosnąć z indywidualizmu. Ta druga jest bardziej
racjonalna. Co prawda, utraciła ona swoją czystą
wiarę w równość, wolność, braterstwo. Doświadczyła tego, jak mogą być wykorzystane do zniewalania zarówno równość, jak i wolność oraz braterstwo. Solidarność odradzająca się na podłożu
indywidualizmu, skupia się na dostrzeganiu własnego interesu w dobrobycie ogółu oraz drugiego.
Wypływa z rozumienia zasady ekonomicznej chcesz
zarobić – daj zarobić innym. Ale miejmy się na baczności, z takim podejściem związana jest realna
możliwość popadnięcia w racjonalizację solidarności, uważania jej za coś, co jest rozsądne, skuteczne,
z czego płyną wymierne korzyści. A to z kolei
doprowadzić może do instrumentalizacji solidarności. Solidarność zyska wówczas przywilej
poprawności towarzyskiej i politycznej, ale utraci
swoje źródło, swoje oparcie w sprawiedliwości i
prawdzie.
Stanisława Bukowicka
Absolwentka Wydziału Nauk Ekonomicznych
UW. Doktor nauk humanistycznych w zakresie
nauki o polityce, stopień uzyskany w Instytucie
Stosunków Międzynarodowych WDiNP UW.
Pracuje jako urzędnik służby cywilnej na stanowisku głównego specjalisty w Ministerstwie Obrony
Narodowej.
Zasady cytowania
Stanisława Bukowicka, Solidarność społeczna – społeczeństwo solidarne,
Wokół Debat Tischnerowskich - www.erazm.uw.edu.pl
www.erazm.uw.edu.pl

Podobne dokumenty