NARÓD KONTRA SOKRATES RAZ JESZCZE 161
Transkrypt
NARÓD KONTRA SOKRATES RAZ JESZCZE 161
kendall 2/12/2011 11:35 Page 161 NARÓD KONTRA SOKRATES RAZ JESZCZE Zagmatwanie ateƒskiego sàdu jest naszym w∏asnym problemem. Moje zagadnienie: platoƒskie nauczanie na temat „wolnoÊci” myÊli i s∏owa. Mój cel: liberalne nauczanie na temat wolnoÊci, myÊli i s∏owa, oraz liberalne zapewnienie, ˝e w pewien sposób si´ga ono z powrotem do Platona, konkretnie do Obrony Sokratesa (dalej Obrona – przyp. red. pol.) i Kritona. Innymi s∏owy, moim celem jest dotyczàca wolnoÊci, myÊli i s∏owa doktryna z eseju O wolnoÊci Johna Stuarta Milla, którà niech wolno b´dzie nam nazwaç symonicznie czystà doktrynà wolnoÊci myÊli i s∏owa. Moim celem jest tak˝e zdanie zaczerpni´te z eseju Milla – „Nie mo˝na zbyt cz´sto przypominaç ludzkoÊci, ˝e ˝y∏ niegdyÊ cz∏owiek imieniem Sokrates”, którego wyraênà implikacjà jest: pami´taj o Sokratesie, i o tym, co sta∏o si´ z nim na skutek ograniczeƒ na∏o˝onych na wolnoÊç myÊli i s∏owa, a zaakceptujesz jako oczywistoÊç tez´ z eseju Milla, a mianowicie: „Powinna istnieç jak najpe∏niejsza wolnoÊç s∏owa i dyskutowania, jako kwestia etycznego przeÊwiadczenia ka˝dej doktryny, niezale˝nie od tego, za jak niemoralnà mo˝na jà uznaç”. Moja teza: ludzkoÊci powinno si´ przypominaç, ˝e ˝y∏ niegdyÊ cz∏owiek imieniem Sokrates, oraz inny cz∏owiek, imieniem Platon, który, niezale˝nie od g∏´bokiego zatroskania jego egzekucjà, wydarzeniami, które do tej egzekucji doprowadzi∏y oraz jej znaczeniem, pisa∏ o nim; ˝e w Obronie 161 kendall 2/12/2011 11:35 Page 162 WILLMOORE KENDALL i Kritonie odnajdujemy nauczanie, które prowadzi bezpoÊrednio do problemu wolnoÊci myÊli i mowy; a poza tym, ˝e zag∏´biajàc si´ w to nauczanie i czyniàc je naszym w∏asnym, stajemy si´ coraz miej podatni na urok doktryn „spo∏eczeƒstwa otwartego”, takich jak te Milla, czy w naszych w∏asnych czasach Karla Poppera (który wszelako, inaczej ni˝ wi´kszoÊç przeciwników mniej lub bardziej zamkni´tego spo∏eczeƒstwa, n i e u w a ˝ a Sokratesa i Platona za sojuszników). Postawiona ponownie moja w∏asna teza brzmi: przez kilka dziesi´cioleci s∏yszeliÊmy o Obronie i Kritonie od pisarzy, którzy sami przyjmowali Millowskà postaw´, i którzy si´gali po nie, by ponownie wzmocniç s y m b o l dominujàcy (jak wierz´) w ich w∏asnym myÊleniu o wolnoÊci myÊli i s∏owa, a tak˝e którzy (nie próbujemy rozstrzygaç, czy w sposób przemyÊlany, czy beztrosko) lekcewa˝yli w nich akcenty nie pasujàce do tego, czego szukali. Jaki symbol? OczywiÊcie symbol Sokratesa Dêwigajàcego Âwiat, stojàcego z podniesionà g∏owà naprzeciwko swoich oskar˝ycieli i s´dziów, którzy mieli Êwiat w pogardzie. Sokratesa S∏ugi Prawdy, który za prawd´, jaka w nim by∏a, zosta∏ ukarany, a raczej zamordowany. Symbol M´drca poÊwi´conego przez g∏upców, którzy, gdyby tylko go s∏uchali, wyleczyliby si´ ze swej g∏upoty. Ów symbol, twierdz´, le˝y u êróde∏ symonicznie czystej doktryny i dominuje w myÊleniu jej wyrazicieli, a tak˝e w ka˝dej dyskusji nad zaletami tej doktryny zostanie pr´dzej czy póêniej uznany za „rozstrzygni´cie”, rozwiàzujàce wszelkie kwestie wolnoÊci myÊli i s∏owa, zgodnie z postawà Milla i Poppera. Jednym s∏owem Mill wzià∏ si´ na sposób: ludzie, którzy jak Mill strawili ˝ycie, sprzeciwiajàc si´ nauczaniu Platona dotyczàcego wszystkich innych kwestii (i nie palili Êwieczek na o∏tarzach staro˝ytnoÊci), b´dà zawsze przypominaç nam, ˝e by∏ kiedyÊ cz∏owiek imieniem Sokrates i sàd zwany Zgromadzeniem. Platon da∏ Êwiadectwo transakcji zawartej mi´dzy nimi po to, by przestrzec wszelkie przysz∏e spo∏eczeƒstwa przed niebezpieczeƒstwem 162 kendall 2/12/2011 11:35 Page 163 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E i nikczemnoÊcià wszelkiego tego typu wtràcania si´ w wolnoÊç s∏owa i, jak powtarzam, za∏atwi∏ t´ spraw´. Moja teza, postawiona raz jeszcze, przybiera nast´pujàcà form´: ów symbol, choç mo˝na z∏o˝yç go w ca∏oÊç z elementów rzeczywiÊcie znajdujàcych si´ w Obronie i Kritonie, n i e j e s t symbolem wy∏aniajàcym si´ z uwa˝nej lektury tych dwóch tekstów. Ten w∏asny symbol Platona, taki, jaki wy∏ania si´ zarówno z manifestu zawartego w tych dwóch dokumentach (to znaczy z tego, co Sokrates rzeczywiÊcie mówi) jak i z tego, co na tej podstawie dramaturg Platon ma nam do powiedzenia poprzez swoje „uj´cie” tej historii, jest nieskoƒczenie bardziej z∏o˝ony i kieruje nas ku g∏´bszemu znaczeniu, oddalonego o tysiàce mil od nauczania z eseju Milla. Przyjrzyjmy si´ najpierw manifestowi zawartemu w Kritonie: Sokrates zadaje swojemu przyjacielowi Kritonowi, który przygotowa∏ jego ucieczk´ i ponagla go do niej, liczne pytania, na które potem udziela mu odpowiedzi. Czy powinniÊmy, okreÊlajàc nasze post´powanie, troszczyç si´ o to, co powie na nie „naród”, to znaczy Wielu, czy przejmowaç si´ wy∏àcznie opinià dobrych ludzi? Tylko tym ostatnim. Czy Kriton ma racj´, przypuszczajàc, ˝e Wielu musi byç przera˝onych, poniewa˝ mo˝e wyrzàdziç najwi´ksze z∏o? Z pewnoÊcià nie: Wielu nie mo˝e wyrzàdziç najwi´kszego z∏a, poniewa˝ nie sà oni zdolni uczyniç cz∏owieka g∏upcem; nie mogà te˝ dokonaç najwi´kszego dobra, poniewa˝ nie sà w stanie uczyniç cz∏owieka màdrym. Ale czym w takim razie mia∏by kierowaç si´ cz∏owiek, okreÊlajàc swoje post´powanie? P r z y c z y n à – albo, by byç bardziej precyzyjnym – takà przyczynà, która po namyÊle wydaje si´ byç najlepsza. Czy zostaliÊmy kiedykolwiek upowa˝nieni, za sprawà chwilowego szcz´Êcia, do wbijania klina mi´dzy zasad´ i post´powanie, albo porzucenia zasad dotyczàcych tego, co dobre i z∏e, ˝e tak w∏aÊnie czynimy? W istocie nie. Ku komu, kiedy stajemy przed problemem sprawiedliwoÊci i niesprawiedliwoÊci, lub dobra i z∏a, mamy si´ s∏usznie zwracaç? Nie do 163 kendall 2/12/2011 11:35 Page 164 WILLMOORE KENDALL Wielu, ale do jednego cz∏owieka, który to rozumie. Co nale˝y ceniç – ˝ycie samo, ˝ycie jako takie, czy te˝ dobre ˝ycie, ˝ycie, które jest sprawiedliwe i szlachetne? PowinniÊmy woleç dobre ˝ycie. Weêmy cz∏owieka, któremu rozum podpowiada, ˝e pewien sposób post´powania jest dobry: czy powinien zostaç powstrzymany od przyj´cia go przez, na przyk∏ad, swój obowiàzek edukowania dzieci, lub przez to, co ludzie