kAgnieszka Kręglicka Restauratorka, wspólnie z bratem prowadzi w

Transkrypt

kAgnieszka Kręglicka Restauratorka, wspólnie z bratem prowadzi w
k
Agnieszka Kręglicka
Restauratorka, wspólnie z bratem prowadzi w Warszawie kilka restauracji
i firmę cateringową, dziennikarka kulinarna, promotorka lokalnych produktów
i producentów, twórczyni targu rolniczego w warszawskiej Fortecy.
Uważa Pani, że za lokalne produkty
rolne, kupowane u lokalnych producentów warto zapłacić więcej? Czy
nie jest wygodniej i taniej kupić je
w najbliższym supermarkecie?
domowych serach, przetworach,
wędlinach. Smakują o wiele lepiej,
a co więcej, za każdym razem inaczej.
Warto odkrywać te smaki i zdrowo
jest cieszyć się nimi.
Jedzenie to taka przyjemność, która
nie znosi monotonii. Jedzenie jest
jak podróże, miejsce odwiedzane raz
za razem, bardzo szybko się nudzi.
Nawet kawior, gdyby objadać się nim
codziennie, z pewnością szybko by
obrzydł. W jedzeniu szukamy czegoś,
co będzie wyjątkowe i na swój sposób niepowtarzalne. Takie właśnie są
produkty lokalne.
Wielu jest takich odkrywców?
Żywność produkowana masowo
kosztuje taniej. Co z tego, skoro
przemysłowo hodowany kurczak
z wielkiego sklepu smakuje dokładnie tak samo w Polsce, na Węgrzech,
w Turcji i każdym innym miejscu na
ziemi. Swojski, grzebiący kurczak,
chodzący sobie po ogródku
babci smakuje zupełnie inaczej i zapewniam, o wiele lepiej! Na pewno
warto takiego kurczaka poszukać na
targu i zapłacić za niego więcej. Jeśli
jesteśmy oszczędni, też nie powinniśmy się martwić. Zaoszczędzimy
krocie skracając łańcuch pośredników.
To samo można powiedzieć o prawdziwych ekologicznych warzywach,
Bardzo wielu. Myślę, że organizowane przeze mnie w Warszawie targi
dobrze to pokazują. Jest ogromne
zapotrzebowanie za zdrową, sprzedawaną bezpośrednio przez producentów, żywność i teraz musimy tylko
sprawić, żeby i na wsi świadomość
tego stała się bardziej powszechna.
Rolnicy muszą zrozumieć, że produkcja ekologicznej żywności może być
znakomitym biznesem.
Współcześni konsumenci chcą kupować produkty „prawdziwe” – nie
masowe, nie z importu, nie mrożone,
ale sezonowe, świeże i stąd! To jest
chyba zadanie na najbliższe lata –
uświadomić ludziom na wsi wartość
tego, co robią. My, odbiorcy nie
chcemy tylko żywności produkowanej według zasady – „tanio i dużo”.
Jedzenie dobrej jakości może kosztować więcej.
Czy produkowane w domach przetwory, wędliny i sery są w stanie
spełnić wyśrubowane europejskie
przepisy i normy, regulujące produkcję żywności?
Oczywiście. Taka produkcja jest
znacznie zdrowsza od przemysłowej. I wcale nie wymaga stalowych
ścian ani komputerowo sterowanych
temperatur – produktami domowych
wytwórni ludzie żywili się od wieków,
ciesząc się przy tym doskonałym
zdrowiem. Przepisy w tej dziedzinie
powinny być zdroworozsądkowe
i o wiele łagodniejsze niż dla przetwórstwa przemysłowego.. O to też
powinniśmy wspólnie powalczyć
– tym razem edukując urzędników
i prawodawców.
I tu widzi Pani zadanie dla Funduszu?
Nie tylko tu. Fundusz zrobił już
bardzo wiele, ale zadań mamy przed
sobą jeszcze więcej. Moje osobiste doświadczenia z Funduszem są
bardzo dobre, współpracuję z nim
od dawna i współpraca ta zawsze
układała się doskonale. Wspólnie
zorganizowaliśmy przed laty akcję
szkoleń dla kucharzy szkół gastronomicznych, którzy mieli pracować z lokalnymi produktami. Niektóre z tych
szkoleń prowadziłam osobiście. Słyszałam, że ich uczestnicy do tej pory
wspominają pierogi z żółtkiem jajek
kury zielononóżki – zrobiliśmy ich
tyle, że na koniec nie mogliśmy ich
przejeść! A wstążki dyni marynowane w oleju rzepakowym – to dopiero
było dobre!
Uczestnicy warsztatów kulinarnych,
organizowanych
przez EFRWP.
A jakie są Pani ulubione polskie
dania?
Pochodzę z Lubelszczyzny, więc pierogi z kaszą gryczaną i białym serem
są dla mnie najlepszymi pierogami
na świecie. To dla mnie smak dzieciństwa. Myślę, że każdy z nas tak
ma. Jedzenie to nie tylko składniki
odżywcze, ale przede wszystkim
wspomnienia i emocje. I chodzi nie
tylko o smak dań, ale też o relacje ze
sprzedawcą.
Gdy kupujemy na małym, lokalnym
targu, od producenta którego znamy,
wtedy mamy do niego zaufanie. Jeśli
ma być w naszym jedzeniu dobra,
zdrowa energia, to ona pochodzi
właśnie z tej relacji. Dlatego naprawdę warto, nawet mieszkając w dużym mieście, wybrać się co kilka dni
na targ i kupić owoce i warzywa od
tego, kto je uprawiał, zasiał i zebrał!