Opis trasy WAPM. Drugi dzień - 6 sierpnia
Transkrypt
Opis trasy WAPM. Drugi dzień - 6 sierpnia
WAPM - Grupa Zielona Opis trasy WAPM. Drugi dzień - 6 sierpnia Autor: Administrator 22.07.2006. Zmieniony 06.08.2010. Pobudka brutalnie kończy marzenia senne o ciepłym łóżeczku. Służby pielgrzymki są już na nogach od dłuższego czasu. Trzeba zapakować sprzęt na samochody, zwinąć namioty, dostarczyć do grup naprawiany w nocy sprzęt nagłaśniający. Najwcześniej wstali "Przewodasy" (patrz Słownik Gwary Pielgrzymkowej w menu po lewej). Z Bazy w Czarnowie muszą dotrzeć do Wiejcy i Gawartowej Woli, by przygotować grupy do wymarszu. Spod Bazy wraz z pierwszą grupą rusza krzyż. Pielgrzymi w pośpiechu kończą poranny posiłek. Niektórzy będą musieli odłożyć wzmocnienie kaloryczne do pierwszego postoju w Pawłowicach. Mimo iż jest raczej chłodno, pielgrzymi rozgrzewają się szybkim marszobiegiem w pogoni za swoimi grupami. "Bracie! Czy biało-czarna (można wstawić dowolny kolor) już poszła?" - słychać zewsząd. Tymczasem grupy nabierają zwykłego rytmu, dyskretnie dyktowanego przez przewodników trasy. W ciszy poranka, wśród pól i pochylonych nad szosą starych drzew pięknie brzmią słowa porannego pacierza i chóralnie śpiewanych Godzinek. W takim modlitewnym po sześciokilometrowym marszu wchodzimy do Pawłowic. Parafia istnieje od XV w. Obecny kościół zbudowany został w latach 1802-1805 z fundacji Józefa Rusieckiego. Na uwagę zasługuje obraz św. Bartłomieja Apostoła - patrona parafii, umieszczony w głównym ołtarzu jako zasuwa na rzeźbiony krucyfiks. Obraz namalował po roku 1900 Józef Chełmoński. Ten bardzo znany artysta osiadł w Kuklówce na Mazowszu. Obraz w Pawłowicach przedstawia świętego starca o siwych włosach, przywiązanego do drzewa. Ciemnoskóry oprawca kaleczy nożem obnażoną rękę (według tradycji apostoł został odarty ze skóry). Po pół godzinie porannego dosypiania rozdzierająco dla niektórych pielgrzymów brzmi głos dzwonu kościelnego, oznajmiając moment wymarszu. Grupy nocujące w Gawartowej Woli nie zatrzymują się w Pawłowicach zdążając w kierunku Niepokalanowa. Jeszcze niespełna 5 km, a trzeba zdążyć na Mszę św. w sanktuarium. Prawdopodobnie tradycyjnie będzie ją odprawiał Ks. Bp Kraszewski. Nie wypada się spóźnić, a przed nami przecież pierwsze "wąskie gardło" na trasie, czyli przekroczenie w poprzek szosy poznańskiej w Paprotni. To pierwszy naprawdę ważny sprawdzian dla GS-ów. Jeśli nie będzie policji, operację tamowania szybkiego ruchu trzeba będzie przeprowadzić samodzielnie. Radiotelefony i żółte, odblaskowe kamizelki wydają się wystarczającymi narzędziami do dokonania tego delikatnego zabiegu. Niebagatelną rolę gra doświadczenie GS-ów, choć korek na poznańskiej jest więcej niż pewny. Liczymy na wyrozumiałość i życzliwość kierowców. Jak dotąd ta wiara nas nie zawiodła. Wejście do Niepokalanowa tradycyjnie jest rozśpiewane. Po wejściu na teren sanktuarium rozpoczyna się Eucharystia. Na uliczkach przed bazyliką tłoczą się auta rodziców, którzy postanowili sprawdzić, jak idzie się ich pociechom. Msza św. potrwa pewnie długo, bowiem Bp Kraszewski ma zwyczaj przedłużać kazanie, jeśli tylko jest piękna pogoda. Na "zamku" na przejeździe kolejowym działają GS-y. Oni będą uczestniczyć we Mszy św. dopiero wieczorem w klasztorze w Miedniewicach. Klasztor w Niepokalanowie ma dość krótką, choć bogatą tradycję. Na początku była darowizna księcia Jana Druckiego-Lubeckiego, który