powiedzà o niepowodzeniu jego przyjaciela, któremu nie uda∏o si´ ocaliç go przed konsekwencjami tego, co chce uczyniç, lub przez inne tego typu rozwa˝ania? Bynajmniej; wszelkie takie rozwa˝ania wyraênie nie majà zwiàzku z wyborem, którego musi dokonaç. Czy z∏e dzia∏anie staje si´ mniej z∏e dlatego, ˝e podejmuje si´ je odpowiadajàc na coÊ z∏ego lub niesprawiedliwego? Niew∏aÊciwe post´powanie jest zawsze z∏e, zawsze niehonorowe. Te pytania i odpowiedzi, trzeba rzec Sokratesowi, majà logicznie pierwszeƒstwo przed wszelkimi pytaniami, które mo˝na zadaç w odniesieniu do konkretnej kwestii – na przyk∏ad, czy mam skorzystaç z szansy ucieczki („pos∏uchaj mnie – b∏aga go Krito – i koniecznie tak zrób”). Dlaczego logicznie majà pierwszeƒstwo? Poniewa˝ jakiekolwiek odpowiedzi, których Sokrates mo˝e udzieliç na pytanie „czy powinien opuÊciç wi´zienie przeciwko woli Ateƒczyków?” b´dà opieraç si´ na z a ∏ o ˝ o n y m z góry zestawie odpowiedzi na nie. Na poziomie metody jest to, jak wierz´, ten poziom, na którym Platon zawsze wymaga najwi´kszej uwa˝noÊci, poziom, na którym musimy mieç w naszych umys∏ach jasnoÊç co do e t y k i, zanim spróbujemy czegokolwiek na drodze politycznej decyzji. Etyczne rozwa˝ania majà p i e r w s z e ƒ s t w o przed politycznymi i sà od nich r ó ˝ n e, a w konsekwencji domagajà si´ swoich w∏asnych, majàcych pierwszeƒstwo i ró˝niàcych si´, technik i procedur, tak jak z kolei polityczne rozwa˝ania, kiedy do nich dojdziemy, b´dà obejmowaç s w o j e w ∏ a s n e techniki i procedury. Jednym s∏owem – etyka 164 kendall 2/12/2011 11:35 Page 165 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E p r z e d politykà, bo ta jest drugorz´dna i powinna kierowaç si´ etykà, przyjmowaç jà za swój punkt wyjÊcia, a tak˝e w ˝adnych okolicznoÊciach nie powinna byç z nià mylona, i w rezultacie ma pozostawaç e t y c z n i e n e u t r a l n a, c h o ç e t y c z n i e z a t w i e r d z o n a. Polityczne rozwa˝anie, jeÊli przedstawiç je nieco inaczej (Platon mówi to, jak sàdz´, nieco jaÊniej w Paƒstwie), jest intelektualnà przygodà, w którà cz∏owiek anga˝uje si´, gdy trzyma ju˝ w lewej r´ce rozwini´tà, etycznà i – mo˝emy teraz dodaç – teologicznà pozycj´ i chce dzier˝yç w prawej odpowiedê na szereg pytaƒ (na przyk∏ad, czy Sokrates powinien wykorzystaç szans´ na ucieczk´?), które zawsze lepiej stawiç i post´powaç z nimi w sposób etycznie neutralny. Te ostatnie, jak twierdz´, zwykle biorà u Platona udzia∏ w budowaniu m o d e l u, który, powtórz´, sam jest etycznie neutralny, a gdy ju˝ zostanie zbudowany czyni ludzi (którzy trzymajà go w prawej r´ce, majàc w lewej zbiór etycznych i teologicznych doktryn) zdolnymi pozbyç si´ pewnego szeregu pytaƒ. Polityczne rozwa˝ania sà w koƒcu etycznie neutralnà scenà dla rozwa˝aƒ ca∏oÊciowych, które od poczàtku przebiegajà od etycznych i teologicznych problemów do podj´tych na koƒcu etycznie zorientowanych politycznych d e c y z j i. Majàc to wszystko na uwadze, podà˝my z Sokratesem przez politycznà argumentacj´ Kritona do decyzji, by nie uciekaç, poniewa˝ tylko tak mo˝emy w pe∏ni zrozumieç, jak owa decyzja, oparta w równym stopniu tak na etycznej, jak i politycznej argumentacji, cià˝y na wolnoÊci myÊli i s∏owa. Jednym s∏owem, wyodr´bnijmy t e o r i ´ p o l i t y c z n à Kritona, którà ja uwa˝am za w∏àczonà w nast´pujàce kroki: Jeden: nie mo˝e istnieç ˝adne paƒstwo, w którym jednostki odk∏adajà na bok zasady prawne. (Nie zadajemy, zauwa˝my, w tym momencie pytania, czy takie paƒstwo powinno istnieç czy nie, ale mówimy po prostu o tym, co jest konieczne dla jego istnienia.) 165 kendall 2/12/2011 11:35 Page 166 WILLMOORE KENDALL Dwa: jednà z zasad, która musi obowiàzywaç (co znaczy, ˝e nie wolno odk∏adaç jej na bok, j e Ê l i p a ƒ s t w o m a i s t n i e ç), jest zasada, wed∏ug której wydawane sà wyroki. Trzy: dla Sokratesa ucieczka by∏aby od∏o˝eniem na bok prawnej zasady, w myÊl której muszà zapadaç wyroki. Cztery: dla Sokratesa ucieczka by∏aby obaleniem, zniszczeniem, na ile by∏by on w stanie to zrobiç („tak dalece jak to od niego zale˝y”), paƒstwa. Pi´ç: obywatel paƒstwa zawdzi´cza swoje istnienie prawu ma∏˝eƒskiemu, obowiàzujàcemu w tym paƒstwie, w ramach którego jego rodzice go pocz´li. SzeÊç: zosta∏o urz´dowo stwierdzone, ˝e Sokrates nigdy nie zg∏asza∏ ˝adnych zastrze˝eƒ wobec praw ma∏˝eƒskich s w o j e g o Paƒstwa. Siedem: obywatele zawdzi´czajà swoje ukszta∏towanie mentalne paƒstwowym prawom regulujàcym wychowanie i edukacj´ dzieci. Osiem: urz´dowo stwierdzono, ˝e Sokrates nigdy nie zg∏asza∏ ˝adnych zastrze˝eƒ co do praw regulujàcych wychowanie i edukacj´ dzieci. Dziewi´ç: obywatele stojà w tej samej relacji do Praw, co dzieci w stosunku do ojca – nie, jak si´ wydaje, w relacji równego z równym. Dziesi´ç: pytanie przez obywatela, czy Prawa traktujà go niesprawiedliwie, i odpowiadanie twierdzàco na to pytanie, oraz zak∏adanie, ˝e zrobi z Prawami to samo, co one robià z nim, a tak˝e niszczenie tych Praw, jest, z definicji, naruszeniem istniejàcej relacji mi´dzy nimi; dziecko, z definicji, nie oddaje uderzeƒ otrzymanych od ojca. JedenaÊcie: kiedy rozumny cz∏owiek pojmie relacje mi´dzy obywatelem a Paƒstwem, widzi, ˝e obywatel b´dzie w milczeniu znosi∏ na∏o˝onà mu przez Paƒstwo kar´, ruszy w bój, do którego poprowadzi go Paƒstwo, i b´dzie pos∏uszny rozkazom Paƒstwa. 