Raj zwany El Paraiso

Transkrypt

Raj zwany El Paraiso
Ewa Kulak
Raj zwany El Paraiso
poniedzia³ek, 06 wrzesieñ 2004
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
Z kubkiem pachn±cej, gor±cej czekolady, siedzê sobie na mojej kolorowej sofie w towarzystwie dwóch poduszek,
czerwonej i pomarañczowej, przykryta kraciastym, polskim kocykiem i zaczytujê siê w powie¶ci kolumbijskiego pisarza
epoki romantyzmu, Jorge Issacs´a, zatytu³owanej „MarÃ-a―.
Historia wydaje siê do¶æ banalna. Chodzi tu o wielk±, romantyczn±, a wiêc niemo¿liw± do spe³nienia mi³o¶æ, miêdzy
ubog± kuzynk±, przygarniêt± w dzieciñstwie przez dobrze prosperuj±c± rodzinê EfraÃ-n´a, spadkobiercê wielkiej
fortuny, plantacji trzciny i sporej czê¶ci regionu Valle del Cauca. Dla mnie, powie¶æ ta jest fascynuj±ca nie tylko dlatego,
¿e dziêki niej zag³êbiam siê w latynoski romantyzm, ale dlatego, ¿e pozwala mi ona spacerowaæ ¶ladami MarÃ-i i
EfraÃ-n´a.
Kilka tygodni temu, wspólnie z moj± siostr±, odwiedzi³y¶my hacjendê Jorge Isaacs´a, zwan± El ParaÃ-so, w której
toczy siê znaczna czê¶æ opisanej historii. Hacjenda po³o¿ona jest na wzgórzu, otoczonym plantacjami trzciny
cukrowej. Z otaczaj±cych budynek balkonów, pola tej s³odkiej uprawy wydaj± siê byæ mieni±cym siê w s³oñcu
morzem.
Teraz, przewracaj±c kolejne kartki ksi±¿ki, przenoszê siê my¶lami do wspania³ego domu, zwanego Rajem, w którym
do dzi¶ s³ychaæ szelest mu¶linowych sukien. Przenoszê siê do typowej dla regionu Valle del Cauca hacjendy,
otoczonej wodnym kana³em, który stanowi³ barierê przed licznymi w tym klimacie insektami, paj±kami i ¿mijami,
które dzieki niemu nie mog³y przedostaæ siê do mieszkania. Spacerujê po patio, na którym do dzisiejszego dnia
us³yszeæ mo¿na dzwiêk galopuj±cego konia EfraÃ-n´a spiesz±cego na spotkanie z MarÃ-±. Siadam w ró¿anym
ogrodzie, w którym MarÃ-a zbiera³a kwiaty, susz±c je nastêpnie i przesy³aj±c w listach do Londynu, gdzie studiowa³
jej ukochany.
Znam równie¿ znajduj±ce siê za domem pomieszczenia dla pracuj±cych na plantacji niewolników i s³u¿by. Tutaj,
odbywa³o siê opisywane w powie¶ci wesele, blisko zwi±zanego z rodzin± pomocnika, Bruno i Remigii. Wyobra¿am
sobie tê parê, podskakuj±c± w rytmie kolumbijskich bambucos, wygrywanych przez tamburyn, bêbenek i flet,
wykonany z ³odygi trzciny cukrowej.
Znam te¿ oddalon± od domu ska³ê, na której zwykli siadaæ MarÃ-a i EfraÃ-n. W tym w³a¶nie miejscu, MarÃ-a
pozostawi³a swoje samotne serce i te oto s³owa:
„Je¶li przybêdziesz, nabiorê si³, je¶li dane mi bêdzie us³yszeæ twój g³os, je¶li Twoje oczy powiedz± mi to, co tylko one
potrafi± mi powiedzieæ, bêdê ¿y³a i znowu bêdê tym, kim by³am wcze¶niej. Nie chcê umieraæ! Nie mogê umrzeæ i
pozostawiæ Ciê samego na zawsze...―
/Jorge Isaacs, ―MarÃ-a―/
http://www.kolumbijsko.com
_PDF_POWERED
_PDF_GENERATED 4 March, 2017, 00:30

Podobne dokumenty