ofiarował 5 morgów ze swego majątku w Teresinie na rzecz przyszłego klasztoru. Święty Maksymilian postawił figurkę Niepokalanej w 1927 roku. Potem zaczęły powstawać pierwsze drewniane domki, skromne baraki. Tak w ciągu 20 lat powstało centrum ruchu maryjnego w Polsce. Tu utworzono najnowocześniejszy ośrodek poligraficzny wydający tygodnik "Rycerz Niepokalanej". Tu otwarto katolicką radiostację. Tu planowano lotnisko. W czasie drugiej wojny światowej wielu franciszkanów ginie w obozach zagłady. Męczeńską śmierć w Oświęcimiu ponosi o. Maksymilian. Potem sowieckie samoloty bombardują budującą się świątynię. Po wojnie trzeba zaczynać od nowa. Powstaje monumentalna świątynia nawiązująca do form klasycystycznych. Niepokalanów to największy w Polsce klasztor, liczący kilkuset zakonników, ze wszystkim, co potrzeba do życia: z ogrodem, sadem, piekarnią, stolarnią, drukarnią, księgarnią, boiskiem sportowym, strażą pożarną a nawet cmentarzem. Co ciekawe, żadna oficjalna mapa Polski nie zawiera nazwy Niepokalanów. Wieś nazywa się Paprotnia, miejscowa stacja PKP Teresin, a chodzi o tę samą miejscowość. Z Niepokalanowa, wśród dźwięków gitar i chóralnych śpiewów, pielgrzymka rusza do Szymanowa. Do przejścia jest niecałe 6 km. Na tym etapie rozważane są konferencje duchowego programu pielgrzymki. Otuchy zmęczonym południowym skwarem pielgrzymom dodaje myśl o odpoczynku i obiedzie w Szymanowie, w klasztorze sióstr Niepokalanek. Przed posiłkiem jednak pierwsza grupa nawiedza kościół p.w. św. Rocha, wyłaniający się malowniczo z lewej strony zakrętu. Parafię erygowano w roku 1668, kiedy dziedzic Michał Grudziński ufundował barokową świątynię. Po dwustu latach została poszerzona o dwie boczne nawy i rozbudowana w stylu neobarokowym. Dziś http://wapm.pl/portal Kreator PDF Utworzono 4 March, 2017, 10:12 WAPM - Grupa Zielona trudno już odróżnić te dwie części. W ogrodzie sióstr Niepokalanek stoją już przygotowane wiktuały obiadowe. Jest to chyba najlepiej oznakowany postój na całej trasie pielgrzymki. Z daleka widać wyraźne napisy: woda, chleb, zupa. Strzałki wskazują kierunki do WC. W centralnym miejscu mieści się kaplica. W tej kaplicy pątnicy klękają przed słynnym posągiem Najświętszej Maryi Panny. Jego historia rozpoczyna się w Jazłowcu, niedużej miejscowości położonej wśród podolskich jarów. W 1863 roku przybyły tam z Rzymu siostry Niepokalanki, z zakonu założonego przez Matkę Marcelinę Darowską i Matkę J. Karską (przy współudziale o. Hieronima Kajsiewicza, zmartwychwstańca). Siostry odbudowały zrujnowany zamek, który stał się domem macierzystym zgromadzenia. W 1883 roku na prośbę Matki Marceliny Oskar Sosnowski wykonał w Rzymie posąg najświętszej Maryi Panny z białego karraryjskiego marmuru. Artysta wykonał pięć takich posągów, ale tylko ten jeden zasłynął szczególnymi cudami. Maryja, ubrana w powłóczystą szatę, stoi pokornie i złożywszy ręce na piersiach, z przymknionymi powiekami, daje się rozważać sowa usłyszane od anioła. Maryja jest tu zarazem Niewiastą Apokaliptyczną stającą na półksiężycu i depcze głowę węża. Jabłko w pysku symbolizuje grzech pierworodny, od którego Maryja, z mocy Bożego przywileju jest wolna. Pod tą figurą siostry składały śluby zakonne, a wychowanki szkoły żeńskiej - przyrzeczenia sodalicyjne. Bóg wsławił figurkę Maryi szczególnie podczas I wojny światowej. Cześć Pani Jazłowieckiej rozszerzyli ułani, którzy po trzydniowej