166 kendall 2/12/2011 11:35 Page 167 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E A teraz: przywo∏ajmy Pierwszy Krok tej argumentacji i zapytajmy w tym miejscu, zanim przejdziemy do Kroku Drugiego, czy Sokrates mówi po prostu o ka˝dym obywatelu ka˝dego paƒstwa? Czy te˝, jak mo˝emy zorientowaç si´ z nacisku po∏o˝onego na fakt, ˝e pewna jednostka imieniem Sokrates nigdy nie narzeka∏a na niektóre poszczególne prawa pewnego szczególnego paƒstwa, ˝e mówi on tylko o Atenach i pewnych obywatelach, którzy w szczególny sposób pozostajà zwiàzani z Atenami? Sà to pytania – i w tym momencie nie powinniÊmy próbowaç na nie odpowiedzieç – których krytykom, odpowiedzialnym za obecne nieporozumienia co do Kritona, nigdy nie uda∏o si´ zadaç, i do których w odpowiednim czasie powrócimy. A teraz o Kroku Drugim: Jeden: Prawa Aten mówià obywatelom, którzy doszli do pewnego wieku: zobaczyliÊcie sposoby, w jakie dzia∏a nasze miasto. Dobrze nas znacie. JeÊli si´ wam nie podobamy, mo˝ecie zabraç swój dobytek i pójÊç gdzie indziej. Dwa: Obywatel, który opowie si´ za pozostaniem w Atenach, kiedy Prawa zwrócà si´ ku niemu w tym trybie, zawiera w tym samym momencie z nimi k o n t r a k t; i poprzez ten kontrakt deklaruje pos∏uszeƒstwo Prawom, i to, ˝e nie b´dzie ich niszczy∏; i jeÊli póêniej zostanie skrzywdzony przez ateƒskà sprawiedliwoÊç lub administracj´, b´dzie musia∏ powstrzymaç si´ od narzekania, ˝e sà one niesprawiedliwe. Trzy: Dochodzàc do pewnego wieku, Sokrates opowiedzia∏ si´ za pozostaniem w Atenach; czyniàc to, zawar∏ kontrakt z Prawami Aten; powstrzymuje go to zatem przed twierdzeniem, ˝e ateƒska sprawiedliwoÊç i administracja sà niesprawiedliwe; gdyby mia∏ pogwa∏ciç prawo, które ˝àda nale˝ytego wykonywania wyroków, i w ten sposób, na tyle, na ile by∏by w stanie, zniszczyç Paƒstwo, wróci∏by do kontraktu. 167 kendall 2/12/2011 11:35 Page 168 WILLMOORE KENDALL Cztery: Prawa Aten – i na to musimy zwróciç starannà uwag´ – nie narzucajà „surowo” swoich rozkazów; o b yw a t e l e, w ∏ à c z a j à c w t o S o k r a t e s a, m aj à w s z e l k i e s z a n s e „p r z e k o n a n i a i c h”, j e Ê l i u z n a j à, ˝ e P r a w a s i ´ m y l à. Pi´ç: Sokrates, bardziej ni˝ wi´kszoÊç Ateƒczyków, wcià˝ od nowa zatwierdza∏ ten kontrakt: nigdy nie opuÊci∏ miasta; sp∏odzi∏ w Atenach dzieci; odmówi∏ w trakcie swojej rozprawy sàdowej przyj´cia wyroku banicji, wybra∏ Êmierç zamiast ucieczki; co wi´cej mia∏ siedemdziesiàt lat swobody, w ciàgu których móg∏, gdyby przysz∏o mu to na myÊl, poddaç ów kontrakt w wàtpliwoÊç. SzeÊç: Sokrates nie mo˝e uniknàç Praw bez powrócenia do s∏ów z∏o˝onego Êlubowania. Jest to, w zredukowanej do minimum i (jak uwa˝am) w etycznie neutralnej formie, argument teorii politycznej z Kritona. Nie mówi on, zauwa˝my, Sokratesowi, co powinien uczyniç – móg∏by powiedzieç mu, co ma robiç tylko wtedy, gdyby – powracajàc do treÊci etycznej i teologicznej doktryny, którà ten trzyma w lewej r´ce – istnia∏a zasada, mówiàca, czy cz∏owiek jest, czy te˝ nie jest, zobowiàzany dotrzymaç z∏o˝onej przysi´gi. Za∏ó˝my, ˝e taka zasada istnieje („nie powinno si´ naruszaç umowy”); niech ma „pierwszeƒstwo” nad argumentem politycznej teorii i wynikajàcà stàd oczywistoÊcià decyzji, by nie uciekaç; za∏ó˝my, ˝e argument teorii politycznej wykrystalizowa∏ po prostu alternatyw´ mi´dzy wyborem, który musi zostaç dokonany, a wyborem, który nigdy nie by∏by lepszy (niezale˝nie od dobrej woli tego, kto wybiera) od dzia∏ania, poprzez które te alternatywy si´ wykrystalizowujà. Do czego spiesz´ dodaç: ów argument nie ma zwiàzku z tym, co dzisiaj nazywamy sprawà wolnoÊci s∏owa w takiej formie, by sta∏o si´ prawdopodobne, ˝e na koniec znajdziemy tu nauczanie na temat wolnoÊci s∏owa. Nie wolno nam wszelako dojÊç pochopnie do jakiegokolwiek wniosku co do tego, czym 168 kendall 2/12/2011 11:35 Page 169 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E jest to nauczanie; i naszym nast´pnym zadaniem musi byç staranne przebadanie zdania, które odgrywa swojà rol´ w tej argumentacji. Brzmi ono nast´pujàco: Po trzecie, poniewa˝ zawar∏ z nami umow´ [to znaczy z Prawami Aten], ˝e b´dzie nale˝ycie pos∏uszny naszym rozkazom, a potem ani nie by∏ im pos∏uszny, ani n i e p r z e k o n a ∏ n a s, ˝ e n a s z e r o z k a z y s à n i e s p r a w i e d l i w e; a my nie narzucamy ich w sposób bezwzgl´dny, ale zostawiamy mu alternatyw´ albo podporzàdkowania si´ im, a l b o p r z e k o n a n i a n a s – to w∏aÊnie oferujemy, on zaÊ nie dokonuje ˝adnego wyboru. Co mamy teraz zrobiç z tym zdaniem? Nic wi´cej, ale, jak sàdz´, tak˝e nic mniej ni˝ nast´pujàcà rzecz: jest to etycznie neutralny „empiryczny” opis stanu rzeczy w pewnym szczególnym mieÊcie zwanym Atenami. OkreÊla ono z a s i ´ g, do jakiego „wolnoÊç s∏owa” obowiàzuje w Atenach. Jest te˝, ostatecznie, integralnà cz´Êcià argumentacji – w tym sensie, ˝e kiedy spróbujemy zwizualizowaç model skonstruowany przez Sokratesa, ów model, w oparciu o który, na tle swojej etyki, Sokrates decyduje si´ nie uciekaç – musimy, je˝eli chcemy pozostaç wierni tekstowi, uznaç t´ argumentacj´ za jednà z cech c h a r a k t e r y s t y c z n y c h tego modelu. I model ów w konsekwencji przybiera nast´pujàcy kszta∏t: Mamy pewnà nieokreÊlonà liczb´ „obywateli” w „Paƒstwie”, którzy dysponujà „Prawami”, oraz obywateli, którzy w pewnych relacjach sprzeciwiajà si´ Prawom, co model ma na celu opisaç. Jest to po pierwsze relacja A, zrodzonego przez B, do B, który go zrodzi∏ (obywatele sà tworzeni przez Prawa, a Prawa tworzà obywateli). Jest to, po drugie, relacja mi´dzy A, który zosta∏ uformowany bàdê wyedukowany przez B, a B, który uformowa∏ go i wyedukowa∏ (obywatele sà kszta∏towani i edukowani przez Prawa, a Prawa kszta∏tujà 169 kendall 2/12/2011 11:35 Page 170 WILLMOORE KENDALL i edukujà obywateli). Jest to, po trzecie, relacja mi´dzy A, który zawiera umow´ z B, a B, który jest drugà stronà tej umowy (obywatele, w pierwszej chwili po osiàgni´ciu dojrza∏oÊci i opowiedzeniu si´ za pozostaniem w mieÊcie, a potem pozostajàc w nim na co dzieƒ, umawiajà si´ z Prawami, ˝e b´dà im pos∏uszni, a Prawa umawiajà si´ z nimi, ˝e b´dà wymagaç pos∏uszeƒstwa od wszystkich obywateli). I, po czwarte, jest to relacja mi´dzy A, zwiàzanym umowà pos∏uszeƒstwa z B, a l e stojàcym na pozycji umo˝liwiajàcej sprzeciw wobec B, dajàcej mo˝liwoÊç wniesienia skargi, jeÊli uzna rozkazy B za niesprawiedliwe, lub „przekonania” B, jeÊli b´dzie mia∏ argumenty zdolne to uczyniç, oraz B, którego umowa zobowiàzuje nie do „bezlitosnego narzucania” swoich rozkazów, ale do wys∏uchania skarg A i uczynienia si´ podatnym na „przekonywanie” (obywatele majà prawo si´ skar˝yç i próbowaç przekonywaç, Prawa zostawiajà im zawsze wybór mi´dzy pos∏uszeƒstwem tout court i próbà „przekonania”, chocia˝ z za∏o˝eniem, ˝e jeÊli to „przekonywanie” si´ nie uda, obywatele majà byç pos∏uszni). Jest to model przedstawiajàcy pe∏nà list´ odniesieƒ Sokratesa do Praw, który w nieunikniony sposób niesie w efekcie, bioràc pod uwag´ etyk´ Sokratesa, decyzj´, by