O Joannie co chciała Filipa

Transkrypt

O Joannie co chciała Filipa
O Joannie co chciała Filipa
Joanna Szalona; Królowa Jolanty Janiczak to sztuka nie dla każdego odbiorcy. Ci konserwatywni w swych gustach i
ukosem spoglądający na chociażby Białe małżeństwo czy Hamleta – premiery zeszłego sezonu - prawdopodobnie nie
będą usatysfakcjonowani spektaklem w reżyserii Wiktora Rubina. To teatr nowoczesny, definitywnie przekraczający
wiele barier funkcjonujących na klasycznych scenach. Jednych zaintryguje, innych oburzy, na próżno doszukiwać się
będziemy głosów obojętnych. Z drugiej strony, wszak kielecka widownia zdążyła już dotknąć tematów
kontrowersyjnych i oswoić się z niewybrednymi dowcipami chociażby z narządów płciowych. Zahartowanym
doświadczeniami z ubiegłego sezonu okiem na spektakl Rubina spogląda się z małym niedowierzaniem, że we
współczesnym teatrze można pójść jeszcze o krok dalej.
Joanna Szalona; Królowa to przede wszystkim uniwersalna historia kobiety nieszczęśliwej, chorej z miłości do swego
rozwiązłego, złajdaczonego męża. I właśnie wątek małżeństwa Joanny z Filipem wysuwa się na pierwszy plan w
przedstawieniu Rubina. Relacje kobiety z apodyktyczną, władczą matką czy ojcem – seksualnym prześladowcą z
przeszłości tylko pogarszają stan nie radzącej sobie z okrutną rzeczywistością następczyni tronu. Tragedia Joanny
została wspaniale oddana przez Agnieszkę Kwietniewską. Jej postać jest bezpośrednia i nieobliczalna – a mimo to
wzbudzająca współczucie choćby swymi nieudanymi próbami przypodobania się mężowi. Ta wielowymiarowość,
sugestywnie ukazana przez aktorkę śmiało można uznać za sukces sceniczny, który przypieczętowują już w pierwszej
połowie spektaklu znakomicie powiedziane monologi bohaterki. Partnerujący Kwietniewskiej Tomasz Nosinski w roli
księcia Filipa uzupełnia obraz absurdalnego i brutalnego świata. Jest zimny, nieczuły, rozpustny i okrutny, a jednak
jest całym życiem dla spragnionej miłości Joanny. Relacja między małżonkami została ukazana przez aktorów bardzo
wyraziście.
Obok ich historii widz musi zmierzyć się z mnogością bodźców napływających ze sceny. Joanna Kasperek w roli
królowej matki dyktatorki znakomicie demonstruje królewską władzę, wydaje rozkazy i kpi z nieudanej córki, by w
końcu, po swojej smierci ujawnić drugą twarz. Jej sceniczny mąż, król Ferdynand, którego gra Dawid Żłobiński wbrew
pozorom również wywołuje lęk u widza (przynajmniej tak było w moim przypadku), choć nie do końca czytelne jest, co
ów lęk powoduje – czyni to postać jeszcze bardziej niepokojącą. Również bardzo ciekawym, a zarazem wzbudzającym
śmiech (przez łzy) bohaterem jest syn pary królewskiej - Karol. Ten niedoskonały, z początku 10-latek grany przez
Wojciecha Niemczyka od pierwszej kwestii potrafi zaskarbić sobie sympatię widzów. Karol to obserwator życia swojej
rodziny. Niedoceniany i zapomniany próbuje różnymi sposobami zwrócić na siebie uwagę. Trafnie i bezlitośnie ocenia
dziejące się wydarzenia, a czasem po prostu daje odpocząć widzowi od natłoku kłębiących się negatywnych emocji. W
tle zdarzeń zobaczyć możemy Edwarda Janaszka jako służącego Murzyna, Dagnę Dywicką w roli kuszącej Wolności i
Macieja Pestę, który mimo niewdzięcznej roli swego rodzaju narratora znakomicie wpisuje się w sceniczny obraz
przypominając tym samym historyczny aspekt spektaklu (wystąpienia pocieszne i momentami absurdalne jak
wyjątkowy kostium, który ma na sobie).
Poza aktorami tym, co na pewno przykuwa uwagę jest scenografia Mirosława Kaczmarka. Aktorzy wydają się być
zamknięci w złotym pudle, w którym toczą się wszelkie możliwe tragedie i komedie życia. Akcenty w postaci stołu, za
którym zwykł jadać Karol, czy wieża w Pizie symbolizująca miejsce uwięzienia Joanny, to przykłady elementów
dopełniających całe widowisko – dzięki nim spektakl wydaje się być kompletny pod względem estetycznym. Odnoszę
natomiast wrażenie, że aspekt emocjonalny, to w wypadku tego przedstawienia rzecz indywidualna. Jestem pewna, że
ilu odbiorców, tyle indywidualnych spojrzeń na historię królowej. Bo choć (najczęściej) rzeczywistość, w której żyjemy
nie jest ani pozłacana, ani symboliczna, to być może niejeden z nas doszukałby się szaleństwa, jakie dopadło Joannę
w samym sobie?
Jolanta Janiczak Joanna Szalona; Królowa, reżyseria Wiktor Rubin, scenografia Mirosław Kaczmarek, polska premiera,
Teatr im. S. Żeromskiego w Kielcach wrzesień 2011
1