walce stoczonej pod Jazłowcem, obrali Ją sobie za patronkę. W okresie międzywojennym rósł kult Pani Jazłowieckiej. Prymas Polski, kardynał August Hlond dokonał uroczystej koronacji Niepokalanej. Po wojnie figura przebyła długą drogę z siostrami, aby znaleźć się w Szymanowie, w kaplicy dziewiętnastowiecznego pałacyku. Dziś, zgodnie ze swoim charyzmatem, siostry prowadzą liceum żeńskie. Po odpoczynku w Szymanowie pątników czeka już tylko 6,2 km do Guzowa, częściowo asfaltem, częściowo drogą szutrową. Niemiłosiernie upyleni stajemy przed pałacem wybudowanym na początku XIX w. Wówczas była to rezydencja ministra sprawiedliwości Księstwa Warszawskiego, Feliksa Łubieńskiego. W połowie wieku majątek przeszedł w ręce Sobańskich, którzy dokonali przebudowy. Powstał wytworny pałac o urozmaiconej bryle na rzucie prostokąta, z wieżami i czterokolumnowym portykiem od frontu. Warto obejrzeć elewację ogrodową z tarasem. Pałac wzorowany jest na barokowych rezydencjach francuskich z XVII w. Po stronie zachodniej znajduje się nieduża eklektyczna kaplica pałacowa połączona galerią z korpusem głównym. W kaplicy na uwagę zasługuje figurka matki Bożej w ołtarzu głównym, wzorowanym na renesansowym obrazie Rafaela "Madonna Sykstyńska". Starannie utrzymana kaplica kontrastuje z pozbawionym opieki i częściowo zdewastowanym pałacem. To sąsiedztwo odzwierciedla zjawisko mecenatu Kościoła i PRL-u. W pałacu mieści się administracja cukrowni "Guzów". Owa cukrownia, założona w 1829 roku przez Henryka Łubieńskiego, jest najstarsza na terenie dawnego Królestwa Polskiego. Guzów to ostatni odpoczynek przed pięciokilometrowym etapem noclegowym. Będziemy nocować w Miedniewicach w okolicy klasztoru Panien Klarysek, na Kolonii Miedniewickiej i w Hipolitowie. Niektóre grupy zatrzymują się na nocleg w Starowiskitkach. Blisko na nocleg, ale za to rano trzeba będzie dołożyć kilka km na poranną Mszę św. w klasztorze. Na terenie klasztoru mieści się Baza i Centrum Medyczne. Tu wieczorem Ks. Rektor spotyka się na odprawie z księżmi przewodnikami grup. O godzinie 21 na teren przed kościołem ściągają pielgrzymi i mieszkańcy Miedniewic na wspólny Apel Jasnogórski. Miedniewice i Starowiskitki są tymczasem zatłoczone niczym Marszałkowska w godzinach szczytu. Odbywa się kolejny najazd rodziców z Warszawy, Żyrardowa i Skierniewic. Apele służb pielgrzymkowych, aby nie tworzyć pielgrzymki samochodowej, na razie nie skutkują. Niektórzy z troskliwych rodziców rozumieją jednak niebezpieczeństwo, jakie stwarza taka ilość pojazdów w małej i niedoświetlonej miejscowości. Częstokroć parkujące na poboczu samochody zabierają jedyne dostępne miejsce do rozbicia namiotów. Ponadto kłopotem w Miedniewicach i okolicach jest brak wody. To tu właśnie w poprzednich latach przyjeżdżali strażacy z Żyrardowa z wozami napełnionymi wodą. Po Apelu cisza nocna zapadła jakby szybciej niż poprzedniego dnia. Zmęczenie, zwłaszcza nóg, zaczęło się przecież intensyfikować. Ostatni rodzice opuszczają pole namiotowe. Jedynie punkty medyczne mają pełne ręce roboty. Źródło: Praca zbiorowa pod redakcją ks. Zygmunta Malackiego "Ku Jasnej Górze z WAPM", Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej 1998 Zespół redakcyjny: Anna Borkowska, Marzena Czapczyk, Paweł Jakub Kaleta, Ks. Zygmunt Malacki, Krystyna Szczerbińska, Jacek Szczerbiński, Ewa Anna Zając http://wapm.pl/portal Kreator PDF Utworzono 4 March, 2017, 10:12