nie uciekaç. Nauczanie Kritona, ∏àczàc ze sobà etyk´ i teori´ politycznà, nie oznacza zatem (jak cz´sto s∏yszymy), ˝e wszyscy obywatele sà zobowiàzani do pos∏uszeƒstwa wobec wszystkich Paƒstw, ale ˝e w danym rodzaju Paƒstwa, okreÊlonym w tym modelu, istnieje ze strony obywateli krystalicznie czyste zobowiàzanie do pos∏uszeƒstwa. Jednym z minimów dotyczàcych tego rodzaju paƒstwa jest, jak teraz widzimy, pewna „doza” wolnoÊci s∏owa. Nie wysilajàc wyobraêni wszelako, chodzi o ten zakres wolnoÊci s∏owa, którego domaga si´ czysto symoniczna doktryna. Nie pozwólmy przy tym ˝adnemu liberalnemu krytykowi na prób´ sformu∏owania nast´pujàcego argumentu: Sokrates w istocie rzeczy o s k a r ˝ a Prawa Aten o pozbawienie go obiecanej swobody w podejmowaniu próby przekonania 170 kendall 2/12/2011 11:35 Page 171 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E ich. Jest w trakcie przekonywania ich, kiedy zostaje mu wytoczony proces. Proces i wyrok skutkujà w efekcie uciszeniem go. Swoboda przekonywania, w∏aÊciwa dla tego modelu, jest zatem odebrana Sokratesowi i to jest w∏aÊnie kwestia, którà zamierzamy uchwyciç. Nie pozwólmy ˝adnemu liberalnemu krytykowi, powiadam, na prób´ sformu∏owania takiego argumentu i nie dopuÊçmy do tego z nast´pujàcych przyczyn: 1) Po to, by go sformu∏owaç, trzeba we fragmencie, który zacytowa∏em, na∏o˝yç znaczny ci´˝ar na s∏owo „przekonanie”. Zaoferowanie obywatelom „alternatywy mi´dzy pos∏uszeƒstwem a przekonaniem” nie jest tà samà rzeczà, co zaproponowanie ka˝demu obywatelowi, ˝e w ka˝dym czasie mo˝e on podjàç prób´ przekonywania; tym zaÊ, co mo˝na wyczytaç z tego fragmentu, jest bez wàtpienia to, ˝e ka˝dy obywatel ma prawo do „wys∏uchania” – do przedstawienia w pe∏ni swojej sprawy – i b´dzie mia∏ przynajmniej jednà okazj´ po temu, by go wys∏uchano. (Sokrates, pami´tajmy, sam przypomina nam poza tym o fakcie, ˝e podà˝a∏ tà samà drogà argumentacji, przez kilka dziesi´cioleci bywa∏ s∏uchany. Nie jest te˝ mo˝liwe wskazanie w tekÊcie jakiejkolwiek podstawy, by sàdziç, ˝e Sokrates twierdzi, i˝ Prawa nie dotrzyma∏y swojej obietnicy wys∏uchania go.) 2) Po to, by go sformu∏owaç, musielibyÊmy na∏o˝yç zbyt wielki ci´˝ar na s∏owo „przekonanie” tak˝e w innym sensie, a mianowicie: mowa, która Êciàgn´∏a na Sokratesa k∏opoty, nie mia∏a na celu „przekonania” Praw w kwestii rzekomej niesprawiedliwoÊci czy niew∏aÊciwoÊci jakiegoÊ szczególnego rozkazu czy rozkazów; Sokrates w ˝adnym momencie nie sugeruje, ani nie daje do zrozumienia niczego takiego. Wr´cz przeciwnie: podkreÊla, ˝e przez dziesi´ciolecia nie uskar˝a∏ si´ ani na Prawa, ani – jeÊli jest to czymÊ innym – ateƒskà sprawiedliwoÊç i administracj´. Maksymalnym stopniem podporzàdkowania si´ 171 kendall 2/12/2011 11:35 Page 172 WILLMOORE KENDALL Praw zawartemu kontraktowi jest wys∏uchanie skarg na to, ˝e ich rozkazy sà niesprawiedliwe. Jednym s∏owem maksimum tego, co mo˝na wycisnàç z Kritona, jako podstaw´ podporzàdkowania si´ symonicznie czystej doktrynie, brzmi: Prawa oferujà obywatelom szanse na pos∏uszeƒstwo lub przekonanie ich, i to stwarza przysz∏y punkt wyjÊcia na rzecz podporzàdkowania si´ im, jak równie˝ daje dalszy powód do kochania Aten. Trzeba powiedzieç, ˝e „doza” wolnoÊci s∏owa, która umo˝liwi Prawom powiedzenie: „my si´ brutalnie nie narzucamy; dajemy raczej ka˝demu obywatelowi rozsàdnà okazj´ do przekonania nas o ka˝dej rzekomej niesprawiedliwoÊci z naszej strony” – owa doza wolnoÊci s∏owa, ale bynajmniej niekoniecznie jakakolwiek wi´ksza doza, jest jednym z dóbr (ale tylko jednym), jakie ceni dobre spo∏eczeƒstwo, tak jak innym dobrem jest utrzymanie prawa do emigracji. Oraz, w kontekÊcie ka˝dej etyki, która ˝àda dotrzymania kontraktu, paƒstwo ∏askawie dajàce obywatelom ten zakres wolnoÊci s∏owa ma lepsze prawo do wymagania pos∏uszeƒstwa ni˝ mia∏oby, gdyby odebra∏o im t´ wolnoÊç. Nie znaczy to jednak, ˝e im wi´ksza wolnoÊç, tym wi´ksze prawo do ˝àdania pos∏uszeƒstwa, bo to równie˝ by∏oby nadu˝yciem znaczenia tekstu. Konkludujàc: Kriton uczy, ˝e dobre Paƒstwo, Paƒstwo, które zas∏uguje na pos∏uszeƒstwo, wysoce ceni sobie pewnà „doz´” wolnoÊci s∏owa. To cenienie sobie wszelako nie jest tym samym, co uwa˝anie jej za najwy˝szà wartoÊç, czego domaga si´ Mill. I, w ka˝dym przypadku, omawiana „doza” wolnoÊci s∏owa jest ewidentnie niewielka w porównaniu z tym, czego domaga si´ symonicznie czysta doktryna. Zawiera w sobie prawo obywatela bynajmniej nie do tego, by myÊla∏ i mówi∏, co tylko zechce, ale raczej po prostu, by zosta∏ wys∏uchany – niekoniecznie wszelako ad nauseam, oraz bez ˝adnej danej z góry gwarancji, ˝e Paƒstwo nie ukarze go za wiar´ w to, co mówi podczas wys∏uchania. A to dlatego, 172 kendall 2/12/2011 11:35 Page 173 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E ˝e Paƒstwo przedstawione w Kritonie, Paƒstwo, dla którego Sokrates ˝àda∏ na koniec pos∏uszeƒstwa, jest wyraênie Paƒstwem, które oddaje cios dysydentowi, kiedy, wys∏uchawszy go, decyduje, ˝e jego dysydencja ma ten zakres czy charakter, by usprawiedliwiç kar´. Jednym s∏owem, jest to Paƒstwo, tak jak nasze w∏asne, gdy podejmuje dzia∏ania przeciwko komunistom, wymagajàce od swoich krytyków zdolnoÊci uÊwiadomienia sobie, ˝e wyznajà i g∏oszà pewne doktryny jedynie na swoje w∏asne znaczne ryzyko. Powróçmy teraz do symbolu Sokratesa Dêwigajàcego Âwiat, buntujàcego si´ przeciwko Zgromadzeniu, który wed∏ug mnie „le˝y u korzeni” tego rodzaju myÊlenia, jakie owocuje symonicznie czystà doktrynà wolnoÊci myÊli i s∏owa, i który, nadal wed∏ug mnie, jest autentycznym symbolem, tak jak wy∏ania si´ on z dramatu, przedstawionego nam przez Platona, nie nadajàcym si´ bynajmniej do wykorzystania w sposób, w jaki symbol nieautentyczny jest zawsze przedstawiany przez liberalnych doktrynerów. Najpierw wszelako s∏owo na temat tych ostatnich: Libera∏ deklaruje, ˝e Prawda jest dla niego najwy˝szà wartoÊcià. JeÊli jednak przyprzeç go do muru w kwestii jego zaanga˝owania w Prawd´, oka˝e si´, ˝e jest to zaanga˝owanie nie w takà Prawd´, jakà, powiedzmy, rozumia∏by pod tym poj´ciem Milton, ale raczej Prawd´ pojmowanà jako skrótowe wyra˝enie tego, co zdaniem libera∏ów jest procesem dochodzenia do Prawdy i pewnym poglàdem na histori´ tego procesu. Wed∏ug libera∏ów nigdy nie nadchodzi chwila, kiedy cz∏owiek mo˝e zatrzymaç si´ w swoich poszukiwaniach Prawdy i z jakàkolwiek wiarygodnoÊcià stwierdziç: „wiemy o tej prawdzie, ˝e jest p r a w o m o c n a i nie b´dzie podlega∏a rewizji w Êwietle nowych odkryç, jakie nadejdà jutro czy pojutrze”. Wed∏ug libera∏ów cz∏owiek co najwy˝ej czyni od czasu do czasu niewielki post´p w tym, co mo˝emy nazwaç a s y m p t o t y c z n y m z b l i ˝ a n i e m s i ´ d o P r a w d y; umys∏ libera∏a jest nawiedzony przez te sytuacje 173 kendall 2/12/2011 11:35 Page 174 WILLMOORE KENDALL z przesz∏oÊci, w których, jak wierzy, cz∏owiekowi nie uda∏o si´ dokonaç post´pu w tym sensie, poniewa˝ jednostk´ zdolnà zbli˝yç si´ do Prawdy spotka∏a m´czeƒska Êmierç ze strony pospólstwa. JeÊli poddaç go nieco wi´kszemu naciskowi, odkryjemy, ˝e nie jest on w stanie pojàç sytuacji odwrotnej – to znaczy takiej, w której pospólstwo mia∏o „racj´”, w szczególnym znaczeniu s∏owa „racja”, a jednostka, która ponios∏a m´czeƒskà Êmierç, „myli∏a” si´. W liberalnej ksi´dze historii, jednym s∏owem, zawsze jest Sokrates i Zgromadzenie, zawsze Sokrates, który ma „racj´”, i przeÊladujàcy go mot∏och, który si´ myli. Zawsze tedy Sokrates musi zostaç o c a l o n y, retrospektywnie i na przysz∏oÊç, przed Zgromadzeniem, które ex hypothesi nie jest w stanie Êcierpieç ˝adnej niezgody na jego „prawdy”, i zawsze ∏aknie krwi tych, co oÊmielajà si´ z nim nie zgadzaç. Gdyby Sokrates n i e z o st a ∏ ocalony, nast´pny ruch ku asymptotycznemu dà˝eniu do Prawdy musia∏by poczekaç na lepszà okazj´, kiedy to zostanie on ocalony, a Zgromadzenie jakoÊ powstrzymane przed rozlaniem jego krwi, tak by – i to jest punkt podstawowy – Sokrates m ó g ∏ k o n t y n u o w a ç swojà mow´. Wyrwanie Sokratesa z paszczy Zgromadzenia staje si´, w konsekwencji, historycznym imperatywem dla wszystkich, którzy kochajà i s∏u˝à Prawdzie. Ma∏o tego: problem „jak naprawiç spo∏eczeƒstwo?” redukuje si´ do problemu „jak ocaliç Sokratesa – k a ˝ d e g o Sokratesa – przed Zgromadzeniem, to znaczy, k a ˝ d y m Zgromadzeniem”, a ten z kolei do problemu „jak upewniç si´, ˝e ˝adna jednostka, która pragnie mówiç rzeczy z pewnoÊcià niemi∏e jej sàsiadom, nie zostanie uciszona, lub, co gorsza, ˝e najpierw pozwoli si´ jej mówiç, a potem ukarze si´ jà za to, ˝e oÊmieli∏a si´ myÊleç to, co powiedzia∏a”. Tym, co proponujà liberalne doktryny, jest jednym s∏owem stan rzeczy, w którym wszystkie jednostki mogà kontynuowaç swojà mow´, w nieskoƒczonoÊç i bezkarnie, wszystko jedno jak g∏´boko ich sàsiedzi byliby przekonani, ˝e zas∏ugujà na uciszenie lub kar´. 174 kendall 2/12/2011 11:35 Page 175 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E Ta postawa nie jest oczywiÊcie pozbawiona trudnoÊci: jeÊli zbli˝anie si´ do prawdy jest w istocie rzeczy w najlepszym wypadku asymptotyczne, i rzeczywiÊcie nigdy nie nadejdzie moment, w którym jakakolwiek pojedyncza prawda mog∏aby zostaç uznana za prawomocnà, to wynika z tego byç mo˝e, ˝e nie istnieje nikt Dêwigajàcy Âwiat. Stàd wydawa∏oby si´ tak˝e, ˝e retrospektywny osàd „Sokrates ma «racj´» a Zgromadzenie si´ «myli»”, jest bez znaczenia. Nie upierajmy si´ wszelako przy takim punkcie widzenia. Te trudnoÊci znikajà, kiedy przypomnimy sobie, ˝e istnieje dla libera∏ów jeden wyjàtek od za∏o˝enia, ˝e Prawda zawsze wyprzedza o jeden krok tych, co za nià podà˝ajà, a mianowicie aksjomat „wszystkie pytania sà pytaniami otwartymi”, stàd te˝ Sokrates z liberalnej mitologii jest dok∏adnie wyrazicielem tego aksjomatu. Jednym s∏owem: wszystkie pytania sà pytaniami otwartymi, poza pytaniem o to, czy wszystkie pytania sà pytaniami otwartymi, które jest – i zawsze by∏o – pytaniem zamkni´tym; Sokrates w to w i e r z y ∏; w ten sposób mo˝na nadaç sens twierdzeniu „Sokrates mia∏ racj´, a Zgromadzenie, które uwa˝a∏o, ˝e pewne pytania sà pytaniami zamkni´tymi, si´ myli∏o”. Moim nast´pnym zadaniem jest zwrócenie czytelnikowi uwagi na coÊ, co nazwa∏em autentycznym symbolem, tak jak wy∏ania si´ on z dramatu przedstawionego nam przez Platona, i uczynienie tego poprzez po∏àczenie tych akcentów, które twórcy fa∏szywego symbolu zignorowali. A mianowicie: 1) Sokrates z Obrony rozmyÊlnie wbija klin mi´dzy siebie i tych, którzy wierzà, ˝e Prawda zawsze wyprzeda nas o krok. Jego oskar˝yciele, powiada, „s∏owa prawdy nie powiedzieli”; to od niego, spieszy dodaç, Ateƒczycy „us∏yszà ca∏à prawd´”. Upiera si´, ˝e tym, co jest rzeczywiÊcie z∏e, pozostaje to, ˝e cz∏onkowie Zgromadzenia pozwolili g∏osicielom k∏amstw zaw∏adnàç swoimi umys∏ami; i dok∏adnie na tym gruncie, na jakim domaga si´ on 175 kendall 2/12/2011 11:35 Page 176 WILLMOORE KENDALL wys∏uchania, i odmawia uciszenia si´, demaskuje on te˝ g∏osicieli k∏amstw: „ich niewiedz´ ods∏ania i udawanie màdroÊci”1. 2) Sokrates uwa˝a si´ za cz∏owieka, który ma licznych wrogów, co jest byç mo˝e spójne z fa∏szywym symbolem; ale wrogowie ci sà nie tyle, przynajmniej na poczàtku, zwartym szeregiem jego sàsiadów, co osobami mo˝nymi i wp∏ywowymi. „Poszed∏em – opowiada – do kogoÊ z tych, którzy uchodzà za màdrych” i „próbowa∏em mu wykazaç, ˝e si´ tylko uwa˝a za màdrego, a nie jest nim naprawd´. No i stàd mnie znienawidzi∏ i on, i wielu z tych, co przy tym byli”. Sokrates wszelako nie poprawia swojego post´powania, jak móg∏by to uczyniç ktoÊ inny, kto chcia∏by uniknàç przysz∏ego starcia w ∏onie swojego spo∏eczeƒstwa: „potem tom ju˝ po kolei dalej chodzi∏, choç wiedzia∏em, i bardzo mnie to martwi∏o i niepokoi∏o, ˝e mnie zaczynajà nienawidziç”. 3) Sokrates dobrze rozumie, znowu od pierwszego momentu, proces, który ostatecznie doprowadzi do jego egzekucji – ale rozumiejàc to nie kiwnie nawet palcem, by go zatrzymaç, i staje si´ tym samym Êwiadomym twórcà stanu rzeczy, który prowadzi do jego Êmierci. (W uj´ciu Rousseau, ˝yczy sobie swojej kary nie pod koniec, kiedy jego sàsiedzi próbujà wymusiç na nim, by zapewni∏ sobie wolnoÊç, ale równie˝ wczeÊniej; co znaczy, ˝e ˝yczy on sobie gniewu, który prowadzi do tego wymuszania.) „Wielka przeciwko mnie nienawiÊç istnieje, i to z wielu stron (…) I to jest to, co mnie zgubi; (…) potwarz ze strony wielu i zawiÊç. One ju˝ i wielu innych i dzielnych ludzi zgubi∏y, a myÊl´, ˝e i gubiç b´dà. Zgo∏a nie ma obawy, ˝eby to na mnie stan´∏o”. I znowu: „Nie gniewajcie si´; ja mówi´ 1 Wszystkie cytaty pochodzà z: Platon, Obrona Sokratesa, w: Platon, Uczta, Eutyfron, Obrona Sokratesa, Kriton, Fedon, t∏um. W. Witwicki, Warszawa 1982. 176 kendall 2/12/2011 11:35 Page 177 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E prawd´. Nie ma takiego cz∏owieka, któremu by wasz lub jakikolwiek inny t∏um przepuÊci∏, je˝eli mu ktoÊ szlachetnie czo∏o stawia i nie pozwala na krzywdy i bezprawia w paƒstwie”. 4) Daleki od zaprzeczania oskar˝eniom, ˝e ma on wp∏yw na m∏odych ludzi w mieÊcie, Sokrates przyznaje si´ do winy, i twierdzi, ˝e stali si´ oni g∏osicielami s∏owa, które on im g∏osi∏: „chodzà za mnà m∏odzi ludzie, którzy najwi´cej majà wolnego czasu, synowie co najbogatszych obywateli; nikt im chodziç nie ka˝e, ale oni lubià s∏uchaç, jak si´ to ludzi bada, a nieraz mnie naÊladujà na w∏asnà r´k´ i próbujà takich badaƒ na innych”. I, mirabile dictu, „których oni na spytki biorà, gniewajà si´ na mnie”. 5) Sokrates lepiej byç mo˝e ni˝ jakikolwiek inny komentator, z wyjàtkiem doktora Johnsona, rozumie, czemu spo∏eczeƒstwa nie mogà przyjàç, w odniesieniu do propagowania opinii, które uwa˝a si´ za niemoralne, polityki, jakà setki lat póêniej przypisze im Mill: „dobro – powiada – czyni ich sàsiadów dobrymi, a z∏o z∏ymi”. Albo znowu: „jeÊli cz∏owiek, z którym jest zepsuty (…) bardzo prawdopodobne, ˝e mnie skrzywdzi”. 6) Tak d∏ugo jak sprawa toczàca si´ mi´dzy Sokratesem a Zgromadzeniem dotyczy Prawdy, dotyczy ona r e l ig i j n e j Prawdy, a nie wyprzedzajàcej o krok swoich wyznawców „naukowej prawdy Galileusza (mog´ te˝ dodaç przy okazji, ˝e nie istnieje ˝adne zjawisko w naszych czasach, które wymaga wi´kszego przemyÊlenia ni˝ wysi∏ki naszych profesorów filozofii, by wyjaÊniç religijne fragmenty w Dialogach Platona). „[GdybyÊcie] mi powiedzieli – zwraca si´ do Zgromadzenia – Sokratesie (…) my (…) ci´ uwolnimy, pod tym jednak˝e warunkiem, abyÊ si´ nigdy wi´cej takimi poszukiwaniami nie bawi∏ ani nie filozofowa∏ dalej, a jeÊliby ci´ znowu na tej robocie schwytano, to zginiesz – jeÊlibyÊcie mnie, jak mówi´, pod tymi warunkami puÊciç mieli, to bym wam 177 kendall 2/12/2011 11:35 Page 178 WILLMOORE KENDALL powiedzia∏, ˝e ja was, obywatele, kocham ca∏ym sercem, ale pos∏ucham boga raczej ani˝eli was i póki mi tchu starczy, póki si∏, bezwarunkowo nie przestan´ filozofowaç i was pobudzaç”. Nie pragnie on te˝, zauwa˝my, by sprawa mi´dzy nim a s´dziami znikn´∏a z widoku, by zosta∏a „za∏agodzona”: „nie wstydzisz si´ dbaç i troszczyç o pieniàdze, abyÊ ich mia∏ jak najwi´cej, a o s∏aw´, o czeÊç, o rozum i prawd´, i o dusz´, ˝eby by∏a jak najlepsza, ty nic dbasz i nie troszczysz si´ o to? (…) I tak b´d´ robi∏ (…) i swoim, i obcym, a tym bardziej swoim, boÊcie mi bli˝si krwià. Tak rozkazuje bóg, dobrze sobie to pami´tajcie, a mnie si´ zdaje, ˝e wy w ogóle nie macie w paƒstwie nic cenniejszego ni˝ ta moja s∏u˝ba bo˝a. Bo przecie˝ ja nic innego nie robi´, tylko chodz´ i namawiam (…) ˝eby si´ ani o cia∏o, ani o pieniàdze nie troszczy∏ jeden z drugim przede wszystkim, ani tak bardzo jak o dusz´, aby by∏a jak najlepsza (…) Wi´c jeÊli tak mówi´ i tym m∏odzie˝ psuj´, to mo˝e byç, ˝e to sà rzeczy szkodliwe”. Sà zatem, innymi s∏owy, nauczyciele i nauczyciele. Niektórzy z nich sà „szkodliwi”, a pytanie „którzy nauczyciele sà szkodliwi?” nie jest (pace akceptowana opinia w naszych w∏asnych czasach, dotyczàca akademickiej „wolnoÊci”) ani g∏upie, ani niew∏aÊciwe. 7) Sokrates nie jest ani troch´ bardziej ch´tny do za∏agodzenia sporu mi´dzy nim a Zgromadzeniem ni˝ do „wyg∏adzania rzeczy”: tym, czego ˝àda od Ateƒczyków, nie jest naprawienie takiego czy innego poszczególnego z∏a, bàdê niesprawiedliwoÊci, ale drastyczna zmiana ca∏ego ich sposobu ˝ycia – zmiana, co wi´cej, która nie mo˝e byç kwestià „negocjacji” lub „kompromisu”, poniewa˝ zosta∏a przekazana przez Boga. Ateƒczykom nie wolno obraziç „boga za to, ˝e was obdarowa∏, je˝eli na mnie wyrok Êmierci wydacie. (…) I zdaje mi si´, ˝e (...) dla miasta ja w∏aÊnie jestem, od boga mu przydany (…) ja, który was ciàgle budz´ i nak∏aniam, i zawsze besztam ka˝dego 178 kendall 2/12/2011 11:35 Page 179 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E z osobna po ca∏ych dniach”. I znowu: „˝e ja jestem w∏aÊnie taki i ˝e mnie bóg da∏ miastu, to mo˝e i stàd zmiarkujecie: przecie˝ to nie jest zwyczajna ludzka rzecz, ˝e ja o swoje sprawy zgo∏a nie dbam (…) i to ju˝ od tylu lat, a ciàgle jestem waszym dobrem zaj´ty. (…) i ka˝dego namawiam, ˝eby dba∏ o dzielnoÊç”. I ponownie: „a mnie to (…) bóg nakaza∏ robiç i przez wró˝by i sny, i na wszystkie sposoby, jakimi zrzàdzenie boskie zwyk∏o kiedykolwiek cz∏owiekowi rozkazywaç. To jest, obywatele, i prawda, i dowieÊç tego ∏atwo”. 8) Zgromadzenie n i e u w a ˝ a, ˝e zna odpowiedê na wszystkie te pytania: cierpliwie wys∏uchuje Sokratesa, kiedy ten sk∏ada swojà skarg´ i ostatecznie przesàdza jego los 280 g∏osami przeciwko 220. „Gdyby tylko trzydzieÊci skorupek by∏o pad∏o w drugà stron´ – zaznacza Sokrates – by∏bym uwolniony”. Kontrujàc postulat Meletosa wydania wyroku Êmierci Sokrates „zuchwale” i „arogancko” (te przys∏ówki pochodzà od Richarda Livingstone’a, który opisa∏ g∏´bokie animozje mi´dzy cz∏onkami Zgromadzenia) sugeruje, by przeg∏osowano dla niego kar´ w postaci, wyobraêcie sobie, Êrodków na utrzymanie z Prytaneum. S∏usznie mo˝na by si´ spodziewaç po Zgromadzeniu, ˝e odp∏aci mu za jego „zuchwa∏oÊç” i „arogancj´”, ale wszystkim, na co pozwala sobie Livingstone, jest powiedzenie, ˝e „by∏o ono naturalnie zirytowane i ˝e wyrok Êmierci zapad∏ jeszcze wi´kszà liczbà g∏osów”. Co wi´cej, w przerwie pomi´dzy tymi dwoma g∏osowaniami Sokrates jeszcze ostrzej ni˝ wczeÊniej podkreÊla∏ dystans, jaki dzieli go od jego oskar˝ycieli, i umys∏ów, jakie jego oskar˝yciele posiedli: „je˝eli powiem, ˝e to jest niepos∏uszeƒstwo wzgl´dem boga i ja dlatego nie mog´ siedzieç cicho, to mi nie uwierzycie; powiecie, ˝e to drwiny. A je˝eli powiem, ˝e to w∏aÊnie jest najwi´ksze dobro dla cz∏owieka: ka˝dego dnia rozprawiaç o dzielnoÊci (…) a bezmyÊlnym ˝yciem cz∏owiekowi ˝yç nie warto [czyli 179 kendall 2/12/2011 11:35 Page 180 WILLMOORE KENDALL takim ˝yciem, jakie wiodà jego s´dziowie], jeÊli to powiem, to tym mniej b´dziecie mi wierzyli”. 9) Daleki od bycia pierwszà z brzegu jednostkà, która nie poddaje si´ uciszaniu przez jakikolwiek mot∏och, Sokrates Platona ma „racj´”, poniewa˝ S∏owo, które niesie, jest p r a w d z i w e, a jest prawdziwe, poniewa˝ jest b o s k i m d a r e m. Zgromadzenie Platona, podobnie, „myli si´”, poniewa˝ odrzuca S∏owo, nie dlatego, ˝e odmawia uznania wszystkich pytaƒ za pytania otwarte. Sokrates, w istocie rzeczy, nawo∏uje do uznania za zamkni´te ca∏ego szeregu pytaƒ, które Zgromadzenie, pot´piajàc go, postanawia pozostawiç otwarte. Czemu? Jak pokazujà nasze wyimki, prawda, której Sokrates jest g∏osicielem, jest p r a w d à o b j a w i o n à i jej przyj´cie nie powinno byç kwestionowane. 10) Roztaczany nam przez Platona dramat jest, jak mi si´ wydaje, zaplanowany na dwóch poziomach, które muszà zostaç wyraênie odró˝nione, jeÊli mamy pojàç nauczanie, do jakiego nas zach´ca. Mamy, po pierwsze, wzruszajàco opowiedzianà histori´ o pora˝ce boskiej misji – w której, jak twierdz´, akcent zosta∏ po∏o˝ony przez dramaturga na absolutnà nieuchronnoÊç tej pora˝ki. Sokrates posiad∏ prawd´ duszy i m u s i spróbowaç zakomunikowaç jà swoim sàsiadom. Jego sàsiedzi odrzucajà jà, ale w ˝adnym miejscu Platon nie daje do zrozumienia, by byli zdolni do czegokolwiek innego, lub ˝e nad przepaÊcià, która dzieli ich od Sokratesa, mo˝na przerzuciç most. Jest to w zdumiewajàcym stopniu ta sama historia, co opowieÊç o ewangelistach, z tym samym nauczaniem (a to, czy dostajemy jà z ust nauczyciela czy te˝ narratora, jest najwyraêniej oboj´tne), „wybacz im, bo nie wiedzà, co czynià”. Tym, co naznacza fa∏szywy symbol jako fa∏szywy jest to, ˝e pozostaje on wytworem i narz´dziem ludzi, którzy n i e w y b a c z y l i Ateƒczykom. (Platon, który nie móg∏ wiedzieç, ˝e nad przepaÊcià mi´dzy 180 kendall 2/12/2011 11:35 Page 181 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E nauczycielem i sàsiadem mo˝na przerzuciç most za pomocà pokuty, musi – inaczej ni˝ narratorzy Ewangelii – zostawiç to takim, jakie jest.) JeÊli chodzi o drugi poziom, o jakim mówi´ – literatura dotyczàca Obrony wydaje mi si´, ogólnie rzecz bioràc, przeoczaç ten pierwszy i b∏´dnie rozumieç drugi – nasz dramaturg stawia przed nami, tak jak ja go odczytuj´, problem o ca∏kowicie odmiennym charakterze, a mianowicie: co, abstrahujàc od ca∏ej naszej wiedzy o boskim charakterze misji Sokratesa, by∏o stawkà w sporze mi´dzy Sokratesem a Zgromadzeniem, tak jak kwestia ta musia∏a jawiç si´ samemu Zgromadzeniu, i czego t e o r i a p o l i t y c z n a musi nauczyç si´ ze sposobu rozwiàzania tej sprawy przez Zgromadzenie? Tutaj, tak jak w Kritonie, Platon przedstawia nam pewien model, paradygmat stale powtarzajàcej si´ politycznej decyzji, który, jeÊli spo∏eczeƒstwa b´dà w stanie wymyÊliç go màdrze, musi byç pojmowany na poziomie etycznie neutralnej politycznej teorii. Cechami c h a r a kt e r y s t y c z n y m i tego modelu sà: 1) Sokrates, w oczach cz∏onków Zgromadzenia, jest r e w ol u c y j n y m agitatorem – bynajmniej nie pierwszym, z jakim mieli do czynienia, i bynajmniej nie ostatnim. Sokrates wzywa ich do porzucenia swojego sposobu ˝ycia, do zaprzestania skupiania si´ na rzeczach tak trywialnych, jak zarabianie na chleb i s∏awa, oraz do poÊwi´cenia si´ dyskusji na temat dzielnoÊci. 2) Sokrates opiera swoje ˝àdanie rewolucyjnej zmiany ateƒskiego sposobu ˝ycia na napastliwej podstawie, którà mia∏ mo˝liwoÊç wybraç: ich obecny sposób ˝ycia jest „˝yciem, jakim ˝yç nie warto”. 3) Sokrates, wbijajàc im do g∏owy bezwartoÊciowoÊç i bezcelowoÊç ateƒskiego sposobu ˝ycia, uderza w ich najczulszy punkt, a mianowicie w zaufanie do ludzi, których 181 kendall 2/12/2011 11:35 Page 182 WILLMOORE KENDALL 4) 5) 6) 7) 8) najbardziej szanujà i podziwiajà: wyszukuje takich ludzi i, w obecnoÊci innych Ateƒczyków, którzy si´ temu przyglàdajà, dowodzi – dla w∏asnej satysfakcji przynajmniej – ˝e nie posiedli oni ˝adnej z dwóch cech, które si´ im przypisuje, a mianowicie màdroÊci i dzielnoÊci. Sokrates otacza si´ grupà m∏odych ludzi, którzy go „naÊladujà”. Jak wieloma? Ateƒczycy nie mogà co do tego mieç pewnoÊci. Jak ci m∏odzi ludzie go naÊladujà? Dok∏adnie poprzez upieranie si´, ˝e umys∏y Ateƒczyków zosta∏y „zaw∏adni´te” przez „fa∏szywych nauczycieli”. Sokrates upiera si´, ˝e m u s i byç rewolucyjnym agitatorem. ˚e istnieje pewien „wewn´trzny g∏os”, który go ku temu przywodzi. Dzia∏a on, jak zauwa˝yliÊmy, na boskie polecenie, i b´dzie winien niepos∏uszeƒstwa bogu, jeÊli nie zwróci Ateƒczykom uwagi na bezwartoÊciowoÊç ich sposobu ˝ycia. Co wi´cej, Ateƒczycy muszà uwierzyç mu na s∏owo w kwestii boskiego charakteru jego misji: kiedy ˝àdajà od niego znaku, ˝e jest darem Boga, wszystkim, na co mo˝e on wskazaç, jest jego ubóstwo. Sokrates odmawia dyskutowania z Ateƒczykami na temat jakiegokolwiek modus vivendi, nawet kiedy ci dajà mu jasno do zrozumienia, ˝e sà zm´czeni jego ∏apaniem ich za guzik i karceniem; wydaje si´, ˝e nigdy nie przychodzi mu do g∏owy, ˝e rani uczucia Ateƒczyków, lub jest m´czàcy. Nauczanie Sokratesa jest dla Ateƒczyków niezrozumia∏e; a˝eby je pojàç musieliby rzuciç wyzwanie wszystkim aksjomatom, na jakich si´ wychowali. Co gorsza, Sokrates zrównuje ka˝dà prób´ trzymania si´ kurczowo ich aksjomatów zarówno ze z∏oÊliwoÊcià, jak i g∏upotà. Sokrates wydaje si´ próbowaç og∏upiaç Ateƒczyków, dowodziç im, ˝e gorsza racja jest lepsza. Jest to model, którego przypuszczalnie ˝aden szczegó∏ nie pozostaje przypadkowy: dorównuje on paradygmatycznie sy- 182 kendall 2/12/2011 11:35 Page 183 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E tuacji ka˝dego spo∏eczeƒstwa, wyst´pujàcego przeciwko ka˝demu rewolucyjnemu agitatorowi; nie mo˝e byç lepszego dowodu na ubóstwo postplatoƒskiej teorii politycznej ni˝ fakt, ˝e zyska∏a ona tak niewielkà uwag´. Pozostaje po prostu jedynie zapytaç, jakie alternatywy, w sferze politycznego podejmowania decyzji, nam on wyklarowuje, jakie Êwiat∏o rzuca na nauczanie Platona, oraz, przede wszystkim, co w jego kontekÊcie mamy uczyniç z ukrytym ˝àdaniem ze strony tych, którzy kupczà fa∏szywym, a nie rzeczywistym symbolem Sokratesa i Zgromadzenia, by Zgromadzenie pozwoli∏o Sokratesowi kontynuowaç mow´. Cz∏onkowie Zgromadzenia majà wyraênie trzy otwarte przed nimi alternatywy. Pierwsza, uciszyç Sokratesa, co mogà uczyniç jedynie, jeÊli sà gotowi zabiç go, jeÊli odmówi zamilkni´cia (jak musi odmówiç). Druga, rozpoczàç proces zmiany swojego sposobu ˝ycia, czego domaga si´ od nich rewolucyjny agitator Sokrates. Trzecia, „tolerowaç” go. WÊród tych alternatyw, jak wiemy, wybierajà pierwszà, i od tamtej pory zawsze ju˝ towarzyszyç im b´dzie pogarda (ze strony tych, którzy uwa˝ajà si´ za intelektualnie i moralnie lepszych, i nie wahajà si´ ich osàdzaç) za to, ˝e n i e w y b r al i trzeciej opcji. Ale, co moim zdaniem zdumiewajàce, doÊç ∏atwo wybacza im si´ to, ˝e nie wybrali drugiej alternatywy. Dlaczego jest to zdumiewajàce? Poniewa˝, kiedy mamy przed sobà model Platona, komentarz, jaki si´ nasuwa, brzmi: wyjàwszy zakres, w jakim Ateƒczycy sà gotowi rozwa˝yç drugà alternatyw´ (to znaczy wprowadziç rewolucyjne zmiany, jakich domaga si´ Sokrates), mogà przyjàç trzecià alternatyw´ tylko poprzez wyrzeczenie si´ jedynych obowiàzków, jakie mogà uznaç za i c h obowiàzki. I to z co najmniej dwóch przyczyn. Pierwsza to taka, ˝e tolerowanie Sokratesa – pami´tajmy o tych m∏odych ludziach, którzy go naÊladujà – jest wystawieniem si´ na ryzyko, ˝e rewolucja, której teraz mo˝na zapobiec przemyÊlanym wyborem, wybuchnie w przysz∏oÊci, poniewa˝ ci, którzy jej pragnà, stanà si´ 183 kendall 2/12/2011 11:35 Page 184 WILLMOORE KENDALL w koƒcu dostatecznie silni, by jà narzuciç; i jest to ewentualnoÊç, z jakiej akceptowalnoÊcià mo˝emy równie dobrze zmierzyç si´ teraz, jak i póêniej. Druga przyczyna jest taka, ˝e w ˝adnym wypadku Sokrates nie pozwala Ateƒczykom (vide model) po prostu go tolerowaç. Poniewa˝ jest on rewolucyjnym agitatorem sans peur, uczepi si´ tolerowania go jak dêwigni uruchamiajàcej jego rewolucj´, i b´dzie w ka˝dym momencie przek∏ada∏ naszà trzecià alternatyw´ na zalà˝ek drugiej alternatywy. Jest oczywiÊcie tak, i sà po temu dobre powody, ˝e nikt nie wzywa Ateƒczyków, retrospektywnie, do przyj´cia drugiej alternatywy, i nasz model mówi nam, czemu tak si´ dzieje. Ateƒczycy tworzà s p o ∏ e c z e ƒ s t w o, które ucieleÊnia pewien s p o s ó b ˝ y c i a, sam z kolei b´dàcy ucieleÊnieniem d ó b r, jakie szanujà, i w i e r z e ƒ, jakie wyznajà. Pytanie: „Jakie sà n a s z e obowiàzki?”, nie mo˝e mieç dla nich innego znaczenia, jak: „Co musimy robiç, by zachowaç to spo∏eczeƒstwo i jego sposób ˝ycia, jego dobra, jego aksjomaty, jego wartoÊci?”. Mo˝emy co najwy˝ej zapytaç ich – my, dysponujàcy paradygmatycznym modelem sposobu, w jaki dzia∏a Sokrates – czy otworzà nieco swoje umys∏y na propozycj´ takich czy innych udoskonaleƒ swojego sposobu ˝ycia, takie czy inne ulepszenia, które (Platon zostawia w Prawach przestrzeƒ na takie ulepszenia w swoim idealnym paƒstwie praw) umo˝liwià sposobowi ˝ycia w spo∏eczeƒstwie stawanie si´ stopniowo jak najlepszym. Dla kontrastu, pytanie ich, czy odrzucà swój sposób ˝ycia, czy dokonajà rewolucji, jakiej domaga si´ od nich rewolucyjny agitator, jest wymaganiem, by rozmyÊlnie uczynili coÊ, co mogà postrzegaç jedynie jako nieodpowiedzialne i niemoralne, co wi´cej, coÊ, czego uczynienie powa˝nie rozwa˝aliby jedynie do takiego stopnia, w jakim nastàpi∏by zanik ich spo∏eczeƒstwa, lub w jakim mia∏oby ono przestaç byç spo∏eczeƒstwem. I teraz: te same rozwa˝ania, twierdz´, zmuszajà Ateƒczyków nie tylko do odrzucenia programu Sokratesa, ale tak˝e 184 kendall 2/12/2011 11:35 Page 185 N A R Ó D KO N T R A S O K R AT E S R A Z J E S Z C Z E do odmowy tolerowania go. Nie mogà tolerowaç go na podstawie tego, ˝e wszystkie pytania sà pytaniami otwartymi, poniewa˝ to pytanie, którym si´ zajmujemy: „czy ich sposób ˝ycia jest wart zachowania?” jest dla nich pytaniem z a m kn i ´ t y m, i sta∏o si´ zamkni´tym ju˝ w chwili, gdy Ateƒczycy stali si´ spo∏eczeƒstwem. Nie mogà tolerowaç Sokratesa na podstawie tego, ˝e jest nieszkodliwy, poniewa˝ w tym konkretnym wypadku ma on zwolenników, którzy mogà, jeÊli nie zaprzestanie agitacji, staç si´ nazajutrz liczniejsi, a pojutrze wystarczajàco liczni, by znaleêç si´ poza kontrolà i przejàç oraz zniszczyç ateƒski sposób ˝ycia. Pozwolenie Sokratesowi na dalsze przemawianie, zwa˝ywszy na jego zdolnoÊç do fascynowania sobà m∏odych ludzi, którzy ch´tnie dajà mu si´ przekonaç, jest p r o s z e n i e m s i ´ o niebezpieczeƒstwo, a zatem jest nie mniej nieodpowiedzialne i niemoralne ni˝ dokonanie Sokratesowej rewolucji. (Podzielajà oni, tak jak widzieliÊmy, co najmniej jedno przekonanie Sokratesa, a mianowicie: „JeÊli cz∏owiek, z którym musz´ ˝yç, jest zepsuty (…) bardzo prawdopodobne jest, ˝e mnie skrzywdzi”.) Jednym s∏owem: Ateƒczycy mogà powiedzieç sobie, ˝e Sokrates jest nieszkodliwy tylko jeÊli uznajà go za ca∏kowicie nieskutecznego. A to, jak mówi nam model, nie jest mo˝liwe. JeÊli zatem nie uda im si´ uciszyç Sokratesa, zgodzà si´ w efekcie na jego rewolucj´. Decydujà, ˝e tego nie uczynià. Odrzucajà szlachetnà „dla ciebie i dla mnie” alternatyw´, którà przedstawia im Sokrates. JeÊli czyniàc to odwracajà si´ od samego Boga, musimy si´ nauczyç wybaczaç im, i ca∏y czas pami´taç, ˝e wiernie spe∏niajà obowiàzki zwiàzane z ich pozycjà – w taki sposób, w jaki z koniecznoÊci muszà te obowiàzki rozumieç. By∏oby g∏upotà – jak uczy nas model – i nie mia∏oby ˝adnego znaczenia, wymaganie od nich czegoÊ wi´cej. Sposób ˝ycia, jaki chcà zachowaç, by∏, jeÊli chodzi o pozosta∏e sprawy, drugim z kolei najcenniejszym sposobem ˝ycia, do jakiego nak∏ania∏by ich Sokrates, i stanowi∏, co byç mo˝e jest tu wa˝niejsze, 185 kendall 2/12/2011 11:35 Page 186 WILLMOORE KENDALL realnà mo˝liwoÊç, czego nie mo˝na powiedzieç o sposobie ˝ycia Sokratesa. To on ukszta∏towa∏ Sokratesa. To on ukszta∏towa∏ samego Platona i Kritona, oraz reszt´ spoÊród tych dwustu dwudziestu g∏osujàcych. Byç mo˝e drugim najlepszym, ale przewa˝nie bezwartoÊciowym, zadaniem dla teorii politycznej, jest próba odkrycia, jak zbudowaç – i zachowaç – dobre miasto.